Natura, Naturyzm - czytelnia
Natura, naturyzm nr. 1

Historyczna okładka pierwszego numeru



Kto w rzeczach pięknych odkrywa
brzydkie cechy, ten jest zepsuty
i pozbawiony wrażliwości.
Jest to wada.
Kto w rzeczach pięknych odkrywa
piękne cechy, tego odznacza kultura
W nim cała nadzieja.
brzydkie cechy, ten jest zepsuty
i pozbawiony wrażliwości.
Jest to wada.
Kto w rzeczach pięknych odkrywa
piękne cechy, tego odznacza kultura
W nim cała nadzieja.
NATURYZM to sposób życia w harmonii z naturą, charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia modelu polegającego na szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody.
Naturyści wypoczywają nago w warunkach, w których ubiór nie spełnia pozytywnej funkcji i przeszkadza, a więc podczas plażowania, kąpieli, korzystania z sauny i łaźni.
Naturyzm uprawia się w miejscach wydzielonych lub ustronnych, w gronie zwolenników tej formy rekreacji.
Naturystą może być każdy człowiek, którego cechuje wysoki poziom kultury osobistej, dba o zdrowie swoje i innych, o higienę i estetykę ciała.
Naturyści nie mogą być obojętni wobec problemów zagrożenia ekologicznego, ponieważ nagi człowiek w otoczeniu zdewastowanej przyrody wygląda raczej groteskowo.
Naturyści wypoczywają nago w warunkach, w których ubiór nie spełnia pozytywnej funkcji i przeszkadza, a więc podczas plażowania, kąpieli, korzystania z sauny i łaźni.
Naturyzm uprawia się w miejscach wydzielonych lub ustronnych, w gronie zwolenników tej formy rekreacji.
Naturystą może być każdy człowiek, którego cechuje wysoki poziom kultury osobistej, dba o zdrowie swoje i innych, o higienę i estetykę ciała.
Naturyści nie mogą być obojętni wobec problemów zagrożenia ekologicznego, ponieważ nagi człowiek w otoczeniu zdewastowanej przyrody wygląda raczej groteskowo.
NASZE CELE
Podstawowe cele Stowarzyszenia Naturystów Polskich zawarliśmy w naszym Statucie. Chodzi nam o kształtowanie atmosfery nagiego wypoczynku zgodnie z zasadami naturyzmu.
Będziemy tworzyć i zagospodarowywać bazę dla jego uprawiania, propagować tolerancję, życzliwość i takt w stosunkach międzyludzkich, wspierać działania społeczne na rzecz ochrony środowiska naturalnego.
Tak, jak dotąd - będziemy propagować dbałość o zdrowie, higienę i estetykę ciała człowieka.
Nasze cele realizujemy poprzez zrzeszanie osób uprawiających naturyzm oraz ułatwianie tym osobom uczestniczenia we wszystkich formach działania Stowarzyszenia.
Kontynuować będziemy też tradycję organizowania centralnych imprez takich jak zjazdy i zloty na plażach i w obiektach własnych, o które zabiegamy.
Podejmujemy współpracę z wszystkimi, którzy walczą z zanieczyszczeniem i skażeniem środowiska naturalnego. Nawiązaliśmy też kontakty z klubami naturystycznymi w innych krajach. Nasza działalność informacyjna, dotychczas zdecydowanie niewystarczająca, nabiera rumieńców.
Spełniając postulat całego środowiska, Zarząd Główny przystąpił do wydawania specjalistycznego periodyku, którego pierwszy numer redakcja właśnie oddała do Waszych rąk.
Podstawowe cele Stowarzyszenia Naturystów Polskich zawarliśmy w naszym Statucie. Chodzi nam o kształtowanie atmosfery nagiego wypoczynku zgodnie z zasadami naturyzmu.
Będziemy tworzyć i zagospodarowywać bazę dla jego uprawiania, propagować tolerancję, życzliwość i takt w stosunkach międzyludzkich, wspierać działania społeczne na rzecz ochrony środowiska naturalnego.
Tak, jak dotąd - będziemy propagować dbałość o zdrowie, higienę i estetykę ciała człowieka.
Nasze cele realizujemy poprzez zrzeszanie osób uprawiających naturyzm oraz ułatwianie tym osobom uczestniczenia we wszystkich formach działania Stowarzyszenia.
Kontynuować będziemy też tradycję organizowania centralnych imprez takich jak zjazdy i zloty na plażach i w obiektach własnych, o które zabiegamy.
Podejmujemy współpracę z wszystkimi, którzy walczą z zanieczyszczeniem i skażeniem środowiska naturalnego. Nawiązaliśmy też kontakty z klubami naturystycznymi w innych krajach. Nasza działalność informacyjna, dotychczas zdecydowanie niewystarczająca, nabiera rumieńców.
Spełniając postulat całego środowiska, Zarząd Główny przystąpił do wydawania specjalistycznego periodyku, którego pierwszy numer redakcja właśnie oddała do Waszych rąk.
ŁĄCZCIE SIĘ!
Prezes SNP Józef Kubicki nieustannie apeluje:
ŁĄCZCIE SIĘ! Twórzcie terenowe Oddziały. Jeśli w jakiejś miejscowości jest Was grupa składająca się z co najmniej 20 osób, to już zgodnie ze Statutem możecie powołać Oddział. ZRÓBCIE TO, wtedy zobaczycie że będzie WAM ŁATWIEJ. Na mapie Polski są białe naturystyczne plamy, w niektórych województwach nie jesteśmy zorganizowani, ale przecież jesteśmy. Nie czekajmy więc - kupą panowie i panie.
Jeśli będziecie mieli problemy- napiszcie do Zarządu, do ŁODZI, Poleski Dom Kultury.
Zawsze możecie liczyć na pomoc.
Prezes SNP Józef Kubicki nieustannie apeluje:
ŁĄCZCIE SIĘ! Twórzcie terenowe Oddziały. Jeśli w jakiejś miejscowości jest Was grupa składająca się z co najmniej 20 osób, to już zgodnie ze Statutem możecie powołać Oddział. ZRÓBCIE TO, wtedy zobaczycie że będzie WAM ŁATWIEJ. Na mapie Polski są białe naturystyczne plamy, w niektórych województwach nie jesteśmy zorganizowani, ale przecież jesteśmy. Nie czekajmy więc - kupą panowie i panie.
Jeśli będziecie mieli problemy- napiszcie do Zarządu, do ŁODZI, Poleski Dom Kultury.
Zawsze możecie liczyć na pomoc.
DRODZY PAŃSTWO
Najostrożniej licząc - jest nas w kraju pół miliona! Łączy nas umiłowanie nagiego wypoczynku. Od sierpnia ubiegłego roku mamy własne Stowarzyszenie, teraz także własne pismo!
Powstanie naturystycznego kwartalnika jest przede wszystkim odpowiedzią na setki listów, które ze wszystkich stron kraju docierały do skromnego pokoju Poleskiego Domu Kultury w Łodzi, gdzie nasze Stowarzyszenie znalazło siedzibę i przychylność. Ich autorzy zadawali pytania, stawiali żądania, radzili, dzielili się własnymi doświadczeniami. Były to - i są zresztą nadal - listy często bardzo intymne, W wielu z nich powracały problemy, z jakimi borykają się naturyści z małych miasteczek: nietolerancja za strony środowiska, rodziny, konieczność ukrywania nie tylko wspólnej działalności, ale i poglądów. W setkach listów proszono nas o najróżniejsze informacje.
Teraz jesteśmy razem i powinno nam być łatwiej. Nasz kwartalnik adresujemy jednak nie tylko do naturystów. Chcemy w nim pokazać naszym przeciwnikom, że nie stanowimy zagrożenia dla nikogo i dla niczego. Obojętnych zaś chcemy zarazić bakcylem naturyzmu.
