Natura, Naturyzm - czytelnia

Natura, naturyzm nr. 11
Ostatni numer NN, koniec historii czasopisma.
Okładka alt obrazka?????
 





SZANOWNI PAŃSTWO
Bardzośmy się ostatnimi czasy rozpolitykowali. Z najwyższych trybun rozlegają się gromkie okrzyki żądające: rozliczenia nomenklatury, zamknięcia za kratki niedoszłych mamuś, przetrzepania tyłków uczniakom, co to im się katecheza w szkołach nie podoba, powieszenia onanistów oraz wyeliminowania z życia publicznego wydawców i wiernych czytelników pism ośmielających się ukazywać nagość człowieczą. Dyskusja na temat ustawy przeciw aborcyjnęj stała się sprawą jak najbardziej polityczną i podzieliła naród na wrogie obozy. Szczególnie wściekłe ataki kierowane są przeciwko ludziom, dla których naga rekreacja stała się antidotum na stres i jałowość zatroskanej codzienności.
W poprzednich numerach "Natury - naturyzmu" wielokrotnie prezentowaliśmy opinie zarówno naszych Czytelników, jak i osób znanych w kręgach ludzi sztuki, literatury i polityki na temat ruchu naturystycznego. Numer pisma, który macie Państwo przed sobą, poświęcony jest w dużej części właśnie prezentacji różnorakich opinii na temat natury, naturyzmu i naszego miesięcznika. Dziennikarze zebrali opinie czołowych postaci życia publicznego na ten temat. Szczególnej uwadze Państwa polecamy wypowiedź posła Niesiołowskiego, symptomatyczną dla wielu przeciwników naturyzmu, którzy nie byli, nie widzieli, ale są kategorycznie przeciw. Opinie te konfrontujemy z krytycznymi wypowiedziami naszych Czytelników. Krytycznych listów otrzymujemy w naszej poczcie kilka zaledwie na setki listów zawierających wyrazy uznania i pochwały. Dlatego te właśnie wypowiedzi postanowiłem przedstawić z komentarzem i ripostą. Wspomniane opinie dominują na łamach bieżącego numeru "N-N". Ale nie zabraknie na nich również informacji o naszych propozycjach spędzenia naturystycznego lata '91.
Redaguje zespół:
Redaktor naczelny: Józef Kubicki, Błażej Torański, Grażyna Zdrojewska
Opracowanie graficzne: Andrzej Chętko, Barbara Rabiega
Zdjęcia:
Jerzy J. Gutkowski, Józef Kubicki, archiwum redakcji.
Wydawca: Przedsiębiorstwo Wielobranżowe "Wydawnictwo Natura" Sp. z o.o.
ul. Krzemieniecka 2
94-030 Łódz,
Druk: Łódzkie Zakłady Graficzne
WAKACYJNE SPOTKANIE NATURYSTÓW
Każdy, kto choć raz wziął udział we wspólnej zabawie nie przegapi podobnej okazji. W ubiegłym roku było tak:
Odbyt się rajd samochodowy, który dał znakomitą okazję do zwiedzenia nagich plaż nad Bałtykiem, od Helu po Rowy. Wybierano Miss Plaży, a zwieńczeniem tych wyborów było wyłonienie najpiękniejszej nagiej Polki. Były plenery fotograficzne, zabawy na plaży i wielki bal na koniec. Ale największą bodaj frajdę miały dzieci. Zabawy i konkursy na plaży rozpalały niesłychane emocje. Wspaniałe nagrody, zabawki i słodycze przydawały ognia zabawowym konkurencjom.
Tegoroczny zjazd zapowiada się jeszcze atrakcyjniej. Jest bowiem jubileuszowy XV KRAJOWY ZJAZD NATURYSTÓW odbędzie się w Rowach w dniach od 14 do 29 lipca. Organizatorem jest Wydawnictwo NATURA.

PROGRAM ZJAZDU:
14 lipca - uroczyste otwarcie zjazdu na plaży
16 lipca - impreza dla fotografujących: plener aktu z udziałem finalistek konkursu Miss Natura '91 oraz wybory Miss Foto
17 lipca - konkursy i zabawy dla najmłodszych z atrakcyjnymi nagrodami i niespodziankami
18 lipca - zawody sportowe dla dorosłych. W programie m.in. bieg na dystansie 10 km, które go zwycięzca zdobędzie Puchar Redakcji "N-N" i milion złotych
19 lipca - plener fotograficzny na plaży z udziałem finalistek konkursu Miss Natura '91
20 lipca - konkurs dla Panów o tytuł Mister '91 - atrakcyjne nagrody
21 lipca WIELKI FINAŁ KONKURSU MISS NATURA 91 Wśród nagród: magnetowid, antena satelitarna, wycieczki za graniczne, srebrna biżuteria oraz - być może - kariera fotomodelki. Wieczorem WIELKI BAL.
22-28 lipca - wypoczynek, wieczorami ogniska, zabawy
KONKURS NA CENZUROWANYM

To trzeba zobaczyć na własne oczy. TŁUM kibiców, i to nie tylko panów, o nie. Ślady świeżutkiej opalenizny na pupach są jak pieczątki świadczące o tym, że i liczni tekstylni z takiej okazji chętnie rozstali się ze swoimi niezłomnymi poglądami oraz majtkami. Nawet naturyści kategorycznie przeciwni organizowaniu takich imprez biegają po plaży z amokiem w oczach, przy pomocy kamer i aparatów fotograficznych uwieczniają doroczne wydarzenie. Głośna, rytmiczna muzyka i widowisko, które ma charakter wspólnej, świetnej zabawy. Od kilku lat zorganizowane wybory Miss Natura wzbudzają masę emocji i nie mniej kontrowersyjnych opinii. Sprawa jest poważna i nie ma się z czego śmiać. Szefostwo Związku Naturystów Polskich zbiera cięgi, a od mniej eleganckich antagonistów nieomal prawe sierpowe, na tę właśnie okoliczność.
Konkurs nie podoba się niektórym, bo burzy szlachetne wyobrażenie o czystym, nie skalanym banalną radością życia, ruchu. Nie podoba się komercyjny podtekst tej imprezy. I tu zapewne leży główne źródło ataków, lecz nikt nie zada sobie pytania czy gdziekolwiek, cokolwiek zrobić można bez pieniędzy. Tymczasem dla tysięcy plażowiczów dzień wyborów bywa najmilszym wspomnieniem z wakacji. Znużeni dniem podobnym do dnia, urozmaiconym co najwyżej wczasowiskowym disco, zapamiętają ten dzień jak sympatyczny dysonans i ubarwienie pobytu nad morzem. Startujące w konkursie dziewczęta mają okazję nie tylko do przeżycia przygody wakacyjnej, potwierdzenia swojej urody i sprawdzenia siebie. Wiele laureatek tamtego właśnie, letniego dnia wyśniło swój sen Kopciuszka. Uciekły od fabrycznej maszyny, biurka z nudnymi tabelkami liczb, od swojej -jakże często - beznadziejnie zapyziałej codzienności.
Czyż można mieć do ludzi pretensje o to, że mrówcze zabieganie nie spełnia ich marzeń o szczęściu? Że chcą jeszcze poznać smak radości, beztroski, śmiechu pełną piersią? Żal tylko tych którzy już nie potrafią marzyć.
KONKURS NA CENZUROWANYM

