Nago - Czytelnia
Nago nr. 3

Okładka



Naturystyczne lato
Tak jak każdego lata, również w tym roku zapełniły się naturystyczne plaże nad Bałtykiem. Do najpopularniejszych z nich należą bez wątpienia Rowy, gdzie po raz kolejny odbyły się Ogólnopolskie Spotkania Naturystyczne połączone z wyborami Miss Polonia Natura. Nie jest to zresztą jedyna plaża naturystyczna na Mierzei Gardnieńsko-Łebskiej. W środkowej jej części naturyści mogą odwiedzać piękną i dziką plażę w rejonie Czołpina, skqd ciągnie się pieszy szlak turystyczny przez unikatowy rezerwat przyrody ruchomych piasków. Kilometry prawdziwej nadmorskiej pustyni, wędrujące pod wpływem wiatru wydmy, uschnięte drzewa, gdzieniegdzie kępki traw stwarzają niepowtarzalną atmosferę i nastrój. Tutaj naturyści mogą odczuć przytłaczajqcą wielkość Natury
Idąc w kierunku wschodnim następną nagą plażę spotykamy ok. 2 km przed Łebą. Nie jest ona jednak tak popularna jak plaża w Rowach, która od lat przyciąga amatorów słońca i nagiego wypoczynku. Rowieńska plaża jest oznakowana i zagospodarowana przez grupę naturystów ze Słupska i rozpoczyna się ok. 500 m na wschód od wejścia do Słowińskiego Parku Narodowego. W słoneczne dni lipca można tu było spotkać po kilka tysięcy naturystów z całej Polski. Wielu z nich przyjeżdża do Rowów rokrocznie, niektórzy byli po raz pierwszy znęceni programem Zlotu Naturystów, który miał być zorganizowany przez rozwiązane już Stowarzyszenie Naturystów Polskich.
Jednak pomimo braku formalnego otwarcia, hucznych imprez z Neptunem w roli głównej - naturyści bawili się doskonale. Na szerokiej i piaszczystej plaży często grano w siatkówkę i ringo, niektórzy lepili modne w tym roku dinozaury i krokodyle z piasku, a prawie wszyscy pływali w zadziwiająco czystej i ciepłej jak na Bałtyk wodzie. Rodzinnej atmosfery nie zakłóciły nawet zorganizowane przez spółkę wydawnictwa „Natura - Naturyzm" wybory Mistera i Miss Polonia Natura.
Spośród gości zagranicznych którzy odwiedzili Rowy, najwięcej było naturystów z Niemiec i Holandii, a po raz pierwszy nie przyjechał nikt z Czechosłowacji i Węgier - czyżby zbyt wysokie ceny dla naszych sąsiadów z południa? Po raz kolejny też odwiedził nagą plażę w Rowach znany fotoreporter z San Francisco - Leif Heilberg. P. Heilberg od wielu lat popularyzuje ruch naturystyczny Polski, Czechosłowacji i Węgier w zachodnich i amerykańskich magazynach naturystycznych. Mamy nadzieję, że po tegorocznych reportażach zwiększy się jeszcze zainteresowanie naturystów z innych krajów wypoczynkiem w Polsce.
(ch)
Tak jak każdego lata, również w tym roku zapełniły się naturystyczne plaże nad Bałtykiem. Do najpopularniejszych z nich należą bez wątpienia Rowy, gdzie po raz kolejny odbyły się Ogólnopolskie Spotkania Naturystyczne połączone z wyborami Miss Polonia Natura. Nie jest to zresztą jedyna plaża naturystyczna na Mierzei Gardnieńsko-Łebskiej. W środkowej jej części naturyści mogą odwiedzać piękną i dziką plażę w rejonie Czołpina, skqd ciągnie się pieszy szlak turystyczny przez unikatowy rezerwat przyrody ruchomych piasków. Kilometry prawdziwej nadmorskiej pustyni, wędrujące pod wpływem wiatru wydmy, uschnięte drzewa, gdzieniegdzie kępki traw stwarzają niepowtarzalną atmosferę i nastrój. Tutaj naturyści mogą odczuć przytłaczajqcą wielkość Natury
Idąc w kierunku wschodnim następną nagą plażę spotykamy ok. 2 km przed Łebą. Nie jest ona jednak tak popularna jak plaża w Rowach, która od lat przyciąga amatorów słońca i nagiego wypoczynku. Rowieńska plaża jest oznakowana i zagospodarowana przez grupę naturystów ze Słupska i rozpoczyna się ok. 500 m na wschód od wejścia do Słowińskiego Parku Narodowego. W słoneczne dni lipca można tu było spotkać po kilka tysięcy naturystów z całej Polski. Wielu z nich przyjeżdża do Rowów rokrocznie, niektórzy byli po raz pierwszy znęceni programem Zlotu Naturystów, który miał być zorganizowany przez rozwiązane już Stowarzyszenie Naturystów Polskich.
Jednak pomimo braku formalnego otwarcia, hucznych imprez z Neptunem w roli głównej - naturyści bawili się doskonale. Na szerokiej i piaszczystej plaży często grano w siatkówkę i ringo, niektórzy lepili modne w tym roku dinozaury i krokodyle z piasku, a prawie wszyscy pływali w zadziwiająco czystej i ciepłej jak na Bałtyk wodzie. Rodzinnej atmosfery nie zakłóciły nawet zorganizowane przez spółkę wydawnictwa „Natura - Naturyzm" wybory Mistera i Miss Polonia Natura.
Spośród gości zagranicznych którzy odwiedzili Rowy, najwięcej było naturystów z Niemiec i Holandii, a po raz pierwszy nie przyjechał nikt z Czechosłowacji i Węgier - czyżby zbyt wysokie ceny dla naszych sąsiadów z południa? Po raz kolejny też odwiedził nagą plażę w Rowach znany fotoreporter z San Francisco - Leif Heilberg. P. Heilberg od wielu lat popularyzuje ruch naturystyczny Polski, Czechosłowacji i Węgier w zachodnich i amerykańskich magazynach naturystycznych. Mamy nadzieję, że po tegorocznych reportażach zwiększy się jeszcze zainteresowanie naturystów z innych krajów wypoczynkiem w Polsce.
(ch)
Jak leniwe krokodyle
W tym roku runęła barykada — twierdzi Sylwester Marczak szef Niezależnych — czyli nigdzie nie zrzeszonych — Naturystów. Zatarł się sztuczny podział na nadbałtyckich plażach na tekstylnych i golasów. W gorące lipcowe dni np. na plażach w Międzyzdrojach-Lubiewie i na Półwyspie Helskim wymieszali się plażowicze nadzy i w majtkach. Szczególnie ładnie opalone panie paradowały w czekoladowej skórze tak swobodnie, jakby miały na sobie najpiękniejsze stroje.
— Mniej mi się podobało, iż niektóre sprzedawczynie owoców i napojów prezentowały nasze „organizacyjne stroje" — powiada S. Marczak i stwierdza dalej: — Uważam, iż w samą porę Stowarzyszenie Naturystów Polskich, działające przez kilka lat w Łodzi, ogłosiło swą upadłość i samorozwiązanie. Komu obecnie chciałoby się nosić legitymacje i płacić składki? Nawet wybory Miss Natura wypadły bardzo blado, zarówno z braku dziewcząt, jak i widowni.
Panów w średnim wieku było bardzo mało, choć w poprzednich latach tabunami spacerowali po plażach, podglądając przez wizjer aparatu fotograficznego co ładniejsze naguski. A wdzięcznych tematów dla obiektywu było bardzo wiele. Jakby odwróciły się role. W poprzednich latach panowie gotowi byli płacić za zgodę dziewczyn na fotografowanie, a one nie wyrażały wielkiej ochoty do tego rodzaju zarobkowania. Obecnie, gdy w każdym kiosku lady uginają się od stert kolorowych pism z nagimi dziewczynami w najśmielszych pozach —- panienki nabierają ochoty do pozowania. Jak twierdzi S. Marczak, zgłasza się do niego bardzo wiele dziewczyn, kandydatek na nagie fotomodelki. Niestety zapotrzebowanie na nie jest znikome. Już nawet filmowcy nie poszukują chętnych do śmiałych scen, o tym co się działo na planie filmu "Thais", młode naturystki słuchają od starszych koleżanek jak bajki o żelaznym wilku. Prezes Marczak wzdycha i stwierdza z nostalgią w głosie: — Dziewczyny prężą swe wdzięki czekając, aby wreszcie ktoś dostrzegł ich walory i otworzył im drogę do kariery fotomodelek i gwiazdek rozbieranych kabaretów. A naturyści-plaźowicze, zmęczeni zmaganiami z urynkowieniem wyraźnie utracili znaczny procent swej aktywności i wylegują się na piasku jak leniwe krokodyle. Szczególnie taką ospałość dostrzegało się na plaży w Rowach. Pewna rehabilitacja nastąpiła na kempingu w Międzyzdrojach-Lubiewie, którego gospodarze dobrze przygotowali się na powitanie XV Zjazdu Wolnych i Niezależnych Naturystów. Uczestnikom tak bardzo przypadła ta impreza do gustu, iż kontynuowano ją w Świdrach nad Wisłą między 17 a 31 sierpnia. Tutaj podobno już bez leniwych krokodyli.
Notował: W. UCHMAN
W tym roku runęła barykada — twierdzi Sylwester Marczak szef Niezależnych — czyli nigdzie nie zrzeszonych — Naturystów. Zatarł się sztuczny podział na nadbałtyckich plażach na tekstylnych i golasów. W gorące lipcowe dni np. na plażach w Międzyzdrojach-Lubiewie i na Półwyspie Helskim wymieszali się plażowicze nadzy i w majtkach. Szczególnie ładnie opalone panie paradowały w czekoladowej skórze tak swobodnie, jakby miały na sobie najpiękniejsze stroje.
— Mniej mi się podobało, iż niektóre sprzedawczynie owoców i napojów prezentowały nasze „organizacyjne stroje" — powiada S. Marczak i stwierdza dalej: — Uważam, iż w samą porę Stowarzyszenie Naturystów Polskich, działające przez kilka lat w Łodzi, ogłosiło swą upadłość i samorozwiązanie. Komu obecnie chciałoby się nosić legitymacje i płacić składki? Nawet wybory Miss Natura wypadły bardzo blado, zarówno z braku dziewcząt, jak i widowni.
Panów w średnim wieku było bardzo mało, choć w poprzednich latach tabunami spacerowali po plażach, podglądając przez wizjer aparatu fotograficznego co ładniejsze naguski. A wdzięcznych tematów dla obiektywu było bardzo wiele. Jakby odwróciły się role. W poprzednich latach panowie gotowi byli płacić za zgodę dziewczyn na fotografowanie, a one nie wyrażały wielkiej ochoty do tego rodzaju zarobkowania. Obecnie, gdy w każdym kiosku lady uginają się od stert kolorowych pism z nagimi dziewczynami w najśmielszych pozach —- panienki nabierają ochoty do pozowania. Jak twierdzi S. Marczak, zgłasza się do niego bardzo wiele dziewczyn, kandydatek na nagie fotomodelki. Niestety zapotrzebowanie na nie jest znikome. Już nawet filmowcy nie poszukują chętnych do śmiałych scen, o tym co się działo na planie filmu "Thais", młode naturystki słuchają od starszych koleżanek jak bajki o żelaznym wilku. Prezes Marczak wzdycha i stwierdza z nostalgią w głosie: — Dziewczyny prężą swe wdzięki czekając, aby wreszcie ktoś dostrzegł ich walory i otworzył im drogę do kariery fotomodelek i gwiazdek rozbieranych kabaretów. A naturyści-plaźowicze, zmęczeni zmaganiami z urynkowieniem wyraźnie utracili znaczny procent swej aktywności i wylegują się na piasku jak leniwe krokodyle. Szczególnie taką ospałość dostrzegało się na plaży w Rowach. Pewna rehabilitacja nastąpiła na kempingu w Międzyzdrojach-Lubiewie, którego gospodarze dobrze przygotowali się na powitanie XV Zjazdu Wolnych i Niezależnych Naturystów. Uczestnikom tak bardzo przypadła ta impreza do gustu, iż kontynuowano ją w Świdrach nad Wisłą między 17 a 31 sierpnia. Tutaj podobno już bez leniwych krokodyli.