Zwracamy się do wszystkich naszych Czytelników. Redagujmy wspólnie to pismo!
Czekamy na kolejne listy z propozycjami, przestrogami, zarzutami. Piszcie do nas o tym wszystkim, co mówi się wśród naturystów, o naturystach i przeciw naturystom. Podpowiadajcie, o czym chcielibyście czytać, co - lub może kogo - chcielibyście oglądać na zdjęciach. Nie pozwólcie nam, by ukazywało się naturystyczne pismo, które nie będzie spełniać Waszych oczekiwań.
REDAKCJA
Najostrożniej licząc - jest nas w kraju pół miliona! Łączy nas umiłowanie nagiego wypoczynku. Od sierpnia ubiegłego roku mamy własne Stowarzyszenie, teraz także własne pismo!
Powstanie naturystycznego kwartalnika jest przede wszystkim odpowiedzią na setki listów, które ze wszystkich stron kraju docierały do skromnego pokoju Poleskiego Domu Kultury w Łodzi, gdzie nasze Stowarzyszenie znalazło siedzibę i przychylność. Ich autorzy zadawali pytania, stawiali żądania, radzili, dzielili się własnymi doświadczeniami. Były to - i są zresztą nadal - listy często bardzo intymne, W wielu z nich powracały problemy, z jakimi borykają się naturyści z małych miasteczek: nietolerancja za strony środowiska, rodziny, konieczność ukrywania nie tylko wspólnej działalności, ale i poglądów. W setkach listów proszono nas o najróżniejsze informacje.
Teraz jesteśmy razem i powinno nam być łatwiej. Nasz kwartalnik adresujemy jednak nie tylko do naturystów. Chcemy w nim pokazać naszym przeciwnikom, że nie stanowimy zagrożenia dla nikogo i dla niczego. Obojętnych zaś chcemy zarazić bakcylem naturyzmu.
Zwracamy się do wszystkich naszych Czytelników. Redagujmy wspólnie to pismo!
Czekamy na kolejne listy z propozycjami, przestrogami, zarzutami. Piszcie do nas o tym wszystkim, co mówi się wśród naturystów, o naturystach i przeciw naturystom. Podpowiadajcie, o czym chcielibyście czytać, co - lub może kogo - chcielibyście oglądać na zdjęciach. Nie pozwólcie nam, by ukazywało się naturystyczne pismo, które nie będzie spełniać Waszych oczekiwań.
REDAKCJA
PANIE O PANACH, CZYLI MÓJ IDEAŁ
Idealny mężczyzna. Czy taki istnieje? Tak, bo to jest wzorzec do powielania, to pomysł nasz własny. My wymyślamy mężczyznę i potem szukamy albo próbujemy dopasować któregoś do naszych marzeń. Zresztą zmieniając niekiedy marzenia albo „formując" Pana. Nie zawsze i jedno, i drugie jest dobre. Choć lepiej wymarzyć sobie kogoś innego niż dolepiać.
Czy udało Wam się znaleźć idealnego mężczyznę? Czy był od początku idealny? Jeśli nie, to czy go „przerabiałyście", czy warto przerabiać? Zapraszam wszystkie Panie do redagowania naszej rubryki. Nie chcemy, aby to byt kącik złamanych serc. Marzą się nam listy z humorem, żartobliwe, serio też, ale bez narzekania.
Chcemy, byście pisały o tym, co się w Waszych Panach Wam podoba, co w nich lubicie najbardziej czego nie znosicie. Każda z Was ma różne, własne pomysły, sekrety. Napiszcie. Każda z Was co innego stawia na pierwszym miejscu. Co jest najważniejsze? Chcemy, byście pisały nie tylko o swoich Panach, ale też o tych innych, znajomych z pracy, czy po prostu o tych, których widzicie wokoło. Czy mężczyźni końca XX wieku to prawdziwi mężczyźni? Czy pan biegnący z teczką pod jedną pachą, a pod drugą z reklamówką, z której wystaje pietruszka - to ideał? Może gosposia-mężczyzna, który zmywa naczynia, wystaje w kolejkach, gotuje, pierze - to rycerz końca XX wieku? Panowie - też piszcie do nas, też macie przecież swoje męskie ideały. Albo chodzą po ulicach, albo są to tylko marzenia? Może kiedyś Wy byliście ideałami, ale kobiety Was inaczej poulepiały?
Może sami poradzicie damom, może podpowiecie, co warto w Was formować, a czego nie!
Czekamy na listy.
Idealny mężczyzna. Czy taki istnieje? Tak, bo to jest wzorzec do powielania, to pomysł nasz własny. My wymyślamy mężczyznę i potem szukamy albo próbujemy dopasować któregoś do naszych marzeń. Zresztą zmieniając niekiedy marzenia albo „formując" Pana. Nie zawsze i jedno, i drugie jest dobre. Choć lepiej wymarzyć sobie kogoś innego niż dolepiać.
Czy udało Wam się znaleźć idealnego mężczyznę? Czy był od początku idealny? Jeśli nie, to czy go „przerabiałyście", czy warto przerabiać? Zapraszam wszystkie Panie do redagowania naszej rubryki. Nie chcemy, aby to byt kącik złamanych serc. Marzą się nam listy z humorem, żartobliwe, serio też, ale bez narzekania.
Chcemy, byście pisały o tym, co się w Waszych Panach Wam podoba, co w nich lubicie najbardziej czego nie znosicie. Każda z Was ma różne, własne pomysły, sekrety. Napiszcie. Każda z Was co innego stawia na pierwszym miejscu. Co jest najważniejsze? Chcemy, byście pisały nie tylko o swoich Panach, ale też o tych innych, znajomych z pracy, czy po prostu o tych, których widzicie wokoło. Czy mężczyźni końca XX wieku to prawdziwi mężczyźni? Czy pan biegnący z teczką pod jedną pachą, a pod drugą z reklamówką, z której wystaje pietruszka - to ideał? Może gosposia-mężczyzna, który zmywa naczynia, wystaje w kolejkach, gotuje, pierze - to rycerz końca XX wieku? Panowie - też piszcie do nas, też macie przecież swoje męskie ideały. Albo chodzą po ulicach, albo są to tylko marzenia? Może kiedyś Wy byliście ideałami, ale kobiety Was inaczej poulepiały?
Może sami poradzicie damom, może podpowiecie, co warto w Was formować, a czego nie!
Czekamy na listy.
KOCHAM ŁYSYCH
PIERWSZY list napisałam ja sama. Mój ideał jest ze mną. Nie wypatruję go ani na ulicy, ani na zdjęciach. Po prostu jest i ma to, co powinien mieć. Wszystkie cechy ideału - oczywiście, z mojej wyobraźni. Taki miał być, takiego szukałam i takiego znalazłam. Nie było to proste, musiałam pokonać niemal dżunglę, potykałam się wielokrotnie, podrapałam, jedna rana nie zdążyła się zabliźnić, a już była druga. Ale warto było.
Kocham łysych panów - delikatne „wysokie czoło", można gładzić, całować. Żadne włosy się nie plączą. Łysy pan nigdy nie jest potargany, nie groźny mu wiatr, a i podczas naszych nocnych igraszek ma nieskazitelna fryzurę. Nie ma brzucha i nigdy go nią będzie miał. Nie dlatego, że głodzę go. i nie dlatego, że ganiam go po sklepach czy każę froterować podłogi, ale dlatego, że brzuchy to ohyda. Wylewa się ze spodni taka kula, koszula się nie dopina. Okropne! Panom wydaje się, że jak już złapią swoją kobietę, to ich ciało może się już rozciągać, rosnąć do woli. Ja uwielbiam zgrabnych, ponętnych, i Mój jest taki. Miło jest patrzeć, dotykać taką ładną nagość.
