Natura, Naturyzm - czytelnia

Natura, naturyzm, numer specjalny, Strona 1
Numer specjalny, ukazał się jednocześnie z numerem podwójnym.
Okładka alt obrazka?????
 





Szanowni Państwo
"Bo to co widzę jest snem o kobiecie" - tak napisał Petrarka. O kobietach pisali najwybitniejsi pisarze, wielcy poeci do nich adresowali swoje poematy i romantyczne wiersze. My postanowiliśmy sny o kobiecie zatrzymać w kadrze na kilku centymetrach kliszy filmowej, a następnie drukować te obrazy na papierze tak gładkim, jak gładka może być kobieca skóra. W Extra Numerze Specjalnym postanowiliśmy zamieścić extra wyselekcjonowane zdjęcia kobiet, które w naturystycznym światku nobilitowane były przez pięć ostatnich lat do rangi najpiękniejszych. Od pięciu lat jestem odpowiedzialny za wybory Miss Natura. Często spotykałem się i spotykam z pytaniem, czy takie wybory w ogóle należy organizować. Otóż odpowiedź moja brzmi TAK! W bieżącym roku postanowiliśmy zorganizować, po raz pierwszy w Europie, wybory Mistera. Okazało się, że pomysł chwycił, a zainteresowanie było ogromne. Wspaniale bawiły się podczas tej imprezy panie, które-jakże często - skarżyły się w listach do redakcji, że są dyskryminowane, bo pismo nasze zamieszcza wyłącznie zdjęcia kobiet. Do redakcji napływają tysiące listów, w których pytacie Państwo jak zostać naturystą? Otóż w numerze specjalnym odpowiemy na to oraz na inne pytania. Pragniemy przybliżyć Państwu historię ruchu naturystycznego, jak również przekazać opinie młodych ludzi na temat naturyzmu. Sądzimy, że Extra Numer Specjalny będzie małym vademecum początkującego naturysty i - że będzie interesujący również dla naturystów zaawansowanych.
Redaguje zespół:
Redaktor naczelny: Józef Kubicki, Wiesław Niedzielski, Błażej Torański, Grażyna Zdrojewska.
Opracowanie graficzne: Andrzej Chętko, Barbara Rabiega.
Zdjęcia:
Jerzy J. Gulkowskt Józef Kubicki. Waldemar Piwoński, Zenon Żyburtowicz.
Wydawca: Przedsiębiorstwo Wielobranżowe "Wydawnictwo Natura" Sp. z o.o.
ul. Krzemieniecka 2
94-030 Łódź

Druk: Prasowe Zakłady Graficzne w Katowicach ul- Opolska 22
Zam. 3801/14
Nr indeksu 366560
MAGDA
Wygrała wybory które odbyły się przed czterema laty w Lubiewie. W rok później ukończyła Państwową Szkołę Baletową w Poznaniu, Wygrane wybory i szkoła baletowa ułatwiły jej drogę do kariery. Zainteresowali się nią liczni reżyserzy filmowi. Miała zatem okazję wystąpić w teledyskach, zagrała epizody w kilku filmach. Później zaangażowana została do zespołu estradowego, z którym wyjechała na zagraniczne tournee. Z zespołem przejechała tysiące kilometrów, zwiedziła kilka krajów Europy Zachodniej, między innymi Jugosławię i Szwajcarię. W czasie, kiedy przygotowujemy ten numer do druku, Magda przebywa za granicą, dlatego prezentujemy tylko dwie jej fotografie. Kiedy wróci - obiecujemy pokazać w naszym piśmie Magdę dzisiejszą.
NATURYZM OD POCZĄTKU
Ciekawość dziejów własnego państwa, narodu, rodziny jest czymś bardzo naturalnym. Z mniejszym już zaangażowaniem staramy się dociec pochodzenia naszego zakładu pracy, organizacji, do której należymy, miasta, w którym mieszkamy. Chciałbym opowiedzieć Państwu skąd w ogóle wziął się naturyzm, na świecie i w Polsce oraz jak kształtowały się oceny tego zjawiska, które bez wątpienia dzisiaj jest już zjawiskiem społecznym. Bardzo mijamy się z prawdą twierdząc, że wszystko zaczęło się od Adama i Ewy. Owszem, chodzili oni nago, ale żyli sami wśród zwierząt i nie znali uczucia wstydu. To uczucie, niepotrzebne i przykre, nielogiczne i nierozsądne, wszczepione zostało ludzkości - zdaniem jednych - przez grzech pierworodny, zdaniem drugich - przez fałszywe pojęcie moralności i konwenans. Wydaje się jednak, że zanim narodziło się uczucie wstydu, zjawiło się ubranie. Było to wymuszone względami klimatycznymi - potem człowiek ubrany zaczął się wyróżniać, ozdabiać, upiększać. W końcu z ubraniem trudno było się rozstać. Staroż ytność, wczesne średniowiecze, później renesans to czasy, kiedy nagość miała prawo obywatelstwa. W ciele ludzkim dostrzegano piękno i piękno to starano się zachować jak najdłużej. Służyły temu ćwiczenia cielesne, zabiegi higieniczne, łaźnie. Korzystali z nich kobiety i mężczyźni, nierzadko wspólnie, na wstyd nie było miejsca. Nagość królowała w rzeźbie i malarstwie. Kiedy genialny Michał Anioł w wieku 60 lat rozpoczynał dzieło swojego życia - Sąd Ostateczny w Kaplicy Sykstyńskiej - nie podejrzewał, że za siedem lat, w roku 1541, w którym dzieło dokończył, jego fresk wywoła skandal. Intymne fragmenty nagich ciał zamalowano w roku śmierci wielkiego mistrza - 1564. Dalszych "poprawek" dokonywano w XVII i XVIII wieku. Tak więc w wiekach późniejszych nastąpiła zmiana obyczajowości, zmiana poglądów zarówno na kwestie higieny jak i moralności. Ciało stało się dodatkiem do duszy, zaczęto je szczelnie okrywać, a nagość utożsamiano z nie-moralnością, grzechem. Nad światem zapanował wszechwładnie wstyd. I władza jego tr wała do połowy XIX wieku. Potem pojawiają się jednostki próbujące obalić nonsensowny pogląd łączący ubranie z moralnością, propagujące zdrową nagość tam, gdzie jest ona logicznie uzasadniona.

Za prekursora nudyzmu należy uznać artystę malarza niemieckiego Karla Diefenbacha (1853-1913). On to, wykorzystując opuszczony kamieniołom, zorganizował pierwszy - jak powiedzielibyśmy dziś - nudy styczny plac biwakowy i korzystał z niego wraz ze swoimi dziećmi i uczniami. Zapłacił za to procesem sądowym i wyrokiem skazującym go na karę więzienia. Nie ulega w żadnym razie wątpliwości, że ojczyzną ruchu nudystycznego są Niemcy. Stamtąd pochodzą teoretyczne podstawy, tam też we wczesnych latach XX wieku powstawać zaczęły pierwsze organizacje. W 1902 roku założono pierwsze pismo naturystyczne "Die Schónheit" (Piękno). Rok wcześniej powstaje w Berlinie Związek Kultury Ciała (Verein fur KÓrperkultur) mający do dyspozycji własny teren do kąpieli słonecznych. Zaczyna się mówić o "kulturze swobodnego ciała" i tam zapewne narodził się skrót FKK. (Freikorperkultur) znany i powszechnie używany do dziś, także poza strefą języka niemieckiego. Do lat dwudziestych ilość organizacji wzrosła znacznie - zaczęły powstaw ać związki we Francji, Anglii, Holandii, Danii, Szwajcarii, Austrii. W 1930 roku odbyło się pierwsze międzynarodowe spotkanie nudystów i we Frankfurcie nad Menem zawiązał się Europejski Związek Nudyzmu (EUFK). W trzy lata później, po dojściu Hitlera do władzy, siedzibę EUFK przeniesiono do Wielkiej Brytanii, a wkrótce zakazano uprawiania nudyzmu w ogóle. Zakaz obowiązywał 10 lat, a mimo to otwarcie Olimpiady w 1936 roku w Berlinie miały uświetnić popisy dużej grupy nagich dziewcząt. Ostatecznie mimo odbytych wielu ćwiczeń tej grupy, dziewczęta nie wystąpiły. Prawdziwie lawinowy rozwój nudyzmu poszerzającego teraz strefę swej działalności i zwanego już naturyzmem nastąpił w parę lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. Początkowo przewodzi Francja, później RFN, dzisiaj niewątpliwie wiodąca prym zarówno pod względem ilości zarejestrowanych członków organizacji FKK, jak też pod względem wielkości majątku, jakim te organizacje dysponują.