Notował: W. UCHMAN
Miss Polonia Natura
Tradycyjną już imprezą wpisaną na stale do kalendarza naturystów stały się wybory miss. Tegoroczne wybory Miss Polonia Natura odbyły się podobnie jak w ubiegłym roku na plaży w Rowach. Dała się jednak zauważyć o wiele niższa frekwencja, i to zarówno ze strony publiczności (ok. 300 osób), jak i pośród kandydatek i kandydatów do tytułu.
Impreza odbyła się 24 lipca, w pierwsze od kilku dni słoneczne popołudnie. W pierwszej fazie wybierano Mistera Natura i jury złożone z samych naturystek oceniało sprawność, opaleniznę i dowcip 12 startujących. Zwycięzcą został Marek z Poznania, wieloletni naturysta i zapalony amator CB radio. Marek przyznaje, że nie zależało mu na zwycięstwie, a w wyborach wziął udział dla zabawy.
Po krótkiej przerwie i zmianie składu jury rozpoczęły się wybory miss. Ponieważ nie odbyły się żadne z wcześniej planowanych wyborów półfinałowych, zgłaszano kandydatki spośród publiczności. Do eliminacji stanęło sześć naturystek. Prezentacja, skrócone do minimum konkurencje, kilka tanecznych kroków w rytmie Lambady i po krótkiej chwili ogłoszono wyniki. Decyzją jury za najpiękniejszą naturystkę polską uznano 23-letniq Violettę z Włocławka, a I wicemiss została Kasia z Jeleniej Góry. Tytuł i koronę Miss Polonia Natura przekazała Violetcie zwyciężczyni ubiegłorocznego konkursu - Klaudyna. Violetta startowała już z powodzeniem w wyborach Miss Natura Ziemi Łódzkiej 89, a także w wyborach Miss Polonia Natura 89 w Dźwirzynie. Od półtora roku mieszka we Włoszech, gdzie pracuje jako tancerka. Do Polski przyjechała na wakacje i jak sama przyznaje, marzyła o tym, aby wygrać tegoroczne wybory. Gratulujemy Jej spełnionych marzeń.
Po zakończeniu imprezy na plaży znowu zapanował spokój i rodzinna atmosfera. Wielu naturystów odetchnęło z ulgą - daje się zauważyć wzrastającą niechęć do tego rodzaju imprez. No cóż, również w pojmowaniu naturyzmu jesteśmy bliżej Europy.
ADAM CHRZUSZCZ
Tradycyjną już imprezą wpisaną na stale do kalendarza naturystów stały się wybory miss. Tegoroczne wybory Miss Polonia Natura odbyły się podobnie jak w ubiegłym roku na plaży w Rowach. Dała się jednak zauważyć o wiele niższa frekwencja, i to zarówno ze strony publiczności (ok. 300 osób), jak i pośród kandydatek i kandydatów do tytułu.
Impreza odbyła się 24 lipca, w pierwsze od kilku dni słoneczne popołudnie. W pierwszej fazie wybierano Mistera Natura i jury złożone z samych naturystek oceniało sprawność, opaleniznę i dowcip 12 startujących. Zwycięzcą został Marek z Poznania, wieloletni naturysta i zapalony amator CB radio. Marek przyznaje, że nie zależało mu na zwycięstwie, a w wyborach wziął udział dla zabawy.
Po krótkiej przerwie i zmianie składu jury rozpoczęły się wybory miss. Ponieważ nie odbyły się żadne z wcześniej planowanych wyborów półfinałowych, zgłaszano kandydatki spośród publiczności. Do eliminacji stanęło sześć naturystek. Prezentacja, skrócone do minimum konkurencje, kilka tanecznych kroków w rytmie Lambady i po krótkiej chwili ogłoszono wyniki. Decyzją jury za najpiękniejszą naturystkę polską uznano 23-letniq Violettę z Włocławka, a I wicemiss została Kasia z Jeleniej Góry. Tytuł i koronę Miss Polonia Natura przekazała Violetcie zwyciężczyni ubiegłorocznego konkursu - Klaudyna. Violetta startowała już z powodzeniem w wyborach Miss Natura Ziemi Łódzkiej 89, a także w wyborach Miss Polonia Natura 89 w Dźwirzynie. Od półtora roku mieszka we Włoszech, gdzie pracuje jako tancerka. Do Polski przyjechała na wakacje i jak sama przyznaje, marzyła o tym, aby wygrać tegoroczne wybory. Gratulujemy Jej spełnionych marzeń.
Po zakończeniu imprezy na plaży znowu zapanował spokój i rodzinna atmosfera. Wielu naturystów odetchnęło z ulgą - daje się zauważyć wzrastającą niechęć do tego rodzaju imprez. No cóż, również w pojmowaniu naturyzmu jesteśmy bliżej Europy.
ADAM CHRZUSZCZ
Imprezy międzynarodowe - Swimmming Gala
Co roku, jesienią Międzynarodowa Federacja Naturystyczna (I.N.F.) organizuje wielką galę pływacką. Mogą w niej startować ekipy wyłonione w lokalnych zawodach pływackich organizacji naturystycznych, zrzeszonych w I.N.F. Tegoroczna Swimming Gala odbędzie się 02-03.11. w Luksemburgu, jednak naturyści z Polski nie będą brali w niej udziału, z powodu rozwiązania Stowarzyszenia Naturystów Polskich, które kandydowało na członka I.N.F. Osobom zainteresowanym udziałem w imprezie na koszt własny, dość wysoki niestety, bliższych informacji mogę udzielić listownie.
korespondent I.N.F.
ADAM CHRZUSZCZ
Co roku, jesienią Międzynarodowa Federacja Naturystyczna (I.N.F.) organizuje wielką galę pływacką. Mogą w niej startować ekipy wyłonione w lokalnych zawodach pływackich organizacji naturystycznych, zrzeszonych w I.N.F. Tegoroczna Swimming Gala odbędzie się 02-03.11. w Luksemburgu, jednak naturyści z Polski nie będą brali w niej udziału, z powodu rozwiązania Stowarzyszenia Naturystów Polskich, które kandydowało na członka I.N.F. Osobom zainteresowanym udziałem w imprezie na koszt własny, dość wysoki niestety, bliższych informacji mogę udzielić listownie.
korespondent I.N.F.
ADAM CHRZUSZCZ
Naturyzm na Łotwie
Wraz z pieriestrojką i odwilżą w Związku Radzieckim reaktywował się ruch naturystyczny w republikach nadbałtyckich. Reaktywował, gdyż Łotewskie Towarzystwo Nudystów zostało zarejestrowane już 25 sierpnia 1933 roku i działało pomyślnie aż do 1939. Po upadku stalinowskiego reżimu - małe nieformalne grupy naturystów zaczęły znowu odwiedzać puste plaże nadmorskie. Dopiero w czasach pieriestrojki możliwe było utworzenie i zarejestrowanie oficjalnej organizacji „Saule" (Słońce). Otrzymała ona na początku tego lata ok. 4 km odcinek plaży do użytku klubowego. W upalne dni lipca można tu było spotkać po ok. 1500-2000 zwolenników nagiego wypoczynku z Rygi i okolic. Za moim pośrednictwem naturyści z „Saule" zapraszają Państwa do odwiedzenia ich plaży Saulkrasta Inczupe koło Rygi.
Wraz z pieriestrojką i odwilżą w Związku Radzieckim reaktywował się ruch naturystyczny w republikach nadbałtyckich. Reaktywował, gdyż Łotewskie Towarzystwo Nudystów zostało zarejestrowane już 25 sierpnia 1933 roku i działało pomyślnie aż do 1939. Po upadku stalinowskiego reżimu - małe nieformalne grupy naturystów zaczęły znowu odwiedzać puste plaże nadmorskie. Dopiero w czasach pieriestrojki możliwe było utworzenie i zarejestrowanie oficjalnej organizacji „Saule" (Słońce). Otrzymała ona na początku tego lata ok. 4 km odcinek plaży do użytku klubowego. W upalne dni lipca można tu było spotkać po ok. 1500-2000 zwolenników nagiego wypoczynku z Rygi i okolic. Za moim pośrednictwem naturyści z „Saule" zapraszają Państwa do odwiedzenia ich plaży Saulkrasta Inczupe koło Rygi.
Czytelnicy piszą
Szanowna Redakcjo!
Mam jedną uwagę dotyczącą pisma „Nago" (jest to zresztą opinia nie tylko moja, ale również trzech innych pań — moich znajomych). Według nas pismo „Nago" ma propagować naturyzm wszystkich. Przeciętny człowiek powinien być przekonany, że jest to coś dla niego. Tymczasem na zdjęciach w piśmie są piękne, młode, zgrabne, atrakcyjne dziewczyny. Mamy wrażenie, że sporo pań o nieco gorszej sylwetce z gorszym biustem dojdzie do wniosku, że naturyzm jest tylko dla zgrabnych, młodych i pięknych. Dlatego sugerujemy - pokazujcie częściej przeciętne kobiety, pokazujcie naturystyczną przeciętność, pokazujcie odpoczynek na plażach i innych naturystycznych „kącikach". A jeżeli przez to, że na waszych łamach znajdzie się mniej atrakcyjnych dziewczyn, ktoś nie będzie kupował pisma, to nie żałujcie. Widocznie jemu nie chodzi o naturyzm, ale o zupełnie coś innego.
Czytelniczka z Zakopanego
Panie Redaktorze!
Piszę do Pana w sprawie zdjęć. W pismach tego typu jakość zdjęć ma decydujące znaczenie. Nie mam tu na myśli strony technicznej, bo z tym wcale nie jest źle. Myślę raczej o tematyce tych zdjęć. Nie każda pani, która biega po plaży nago nadaje się do fotografowania. Moim zdaniem panowie fotoreporterzy powinni staranniej dobierać tematy i modelki. Szczególnie modelki, bo nie wszystko co gole musi być ładne. A przecież - tak to rozumiem — takie pismo powinno nie tylko szerzyć wiadomości o naturyzmie, ale i budzić poczucie piękna, powinno uczyć, że ciało nagie może być piękne i trzeba o to piękno umiejętnie dbać.
Pozdrawiam
LUCJAN BOGUSZEWSKI,
Łódź
Szanowny Panie Redaktorze!
Na okładce magazynu „Nago" zobaczyłem napis ..Tylko dla dorosłych". To jest bardzo źle. Dzieci są przyszłością naturyzmu i powinny być włączone do niego. Tutaj na Zachodzie dzieci nie uczęszczają na nasze naturystyczne zgromadzenia. Jest to dla nas bardzo niedobrze. One powinny brać w nich udział. Wraz z listem przesyłam artykuł „Return to family naturism" z czasopisma amerykańskich naturystów, w którym poruszony jest ten temat. Mam nadzieję, że usuniecie napis „Tylko dla dorosłych" z czasopisma i będziecie zamieszczać w nim fotografie dzieci.
Z poważaniem
T. KELLEY
Dublin — Irlandia
Od redakcji: Nie pierwszy to list w tej sprawie, choć pierwszy z tak daleka. Uważamy, że dzieci nie powinny kupować „Nago". Nic wprawdzie by się nie stało gdyby małoletni naturyści nabyli czasopismo. Ale czy ci rodzice, którzy mają krytyczny lub negatywny stosunek do naturyzmu, byliby zadowoleni, gdyby ich pociechy przyniosły takie pismo do domu? Niech lepiej rodzice sami decydują, co ich nieletnim pociechom czytać czy oglądać wolno.
Szanowny Panie Redaktorze!
Jestem już starczym człowiekiem i nigdy nie interesowałem się naturyzmem. Przed wojną mówiło się „nudyzm". Teraz na całym świecie otwiera się plaże dla amatorów opalania się na golasa. I to dobrze. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Aż zobaczyłem w kiosku pismo o dziwnym tytule: „NAGO", Zaciekawiło mnie to i kupiłem, choć przyznaję cena nie jest wcale taka mała. I z tego pisma dowiedziałem się że naturyzm, to nie tylko opalanie się na golasa. Bardzo mi się to podoba. Wprawdzie do naturyzmu się nie przekonam, ale będę teraz bronił tego ruchu, gdy w towarzystwie ktoś go zaatakuje. A ludzie wygadują o naturyzmie straszne bzdury. Wdzięczny więc jestem za to, że redaguje Pan magazyn nie tylko dla naturystów.
