Natura, Naturyzm - czytelnia
Natura, naturyzm nr. 2

Drugi numer.



Kto w rzeczach pięknych odkrywa
brzydkie cechy, ten jest zepsuty
i pozbawiony wrażliwości.
Jest to wada.
Kto w rzeczach pięknych odkrywa
piękne cechy, tego odznacza
kultura. W nim cała nadzieja.
brzydkie cechy, ten jest zepsuty
i pozbawiony wrażliwości.
Jest to wada.
Kto w rzeczach pięknych odkrywa
piękne cechy, tego odznacza
kultura. W nim cała nadzieja.
NATURYZM to sposób życia w harmonii
z naturą, charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia modelu polegającego na szacunku wobec samego
siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody.
Naturyści wypoczywają nago w warunkach, w których ubiór nie spełnia pozytywnej funkcji i przeszkadza, a więc podczas plażowania, kąpieli, korzystania z sauny i łaźni.
Naturyzm uprawia się w miejscach wydzielonych lub ustronnych, w gronie zwolenników tej formy rekreacji.
Naturystą może być każdy człowiek, którego cechuje wysoki poziom kultury osobistej, dba o zdrowie swoje i innych, o higienę i estetykę ciała.
Naturyści nie mogą być obojętni wobec problemów zagrożenia ekologicznego, ponieważ nagi człowiek w otoczeniu zdewastowanej przyrody wygląda raczej groteskowo.
Naturyści wypoczywają nago w warunkach, w których ubiór nie spełnia pozytywnej funkcji i przeszkadza, a więc podczas plażowania, kąpieli, korzystania z sauny i łaźni.
Naturyzm uprawia się w miejscach wydzielonych lub ustronnych, w gronie zwolenników tej formy rekreacji.
Naturystą może być każdy człowiek, którego cechuje wysoki poziom kultury osobistej, dba o zdrowie swoje i innych, o higienę i estetykę ciała.
Naturyści nie mogą być obojętni wobec problemów zagrożenia ekologicznego, ponieważ nagi człowiek w otoczeniu zdewastowanej przyrody wygląda raczej groteskowo.
TO JEST FILOZOFIA!
1. Naturystą jest się zawsze i wszędzie, gdyż jest to filozofia, sposób życia i działania, a nie tylko opalania się na golasa.
2. Naturystą - jak mędrzec - może mówić: "Wszystko, co ludzkie, nie jest mi obce". Pamiętaj jednak, by to "wszystko" nie sprawiało innym przykrości, nie raziło ich przekonań i uczuć oraz nie było przeciw naturze.
3. Naturyści są dla siebie przyjaciółmi i dlatego mówią sobie po imieniu i wzajemnie pomagają.
4. Naturysto, pamiętaj, że jesteś cząstką natury. Poznawaj więc naturę i chroń ją dla siebie i następnych pokoleń. Nie zakłócaj jej głosów. Radio zostaw w domu. Noś z sobą uśmiech, przyjaźń i miłość do całego świata. Miłość do innych i do natury to podstawa twojego działania.
5. Naturysto! Wszystko, co wynika z natury, traktuj naturalnie - bądź szczery w mowie i w czynach.
6. Naturysto, dbaj o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, o higienę i schludny wygląd. Ograniczaj używanie alkoholu i papierosów, a najlepiej nie pij i nie pal. Bacz, byś nie zabijał w sobie człowieczeństwa. Pamiętaj, że "jesz, aby żyć", a nie "żyjesz, aby jeść".
7. Chociaż urodziłeś się nagi, nie od razu byłeś naturystą. Nie przeszkadzaj innym poznawać nasze zwyczaje; ułatw im to - może też zostaną naturystami.
8. Naturyści kąpią się i opalają nago dla zaznaczenia, że nic, co pochodzi od natury, nie wymaga ukrywania. Czynią to jednak we własnym gronie i nie narzucają się innym.
9. Naturysto! Bądź tolerancyjny. Propaguj nasze idee, lecz czyń to dobrym słowem i przykładem, nie bądź natrętny. Twoje czyny niech będą zachętą dla innych.
10. Szukaj radości nie w braniu, lecz w dawaniu.
Opracował: STANISŁAW BOGDANOWICZ
1. Naturystą jest się zawsze i wszędzie, gdyż jest to filozofia, sposób życia i działania, a nie tylko opalania się na golasa.
2. Naturystą - jak mędrzec - może mówić: "Wszystko, co ludzkie, nie jest mi obce". Pamiętaj jednak, by to "wszystko" nie sprawiało innym przykrości, nie raziło ich przekonań i uczuć oraz nie było przeciw naturze.
3. Naturyści są dla siebie przyjaciółmi i dlatego mówią sobie po imieniu i wzajemnie pomagają.
4. Naturysto, pamiętaj, że jesteś cząstką natury. Poznawaj więc naturę i chroń ją dla siebie i następnych pokoleń. Nie zakłócaj jej głosów. Radio zostaw w domu. Noś z sobą uśmiech, przyjaźń i miłość do całego świata. Miłość do innych i do natury to podstawa twojego działania.