Obecnie niemal cała Europa jest terenem działalności naturystycznej. Stosunkowo słabo rozwijający się naturyzm w Europie Wschodniej od kilku lat stara się nadrobić zaległości. W ZSRR istnieją oficjalnie nagie plaże w republikach nadbałtyckich. O zorganizowanym ruchu naturystycznym nie ma tam na razie mowy. Ostatnimi państwami w Europie, które otwarły bramy naturyzmowi były: Hiszpania, Portugalia i Włochy. Nie można nie zauważyć, że jest w Europie państwo, które uczyniło "krok do tylu", zakazując praktykowania naturyzmu. Jest to krok olbrzymi, zważywszy iż państwem tym jest Grecja, kolebka kultury fizycznej, ojczyzna sportu, kraj, gdzie sport uprawiali wspólnie nago chłopcy i dziewczęta (Sparta). Pierwsze powojenne międzynarodowe spotkanie naturystów odbyło się w Londynie w 1951 r., a dwa lata później w Montalivet (Francja) powołano Międzynarodową Federację Naturystyczną (International Naturist Federation - INF). Federacja ta zrzesza związki, względnie federacje klubów naturystycznych z poszczególnych krajów a siedzibę ma obecnie w Berchem (Belgia). Od 1983 r. oficjalnie działa Węgierskie Towarzystwo Naturystyczne, a w 1988 r. zarejestrowano Stowarzyszenie Naturystów Polskich. Plaże naturystyczne istnieją także w Rumunii, Bułgarii, Czechosłowacji. W chwili obecnej nie ma tam jeszcze żadnego stowarzyszenia. Do Polski ruch nudystyczny przywędrował w pierwszej połowie lat trzydziestych. Powstawały wtedy elitarne kluby obejmujące swym zasięgiem małe grupy ludzi, zwłaszcza inteligencji. Jednym z ośrodków były Zaleszczyki oraz tereny Pojezierza Wileńskiego. Pamiętajmy, że nie dysponowaliśmy wtedy ani terenem Warmii i Mazur ani Pojezierza Zachodniego, a długość naszego ówczesnego Wybrzeża była jedynie ułamkiem dzisiejszego. Mimo to i tak mieliśmy jedną nadmorską plażę. Była to niewielka osada rybacka - Dębki, położona wtedy w najdalszym zachodnim zakątku polskiego Wybrzeża. Przepiękna plaża w Dębkach do dzisiaj cieszy się uznaniem polskich naturystów. Po drugiej wojnie światowej małe grupki naturystów opalały się na ustro nnych plażach. 20 lat temu zaczęliśmy spotykać się w Chałupach. Gościliśmy wtedy wielu turystów z NRD, Czechosłowacji i Zachodniej Europy. Najnowszą historię polskiego naturyzmu przedstawiliśmy w Numerze 1/1989 pisma ,, Natura-Naturyzm "

(W artykule wykorzystano opracowanie A. Mikuckiego)
Wiesław Niedzielski
Rozmyślania dojrzałego naturysty

Jako naturysta prawie od urodzenia chciał bym podzielić się z czytelnikami "Natury-Naturyzmu" moimi przemyśleniami na temat indywidualnych społecznych korzyści, jakich może przysporzyć konsekwentne uprawianie naturyzmu.
Naturysta z Zachodu, zapytany o powody naszego "wschodniego" zacofania w dbałości o zdrowie i dobry wygląd, odpowiedział po namyśle, że najważniejszą przyczyną jest występujący u nas powszechnie brak poczucia wartości zdrowia. Zwrócił też uwagę, że na Zachodzie ludzie bardziej dbają o zdrowie, ponieważ nie stać ich na przewlekłe chorowanie. Aby dobrze pracować i dobrze zarabiać muszą być sprawni, a w wielu zawodach, aby sprostać konkurencji, muszą prezentować dobry wygląd i pogodne usposobienie. Ponuractwo i zamykanie się w sobie nie sprzyjają robieniu kariery. Po dyskusji doszliśmy do wniosku, że kolejnym powodem wschodniego pozostawania w tyle jest "wsiowe" pochodzenie większości społeczeństwa oraz parafiańszczyzna w traktowaniu całej sfery ciała uznanej za grzeszną, a uważanie dbania o zdrowie - za dogadzanie sobie i wymigiwanie się od pracy.
Wracając do polskiego naturystycznego podwórka musimy przyznać, że w propagowaniu tego alternatywnego sposobu życia i wypoczynku bardzo mało mówimy o jego ewidentnym wpływie na wygląd i zdrowie.

Kilka lat temu wraz z grupą wrocławskich i krakowskich naturystów przeżyłem doświadczenie, którego nie daje się zapomnieć. Byliśmy statystami w filmie Macieja Wojtyszki "Ognisty Anioł". Występowała tam także grupa aktorów oraz tancerzy pantomimicznych. W porównaniu z naturystami, opalonymi i promieniującymi dobrym zdrowiem, aktorzy wyglądali żałośnie blado, jak ludzie chorzy. Główna aktorka odmówiła wręcz rozebrania się i wystąpienia w jednym z ujęć filmowych razem z nami. Również w filmie "Thais", ocenionym wysoko pod względem walorów estetycznych, brały udział zdrowo i ładnie wyglądające naturystki z Warszawy i Otwocka.
To je ono"! można powiedzieć naśladując braci Czechów - piękne i zdrowe ciało, to jest to co lubimy. Niestety! Nie zawsze chce nam się nad nim trochę popracować i dostarczyć mu tyle ruchu, słońca i powietrza ile potrzebuje. Często dochodzimy do wniosku, że inne zajęcia i rozrywki są ciekawsze i atrakcyjniejsze.

Kilka osób zwróciło mi uwagę na niewystarczające rozpropagowanie leczniczego działania sauny. Podkreślano, że dzieci i dorośli systematycznie odwiedzający saunę rzadziej cierpią na zapalenie górnych dróg oddechowych i prawie wcale nie chorują na ropne anginy. Z mego dojrzałego punktu widzenia przyłączenie się dotychczasowych sympatyków i wakacyjnych naturystów do całorocznego ruchu "N", będzie w coraz większym stopniu nakierowane na profilaktykę zdrowotną i pielęgnowanie ciała, mniej zaś na nawiązywanie kontaktów towarzyskich, chociaż jedno drugiemu nie powinno przeszkadzać.

Jak zawsze proszę o uwagi i spostrzeżenia, dotyczące omawianego zagadnienia w postaci odpowiedzi na pytania:
1. Jakie są główne powody (oprócz ciekawości) przyłączania się nowych do ruchu "N"?
2. Czy, Twoim zdaniem, naturystyczny sposób wypoczywania w lecie oraz zimowe zajęcia rekreacyjne wpływają w sposób widoczny na nasz wygląd?
3. Dlaczego zdrowie zaczynamy uważać za wartość najczęściej wtedy, gdy po ważnie zachorujemy?
Listy proszę nadsyłać na adres: Zenon Woźniak [---]
Tamte wybory sprzed trzech lat Klaudia - Klaudyna zapamięta na zawsze. Nie tylko dlatego, że nieomal z dnia na dzień, jak w opowiadaniu o Kopciuszku, zmieniło się jej życie. Zapamięta również dlatego, że przeżyła wtedy chwile grozy w szkole, gdzie zebrała się "na jej cześć" rada pedagogiczna i szacowne grono debatowało, czy wyrzucić ją z technikum czy tylko dać surową reprymendę. A była to klasa maturalna. Skończyło się na reprymendzie, ale już do samej matury było jej trudniej niż innym, nie napiętnowanym. Przyczyną awantury były nie wybory Miss Natura, gdzie niespełna osiemnastoletnia Klaudia - Klaudyna zdobyła tytuł pierwszej Miss i Miss Foto, a okładka w "Szpilkach". Na okładce figurował przyodziany w garnitur redaktor Atlas, a obok niego ubrana tylko w bukiet kwiatków Klaudia. W tym roku, po raz pierwszy od wielu lat, nie wzięła udziału w zjeździe naturystów. Przez dwa miesiące była w Jugosławii. Razem z siedmioma dziewczynami z Polski tańczyła, prezentowała modę. Ze wzruszeniem wspomina 20 tysięcy przejechanych w tym czasie kilometrów. To było męczące, ale dzięki temu mogła zwiedzić Jugosławię. Mówi, że przeżyła coś ciekawego w swoim życiu. Gdyby miała zaczynać od nowa? Nic by nie zmieniała. Może tylko inaczej pokierowałaby swoim życiem osobistym. Woli głośno nie mówić o swoich najbliższych planach - żeby nie zapeszyć. Najważniejsze, że od roku jest do zwariowania zakochana.
Jak zostać naturystą

W środowiskach natury stycznych prym wiodą dwie frakcje. Jedna zdaje się sprowadzać ten ruch do sztuki nieskrępowanego zdejmowania majtek na plaży. Druga zaś frakcja jest znacznie silniejsza liczebnie. Jej reprezentanci zdolni są do wielogodzinnych przemów na temat wyższości naturyzmu nad nudyzmem, ideałów przyświecających goliźnie, głębi filozoficznej, dogmatach, doktrynach i trendach. Gdyby obie frakcje skonsolidowały swoje poglądy, zintegrowały działania i wypośrodkowały racje - mielibyśmy dokładnie to, o co nam chodzi. Do stowarzyszenia zapisują się osoby, które chcą żyć życiem tego środowiska i chcą brać udział w organizowanych przez nie zamkniętych imprezach. W czasie tegorocznych wyborów miss w Rowach każdy amator fotografowania musiał wykupić akredytację za ćwierć miliona złotych. Członkowie Stowarzyszenia Naturystów Polskich otrzymywali darmową akredytację. Podobnie jest z udziałem w corocznym sylwestrowym balu naturystów (obowiązują stroje jak najbardziej wieczorowe!!!), na wernisażu Biennale Fotografii Natury stycznej, czy sympozjum naukowym organizowanym również w tym roku we Wrocławiu. Wszystkie te imprezy są w znacznym stopniu dotowane przez Zarząd Główny SNP. W niektórych oddziałach członkowie stowarzyszenia korzystają ze zniżek przy opłatach za korzystanie np. z sauny. Jak zostać stowarzyszonym naturystą? Trzeba wypełnić deklarację członkowską, przynieść zdjęcie i opłacać składki. Wszelkie informacje na ten temat uzyskać można w oddziałach Stowarzyszenia oraz w Zarządzie Głównym SNP w Łodzi, przy ulicy Krzemienieckiej 2 (tel. 88-14-18). W większości oddziałów mile widziane są pary. Niechętnie przyjmuje się samotnych panów. Istnieje - uzasadniona zresztą obawa, że znaczna przewaga panów nad paniami spowoduje niezręczne sytuacje. Tak jak zdarzało się to swego czasu w Warszawie, kiedy osiemdziesięciu miłośników sauny naturystycznej podążało za trzema paniami i w saunie robił się tłok jak na Marszałkowskiej . W niektórych oddziałach stosuje się czasami wyjątki od tej zasady, ale już np. katowiczanie trzymają się twardo i konsekwentnie zasady przyjmowania wyłącznie par.