JANUSZ KOZŁAKIEWICZ,
Pabianice
(proszę nie podawać dokładnego adresu)
Szanowna Redakcjo!
Bardzo mi się podoba wasz magazyn „Nago". Cieszę się. że coś takiego można kupić i poczytać sobie o tym, że inni ludzie mają takie same kłopoty, jakie mam i ja. Nie mogę powiedzieć, że miałam podobną przygodę, jaką miała pani, która ukrywa się pod pseudonimem Maja Nuda, bo mój przypadek był inny. Jestem jeszcze młoda, mam dopiero 30 lat. Jestem zgrabna i lubię chodzić po mieszkaniu nago. Czuję się swobodnie. Odzież mi przeszkadza. Są tacy ludzie. Ktoś to podpatrzył i jakoś dostało się to do biura, w którym pracuję. - Jak? Tego nie mogę pojąć. Wzbudziło to niezdrową sensację i zaczęto szeptać na mój temat. Pojawiły się niedwuznaczne propozycje. Zaczęto traktować mnie jakbym była „lekkich obyczajów"', co oczywiście nie jest prawdą. Wcale nie jestem łatwa w kontaktach z mężczyznami. Teraz tym bardziej występują u mnie zahamowania. Przeszkadza mi to w życiu.
Chciałam też wybrać się na plażę dla nudystów, ale nie mam odwagi. Teraz tym bardziej - może lektura kolejnego numeru magazynu „Nago" ośmieli mnie. Zobaczymy.
Proszę mój list podpisać tylko literkami AB.
Szanowna Redakcjo!
Mam jedną uwagę dotyczącą pisma „Nago" (jest to zresztą opinia nie tylko moja, ale również trzech innych pań — moich znajomych). Według nas pismo „Nago" ma propagować naturyzm wszystkich. Przeciętny człowiek powinien być przekonany, że jest to coś dla niego. Tymczasem na zdjęciach w piśmie są piękne, młode, zgrabne, atrakcyjne dziewczyny. Mamy wrażenie, że sporo pań o nieco gorszej sylwetce z gorszym biustem dojdzie do wniosku, że naturyzm jest tylko dla zgrabnych, młodych i pięknych. Dlatego sugerujemy - pokazujcie częściej przeciętne kobiety, pokazujcie naturystyczną przeciętność, pokazujcie odpoczynek na plażach i innych naturystycznych „kącikach". A jeżeli przez to, że na waszych łamach znajdzie się mniej atrakcyjnych dziewczyn, ktoś nie będzie kupował pisma, to nie żałujcie. Widocznie jemu nie chodzi o naturyzm, ale o zupełnie coś innego.
Czytelniczka z Zakopanego
Panie Redaktorze!
Piszę do Pana w sprawie zdjęć. W pismach tego typu jakość zdjęć ma decydujące znaczenie. Nie mam tu na myśli strony technicznej, bo z tym wcale nie jest źle. Myślę raczej o tematyce tych zdjęć. Nie każda pani, która biega po plaży nago nadaje się do fotografowania. Moim zdaniem panowie fotoreporterzy powinni staranniej dobierać tematy i modelki. Szczególnie modelki, bo nie wszystko co gole musi być ładne. A przecież - tak to rozumiem — takie pismo powinno nie tylko szerzyć wiadomości o naturyzmie, ale i budzić poczucie piękna, powinno uczyć, że ciało nagie może być piękne i trzeba o to piękno umiejętnie dbać.
Pozdrawiam
LUCJAN BOGUSZEWSKI,
Łódź
Szanowny Panie Redaktorze!
Na okładce magazynu „Nago" zobaczyłem napis ..Tylko dla dorosłych". To jest bardzo źle. Dzieci są przyszłością naturyzmu i powinny być włączone do niego. Tutaj na Zachodzie dzieci nie uczęszczają na nasze naturystyczne zgromadzenia. Jest to dla nas bardzo niedobrze. One powinny brać w nich udział. Wraz z listem przesyłam artykuł „Return to family naturism" z czasopisma amerykańskich naturystów, w którym poruszony jest ten temat. Mam nadzieję, że usuniecie napis „Tylko dla dorosłych" z czasopisma i będziecie zamieszczać w nim fotografie dzieci.
Z poważaniem
T. KELLEY
Dublin — Irlandia
Od redakcji: Nie pierwszy to list w tej sprawie, choć pierwszy z tak daleka. Uważamy, że dzieci nie powinny kupować „Nago". Nic wprawdzie by się nie stało gdyby małoletni naturyści nabyli czasopismo. Ale czy ci rodzice, którzy mają krytyczny lub negatywny stosunek do naturyzmu, byliby zadowoleni, gdyby ich pociechy przyniosły takie pismo do domu? Niech lepiej rodzice sami decydują, co ich nieletnim pociechom czytać czy oglądać wolno.
Szanowny Panie Redaktorze!
Jestem już starczym człowiekiem i nigdy nie interesowałem się naturyzmem. Przed wojną mówiło się „nudyzm". Teraz na całym świecie otwiera się plaże dla amatorów opalania się na golasa. I to dobrze. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Aż zobaczyłem w kiosku pismo o dziwnym tytule: „NAGO", Zaciekawiło mnie to i kupiłem, choć przyznaję cena nie jest wcale taka mała. I z tego pisma dowiedziałem się że naturyzm, to nie tylko opalanie się na golasa. Bardzo mi się to podoba. Wprawdzie do naturyzmu się nie przekonam, ale będę teraz bronił tego ruchu, gdy w towarzystwie ktoś go zaatakuje. A ludzie wygadują o naturyzmie straszne bzdury. Wdzięczny więc jestem za to, że redaguje Pan magazyn nie tylko dla naturystów.
JANUSZ KOZŁAKIEWICZ,
Pabianice
(proszę nie podawać dokładnego adresu)
Szanowna Redakcjo!
Bardzo mi się podoba wasz magazyn „Nago". Cieszę się. że coś takiego można kupić i poczytać sobie o tym, że inni ludzie mają takie same kłopoty, jakie mam i ja. Nie mogę powiedzieć, że miałam podobną przygodę, jaką miała pani, która ukrywa się pod pseudonimem Maja Nuda, bo mój przypadek był inny. Jestem jeszcze młoda, mam dopiero 30 lat. Jestem zgrabna i lubię chodzić po mieszkaniu nago. Czuję się swobodnie. Odzież mi przeszkadza. Są tacy ludzie. Ktoś to podpatrzył i jakoś dostało się to do biura, w którym pracuję. - Jak? Tego nie mogę pojąć. Wzbudziło to niezdrową sensację i zaczęto szeptać na mój temat. Pojawiły się niedwuznaczne propozycje. Zaczęto traktować mnie jakbym była „lekkich obyczajów"', co oczywiście nie jest prawdą. Wcale nie jestem łatwa w kontaktach z mężczyznami. Teraz tym bardziej występują u mnie zahamowania. Przeszkadza mi to w życiu.
Chciałam też wybrać się na plażę dla nudystów, ale nie mam odwagi. Teraz tym bardziej - może lektura kolejnego numeru magazynu „Nago" ośmieli mnie. Zobaczymy.
Proszę mój list podpisać tylko literkami AB.
Silikonowe piersi na dziko
Nie oddawajcie biustu w byle czyje ręce — apeluje amerykańska policja
Która dziewczyno nie chciałaby mieć biustu Marylin Monroe? Szczególnie w Ameryce, gdzie bezustannie oszałamia się nastolatki, i nie tylko, błyskotliwymi karierami dziewcząt, które potrafiły we właściwym momencie błysnąć piersią i oszołomić właściwą osobę. Co prawda gołe piersi w amerykańskiej TV to temat tabu. Kilka miesięcy oglądałem telewizję w Kalifornii i ani razu nie zobaczyłem całkowicie obnażonej dziewczyny. Jeśli już nie udało się wyciąć „gorszącej" sceny, bo stanowiła ona integralną część akcji filmu, to czubki piersi zasłaniano czarnymi paskami, tak jak u nas oczy tych osób, które nie życzą sobie, aby je zidentyfikowano. Na telewizji świat się jednak nie kończy. Mimo wszystko biusty królują w reklamie, tyle że nieco osłonięte kostiumem bikini. Warto więc, mimo ograniczeń, posiadać ładne piersi, choć nie za wszelką cenę - przed czym ostrzegają amerykańscy lekarze i policjanci. Porucznik Richard Resling, z Wydziału Policji w Colorado Springs, zaapelował w amerykańskiej prasie do swoich rodaczek o rozsądek: „Nie oddawajcie biustów w byle czyje ręce...". Porucznik miał na myśli osoby, które za grube tysiące dolarów „przebudowują" biusty na takie, o jakich dziewczyna marzy. I rzeczywiście — zaraz po operacji nie powstydziłaby się ich nawet Marylin Monroe. Wkrótce jednak następują infekcje i dramatyczne decyzje lekarzy: piersi trzeba amputować!
Ostatnio takie przypadki zdarzały się właśnie w Colorado Springs, dlatego sprawą zajęła się tamtejsza policja. Poszukuje ona 42-letniej Sookie Rickets, która już dość długo żeruje na dziewczęcych marzeniach o większym biuście. Zresztą nie tylko dziewczęcych. Wiele pań w sile wieku też pragnie poprawić swoje biusty. Jak dotąd kobieta ta jest nieuchwytna dla policji. Pojawia się bowiem nieoczekiwanie w jakimś mieście, szybko zawiera znajomości, znajduje u kogoś gościnę i pocztą pantoflową rozpuszcza wieść, że rozpoczęła działalność jako specjalistka dokonująca cudów z piersiami, Oczywiście, nikt jej nie pyta o zezwolenie na działalność medyczną. Wiadomo bowiem, że go nie ma - silikonowe piersi można w USA wykonywać obecnie tylko „na dziko". Już w latach siedemdziesiątych zostało prawnie zabronione wstrzykiwanie silikonu celem powiększenia biustu. Preparat przedostawał się bowiem poza pierś do okolicznych tkanek. Powodowało to wiele poważnych infekcji i powikłań, kończących się nawet amputacją.
Opracowano inną, podobno nieszkodliwą dla pacjentek metodę powiększania tego, co chcą w większej objętości demonstrować pod obcisłym sweterkiem. Operacyjnie wszczepia się pod skórę biustu specjalne pojemniczki. Również i silikon, ale umieszczony w zamkniętych torebkach, aby nie przemieszczał się pod skórą. Sookie Rickets, wykonująca operacje na dziko, nie ma możliwości stosowania pojemniczków. W dodatku swe zabiegi wykonuje w warunkach urągających higienie. „Salą operacyjną" jest bowiem pokój, jakiego jej użyczono, a w roli stołu operacyjnego występuje tapczan nakryty prześcieradłem. Zanim poprzez szpitale dotrze do policji wiadomość, iż udzielono pomocy dziewczynom z infekcjami piersi, zanim te dziewczyny złożą zeznania Komu i gdzie powierzyły swoje biusty w niepowołane ręce po „silikonowej hochsztaplerce" w mieście pozostają tylko wspomnienia. I mocno uszczuplone konta bankowe amatorek przeróbki biustu. „Przysługa" Sookie Rickets, a następnie szpitalne usuwanie konsekwencji tej przysługi łqcznie kosztują ładnych parę tysięcy dolarów. Dobrze jeśli nie utratę piersi.
Oczywiście wspomniana Sookie Rickets nie jest jedyną osobą, żerujqcą na marzeniach pań o poprawieniu sobie sylwetki i urody. Bo chociaż telewizja na ogólnie dostępnych kanałach unika, jak diabeł święconej wody, pokazywania jakiejkolwiek nagości, to jednocześnie do posiadania pięknego ciała zachęca na różne sposoby. Choćby prezentując przez całą dobę, na kilku z kilkudziesięciu kanałów, różne ćwiczenia gimnastyczne przy pomocy pięknych dziewcząt.
