Pracuję najczęściej w domu. W ciepłe dni siedzę przy kompie na golasa. Pewnego razu żona zdzwoniła , że wraca z pracy ale jeszcze wpadnie po drodze do sklepu, lecz zapomniała kluczy , więc żebym nie wychodził. Po jakimś czasie usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie zastanowił mnie brak wcześniejszego sygnału z domofonu, bo ten, pomimo wielokrotnych zgłoszeń do administracji wciąż żyje swoim życiem i działa jak mu się chce.  Przekonany,, że dzwoni żona szeroko otworzyłem drzwi aby wziąć od niej zakupy.  Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach stała nie żona a ...... sąsiadka  !!!  Z sąsiadką bardzo się przyjażnimy od zawsze i znamy "jak łyse konie", nasze dzieci chodziły do tej samej klasy i wciąż się kumplują będąc już dorosłymi, czasem razem gdzieś wyjeżdżamy, więc przyjście po przysłowiowe pożyczenie soli czy zostawienie kluczy jest normą. Sytuację potraktowaliśmy z humorem a potem wiele razy była ona pretekstem do dowcipkowania. Oczywiście to ja byłem  tą "ofiarą" żartów dziewczyn, na której szlifowały swój dowcip.

Tak, byłem wczoraj w odwiedzinach. Był jeden pan, który potwierdził, że zwykle jest więcej osób. Miejsce do kąpieli i opalania jest. Małe jeziorko, dwie większe plaże niedaleko, mnóstwo pomostów wędkarskich, ale chyba można cieszyć się spokojem w tamtym miejscu. 

Droga zrobiona. Przejechałem bez utrudnień.

Jak już sie ostrzegamy - Czeska służba celna zmusiła mnie do zapłaty nie swojego mandatu. Ktoś, kto ma samochód w leasingu tam gdzie ja, nie zapłacił mandatu. Oni zosbaczyli, że właściciel pojazdu (firma leasingowa) ma zaległy mandat i dali mi wybór - albo załace albo zatrzymają mi tablice rejestracyjne (być może chodziło o dowód, ale powiedzili licence plates). Wiec nawet jeżdząc zgodnie z przepisami warto mieć zapas gotówki na mandat... Teraz czekam, aż firma leasingowa zwróci mi pieniadze...