Nie trzeba mieć legitymacji SNP, aby wejść na plażę, basen, do solarium czy sauny. Ale wszystkich korzystających z tych miejsc relaksu obowiązują niepisane wprawdzie, ale konsekwentnie egzekwowane zwyczaje, do których naturyści dochodzili przez lata. Na plażach nie wolno zachowywać się głośno i krzykliwie. Nie wolno gapić się ostentacyjnie na ładną panienkę i złośliwie komentować wyglądu panienki nie nazbyt pięknej. Nie przystoi poklepywanie ładnej dziewczyny. Jeśli na tej samej półce w saunie znalazła się dziewczyna, która nam się spodoba, nie znaczy to wcale, że jest to świetny obiekt do poderwania. Prawdziwym faux pas jest wpatrywanie się w damę okiem przymglonym żądzą. Naturystyczny bon ton nie jest więc szczególnie rygorystyczny. Powinien on obowiązywać wszystkich, którzy chcą należeć do grona ludzi kulturalnych i dobrze wychowanych.
CZEKAMY NA WAS

Drodzy Czytelnicy, w listach do Redukcji często piszecie, o trudnościach w dotarciu do Stowarzyszenia Naturystów Polskich. Podstawowe struktury - Oddziały czekają na Was. Naturystą zostaje się z przypadku lub z wyboru. Chcemy Warn w tym wyborze pomóc. Naturyści z Łodzi i okolic mają swoją siedzibę przy ul. Krzemienieckiej 2. Odbywają tam spotkania klubowe w każdy pierwszy wtorek miesiąca w godz. 17-19. Do dyspozycji Oddziału Łódzkiego jest kilka saun (latem także solarium) oraz wspaniały pałacyk, gdzie organizować będziemy także imprezy przy muzyce. W okresie zimowym działacze łódzcy planują kuligi, ogniska itp. Nie mamy w okolicy Łodzi terenów nadających się na zorganizowanie plaży, musimy więc tworzyć inne formy działania.
Oddział SNP w Bydgoszczy (adres: Bydgoszcz, skr. poczt. 171) organizuje comiesięczne spotkania w każdą środę miesiąca w kawiarni "Bielawka". Dysponują oni prywatnymi saunami oraz wspaniałymi terenami nad wodą np. nad Zalewem Koronowskim. Członkowie Oddziału Wrocławskiego dyżurują w każdy czwartek w godz. 16-17.30 w AKC "Pałacyk", ul. Kościuszki 34. W każdy piątek możliwy jest udział w zajęciach rekreacyjnych na basenie przy ul. Łowieckiej (godz. 19-21). W "Pałacyku" w każdy czwartek (16.30-18.30) w kawiarni można spotkać się na kameralnych spotkaniach dyskusyjnych. Wrocławianie planują także bale karnawałowe dla dorosłych i dla dzieci. Oddział Poznański SNP (adres: 61-160 Poznań, skr. poczt. 20) organizuje spotkania klubowe w saunie KS "Warta" przy ul. Bema 12. Tam w każdy poniedziałek (w godz. 18-20) można zapisać się do SNP, opłacić składki, a przede wszystkim skorzystać z dobrodziejstw sauny. Być może do dyspozycji poznańskich naturystów będzie basen w KS ,,Olimpia". Poza tym planowane są tradycyjne imprez y karnawałowe. Naturyści ze Śląska działający w ramach Oddziału Katowickiego, SNP adres: ul. Czysta, 41-200 Sosnowiec spotykają się w każdy piątek (od godz. 18) w saunie przy hotelu w katowickim Spodku. W okresie jesienno-zimowym dojdą do skutku wspólne wyjazdy na "łono natury" oraz imprezy rozrywkowo-rekreacyjne. Szereg imprez planują także naturyści z Warszawy (adres: ul. Wolska. 01-201 Warszawa, i Szczecina (adres: 70-952 Szczecin, skr. poczt. 638). Prosimy o skontaktowanie się z działaczami tych oddziałów. Również w Olsztynie (adres ul. Leyka, Olsztyn) nieliczna grupka zapaleńców ma jakieś niespodzianki. Być może spotkacie się Państwo z pewnymi zasadami klubowymi, którym niestety trzeba się podporządkować. W Katowicach np. do SNP przyjmuje się chętnych tylko parami, podobnie parami przychodzimy do wielu saun. Nie są to ograniczenia przyjmowane chętnie, ale wynikają one z pewnych doświadczeń. Naturystom z innych rejonów kraju radzimy powołać oddziały. Jest z tym trochę kłopotów, ale korzyści są znaczne. Pi saliśmy o tym w numerze 3/1990 dwumiesięcznika "NATURA-NATURYZM". Dzisiaj życzymy cierpliwości i powodzenia w swoich staraniach.
Zarząd Główny SNP
SNP- Po dwóch latach

Organizacja polskich naturystów - Stowarzyszenie Naturystów Polskich została zarejestrowana 31 sierpnia 1988 r. Decyzję o rejestracji wydał Urząd Miasta Łodzi, bowiem właśnie łodzianie od kilku lat starali się powołać taką organizację. Od samego początku wywołało to sporo emocji, zadawano nam wiele pytań - najczęściej czy SNP jest potrzebne. Jeszcze dwa lata temu załatwienie najprostszych spraw wymagało pieczątek, a co się z tym wiąże formalnego istnienia instytucji mającej swoją siedzibę, władze, komisje itp. Najważniejszą przyczyną podjęcia starań o powołanie SNP była jednak konieczność uporządkowania panującego od lat bałaganu organizacyjnego w polskim naturyzmie. Istniało najpierw fikcyjne Polskie Towarzystwo Naturystyczne, później nie mniej fikcyjna Federacja Klubów Naturystycznych. Smutne inicjatywy wspomnianych wyżej organizacji spowodowały wobec naturyzmu niezdrowy klimat. Został naturyzm utożsamiony u seksualnym rozpasaniem, dewiacjami, wreszcie alkoholowymi balangami.

Wstąpienie do Międzynarodowej Federacji Naturystycznej wymagało istnienia ogólnopolskiego stowarzyszenia. Te właśnie powody legły u podstaw rozpoczęcia starań o powołanie SNP. Należy wspomnieć, że SNP powstało jeszcze w okresie, kiedy nie obowiązywały uproszczone formalności przy tworzeniu stowarzyszeń. Z tym większym uznaniem należy ocenić starania działaczy. Mijają dwa lata działalności SNP. Na czele stowarzyszenia zgodnie ze Statutem stoi Zarząd Główny. W chwili obecnej liczy on 16 osób. Zasiadają w nim przedstawiciele: Krakowa, Wrocławia, Chorzowa, Sosnowca, Szczecina, Bydgoszczy, Lubinia, Warszawy, Poznania, Gniezna. Jedna tylko kobieta i w tym przypadku dowodzi o znacznej przewadze mężczyzn wśród polskich naturystów. Łodzianie reprezentowani są przez 4 osoby, w tym: prezes, skarbnik, I sekretarz ZG. Wiceprezesami są przedstawiciele Szczecina i Warszawy. Najlepiej działającymi Od działami SNP są oddziały: wrocławski poznański, szczeciński, katowicki i bydgoski.

Organem SNP jest dwumiesięcznik "NATURA - NATURYZM", którego Wydawnictwo i Redakcja mają swoją siedzibę w Łodzi. Do chwili obecnej ukazało się 5 numerów pisma. Jeszcze w 1990 r. w kioskach będzie można nabyć numer 6-ty, podwójny 7/8 oraz numer specjalny. "NATURA - NATURYZM" zamieszcza wszystkie istotne dla polskich naturystów informacje. Zatrudnieni w redakcji dziennikarze i fotoreporterzy przybliżają Czytelnikom odbywające się liczne imprezy klubowe i ogólnopolskie, informują o sprawach organizacyjnych. Zamieszczane są liczne wywiady ze znanymi ludźmi, wywiady, których treścią są oceny naturyzmu, jego wpływ na psychikę. Współpracownikami redakcji są seksuolodzy, psycholodzy, zamieszczane są m.in. porady dotyczące mody, operacji plastycznych i in. Listy od Czytelników świadczą, że pismo w dużym stopniu spełnia oczekiwania. Są także uwagi krytyczne...

Stowarzyszenie Naturystów Polskich organizuje tradycyjne już imprezy ogólnopolskie. Najważniejszą z nich są Ogólnopolskie Zjazdy Naturystów. W 1990 r. XIV Zjazd odbył się w Rowach. Miejscowość ta staje się stolicą naturyzmu. Położona w centralnej części Wybrzeża, otoczona wspaniałymi terenami rekreacyjnymi, posiadająca sporą bazę campingową i gastronomiczną. Jeśli do tego dodamy sympatię mieszkańców oraz życzliwość miejscowych władz widzimy, że panują tam wręcz idealne warunki do uprawiania naturyzmu. Tradycyjnymi inicjatywami SNP są Biennale Fotografii Natury stycznej i Sympozja Naukowe.