To trzeba zobaczyć na własne oczy. TŁUM kibiców, i to nie tylko panów, o nie. Ślady świeżutkiej opalenizny na pupach są jak pieczątki świadczące o tym, że i liczni tekstylni z takiej okazji chętnie rozstali się ze swoimi niezłomnymi poglądami oraz majtkami. Nawet naturyści kategorycznie przeciwni organizowaniu takich imprez biegają po plaży z amokiem w oczach, przy pomocy kamer i aparatów fotograficznych uwieczniają doroczne wydarzenie. Głośna, rytmiczna muzyka i widowisko, które ma charakter wspólnej, świetnej zabawy. Od kilku lat zorganizowane wybory Miss Natura wzbudzają masę emocji i nie mniej kontrowersyjnych opinii. Sprawa jest poważna i nie ma się z czego śmiać. Szefostwo Związku Naturystów Polskich zbiera cięgi, a od mniej eleganckich antagonistów nieomal prawe sierpowe, na tę właśnie okoliczność.
Konkurs nie podoba się niektórym, bo burzy szlachetne wyobrażenie o czystym, nie skalanym banalną radością życia, ruchu. Nie podoba się komercyjny podtekst tej imprezy. I tu zapewne leży główne źródło ataków, lecz nikt nie zada sobie pytania czy gdziekolwiek, cokolwiek zrobić można bez pieniędzy. Tymczasem dla tysięcy plażowiczów dzień wyborów bywa najmilszym wspomnieniem z wakacji. Znużeni dniem podobnym do dnia, urozmaiconym co najwyżej wczasowiskowym disco, zapamiętają ten dzień jak sympatyczny dysonans i ubarwienie pobytu nad morzem. Startujące w konkursie dziewczęta maja okazję nie tylko do przeżycia przygody wakacyjnej, potwierdzenia swojej urody i sprawdzenia siebie. Wiele laureatek tamtego właśnie, letniego dnia wyśniło swój sen Kopciuszka. Uciekły od fabrycznej maszyny, biurka z nudnymi tabelkami liczb, od swojej -jakże często - beznadziejnie zapyziałej codzienności.
Czyż można mieć do ludzi pretensje o to, że mrówcze zabieganie nie spełnia ich marzeń o szczęściu? Że chcą jeszcze poznać smak radości, beztroski, śmiechu pełną piersią? Żal tylko tych którzy już nie potrafią marzyć.
Po raz pierwszy mamy okazję zaprezentować na naszych łamach fragmenty programu Federacji Wolnych i Niezależnych Naturystów, proponowanego na rok 1991. Materiały udostępnił nam naczelnik Federacji SYLWESTER MARCZAK (patrz wywiad na s. 14). Nie w pełni popieramy ten program, jednak decyzję o udziale w planowanych imprezach pozostawiamy Czytelnikom.

SYLWESTER MARCZAK PROPONUJE:
IMPREZY STAŁE: odbywają się w ośrodku dla naturystów przy zajeździe "NINA", ul. Waryńskiego 90, 05-420 w Józefowie, tel. 10-10-91 wew. 580. Spotkania par w elitarnym klubie "Eden" mają miejsce w soboty o godz. 18.00. Spotkania Klubu Samotnych Serc - w niedziele o godzinie 16.00. Zwolennicy nagiej rekreacji i rozrywki mogą szukać wrażeń na pięknej nadwiślanej plaży w Józefowie, w dzielnicy Świdry Małe, ul. Nadwiślańska 220, gdzie dojechać można z Warszawy autobusami do Falenicy (702), przystanek docelowy przy ośrodku wypoczynkowym "Pod Dębami". Oferujemy plażowanie i wypoczynek, konkursy miss, plenery aktu, gry i zabawy sportowe. Na przełomie maja i czerwca nastąpi powołanie komitetu organizacyjnego I Zjazdu Polskiej Partii Erotycznej.
I kongres Armii Zbawienia będzie trwał od 30 maja do 2 czerwca '91 r. w zajeździe "NINA". W programie: opracowanie form i metod działania AZ oraz nominacje.

23-30 czerwca 1991 r. - I Walny Zjazd Polskiej Partii Erotycznej, a w programie: przyjęcie deklaracji programowej, wybory władz, Festiwal Filmów Erotycznych, kurs masażu erotycznego oraz sympozjum na temat: "Rola erotyzmu w rozwoju i kształtowaniu osobowości człowieka". W tym samym terminie będzie miał miejsce stacjonarny plener aktu. Modelkom i fotoamatorom rezerwujemy kwatery oraz wyżywienie. W federacyjnych planach na wakacje '91 mamy także dwutygodniowy pobyt na campingach naturystycznych w Niemczech, na wyspie Rugii i półwyspie Dars w terminie od 15 do 28 lipca. Wyjazd samochodami z własnym sprzętem biwakowym.
Deklaracja Programowa Polskiej Partii Erotycznej

Będziemy upowszechniać wartości współczesnego humanizmu, kształtować postawy moralne na zasadach partnerskich. Chcemy, aby w kontaktach międzyludzkich znalazło się ciepło, poszanowanie godności i zaangażowanie emocjonalne! Najwyższy dał wszystkim prawo do miłości, nakazał miłować bliźniego swego jak siebie samego, albowiem dawanie szczęścia bliskiemu jest powinnością nadrzędną w egzystencji ludzkiej.
Chcemy, aby u źródeł erotyzmu znalazło się dobro i piękno duszy. Protestujemy przeciwko wynaturzeniu życia erotycznego!!! Będziemy walczyć z pruderią i ciemnogrodem, prowadzić działalność wychowawczą i edukacyjną na rzecz kultury współżycia seksualnego i tolerancji we wszystkich dziedzinach życia. Zgodnie z ideą wolnych i niezależnych naturystów, wracamy do pierwotnej jedności z naturą. Wspierać będziemy działania na rzecz ochrony środowiska naturalnego i zdrowia ludzkiego. Wspierać będziemy procesy demokratyzacji życia społecznego, gospodarkę rynkową i prywatyzację. Przystępujemy do Międzynarodówki Erotycznej. Szczęśliwi ludzie świata - łączcie się.
ZNANI LUBIANI POPULARNI

STEFAN NIESIOŁOWSKI
- naukowiec, poseł, polityk (jeden z liderów Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego): Jestem przeciwnikiem naturyzmu z tego powodu, że uważam to zjawisko za sztuczny ruch. Zachowanie się naturystów robi, moim zdaniem, wrażenie nienaturalnego. Zamiast obcować z naturą, dają dowody ekshibicjonizmu, a ekshibicjonizm jako zboczenie zwalczam. Nigdy nic byłem na żadnej plaży naturystycznej, ale uznaję to za negatywne zjawisko społeczne. Sadzę, że jest to margines naszego życia, ale szkodliwy, bo demoralizujący, zwłaszcza młodzież. Kilka razy, nawet ze względu na młodzież, przegoniłem naturystów z plaży. Ja na przykład nie chcę, żeby moja córka patrzyła na jakichś rozebranych mężczyzn. Jeżeli natomiast gdzieś daleko, w ustronnych miejscach sobie leżą, to co to szkodzi.

WŁADYSŁAW FRASYNIUK - wieloletni działacz NSZZ "Solidarność", obecnie polityk, przewodniczący ROAD:
Uczestniczyłem w pracach komisji kongresu ROAD, gdzie określaliśmy, między innymi, tożsamość naszej organizacji. Toczyła się również dyskusja na temat tolerancji dla mniejszości narodowych. Ktoś zaproponował, aby dodać zapis o tolerancji dla mniejszości obyczajowych. Za tym ostatnim głosowały zaledwie dwie osoby, w tym ja. Reszta uznała, że to zbyt wcześnie. Mówię o tym, choć mam świadomość, że z naturyzmem ma to zaledwie luźny związek. Rzecz jednak w tym, że budujemy państwo, w którym człowiek ma być jednostką podstawową, a co za tym idzie ma być wewnętrznie wolny. I jeśli czuje się dobrze jako naturysta, to jest to jakby jego prywatna sprawa. Takie bowiem jest jego prawo i jego wola. Żyjemy w kraju, w którym działają stowarzyszenia homoseksualistów i lesbijek, a są to niewątpliwie mniejszości obyczajowe i chowanie głowy w piasek, udawanie, że się tego nic zauważa niczego nie da, gdyż lada moment stanie się to poważnym społecznie problemem. Wiem, że mówienie o tym jest w środowiskach robotniczych źle odbierane, lecz skoro ROAD ma być partią europejską, otwartą na wszystkie zjawiska, to także dla tych mniejszości obyczajowych należałoby zagwarantować prawa. A co do naturyzmu - to zjawisko zupełnie zwyczajne. Jeśli ludzie się relaksują i czują swobodnie to jest ok.

FRANCISZEK STAROWIEYSKI - artysta, grafik, rysownik, scenograf:
Jestem jednym z prekursorów naturyzmu w Polsce. Uważam to za tak naturalne, że w ogóle nic ma dyskusji. Mokre tekstylia mi śmierdzą. Nie bardzo wyobrażam sobie przebywanie na słońcu czy plaży inaczej. Tam, gdzie zlokalizowane są plaże naturystyczne jest bardzo dobrze, gdyż nic ma żadnych kiosków, straganów, zgiełku. Ludzie prawie nie używają parasoli, używają ręczników białych, ugrowych, względnie w barwie szarego fioletu, który najlepiej komponuje się z kolorem piasku. Chodzi też o to, żeby sprzętem, który przynoszą, nie niszczyli pejzażu, żeby nie było muzyki. Jeśli ktoś chce słuchać, niech to robi przez słuchawki. Nie uznaję innej plaży, gdyż jest to dla mnie tak po prostu, ale żeby z tego od razu ruch robić?