5. Naturysto! Wszystko, co wynika z natury, traktuj naturalnie - bądź szczery w mowie i w czynach.
6. Naturysto, dbaj o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, o higienę i schludny wygląd. Ograniczaj używanie alkoholu i papierosów, a najlepiej nie pij i nie pal. Bacz, byś nie zabijał w sobie człowieczeństwa. Pamiętaj, że "jesz, aby żyć", a nie "żyjesz, aby jeść".
7. Chociaż urodziłeś się nagi, nie od razu byłeś naturystą. Nie przeszkadzaj innym poznawać nasze zwyczaje; ułatw im to - może też zostaną naturystami.
8. Naturyści kąpią się i opalają nago dla zaznaczenia, że nic, co pochodzi od natury, nie wymaga ukrywania. Czynią to jednak we własnym gronie i nie narzucają się innym.
9. Naturysto! Bądź tolerancyjny. Propaguj nasze idee, lecz czyń to dobrym słowem i przykładem, nie bądź natrętny. Twoje czyny niech będą zachętą dla innych.
10. Szukaj radości nie w braniu, lecz w dawaniu.
Opracował: STANISŁAW BOGDANOWICZ
ZE STATUTU
- Naturyści wypoczywają nago w warunkach, w których ubiór nie spełnia pozytywnej funkcji i przeszkadza, a więc podczas plażowania, kąpieli, korzystania z sauny i łaźni.
- Naturyzm uprawia się w miejscach wydzielonych lub ustronnych w gronie zwolenników tej formy rekreacji.
- Naturystą może być człowiek charakteryzujący się wysokim poziomem kultury osobistej, dbający o zdrowie swoje i innych, o higienę i estetykę ciała.
- Naturyści nie mogą być obojętni wobec problemów zagrożenia ekologicznego.
- Stowarzyszenie Naturystów Polskich działa zgodnie z porządkiem prawnym i konstytucyjnym PRL.
- Siedzibą władz krajowych jest Łódź (90-755 Łódź, al. 1 Maja 87).
- Stowarzyszenie może powoływać oddziały, podlegające legalizacji przez właściwy terenowy organ administracji państwowej. Oddział terenowy można powołać w miejscowości, w której mieszka co najmniej 20 członków.
- Stowarzyszenie opiera swoją działalność przede wszystkim na pracy społecznej ogółu swych członków.
- Członkiem zwyczajnym może być każda pełnoletnia osoba, która aprobuje cele Stowarzyszenia i zobowiązuje się płacić składki.
- Władzami Stowarzyszenia są: Walny Zjazd Delegatów, Zarząd Główny, Główna Komisja Rewizyjna. Kadencja władz trwa 4 lata.
- Naturyści wypoczywają nago w warunkach, w których ubiór nie spełnia pozytywnej funkcji i przeszkadza, a więc podczas plażowania, kąpieli, korzystania z sauny i łaźni.
- Naturyzm uprawia się w miejscach wydzielonych lub ustronnych w gronie zwolenników tej formy rekreacji.
- Naturystą może być człowiek charakteryzujący się wysokim poziomem kultury osobistej, dbający o zdrowie swoje i innych, o higienę i estetykę ciała.
- Naturyści nie mogą być obojętni wobec problemów zagrożenia ekologicznego.
- Stowarzyszenie Naturystów Polskich działa zgodnie z porządkiem prawnym i konstytucyjnym PRL.
- Siedzibą władz krajowych jest Łódź (90-755 Łódź, al. 1 Maja 87).
- Stowarzyszenie może powoływać oddziały, podlegające legalizacji przez właściwy terenowy organ administracji państwowej. Oddział terenowy można powołać w miejscowości, w której mieszka co najmniej 20 członków.
- Stowarzyszenie opiera swoją działalność przede wszystkim na pracy społecznej ogółu swych członków.
- Członkiem zwyczajnym może być każda pełnoletnia osoba, która aprobuje cele Stowarzyszenia i zobowiązuje się płacić składki.
- Władzami Stowarzyszenia są: Walny Zjazd Delegatów, Zarząd Główny, Główna Komisja Rewizyjna. Kadencja władz trwa 4 lata.
TEKSTYLNY JEST ZA
NA WSTĘPIE seria zastrzeżeń, aby późniejsze wyrazy aprobaty zostały jako wrażenie ogólne i znak poparcia. Zastrzeżeniem zaś głównym jest protest przeciw nagle wymyślonej, sprzecznej z zestarzałą tradycją nazwie zjawiska (tak, jak nonsensem jest zastąpienie sędziwego słowa niewypał dziwacznym niewybuchem, a mianowicie przeciw naturyzmowi. Ustalone od pokoleń określenie nudyzmu, nudystów, wiodące się tak, jak naturyzm, z łaciny, matę decydującą zaletę, iż określa z punktu, o co chodzi. Albowiem nudo to obnażam, zwlekam z siebie odzież; nudites - nagość; nudatus - goły, bez ubrania; a wreszcie, co najważniejsze: nudę to tyle samo, co nago, a zarazem, proszę państwa - prosto, szczerze, otwarcie! Źródłosłów ten odzywa się w językach francuskim, hiszpańskim (ze sławną Mayą Goyi), angielskim i wielu innych, jest zrozumiały zatem po całym świecie i zasłużony jako imię ruchu od pokoleń.