Finansowanie działalności SNP opiera się głównie na środkach wypracowywanych przez "Wydawnictwo Natura" sp. z o.o., w której to spółce SNP jest jednym z udziałowców. Symboliczne składki członkowskie, pobierane przez oddziały nie starczają nawet na podstawowe koszty administracyjne.
W 1990 r. przebywała w Polsce oficjalna delegacja Międzynarodowej Federacji Naturystycznej. Na podstawie przeprowadzonych rozmów można mieć nadzieję, że w 1991 r. SNP wejdzie w skład tej federacji. Dla polskich naturystów jest to bardzo istotne. Przysługiwać im będą zniżki na campingach, będą mieli stały dostęp do informacji o światowym naturyzmie. Będzie możliwe nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z organizacjami naturystycznymi innych krajów, co powinno umożliwić szeroką wymianę wakacyjną a nawet wspólne przedsięwzięcia przy organizowaniu dużych imprez. Międzynarodowa Federacja będzie w stanie dofinansowywać krajowe imprezy naturystyczne. Podsumowując pierwsze dwa lata działalności SNP nie sposób pominąć faktu, że praca organizacji opiera się na grupce zapaleńców. Poświęcają oni swój czas, wysiłek a często i pieniądze, aby wszystko działało. Mamy nadzieję, że do tej grupki w najbliższym czasie dołączą inni. Bardzo na nich liczymy...
Zarząd Główny SNP
Elwira
Odkąd pamięta była naturystką. Zawsze znajdowała jakieś kameralne miejsca do opalania- odludne łączki, dachy. Dopiero jednak latem "88 roku po raz pierwszy trafiła na "swoją" plażę naturystyczną w Szczecinie. Poszła tam z grupą koleżanek i kolegów. Miała siedemnaście lat. Przypadek sprawił, że lego właśnie dnia odbywały się wybory miss Szczecina. Jedna z organizatorek wyciągnęła ją z kibicującego tłumu a koledzy namówili do udziału. Powiedzieli potem, że szła jak na skazanie. Wygrała. Wygrała także wybory Miss Polonia Natura '88. Miała w szkole kłopoty i spotkała się z niejedną złośliwością. Na dwa miesiące przed maturą poszła z tego powodu do wieczorówki. Ale wszystkie te kłopoty bledną, kiedy sobie uświadomi, jak bardzo ten tytuł zaznaczył się w jej życiu. Otworzył się jakby nowy świat. Krótko potem skończyło się oczarowanie. Z banalnej przyczyny. Elwira przestała chodzić na treningi kulturystyki i utyła piętnaście kilo. Ktoś ją namówił do ścięcia włosów. Uznała, że tak nie może pokazać się ludziom. Zaczęła pracować jako rejestratorka medyczna, skończyły się plenery i pozowanie. Nawet miała propozycje, a jej zdjęcia nadal ukazywały się w prasie. Bardzo to przeżyła. Dzisiaj wraca do formy, włosy odrastają i życie byłoby piękne gdyby...

...w czerwcu tego roku Elwira wyszła za mąż. Adam jest zdania, że mężatce nie przystoi pozowanie do aktów, a żona jest własnością męża. Ktoś powiedział, że mężczyźni lubią piękne, rozebrane kobiety na fotografii pod warunkiem, że nie są to ich żony i narzeczone. Małżeństwo Elwiry potwierdza tę opinię. Każdy wyjazd na plener fotograficzny, to podejmowanie dramatycznego wyboru. Bo ona bardzo kocha męża, ale pozowanie jest dla niej drugą, po nim, najważniejszą sprawą w życiu.
Elwira
Odkąd pamięta była naturystką. Zawsze znajdowała jakieś kameralne miejsca do opalania- odludne łączki, dachy. Dopiero jednak latem "88 roku po raz pierwszy trafiła na "swoją" plażę naturystyczną w Szczecinie. Poszła tam z grupą koleżanek i kolegów. Miała siedemnaście lat. Przypadek sprawił, że lego właśnie dnia odbywały się wybory miss Szczecina. Jedna z organizatorek wyciągnęła ją z kibicującego tłumu a koledzy namówili do udziału. Powiedzieli potem, że szła jak na skazanie. Wygrała. Wygrała także wybory Miss Polonia Natura '88. Miała w szkole kłopoty i spotkała się z niejedną złośliwością. Na dwa miesiące przed maturą poszła z tego powodu do wieczorówki. Ale wszystkie te kłopoty bledną, kiedy sobie uświadomi, jak bardzo ten tytuł zaznaczył się w jej życiu. Otworzył się jakby nowy świat. Krótko potem skończyło się oczarowanie. Z banalnej przyczyny. Elwira przestała chodzić na treningi kulturystyki i utyła piętnaście kilo. Ktoś ją namówił do ścięcia włosów. Uznała, że tak nie może pokazać się ludziom. Zaczęła pracować jako rejestratorka medyczna, skończyły się plenery i pozowanie. Nawet miała propozycje, a jej zdjęcia nadal ukazywały się w prasie. Bardzo to przeżyła. Dzisiaj wraca do formy, włosy odrastają i życie byłoby piękne gdyby...

...w czerwcu tego roku Elwira wyszła za mąż. Adam jest zdania, że mężatce nie przystoi pozowanie do aktów, a żona jest własnością męża. Ktoś powiedział, że mężczyźni lubią piękne, rozebrane kobiety na fotografii pod warunkiem, że nie są to ich żony i narzeczone. Małżeństwo Elwiry potwierdza tę opinię. Każdy wyjazd na plener fotograficzny, to podejmowanie dramatycznego wyboru. Bo ona bardzo kocha męża, ale pozowanie jest dla niej drugą, po nim, najważniejszą sprawą w życiu.
NAGOŚĆ NIE ZASTĄPI TALENTU

Rozmowa z DOROTĄ STALIŃSKĄ, której dwumiesięcznik "Natura
- Naturyzm" przyznał swoją nagrodę na XV Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, za rolę Ewy w "Historii niemoralnej" Barbary Sass.
- Jak Pani przyjęła tę nagrodę - zaskoczeniem?
- Ta nagroda po prostu mnie wzruszyła. Zwłaszcza, że w całej karierze nigdy na ekranie się nie rozbierałam! Co nie znaczy, że przeciwko temu protestuję. Rola otrzymała nominacje do tegorocznego "polskiego Oskara". Z góry jednak wiadomo było, że nie ma szans w konfrontacji z nominowaną również do tej nagrody rolą Krysi Jandy w "Przesłuchaniu". Nie mogą bowiem zderzać się na bazie konkursu dokonania najnowsze i tymi, owianymi już legendą.
- Akcja "Historii niemoralnej" toczy się w środowisku filmowym, przedstawia relacje między aktorką i reżyserką. Jakby automatycznie narzuca się skojarzenie z duetem autorskim Sass-Stalińska. Potwierdza to wykorzystanie fragmentów waszych wspólnych filmów, a także pierwsza scena, kiedy reżyserka (Teresa Budzisz- Krzyżanowska) zwraca się do Pani: chcę zrobić ten film o tobie. Na ile scenariusz oparty został na faktach z Pani życia prywatnego?
- Ku swemu ogromnemu zdziwieniu przeczytałam wywiad udzielony przez Basie Sass "Kobiecie i Życiu", gdzie mówi, że to jest film o mnie. Ponoć także afisze głoszą, że jest to konflikt przeniesiony poza ekran. W rzeczywistości konflikt nie istnieje, moje życie wygląda zupełnie inaczej, a ja jestem inną osobą, aniżeli ta przedstawiona na ekranie. Owszem, w filmie jest ileś tam sytuacji, które trafiają się większości osób uprawiających ten zawód. Scenariusz napisany został zręcznie i przebiegle. Film jest o naszym środowisku, ale wbrew pozorom nie o aktorce, którą widzimy na ekranie, ale o reżyserce, która się na nim nie pokazuje, a używa tej aktorki, jako swego rodzaju medium, do próby przedstawienia własnej osobowości. Wytworzona przez Basie wokół filmu aura skandalu czy też konfliktu jest trickiem reklamowym, mającym napędzić widza do kina, chwytem, który mi się nie podoba. Użyty bowiem został bez mojej zgody i żywi się moim kosztem. Wmawianie ludziom: "idźcie, to zobaczycie biografię Stalińskiej, kawałek jej życia", jest reklamą mało elegancką, ale zapewne najtańszą w dobie kryzysu.
- Należy pani do tych aktorek, które od czasu do czasu dostarczają pożywki dziennikarzom - a to jakiś wypadek samochodowy, albo, jak ostatnio, skandal w restauracji nocnej SARP-u. Opisał to już wprawdzie Janusz Atlas, ale przypomnę: we wrześniu w Galerii SARP-u odbył się wernisaż obrazów Krzysztofa Oraczewskiego, połączony z Pani recitalem, a zwieńczony kolacją. Po godzinie od złożenia zamówienia otrzymaliście zimne, przypalone jadło i słony rachunek. Zażądała Pani książki zażaleń, a w rezultacie w Gdyni, na festiwalu, musiała wystąpić w gipsowym kołnierzu... Zazwyczaj, kiedy spotykają Panią sytuacje, w których na leży dać w mordę, Pani się uśmiecha...
- Wtedy też długo się uśmiechałam, dopóki nie wykręcono mi rąk i sytuacja zrobiła się poważna. Jestem tym wydarzeniem zmęczona, odebrało mi ono miesiąc życia, konsekwencje ciągną się nadal, bo rzeczywiście mam uszkodzony kręgosłup. Parę dni temu zdjęłam kołnierz ortopedyczny, ale wciąż źle się czuję. Strasznie mnie to zasmuciło i głównie nie dlatego, że ofiarą stałam się ja
- Dorota Stalińska, ale że coś takiego w ogóle mogło się wydarzyć: trzech silnie zbudowanych mężczyzn rzuciło się na kobietę z powodu książki życzeń i zażaleń, czemu biernie asystowało dwóch policjantów na służbie! Świadczy to fatalnie o obyczajowości tych czasów, nie wspominając, że gdzie indziej w świecie gwiazdy dostają kwiaty. Strach pomyśleć, co spotyka klientów, domagających się swych praw w przygodnej knajpie Pcimia Górnego
- Pani ma jednak wyjątkowego pecha do prowokowania sytuacji niebezpiecznych: kilka poważnych wypadków samochodowych, ostatnia, przed kilku laty, "stłuczka" (za kierownicą siedział kaskader) omal nie zakończyła się dla Pani paraliżem.
- Ładna mi stłuczka, jak mnie kolega kaskader "wsadził" pod ciężarówkę.
- Obok jogi, judo, szermierki, akrobacji, tenisa, nurkowania, nart wodnych i ziemnych, woltyżerki, jazdy na motocyklach, samochody stanowią bo daj największą Pani pasję. Czym Pani jeździ obecnie?
- Nissanem.
- A wcześniej?
- Miałam kolejno dwa małe fiaty, ladę 1500, dwie lady 1300, volkswagena-jettę.
- To dosyć kosztowne hobby. Jaki jest Pani stosunek do pieniędzy?
- Lubię je, jak wszyscy ludzie. Uważam, że należy je mieć po to, aby żyć w miarę spokojnie. Uznając filozofię jogi, staram się eliminować źródła stresów. A ich głównym źródłem jest notoryczny brak pieniędzy.
- Dla nich nauczyła się Pani nawet 12 ksiąg "Pa na Tadeusza" po angielsku...
- Nie przesadzajmy, nie wszystkich dwunastu. Była w tym przekora, chęć udowodnienia sobie, że jest możliwe opanowanie takiego tekstu i zagrania go dla ludzi urodzonych w tej strefie językowej. Ale decydowały też pieniądze. Nie pracowałabym tak potwornie ciężko tylko dla przyjemności zagrania czterech przedstawień w (Mordzie. My się ciągle wstydzimy mówić o pieniądzach, a przecież twierdzenie dzisiaj, że robi się coś wyłącznie dla sztuki, trąci fałszem. Owszem, po studiach bardzo wiele zrobiłam dla sztuki, ale po 15 latach pracy w zawodzie, na pytanie dziennikarza "jaka jest pani wymarzona rola", odpowiadam: marzę o roli, za duże pieniądze.
- Dwa lata temu spędziła Pani urlop, zaledwie czterodniowy, na Mazurach: namiot, zbieranie grzybów, łowienie ryb, pływanie. A jak było w tym roku?
- Ze względu na półtorarocznego syna postanowiłam wyjechać na miesiąc do Grecji. Na przekór przeciwnościom uparłam się, że wywiozę go na słońce, powietrze, żeby jadł dużo owoców i nauczył się pływać. Wpadłam z tego powodu w potworne długi, bo mimo zagrania od początku roku w dwóch filmach (drugi- norweski), okazało się, że nie stać mnie na to. Ostatecznie wszystko nie pasowało do ideału - woda zbyt zimna, wiatr nie pozwalał na spacer, ani na siedzenie na plaży, bo piasek wchodził małemu do nosa, uszu, wszędzie, atakowały go moskity, a hotele musieliśmy zmieniać czterokrotnie. Po powrocie pojechałam z synkiem na cztery dni, na Mazury, od począć... po wakacjach. I to był wreszcie odpoczynek.
- Zetknęła się Pani w Grecji z naturyzmem?
- Na wyspie Mykonos, gdzie byłam, są takie specjalne plaże, na przykład Super Paradise. Autobusy tam nie kursują, można dotrzeć jedynie drogą przez góry lub dopłynąć łodzią. Plaża niewielka - najwyżej 300 metrów. Po lewej stronie leżą nudyści, po prawej jest strefa dla pedałów, a po środku family beach.
- A jaka jest Pani opinia na temat zjawiska i ruchu?
-Z czymś podobnym nie zetknęłam się na świecie. Aby opalać się nago, trzeba wybrać tylko właściwą plażę, a nie organizować tzw. ruch. Myślę, że (poza Polską) nikogo to nie interesuje, każdy opala się, jak chce. Chyba, że akurat jest tabliczka "nudyzm zabroniony", co znaczy, że przychodzą tam ludzie może bardziej pruderyjni, może wstydliwi, może kalecy, może ci, których to zbytnio podnieca, albo ci, którzy nie mają ładnego ciała. Jest tysiące powodów. Opalanie się nago to bardzo indywidualna sprawa. To tak, jak z seksem: jeden jest wierny, drugi niewierny, ktoś uważa tę sferę życia za bardzo intymną, którą należy załatwiać we dwoje, ktoś inny za fantastyczny uznaje seks grupowy.
-A nagość w filmie- kiedy Pani zdaniem jest uzasadniona?
- Kiedy służy sprawie, o której film opowiada. Zdarzyło się na świecie parę wielkich filmów, gdzie nagość jest oczywista, nie razi i nie wywołuje poczucia zażenowania. Jeśli jednak nagość ma zastąpić talent, to jest niedobrze. Nie może bowiem być wartością samoistną. Najbardziej erotyczna scena, jaką na ekranie widziałam, to scena z japońskiego filmu "Kobieta z wydm". Pokazano zbliżenie dwóch profili twarzy.
- Czym jest dla Pani miłość?
- Wszystkim, co najważniejsze i najpiękniejsze. Ludzie, którzy nigdy nie byli zakochani, albo zapomnieli, jak to się kocha i jest się kochanym, na ogół są źli, złośliwi, zgryźliwi. Moje życie jest w ogromnej mierze podporządkowane sprawom uczuć. Świadomość, że istnieje człowiek, któremu można oddać uczucie i spodziewać się tego samego, jest dla mnie jednym z ważniejszych czynników, który buduje psychicznie, czyni lepszym, łagodniejszym, spokojniejszym.
- Czy aktualnie czuje się Pani spokojniejsza?
-Oczywiście. A nie widać tego?