WALDEMAR UCHMAN
Nie oddawajcie biustu w byle czyje ręce — apeluje amerykańska policja
Która dziewczyno nie chciałaby mieć biustu Marylin Monroe? Szczególnie w Ameryce, gdzie bezustannie oszałamia się nastolatki, i nie tylko, błyskotliwymi karierami dziewcząt, które potrafiły we właściwym momencie błysnąć piersią i oszołomić właściwą osobę. Co prawda gołe piersi w amerykańskiej TV to temat tabu. Kilka miesięcy oglądałem telewizję w Kalifornii i ani razu nie zobaczyłem całkowicie obnażonej dziewczyny. Jeśli już nie udało się wyciąć „gorszącej" sceny, bo stanowiła ona integralną część akcji filmu, to czubki piersi zasłaniano czarnymi paskami, tak jak u nas oczy tych osób, które nie życzą sobie, aby je zidentyfikowano. Na telewizji świat się jednak nie kończy. Mimo wszystko biusty królują w reklamie, tyle że nieco osłonięte kostiumem bikini. Warto więc, mimo ograniczeń, posiadać ładne piersi, choć nie za wszelką cenę - przed czym ostrzegają amerykańscy lekarze i policjanci. Porucznik Richard Resling, z Wydziału Policji w Colorado Springs, zaapelował w amerykańskiej prasie do swoich rodaczek o rozsądek: „Nie oddawajcie biustów w byle czyje ręce...". Porucznik miał na myśli osoby, które za grube tysiące dolarów „przebudowują" biusty na takie, o jakich dziewczyna marzy. I rzeczywiście — zaraz po operacji nie powstydziłaby się ich nawet Marylin Monroe. Wkrótce jednak następują infekcje i dramatyczne decyzje lekarzy: piersi trzeba amputować!
Ostatnio takie przypadki zdarzały się właśnie w Colorado Springs, dlatego sprawą zajęła się tamtejsza policja. Poszukuje ona 42-letniej Sookie Rickets, która już dość długo żeruje na dziewczęcych marzeniach o większym biuście. Zresztą nie tylko dziewczęcych. Wiele pań w sile wieku też pragnie poprawić swoje biusty. Jak dotąd kobieta ta jest nieuchwytna dla policji. Pojawia się bowiem nieoczekiwanie w jakimś mieście, szybko zawiera znajomości, znajduje u kogoś gościnę i pocztą pantoflową rozpuszcza wieść, że rozpoczęła działalność jako specjalistka dokonująca cudów z piersiami, Oczywiście, nikt jej nie pyta o zezwolenie na działalność medyczną. Wiadomo bowiem, że go nie ma - silikonowe piersi można w USA wykonywać obecnie tylko „na dziko". Już w latach siedemdziesiątych zostało prawnie zabronione wstrzykiwanie silikonu celem powiększenia biustu. Preparat przedostawał się bowiem poza pierś do okolicznych tkanek. Powodowało to wiele poważnych infekcji i powikłań, kończących się nawet amputacją.
Opracowano inną, podobno nieszkodliwą dla pacjentek metodę powiększania tego, co chcą w większej objętości demonstrować pod obcisłym sweterkiem. Operacyjnie wszczepia się pod skórę biustu specjalne pojemniczki. Również i silikon, ale umieszczony w zamkniętych torebkach, aby nie przemieszczał się pod skórą. Sookie Rickets, wykonująca operacje na dziko, nie ma możliwości stosowania pojemniczków. W dodatku swe zabiegi wykonuje w warunkach urągających higienie. „Salą operacyjną" jest bowiem pokój, jakiego jej użyczono, a w roli stołu operacyjnego występuje tapczan nakryty prześcieradłem. Zanim poprzez szpitale dotrze do policji wiadomość, iż udzielono pomocy dziewczynom z infekcjami piersi, zanim te dziewczyny złożą zeznania Komu i gdzie powierzyły swoje biusty w niepowołane ręce po „silikonowej hochsztaplerce" w mieście pozostają tylko wspomnienia. I mocno uszczuplone konta bankowe amatorek przeróbki biustu. „Przysługa" Sookie Rickets, a następnie szpitalne usuwanie konsekwencji tej przysługi łqcznie kosztują ładnych parę tysięcy dolarów. Dobrze jeśli nie utratę piersi.
Oczywiście wspomniana Sookie Rickets nie jest jedyną osobą, żerujqcą na marzeniach pań o poprawieniu sobie sylwetki i urody. Bo chociaż telewizja na ogólnie dostępnych kanałach unika, jak diabeł święconej wody, pokazywania jakiejkolwiek nagości, to jednocześnie do posiadania pięknego ciała zachęca na różne sposoby. Choćby prezentując przez całą dobę, na kilku z kilkudziesięciu kanałów, różne ćwiczenia gimnastyczne przy pomocy pięknych dziewcząt.
WALDEMAR UCHMAN
W spodku dyskryminują mężczyzn
„Nago" rozmawia w saunie z MARIANEM ULICKIM, prezesem Śląskiego Klubu Naturystów
- Słyniecie z nieprzejednanej postawy wobec mężczyzn, którzy bez kobiecego towarzystwa chcą wejść co piątek do sauny Hotelu „Olimpijskiego" w Pałacu Sportowym. Czy potwierdza pan zarzut dyskryminacji?
- Uważamy, iż przestrzeganie tego dobrego obyczaju poprawia atmosferę w saunie. Gdzie indziej mają do czynienia z niezdrową sytuacją, gdyż na jedną wystraszoną kobietę przypada dziesięciu panów! Nasze ograniczenia bynajmniej nikogo nie odstraszają. Równie bezlitośnie reagujemy w przypadku picia alkoholu w saunie. Poprosiłem trzy pary, żeby już nas nie próbowały odwiedzać. Przed sezonem wakacyjnym odliczyło się nas sto siedemnaścioro, nieraz z odległych zakątków: z Bielska-Białej, Rybnika, Tych, Jaworzna i Sosnowca. Jedna para dojeżdża z okolic Częstochowy. Samotne panie wchodzą do nas bez ograniczeń.
- Jednym z kryteriów upowszechnienia ruchu naturystycznego jest występowanie naturyzmu rodzinnego. Jak to wygląda w środowisku śląskim, uważanym za najaktywniejsze w kraju?
- Spotyka się sporo małżeństw. Dziś w saunie jest dwoje małych dzieci na dziewiętnaścioro gości. Przychodzą też ojcowie z córkami. Prawdziwie rodzinny charakter mają imprezy plenerowe jak chociażby „pieczone".
- Co to jest?
- Prażuchy. Do garnka żeliwnego albo kamiennego wkłada się warstwami ziemniaki, kiełbasę, boczek, cebulę, marchewkę z dodatkiem pieprzu i soli. Albo się dociska to pokrywką, albo liściami kapusty przygniecionymi darnią. Prażuchy piecze się nad ogniskiem.
- Gdzie państwo plażujecie w naturze?
- Najbliżej mamy do Stargańca na trasie Katowice-Bielski, jakieś 15 km od centrum. Jest tam staw z czystą wodą. Jedyna niedogodność to torfowe dno. Do dyspozycji trawiasta plaża, obok basen kąpielowy i bufet z napojami. Nie ma ogrodzenia, tylko tablice informacyjne. Czasem wypuszczamy się 5 samochodami z kompletem pasażerów nad sztuczne jezioro w Kryspinowie. Jest ono położone w dawnej żwirowni w okolicach lotniska Balice koło Krakowa. To duży akwen, na którym można pływać żaglówkami i rowerami wodnymi. Policja wodna goni podglądaczy. Tekstylni mają przecież do dyspozycji plażę wschodnią. Zresztą, w praktyce czasem tylko kilkumetrowy, umowny pas ziemi oddziela nas od siebie.
- Dziękuję za rozmowę.
WŁODZIMIERZ KUPISZ
„Nago" rozmawia w saunie z MARIANEM ULICKIM, prezesem Śląskiego Klubu Naturystów
- Słyniecie z nieprzejednanej postawy wobec mężczyzn, którzy bez kobiecego towarzystwa chcą wejść co piątek do sauny Hotelu „Olimpijskiego" w Pałacu Sportowym. Czy potwierdza pan zarzut dyskryminacji?
- Uważamy, iż przestrzeganie tego dobrego obyczaju poprawia atmosferę w saunie. Gdzie indziej mają do czynienia z niezdrową sytuacją, gdyż na jedną wystraszoną kobietę przypada dziesięciu panów! Nasze ograniczenia bynajmniej nikogo nie odstraszają. Równie bezlitośnie reagujemy w przypadku picia alkoholu w saunie. Poprosiłem trzy pary, żeby już nas nie próbowały odwiedzać. Przed sezonem wakacyjnym odliczyło się nas sto siedemnaścioro, nieraz z odległych zakątków: z Bielska-Białej, Rybnika, Tych, Jaworzna i Sosnowca. Jedna para dojeżdża z okolic Częstochowy. Samotne panie wchodzą do nas bez ograniczeń.
- Jednym z kryteriów upowszechnienia ruchu naturystycznego jest występowanie naturyzmu rodzinnego. Jak to wygląda w środowisku śląskim, uważanym za najaktywniejsze w kraju?
- Spotyka się sporo małżeństw. Dziś w saunie jest dwoje małych dzieci na dziewiętnaścioro gości. Przychodzą też ojcowie z córkami. Prawdziwie rodzinny charakter mają imprezy plenerowe jak chociażby „pieczone".
- Co to jest?
- Prażuchy. Do garnka żeliwnego albo kamiennego wkłada się warstwami ziemniaki, kiełbasę, boczek, cebulę, marchewkę z dodatkiem pieprzu i soli. Albo się dociska to pokrywką, albo liściami kapusty przygniecionymi darnią. Prażuchy piecze się nad ogniskiem.
- Gdzie państwo plażujecie w naturze?
- Najbliżej mamy do Stargańca na trasie Katowice-Bielski, jakieś 15 km od centrum. Jest tam staw z czystą wodą. Jedyna niedogodność to torfowe dno. Do dyspozycji trawiasta plaża, obok basen kąpielowy i bufet z napojami. Nie ma ogrodzenia, tylko tablice informacyjne. Czasem wypuszczamy się 5 samochodami z kompletem pasażerów nad sztuczne jezioro w Kryspinowie. Jest ono położone w dawnej żwirowni w okolicach lotniska Balice koło Krakowa. To duży akwen, na którym można pływać żaglówkami i rowerami wodnymi. Policja wodna goni podglądaczy. Tekstylni mają przecież do dyspozycji plażę wschodnią. Zresztą, w praktyce czasem tylko kilkumetrowy, umowny pas ziemi oddziela nas od siebie.
- Dziękuję za rozmowę.
WŁODZIMIERZ KUPISZ
Opalanie zamiast bryzolu
Nie przeszedłem do konspiracji — zapewnia inicjator Partii Erotycznej
— Czy to prawdo, że ukrywasz się przed dziennikarzami? Czyżbyś wraz z ruchem naturystycznym i ledwo co zainicjowaną Polską Partią Erotyczną przeszedł do konspiracji? — zapytaliśmy SYLWESTRA MARCZAKA szefa Nienależnych Naturystów, czyli tych uchylających się od ram organizacyjnych.
— Jeśli udział w Studio Lato i występy w radiowej "Trójce" teraz uznawane są za formy konspiracji oraz ukrywania się przed dziennikarzami to rzeczywiście jestem w głębokim podziemiu. Od dziennikarzy nie mam chwili wytchnienia. Przede wszystkim atakowali mnie pytaniami czy Polska Partia Erotyczna będzie startowała w najbliższych wyborach.
— I co odpowiadasz? Taki doping powinien was pobudzić do stanięcia w szranki wyborczych zmagań.
— My naturyści działamy planowo. A więc prowadzimy promocję naszej partii. Głównie na nagich plażach nad Bałtykiem. „Urzędowałem" na plaży w Dąbkach. W lipcu gościliśmy w Międzyzdrojach i Rowach.
— Miałeś dość czasu i pieniędzy na spędzanie całego lata tam gdzie wszystko najdroższe?
— Jestem nauczycielem więc mam wakacje do swojej dyspozycji. Z cenami też sobie radzę. Zazwyczaj jeździmy całą paczką i zawsze ktoś ma wolne miejsce w samochodzie. Ponieważ zabieram ze sobą namiot nie muszę kłopotać się o kwaterę. Co do wyżywienia też nie mam zbyt dużych wymagań. Na plaży najlepiej przecież smakuje zsiadłe mleko, pomidor, ogórek. Słońce i dobre towarzystwo nic nie kosztują.