PIERWSZY list napisałam ja sama. Mój ideał jest ze mną. Nie wypatruję go ani na ulicy, ani na zdjęciach. Po prostu jest i ma to, co powinien mieć. Wszystkie cechy ideału - oczywiście, z mojej wyobraźni. Taki miał być, takiego szukałam i takiego znalazłam. Nie było to proste, musiałam pokonać niemal dżunglę, potykałam się wielokrotnie, podrapałam, jedna rana nie zdążyła się zabliźnić, a już była druga. Ale warto było.
Kocham łysych panów - delikatne „wysokie czoło", można gładzić, całować. Żadne włosy się nie plączą. Łysy pan nigdy nie jest potargany, nie groźny mu wiatr, a i podczas naszych nocnych igraszek ma nieskazitelna fryzurę. Nie ma brzucha i nigdy go nią będzie miał. Nie dlatego, że głodzę go. i nie dlatego, że ganiam go po sklepach czy każę froterować podłogi, ale dlatego, że brzuchy to ohyda. Wylewa się ze spodni taka kula, koszula się nie dopina. Okropne! Panom wydaje się, że jak już złapią swoją kobietę, to ich ciało może się już rozciągać, rosnąć do woli. Ja uwielbiam zgrabnych, ponętnych, i Mój jest taki. Miło jest patrzeć, dotykać taką ładną nagość.
Nie zasypuje mnie kwiatami, nie zasypuje mnie biżuteria, nie zasypuje mnie słowami. Ale
jak już coś powie, jak już coś kupi, to wiem, że wyprawa przez dżunglę była udana, A już nigdy
nie kupuje kwiatka na Dzień Kobiet. Ceni moją pracę, nie wyśmiewa moich problemików; kiedy są drobne - żartuje, gdy ważne - doradza. Jada wszystko, ale jak nie ma nic, to też je to nic. Dużo czyta, dużo pisze. Lubi swoją pracę, nie pyszczy na szefów, nie plotkuje. Gdy pracuje w domu, ja mu nie przeszkadzam, no może czasem, ale tylko po to, by pogładzić jego „wysokie czoło". Oczywiście, że ma wady. Nie ma mężczyzn bez wad. Jakie? Nie zdradzę, niech myśli, że jest najwspanialszy. Bo każdy pan to duże dziecko, ale jakie kochane!
Piggy
TROCHĘ HISTORII
Wszystko zaczęło się w latach siedemdziesiątych na przepięknej, szerokiej plaży w Chałupach. Wtedy to kilkudziesięcioosobowe grupki Polaków w towarzystwie nagich turystów z NRD i Czechosłowacji spędzały tam beztroskie urlopy. W miarę upływu lat przybywało naturystów i kibiców, a wszystko odbywało się w ramach radosnej, nieskrępowanej improwizacji.
W Chałupach spotykaliśmy się całymi rodzinami. Wspólne zabawy, wspólne posiłki. Mieszkaliśmy głównie na Campingu nr 6, gdzie były magiczne warunki sanitarne, ale panowała wspaniała atmosfera. Z roku na rok na plaży w Chałupach zaczynało być coraz tłoczniej. Bez wątpienia był to skutek błędnej i niewłaściwie prowadzonej propagandy naturyzmu. Sylwester Marczak, niewątpliwy animator w tym okresie wszystkiego, co kojarzyło się z golizną, zapragnął zachęcić do naturyzmu co najmniej pół Polski. Sam temat stawał się coraz bardziej atrakcyjny, także dla dziennikarzy. Do Chałup przybywali więc żądni niewybrednych atrakcji urlopowicze z najdalszych zakątków kraju. Powstało fikcyjne, jednoosobowe Polskie Towarzystwo Naturystyczne, a program IV Zjazdu przewidywał już happeningi, wernisaże, dyskoteki, konkursy, wybory Miss i Mistera, i tak dalej. Zamiast szumu morza i wiatru słychać było chrypiącą tranzystorową tubę „szefa". W rezultacie część naturystów przeniosła się w inne rejony nadmorskie na przykład do Dębek. W Chałupach zapanował tandetny „szołbiznes" i wrzawa. W Świdrach, gdzie weekendy spędzali warszawscy naturyści, zaczęło być podobnie.
Dalszy lawinowy napływ naturystów sprawia, że podejmowane są próby zorganizowania całego ruchu. Polskie Towarzystwo Naturystyczne ma wprawdzie Zarząd, ale jego skład ulega ciągłym zmianom personalnym, na porządku dziennym są tam intrygi. Co gorsza, samo Towarzystwo działa nadal nielegalnie. Mimo to powstają silne ośrodki w Bydgoszczy, Zielonej Górze, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu. Powstające tam kluby chowają się pod opiekuńcze skrzydła różnych instytucji i organizacji, na przykład Polskiego Związku Esperantystów, domów kultury, placówek TKKF, klubów zakładowych. W Nowej Soli działa nawet sekcja naturystyczna Klubu Turystyki Rowerowej ZMG ZSMP. Tymczasem w 1984 r, mieszkańcy Chałup nie chcą pójść do urn wyborczych, jeśli władze nie zamkną plaży dla naturystów.
W głębi kraju z naturyzmem dzieje się coraz gorzej. W warszawskich restauracjach organizowane są publiczne, zakrapiana alkoholem rozbieranki. Paszkwilanckie artykuły zamieszcza tendencyjny i źle informowany tygodnik „Rzeczywistość". Tygodnik „Veto" publikuje głośny tekst "Goła prywatka". Rodzinny klan z tego tygodnika wyrządzi potem jeszcze naturyzmowi wiele szkód, bo mimo protestów nią przestaje pisać na ten temat. Tadeusz Drozda zdobywa popularność programem Sekscesy, w którym naturyzm łączy się z dewiacjami seksualnymi, prostytucją, pornografią. W prasie poławiają się nieznane dotąd ogłoszenia; „Naturysta pozna partnera.." itp. W tej atmosferze niemal bez echa pokazywany jest pionierski film Antoniego Orwińskiego "Naturyści". W tej sytuacji legalnie działający Łódzki Klub Naturystów podejmuje działania zmierzające do powołania oficjalnej organizacji polskich naturystów, upatrując w tym szansę wyeliminowania szkodliwych poczynań i inicjatyw, wyeliminowania intryg i skandali. W latach 1984 i 1985 spotykają się w Łodzi przedstawiciele klubów z całej Polski. Celem tych spotkań jest właśnie doprowadzanie do rejestracji stowarzyszenia. Przedstawiciele dziesięciu największych ośrodków naturystycznych tworzą Komitet Założycielski. W efekcie 31 sierpnia 1988 r. Wydział Społeczno-Administracyjny UM Łodzi rejestruje Stowarzyszenie Naturystów Polskich.
WACŁAW NIEDZIELSKI
Wszystko zaczęło się w latach siedemdziesiątych na przepięknej, szerokiej plaży w Chałupach. Wtedy to kilkudziesięcioosobowe grupki Polaków w towarzystwie nagich turystów z NRD i Czechosłowacji spędzały tam beztroskie urlopy. W miarę upływu lat przybywało naturystów i kibiców, a wszystko odbywało się w ramach radosnej, nieskrępowanej improwizacji.
W Chałupach spotykaliśmy się całymi rodzinami. Wspólne zabawy, wspólne posiłki. Mieszkaliśmy głównie na Campingu nr 6, gdzie były magiczne warunki sanitarne, ale panowała wspaniała atmosfera. Z roku na rok na plaży w Chałupach zaczynało być coraz tłoczniej. Bez wątpienia był to skutek błędnej i niewłaściwie prowadzonej propagandy naturyzmu. Sylwester Marczak, niewątpliwy animator w tym okresie wszystkiego, co kojarzyło się z golizną, zapragnął zachęcić do naturyzmu co najmniej pół Polski. Sam temat stawał się coraz bardziej atrakcyjny, także dla dziennikarzy. Do Chałup przybywali więc żądni niewybrednych atrakcji urlopowicze z najdalszych zakątków kraju. Powstało fikcyjne, jednoosobowe Polskie Towarzystwo Naturystyczne, a program IV Zjazdu przewidywał już happeningi, wernisaże, dyskoteki, konkursy, wybory Miss i Mistera, i tak dalej. Zamiast szumu morza i wiatru słychać było chrypiącą tranzystorową tubę „szefa". W rezultacie część naturystów przeniosła się w inne rejony nadmorskie na przykład do Dębek. W Chałupach zapanował tandetny „szołbiznes" i wrzawa. W Świdrach, gdzie weekendy spędzali warszawscy naturyści, zaczęło być podobnie.