Rozmawiał: Błażej Torański
Warszawa, 12.10.1990 r.
NAGOŚĆ NIE ZASTĄPI TALENTU

Rozmowa z DOROTĄ STALIŃSKĄ, której dwumiesięcznik "Natura
- Naturyzm" przyznał swoją nagrodę na XV Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, za rolę Ewy w "Historii niemoralnej" Barbary Sass.
- Jak Pani przyjęła tę nagrodę - zaskoczeniem?
- Ta nagroda po prostu mnie wzruszyła. Zwłaszcza, że w całej karierze nigdy na ekranie się nie rozbierałam! Co nie znaczy, że przeciwko temu protestuję. Rola otrzymała nominacje do tegorocznego "polskiego Oskara". Z góry jednak wiadomo było, że nie ma szans w konfrontacji z nominowaną również do tej nagrody rolą Krysi Jandy w "Przesłuchaniu". Nie mogą bowiem zderzać się na bazie konkursu dokonania najnowsze i tymi, owianymi już legendą.
- Akcja "Historii niemoralnej" toczy się w środowisku filmowym, przedstawia relacje między aktorką i reżyserką. Jakby automatycznie narzuca się skojarzenie z duetem autorskim Sass-Stalińska. Potwierdza to wykorzystanie fragmentów waszych wspólnych filmów, a także pierwsza scena, kiedy reżyserka (Teresa Budzisz- Krzyżanowska) zwraca się do Pani: chcę zrobić ten film o tobie. Na ile scenariusz oparty został na faktach z Pani życia prywatnego?
- Ku swemu ogromnemu zdziwieniu przeczytałam wywiad udzielony przez Basie Sass "Kobiecie i Życiu", gdzie mówi, że to jest film o mnie. Ponoć także afisze głoszą, że jest to konflikt przeniesiony poza ekran. W rzeczywistości konflikt nie istnieje, moje życie wygląda zupełnie inaczej, a ja jestem inną osobą, aniżeli ta przedstawiona na ekranie. Owszem, w filmie jest ileś tam sytuacji, które trafiają się większości osób uprawiających ten zawód. Scenariusz napisany został zręcznie i przebiegle. Film jest o naszym środowisku, ale wbrew pozorom nie o aktorce, którą widzimy na ekranie, ale o reżyserce, która się na nim nie pokazuje, a używa tej aktorki, jako swego rodzaju medium, do próby przedstawienia własnej osobowości. Wytworzona przez Basie wokół filmu aura skandalu czy też konfliktu jest trickiem reklamowym, mającym napędzić widza do kina, chwytem, który mi się nie podoba. Użyty bowiem został bez mojej zgody i żywi się moim kosztem. Wmawianie ludziom: "idźcie, to zobaczycie biografię Stalińskiej, kawałek jej życia", jest reklamą mało elegancką, ale zapewne najtańszą w dobie kryzysu.
- Należy pani do tych aktorek, które od czasu do czasu dostarczają pożywki dziennikarzom - a to jakiś wypadek samochodowy, albo, jak ostatnio, skandal w restauracji nocnej SARP-u. Opisał to już wprawdzie Janusz Atlas, ale przypomnę: we wrześniu w Galerii SARP-u odbył się wernisaż obrazów Krzysztofa Oraczewskiego, połączony z Pani recitalem, a zwieńczony kolacją. Po godzinie od złożenia zamówienia otrzymaliście zimne, przypalone jadło i słony rachunek. Zażądała Pani książki zażaleń, a w rezultacie w Gdyni, na festiwalu, musiała wystąpić w gipsowym kołnierzu... Zazwyczaj, kiedy spotykają Panią sytuacje, w których na leży dać w mordę, Pani się uśmiecha...
- Wtedy też długo się uśmiechałam, dopóki nie wykręcono mi rąk i sytuacja zrobiła się poważna. Jestem tym wydarzeniem zmęczona, odebrało mi ono miesiąc życia, konsekwencje ciągną się nadal, bo rzeczywiście mam uszkodzony kręgosłup. Parę dni temu zdjęłam kołnierz ortopedyczny, ale wciąż źle się czuję. Strasznie mnie to zasmuciło i głównie nie dlatego, że ofiarą stałam się ja
- Dorota Stalińska, ale że coś takiego w ogóle mogło się wydarzyć: trzech silnie zbudowanych mężczyzn rzuciło się na kobietę z powodu książki życzeń i zażaleń, czemu biernie asystowało dwóch policjantów na służbie! Świadczy to fatalnie o obyczajowości tych czasów, nie wspominając, że gdzie indziej w świecie gwiazdy dostają kwiaty. Strach pomyśleć, co spotyka klientów, domagających się swych praw w przygodnej knajpie Pcimia Górnego
- Pani ma jednak wyjątkowego pecha do prowokowania sytuacji niebezpiecznych: kilka poważnych wypadków samochodowych, ostatnia, przed kilku laty, "stłuczka" (za kierownicą siedział kaskader) omal nie zakończyła się dla Pani paraliżem.
- Ładna mi stłuczka, jak mnie kolega kaskader "wsadził" pod ciężarówkę.
- Obok jogi, judo, szermierki, akrobacji, tenisa, nurkowania, nart wodnych i ziemnych, woltyżerki, jazdy na motocyklach, samochody stanowią bo daj największą Pani pasję. Czym Pani jeździ obecnie?
- Nissanem.
- A wcześniej?
- Miałam kolejno dwa małe fiaty, ladę 1500, dwie lady 1300, volkswagena-jettę.
- To dosyć kosztowne hobby. Jaki jest Pani stosunek do pieniędzy?
- Lubię je, jak wszyscy ludzie. Uważam, że należy je mieć po to, aby żyć w miarę spokojnie. Uznając filozofię jogi, staram się eliminować źródła stresów. A ich głównym źródłem jest notoryczny brak pieniędzy.
- Dla nich nauczyła się Pani nawet 12 ksiąg "Pa na Tadeusza" po angielsku...
- Nie przesadzajmy, nie wszystkich dwunastu. Była w tym przekora, chęć udowodnienia sobie, że jest możliwe opanowanie takiego tekstu i zagrania go dla ludzi urodzonych w tej strefie językowej. Ale decydowały też pieniądze. Nie pracowałabym tak potwornie ciężko tylko dla przyjemności zagrania czterech przedstawień w (Mordzie. My się ciągle wstydzimy mówić o pieniądzach, a przecież twierdzenie dzisiaj, że robi się coś wyłącznie dla sztuki, trąci fałszem. Owszem, po studiach bardzo wiele zrobiłam dla sztuki, ale po 15 latach pracy w zawodzie, na pytanie dziennikarza "jaka jest pani wymarzona rola", odpowiadam: marzę o roli, za duże pieniądze.
- Dwa lata temu spędziła Pani urlop, zaledwie czterodniowy, na Mazurach: namiot, zbieranie grzybów, łowienie ryb, pływanie. A jak było w tym roku?
- Ze względu na półtorarocznego syna postanowiłam wyjechać na miesiąc do Grecji. Na przekór przeciwnościom uparłam się, że wywiozę go na słońce, powietrze, żeby jadł dużo owoców i nauczył się pływać. Wpadłam z tego powodu w potworne długi, bo mimo zagrania od początku roku w dwóch filmach (drugi- norweski), okazało się, że nie stać mnie na to. Ostatecznie wszystko nie pasowało do ideału - woda zbyt zimna, wiatr nie pozwalał na spacer, ani na siedzenie na plaży, bo piasek wchodził małemu do nosa, uszu, wszędzie, atakowały go moskity, a hotele musieliśmy zmieniać czterokrotnie. Po powrocie pojechałam z synkiem na cztery dni, na Mazury, od począć... po wakacjach. I to był wreszcie odpoczynek.
- Zetknęła się Pani w Grecji z naturyzmem?
- Na wyspie Mykonos, gdzie byłam, są takie specjalne plaże, na przykład Super Paradise. Autobusy tam nie kursują, można dotrzeć jedynie drogą przez góry lub dopłynąć łodzią. Plaża niewielka - najwyżej 300 metrów. Po lewej stronie leżą nudyści, po prawej jest strefa dla pedałów, a po środku family beach.
- A jaka jest Pani opinia na temat zjawiska i ruchu?
-Z czymś podobnym nie zetknęłam się na świecie. Aby opalać się nago, trzeba wybrać tylko właściwą plażę, a nie organizować tzw. ruch. Myślę, że (poza Polską) nikogo to nie interesuje, każdy opala się, jak chce. Chyba, że akurat jest tabliczka "nudyzm zabroniony", co znaczy, że przychodzą tam ludzie może bardziej pruderyjni, może wstydliwi, może kalecy, może ci, których to zbytnio podnieca, albo ci, którzy nie mają ładnego ciała. Jest tysiące powodów. Opalanie się nago to bardzo indywidualna sprawa. To tak, jak z seksem: jeden jest wierny, drugi niewierny, ktoś uważa tę sferę życia za bardzo intymną, którą należy załatwiać we dwoje, ktoś inny za fantastyczny uznaje seks grupowy.
-A nagość w filmie- kiedy Pani zdaniem jest uzasadniona?
- Kiedy służy sprawie, o której film opowiada. Zdarzyło się na świecie parę wielkich filmów, gdzie nagość jest oczywista, nie razi i nie wywołuje poczucia zażenowania. Jeśli jednak nagość ma zastąpić talent, to jest niedobrze. Nie może bowiem być wartością samoistną. Najbardziej erotyczna scena, jaką na ekranie widziałam, to scena z japońskiego filmu "Kobieta z wydm". Pokazano zbliżenie dwóch profili twarzy.
- Czym jest dla Pani miłość?
- Wszystkim, co najważniejsze i najpiękniejsze. Ludzie, którzy nigdy nie byli zakochani, albo zapomnieli, jak to się kocha i jest się kochanym, na ogół są źli, złośliwi, zgryźliwi. Moje życie jest w ogromnej mierze podporządkowane sprawom uczuć. Świadomość, że istnieje człowiek, któremu można oddać uczucie i spodziewać się tego samego, jest dla mnie jednym z ważniejszych czynników, który buduje psychicznie, czyni lepszym, łagodniejszym, spokojniejszym.
- Czy aktualnie czuje się Pani spokojniejsza?
-Oczywiście. A nie widać tego?

Rozmawiał: Błażej Torański
Warszawa, 12.10.1990 r.
ANNA
Miss Natura 1989 z Dżwirzyna. Obecnie przebywa w Singapurze. Po powrocie Anny będziemy mogli przypomnieć ją naszym Czytelnikom.
HENRYKM

Henryk jest zawodowym biznesmenem i zawodowym przedsiębiorcą. Lubi robić pieniądze, lubi mieć pomysły, uwielbia niezależność. W konkursie na Mistera '90 wystartował namówiony przez kolegów i dziewczyny. Chciał także w jakiś sposób sprawdzić siebie i wziął udział w świetnej zabawie. Wygrał, zdobył tytuł. Powrócił do swoich spraw zawodowych i do Tai-Chi, którą to filozofią i gimnastyką chińską jest od pewnego czasu prawdziwie zafascynowany.
Młodzież o naturyzmie

Co młodzi ludzie sądzą o ruchu natury stycznym? Z czym kojarzy im się to zjawisko? Czy opierają się wyłącznie na obiegowych opiniach na ten temat, czy mają własne przemyślenia i oceny?
Zapuściliśmy sondę w dwie grupy młodzieży - dziewczyny i chłopców w wieku szesnastu, siedemnastu lal. Druga grupa jest już dojrzalsza, są w wieku dziewiętnastu, dwudziestu i dwudziestu jeden lat. Trudno się tu doszukiwać wspólnego mianownika. Nasza kilkudziesięcioosobowa grupa młodzieży wypowiadającej się na temat naturyzmu pochodzi z różnych środowisk i warstw społecznych. Jest wychowywana i w domach katolickich i o ateistycznej orientacji.
W wypowiedziach nastolatków dominują odpowiedzi:
- Nie mam chęci się wypowiadać.
- Nie interesuje mnie to.
- Nie mam na ten temat zdania
- To jednak jest nienormalne.
- Nie mam własnego zdania.
Nieliczni prezentują coś na kształt wyrobionego poglądu na temat naturyzmu:
- Mnie, jako młodej dziewczynie, jest to obojętne, ale chodzenia ludzi nago po plaży nie popieram. Chociaż jest to ich sprawa, bo to oni pokazują to, czym ich obdarzyła natura.
- Naturyzm jest to filozofia życiowa, jednak w Polsce nie został on przyjęty jako coś normalnego. Są ludzie, którzy wstydzą się własnego ciała, a są i tacy, którzy mogliby chodzić na golasa po mieście. Myślę, że sprawa naturyzmu powinna zostać taka, jaka jest, to znaczy - niech odbywają się różne wybory miss natura, niech będą plaże. Ale żeby nie wciągać w to ludzi, którzy nie chcą w tym uczestniczyć.
- W stosunku do naturyzmu jestem nastawiona pozytywnie, ale sama bym nie lubiła się rozbierać...