EDWARD LUTCZYN - Artysta-plastyk:
Brałem kiedy udział w sondzie "Kobiety i Życia" i odpowiadałem na pytanie: -Co Pan sadzi o goliźnie? Ale czym innym jest golizna, czym innym naturyzm. Co do tego ostatniego, to jestem "za", akceptuję go jednak u panienek, nie u siebie. Trzy lata temu przekroczyłem czterdziestkę i doszedłem do wniosku, że nie powinienem się już rozbierać na plaży. Dawniej chodziłem po plaży na golasa w kraju i na świecie i było w porządku. Nie raziły mnie inne nagie postacie. Poza tym, jak napisał Henryk Sienkiewicz w "Quo vadis", tysiąc gołych dziewic czyni mniejsze wrażenie, niż jedna. Kult nagości jest w ogóle czymś pięknym. Nie mam nic przeciwko nagości, tylko ta nagość musi być estetyczna. Chodzi o sytuację, kiedy osoba goła jest dla mnie estetyczna, w zupełnie subiektywnym pojęciu, sprawia wrażenie dla mego oka. Jeżeli natomiast widzę jakiegoś nagiego, tłustego potwora, buldoga z wałkami tłuszczu lub defektami skóry, to naturalnie odwracam głowę i taki widok do nagości mnie zniechęca. Jest to nieco dyskryminujące choćby dla naturysty, który cierpi na łuszczycę. Nie wolno mu tego zabronić, ale równocześnie nie jest to miłe dla innych naturystów. I tu pojawia się dylemat: czy stawiać pod ścianą i zakazać wstępu? Jestem w tej sferze zwolennikiem stosowania pewnej autocenzury. Każdy powinien sam zdecydować, czy ma narażać na szwank pozytywne doznania estetyczne oglądających go. Jeśli ktoś zdecydował się wejść nago na plażę dla naturystów, to proszę bardzo. Ruch naturystyczny natomiast, ideologia, to dla mnie przegięcie. Nie należy robić z tego ideologii.

ERYK LIPIŃSKI - artysta-grafik, dziennikarz:
W wieku dwudziestu lat na pewno byłbym bardzo za naturyzmem. A teraz, owszem, jestem za, ale z wyłączeniem mojej osoby. Nigdy się nie gorszyłem, to, że się ludzie nago pokazują, uważam za coś naturalnego. Z tym, że widok ludzi starszych rozebranych jest przykry. Co innego młode dziewczyny, na które człowiek patrzy z przyjemnością. Zawsze robi się jakiś ruch, organizację. A to powinna być rzecz normalna, bez żadnej otoczki. W Polsce robi się z tego sensację, ludzie podglądają. Człowiek urodzi! się nagi, chodził nago, jak do tej pory chodzą wszystkie zwierzęta. Ubranie jest czymś sztucznym u człowieka, wynikającym oczywiście z warunków klimatycznych. Co myślę o tych którzy upatrują w naturyzmie źródła patologii? To jest tak, jak w tym znanym dowcipie o chłopczyku, któremu wszystko kojarzyło się z seksem, nawet chusteczka. Jak ktoś ma "boczne" myśli, to nawet zakonnica będzie na nim robiła wrażenie. Być może ja nie jestem typowy, gdyż studiowałem na Akademii Sztuk Pięknych i napatrzyłem się do woli na gołe kobiety. Do tego stopnia mnie to nudzi, że kiedyś, oglądając w Paryżu striptease po prostu zasnąłem... I bardzo się wtedy ze mnie śmiali.
POLSKIE PARANOJE

Rozmawiamy z doktorem Andrzejem Barczewskim, psychiatrą, seksuologiem, biegłym sądowym, biegłym sądu kościelnego, długoletnim praktykiem. W gabinecie lekarskim, jak w krzywym zwierciadle, znajdują odbicie przeobrażenia społeczno-polityczno-obyczajowe, jakich jesteśmy świadkami. Tu w sposób jaskrawy widać, jak boleśnie odbieramy lęki i frustracje, których nie szczędzi nam polski dzień dzisiejszy.
- Jeszcze nie tak dawno naszych pacjentów trapiły problemy par excellence medyczne i seksuologiczne. Dziś obserwuję, że moich pacjentów obarczają raczej kłopoty psychologiczno-socjologicznej natury. Oto matka dwojga dzieci. Przyszła głęboko sfrustrowana z powodu zabiegu przerwania ciąży, na jaki zdecydowała się kilka lat temu. Ową frustrację wywołał w niej ksiądz proboszcz w czasie przeciwaborcyjnego kazania, które na głęboko wierzącej katoliczce zrobiło ogromne wrażenie. Przychodzą pacjenci na emeryturze i pytają, jak mają żyć za czterysta tysięcy złotych! Przychodzi czternastoletni chłopiec i prosi, abym go wyleczył z onanizmu, Na leczenie przysłał go ksiądz-spowiednik, któremu przyznał się do "przypadłości" surowo piętnowanej przez doktrynę kościelną. Odwiedza mnie kobieta w ciąży, matka siedmioletniego dziecka. Została zwolniona z pracy, mąż jest w przededniu zwolnienia. Jest przeciw aborcji, ale czy w warunkach tak niepewnego jutra jej rodzina może sobie pozwolić na drugie dziecko? Niełatwe są odpowiedzi na te pytania, trudno jest w takich sprawach radzić. Bo jest to z pewnością kwestia sumienia, ale ja skądinąd wiem, że w warunkach zagrożenia bytu mieszkaniowego, materialnego, nieustannie narażeni jesteśmy na stresy i frustracje. I to przy braku możliwości odreagowania. Nic zatem dziwnego, że w coraz większym stopniu obserwuje się ucieczkę ludzi w alkohol, leki, narkotyki.
- Czasem przecieram oczy ze zdumienia i mam wrażenie, że nagle znalazłem się w głębokim średniowieczu. Dzieje są tak, kiedy ocieram się o całą tę polską paranoję. Gdy słyszę, jak jeden z naszych parlamentarzystów dowodzi, że dyskutowana ustawa przeciwaborcyjna jest... metodą regulacji poczęć. Doktryna kościelna głosi, że wszystkie dostępne środki antykoncepcyjne są poronnogenne i jako takie nie uznawane przez Kościół. Te teorie głoszone z ambon są celową dezinformacją. Zgodnie z wytycznymi Jana Pawia II życie zaczyna się od zapłodnienia. Większość dostępnych u nas środków antykoncepcyjnych wyklętych przez ortodoksów katolickich ma tę właściwość, że nie dopuszcza do zapłodnienia. Nie powinny być więc obrzucone anatemą. Tak jest w przypadku tabletki doustnej, globulki, prezerwatywy, kapturka, błon i kremów Provcn. Z punktu widzenia medycyny i fizjologii są to środki antykoncepcyjne, nie zaś poronnogenne. Kiedyś byłem na spotkaniu w środowisku lekarzy. Grono moich kolegów po fachu, będących pod silnym wpływem kościoła dowodziło z całą powagą, że grzeszny jest stosunek przerywany, a prezerwatywa jest czymś zgoła nagannym, bowiem po latach jej stosowania słabną więzi uczuciowe między małżonkami. Znów przetarłem oczy i zapytałem w myśl jakiej doktryny medycznej głębokość uczucia mierzy się grubością gumy w prezerwatywie?
- Aborcja jest najstarszym zabiegiem świata. Jestem jej przeciwnikiem, ale jestem także zdecydowanie przeciw forsowaniu restrykcyjnej ustawy przeciwaborcyjnej. Przy pomocy zakazów nie zlikwiduje się zła. Nie trzeba szczególnie żywej wyobraźni, aby przewidzieć, że nastąpi powrót do poronień kryminalnych, a w niejednym małżeństwie dojdzie do brutalnych konfliktów na tle współżycia małżeńskiego.
- W jednej ze swoich encyklik papież potępił korzystanie z dorobku genetyki, a w związku z tym - sztuczne zapłodnienie. Księża odmawiają ochrzczenia dzieci, które zrodziły się, w ich teorii, w sposób nienaturalny. Tymczasem sztuczne zapłodnienie jest szansą dla coraz liczniejszych małżeństw. W warunkach stresu, skażenia środowiska i innych nie korzystnych zjawisk cywilizacyjnych obniża się aktywność seksualna i obniża się - co wyraźnie widać w naszych statystykach - płodność mężczyzn. Ludziom, którzy propagują inseminację grozi ekskomunika.
- Podobno przygotowuje się nowe ustawowe regulacje, mające utrudnić uzyskiwanie rozwodu. Pierwszy krok już został zrobiony: od początku bieżącego roku sprawy rozwodowe trafiają do sądów wojewódzkich. Ominięta została w ten sposób niższa instancja, a tym samym utrudniony został tryb odwoławczy od decyzji sądów. Oby nie doszło do sytuacji, w której małżonkowie nie mogąc uzyskać legalnego rozwodu sięgną po siekierę. Zmaleje wtedy liczba spraw rozwodowych, ale z pewnością wzrośnie ilość spraw karnych. Nie jestem zwolennikiem rozwodów ani entuzjastą przerywania ciąży. Jestem zdecydowanie za złotym środkiem i zdrowym rozsądkiem. Widzę natomiast, że w wielu ważkich kwestiach zaczęliśmy myśleć kategoriami wczesnego średniowiecza. I to musi budzić niepokój.
SZANOWNA REDAKCJO!