Dalszy lawinowy napływ naturystów sprawia, że podejmowane są próby zorganizowania całego ruchu. Polskie Towarzystwo Naturystyczne ma wprawdzie Zarząd, ale jego skład ulega ciągłym zmianom personalnym, na porządku dziennym są tam intrygi. Co gorsza, samo Towarzystwo działa nadal nielegalnie. Mimo to powstają silne ośrodki w Bydgoszczy, Zielonej Górze, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu. Powstające tam kluby chowają się pod opiekuńcze skrzydła różnych instytucji i organizacji, na przykład Polskiego Związku Esperantystów, domów kultury, placówek TKKF, klubów zakładowych. W Nowej Soli działa nawet sekcja naturystyczna Klubu Turystyki Rowerowej ZMG ZSMP. Tymczasem w 1984 r, mieszkańcy Chałup nie chcą pójść do urn wyborczych, jeśli władze nie zamkną plaży dla naturystów.
W głębi kraju z naturyzmem dzieje się coraz gorzej. W warszawskich restauracjach organizowane są publiczne, zakrapiana alkoholem rozbieranki. Paszkwilanckie artykuły zamieszcza tendencyjny i źle informowany tygodnik „Rzeczywistość". Tygodnik „Veto" publikuje głośny tekst "Goła prywatka". Rodzinny klan z tego tygodnika wyrządzi potem jeszcze naturyzmowi wiele szkód, bo mimo protestów nią przestaje pisać na ten temat. Tadeusz Drozda zdobywa popularność programem Sekscesy, w którym naturyzm łączy się z dewiacjami seksualnymi, prostytucją, pornografią. W prasie poławiają się nieznane dotąd ogłoszenia; „Naturysta pozna partnera.." itp. W tej atmosferze niemal bez echa pokazywany jest pionierski film Antoniego Orwińskiego "Naturyści". W tej sytuacji legalnie działający Łódzki Klub Naturystów podejmuje działania zmierzające do powołania oficjalnej organizacji polskich naturystów, upatrując w tym szansę wyeliminowania szkodliwych poczynań i inicjatyw, wyeliminowania intryg i skandali. W latach 1984 i 1985 spotykają się w Łodzi przedstawiciele klubów z całej Polski. Celem tych spotkań jest właśnie doprowadzanie do rejestracji stowarzyszenia. Przedstawiciele dziesięciu największych ośrodków naturystycznych tworzą Komitet Założycielski. W efekcie 31 sierpnia 1988 r. Wydział Społeczno-Administracyjny UM Łodzi rejestruje Stowarzyszenie Naturystów Polskich.
WACŁAW NIEDZIELSKI
Naturystyczne Lato '89
Tegoroczny letni wypoczynek naturystów, którzy na swym kolejnym, XIII Krajowym Zjeździe spotkali się tym razem w Dźwirzynie, przebiegał pod znakiem zmiennej pogody i równie imiennych nastrojów uczestników. Doszło do tego, że pogoda w pierwszych, deszczowych dniach zmusiła mniej wytrwałych do zwijania namiotów. Po tygodniu zaświeciło słońce, na twarze wróciły uśmiechy i można było przystąpić do organizowania zaplanowanych imprez. 19 lipca ludzie wypoczywający w Dźwirzynie mieli okazję obserwować barwny, długi korowód, jaki zorganizowali naturyści. Odpowiednio ubrana Świta Neptuna, przejeżdżając ulicami Dźwirzyna odkrytym samochodem Gaz 69 - zapowiadała przybycie następnego dnia na plażę boga mórz i oceanów. Już od wczesnych godzin porannych w kierunku plaży podążały tłumy naturystów i sympatyków. Punktualnie w samo południe dźwięki werbli i trąbek oznajmiły, że w towarzystwie żony Salacji, i członków świty nadchodzi Neptun, by przywitać opalających się golasów. Przez pełne dwie godziny wszyscy bawili się wspaniale, zwłaszcza zaś wtedy, gdy przed srogie oblicze Neptuna Trytoni przyprowadzili golasów ze śladami wcześniejszego opalania się w kostiumach kąpielowych. Niektórzy salwowali się ucieczką na z góry upatrzone pozycje, ale złapani przez Trytonów po krótkiej pogoni musieli paść na twarz przed boską postacią Neptuna. Po rytualnych obrzędach, myciu, goleniu i pojeniu ich specjalnie przygotowaną miksturą, adepci pasowani zostali przez Neptuna na prawdziwych naturystów i otrzymali z jego rak dyplomy mianowania opatrzone wszelkimi możliwymi pieczęciami. Potem na plaży królowały dzieci, uczestnicząc w zabawach i przeróżnych konkursach. Chętnych było dużo, bo nagrodami były olbrzymie lizaki, gumy do żucia i inne łakocie. Zabawa trwała do późnych godzin popołudniowych.
Następnego dnie ogłoszono zawody w plażowej piłce nożnej i siatkowej. Rozegrano kilka pasjonujących pojedynków. W prestiżowym meczu siatkówki drużyna działaczy Stowarzyszenia pokonała zespół kołobrzeski, udowadniając, że w sporcie też ma dużo do powiedzenia.
22 lipca do południa na plaży było cicho i spokojnie. Na popołudnie zaplanowany był plener fotograficzny i wybory Miss Foto. Część imprezy odbyła się na stateczku pływającym po jeziorze Resko. Duże powodzenie wśród fotografujących miały zwłaszcza dwie modelki - Klaudyna z Warszawy i Violetta z Łodzi. Ta druga nie miała chwili wytchnienia w czasie dwóch godzin trwania pleneru. Ale Miss Foto została Klaudyna, a Violetta otrzymała tytuł Miss Gracji.
Następnego dnia słońca świeciło jak na zamówienie. Na plaży tłok, większość golasów usadowiła się dookoła wyznaczonego linami terenu. Nadeszła bowiem pora Finału Konkursu Miss Polonia Natura '89. O godzinie 12. rozpoczęła się impreza prowadzona przez Lucjana Czarnego z Katowic, Józefa Kubickiego z Łodzi i Ryszarda Szylmana z Bydgoszczy. Do finałowej rywalizacji przystąpiło piętnaście kandydatek, konkurencja więc była duża. A było o co walczyć. Zwyciężczyni w nagrodę jechała na 5-dniową wycieczkę do Turcji (fundatorem było Biuro Turystyki Zagranicznej INTEX z Sopotu), otrzymała również komplet srebrnej biżuterii, przygotowanej przez stałego sponsora Andrzeja, rzemieślnika-artystę z Gdańska.