Wśród starszej młodzieży więcej jest własnych przemyśleń. Opinie są obszerniejsze, bardziej swoje niż zasłyszane w maglu. Znakomita większość jest "za":
- Naturyzm jest, moim zdaniem, sposobem okazania swojej niezależności i postępowości poglądów. Jest to swoista filozofia życiowa wyrzucająca z naszego otoczenia to, co jest dla ludzi krępujące. Jest to bunt przeciw obłudzie, zakłamaniu, sztucznej tolerancji. Ja osobiście popieram naturyzm i uważam, że w Polsce powinien on wypłynąć na szersze wody i wyjść z ukrycia. Po winno się o tym więcej pisać. Powinno być więcej plaż naturystycznych, więcej saun. I przede wszystkim na naturystów powinno się patrzeć jak na normalnych, a nie zboczonych ludzi.
- ... to jest swobodne, bezkompleksowe pokazywanie swojego ciała.
- To ludzie, którzy związani są z naturą. Nie wstydzą się swojego ciała, a wszystkie sprawy z nim związane trak tują na luzie. Uważam, że potrzeba nam poznania siebie i swojego ciała i więcej luzu w sposobie bycia. Popieram to zjawisko, chociaż każdy wybiera to, co mu odpowiada najbardziej.
- Polska jest krajem zacofanym i dlatego to zjawisko uznawane jest za coś anormalnego. Wydaje mi się, że ruch ten traktowany jest przez wielu jako całkiem niezła zabawa, nieszkodliwa dla zdrowia, chociaż często wyśmiewana przez otoczenie.
-Zjawisko to wcale nie jest tak jednoznaczne, gdyż często może wypływać z żądzy zaspokajania swoich potrzeb poprzez zmysły, głównie wzrok (Biblia określiła to jako "pragnienia oczu")- Jeśli narusza to swobodę obywateli i prowadzi do niemoralności i, co najgorsze, przeczy zasadom światopoglądowym zainteresowanej osoby, jest to na pewno zjawisko zdecydowanie negatywne.
- Naturyści to grupa ludzi zachowujących się w sposób naturalny co do swojego wyglądu, uważających, że noszenie stroju nie jest rzeczą konieczną...
- Większość ludzi rozbiera się do naga po prostu po to, żeby się opalać. Nikt przecież nie chodzi tak po ulicy i dlatego nie rozumiem przeciwników naturyzmu.
- Naturyzm jest to ruch społeczny kierujący się swoimi zasadami. Nie widzę, żeby to zjawisko było szkodliwe społecznie. Popieram ten ruch.
- Naturyzm jest, moim zdaniem, chęcią oderwania się od codzienności, od narzuconej etykiety, chęcią bycia sam na sam z przyrodą. Uczy jak nie krępować się swoim ciałem.
- Nikt nie powinien wstydzić się własnego JA. Dlatego naturyzm powinien istnieć.
- To jest zjawisko związane z grupą ludzi, którzy robią to, co lubią. To, że jest to sprawa oburzająca i gorsząca dla wiciu innych, nie powinno w żaden sposób wpływać na postępowanie tych ludzi. Dla mnie jest to rzecz zupełnie normalna.
- Nie uważam, żeby to było zjawisko gorszące. Nic mam nic przeciwko temu. Uważam jednak, że powinny być narzucone pewne normy, które by pozwalały gołym ludziom czuć się swobodnie, a jednocześnie nie krę powały "tekstylnych".
- Naturyzm ma zbliżać człowieka do przyrody i utożsamiać go z nią. Podoba mi się, że naturyści pragną pod kreślić silną więź człowieka z przyrodą i stopień uzależnienia człowieka od przyrody. Naturyści chcą uzmysłowić ludziom, że człowiek jest cząstką przyrody, że z niej czerpie życie i swój początek, a także, że bez niej człowiek nie może istnieć.
- Naturyści to ludzie, którzy w pewien sposób chcą się wyróżnić spośród innych. Myślę, że jak ktoś chce pokazywać tę swoją odrębność to jest to wyłącznie jego sprawa. Dlaczego my, "tekstylni", mamy nie być tolerancyjni? Skoro oni przyjmują nas w ubraniach to my przyjmijmy ich bez.
-Naturyści to grupa ludzi, którzy chodzą jak ich Pan Bóg stworzył. To nie jest żadne zjawisko społeczne, tylko zwykła dewiacja seksualna.
-To zjawisko ma duży zasięg wśród ludzi, którzy chcą być wolni duchowo i nie mających żadnych zahamowań w obnażaniu swojego ciała. Nie mam nic przeciwko naturystom, ale nie zachwyca mnie to.
- Wydaje mi się, że dla ludzi, którzy uprawiają naturyzm jest to coś w rodzaju filozofii życiowej. Daje im to poczucie swobody, możliwość ucieczki przed codziennością, czują się bardziej związani z przyrodą i naturą. Jednak moje prywatne zdanie jest inne. Chcą się opalać jak ich Bozia stworzyła? Proszę bardzo. Ale tylko i wyłącznie w miejscach im wyznaczonych. Przecież nie każdy sobie życzy oglądać czyjeś obwisłe cielska, które często pozostawiają wiele do życzenia.
- Powinny być specjalne miejsca dla naturystów jak już ktoś koniecznie chce pokazywać swoją nagość. Jestem przeciwna ukazywaniu w pełni swojego ciała, ale ci co chcą, niech pokazują. Ja od takich miejsc trzymam się z daleka.
NATURYZM I SEX
Nie tylko ciało

Wbrew temu, co ukazują niektóre zdjęcia i filmy - zarówno pornograficzne, jak i tak zwane rozrywkowe (na podstawie których młodzi ludzie bardzo często kształtują swoje wyobrażenie o życiu seksualnym) - normalny stosunek płciowy dwojga ludzi to nie tylko kontakt fizyczny - jakaś harmonijna gra anonimowych ciał, lecz miłosne zespolenie dwojga istot myślących i czujących, w których niezwykle ważną rolę odgrywa sfera psychiczna każdej z nich, a więc marzenia i rozczarowania, wyobrażenia, lęki i obawy, napięcia, stresy, depresje i radości. Od prawidłowego funkcjonowania tej sfery zależy w głównej mierze jakość przeżyć erotycznych człowieka, a w konsekwencji także poczucie szczęścia i zadowolenia z życia. A któż nie chciałby być szczęśliwy, zwłaszcza będąc młodym i widząc wokół siebie tak wiele życiowej szarzyzny, a jednocześnie tyle tulących się do siebie zakochanych par...? Mówiąc o higienie kontaktów intymnych, nie można więc ograniczać się wyłącznie do zagadnień związanych z przestrzeganiem czystości ciała prze d zbliżeniem, gdyż nie wystarcza ona jeszcze do tego, by współżycie było oparte na zdrowych zasadach i układało się pomyślnie.
Nawet najbardziej pedantycznie dbający o czystość ciała partnerzy nieumiejętnym postępowaniem w sferze życia erotycznego mogą nie tylko zniszczyć wspólne z trudem budowane szczęście, ale nawet poważnie zrujnować swoje zdrowie, doprowadzając się na przykład do silnych stanów nerwicowych i wzajemnej nienawiści (z przypadkami takimi spotykają się wcale nierzadko w codziennej praktyce seksuolodzy). I odwrotnie: trwała więź emocjonalna, kultura osobista partnerów, delikatność i wzajemna wyrozumiałość mogą przyczynić się do przezwyciężenia wielu trudności i kryzysów we współżyciu. Zacznijmy od uczuć. Ktoś powiedział, że każdy nawet najelementarniejszy kontakt fizyczny zawiera zawsze nadzieję na ludzkie ciepło. I chyba miał rację... W odróżnieniu od zwierząt, które w zachowaniach seksualnych kierują się wyłącznie instynktem, u człowieka występuje silny związek między życiem seksualnym i uczuciowym. Ma on w pewnym sensie charakter sprzężenia zwrotnego: miłość (erotyczna), choć należy do uczuć wyższych, powstaje n a podłożu popędu płciowego; z kolei uczucie miłości i fascynacja osobą partnera same stają się czynnikami wzmagającymi pożądanie, rozbudzającymi popęd płciowy.