Biorę udział w przygodzie zwanej naturyzmem prawie od początku. Świdry nad Wisła, Chałupy. Miałem naście lat kiedy to się zaczęło na dobre. Ostatnio bywam na plażach dla naturystów już z żoną, jak również ze znajomymi, lecz wszyscy jakoś smętnie zauważamy, że to już nie jest to, co było kiedyś. Wówczas na plażach naturystycznych było o wiele więcej kobiet i w ogóle tak jakoś było inaczej, przytulniej jakby. Dziś tłumy mężczyzn obserwują nielicznie już zjawiające się niewiasty. Do tego dochodzą te (bardzo zresztą delikatnie mówiąc) dziwne imprezy jak wybory miss. Czemu to służy? Przecież TO typowa komercja. Tłumy opłacających się fotoamatorów. Dalej czasopismo z dość wąskim kręgiem chętnych do pozowania i tym samym do eksponowania swych wdzięków publicznie dziewcząt. Trzeba uczciwie dodać, jak na nasze warunki, pismo bardzo udane. Jeszcze do tego minikaseta, bale, imprezy. Czego Wy jeszcze nie wymyślicie? To propaguje się pod hasłami ruchu naturystycznego? Chyba musiałem źle przeczytać założenia i deklarację programową, albo takie to już dziwne mamy czasy, że co innego się pisze i mówi, a zupełnie co innego robi. Stwierdzam jeszcze raz, że nasze krajowe plaże dla naturystów opanowują generalnie dojrzali mężczyźni oraz dość liczna grupa staruszków żądnych chyba sensacji, bo słońce to raczej im już szkodzi. Spotyka się również grupki młodzieży męskiej, która to młodzież szybko przychodzi i zwykle równie szybko odchodzi, bo nic ma dziewczyn, a więc nie ma na co popatrzeć. Co się tu oszukiwać. Młode, ładne i zgrabne dziewczęta na plaży naturystów to coraz większa rzadkość (co rok uczestniczki w wyborach miss są brzydsze i mniej liczne). Czasami przychodzą małe dziewczynki, ale to tylko dlatego, że przychodzą z rodzicami, bo same, nawet te starsze, bałyby się zbyt natarczywej obserwacji ze strony mężczyzn. Dowodem na to, co wyżej piszę jest chociażby treść kasety, którą miałem okazję ostatnio pożyczyć i obejrzeć, jak również treść czasopisma ..Natura-Naturyzm". W tych to publikacjach występuje, i to kilka razy, zaledwie jedna rozebrana młoda dziewczynka jako przedstawicielka bardzo nielicznego młodego pokolenia naturystek. Czyżby było to spowodowane wstydem, pruderyjnością naszego żeńskiego społeczeństwa?
Wypowiedzi młodzieży, ale tej wyraźnie młodszej, są albo kpiące, albo wyraźnie krytyczne wobec naturyzmu. Uważają ten ruch nawet za ruch dewiantów. Niestety, sporo w tym racji. Dewiantów wśród naturystów nie brakuje. Miałem okazję zaobserwować, i to nie tylko ja to zauważyłem, jak na wielu plażach niektórzy mężczyźni czyhali wręcz na okazję zaprezentowania swoich wątpliwych wdzięków przypadkowym, czy też zdeklarowanym podgłądaczkom i to niemal na siłę. Bardzo to podejrzanie i mało elegancko wygląda, a dzieje się tak dlatego, że plaże są otwarte i dostępne dla każdego i w wypadku skandalu nikt w zasadzie nic ponosi dotkliwych konsekwencji, albo wręcz tuszuje się różne zajścia i incydenty, by nie pogarszać sytuacji. W tych warunkach dziwnym wydaje się fakt. że nie zanotowano jeszcze jakiegoś głośnego skandalu. Tak czy inaczej kobiety, a zwłaszcza dziewczęta mówią o tym często, wyrażając takie właśnie obawy i to jest zasadniczy chyba powód coraz mniejszej ich obecności na plażach naturystycznych.
Jestem niezmiernie ciekaw co sądzi Redakcja, bo jak dotąd nie komentowano tego rodzaju opinii na łamach Waszego poczytnego czasopisma, a tego rodzaju opinie są chyba coraz częstsze. Kończąc pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę w Nowym Roku wielu sukcesów na polu popularyzacji naturyzmu.
Z poważaniem Maciej Kramarczyk, Tychy

W liście pana Krzysztofa Krowickiego z Wodzisławia Śląskiego zmuszeni byliśmy dokonać pewnych skrótów. Czterech stron listu, zapisanych "drobnym maczkiem" nie wytrzymają żadne łamy. Prezentowane tutaj obszerne fragmenty zachowują istotę krytycznych i merytorycznych opinii pana Krzysztofa:

Mam ochotę podzielić się z Panem (adresatem listu jest redaktor naczelny "Natury-Naturyzmu", Józef Kubicki - przyp. redakcji) osobistymi sądami na temat naturyzmu oraz pisma "Natura-Naturyzm". Nic będą to uwagi z pewnością miłe dla Pana oraz dla firmowanej przez pana działalności. Oczywiście, może Pan ten list w tym momencie lub trochę później wrzucić do kosza - zapewniam jednak, że jeśli piszę "źle", to nic z powodu jakiegoś zakompleksienia, ani nie po to, by przyłożyć. Są to, mam nadzieję, uwagi merytoryczne.
Kupuję "Natura-Naturyzm", gdyż prezentuje naprawdę mile dziewczyny, a jakość zdjęć jest coraz lepsza. I to jest jedyny pozytyw, który widzę w tym piśmie i w naturyzmie. Dlaczego? Zacznę od pisma. Przede wszystkim uderza niesamowita banalność i pretensjonalność wypowiedzi. Frazes goni frazes (...) "Naturyzm to sposób życia w harmonii z naturą, charakteryzujący się itd. itp." Nie trzeba się rozbierać, by żyć w harmonii z naturą, proszę mi wierzyć. Jeśli rozbierać się i "praktykować wspólną nagość", to po co infantylizować i ideo-logizować. że po to, by "upowszechniać model polegający na szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody". Toż to upiorne słowa! Czy naprawdę nie wystarczy powiedzieć o zdrowiu i higienie, czy konieczne jest mieszanie do naturyzmu socjologii, psychologii i ekologii? W numerze drugim pada nawet stwierdzenie, że naturyzm to filozofia. 1 to jest potężne zakłamanie. Bo przyjmując chętnie, że nagość, swoboda towarzyska, kontakt z przyrodą, uśmiech i w ogóle "rozrywkowość" takiego wypoczynku są czymś wspaniałym i szlachetnym, nie dam sobie wmówić, że jest to coś więcej, niż niefrasobliwy sposób bycia, i to bycia odtąd - dotąd, na plaży, w saunie, na urlopie. Z filozofią ma to akurat tyle wspólnego, co na przykład turystyka górska. Niech słowa znaczą to co znaczą, do licha! (...) Jak widzę ruch naturystyczny? Dopóki był to ruch. wszystko w porządku: wolna wola, indywidualne potrzeby jakiejś tam ekspiacji.
Niestety, gdy zaczęło się "stowarzyszenie", "regulaminowanie'", ruch przeobrazi! się w ideologię. A każda ideologia musi być mętna, bo nie może sobie pozwolić na mówienie prawdy. Dlaczego? A dlatego, że prawda jest niewygodna. Trzeba byłoby zacząć pytać o istotne motywy bycia naturystą, członkiem jakiejś partii, stronnictwa itd. Główne powody zaś są dwa: niektórzy mają chorobliwe motywacje kratyczne (władcze), uwielbiają hierarchie, regulaminy, stada owieczek, im "ideolo" jest potrzebne jak woda rybie, bez niego usychają. Drugi powód, "oddolny" - ludzie skupiają się i organizują, bo bycie w grupie, masie, stwarza złudne poczucie siły (siły prawdziwej, czyli indywidualności), daje pewną rozkosz partnerstwa, bycia na równych prawach. Oczywiście, ludzie lubią się różnić od tzw. ogółu, więc wymyślają coś, co jest nieakceptowane lub mgliście rozumiane przez ten ogół. I tak: partia wymyśla statut nafaszerowany górnolotnymi dyrdymałami, stronnictwo dodaje parę szczegółów i tworzy frakcję, stowarzyszenie udaje, że chodzi o coś więcej niż w istocie chodzi. Naturyści po prostu się rozbierają. I to powinno im wystarczyć. Ale nie, trzeba obsikać swój teren, więc: statut, regulamin, śmieszne hałasy z powodu miejsc "pracy", a wreszcie - czasopismo... Kupuję to czasopismo ze względu na nagie i ładne dziewczyny, by ożywić wyobraźnię, pomarzyć, podniecić się. I tylko dlatego. I tylko dlatego powinno ono funkcjonować. Sami piszecie o nieprzyjemnościach, które spotykają "naturalne" dziewczyny... Po co więc tu obłuda, po co skierowywanie uwagi na nietolerancję społeczeństwa ? Albo ktoś jest modelką, albo erotomanką. Erotomania jest czymś wspaniałym, ale nie żądajmy błogosławieństwa dla niej. Katolicyzm to najgorszego typu ideologia, a w Polsce jest on uprawiany z różnych względów skutecznie. I z tym, chcąc nic chcąc, trzeba się liczyć. Jak widziałbym ruch naturystyczny?
1. Nie mówić o ideologii naturyzmu, tylko dawać wyraz ludzkim postawom, tworzyć nie samoadorujące się kąciki hobbystyczne, lecz formy dyskusyjne (a te matem może być dosłownie wszystko, lecz nigdy w imię czegoś tam).
2. Spotykać się z dala od ludzi i głównych traktów, gdyż wcale nie jest powiedziane, że nagość jest naturą człowieka.
3. Mniej imprez, więcej ciszy. Informacja tylko konieczna, bez propagandy.
4. Albo w ogóle zarzucić redagowanie czasopisma "Natura-Naturyzm" (ku mojemu własnemu bólowi), albo przestać drukować papkę słown, pseudonaukowe wywody czy "słowopienia". Więcej humoru i zwykłego sensu, mniej "zaangażowania " i spraw "istotnych". Najwięcej - natury.
5. Wspólne nagie spędzanie czasu nie jest ani zgodne z naturą, ani przeciwne naturze, jest ni mniej ni więcej jedną z form spędzania czasu, więc zostawmy te kongresy, meetingi, hierarchie, wybory i imprezy.
Wprost szlag trafia, gdy czyta się o najnowszym pomyśle tzw. "Wielkim Show- Welcome to Chałupy, czyli... itd. " Przecież tu nie chodzi ani o goło, ani o wesoło, lecz o interesownie. Pan jest producentem, hmm...
W ostatnim słowie (bo przypuszczam, że będę skazany przez Pana na brak odpowiedzi) proszę: jeśli naturyzm (och! ta nieszczęsna nazwa!) ma faktycznie jakąś wartość, jakąś prawdę swoją, to nie instytucjonalizujcie go i nic róbcie na nim biznesu. Bo to nic będzie już naturyzm. Na to są inne słowa! Więc widzi pan, nic jestem przeciw, jestem za... rozsądkiem miary, za (padnie wielkie słowo, przepraszam) człowieczeństwem. Bardzo chętnie wysłuchałbym Pana riposty. Załączam moc życzeń noworocznych, osobistych, ubranych... w nadzieję, rozebranych do dyskusji.