Natomiast powzięty z niejasnych przyczyn naturyzm zarywa właśnie tą pretensjonalną manierę słowotwórczą, niczym podgardle dziecięce zamiast zwykłego śliniaka, aby było po nowemu, choć od dawna działa gotowy, jasny dla każdego termin. Tym wszakże trybem można by sądzić równie dobrze, czy raczej równie mętnie, iż naturysta to człowiek malujący obrazki z natury, albo żywiący się nie przetworzonym, naturalnym pokarmem, czy tez obrońca zagrożonej natury-przyrody (chwała mu!), o ile nie członek Klubu Potakiwaczy, na wszystko mówiących: "Ależ naturalnie, naturalnie!". Lepiej tedy wrócić do zasłużonej nazwy nudyzm. Szacownej, acz dziś już znikły powody, dla jakich zrzucenie odzieży w warunkach relaksu stanowiło odważny, mocny manifest wolności ciała i ducha babć i pradziadków. Albowiem dawnymi laty strój męski składał się z kilkunastu, damski bodaj kilkudziesięciu krępujących i mało higienicznych elementów (nawet po odmianach, z których poszła nazwa majtek: reformy). Teraz jednak, gdy mamy za sobą publiczne obnażenie do granic hot-pantsów i spódniczki mini, a na plażach panuje mikroskopijny kostiumik, tudzież zwycięski topless - nagość zdobyła tereny tak rozległe, ze zdjęcie ostatnich, drobnych szmatek bardziej naraża błony śluzowe wrażliwych fragmentów ciała na złowrogi kontakt z piaskiem, niż manifestuje śmiałość obyczajową. Kontrast stał się za mały, aby stanowił niegdysiejszą demonstrację postaw odmiennych od skrępowania tekstylnego, bo tekstyliów tyle co kot napłakał.
Zresztą, to powszechne wystawianie maksimum ciała na słońce, powietrze i - jeśli jako tako czysta - wodę w plenerze ma swój potężny i męczący mankament. Jest nim przykrość estetyczna, odczuwane na widok gór i zwałów słoniny lub przeciwnie: żałosnego mizeractwa i innych wad aparycji, nękających nasze oczy po różnych wyrajach wczasowych. Galeria brzydoty, nieuchronna niestety i nie do odmiany- powiększona o coś równie nieprzyjemnego, jak wygląd smętnych genitaliów i odstręczających wymion (przepraszam za brutalne słowa, ale to po prostu prawda), wzmaga poczucie niesmaku, przeszkadza, sprawia przykrość. Sam, z moimi stu kilkunastoma kilogramami starego cielska, poznaczonego cięciami operacyjnymi, piegowatego i porosłego bez sensu rudawą sierścią tu i ówdzie - nie poważyłbym się demonstrować bliźnim własnej figury w kąpielówkach, a co dopiero bez nich! W przypadku zaś kobiecym panoramy takie odpychaj dodatkowo od skojarzeń jakże uroczych w tonacji, czyli erotycznych, a choć niby kulturalny nudysta nie ma obyczaju gapić się na detale współplażowiczów, nie wiadomo, gdzie podziać oczy, aby nie stracić złudzeń. Pamiętam licealistę, młodziutkiego chłopczynę, który zaraz po maturze trafił do Akademii Sztuk Pięknych i ów traf chciał oto, iż od razu na zajęcia z dosyć sobie upiorną, leciwą i kościstą modelką o zwiotczałej skórze. Stanął przed nią na długą, długą chwilę, po czym poszedł zdruzgotany do swych sztalug, szepcząc kolegom: "Nie tak, nie tak wyobrażałem sobie nagą kobietę...!"
Słyszałem o ograniczeniu gdzieś zgody na jawną nagość tylko do osób o wyglądzie estetycznym. Jest to jakaś dyskryminacja, no, ale skoro nie potrafią ci, którzy wzbudzają zgrozę, sami - jak ja - oszczędzić bliźnim przykrości, niechaj to załatwi służba porządkowa...