— Opalanie na golasa zamiast bryzolu z pieczarkami. Jaki masz odzew na taki program partyjny?
— Nie odżegnuję się od bryzolu, ale uważam, że są ciekawsze rzeczy na tym świecie. Na mój adres w Otwocku wciąż napływają listy zainteresowanych członkostwem w Polskiej Partii Erotycznej. Otrzymuję też informacje, że, tak jak apelowaliśmy na zjeździe w Świdrach, tworzy się kluby kultury erotycznej, które są podstawowymi komórkami naszej partii.
— Słyszałem, że w Warszawie zorganizowano już kluby samopomocy erotycznej. Nie poczynacie sobie zbyt śmiało?
— Nie ma w tym nic zdrożnego. Są także inne - np. odnowy biologicznej, turystyczne, naturystyczne, medycyny niekonwencjonalnej, kolekcjonerów, zwolenników parapsychologii, kluby samotnych serc i małżeńskie.
— A co to wszystko ma wspólnego z erotyzmem?
— Erotyzm leży u podstaw wielu naszych poczynań. Jesteśmy jednak narodem pruderyjnym, potrzebne są nam preteksty. Chcemy budować więzi międzyludzkie w zagubionym i sfrustrowanym społeczeństwie. Staramy się obecnie tworzyć różne więzi społeczne oparte na ludzkich potrzebach. Potrwa to zapewne do końca stycznia. A w pierwszym tygodniu lutego — jak już informowałem - planujemy zjazd delegatów tych tworzonych obecnie klubów kultury erotycznej. Przy okazji przypominam, iż do zarejestrowania klubu potrzebnych jest co najmniej 5 osób. Górnej granicy nie określamy.
— A więc w najbliższych wyborach wasza partia jeszcze nie zaistnieje?
— Oddamy nasze głosy na kandydatów do parlamentu z partii o charakterze liberalno-demokratycznym. Samodzielnie zamierzamy wystartować w wyborach samorządowych. Pozwolisz, że zakończę tę rozmowę przeprosinami. Proszę o wybaczenie autorów setek listów do mnie, iż nie odpisuję na każdy. Zapewniam jednak, iż wszystkie czytam i starannie odnotowuję wszelkie inicjatywy. Proszę też o dalsze listy pod adres: Sylwester Marczak, [---] Otwock.
Rozm.
W. UCHMAN
Nie przeszedłem do konspiracji — zapewnia inicjator Partii Erotycznej
— Czy to prawdo, że ukrywasz się przed dziennikarzami? Czyżbyś wraz z ruchem naturystycznym i ledwo co zainicjowaną Polską Partią Erotyczną przeszedł do konspiracji? — zapytaliśmy SYLWESTRA MARCZAKA szefa Nienależnych Naturystów, czyli tych uchylających się od ram organizacyjnych.
— Jeśli udział w Studio Lato i występy w radiowej "Trójce" teraz uznawane są za formy konspiracji oraz ukrywania się przed dziennikarzami to rzeczywiście jestem w głębokim podziemiu. Od dziennikarzy nie mam chwili wytchnienia. Przede wszystkim atakowali mnie pytaniami czy Polska Partia Erotyczna będzie startowała w najbliższych wyborach.
— I co odpowiadasz? Taki doping powinien was pobudzić do stanięcia w szranki wyborczych zmagań.
— My naturyści działamy planowo. A więc prowadzimy promocję naszej partii. Głównie na nagich plażach nad Bałtykiem. „Urzędowałem" na plaży w Dąbkach. W lipcu gościliśmy w Międzyzdrojach i Rowach.
— Miałeś dość czasu i pieniędzy na spędzanie całego lata tam gdzie wszystko najdroższe?
— Jestem nauczycielem więc mam wakacje do swojej dyspozycji. Z cenami też sobie radzę. Zazwyczaj jeździmy całą paczką i zawsze ktoś ma wolne miejsce w samochodzie. Ponieważ zabieram ze sobą namiot nie muszę kłopotać się o kwaterę. Co do wyżywienia też nie mam zbyt dużych wymagań. Na plaży najlepiej przecież smakuje zsiadłe mleko, pomidor, ogórek. Słońce i dobre towarzystwo nic nie kosztują.
— Opalanie na golasa zamiast bryzolu z pieczarkami. Jaki masz odzew na taki program partyjny?
— Nie odżegnuję się od bryzolu, ale uważam, że są ciekawsze rzeczy na tym świecie. Na mój adres w Otwocku wciąż napływają listy zainteresowanych członkostwem w Polskiej Partii Erotycznej. Otrzymuję też informacje, że, tak jak apelowaliśmy na zjeździe w Świdrach, tworzy się kluby kultury erotycznej, które są podstawowymi komórkami naszej partii.
— Słyszałem, że w Warszawie zorganizowano już kluby samopomocy erotycznej. Nie poczynacie sobie zbyt śmiało?
— Nie ma w tym nic zdrożnego. Są także inne - np. odnowy biologicznej, turystyczne, naturystyczne, medycyny niekonwencjonalnej, kolekcjonerów, zwolenników parapsychologii, kluby samotnych serc i małżeńskie.
— A co to wszystko ma wspólnego z erotyzmem?
— Erotyzm leży u podstaw wielu naszych poczynań. Jesteśmy jednak narodem pruderyjnym, potrzebne są nam preteksty. Chcemy budować więzi międzyludzkie w zagubionym i sfrustrowanym społeczeństwie. Staramy się obecnie tworzyć różne więzi społeczne oparte na ludzkich potrzebach. Potrwa to zapewne do końca stycznia. A w pierwszym tygodniu lutego — jak już informowałem - planujemy zjazd delegatów tych tworzonych obecnie klubów kultury erotycznej. Przy okazji przypominam, iż do zarejestrowania klubu potrzebnych jest co najmniej 5 osób. Górnej granicy nie określamy.
— A więc w najbliższych wyborach wasza partia jeszcze nie zaistnieje?
— Oddamy nasze głosy na kandydatów do parlamentu z partii o charakterze liberalno-demokratycznym. Samodzielnie zamierzamy wystartować w wyborach samorządowych. Pozwolisz, że zakończę tę rozmowę przeprosinami. Proszę o wybaczenie autorów setek listów do mnie, iż nie odpisuję na każdy. Zapewniam jednak, iż wszystkie czytam i starannie odnotowuję wszelkie inicjatywy. Proszę też o dalsze listy pod adres: Sylwester Marczak, [---] Otwock.
Rozm.
W. UCHMAN
Żetony spełnionych pokus
„Fiesta, fiesta" - z dyskretnie ukrytych głośników płynie donośny śpiew. Przez prostokątny, przeszklony otwór w ścianie kabiny - na stojąco ogląda się popisy rozebranej tancerki, poruszającej się ruchem wirowym po niewielkiej scenie. Osiem kabin otacza ją koncentrycznie. Jeśli na moment oderwać wzrok od imponującego biustu striptizerki — scena zdaje się sprawiać wrażenie otoczonej wielkimi lustrami. Solistka nie wie, czy ogląda ją komplet widzów (takie kobiet!), czy akurat nie ma nikogo chętnego. Program można obejrzeć wykupując w kasie żetony po 5 tysięcy złotych za 1 minutę. To ciemne płytki z tworzywa sztucznego. Wyjątkowo duże. Można je wrzucić do otworu w kabinie od razu albo stopniowo. Wszystko zapamiętujący, elektroniczny czujnik opuszcza klapkę na wziernik po wyczerpaniu wykupionego czasu. Nie każe, wzorem automatu telefonicznego, wrzucić następnego żetonu, aby nie psuć intymnego nastroju. Kasa obok. Płytek spełniających marzenia wystarczy.
Pozornie, możliwość obejrzenia nagiej dziewczyny na wyciągnięcie dłoni za jedyną piątkę - wydaje się niebywałą okazją, zwłaszcza że cena tego erotycznego show nie uległa zmianie od daty otwarcia "Sexylandu" - 22 stycznia 1991 r. Urządzenie jest perfidne - klapka opada, gdy np. sex-tancerka trzyma jeszcze paski fig na biodrach. Aby nasycić wzrok - trzeba kupić kilko garści żetonów. Wówczas istnieje pewność obejrzenia pełnego striptizu wraz z tańcem w stroju Ewy. Program trwa non - stop od 11 w południe, oficjalnie do 1 w nocy. Dopóki jest klient - przybytek musi działać. Nie ma zwyczaju wypraszania gości, gdy szatniarz skończył zmianę i marzy o zaśnięciu. Zdaniem wspólników spółki cywilnej „AS", do których należy „Sexyland" — niektóre pracownice tańczyłyby od południa do nocy, aby jak najwięcej zarobić. Rygorystycznie przestrzega się jednak w tym interesie końca występu oraz przydziela „przymusowe urlopy". Cały czas muszą wyglądać tak, jakby zbudziły się godzinę temu po długim, relaksującym śnie. Równie ważne jest urozmaicenie typów kobiecych na scenie. Część gości preferuje szczupłe niewiasty z figurą „osy" - inni czekają na pojawienie się kogoś o zaokrąglonych kształtach, co odpowiada zresztą lansowanemu w świecie nowemu ideałowi kobiety.
Pośród około 10 zatrudnionych tutaj najczęściej tancerek - występuje duże zróżnicowanie wieku od 19 do 30 lat. Zainteresowania klientów w tej mierze bywają różnorakie. Nie znajdzie się tutaj osóbki o powierzchowności pensjonarki. Najdłużej pracują te, które każdy bez namysłu określiłby jako piękności. Zdarzają się również dziewczyny o wyzywającym wyglądzie. Publiczność domaga się jednych i drugich. Pracują na umowę - zlecenie. Występy w „Sexylandzie" są czasem tylko ubocznym zajęciem. Zatrudniają się bowiem w różnych agencjach. Niektóre striptizerki z „ASA" wyjechały na intratne kontrakty do Belgii, Szwajcarii, Norwegii i Czechosłowacji.
Największa atrakcja „Sexylandu" to peep-show. Dwie kabiny do striptizu indywidualnego. Zdjęcia tancerek do wyboru w seksownej bieliźnie i w kostiumach kąpielowych bikini wiszą w widocznych miejscach. Artystki są ponumerowane. W kasie wykupuje się bilet na 5-minutowy występ za 50 tys. zł; podwójna taksa obowiązuje za dwie dziewczyny na raz. Wejście do kabiny zasłania się kotarą. Zaczynamy od wciśnięcia guzika z upatrzonym numerem. Ogląda się na siedząco. Bez mała całą ścianę wypełnia jednostronne lustro, przez które obserwuje się kunsztowne rozbieranie. Nawet w peep-show tancerki nie widzą gości dzięki właściwościom lustra. Niezależnie od tego - dla wstępujących do branży już kilka dni występów może być tak dużym obciążeniem psychicznym, że rezygnują z tego zajęcia. Inne potrafią pogodzić pracę z normalnym życiem małżeńskim, z wychowaniem dzieci. Pośród kilkudziesięciu dziewczyn, jakie przewinęły się przez "Sexyland" — niektóre legitymują się średnim wykształceniem i różnymi wyuczonymi zawodami.
Po odwiedzeniu peepshow trzeba się posilić czymś gorącym pod drinka w dużej sali. Co 5 minut na estradzie zmienia się skład dziewczyn, wykonujących zmysłowy taniec erotyczny. Kelnerki topless przewijają się między stolikami. Nie ma nocnych lampek. Za to spod blatów z matowej szyby — bije nastrojowe, kolorowe światło. Każdy stolik połyskuje innym kolorem. Razem tworzą feerię barw.