Z poważaniem Krzysztof Krowicki
OD REDAKTORA NACZELNEGO

Najostrzejsze ataki naszych i moich osobiście oponentów skierowane są przeciwko: Stowarzyszeniu Naturystów Polskich (po co w ogóle powstało?), imprezom (czy to warto?), czasopismu i treściom w nim zawartym (komu to służy?). Zapewne wszyscy Państwo macie świadomość, że w naszych warunkach zrobienie czegokolwiek poza instytucjonalną formułą jest wręcz niemożliwe. Tak było, kiedy powstawało SNP i pierwszy numer czasopisma. Tak jest i dzisiaj. Bez szyldu, pieczątki i konta bankowego bylibyśmy, w urzędniczej i społecznej mentalności, tylko grupką bardziej lub mniej szkodliwych maniaków. Bez zarejestrowanej instytucji nie byłoby możliwe sfinalizowanie wartych zachodu, jak sądzę, projektów. Bardzo realne staje się zorganizowanie i wyposażenie, prawdopodobnie w Chałupach, campingu naturystycznego odpowiadającego europejskim standardom. Chcemy stworzyć (być może w Rowach) naturystyczny ośrodek rekreacyjno-wypoczynkowy. SNP aktywnie uczestniczy w działaniach na rzecz ratowania zdegradowanego środowiska naturalnego, m.in. światowej klasy bio-rezerwatu - Słowińskiego Parku Narodowego. A czyni to przy pomocy propagandy oraz pieniędzy zdobywanych poprzez tak surowo potępianą komercję. Plażowym wyborom miss i mistera towarzyszą tłumy wypoczywających nad Bałtykiem osób, dla których te imprezy stanowią niewątpliwą atrakcję w banalnej, nudnej codzienności wczasowiskowej. Podobną atrakcją są liczne zabawy i konkursy organizowane dla dzieci na plażach, z mnóstwem atrakcyjnych nagród zakupionych (mea culpa) dzięki owej napiętnowanej komercji. Tak już zabawnie urządzony jest ten świat, że nawet Święty Mikołaj nie chce darmo przynosić zabawek. Nikt, kto widział uszczęśliwione buzie dzieciaków w czasie plażowych zabaw, nie będzie zadawał pytania, czy warto podobne imprezy organizować. Dla wydawania czasopisma nie muszę szukać uzasadnień. Dość powiedzieć, że nakład znika z kiosków przy minimalnych zwrotach. Zresztą i nasi krytycy systematycznie sięgają po "Naturę-Naturyzm", uważnie śledzą publikacje "ze względu na zdjęcia nagich i ładnych dziewcząt". Na naszych lamach prezentujemy różnorodne opinie na temat naturyzmu. Nie ze wszystkimi, rzecz jasna, utożsamiam się ja osobiście oraz zespół redakcyjny. Dla mnie pluralizm poglądów nie jest tylko pustym dźwiękiem, czemu - mam nadzieję - dajemy wyraz w pracy redakcyjnej. Czego świadectwem jest także obszerne publikowanie krytycznych opinii naszych Czytelników. Nasze łamy są i będą otwarte zarówno dla naturystów-ortodoksów, manifestacyjnie głoszących dziewiczość ruchu, jak i tych "balangistycznie" nastawionych do życia i ruchu natury stycznego. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem rozbieranych biesiad w knajpach, ale w jednym punkcie bez zastrzeżeń zgadzam się z jednym z pierwszych liderów ruchu naturystycznego, Sylwestrem Marczakiem: naturyzm powinien mieć charakter rekreacyjno-rozrywkowy.
Powinniśmy mieć szansę wolnego wyboru. Tłumy, które szczelnie wypełniły salę łódzkiego Teatru Muzycznego w czasie premiery krytykowanego przez Panów widowiska, ten właśnie spektakl wybrały, nie zaś Mrożka. Musimy mieć tolerancyjne spojrzenie na osoby, dla których wytchnieniem jest zbieranie, znaczków lub gra na "skrzypcach w domowym zaciszu. Ale także wobec osób szukających relaksu w saunie. Musi być miejsce na tekstylne plażowanie i naturystyczne wystawianie się do słońca. I tak chyba być powinno!

Józef Kubicki
"Zakładam partię erotyczną!"

Rozmowa z Sylwestrem Marczakiem, pionierem ruchu naturystycznego w Polsce, byłym prezesem Polskiego Towarzystwa Naturystycznego.