Jak pisze prof. K. Imieliński w swej książce "Życie seksualne. Psychohigiena", akt płciowy powinien stanowić dopełnienie całkowitego zespolenia uczuciowego dwojga ludzi. Dlatego też nie powinno do niego dochodzić wcześniej, jak dopiero po uprzednim wytworzeniu się silnych więzów uczuciowych między partnerami. W stwierdzeniu tym nie ma nic z moralistyki. Potrzeba miłości i czułości, zwłaszcza u kobiet, ma decydujący wpływ na przebieg współżycia seksualnego, przy czym zauważano, że kobiety zakochane i mające świadomość, że ich uczucie jest odwzajemniane przez partnera, częściej doznają pełnej satysfakcji seksualnej, a ich przeżycia erotyczne są znacznie głębsze niż tych kobiet, które współżyjąc z partnerem nie czują się kochane. Stosunek płciowy odbyty bez zaangażowania uczuciowego nigdy nie daje człowiekowi pełnej satysfakcji (mimo rozładowania napięcia seksualnego) a nierzadko staje się przyczyną stresów, poczucia winy czy też - jak niektórzy mówią - wywołuje moralnego kaca. Nawet dla młodych mężczyzn, u których popęd płciowy jest bardzo silny, kilka chwil pieszczot z ukochaną osobą ma na ogół większą wartość niż przygodny stosunek z łatwą dziewczyną.
Nie oznacza to wcale, że wy starczy kochać i być kochanym, żeby życie intymne stało się źródłem wspaniałych prze żyć. Wiadomo nie od dziś, że miłość - zwłaszcza młodzieńcza - im gorętsza i szczersza, tym bardziej szalona i ślepa. Gdyby udało się uniknąć wszystkich głupstw, jakie po pełniono w imię miłości w dziejach ludzkości, kto wie, jak potoczyłaby się historia... Na szczęście - jak powtarza zawsze dr Michalina Wisłocka - trzeba sobie zapracować. Przede wszystkim trzeba starać się jak najlepiej wzajemnie po znać, by zrozumieć potrzeby i pragnienia drugiej osoby, trzeba zacząć - mówiąc bardziej poetycko - uczyć się siebie nawzajem. Jest to drugi obok uczuć podstawowy warunek, bez spełnienia którego nie możliwe jest nie tylko osiągnięcie zadowolenia w życiu erotycznym, ale również ułożenie sobie współżycia z ludźmi na innych płaszczyznach, na przykład koleżeńskiej czy przyjacielskiej.
Jan Wiktorski
ELIZA
Dziewczyna z małego miasteczka, gdzie każdy każdego zna, gdzie nawet założenie mini ściąga jadowite spojrzenia i jęzory miejscowych matron. Dla matron naturyści to potępieńcy, a golizna woła o pomstę do nieba. Eliza wiodła swój senny żywot i przyszłość widziała w niewesołych barwach. Nawet wybór szkoły był nieciekawy: ogólniak, zawodówka, technikum - tylko tyle. Poszła do liceum zawodowego i ma szansę, po zdaniu stosownych egzaminów, być w przyszłości magazynierem- sprzedawcą. Nawet fryzury nie mogła sobie zrobić takiej, jak widziała w zagranicznych żurnalach. Kiedy powiedziała znajomej fryzjerce, że chce mieć na głowie "mokrą Włoszkę" okazało się, że to niemożliwe. Kiedy zobaczyła w prasie ogłoszenia o poszukiwaniu kandydatek na modelki i fotomodelki - przyjechała natychmiast. W domu śmiali się z tych pomysłów, chociaż nikt jej nie zabraniał. Chłopak jest w wojsku i jeszcze nic nie wie. Próbne zdjęcia wypadły chyba dobrze. Najtrudniej było przezwyciężyć paraliżujące onieśmielenie. Pomogły inne dziewczyny i dodawały otuchy. Nie, na plaży naturystycznej nigdy jeszcze nie była. W jej miasteczku to byłaby ekstrawagancja nie do wyobrażenia. Nie, nie wie jeszcze jak ułoży się jej życie. Ale jedno wie: że przyszłość sprzedawcy-magazyniera nie jest tym, o czym może marzyć siedemnastolatka.
KLAUDYNA
Dwie radości spotkały Klaudynę w czasie tegorocznego lata prawie jednocześnie. Zajęła pierwsze miejsce w wyborach Miss Natura '90 i jej odwołanie w sprawie przyjęcia na studia zostało uwzględnione. Radość z wyboru pozostała, natomiast po powrocie do domu czekał ją zimny tusz - pismo z rektoratu, że jednak zabrakło jej czterech punktów. Marzenia o medycynie musi więc odłożyć do przyszłego roku. Od lipcowego wydarzenia w Rowach minęło niewiele czasu, ale w jej życiu tak dużo się zmieniło. Podróżowała, poznała ludzi, bierze udział w plenerach fotograficznych. Najcieplej wspomina swój pierwszy prawdziwy występ, było to w Szczecinie. Występował zespół Kombi, Rynkiewicz z Vox-u i tańczące dziewczyny. Miały tylko trzy czasu na przygotowanie, Klaudyna miała straszną tremę. Ale kiedy już wyszła na scenę nie czuła nawet cienia skrępowania. Tańczyła według swojej choreografii, a nawet zdobyła się na improwizację. Dziś wie, że to za sprawą bardzo serdecznego przyjęcia przez publiczność.
...
Ma za sobą plener fotograficzny w Bydgoszczy i zdjęcia do kalendarza. Przed nią wyjazd do Turcji, na dwuosobową wycieczkę, ufundowaną w tegorocznym konkursie dla miss. Pojedzie, oczywiście, z Mirkiem. swoim chłopakiem. Są razem od sześciu lat i nic nie wskazuje na to. żeby cokolwiek miało się zmienić w jej sprawach osobistych. Ta wygrana w Rowach była wspaniała także ze względu na przyszłość. Dzięki niej Klaudyna nie musi pracować jako pielęgniarka. Ma czas na korepetycje z fizyki, chemii i biologii. Chodzi na kulturystykę. Zapisała się na kursy angielskiego. Dużo podróżuje, ale w czasie podróży nic rozstaje się z podręcznikami.
KLAUDYNA
Dwie radości spotkały Klaudynę w czasie tegorocznego lata prawie jednocześnie. Zajęła pierwsze miejsce w wyborach Miss Natura '90 i jej odwołanie w sprawie przyjęcia na studia zostało uwzględnione. Radość z wyboru pozostała, natomiast po powrocie do domu czekał ją zimny tusz - pismo z rektoratu, że jednak zabrakło jej czterech punktów. Marzenia o medycynie musi więc odłożyć do przyszłego roku. Od lipcowego wydarzenia w Rowach minęło niewiele czasu, ale w jej życiu tak dużo się zmieniło. Podróżowała, poznała ludzi, bierze udział w plenerach fotograficznych. Najcieplej wspomina swój pierwszy prawdziwy występ, było to w Szczecinie. Występował zespół Kombi, Rynkiewicz z Vox-u i tańczące dziewczyny. Miały tylko trzy czasu na przygotowanie, Klaudyna miała straszną tremę. Ale kiedy już wyszła na scenę nie czuła nawet cienia skrępowania. Tańczyła według swojej choreografii, a nawet zdobyła się na improwizację. Dziś wie, że to za sprawą bardzo serdecznego przyjęcia przez publiczność.
...
Ma za sobą plener fotograficzny w Bydgoszczy i zdjęcia do kalendarza. Przed nią wyjazd do Turcji, na dwuosobową wycieczkę, ufundowaną w tegorocznym konkursie dla miss. Pojedzie, oczywiście, z Mirkiem. swoim chłopakiem. Są razem od sześciu lat i nic nie wskazuje na to. żeby cokolwiek miało się zmienić w jej sprawach osobistych. Ta wygrana w Rowach była wspaniała także ze względu na przyszłość. Dzięki niej Klaudyna nie musi pracować jako pielęgniarka. Ma czas na korepetycje z fizyki, chemii i biologii. Chodzi na kulturystykę. Zapisała się na kursy angielskiego. Dużo podróżuje, ale w czasie podróży nic rozstaje się z podręcznikami.
DOPIESZCZANIE URODY