Do mniej spektakularnych, ale również do wad sytuacji nudystycznej zaliczyłbym jeszcze jedno, zwłaszcza gdy mowa o strefie erotycznej. Obawiam się mianowicie, obawy te mają sporo badawczych, naukowych argumentów za sobą, że nadmierne odsłanianie obszarów seksu wywołuje przytępienie - jakże potrzebnego hormonalnie i tym samym gatunkowo - bodźca. Rzecz się banalizuje, powszednieje, niekiedy wręcz nudzi. A to przecież źle, to wbrew naturze, na przekór biologii. Konieczna przyrodniczo umiejętność pożądania i ekscytacji skutkiem nadmiaru wrażeń, w dodatku programowo "oderotycznianych", tonowanych zwyczajami zbiorowej nagości, swoistym savoir-vivrem nudystycznych plaż i boisk, jeśli nie zanika (co szczęściem niemożliwe), to traci na atrakcyjności, matowieje. Szkoda. Szkoda tej strefy tajemniczości - bodaj zasygnalizowanej minimalnym trójkącikiem slipków czy szczątkową resztką stanika - która stanowi o nastroju płciowym. Wiedzę o tym mechanizmie dyktatorzy mody, kiedy po okresach ekshibicjonizmu krawieckiego osłaniają kobiety szmatami aż po zupełne ukrycie wszelkich wdzięków - dla kontrastu, dla prowokacji wrażeniowej. Potem znów nagle zjawiają się nogi, biusty, kuszące figury i inne wabiki, ale ta gra impulsami zawsze polega na stopniowaniu zasłon, na żonglowaniu naszym libido. Wiedzą, co robią! Jak ognia unikają spowszednienia bodźców. Natura czyni to samo, dawkując impulsy na tysiące przedziwnych sposobów, choć motylek lub cietrzew mają mniej skomplikowaną psychikę erotyczną niż człowiek. Bądźmy naturystami w znaczeniu odczytywania natury.
W czym zaś upatruję pozytywy zjawiska? W warstwie obyczajowej, a mówiąc ściślej: w odwadze walki przeciw wszelkiej pruderii, hipokryzji i zakłamaniu. Tu goła pupa staje się raptem transparentem praw człowieczych, tolerancji ("Jestem nietolerancyjny wyłącznie dla nietolerancji!" - rzekł ktoś wiekopomnie) i wolności prywatnej, przemnożonej grupowo.
Boy-Żeleński szydził twórczo z katechetów zabraniających dziatwie używania (przed 50-60 laty) kostiumów... gimnastycznych, zwłaszcza dziewczęcych. Wystawy fotografików-artystów "Venus" były pikietowane, niszczone i lżone już w naszej, powojennej dobie. Ciemnogród ma nadal potężne bastiony i ogromną, zaciekłą armię. Ustąpiła co prawda z niektórych szańców, już nie podejmuje wrzasków i anatem wobec knajpianego striptizu czy kalendarzy z ponętnymi dziewczynami, albo przeciw dyżurnym filmowym biustom na każdym bez mała ekranie. Fizycznie nie daliby temu rady, a może w cichości ducha potrafili spostrzec, że nie tędy akurat cieknie demoralizacja socjalna, zakażająca i młódź, i dorosłych. Przerzucili się na istotniejsze taktycznie i strategicznie punkty, na kwestie ustawowe, na zawłaszczenie maksimum terenów społecznych indoktrynacją, na udział we władzy. Pod hasłem wojny z ową demoralizacją socjalną, z postawami nihilistycznymi i wszelkim innym tumiwisizmem, oferują jednak sprzedaż wiązaną intencji: do etycznych doczepia się właśnie doktrynalne. Tak samo, notabene, czynił socrealizm, pruderia zetempowska, aparatczykowe zmieszczanienie stylu, pauperyzacja z pieczątką ustrojową. To są bliźniacze dusze, owi - jak pisał Tuwim - "straszni mieszczanie", rozmaici barwą chorągiewki, jednacy ciasnotą umysłów. Jedna z naszych first ladies wojowała z dekoltami w mas-mediach nie gorzej niż kaznodzieje z ery Naszych okupantów Boya. Tutejsza pani Mao.
Każda więc manifestacja przeciw podobnym zamordystom liczy się na plus. Również plażowa, na przekór zaduchowi Chałup. Toteż naturyści (których chciałbym zwać tradycyjnie i logicznie nudystami), acz nie wojują już z gorsetem, toczą swój własny bój z wszelaką panią Dulską, inne nam gorsety fundujące na siłę. I to właśnie mam za wielką zaletę ruchu, który z przyczyn już wymienionych popieram jedynie słowami, życząc mu sukcesów w zdzieraniu masek, tak jak potrafi zedrzeć tekstylia ze skóry.
Szymon Kobyliński
NA WSTĘPIE seria zastrzeżeń, aby późniejsze wyrazy aprobaty zostały jako wrażenie ogólne i znak poparcia. Zastrzeżeniem zaś głównym jest protest przeciw nagle wymyślonej, sprzecznej z zestarzałą tradycją nazwie zjawiska (tak, jak nonsensem jest zastąpienie sędziwego słowa niewypał dziwacznym niewybuchem, a mianowicie przeciw naturyzmowi. Ustalone od pokoleń określenie nudyzmu, nudystów, wiodące się tak, jak naturyzm, z łaciny, matę decydującą zaletę, iż określa z punktu, o co chodzi. Albowiem nudo to obnażam, zwlekam z siebie odzież; nudites - nagość; nudatus - goły, bez ubrania; a wreszcie, co najważniejsze: nudę to tyle samo, co nago, a zarazem, proszę państwa - prosto, szczerze, otwarcie! Źródłosłów ten odzywa się w językach francuskim, hiszpańskim (ze sławną Mayą Goyi), angielskim i wielu innych, jest zrozumiały zatem po całym świecie i zasłużony jako imię ruchu od pokoleń.