Na I wicemiss czekały dwutygodniowe wczasy w Bułgarii, których fundatorem jest naturysta z Poznania. Dla II wicemiss Przedsiębiorstwo Usługowo-Techniczne TELMEX z Gdyni ufundowało nagrodę w wysokości 100 tyś. złotych. Na III wicemiss czekał przepiękny, nadmuchiwany zielony krokodyl rodem z RFN, ufundowany przez Petera Hotha. Było też dużo nagród pocieszenia. Kandydatki w ogromnym napięciu starały się jak najlepiej wypaść w oczach Jury. Organizatorzy przygotowali dla nich kilka zadań konkursowych, między innymi taniec z wstążką, taniec z miotłą, prezentowanie się na tronie i wreszcie test na inteligencję. Trzynastoosobowa ekipa jurorów miała twardy orzech do zgryzienia (mnie na przykład podobały się wszystkie nagie kandydatki). Obrady trwały bardzo długo. Wreszcie ogłoszono wyniki. Jednym punkiem zwyciężyła i została nagą królową piękności na rok 1989, 23-letnia poznanianka Ania. Tytuł l wicemiss otrzymała Małgosia z Katowic, II- znowu poznanianka, Hania, a właścicielką zielonego krokodyla stała się Agata z Kołobrzegu. Ponadto Violetta, która - jak wspomnieliśmy - zdobyła tytuł Miss Gracji, z rąk prezesa Stowarzyszenia, Józefa Kubickiego, otrzymała srebrną bransoletę, jako jego nagrodę prywatną. Dla Klaudyny, Miss Foto. Stowarzyszenie ufundowało nagrodę 100 tyś złotych. Dodajmy, że w dniu Finału na plaży przebywało około dwa tysiące osób.
Wieczorem, po ochłonięciu z wyborczych wrażeń i emocji, mogliśmy, już w strojach wieczorowych, uczestniczyć w Wielkim Balu. Na parkiecie królowały oczywiście nagrodzone wcześniej dziewczyny Podczas balu specjalny taniec zaprezentowały Violetta i wybrana już w czasie imprezy wieczornej - Miss Śmiechu, Iwona z Bydgoszczy.
Naturystyczne Lato '89 było więc bardzo udane. Organizacja i przebieg większości imprez były bez zarzutu. Wszyscy wynieśli z nich wiele wrażeń. Jeszcze raz okazało się, że ruch naturystyczny rozwija się pięknie, a uczestniczący w nim ludzie czerpią z tego dużo niekłamanej radości i satysfakcji. Wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu imprez naturystycznego Lata '89, serdecznie dziękujemy. Do zobaczenia w przyszłym roku.
Tegoroczny letni wypoczynek naturystów, którzy na swym kolejnym, XIII Krajowym Zjeździe spotkali się tym razem w Dźwirzynie, przebiegał pod znakiem zmiennej pogody i równie imiennych nastrojów uczestników. Doszło do tego, że pogoda w pierwszych, deszczowych dniach zmusiła mniej wytrwałych do zwijania namiotów. Po tygodniu zaświeciło słońce, na twarze wróciły uśmiechy i można było przystąpić do organizowania zaplanowanych imprez. 19 lipca ludzie wypoczywający w Dźwirzynie mieli okazję obserwować barwny, długi korowód, jaki zorganizowali naturyści. Odpowiednio ubrana Świta Neptuna, przejeżdżając ulicami Dźwirzyna odkrytym samochodem Gaz 69 - zapowiadała przybycie następnego dnia na plażę boga mórz i oceanów. Już od wczesnych godzin porannych w kierunku plaży podążały tłumy naturystów i sympatyków. Punktualnie w samo południe dźwięki werbli i trąbek oznajmiły, że w towarzystwie żony Salacji, i członków świty nadchodzi Neptun, by przywitać opalających się golasów. Przez pełne dwie godziny wszyscy bawili się wspaniale, zwłaszcza zaś wtedy, gdy przed srogie oblicze Neptuna Trytoni przyprowadzili golasów ze śladami wcześniejszego opalania się w kostiumach kąpielowych. Niektórzy salwowali się ucieczką na z góry upatrzone pozycje, ale złapani przez Trytonów po krótkiej pogoni musieli paść na twarz przed boską postacią Neptuna. Po rytualnych obrzędach, myciu, goleniu i pojeniu ich specjalnie przygotowaną miksturą, adepci pasowani zostali przez Neptuna na prawdziwych naturystów i otrzymali z jego rak dyplomy mianowania opatrzone wszelkimi możliwymi pieczęciami. Potem na plaży królowały dzieci, uczestnicząc w zabawach i przeróżnych konkursach. Chętnych było dużo, bo nagrodami były olbrzymie lizaki, gumy do żucia i inne łakocie. Zabawa trwała do późnych godzin popołudniowych.
Następnego dnie ogłoszono zawody w plażowej piłce nożnej i siatkowej. Rozegrano kilka pasjonujących pojedynków. W prestiżowym meczu siatkówki drużyna działaczy Stowarzyszenia pokonała zespół kołobrzeski, udowadniając, że w sporcie też ma dużo do powiedzenia.
22 lipca do południa na plaży było cicho i spokojnie. Na popołudnie zaplanowany był plener fotograficzny i wybory Miss Foto. Część imprezy odbyła się na stateczku pływającym po jeziorze Resko. Duże powodzenie wśród fotografujących miały zwłaszcza dwie modelki - Klaudyna z Warszawy i Violetta z Łodzi. Ta druga nie miała chwili wytchnienia w czasie dwóch godzin trwania pleneru. Ale Miss Foto została Klaudyna, a Violetta otrzymała tytuł Miss Gracji.
Następnego dnia słońca świeciło jak na zamówienie. Na plaży tłok, większość golasów usadowiła się dookoła wyznaczonego linami terenu. Nadeszła bowiem pora Finału Konkursu Miss Polonia Natura '89. O godzinie 12. rozpoczęła się impreza prowadzona przez Lucjana Czarnego z Katowic, Józefa Kubickiego z Łodzi i Ryszarda Szylmana z Bydgoszczy. Do finałowej rywalizacji przystąpiło piętnaście kandydatek, konkurencja więc była duża. A było o co walczyć. Zwyciężczyni w nagrodę jechała na 5-dniową wycieczkę do Turcji (fundatorem było Biuro Turystyki Zagranicznej INTEX z Sopotu), otrzymała również komplet srebrnej biżuterii, przygotowanej przez stałego sponsora Andrzeja, rzemieślnika-artystę z Gdańska.
Na I wicemiss czekały dwutygodniowe wczasy w Bułgarii, których fundatorem jest naturysta z Poznania. Dla II wicemiss Przedsiębiorstwo Usługowo-Techniczne TELMEX z Gdyni ufundowało nagrodę w wysokości 100 tyś. złotych. Na III wicemiss czekał przepiękny, nadmuchiwany zielony krokodyl rodem z RFN, ufundowany przez Petera Hotha. Było też dużo nagród pocieszenia. Kandydatki w ogromnym napięciu starały się jak najlepiej wypaść w oczach Jury. Organizatorzy przygotowali dla nich kilka zadań konkursowych, między innymi taniec z wstążką, taniec z miotłą, prezentowanie się na tronie i wreszcie test na inteligencję. Trzynastoosobowa ekipa jurorów miała twardy orzech do zgryzienia (mnie na przykład podobały się wszystkie nagie kandydatki). Obrady trwały bardzo długo. Wreszcie ogłoszono wyniki. Jednym punkiem zwyciężyła i została nagą królową piękności na rok 1989, 23-letnia poznanianka Ania. Tytuł l wicemiss otrzymała Małgosia z Katowic, II- znowu poznanianka, Hania, a właścicielką zielonego krokodyla stała się Agata z Kołobrzegu. Ponadto Violetta, która - jak wspomnieliśmy - zdobyła tytuł Miss Gracji, z rąk prezesa Stowarzyszenia, Józefa Kubickiego, otrzymała srebrną bransoletę, jako jego nagrodę prywatną. Dla Klaudyny, Miss Foto. Stowarzyszenie ufundowało nagrodę 100 tyś złotych. Dodajmy, że w dniu Finału na plaży przebywało około dwa tysiące osób.
Wieczorem, po ochłonięciu z wyborczych wrażeń i emocji, mogliśmy, już w strojach wieczorowych, uczestniczyć w Wielkim Balu. Na parkiecie królowały oczywiście nagrodzone wcześniej dziewczyny Podczas balu specjalny taniec zaprezentowały Violetta i wybrana już w czasie imprezy wieczornej - Miss Śmiechu, Iwona z Bydgoszczy.