Pamiętna bohaterka australijskiego serialu, która to przez nieuwagę wpadła w paszczę krokodyla miała jednak szczęście. Zakochał się w niej oto lekarz chirurg plastyczny, przystojny, a jakże, który przerobił operacyjnie swoją bogdankę tak udatnie, że po spotkaniu z krokodylem stała się znacznie śliczniejsza i sexy, aniżeli przedtem. Takie filmy wywierają na nas ogromne wrażenie i wywołują wiarę w nieograniczone możliwości medycyny. Bo któż nie chce być śliczny? Dziewczyny wzdychają do modnych ekranowych piękności, których oczy nigdy nie zezują, uszy zawsze przylegają do czaszki, a nos jest taki w sam raz. Chłopcy niechętnie patrzą przy goleniu na ten obrazek w lustrze, który w żaden sposób nie przypomina tego, co widzieli w kinie. Zmieniają się kanony urody męskiej i damskiej, zmieniają się mody, ale chirurgom plastykom nigdy nie zabraknie klienteli.

Lekarzy o tej specjalności jest zresztą nie za wielu. W Polsce pracuje czterdziestu chirurgów plastyków. Statystycznie więc rzecz ujmując jeden lekarz przypada na milion mieszkańców. Pacjentami Kliniki Chirurgii Plastycznej Akademii Medycznej w Łodzi są niemowlęta i staruszkowie. Wiek pacjentów - od sześciu miesięcy do osiemdziesiątki. Większość niemowlaków przechodzi operację rozszczepionej wargi i podniebienia. Przedszkolaki i młodsi uczniowie trafiają tu z różnymi wadami wrodzonymi twarzy - naczyniakami, znamionami barwnikowymi, niedorozwojem i zniekształceniem małżowin usznych, wadami palców rąk i narządów płciowych. Często są to brzydkie blizny po oparzeniach i wypadkach drogowych. Dorośli mężczyźni zgłaszają się do lekarzy z krzywym czy siodełkowatym nosem, który zaburza oddychanie oraz z tatuażami. Młode kobiety cierpią katusze z powodu brzydkiego nosa, odstających uszu i blizn różnego pochodzenia. Problemy dojrzałych kobiet są poważniejszej natury. One chcą zetrzeć z twarzy ślady metryki i ilości wypalonych w życiu papierosów. Najczęściej chodzi o zlikwidowanie zmarszczek twarzy, powiek szyi, zlikwidowanie zwisającego podbródka. Nieszczęściem mogą być piersi zbyt małe, ale również za duże. A już prawdziwym koszmarem jest biust obwisły i skórno-tłuszczowe fałdy na brzuchu. Pacjentki skłonne są poddać się najbardziej przykrym zabiegom, byle tylko zlikwidować powody swoich frasunków. Jakże często zapominają, że można uniknąć nieestetycznego wyglądu przy pomocy odpowiedniej diety, umiejętnego pielęgnowania piersi, gimnastyki.

Łódzka klinika jest jedyną w Polsce, gdzie poddawani są zabiegom operacyjnym transseksualiści. Ogromne musi być zdesperowanie i zdeterminowanie tych ludzi. Zanim trafią na stół operacyjny przechodzą długotrwałą serię badań psychicznych, psychologicznych, intern i stycznych i są już po formalnoprawnych działaniach. Wcześniej przechodzą co najmniej dwuletni staż w kreowaniu tej drugiej, upragnionej płci. Przechodzą wieloetapowe, trudne i skomplikowane operacje chirurgiczne. Kierująca łódzką kliniką pani prof. Julia Kruk-Jeromin długo musi tłumaczyć swoim potencjalnym pacjentom, że chirurg nie jest cudotwórcą i nie jest w stanie bez śladu zlikwidować wszelkich zniekształceń. Nie można zlikwidować rozległych blizn nie czyniąc uszkodzeń w innym miejscu. Powikłania pooperacyjne, obrzęki i ropienia mogą sprawić, że nie uzyska się idealnej symetrii twarzy i wymarzonego kształtu nosa.

Przychodzą do chirurgów plastyków mężczyźni z problemami seksualnymi. Pokazują oto wycinek z gazety, z którego jasno wynika, że możliwa jest transplantacja członka męskiego. Mało tego - dawcą może być osoba zmarła, a szczęśliwie zoperowany pacjent może stać się świetnym kochankiem oraz szczęśliwym ojcem uroczego stadka dzieciaków. Te kinowo-gazetowe opowieści można między bajki włożyć. Nie tylko dlatego, że poziom polskiej chirurgii plastycznej jest jednak niższy niż na Zachodzie. Tam mikrochirurgia rozwija się, nie bez sukcesów, od co najmniej dwudziestu lat. U nas - od kilku i to w warunkach gorszego wyposażenia sal operacyjnych, szczególnie w bardzo drogie mikroskopy operacyjne. Do leczenia klinicznego kieruje się osoby z wadami wrodzonymi, przypadki wymagające znieczulenia ogólnego i pooperacyjnego leczenia w warunkach szpitalnych. Kompleksiarze i ci, którzy chcą sobie dopieścić urodę - kierowani są do spółdzielni lekarskich, gdzie zabiegi operacyjne wykonywane są odpłatnie. Przerobienie odstających uszu na przylegające kosztuje około 400 tysięcy złotych. Operacje nosa, korekta obwiśniętego biustu czy wygładzenie pooranej zmarszczkami twarzy, to ingerencje chirurgiczne znacznie już poważniejsze i bardziej skomplikowane. Są one również kosztowniejsze: od pół miliona do 800 tysięcy złotych.