Natomiast powzięty z niejasnych przyczyn naturyzm zarywa właśnie tą pretensjonalną manierę słowotwórczą, niczym podgardle dziecięce zamiast zwykłego śliniaka, aby było po nowemu, choć od dawna działa gotowy, jasny dla każdego termin. Tym wszakże trybem można by sądzić równie dobrze, czy raczej równie mętnie, iż naturysta to człowiek malujący obrazki z natury, albo żywiący się nie przetworzonym, naturalnym pokarmem, czy tez obrońca zagrożonej natury-przyrody (chwała mu!), o ile nie członek Klubu Potakiwaczy, na wszystko mówiących: "Ależ naturalnie, naturalnie!". Lepiej tedy wrócić do zasłużonej nazwy nudyzm. Szacownej, acz dziś już znikły powody, dla jakich zrzucenie odzieży w warunkach relaksu stanowiło odważny, mocny manifest wolności ciała i ducha babć i pradziadków. Albowiem dawnymi laty strój męski składał się z kilkunastu, damski bodaj kilkudziesięciu krępujących i mało higienicznych elementów (nawet po odmianach, z których poszła nazwa majtek: reformy). Teraz jednak, gdy mamy za sobą publiczne obnażenie do granic hot-pantsów i spódniczki mini, a na plażach panuje mikroskopijny kostiumik, tudzież zwycięski topless - nagość zdobyła tereny tak rozległe, ze zdjęcie ostatnich, drobnych szmatek bardziej naraża błony śluzowe wrażliwych fragmentów ciała na złowrogi kontakt z piaskiem, niż manifestuje śmiałość obyczajową. Kontrast stał się za mały, aby stanowił niegdysiejszą demonstrację postaw odmiennych od skrępowania tekstylnego, bo tekstyliów tyle co kot napłakał.
Zresztą, to powszechne wystawianie maksimum ciała na słońce, powietrze i - jeśli jako tako czysta - wodę w plenerze ma swój potężny i męczący mankament. Jest nim przykrość estetyczna, odczuwane na widok gór i zwałów słoniny lub przeciwnie: żałosnego mizeractwa i innych wad aparycji, nękających nasze oczy po różnych wyrajach wczasowych. Galeria brzydoty, nieuchronna niestety i nie do odmiany- powiększona o coś równie nieprzyjemnego, jak wygląd smętnych genitaliów i odstręczających wymion (przepraszam za brutalne słowa, ale to po prostu prawda), wzmaga poczucie niesmaku, przeszkadza, sprawia przykrość. Sam, z moimi stu kilkunastoma kilogramami starego cielska, poznaczonego cięciami operacyjnymi, piegowatego i porosłego bez sensu rudawą sierścią tu i ówdzie - nie poważyłbym się demonstrować bliźnim własnej figury w kąpielówkach, a co dopiero bez nich! W przypadku zaś kobiecym panoramy takie odpychaj dodatkowo od skojarzeń jakże uroczych w tonacji, czyli erotycznych, a choć niby kulturalny nudysta nie ma obyczaju gapić się na detale współplażowiczów, nie wiadomo, gdzie podziać oczy, aby nie stracić złudzeń. Pamiętam licealistę, młodziutkiego chłopczynę, który zaraz po maturze trafił do Akademii Sztuk Pięknych i ów traf chciał oto, iż od razu na zajęcia z dosyć sobie upiorną, leciwą i kościstą modelką o zwiotczałej skórze. Stanął przed nią na długą, długą chwilę, po czym poszedł zdruzgotany do swych sztalug, szepcząc kolegom: "Nie tak, nie tak wyobrażałem sobie nagą kobietę...!"
Słyszałem o ograniczeniu gdzieś zgody na jawną nagość tylko do osób o wyglądzie estetycznym. Jest to jakaś dyskryminacja, no, ale skoro nie potrafią ci, którzy wzbudzają zgrozę, sami - jak ja - oszczędzić bliźnim przykrości, niechaj to załatwi służba porządkowa...
Do mniej spektakularnych, ale również do wad sytuacji nudystycznej zaliczyłbym jeszcze jedno, zwłaszcza gdy mowa o strefie erotycznej. Obawiam się mianowicie, obawy te mają sporo badawczych, naukowych argumentów za sobą, że nadmierne odsłanianie obszarów seksu wywołuje przytępienie - jakże potrzebnego hormonalnie i tym samym gatunkowo - bodźca. Rzecz się banalizuje, powszednieje, niekiedy wręcz nudzi. A to przecież źle, to wbrew naturze, na przekór biologii. Konieczna przyrodniczo umiejętność pożądania i ekscytacji skutkiem nadmiaru wrażeń, w dodatku programowo "oderotycznianych", tonowanych zwyczajami zbiorowej nagości, swoistym savoir-vivrem nudystycznych plaż i boisk, jeśli nie zanika (co szczęściem niemożliwe), to traci na atrakcyjności, matowieje. Szkoda. Szkoda tej strefy tajemniczości - bodaj zasygnalizowanej minimalnym trójkącikiem slipków czy szczątkową resztką stanika - która stanowi o nastroju płciowym. Wiedzę o tym mechanizmie dyktatorzy mody, kiedy po okresach ekshibicjonizmu krawieckiego osłaniają kobiety szmatami aż po zupełne ukrycie wszelkich wdzięków - dla kontrastu, dla prowokacji wrażeniowej. Potem znów nagle zjawiają się nogi, biusty, kuszące figury i inne wabiki, ale ta gra impulsami zawsze polega na stopniowaniu zasłon, na żonglowaniu naszym libido. Wiedzą, co robią! Jak ognia unikają spowszednienia bodźców. Natura czyni to samo, dawkując impulsy na tysiące przedziwnych sposobów, choć motylek lub cietrzew mają mniej skomplikowaną psychikę erotyczną niż człowiek. Bądźmy naturystami w znaczeniu odczytywania natury.