Naturystyczne Lato '89 było więc bardzo udane. Organizacja i przebieg większości imprez były bez zarzutu. Wszyscy wynieśli z nich wiele wrażeń. Jeszcze raz okazało się, że ruch naturystyczny rozwija się pięknie, a uczestniczący w nim ludzie czerpią z tego dużo niekłamanej radości i satysfakcji. Wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu imprez naturystycznego Lata '89, serdecznie dziękujemy. Do zobaczenia w przyszłym roku.
To nie Playboy
Nie kręćcie Państwo nosami, nie jesteśmy „Playboyem". Nie mamy tysięcy dolarów na szukanie po całym świecie pięknych dziewcząt, robienie im dziesiątków tysięcy fotografii i... wybieranie tej jednej, jedynej. Nasze zdjęcia są inne. Widać - prawda?
Ale też nie chodzi nam o pokazywanie czegoś, co istnieje tylko w marzeniach, w komputerowych laboratoriach fotografów, reklamowych czasopismach. My fotografujemy polski naturyzm, ludzi z krwi i kości, którzy wypoczywają nago na plażach. Widzimy ich takimi, jacy są naprawdę - nie zajmujemy się ich upiększaniem. „Natura-Naturyzm" określa się przez sam tytuł.
„Playboy" także.
Nie kręćcie Państwo nosami, nie jesteśmy „Playboyem". Nie mamy tysięcy dolarów na szukanie po całym świecie pięknych dziewcząt, robienie im dziesiątków tysięcy fotografii i... wybieranie tej jednej, jedynej. Nasze zdjęcia są inne. Widać - prawda?
Ale też nie chodzi nam o pokazywanie czegoś, co istnieje tylko w marzeniach, w komputerowych laboratoriach fotografów, reklamowych czasopismach. My fotografujemy polski naturyzm, ludzi z krwi i kości, którzy wypoczywają nago na plażach. Widzimy ich takimi, jacy są naprawdę - nie zajmujemy się ich upiększaniem. „Natura-Naturyzm" określa się przez sam tytuł.
„Playboy" także.
LUDZIE BEZ MAJTEK SĄ BARDZIEJ ŻYCZLIWI
NASZA SONDA
Do stu osób korzystających z naturystycznej sauny zwróciliśmy się z kilkoma pytaniami dotyczącymi ich uczestnictwa w ruchu. Oto krótkie omówienie przeprowadzonego sondażu.
88 osób stwierdziło, że do ruchu naturystycznego trafiło przez przypadek. Zwykle była to konsekwencja pobytu na wczasach w miejscowości, gdzie w pobliżu była naga plaża. Kilka osób zaczęto swą naturystyczną karierę zimą, po zaproszeniu przez przyjaciół do sauny.
12 osób wyznało, ze decyzję o przystąpieniu do naturystów poprzedzone były w ich wypadku poważnym namysłem. Osoby te, zanim wybrały się na nie tekstylną plażę, długo zastanawiały się, czy będzie to w ich życiu krok rozważny i jakie przyniesie konsekwencje.
Jedna wizyta w saunie lub na plaży naturystycznej nie robi jeszcze z tekstylnego naturysty. Dlatego też pytaliśmy o powód pozostania w ruchu. Jedna osoba ze stu uchyliła się od odpowiedzi. Dwie panie stwierdziły, że przebywają w nagim towarzystwie tylko dlatego, że usilnie namawiają je do tego ich mężowie. W czterech odpowiedziach dominował różnie sformułowany aspekt erotyczny, w jednym przypadku z dopiskiem „chociaż popatrzę na chłopów".
Zdecydowana jednak większość ankietowanych podkreślała, że do pozostania w ruchu naturystycznym skłoniła ich "wspaniała atmosfera, jaka panuje na plaży", „luz w saunie, gdzie można wspaniale wypocząć", „poczucie prawdziwej wspólnoty, gdzie wszyscy są równi". Jedna z pań stwierdziła; „Nie wiem dlaczego tak się dzieje, że pozbywając się majtek ludzie stają się bardziej życzliwi". Ktoś inny napisał; „przez naturyzm pozbywam się stresów". Pytaliśmy też ankietowanych o to, czego brakuje naszemu ruchowi. Na pierwszym miejscu wymieniono brak bazy. Nie wszystkich satysfakcjonują najbardziej choćby malownicze, ale dzikie plaże, do których daleko od domu, ośrodka wczasowego czy pola namiotowego. Postulowano, by SNP zajęło się zorganizowaniem ośrodka z prawdziwego zdarzenia, przeznaczonego wyłącznie dla naturystów, w którym można by spędzić cały urlop, tak jak to się dzieje w Delegyhaza na Węgrzech czy licznych ośrodkach w Jugosławii, Wiele osób twierdziło, że naturystom brakuje wzajemnych informacji o sobie, o miejscach spotkań, imprezach, a także przychylności lub przynajmniej neutralności ze strony wielu tekstylnych w rodzinach, w pracy, wśród znajomych.
NASZA SONDA
Do stu osób korzystających z naturystycznej sauny zwróciliśmy się z kilkoma pytaniami dotyczącymi ich uczestnictwa w ruchu. Oto krótkie omówienie przeprowadzonego sondażu.
88 osób stwierdziło, że do ruchu naturystycznego trafiło przez przypadek. Zwykle była to konsekwencja pobytu na wczasach w miejscowości, gdzie w pobliżu była naga plaża. Kilka osób zaczęto swą naturystyczną karierę zimą, po zaproszeniu przez przyjaciół do sauny.
12 osób wyznało, ze decyzję o przystąpieniu do naturystów poprzedzone były w ich wypadku poważnym namysłem. Osoby te, zanim wybrały się na nie tekstylną plażę, długo zastanawiały się, czy będzie to w ich życiu krok rozważny i jakie przyniesie konsekwencje.
Jedna wizyta w saunie lub na plaży naturystycznej nie robi jeszcze z tekstylnego naturysty. Dlatego też pytaliśmy o powód pozostania w ruchu. Jedna osoba ze stu uchyliła się od odpowiedzi. Dwie panie stwierdziły, że przebywają w nagim towarzystwie tylko dlatego, że usilnie namawiają je do tego ich mężowie. W czterech odpowiedziach dominował różnie sformułowany aspekt erotyczny, w jednym przypadku z dopiskiem „chociaż popatrzę na chłopów".
Zdecydowana jednak większość ankietowanych podkreślała, że do pozostania w ruchu naturystycznym skłoniła ich "wspaniała atmosfera, jaka panuje na plaży", „luz w saunie, gdzie można wspaniale wypocząć", „poczucie prawdziwej wspólnoty, gdzie wszyscy są równi". Jedna z pań stwierdziła; „Nie wiem dlaczego tak się dzieje, że pozbywając się majtek ludzie stają się bardziej życzliwi". Ktoś inny napisał; „przez naturyzm pozbywam się stresów". Pytaliśmy też ankietowanych o to, czego brakuje naszemu ruchowi. Na pierwszym miejscu wymieniono brak bazy. Nie wszystkich satysfakcjonują najbardziej choćby malownicze, ale dzikie plaże, do których daleko od domu, ośrodka wczasowego czy pola namiotowego. Postulowano, by SNP zajęło się zorganizowaniem ośrodka z prawdziwego zdarzenia, przeznaczonego wyłącznie dla naturystów, w którym można by spędzić cały urlop, tak jak to się dzieje w Delegyhaza na Węgrzech czy licznych ośrodkach w Jugosławii, Wiele osób twierdziło, że naturystom brakuje wzajemnych informacji o sobie, o miejscach spotkań, imprezach, a także przychylności lub przynajmniej neutralności ze strony wielu tekstylnych w rodzinach, w pracy, wśród znajomych.