-Przed kilku laty było o panu głośno, dziennikarze zabiegali o wywiady z "nagim królem", jak mawiano. I nagle nastąpił długi okres milczenia. Co pan robi obecnie?
-Zakładam Polską Partię Erotyczną!
-Czyżby chęć powrotu na łamy gazet?
-Zanim wykrystalizowała się koncepcja, przez długie miesiące dyskutowaliśmy w saunie na warszawskich Stegnach. Wahałem się poważnie czy wyjść z tym problemem, ale zdecydowało ostatecznie niebezpieczeństwo terroru obyczajowego, jaki zawisnął ostatnio nad Polską. Z jednej strony bowiem dokonuje się rewolucja obyczajowa - na wielką skalę rozpowszechniane są filmy pornograficzne, nagość jest wszechobecna, lecz niestety, dokonuje się to w oderwaniu do sfery psychicznej człowieka. I to jest jedna skrajność. Przykładem drugiego, ekstremalnego trendu jest wycofanie podręcznika "Przysposobienie do życia w rodzinie". Zarówno my - nauczyciele, jak i uczniowie, przyjęliśmy go z ogromnym aplauzem. W tej dziedzinie nigdy nie było żadnych pomocy naukowych, a przecież edukację prowadzić trzeba. I nagle - kto? jaka ręka? -zakazano używania tego dobrego podręcznika. Polska Partia Erotyczna odrzuca obie skrajności obyczajowego przewrotu.
-I rzeczywiście nie wie pan, co to za ręka?
-Jako partia teraz w tę rękę walniemy! Ręce precz od podręcznika! Podobnie z ustawą antyaborcyjną, której jestem zaciekłym przeciwnikiem. Najpierw zakazuje się używania podręcznika, wkrótce przerywania ciąży, a później może zabroni się rozwodów?!
-Jakie cele zakłada sobie Polska Partia Erotyczna?
-Poprzez szerokie uświadamianie będziemy dążyli do tego, aby ludzie osiągali zadowolenie i szczęście w wyniku udanego współżycia. Orgazm fizyczny musi być ściśle sprzężony z psychicznym. Jest to osiągalne jedynie w szczególnych warunkach, przy zachowaniu całkowitego luzu w grze miłosnej partnerów. Japończycy dochodzą do tego w specjalnych pomieszczeniach - rzucając na przykład w siebie poduszkami. Wchodzą jakby w stan dziecięcego spojrzenia na rzeczywistość. Człowiek pozbywa się niepokojów, lęków, ale wymaga to treningu, zapominania o tym, co realne za oknem. Nic można erotyzmu ograniczać do współżycia fizycznego, gdyż to prowadzi na manowce. Będziemy rozwijać piękno ciała i duszy, dbać o środowisko naturalne i zdrowie.
- Do jakich lud/i zamierza pan dotrzeć?
- Jest wielu ludzi, którymi rządzi chuć, blisko 6 min samotnych. Stworzymy potężną, milionową organizację. Znam dobrze mentalność ludzi samotnych, zwłaszcza kobiet. Kobieta czuje się potrzebna i dowartościowana jedynie wówczas, kiedy żyje dla kogoś. Liczymy na naturystów. Co jest podstawowym warunkiem wstąpienia do partii, ludzi otwartych na wszystko. Nie chcemy hipokrytów. Zorganizujemy studia, zaprosimy naukowców.
- Nie obawia się pan, że ludzie zlękną się AIDS? Jest pan przecież z zawodu bakteriologiem...
- W dziejach ludzkości zawsze były jakieś choroby, dżumy. Sto lat temu gruźlica była ostrą chorobą zakaźną i niejednokrotnie prowadziła do śmiertelnego zejścia. Niebawem naukowcy opanują AIDS, ale pojawi się jakaś nowa choroba, równie "nieuleczalna". I tak już pozostanie, dopóki będzie istnieć gatunek homo sapiens.
- Zasadniczym celem każdej partii jest dążenie do zdobycia władzy. Czy Polska Partia Erotyczna również będzie o nią walczyć?
- Zamierzamy przynajmniej skierować swych przedstawicieli do parlamentu, chcemy wchodzić w koalicje z innymi ugrupowaniami politycznymi. Deklaracja programowa, poza sferą erotyki, mówi o tym, że opowiadamy się za demokracją, prywatyzacja, gospodarką rynkową. Chce my także przystąpić do międzynarodówki erotycznej!
- Podobno nawiązał pan już kontakty zagraniczne?
- Mamy kontakty z podobną partią w Czechosłowacji, ale rozważamy to jedynie w kategoriach korzyści dla ludzkości. Deklarujemy hasła współczesnego humanizmu, a przecież seks łagodzi obyczaje. Działalność naszej partii zainteresuje nie tylko każdego Polaka, ale w ogóle każdego człowieka. Niezależnie od tego, czy ktoś żyje w kręgach polarnych czy w Afryce, znajdziemy wspólny język, Przez erotyzm najbliżej do Europy i świata.
- Ile osób skupia obecnie pańska partia?
-Wiem ile jest szafek w saunie na warszawskich Stegnach, z czego wnioskuję, że od 20 do 40 osób.

Rozmawiała: JANINA ŻAK
NATURYZM PO KANADYJSKU

Zaprzyjaźnieni z nami i emocjonalnie związani z ruchem na turystycznym - Ula i Włodek Kubikowie - po latach nieobecności w kraju nadesłali nam korespondencję z Kanady. Jak widać dawne sentymenty skutecznie opierają się upływowi czasu i przestrzeni. Informacje o kanadyjskim naturyzmie są tak interesujące, że chętnie dzielimy się nimi z naszymi Czytelnikami:
"Pragniemy podziękować za list oraz za przesianie mim najświeższych pisemek natury stycznych, które obejrzeliśmy i przeczytaliśmy z ogromnym zainteresowaniem. Zachęciło to nas do napisania czegoś w rodzaju "korespondencji z Kanady". Jak się domyślacie jesteśmy członkami Federacji Kanadyjskich Naturystów. Podczas naszych wędrówek po Kanadzie odwiedziliśmy wiele klubów, w tym kilka w Quebecku, gdzie, trzeba przyznać, naturyzm jest bardziej popularny niż gdzie indziej w Kanadzie. W ogóle miasta i ludzie Quebec są jakby trochę inni, jakby bardziej "europejscy". Lubimy jeździć do Montrealu. Żałujemy tylko, że tak tam daleko. Ontario, w odróżnieniu od Quebec, jest daleko bardziej konserwatywne. Aby odszukać tutaj nasz klub musieliśmy przemierzyć miasto wzdłuż i wszerz (w okolicach Montrealu informacje o klubach naturystycznych można spotkać już na autostradzie). W telewizji Ontario jak dotąd nie widzieliśmy ani jednego programu o naturyzmie. Tylko raz mieliśmy szczęście obejrzeć bardzo ciekawy program "Naturyści kontra tekstylni", ale było to w TV amerykańskiej.
Po dłuższych poszukiwaniach odnaleźliśmy bardzo ładne miejsce, gdzie postanowiliśmy się zadomowić. Nasz klub nazywa się "Glen Echo Park". Położony jest niedaleko od Toronto, zachwyca pięknym, rozległym lasem, gdzie ludzie postawili swoje małe domki kampingowe i nie większe gospodarstwa. Można tu także przyjechać ze swoim namiotem. Kto nie ma własnego dachu może skorzystać z usług niewielkiego hoteliku. Jest tutaj basen, sauna, wanna z bąbelkami, no i oczywiście kawiarnia, gdzie podczas picia kawy można zagrać w bilard. Latem kapiemy się w uroczym jeziorku, a zima jeździmy po nim na łyżwach. Specjalny basen mają dzieci, wokoło rozstawione są huśtawki i parkowe urządzenia do dziecięcych zabaw. Brakuje nam do szczęścia tylko jednego: Was - wszystkich naszych miłych znajomych. Przechadzając się między domkami nieraz obmyślaliśmy gdzie kto by mieszkał. A to Niedzielski z dzieciakami i żoną, tutaj Wieczorki, tam Fiutowscy. A nieco dalej, bardziej z tyłu - Jasio Kowalski i jego rowery. Miejsca starczyłoby dla wszystkich i zmieściłoby się jeszcze trochę Kanadyjczyków. Kończąc serdecznie pozdrawiamy wszystkich, życząc jednocześnie słonecznego i upalnego lata, udanych urlopów oraz wszelkiej pomyślności.

Z uszanowaniem Ula i Wiodek Kubikowie z córką Julka"
GWAŁT NA NATURZE

Blisko połowa dorosłych mieszkańców RP pali papierosy. Prawie potowa dorosłej społeczności obnosi swoje cierpiętnicze, nikotynowe twarze. Nie tylko dorosłej społeczności, bo szczeniacki szpan nakazuje już w szkole podstawowej sięgać po brunatną truciznę. Na Zachodzie od lat kultywuje się modę na niepalenie. Japończycy i Amerykanie w twardej walucie premiują niepalących pracowników.

Doniesienia naukowe na temat chorobotwórczego działania dymu tytoniowego powinny porazić najmniej żywą wyobraźnię. Przedwczesna miażdżyca naczyń, zawały serca, choroby dróg oddechowych i rakotwórczość - to realne zagrożenia, których nie sposób lekceważyć. Na pięć śmiertelnych wypadków z powodu zawału serca, aż cztery dotyczą osób palących papierosy. Na cztery zgony z powodu choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy, aż trzy stanowili palacze. Na statystycznych dwanaście osób zmarłych z powodu raka oskrzeli - aż jedenaście paliło tytoń. Co pięćdziesiąt trzy minuty umiera w Polsce człowiek chory na raka spowodowanego paleniem tytoniu. Raport Światowej Organizacji Zdrowia stwierdza, że palenie papierosów jest obecnie na świecie jednym z najpoważniejszych problemów zdrowia społecznego, a papieros jest pożałowania godnym narzędziem śmierci. Jedno z największych towarzystw ubezpieczeniowych na świecie - State Mutual Life Assurancc Company of America obniżyło stawki ubezpieczeniowe dla osób niepalących o trzydzieści procent.