W czym zaś upatruję pozytywy zjawiska? W warstwie obyczajowej, a mówiąc ściślej: w odwadze walki przeciw wszelkiej pruderii, hipokryzji i zakłamaniu. Tu goła pupa staje się raptem transparentem praw człowieczych, tolerancji ("Jestem nietolerancyjny wyłącznie dla nietolerancji!" - rzekł ktoś wiekopomnie) i wolności prywatnej, przemnożonej grupowo.
Boy-Żeleński szydził twórczo z katechetów zabraniających dziatwie używania (przed 50-60 laty) kostiumów... gimnastycznych, zwłaszcza dziewczęcych. Wystawy fotografików-artystów "Venus" były pikietowane, niszczone i lżone już w naszej, powojennej dobie. Ciemnogród ma nadal potężne bastiony i ogromną, zaciekłą armię. Ustąpiła co prawda z niektórych szańców, już nie podejmuje wrzasków i anatem wobec knajpianego striptizu czy kalendarzy z ponętnymi dziewczynami, albo przeciw dyżurnym filmowym biustom na każdym bez mała ekranie. Fizycznie nie daliby temu rady, a może w cichości ducha potrafili spostrzec, że nie tędy akurat cieknie demoralizacja socjalna, zakażająca i młódź, i dorosłych. Przerzucili się na istotniejsze taktycznie i strategicznie punkty, na kwestie ustawowe, na zawłaszczenie maksimum terenów społecznych indoktrynacją, na udział we władzy. Pod hasłem wojny z ową demoralizacją socjalną, z postawami nihilistycznymi i wszelkim innym tumiwisizmem, oferują jednak sprzedaż wiązaną intencji: do etycznych doczepia się właśnie doktrynalne. Tak samo, notabene, czynił socrealizm, pruderia zetempowska, aparatczykowe zmieszczanienie stylu, pauperyzacja z pieczątką ustrojową. To są bliźniacze dusze, owi - jak pisał Tuwim - "straszni mieszczanie", rozmaici barwą chorągiewki, jednacy ciasnotą umysłów. Jedna z naszych first ladies wojowała z dekoltami w mas-mediach nie gorzej niż kaznodzieje z ery Naszych okupantów Boya. Tutejsza pani Mao.
Każda więc manifestacja przeciw podobnym zamordystom liczy się na plus. Również plażowa, na przekór zaduchowi Chałup. Toteż naturyści (których chciałbym zwać tradycyjnie i logicznie nudystami), acz nie wojują już z gorsetem, toczą swój własny bój z wszelaką panią Dulską, inne nam gorsety fundujące na siłę. I to właśnie mam za wielką zaletę ruchu, który z przyczyn już wymienionych popieram jedynie słowami, życząc mu sukcesów w zdzieraniu masek, tak jak potrafi zedrzeć tekstylia ze skóry.
Szymon Kobyliński
INFORMACJE Z ODDZIAŁÓW SNP
KATOWICE:
W ZDEWASTOWANEJ PRZYRODZIE ŚLĄSKA
Nagi człowiek w zdewastowanej przyrodzie wygląda szczególnie groteskowo - głoszą naturyści. Trudno o tezę trafniej wyrażającą sytuację na Śląsku - obszarze klęski ekologicznej. Jednak to właśnie tutaj człowiek zawsze odczuwał szczególnie silnie potrzebę kontaktu z przyrodą. Tutaj też, jak w rzadko którym miejscu, slogan o "samotności w tłumie" przestaje być banałem - objawia się jako brutalna prawda. W tej nieznośnie przepełnionej aglomeracji drugi człowiek łatwo przestaje być spostrzegany jako osoba - staje się tylko konkurentem w uwłaczającej walce o miejsce w autobusie lub o ochłap mięsa przy sklepowej ladzie. Naukowe wywody o alienacji jednostki tutaj mają wymiar jak najbardziej realny.
Naturyści pragną przeciwdziałać wyobcowaniu, starają się tworzyć sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa. W atmosferze relaksu, w przyjaznym otoczeniu można uzyskać to poczucie bliskości, które w innych warunkach byłoby po prostu niemożliwe. Znikają wówczas bariery dzielące nas od innych, wyzwala się cała spontaniczność, naturalność. W tym właśnie dostrzegam humanistyczną wartość naturyzmu.