JAK ZOSTAŁAM NATURYSTKĄ
Swoje ciało lubiłam zawsze, nagość innych mnie nie peszyła. Czego tu się można wstydzić? Natura nas takie i takich właśnie uformowała. Jedno drzewo jest wysokie, inne pochyłe, kwiaty są żółte, czerwone, trawa mniej lub bardziej gęsta. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Lubiłam leż być cala brązowa. Nie podobały mi się białe trójkąciki od kostiumu. W słoneczne, ciepłe dni wygrzewałam się więc na balkonie. Przyszły wakacje. Morze, piasek i... okropne kosze. Parę kilometrów dalej - plaża naturystów. Przypomniałam sobie mój balkon, solarium na warszawskim basenie. Można i tu spróbować.
Przestraszyłam się jednak trochę tej nagości. Tylu golasów w jednym miejscu - panie, panowie, dzieci. Najtrudniejsza chwila - zrzucić kostium. Gdzie? Przy nich? Może pod swoim ręcznikiem i już naga zbliżyć się do nich? Jednak pod ręcznikiem ściągnęłam „trójkąciki" i szybko wbiegłam do wody.
Taka „naturystką" byłam prawie tydzień. Szybko zrzucałam kostium i godzinami pławiłam się w wodzie. Słońce zachęcało, upał mamił, wszyscy przyjaźnie się uśmiechali, młodzi, grubi, młodsi, starsi... W jednej chwili odeszła nieśmiałość. Wolno wyszłam z morza. Jak miło, jak luźno, nic nie ściska ciała. Wygodnie, lekko!
Klementyna
Swoje ciało lubiłam zawsze, nagość innych mnie nie peszyła. Czego tu się można wstydzić? Natura nas takie i takich właśnie uformowała. Jedno drzewo jest wysokie, inne pochyłe, kwiaty są żółte, czerwone, trawa mniej lub bardziej gęsta. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
Lubiłam leż być cala brązowa. Nie podobały mi się białe trójkąciki od kostiumu. W słoneczne, ciepłe dni wygrzewałam się więc na balkonie. Przyszły wakacje. Morze, piasek i... okropne kosze. Parę kilometrów dalej - plaża naturystów. Przypomniałam sobie mój balkon, solarium na warszawskim basenie. Można i tu spróbować.
Przestraszyłam się jednak trochę tej nagości. Tylu golasów w jednym miejscu - panie, panowie, dzieci. Najtrudniejsza chwila - zrzucić kostium. Gdzie? Przy nich? Może pod swoim ręcznikiem i już naga zbliżyć się do nich? Jednak pod ręcznikiem ściągnęłam „trójkąciki" i szybko wbiegłam do wody.
Taka „naturystką" byłam prawie tydzień. Szybko zrzucałam kostium i godzinami pławiłam się w wodzie. Słońce zachęcało, upał mamił, wszyscy przyjaźnie się uśmiechali, młodzi, grubi, młodsi, starsi... W jednej chwili odeszła nieśmiałość. Wolno wyszłam z morza. Jak miło, jak luźno, nic nie ściska ciała. Wygodnie, lekko!
Klementyna
DO TRZECH RAZY SZTUKA
SZANOWNI PAŃSTWO, z dużą tremą oddajemy do Waszych rąk pierwszy numer nowego kwartalnika: Natura, Naturyzm. Przez ostatnie dwa lata w naszym ruchu wiele się zmieniło. Przede wszystkim minął już rok od momentu zarejestrowania Stowarzyszenia Naturystów Polskich. Rozproszone po kraju kluby i organizacje zrzeszające amatorów nagiego wypoczynku mają wreszcie swoją wiodącą organizację, i mimo różnych komentarzy, często wynikających z braku znajomości istoty naturyzmu oraz z faktu istnienia fikcyjnej, ale głośnej konkurencji, SNP działa i - jak na razie - ma się dobrze.
Od lutego możemy wydawać swoje pismo. Ponad pól roku trwały starania o znalezienie wydawcy naszego kwartalnika. Tak poważna instytucja, jaką jest Wydawnictwo MON, które początkowo było zainteresowane współpracą z nami, ostatecznie jednak w mało elegancki sposób zrezygnowało z wydawania pisma. Rola, jaką tu odegrał dyrektor WMON, ośmieszyła w naszych oczach tę znaną przecież oficynę. Także kontakty z Zarządem Działalności gospodarczej Ligmor z Gdańska nie przyniosły oczekiwanego skutku. Ligmor stracił twarz, a my kilka kolejnych miesięcy
Ale do trzech razy sztuka. Dzisiaj możemy przekazać Państwu pierwszy numer pisma. Tym razem wydawca okazał się być instytucja odpowiedzialna, wydawnictwem zatrudniającym na tyle odpowiedzialnych i sprawnych redaktorów, że to, czego nie udało się załatwić gdzie indziej w ciągu kilku miesięcy, tu sfinalizowane zostało w ciągu kilku tygodni. I oto jest nasz kwartalnik. Trudne czasy, a przede wszystkim brak papieru, spowodowały, że pierwszy numer ukazuje się w bardzo okrojonej formie. Proponujemy w nim, jak widać, głównie relacje z letniego spotkania naturystów w Dźwirzynie. Następne numery zawierały będą między innymi plany działalności oddziałów SNP, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, informacje o imprezach ogólnopolskich, aktualne wiadomości ze świata. Całość oczywiście będzie bogato ilustrowana i - co najważniejsze - chyba „grubsza". Zrobimy wszystko, by już drugi numer, świąteczny, miał 32 strony. Naszym pragnieniem jest, aby kwartalnik zaspokajał potrzeby i oczekiwania jak największej liczby naturystów i sympatyków naszego ruchu. Otwartą pozostawiamy formułę pisma, licząc na pomoc z Waszej strony w jego redagowaniu. Czekamy na listy i na materiały zdjęciowe. Czekamy też na propozycje programowe oraz na opinie i oceny dotyczące zarówno treści, jak i formy naszego, a właściwie Waszego kwartalnika.
SZANOWNI PAŃSTWO, z dużą tremą oddajemy do Waszych rąk pierwszy numer nowego kwartalnika: Natura, Naturyzm. Przez ostatnie dwa lata w naszym ruchu wiele się zmieniło. Przede wszystkim minął już rok od momentu zarejestrowania Stowarzyszenia Naturystów Polskich. Rozproszone po kraju kluby i organizacje zrzeszające amatorów nagiego wypoczynku mają wreszcie swoją wiodącą organizację, i mimo różnych komentarzy, często wynikających z braku znajomości istoty naturyzmu oraz z faktu istnienia fikcyjnej, ale głośnej konkurencji, SNP działa i - jak na razie - ma się dobrze.
Od lutego możemy wydawać swoje pismo. Ponad pól roku trwały starania o znalezienie wydawcy naszego kwartalnika. Tak poważna instytucja, jaką jest Wydawnictwo MON, które początkowo było zainteresowane współpracą z nami, ostatecznie jednak w mało elegancki sposób zrezygnowało z wydawania pisma. Rola, jaką tu odegrał dyrektor WMON, ośmieszyła w naszych oczach tę znaną przecież oficynę. Także kontakty z Zarządem Działalności gospodarczej Ligmor z Gdańska nie przyniosły oczekiwanego skutku. Ligmor stracił twarz, a my kilka kolejnych miesięcy
Ale do trzech razy sztuka. Dzisiaj możemy przekazać Państwu pierwszy numer pisma. Tym razem wydawca okazał się być instytucja odpowiedzialna, wydawnictwem zatrudniającym na tyle odpowiedzialnych i sprawnych redaktorów, że to, czego nie udało się załatwić gdzie indziej w ciągu kilku miesięcy, tu sfinalizowane zostało w ciągu kilku tygodni. I oto jest nasz kwartalnik. Trudne czasy, a przede wszystkim brak papieru, spowodowały, że pierwszy numer ukazuje się w bardzo okrojonej formie. Proponujemy w nim, jak widać, głównie relacje z letniego spotkania naturystów w Dźwirzynie. Następne numery zawierały będą między innymi plany działalności oddziałów SNP, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, informacje o imprezach ogólnopolskich, aktualne wiadomości ze świata. Całość oczywiście będzie bogato ilustrowana i - co najważniejsze - chyba „grubsza". Zrobimy wszystko, by już drugi numer, świąteczny, miał 32 strony. Naszym pragnieniem jest, aby kwartalnik zaspokajał potrzeby i oczekiwania jak największej liczby naturystów i sympatyków naszego ruchu. Otwartą pozostawiamy formułę pisma, licząc na pomoc z Waszej strony w jego redagowaniu. Czekamy na listy i na materiały zdjęciowe. Czekamy też na propozycje programowe oraz na opinie i oceny dotyczące zarówno treści, jak i formy naszego, a właściwie Waszego kwartalnika.