G.B. Shaw tak lapidarnie określił zgubny nałóg: "z jednego końca ogień, a z drugiego - głupiec". Nałóg palenia wywiera znamienne piętno na twarzach palących kobiet. Ich rysy stają się ostrzejsze, cera zwiędła i szara, powstają przedwczesne zmarszczki, a zęby pokrywają się żółtym, trudnym do usunięcia nalotem. Amerykański dermatolog dr H.W. Danieli, zajmował się problemem przedwczesnych zmarszczek u palaczy tytoniu. Stwierdził, że kobieta czterdziestopięcioletnia paląca 30 papierosów dziennie ma taką siatkę zmarszczek jak osoba o dwadzieścia lat starsza, lecz wolna od nałogu- Te rewelacje budzą grozę. Dlaczego więc nie ciśniemy w ogień dopiero co zaczętej paczki papierosów? Bo każdy palacz żyje w przeświadczeniu, że wszystkie te statystyczne i naukowe alarmy dotkną kogoś innego. Nie jego właśnie. Palenie tytoniu jest największym gwałtem, jakiego człowiek dokonuje na naturze. W środowiskach naturystycznych papieros w zębach może być poczytany za swoiste faux pas. Palenie w towarzystwie osób niepalących jest rzeczywistym uchybieniem formom towarzyskim i symptomem braku kultury. Aż żal, że ten sposób myślenia nic zyskał u nas jeszcze popularności. Są ludzie w mniejszym stopniu zniewoleni nałogiem, którzy potrafią zmiąć paczkę z papierosami i powiedzieć sobie: od tej chwili nie palę. Dla znakomitej większości palaczy nie jest to jednak takie proste. Oni muszą uciec się do specjalnego sposobu postępowania.

W większych miastach pracują poradnie przeciwnikotynowe. Mówi pani doktor Małgorzata Hanuszkiewicz-Starzyńska z Krajowego Ośrodka Zwalczania Palenia Tytoniu w Łodzi: - Dla wielu palaczy papieros jest plastrem na życie. Palą na pociechę, ze zmartwienia, z radości. Nie ma cudownych tabletek, które wyzwolą nas z nałogu. Amerykanie opracowali kilkanaście metod wspomagających rzucenie palenia. W naszych warunkach, w poradniach, stosuje się również kilka metod, a ich wybór należy do lekarza. Najczęściej stosowana jest psychoterapia, czasem - hipnoza i akupunktura. Stosujemy płukanki, np. z roztworu azotanu srebra. One sprawiają, że papieros ma po zapaleniu wstrętny smak. Podobne działanie mają iryski przeciwnikotynowe. Nałóg nikotynowy jest tylko w dwudziestu-trzydziestu procentach farmakologicznym przyzwyczajeniem do stałego działania używki. Bardziej znaczące są przyzwyczajenia -rąk do obrzędowości związanej z zapaleniem papierosa, nawyki okolicznościowe i towarzyskie. W pewnych sytuacjach życiowych częściej się gamy po papierosa.
W przezwyciężeniu farmakologicznego przyzwyczajenia pomaga tabex, bułgarski lek zawierający nikotynę, który wspomaga nas w pierwszych tygodniach abstynencji i łagodzi przykre następstwa: ból głowy, senność, trudności w skupieniu uwagi. Pomaga wrócić do równowagi organizmowi palacza, który przy pomocy nikotyny przez lata cale w sposób sztuczny podnosił ciśnienie tętnicze i poziom glukozy we krwi. Organizm taki, który był fabryką biochemiczną pracującą na nikotynie, potrzebuje czasu na zmianę regulacji. Trzy tygodnie wystarczają na oczyszczenie organizmu z toksycznych substancji. Przez trzy, cztery tygodnie może dawać o sobie głód nikotynowy. W czasie tych pierwszych tygodni abstynencji trzeba sobie pomóc. Picie dużych ilości soków owocowych i warzywnych szybciej wypłukuje z organizmu toksyny. Trzeba zjadać duże ilości warzyw i owoców, bo prawie wszystkie osoby palące cierpią na awitaminozę. Aby rozprawić się bezboleśnie z nikotynowymi nawykami, najlepiej zdecydować o kuracji w przededniu wyjazdu na urlop. Pomagają ćwiczenia oddechowe i ćwiczenia jogi.
I najważniejsze: musimy sobie powiedzieć, że nie jesteśmy już niewolnikiem papierosa i od dziś - nie palimy.

Grażyna Zdrojewska
DROGA REDAKCJO!

Jest to mój pierwszy list do jakiejkolwiek gazety. Pisze do Was młoda naturystka, studentka, w dowód uznania za stworzenie tak wspaniałego dwumiesięcznika, chociaż bardzo chciałabym, żeby był to co najmniej miesięcznik. Jestem studentką i mieszkam w Poznaniu. Nieopodal Poznania, jak się dowiedziałam z Waszego pisma, jest plaża naturystów w Biskupicach. Nie jest tam zbyt przyjemnie, gdyż plaża ta porośnięta jest przez różne krzewy oraz chwasty i jest bardzo mała. Jednak w upalne dni często tam przebywałam. Latem tego roku odwiedziłam także inne plaże, o których dowiedziałam się od Was. Pierwszy mój kontakt z naturystami miałam podczas mojego pierwszego wyjazdu zagranicznego na międzynarodowy obóz pracy do byłego NRD. Byłam nad morzem (na wyspie Rugi w 1987 roku) i tam nagich plaż jest chyba więcej niż plaż dla tekstylnych, a nawet wśród tekstylnych miejsce zajmują naturyści. Po 8 godzinach pracy parę godzin spędzonych na takiej plaży pozwala w najlepszy sposób zregenerować siły. W następnych latach, przebywałam już wyłącznie na plażach naturystów, również w Europie Zachodniej.

Od mojego pierwszego kontaktu z plażą naturystów, zaczęłam się interesować tym ruchem, chociaż w Polsce nic nie mogłam znaleźć na ten temat. Dlatego też tłumaczyłam różne niemieckie czasopisma, żeby dowiedzieć się historii tego ruchu, gdzie są jego oddziały itp. Obecnie wszystkiego można się już dowiedzieć z Waszego dwumiesięcznika, za co Warn bardzo dziękuję. Naturyzm to najlepszy sposób na oderwanie się od szarej codzienności, od monotonii życia, od narzuconych wzorców. Jest on chęcią bycia i obcowania sam na sam z przyrodą. Naturyzm to filozofia życiowa, w Polsce na razie nie został przyjęty szczególnie przez kobiety. Nie rozumiem młodych, ładnych, zgrabnych dziewczyn, dlaczego nie chcą odsłonić wszystkich części swojego pięknego ciała na działanie promieni słonecznych. Na pewno równomiernie opalona cała sylwetka prezentuje się o wiele okazalej niż ciało pokryte białymi plamami zasłoniętymi przez nasze stroje.
Dziewczyny! Przezwyciężcie swoją nieśmiałość i wybierzcie się na nagą plażę a na pewno nie będziecie żałować. Najtrudniej pierwszy raz, potem będziecie już na pewno stałymi bywalczyniami. Tutaj wszyscy są równi, mimo iż jest więcej mężczyzn, ale to tylko nasza wina, że boimy się tych plaż, chociaż dużo z nas na pewno opala się w samotności na dachach, w zaroślach itp. Przebywanie na plaży naturystów to nie tylko wspaniały wypoczynek, ale również okazja do poznawania nowych wspaniałych ludzi. Nikt nie powinien wstydzić się własnego ciała, a szczególnie my - młode kobiety. Naturyzm to rzecz zupełnie normalna w cywilizowanych krajach, do których i Polska chce należeć. Dlatego ja, młoda naturystka, proszę Was i zachęcam, polskie kobiety, sprawcie żebyśmy my przeważały na plażach, gdyż to my jesteśmy przecież płcią piękną.