WŁODZIMIERZ KUPISZ
„Fiesta, fiesta" - z dyskretnie ukrytych głośników płynie donośny śpiew. Przez prostokątny, przeszklony otwór w ścianie kabiny - na stojąco ogląda się popisy rozebranej tancerki, poruszającej się ruchem wirowym po niewielkiej scenie. Osiem kabin otacza ją koncentrycznie. Jeśli na moment oderwać wzrok od imponującego biustu striptizerki — scena zdaje się sprawiać wrażenie otoczonej wielkimi lustrami. Solistka nie wie, czy ogląda ją komplet widzów (takie kobiet!), czy akurat nie ma nikogo chętnego. Program można obejrzeć wykupując w kasie żetony po 5 tysięcy złotych za 1 minutę. To ciemne płytki z tworzywa sztucznego. Wyjątkowo duże. Można je wrzucić do otworu w kabinie od razu albo stopniowo. Wszystko zapamiętujący, elektroniczny czujnik opuszcza klapkę na wziernik po wyczerpaniu wykupionego czasu. Nie każe, wzorem automatu telefonicznego, wrzucić następnego żetonu, aby nie psuć intymnego nastroju. Kasa obok. Płytek spełniających marzenia wystarczy.
Pozornie, możliwość obejrzenia nagiej dziewczyny na wyciągnięcie dłoni za jedyną piątkę - wydaje się niebywałą okazją, zwłaszcza że cena tego erotycznego show nie uległa zmianie od daty otwarcia "Sexylandu" - 22 stycznia 1991 r. Urządzenie jest perfidne - klapka opada, gdy np. sex-tancerka trzyma jeszcze paski fig na biodrach. Aby nasycić wzrok - trzeba kupić kilko garści żetonów. Wówczas istnieje pewność obejrzenia pełnego striptizu wraz z tańcem w stroju Ewy. Program trwa non - stop od 11 w południe, oficjalnie do 1 w nocy. Dopóki jest klient - przybytek musi działać. Nie ma zwyczaju wypraszania gości, gdy szatniarz skończył zmianę i marzy o zaśnięciu. Zdaniem wspólników spółki cywilnej „AS", do których należy „Sexyland" — niektóre pracownice tańczyłyby od południa do nocy, aby jak najwięcej zarobić. Rygorystycznie przestrzega się jednak w tym interesie końca występu oraz przydziela „przymusowe urlopy". Cały czas muszą wyglądać tak, jakby zbudziły się godzinę temu po długim, relaksującym śnie. Równie ważne jest urozmaicenie typów kobiecych na scenie. Część gości preferuje szczupłe niewiasty z figurą „osy" - inni czekają na pojawienie się kogoś o zaokrąglonych kształtach, co odpowiada zresztą lansowanemu w świecie nowemu ideałowi kobiety.
Pośród około 10 zatrudnionych tutaj najczęściej tancerek - występuje duże zróżnicowanie wieku od 19 do 30 lat. Zainteresowania klientów w tej mierze bywają różnorakie. Nie znajdzie się tutaj osóbki o powierzchowności pensjonarki. Najdłużej pracują te, które każdy bez namysłu określiłby jako piękności. Zdarzają się również dziewczyny o wyzywającym wyglądzie. Publiczność domaga się jednych i drugich. Pracują na umowę - zlecenie. Występy w „Sexylandzie" są czasem tylko ubocznym zajęciem. Zatrudniają się bowiem w różnych agencjach. Niektóre striptizerki z „ASA" wyjechały na intratne kontrakty do Belgii, Szwajcarii, Norwegii i Czechosłowacji.
Największa atrakcja „Sexylandu" to peep-show. Dwie kabiny do striptizu indywidualnego. Zdjęcia tancerek do wyboru w seksownej bieliźnie i w kostiumach kąpielowych bikini wiszą w widocznych miejscach. Artystki są ponumerowane. W kasie wykupuje się bilet na 5-minutowy występ za 50 tys. zł; podwójna taksa obowiązuje za dwie dziewczyny na raz. Wejście do kabiny zasłania się kotarą. Zaczynamy od wciśnięcia guzika z upatrzonym numerem. Ogląda się na siedząco. Bez mała całą ścianę wypełnia jednostronne lustro, przez które obserwuje się kunsztowne rozbieranie. Nawet w peep-show tancerki nie widzą gości dzięki właściwościom lustra. Niezależnie od tego - dla wstępujących do branży już kilka dni występów może być tak dużym obciążeniem psychicznym, że rezygnują z tego zajęcia. Inne potrafią pogodzić pracę z normalnym życiem małżeńskim, z wychowaniem dzieci. Pośród kilkudziesięciu dziewczyn, jakie przewinęły się przez "Sexyland" — niektóre legitymują się średnim wykształceniem i różnymi wyuczonymi zawodami.
Po odwiedzeniu peepshow trzeba się posilić czymś gorącym pod drinka w dużej sali. Co 5 minut na estradzie zmienia się skład dziewczyn, wykonujących zmysłowy taniec erotyczny. Kelnerki topless przewijają się między stolikami. Nie ma nocnych lampek. Za to spod blatów z matowej szyby — bije nastrojowe, kolorowe światło. Każdy stolik połyskuje innym kolorem. Razem tworzą feerię barw.
WŁODZIMIERZ KUPISZ
Urlop za granicą
Jak dotychczas nie dorobiliśmy się w Polsce żadnego campingu naturystycznego, podczas gdy nasi sąsiedzi z południa mają już pierwszy taki obiekt w Komornie, zaś Węgrzy mogą pochwalić się kilkunastoma campingami dla naturystów.
Ceny są zróżnicowane w zależności od standardu i usytuowania obiektu: wahają się od 200 do 600 Ft. za 1 dniowy pobyt trzech osób z no miotem lub przyczepą i samochodem. Np. w dużym campingu Sziksosfurdo nad jeziorem w pobliżu Szeged w tym roku płaciliśmy:
pobyt 1 osoby - 130 Ft.
przyczepa camp. - 220 Ft.
namiot - 140 Ft.
samochód osob. - 40 Ft.
elektryczność - 105 Ft.
Oczywiście najwięcej możliwości korzystania z campingów naturystycznych mają nasi zachodni sąsiedzi. W Niemczech jest kilkaset ośrodków naturystycznych, przy czym większość z nich dysponuje również miejscami na campingach. Oto kilka z nich, łącznie z proponowanymi cenami za pobyt trzech osób z namiotem lub przyczepą i samochodem:
Berlin - camping nad jez. Heiligensee - 30 DM
Hamburg - Schefeld - 15 DM
Lubeka - Wesloe - 10 DM
Bremen - Brundorf - 11 DM
Hannover - Sonnensee - 12 DM
Góttingen - Osterode - 8 DM
We Francji pobyt na campingach naturystycznych jest droższy i w zależności od ośrodka wynosi:
Lyon, Les Nazets - 45 FF
Le Clapotis koło La Palme na płd. wybrzeżu - 85 FF
La SErenite / Langon w Bordeaux - 60 FF
La Regniere / Lyonu - 79 FF
Paryż - Aubergenville - 45 FF
Belezy - 120 FF
Słoneczna Hiszpania oferowała w tym roku campingi naturystyczne na południowym wybrzeżu od Barcelony do Malagi po umiarkowanych cenach (w hiszpańskiej walucie - eskudos):
Girona przy granicy z Francją - 2360
Barcelona, El Toro Bravo - 2120
Walencja, Moreny De S. Lorenzo - 2400
Murcia, Cartagena - 2400
Almeria / Palomares - 1200
Powyższy wykaz cen jest tylko ułamkiem oferty campingów naturystycznych za granicą, pozwoli jednak zorientować się w tegorocznych kosztach wypoczynku na Zachodzie i porównać je z cenami campingów w Polsce. Mamy nadzieję, że pomoże to Państwu w układaniu planów na przyszły rok.
Jak dotychczas nie dorobiliśmy się w Polsce żadnego campingu naturystycznego, podczas gdy nasi sąsiedzi z południa mają już pierwszy taki obiekt w Komornie, zaś Węgrzy mogą pochwalić się kilkunastoma campingami dla naturystów.
Ceny są zróżnicowane w zależności od standardu i usytuowania obiektu: wahają się od 200 do 600 Ft. za 1 dniowy pobyt trzech osób z no miotem lub przyczepą i samochodem. Np. w dużym campingu Sziksosfurdo nad jeziorem w pobliżu Szeged w tym roku płaciliśmy:
pobyt 1 osoby - 130 Ft.
przyczepa camp. - 220 Ft.
namiot - 140 Ft.
samochód osob. - 40 Ft.
elektryczność - 105 Ft.
Oczywiście najwięcej możliwości korzystania z campingów naturystycznych mają nasi zachodni sąsiedzi. W Niemczech jest kilkaset ośrodków naturystycznych, przy czym większość z nich dysponuje również miejscami na campingach. Oto kilka z nich, łącznie z proponowanymi cenami za pobyt trzech osób z namiotem lub przyczepą i samochodem:
Berlin - camping nad jez. Heiligensee - 30 DM
Hamburg - Schefeld - 15 DM
Lubeka - Wesloe - 10 DM
Bremen - Brundorf - 11 DM
Hannover - Sonnensee - 12 DM
Góttingen - Osterode - 8 DM
We Francji pobyt na campingach naturystycznych jest droższy i w zależności od ośrodka wynosi:
Lyon, Les Nazets - 45 FF
Le Clapotis koło La Palme na płd. wybrzeżu - 85 FF
La SErenite / Langon w Bordeaux - 60 FF
La Regniere / Lyonu - 79 FF
Paryż - Aubergenville - 45 FF
Belezy - 120 FF
Słoneczna Hiszpania oferowała w tym roku campingi naturystyczne na południowym wybrzeżu od Barcelony do Malagi po umiarkowanych cenach (w hiszpańskiej walucie - eskudos):
Girona przy granicy z Francją - 2360
Barcelona, El Toro Bravo - 2120
Walencja, Moreny De S. Lorenzo - 2400
Murcia, Cartagena - 2400
Almeria / Palomares - 1200
Powyższy wykaz cen jest tylko ułamkiem oferty campingów naturystycznych za granicą, pozwoli jednak zorientować się w tegorocznych kosztach wypoczynku na Zachodzie i porównać je z cenami campingów w Polsce. Mamy nadzieję, że pomoże to Państwu w układaniu planów na przyszły rok.
Sex-appeal jak marchewka
Dyskusje o seksie nie są bynajmniej wynalazkiem naszych czasów. Już wielki kpiarz G. B. Shaw w 1929 roku na III międzynarodowym kongresie reformy seksualnej w Berlinie zabrał głos na ten temat. Jego wystąpienie drukujemy z niewielkimi skrótami.
Nie mam zamiaru zastanawiać się nad tym, co oznacza reforma seksualna. Każdy człowiek jest reformatorem w tej dziedzinie. (...) Dlatego leż w obradach tego kongresu powinni brać udział nie tylko przedstawiciele określonych stowarzyszeń, ale wszyscy, którzy domagają się reformy seksualnej: nudyści, kobiety, zwolennicy kontroli urodzin, przeciwnicy tejże kontroli, heteroseksualiści i poligamiści. Gdyby można było zebrać ich tutaj razem — to dopiero byłaby dyskusja (...).
Nie chcę dyskutować nad środkami za czy przeciw. Chcę po prostu przedstawić wniosek, abyście państwo, zamiast wymyślać sobie własne teorie, które odpowiadałyby waszym gustom, spróbowali raczej zapytać ludzi z praktycznym doświadczeniem, jak według nich wyglądałaby realizacja naszych propozycji. Przy każdej metodzie reformy seksualnej trzeba mieć na względzie dwa aspekty: psychologiczny i polityczny. Zabierając głos jako znawca przedmiotu, chciałbym dziś naświetlić stronę psychologiczną. Absolutnie nie rozumiem, co was tak śmieszy, przecież faktem jest, iż w przedmiocie seksu jestem znawcą. Powtarzam, nie wiem co znaczą te śmieszki, wiem co mówię: jestem autorem scenicznym, pozostaję w ścisłym związku z teatrem, a teatr stale zajmuje się seksem. Teatr tak samo troszczy się o seks, jak przekupka o swoje marchewki. A to, co przekupka sądzi o swoich marchewkach jest chyba ważne. Ona jest fachowcem i tak samo ja jestem fachowcem jako człowiek teatru, który wie jak należy się obchodzić z tą rzeczą na scenie. Jedną z bardzo ważnych dla społeczeństwa funkcji teatru jest wychowanie seksualne. Stąd ludzie teatru, którzy szczerze pragną wychowywać publiczność muszą wiedzieć jak należy to robić, W przeciwnym wypadku stracą masę pieniędzy. (...) Z braku czegoś lepszego proponuję więc siebie jako autora scenicznego. Jestem w opozycji do dwóch gatunków ludzi. Jednych, którzy chcą seks zwalczać — największą ilością ubrania, drugich - którzy chcą go wzmóc poprzez najmniejszą ilość odzienia. Obie partie stosują beznadziejnie fałszywe metody. Nie mają pojęcia o prawdziwym stanie rzeczy.