JAK ROZŁADOWAĆ NAPIĘCIE SEKSUALNE?
Żeby nie wiem jak zapewniali mnie liczni teoretycy, że naturyzm nie ma nic wspólnego z seksem - ja wiem swoje. Na mnie, a chyba nie jestem parszywym wyjątkiem, naga plaża działa; a przy tym jako stary praktyk mogę się także przyznać, ze znam dość dobrze kilka pań, których odczucia są podobne do moich. Panowie mnie obchodzą, jeśli chcą, mogą być wszyscy aseksualni. Ich towarzystwo na naszej plaży do niczego nie jest mi potrzebne.
Jest kilka sposobów rozładowania napięcia seksualnego po pobycie na plaży, wygrzewaniu się w grajdole, spoglądaniu mimochodem na nagie aktywistki ruchu ekologicznego, miłośniczki równości, życzliwości i tak dalej. Zresztą preteksty, które wymyślają, by zdjąć biustonosz i majteczki, wcale mnie nie obchodzą. Po koleżeńsku chciałbym zdradzić te sposoby, ale że łamy tego pisma przeznaczone są dla prawdziwych naturystów, a nie takich, jak ja, więc tego nie uczynię. Nie dowiecie się zatem, jak dajemy sobie radę - ja i te kilka moich znajomych pań.
Dla Was, jako że reprezentujecie różne światopoglądy i orientacje polityczna, mam jednak do wyboru trzy wersje. Podaję je tylko dlatego, ze z natury jestem litościwy i nie lubię, gdy ktoś się męczy. Zwłaszcza wtedy, gdy idzie o te sprawy.
Na początek wersja dla zwolenników strony rządowo-koalicyjnej (w starym układzie sił). Moi drodzy, po powrocie z plaży kochajcie się przy zgaszonym świetle z aktualną partnerką. Czy to żona czy narzeczona, czy dziewczyna poznana w południe - nie ma różnicy. Pamiętajcie tylko o środkach antykoncepcyjnych. Najlepsza jest prezerwatywa, bo chroni przy okazji przed AIDS.
Kto kibicował stronie opozycyjnej (też w starym układzie sil) i nie boi się. ze z powodu swojego naturyzmu nie dostanie rozgrzeszenia, ten może wieczorem z własną żoną próbować począć nowe życie. No, w ostateczności, jeśli żona wszystko dobrze policzy i stwierdzi, że akurat „dziś można", to z poczęcia nic nie wyjdzie, ale miłość się spełni, i jutro znów można ruszać na plażę.
Rada dla entuzjasty OPZZ jest krótka - weź kolego sprawę we własne ręce. Zawierz im, one Cię nie zawiodą. Kończę, bo ze mną sprawa jest bardziej skomplikowana, i wymaga bardzo wiele czasu i nadzwyczaj dużo fatygi.
Żeby nie wiem jak zapewniali mnie liczni teoretycy, że naturyzm nie ma nic wspólnego z seksem - ja wiem swoje. Na mnie, a chyba nie jestem parszywym wyjątkiem, naga plaża działa; a przy tym jako stary praktyk mogę się także przyznać, ze znam dość dobrze kilka pań, których odczucia są podobne do moich. Panowie mnie obchodzą, jeśli chcą, mogą być wszyscy aseksualni. Ich towarzystwo na naszej plaży do niczego nie jest mi potrzebne.
Jest kilka sposobów rozładowania napięcia seksualnego po pobycie na plaży, wygrzewaniu się w grajdole, spoglądaniu mimochodem na nagie aktywistki ruchu ekologicznego, miłośniczki równości, życzliwości i tak dalej. Zresztą preteksty, które wymyślają, by zdjąć biustonosz i majteczki, wcale mnie nie obchodzą. Po koleżeńsku chciałbym zdradzić te sposoby, ale że łamy tego pisma przeznaczone są dla prawdziwych naturystów, a nie takich, jak ja, więc tego nie uczynię. Nie dowiecie się zatem, jak dajemy sobie radę - ja i te kilka moich znajomych pań.
Dla Was, jako że reprezentujecie różne światopoglądy i orientacje polityczna, mam jednak do wyboru trzy wersje. Podaję je tylko dlatego, ze z natury jestem litościwy i nie lubię, gdy ktoś się męczy. Zwłaszcza wtedy, gdy idzie o te sprawy.
Na początek wersja dla zwolenników strony rządowo-koalicyjnej (w starym układzie sił). Moi drodzy, po powrocie z plaży kochajcie się przy zgaszonym świetle z aktualną partnerką. Czy to żona czy narzeczona, czy dziewczyna poznana w południe - nie ma różnicy. Pamiętajcie tylko o środkach antykoncepcyjnych. Najlepsza jest prezerwatywa, bo chroni przy okazji przed AIDS.
Kto kibicował stronie opozycyjnej (też w starym układzie sil) i nie boi się. ze z powodu swojego naturyzmu nie dostanie rozgrzeszenia, ten może wieczorem z własną żoną próbować począć nowe życie. No, w ostateczności, jeśli żona wszystko dobrze policzy i stwierdzi, że akurat „dziś można", to z poczęcia nic nie wyjdzie, ale miłość się spełni, i jutro znów można ruszać na plażę.
Rada dla entuzjasty OPZZ jest krótka - weź kolego sprawę we własne ręce. Zawierz im, one Cię nie zawiodą. Kończę, bo ze mną sprawa jest bardziej skomplikowana, i wymaga bardzo wiele czasu i nadzwyczaj dużo fatygi.
Stopka redakcyjna
Kwartalnik
Stowarzyszenia
Naturystów Polskich
Redaguje zespól
Redaktor naczelny
Józef Kubicki
Opracowanie graficzne i redakcyjne
Janusz Kwiatkowski
Zdjęcia
Józef Kubicki
Waldemar Piwoński
Wydawca
Zarząd Główny
Stowarzyszenia Naturystów Polskich
Druk
Cieszyńska
Drukarnia Wydawnicza
ul. Pokoju 1 l
Cieszyn
Okładka l
Miss natura '89
Fot. Józef Kubicki
Okładka IV
l Wicemiss Natura '89
Fot. Waldemar Piwoński
Kwartalnik
Stowarzyszenia
Naturystów Polskich
Redaguje zespól
Redaktor naczelny
Józef Kubicki
Opracowanie graficzne i redakcyjne
Janusz Kwiatkowski
Zdjęcia
Józef Kubicki
Waldemar Piwoński
Wydawca
Zarząd Główny
Stowarzyszenia Naturystów Polskich
Druk
Cieszyńska
Drukarnia Wydawnicza
ul. Pokoju 1 l
Cieszyn
Okładka l
Miss natura '89
Fot. Józef Kubicki
Okładka IV
l Wicemiss Natura '89
Fot. Waldemar Piwoński