Powstawaniu zorganizowanego ruchu naturystycznego na Śląsku towarzyszyły jednak obelgi rozmaitych bigotów, drukowane częstokroć na łamach lokalnej prasy. Zdawało się, że dulszczyzna zatryumfuje!
Jerzy Jacek Gutkowski, który we wrześniu 1986 r. za pośrednictwem prasy zaproponował Sympatykom ruchu naturystycznego nadsyłanie zgłoszeń, mimo licznych przeszkód doprowadził do powstania na Śląsku Klubu Naturystycznego, działającego początkowo przy Ognisku TKKF Relaks w Chorzowie. Miejscem spotkań stała się sauna przy Hotelu Olimpijskim w Katowicach. W następnych latach, dzięki staraniom prezesa, Andrzeja Bajera, klub rozwinął działalność. Po zarejestrowaniu Stowarzyszenia Naturystów Polskich, Śląski Klub Naturystyczny stał się terenowym oddziałem Stowarzyszenia. Obecnie pod przewodnictwem J. J. Gutkowskiego współpracuje z Akademickim Centrum Kultury Marchołt w Katowicach.
IRENA NĘDZYŃSKA
KATOWICE:
W ZDEWASTOWANEJ PRZYRODZIE ŚLĄSKA
Nagi człowiek w zdewastowanej przyrodzie wygląda szczególnie groteskowo - głoszą naturyści. Trudno o tezę trafniej wyrażającą sytuację na Śląsku - obszarze klęski ekologicznej. Jednak to właśnie tutaj człowiek zawsze odczuwał szczególnie silnie potrzebę kontaktu z przyrodą. Tutaj też, jak w rzadko którym miejscu, slogan o "samotności w tłumie" przestaje być banałem - objawia się jako brutalna prawda. W tej nieznośnie przepełnionej aglomeracji drugi człowiek łatwo przestaje być spostrzegany jako osoba - staje się tylko konkurentem w uwłaczającej walce o miejsce w autobusie lub o ochłap mięsa przy sklepowej ladzie. Naukowe wywody o alienacji jednostki tutaj mają wymiar jak najbardziej realny.
Naturyści pragną przeciwdziałać wyobcowaniu, starają się tworzyć sobie nawzajem poczucie bezpieczeństwa. W atmosferze relaksu, w przyjaznym otoczeniu można uzyskać to poczucie bliskości, które w innych warunkach byłoby po prostu niemożliwe. Znikają wówczas bariery dzielące nas od innych, wyzwala się cała spontaniczność, naturalność. W tym właśnie dostrzegam humanistyczną wartość naturyzmu.
Powstawaniu zorganizowanego ruchu naturystycznego na Śląsku towarzyszyły jednak obelgi rozmaitych bigotów, drukowane częstokroć na łamach lokalnej prasy. Zdawało się, że dulszczyzna zatryumfuje!
Jerzy Jacek Gutkowski, który we wrześniu 1986 r. za pośrednictwem prasy zaproponował Sympatykom ruchu naturystycznego nadsyłanie zgłoszeń, mimo licznych przeszkód doprowadził do powstania na Śląsku Klubu Naturystycznego, działającego początkowo przy Ognisku TKKF Relaks w Chorzowie. Miejscem spotkań stała się sauna przy Hotelu Olimpijskim w Katowicach. W następnych latach, dzięki staraniom prezesa, Andrzeja Bajera, klub rozwinął działalność. Po zarejestrowaniu Stowarzyszenia Naturystów Polskich, Śląski Klub Naturystyczny stał się terenowym oddziałem Stowarzyszenia. Obecnie pod przewodnictwem J. J. Gutkowskiego współpracuje z Akademickim Centrum Kultury Marchołt w Katowicach.
IRENA NĘDZYŃSKA
INFORMACJE Z ODDZIAŁÓW SNP
Wrocław:
ROZCZAROWANIE: BEZ PANIENEK I ALKOHOLU
Organizowaliśmy bal naturystów. Zgłosiła się do nas pewna orkiestra, której członkowie zadeklarowali, że zagrają dla nas gratisowo. Jakież było ich rozczarowanie, gdy podczas balu nie zobaczyli nagich "panienek" ani alkoholu. Kolejny mit prysnął...
Działalność WROCŁAWSKIEGO KLUBU NATURYSTÓW datuje się od wiosny 1983 roku, kiedy to wojewoda wrocławski wydał zezwolenie na zebranie osób zainteresowanych tą formą rekreacji. Spotkali się ludzie, którzy w grajdołach Chałup wymienili się adresami. Owocem zebrania były dokumenty, na podstawie których dążono bezskutecznie do zarejestrowania Stowarzyszenia. Udało się uzyskać jedynie zezwolenie na podjęcie działalności bez formalnego zrzeszania się.
W kwietniu 1984 r. naturyści wynajęli 25-metrowy basen z sauną w Zakładach Kąpielowych oraz stali się gospodarzami części wyspy Rędzin na Odrze. Działaliśmy pod szyldem i opieką Dzielnicowego Ośrodka Sportu i Rekreacji na Krzykach.