Nie chcę wyrokować o tym, czy jest pożądane żyć tak jak w XIX stuleciu, kiedy cała atmosfera była przesiąknięta seksem, czy łez dzisiaj, gdy kobiety zrobiły ogromny krok w kierunku nagości. Nie jest moją sprawą decydowanie, które zjawisko jest lepsze, przekazuję wam tylko pogląd eksperta: Jeśli chcecie seksu, ubierzcie go - jeśli chcecie seks zniszczyć, zrzucajcie z siebie tyle ubrania, ile to możliwe.
Dyskusje o seksie nie są bynajmniej wynalazkiem naszych czasów. Już wielki kpiarz G. B. Shaw w 1929 roku na III międzynarodowym kongresie reformy seksualnej w Berlinie zabrał głos na ten temat. Jego wystąpienie drukujemy z niewielkimi skrótami.
Nie mam zamiaru zastanawiać się nad tym, co oznacza reforma seksualna. Każdy człowiek jest reformatorem w tej dziedzinie. (...) Dlatego leż w obradach tego kongresu powinni brać udział nie tylko przedstawiciele określonych stowarzyszeń, ale wszyscy, którzy domagają się reformy seksualnej: nudyści, kobiety, zwolennicy kontroli urodzin, przeciwnicy tejże kontroli, heteroseksualiści i poligamiści. Gdyby można było zebrać ich tutaj razem — to dopiero byłaby dyskusja (...).
Nie chcę dyskutować nad środkami za czy przeciw. Chcę po prostu przedstawić wniosek, abyście państwo, zamiast wymyślać sobie własne teorie, które odpowiadałyby waszym gustom, spróbowali raczej zapytać ludzi z praktycznym doświadczeniem, jak według nich wyglądałaby realizacja naszych propozycji. Przy każdej metodzie reformy seksualnej trzeba mieć na względzie dwa aspekty: psychologiczny i polityczny. Zabierając głos jako znawca przedmiotu, chciałbym dziś naświetlić stronę psychologiczną. Absolutnie nie rozumiem, co was tak śmieszy, przecież faktem jest, iż w przedmiocie seksu jestem znawcą. Powtarzam, nie wiem co znaczą te śmieszki, wiem co mówię: jestem autorem scenicznym, pozostaję w ścisłym związku z teatrem, a teatr stale zajmuje się seksem. Teatr tak samo troszczy się o seks, jak przekupka o swoje marchewki. A to, co przekupka sądzi o swoich marchewkach jest chyba ważne. Ona jest fachowcem i tak samo ja jestem fachowcem jako człowiek teatru, który wie jak należy się obchodzić z tą rzeczą na scenie. Jedną z bardzo ważnych dla społeczeństwa funkcji teatru jest wychowanie seksualne. Stąd ludzie teatru, którzy szczerze pragną wychowywać publiczność muszą wiedzieć jak należy to robić, W przeciwnym wypadku stracą masę pieniędzy. (...) Z braku czegoś lepszego proponuję więc siebie jako autora scenicznego. Jestem w opozycji do dwóch gatunków ludzi. Jednych, którzy chcą seks zwalczać — największą ilością ubrania, drugich - którzy chcą go wzmóc poprzez najmniejszą ilość odzienia. Obie partie stosują beznadziejnie fałszywe metody. Nie mają pojęcia o prawdziwym stanie rzeczy.
Nie chcę wyrokować o tym, czy jest pożądane żyć tak jak w XIX stuleciu, kiedy cała atmosfera była przesiąknięta seksem, czy łez dzisiaj, gdy kobiety zrobiły ogromny krok w kierunku nagości. Nie jest moją sprawą decydowanie, które zjawisko jest lepsze, przekazuję wam tylko pogląd eksperta: Jeśli chcecie seksu, ubierzcie go - jeśli chcecie seks zniszczyć, zrzucajcie z siebie tyle ubrania, ile to możliwe.
Czy tylko plaża?
Często spotykam się z powiedzeniem : - Chcę być naturystą, ale nie mogę, gdyż nie ma u nas nagiej plaży. Co mam robić?
Naturyzm w przeciwieństwie do nudyzmu, nie polega tylko na opalaniu się nago Naturyzm to sposób życia i filozofia polegająca na bliższych związkach z naturą, czyli przyrodą. Nagość w naturyzmie jest demonstracjq - nie należy się wstydzić tego, co ukształtowała natura. Nagość więc jest środkiem, a nie celem naturyzmu. W nudyzmie natomiast nagość jest celem na swobodny wypoczynek, opalanie się itp. Naturystą jest się zawsze, czy jest się rozebranym czy też ubranym. Nie ma więc powodów do zmartwień, że w pobliżu nie ma nagiej plaży. Tylko stosunek do natury jest miarodajnym stwierdzeniem przynależności do naturystów. Wśród wielu tysięcy bywalców nagich plaż, prawdziwych naturystów jest mało. Olbrzymia większość to typowi nudyści. Nie osądzajmy ich jednak jako gorszych. Oni po prostu mają inne zainteresowania i potrzeby.
Wielokrotnie próbowałem wzbudzić zainteresowanie przyrodą. Przynosiłem popularne wydawnictwa i nawiązywałem rozmowy na temat najbliższej przyrody. Poznanie roślinności, a szczególnie kwiatów upiększających plaże i ich okolice budziły mierne zainteresowanie. Nie chodzi o to, by każdy naturysta był przyrodnikiem, ja też nim nie jestem, ale śmieszne są uwagi tego typu, jak np.: - Wiesz Staszku, niedawno pojawiły się u nas takie białe wrony, a przedtem były czarne. Oczywiście, chodziło o mewy, które znad morza wtargnęły w głąb lądu.
Sam pobyt na plaży daje ograniczony kontakt z przyroda- Znacznie szerszy dają łąki, zagajniki czy las. Nie ograniczajmy więc pobytu w lasach do zbierania jagód czy grzybów. Aparat fotograficzny umożliwi nam „bezkrwawe Iowy", które mogą być przyjemnymi wspomnieniami. Wdzięcznym tematem łowów mogą być motyle, leśne kwiaty i my w ich naturalnym otoczeniu. Przy takich leśnych wyprawach nagość musimy jednak ograniczyć. Nie będzie to całkowita rezygnacja - wszędzie bowiem można znaleźć miejsce na swobodny, nagi wypoczynek dla kilkuosobowych grup. Nawet w centrum europejskiej stolicy - w Budapeszcie, znalazłem taki ustronny kącik w zakamarkach Wyspy Małgorzaty.
STANISŁAW BOGDANOWICZ
Często spotykam się z powiedzeniem : - Chcę być naturystą, ale nie mogę, gdyż nie ma u nas nagiej plaży. Co mam robić?
Naturyzm w przeciwieństwie do nudyzmu, nie polega tylko na opalaniu się nago Naturyzm to sposób życia i filozofia polegająca na bliższych związkach z naturą, czyli przyrodą. Nagość w naturyzmie jest demonstracjq - nie należy się wstydzić tego, co ukształtowała natura. Nagość więc jest środkiem, a nie celem naturyzmu. W nudyzmie natomiast nagość jest celem na swobodny wypoczynek, opalanie się itp. Naturystą jest się zawsze, czy jest się rozebranym czy też ubranym. Nie ma więc powodów do zmartwień, że w pobliżu nie ma nagiej plaży. Tylko stosunek do natury jest miarodajnym stwierdzeniem przynależności do naturystów. Wśród wielu tysięcy bywalców nagich plaż, prawdziwych naturystów jest mało. Olbrzymia większość to typowi nudyści. Nie osądzajmy ich jednak jako gorszych. Oni po prostu mają inne zainteresowania i potrzeby.
Wielokrotnie próbowałem wzbudzić zainteresowanie przyrodą. Przynosiłem popularne wydawnictwa i nawiązywałem rozmowy na temat najbliższej przyrody. Poznanie roślinności, a szczególnie kwiatów upiększających plaże i ich okolice budziły mierne zainteresowanie. Nie chodzi o to, by każdy naturysta był przyrodnikiem, ja też nim nie jestem, ale śmieszne są uwagi tego typu, jak np.: - Wiesz Staszku, niedawno pojawiły się u nas takie białe wrony, a przedtem były czarne. Oczywiście, chodziło o mewy, które znad morza wtargnęły w głąb lądu.
Sam pobyt na plaży daje ograniczony kontakt z przyroda- Znacznie szerszy dają łąki, zagajniki czy las. Nie ograniczajmy więc pobytu w lasach do zbierania jagód czy grzybów. Aparat fotograficzny umożliwi nam „bezkrwawe Iowy", które mogą być przyjemnymi wspomnieniami. Wdzięcznym tematem łowów mogą być motyle, leśne kwiaty i my w ich naturalnym otoczeniu. Przy takich leśnych wyprawach nagość musimy jednak ograniczyć. Nie będzie to całkowita rezygnacja - wszędzie bowiem można znaleźć miejsce na swobodny, nagi wypoczynek dla kilkuosobowych grup. Nawet w centrum europejskiej stolicy - w Budapeszcie, znalazłem taki ustronny kącik w zakamarkach Wyspy Małgorzaty.
STANISŁAW BOGDANOWICZ
Na Helu minionego lata
Anegdota najczęściej powtarzana
Wszystkich wczasowiczów, którzy latem tego roku wypoczywali na Helu częstowano tą właśnie anegdotą: W Chałupach - jak wiecie - była plaża dla golasów, ale w końcu ją zlikwidowano. Znany aktor Wiesław Gołas otrzymał skierowanie na wczasy do Chałup, do Budzisza przy ul. Koperskiej. Przyjechał wieczorem, gospodarze już spali. Aktor nacisnął dzwonek, pan Budzisz się obudził i rzekł do Żony;
- Idź, zobacz, kto tam dobija się do drzwi.
Budziszowa podeszła do drzwi i zapytała: - Kto tam?
- Gołas, proszę pani.
- Boże, golas! A stary mówił, że ich wypędzili. Budziszowa pobiegła do męża.
- Idź, tam stoi golas.
- Nie gadaj - mówi mąż. - Przecież ich wypędziliśmy. Widziałaś go?
- Nie widziałam, ale gdy spytałam "Kto tam", odpowiedział „Golas".
- Niemożliwe - mówi na to gospodarz. Podszedł do drzwi i zapytał :
- Kto tam?
- Gołas, proszę pana!
- Ooo, bracie, w Chałupach już nie ma golasów. Jeśli nie chcesz być przemłócony, to uciekaj gdzie pieprz rośnie!
I tak znany aktor, Wiesław Gołas został ostatnim golasem w Chałupach.
Anegdota najczęściej powtarzana
Wszystkich wczasowiczów, którzy latem tego roku wypoczywali na Helu częstowano tą właśnie anegdotą: W Chałupach - jak wiecie - była plaża dla golasów, ale w końcu ją zlikwidowano. Znany aktor Wiesław Gołas otrzymał skierowanie na wczasy do Chałup, do Budzisza przy ul. Koperskiej. Przyjechał wieczorem, gospodarze już spali. Aktor nacisnął dzwonek, pan Budzisz się obudził i rzekł do Żony;
- Idź, zobacz, kto tam dobija się do drzwi.
Budziszowa podeszła do drzwi i zapytała: - Kto tam?
- Gołas, proszę pani.
- Boże, golas! A stary mówił, że ich wypędzili. Budziszowa pobiegła do męża.
- Idź, tam stoi golas.
- Nie gadaj - mówi mąż. - Przecież ich wypędziliśmy. Widziałaś go?
- Nie widziałam, ale gdy spytałam "Kto tam", odpowiedział „Golas".
- Niemożliwe - mówi na to gospodarz. Podszedł do drzwi i zapytał :
- Kto tam?
- Gołas, proszę pana!