KATARZYNA
SKRZYŻOWANIE KOMUNIZMU Z KATOLICYZMEM

Rozmowa z Włodzimierzem Sokorskim, autorem książek i publicystą, politykiem i działaczem państwowym, byłym: ministrem kultury i sztuki, przewodniczącym Komitetu ds. Radia i Telewizji, redaktorem naczelnym "Miesięcznika Literackiego".
- Miesięcznik "Reporter" nazwał pana kiedyś "pierwszym Casanovą Rzeczypospolitej". Jaki jest pana stosunek do nagości, a zwłaszcza do naturyzmu?
- Odnoszę się bardzo pozytywnie do wszystkich zjawisk, które dotyczą biologii i natury. Toteż naturyzm również mi się podoba. Ta forma zbliżenia do natury uspokaja człowieka wewnętrznie i oczyszcza. W ogóle zawsze należy wsłuchiwać się w naturę, ale my niestety odchodzimy od niej coraz bardziej. Naturyzm jest zjawiskiem, które należy popierać ze wszystkich stron, nie tylko ze względu na piękne dziewczyny i pięknych chłopców. Również starzy ludzie na całym świecie przychodzą na plażę z całymi rodzinami, aby w promieniach słońca obcować z naturą. Jest to nie tylko psychiczna przyjemność, ale sama kąpiel nago sprawia o wiele więcej radości, aniżeli pływanie w kostiumie.
- Czy wobec tego widzi pan potrzebę istnienia ruchu naturystycznego?
- Ten ruch jest bardzo potrzebny, zwłaszcza Polsce. Kraj nasz bowiem znalazł się w okresie przejściowym, w którym następują przemiany, jakich jestem zwolennikiem, ale równocześnie cofanie się w sprawach rozmaitych pojęć związanych z religią. A nie ma nic gorszego, jak skrzyżowanie komunizmu z katolicyzmem. Naturyzm przeciwstawia się temu przerażającemu zjawisku. Ja również nieprzypadkowo walczę obecnie w swojej twórczości ze wszystkimi schorzeniami patologicznymi, psychologicznymi, erotycznymi itp. Uważam bowiem, że wszystko, co pozostaje w zgodzie z biologią oczyszcza człowieka i daje mu pogodę ducha. Przy swoich osiemdziesięciu trzech latach wciąż jestem pełen radości życia.
- A propos patologii: jak ocenia pan pogląd tych, którzy twierdzą, że naturyzm jest ich źródłem?
- Pogląd ten głoszą ludzie chorzy patologicznie. Zakrywanie ciała z przyczyn innych, aniżeli klimatyczne czy religijne, odwracanie się od natury, jest typową patologią, którą należałoby leczyć, a nie zwalczać ideologicznie.
- Czy jest pan naturystą?
- Obecnie nie. W przeszłości bywałem jednak na nagich plażach, głównie w Jugosławii. W Polsce byłem na Helu i pod Świdrem, ale ze względu na stanowiska służbowe, jakie zajmowałem, było to trochę ryzykowne. Teraz nie starcza mi czasu.

Rozmawiał: T.S.
SPROSTOWANIA

Zamieszczony w numerze 7-8 artykuł "Czy naturyzm może zepsuć Wasze dzieci?" napisany został przez Roberta Martina. Przedruk ze skrótami od Redakcji pochodzi z brytyjskiego miesięcznika naturystycznego "HEALTH AND EFFICIENCY" Nr 8/86. Czytelników i Autora przepraszamy.

W numerze 7-8 w notatce "XXII Międzynarodowy Kongres INF" na stronie 28 akapit treści: "Trochę zatem szkoda, iż właśnie to państwo zostało wybrane na miejsce kongresu, bo ograniczenie swobody dostępu do ośrodków naturystycznych stoi w pewnej sprzeczności z ideą czystego, niekomercyjnego naturyzmu, głoszoną przez INF" został do tekstu włączony bez zgody autora notatki - Adama Chrzuszcza. I tym razem przepraszamy Czytelników i Autora.
INNE SPOJRZENIE

Nasz Czytelnik z Gdyni (nazwisko tylko do wiadomości redakcji: "...oboje z żoną jesteśmy naturystami, ale żyjemy w środowisku, w którym ujawnienie tego wywołałoby sensację" - to cytat z listu) nadesłał nam wycinek z "Gazety Gdańskiej" - numer 39, z dn. 15 lutego 1991 r. A uczynił to dlatego, że zgadza się z naszymi publikacjami, w których mówimy o narastającej w naszym społeczeństwie fali kołtuństwa i nietolerancji i również podziela pogląd, że znaczącym powodem takiej sytuacji jest postawa przedstawicieli Kościoła katolickiego. Nasz Czytelnik uważa za godny odnotowania każdy przypadek odmiennego podejścia do spraw związanych z ludzkim ciałem ze strony przedstawiciela duchowieństwa. W pełni zgadzamy się z tym poglądem, dlatego przedstawiamy obszerne fragmenty artykułu zatytułowanego "Podejrzane ciało?" z cyklu publikacji "Kościół Twój i mój". Autorem tych głęboko ludzkich, chrześcijańskich i znamionujących głęboką mądrość refleksji jest ksiądz Krzysztof Niedattowski, odpowiedzialny za prowadzenie w Trójmieście pracy duszpasterskiej w środowiskach związanych z kulturą i sztuką:

Może zabrzmi to przewrotnie, ale właśnie w Wielkim Poście, który się zaczyna, chciałbym pozytywnie i jasno odnieść się do ludzkiego ciała, do materii świata. Po to, aby zobaczyć człowieka jako integralną psychofizyczną całość, wpisanego w harmonię kosmosu. Skłania mnie do tego pewien trend w naszym wydaniu katolicyzmu, który zdaje się stawiać ciało w świetle oskarżenia na liście podejrzanych. Chrześcijaństwo jawi się w takim układzie jako system zakazów, obwarowań i nieufności, otaczający mrokiem ciemnego tabu sprawy płciowości człowieka. Nie wiadomo skąd, bo nie ma tego na kartach Biblii, przychodzi nam do głowy bardziej freudowski niż ewangeliczny obraz mrocznych cielesnych sił, które sam szatan powołał chyba do istnienia w ludzkiej naturze. I tak zredukowany i zdegradowany wizerunek cielesnego wymiaru człowieczej egzystencji przekazywany jest często w pedagogicznych działaniach, przestrzegających wywodach. Ciało jest podejrzane jako szatańska sztuczka, potencjalne piekło, kula pokus i namiętności u nogi anielskiej natury duchowej przedstawianej jako ideał człowieczeństwa
My jednak wierzymy przecież w jednego Boga, który jest miłością i który stał się człowiekiem - przyjął ludzkie ciało. I od tej chwili nie ma już najmniejszych wątpliwości, że materia nie jest wrogiem Boga. To On ją przecież stworzył i On podniósł ją do poziomu boskości przez wcielenie i On obiecał ciała zmartwychwstanie a nie ciała unicestwienie. Z takiej perspektywy chrześcijańska wizja człowieka wygląda nieco jaśniej. Zamiast mówić o szatańskich popędach ciała, lepiej byłoby powiedzieć o energii miłości, którą można rozpoznać jako wielki dar mocy kreowania piękna, udział w kontynuacji boskiego dzieła stworzenia. Jeśli uda się rozpoznać ten dynamizm miłości i zgodnie z jego twórczym celem rozwijać go w sobie, to problem ciała zacznie nabierać zupełnie innego światła. Przestaje być kompleksem a staje się atutem. To przecież z woli Stwórcy a nie szatana żyjemy i rozwijamy się jako mężczyzna i kobieta. To z Jego mądrości bierze swój początek owo wielkie, dynamiczne napięcie w nas, które nie pozwala nam istnieć tylko dla siebie.
"Ciało jest sceną, na której rozgrywa się dramat naszego zbawienia" - pisze ks. Janusz Pasierb. Będziemy zbawieni cali, z duszą i z ciałem (o ile da się to w ogóle oddzielić) wraz z całym kosmosem, albo cały kosmos nie ma sensu i jest pomyłką Pana Boga (...)".
NA ŁOTWIE SĄ NUDYŚCI

... a właściwie od dawna byli. Ale dopiero teraz udało im się przeskoczyć odgórną niechęć do tego ruchu i przypomnieć od dziesięcioleci żywe tradycje. Oto bowiem w roku 1990 stało się możliwe zarejestrowanie Łotewskiego Stowarzyszenia Nudystycznego w Rydze. Nosi ono nazwę "Seule", co znaczy słońce. Wiemy zaś o tym z listu, jaki otrzymał prezes SNP Józef Kubicki od przedstawiciela "Seule" pana N. Manjuka.
"Seule" nosi się z zamiarem wydawania czasopisma podobnego do "N-N". Pismo łotewskie ma nosić tytuł "Swobodny Człowiek", a list z Łotwy jest zaproszeniem do współpracy nie tylko w wydawniczej działalności.