- Ooo, bracie, w Chałupach już nie ma golasów. Jeśli nie chcesz być przemłócony, to uciekaj gdzie pieprz rośnie!
I tak znany aktor, Wiesław Gołas został ostatnim golasem w Chałupach.
Lato z głowy
Przestało działać stowarzyszenie, któremu zresztą wiele osób zarzucało małą mobilność. Zostaje jednak kilka aktywnych środowisk naturystycznych, które automatycznie przechodzą do działalności klubowej w swoich regionach. Niektóre mają sauny — inne pomysły i zapał. Nie będzie luki w działalności. Lato naturystyczne w Polsce było najgorsze z dotychczasowych. Brakowało pieniędzy na dłuższy niż kilkudniowy wypoczynek. Nagie zakątki zaroiły się od mężczyzn — widzów. Z tego powodu część miłośników natury wolało relaksować się poza krajem. Zwycięża model opalania się w gronie rodziny, najbliższych przyjaciół na trudno dostępnych polanach, najodleglejszych brzegach rzek i jezior. (k)
Przestało działać stowarzyszenie, któremu zresztą wiele osób zarzucało małą mobilność. Zostaje jednak kilka aktywnych środowisk naturystycznych, które automatycznie przechodzą do działalności klubowej w swoich regionach. Niektóre mają sauny — inne pomysły i zapał. Nie będzie luki w działalności. Lato naturystyczne w Polsce było najgorsze z dotychczasowych. Brakowało pieniędzy na dłuższy niż kilkudniowy wypoczynek. Nagie zakątki zaroiły się od mężczyzn — widzów. Z tego powodu część miłośników natury wolało relaksować się poza krajem. Zwycięża model opalania się w gronie rodziny, najbliższych przyjaciół na trudno dostępnych polanach, najodleglejszych brzegach rzek i jezior. (k)
Telewizyjne stacje opuszczają spodnie
Późnym latem, w Niemczech, rozgorzała dyskusja prasowa o programie telewizyjnym, w którym coraz to więcej seks-filmów. Zdaniem gazety „Bild" stacje telewizyjne, zwłaszcza w sobotę wieczorem — opuszczają spodnie. „Niemal na wszystkich kanałach emitowane są filmy lub programy, w których główne role grają goły biust lub goła pupa." „Niedługo dojdzie do tego, wyznaje dziennikowi inna czytelniczka, że prezenterki telewizyjne wystąpią w stroju toples, a prezenterzy zamiast mikrofonu ściskać będą w ręku..." „Co robią władze programowe?!" - pytają jeszcze inni. Sondowany o zdanie w tej sprawie dyrektor programowy RTL argumentuje, że woli pokazywać ładną pupę niż filmy pełne przemocy i trupów. Indagowani, o opinię co jest lepsze, seksuolodzy sq zdania: seks-filmy uczą młodych instrumentalnego podejścia do współżycia. W emitowanych przez telewizję seks-filmach wystarczy skinąć na dziewczynę, a jest do dyspozycji. Na dyskotekach młodzi chłopcy, wychowani na telewizyjnym stereotypie, zachowują się jak bohaterowie seks-filmów. Gdy dostają kosza stają się agresywni. Agresję, zdaniem naukowców, wyzwalają również pełne przemocy filmy kryminalne. Co jest więc lepsze? Pewno umiar w emitowaniu i oglądaniu. (al)
Późnym latem, w Niemczech, rozgorzała dyskusja prasowa o programie telewizyjnym, w którym coraz to więcej seks-filmów. Zdaniem gazety „Bild" stacje telewizyjne, zwłaszcza w sobotę wieczorem — opuszczają spodnie. „Niemal na wszystkich kanałach emitowane są filmy lub programy, w których główne role grają goły biust lub goła pupa." „Niedługo dojdzie do tego, wyznaje dziennikowi inna czytelniczka, że prezenterki telewizyjne wystąpią w stroju toples, a prezenterzy zamiast mikrofonu ściskać będą w ręku..." „Co robią władze programowe?!" - pytają jeszcze inni. Sondowany o zdanie w tej sprawie dyrektor programowy RTL argumentuje, że woli pokazywać ładną pupę niż filmy pełne przemocy i trupów. Indagowani, o opinię co jest lepsze, seksuolodzy sq zdania: seks-filmy uczą młodych instrumentalnego podejścia do współżycia. W emitowanych przez telewizję seks-filmach wystarczy skinąć na dziewczynę, a jest do dyspozycji. Na dyskotekach młodzi chłopcy, wychowani na telewizyjnym stereotypie, zachowują się jak bohaterowie seks-filmów. Gdy dostają kosza stają się agresywni. Agresję, zdaniem naukowców, wyzwalają również pełne przemocy filmy kryminalne. Co jest więc lepsze? Pewno umiar w emitowaniu i oglądaniu. (al)
Do prawdziwej nagości musiałam dorosnąć...
Rozmowa z fotomodelką Katarzyną Śmiechowicz
KATARZYNA ŚMIECHOWICZ jest obecnie jedną z czołowych polskich fotomodelek, jej zdjęcia (także akty) ukazują się w wielu wydawnictwach (nie tylko polskich), na kalendarzach, folderach. Z uwagi na wspaniałe warunki zewnętrzne bywa fotografowana głównie nago i na ten temat rozmawia z naszym pismem.
— Czym jest dla Pani nagość?
—- Czymś naturalnym, ponieważ nie należę do osób pruderyjnych — nie wstydzę się jej.
— Kiedy po raz pierwszy zdecydowała się Pani pokazać swoje nagie ciało publicznie? Jakie emocje wewnętrzne temu towarzyszyły?
— Wszystko co odczuwałam, zostało odzwierciedlone na zdjęciach: niepokój, radość i erotyzm.
— Jest Pani naturystką?
— Nie.
— A wydawałoby się, że...
— Nie wstydzę się swojego ciała, ale uważam, że nie jest to wystarczającym powodem, aby być naturystką, zresztą tekstylną też nie jestem. Lubię topless.
— Dziś jest Pani zawodową fotomodelką, specjalizującą się m.in. w aktach kobiecych. Jak traktuje Pani swoją każdą nową sesję fotograficzną?
— Jako kolejne sprawdzenie się, im dłużej wykonuję ten zawód, tym więcej chciałabym odkryć w samej sobie.
— Największy sukces w tej dziedzinie?
— Na prawdziwy sukces wciąż czekam. Wszystko co do tej pory zrobiłam, to tylko etap do działania w tym kierunku.
— Zapowiadała się kariera międzynarodowa (RFN, Londyn), ale jakby została przystopowana?
— Był to dobry początek, owoce dopiero teraz dojrzeją. I myślę, że dopiero teraz zaczną się prawdziwe propozycje.
— Czy fotomodelka w Polsce to atrakcyjny zawód dla młodej kobiety?
— Jest to jakiś sposób na życie. Ja wciąż szukam, a kto szuka nie błądzi. Wciąż mam przed sobą pięć minut.
— Jest Pani także aktorką filmową i wkrótce zobaczymy ją w nowym filmie „Szwedzi w Warszawie". Ubraną czy nagą?
— Gram postać 16-letniej dziewczynki, niewinnej, której dojrzewanie nie jest już obce. Na ekranie jestem ubrana w sukienkę z dekoltem.
— Czy dużym?
— Wystarczającym, a chętnych zapraszam we wrześniu na kinową premierę.
— Jaki styl ubierania Pani preferuje?
— Zdecydowanie elegancki, chociaż bywają chwile, kiedy styl sportowy nie jest mi obcy.
Rozmawiał: BOHDAN GADOMSKI
Rozmowa z fotomodelką Katarzyną Śmiechowicz
KATARZYNA ŚMIECHOWICZ jest obecnie jedną z czołowych polskich fotomodelek, jej zdjęcia (także akty) ukazują się w wielu wydawnictwach (nie tylko polskich), na kalendarzach, folderach. Z uwagi na wspaniałe warunki zewnętrzne bywa fotografowana głównie nago i na ten temat rozmawia z naszym pismem.
— Czym jest dla Pani nagość?
—- Czymś naturalnym, ponieważ nie należę do osób pruderyjnych — nie wstydzę się jej.
— Kiedy po raz pierwszy zdecydowała się Pani pokazać swoje nagie ciało publicznie? Jakie emocje wewnętrzne temu towarzyszyły?
— Wszystko co odczuwałam, zostało odzwierciedlone na zdjęciach: niepokój, radość i erotyzm.
— Jest Pani naturystką?
— Nie.
— A wydawałoby się, że...
— Nie wstydzę się swojego ciała, ale uważam, że nie jest to wystarczającym powodem, aby być naturystką, zresztą tekstylną też nie jestem. Lubię topless.
— Dziś jest Pani zawodową fotomodelką, specjalizującą się m.in. w aktach kobiecych. Jak traktuje Pani swoją każdą nową sesję fotograficzną?
— Jako kolejne sprawdzenie się, im dłużej wykonuję ten zawód, tym więcej chciałabym odkryć w samej sobie.
— Największy sukces w tej dziedzinie?
— Na prawdziwy sukces wciąż czekam. Wszystko co do tej pory zrobiłam, to tylko etap do działania w tym kierunku.
— Zapowiadała się kariera międzynarodowa (RFN, Londyn), ale jakby została przystopowana?
— Był to dobry początek, owoce dopiero teraz dojrzeją. I myślę, że dopiero teraz zaczną się prawdziwe propozycje.
— Czy fotomodelka w Polsce to atrakcyjny zawód dla młodej kobiety?
— Jest to jakiś sposób na życie. Ja wciąż szukam, a kto szuka nie błądzi. Wciąż mam przed sobą pięć minut.
— Jest Pani także aktorką filmową i wkrótce zobaczymy ją w nowym filmie „Szwedzi w Warszawie". Ubraną czy nagą?
— Gram postać 16-letniej dziewczynki, niewinnej, której dojrzewanie nie jest już obce. Na ekranie jestem ubrana w sukienkę z dekoltem.
— Czy dużym?
— Wystarczającym, a chętnych zapraszam we wrześniu na kinową premierę.
— Jaki styl ubierania Pani preferuje?
— Zdecydowanie elegancki, chociaż bywają chwile, kiedy styl sportowy nie jest mi obcy.
Rozmawiał: BOHDAN GADOMSKI
Stopka redakcyjna
Redaktor naczelny: Adam Lewaszkiewicz, opracowanie graficzne: Halina Sibińska, zdjęcia: Stanisław Bogdanowicz (str. 20, 21), Adam Chrzuszcz (str. 2-9-13, 15, 16, 32), Stanisław Dziadowicz (str. 16), Stanisław Skorupski (str. 1), Oldrich Malina (str. 10, 11), Józef Węgrzyn (str. 28, 29). Adres redakcji: 90-114 Łódź, ul. Sienkiewicza 11/13. Telefon: 33-88-85 wew. 83, 84. Telex: 885215. Nie zamówionych materiałów redakcja nie zwraca, a w przypadku ich publikacji zastrzega sobie prawo do dokonywanie skrótów. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada Wydawca: Agencja Artystyczna "aRBa" spółka z o.o. Druk: Zaklad Poligraficzny „Terpol" w Sieradzu. Nr indeksu 367370. NASTĘPNY NUMER UKAŻE SIĘ W LISTOPADZIE.
Redaktor naczelny: Adam Lewaszkiewicz, opracowanie graficzne: Halina Sibińska, zdjęcia: Stanisław Bogdanowicz (str. 20, 21), Adam Chrzuszcz (str. 2-9-13, 15, 16, 32), Stanisław Dziadowicz (str. 16), Stanisław Skorupski (str. 1), Oldrich Malina (str. 10, 11), Józef Węgrzyn (str. 28, 29). Adres redakcji: 90-114 Łódź, ul. Sienkiewicza 11/13. Telefon: 33-88-85 wew. 83, 84. Telex: 885215. Nie zamówionych materiałów redakcja nie zwraca, a w przypadku ich publikacji zastrzega sobie prawo do dokonywanie skrótów. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada Wydawca: Agencja Artystyczna "aRBa" spółka z o.o. Druk: Zaklad Poligraficzny „Terpol" w Sieradzu. Nr indeksu 367370. NASTĘPNY NUMER UKAŻE SIĘ W LISTOPADZIE.