W ciągu prawie 5 lat przez Klub przewinęło się około 500 osób. W tym czasie ukształtowała się blisko stuosobowa grupa, która stanowi trzon wrocławskiego naturyzmu i określa jego charakter. Przez pierwsze lata co miesiąc spotykaliśmy się w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki na prelekcjach i kawie. Spotkania te służyły integracji środowiska, gdyż specyfika basenu nie sprzyjała kontaktom towarzyskim. Tradycja ta zniknęła, gdy naturyści zaczęli korzystać z kameralnego obiektu hotelu Wrocław. Inną formą życia towarzyskiego były wieczorki taneczne, bezalkoholowe i beznikotynowe. Oczywiście, nikt się nie rozbierał. Ludzie spotykający się co tydzień nago w saunie i na basenie nie mają potrzeby paradowania w stroju Ewy na parkiecie wynajętego lokalu.
Wrocławski Klub Naturystów zorganizował jesienią 1986 roku sympozjum, podczas którego wygłoszono 10 referatów na temat naturyzmu.
W związku z powstaniem Stowarzyszenia Naturystów Polskich nasz Klub przekształcił się w Oddział Stowarzyszenia, z siedzibą w Akademickim Centrum Kultury Pałacyk, przy ul. Kościuszki 34.
Zapisy przyjmujemy także w saunie Hotelu Wrocław w środy i piątki w godzinach 20-22. Zapraszamy!
ANDRZEJ CZAJKOWSKI prezes Oddziału SNP Wrocław
Sezon zakończymy balem sylwestrowym, a już w lutym 1990 roku zainaugurujemy nowy cykl imprez na balu kostiumowym w Klubie Pod Jaworami.
Wszystkich sympatyków naszego ruchu namawiamy do wspólnych spotkań lingwistycznych w Klubie Pałacyk w każdy czwartek w godzinach 17.00-18.30.
Proponujemy także współpracę w przygotowaniu sympozjum pod nazwą Naturyzm rodzinny a zdrowie społeczne.
Wrocław:
ROZCZAROWANIE: BEZ PANIENEK I ALKOHOLU
Organizowaliśmy bal naturystów. Zgłosiła się do nas pewna orkiestra, której członkowie zadeklarowali, że zagrają dla nas gratisowo. Jakież było ich rozczarowanie, gdy podczas balu nie zobaczyli nagich "panienek" ani alkoholu. Kolejny mit prysnął...
Działalność WROCŁAWSKIEGO KLUBU NATURYSTÓW datuje się od wiosny 1983 roku, kiedy to wojewoda wrocławski wydał zezwolenie na zebranie osób zainteresowanych tą formą rekreacji. Spotkali się ludzie, którzy w grajdołach Chałup wymienili się adresami. Owocem zebrania były dokumenty, na podstawie których dążono bezskutecznie do zarejestrowania Stowarzyszenia. Udało się uzyskać jedynie zezwolenie na podjęcie działalności bez formalnego zrzeszania się.
W kwietniu 1984 r. naturyści wynajęli 25-metrowy basen z sauną w Zakładach Kąpielowych oraz stali się gospodarzami części wyspy Rędzin na Odrze. Działaliśmy pod szyldem i opieką Dzielnicowego Ośrodka Sportu i Rekreacji na Krzykach.
W ciągu prawie 5 lat przez Klub przewinęło się około 500 osób. W tym czasie ukształtowała się blisko stuosobowa grupa, która stanowi trzon wrocławskiego naturyzmu i określa jego charakter. Przez pierwsze lata co miesiąc spotykaliśmy się w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki na prelekcjach i kawie. Spotkania te służyły integracji środowiska, gdyż specyfika basenu nie sprzyjała kontaktom towarzyskim. Tradycja ta zniknęła, gdy naturyści zaczęli korzystać z kameralnego obiektu hotelu Wrocław. Inną formą życia towarzyskiego były wieczorki taneczne, bezalkoholowe i beznikotynowe. Oczywiście, nikt się nie rozbierał. Ludzie spotykający się co tydzień nago w saunie i na basenie nie mają potrzeby paradowania w stroju Ewy na parkiecie wynajętego lokalu.
Wrocławski Klub Naturystów zorganizował jesienią 1986 roku sympozjum, podczas którego wygłoszono 10 referatów na temat naturyzmu.
W związku z powstaniem Stowarzyszenia Naturystów Polskich nasz Klub przekształcił się w Oddział Stowarzyszenia, z siedzibą w Akademickim Centrum Kultury Pałacyk, przy ul. Kościuszki 34.
Zapisy przyjmujemy także w saunie Hotelu Wrocław w środy i piątki w godzinach 20-22. Zapraszamy!
ANDRZEJ CZAJKOWSKI prezes Oddziału SNP Wrocław
Sezon zakończymy balem sylwestrowym, a już w lutym 1990 roku zainaugurujemy nowy cykl imprez na balu kostiumowym w Klubie Pod Jaworami.
Wszystkich sympatyków naszego ruchu namawiamy do wspólnych spotkań lingwistycznych w Klubie Pałacyk w każdy czwartek w godzinach 17.00-18.30.
Proponujemy także współpracę w przygotowaniu sympozjum pod nazwą Naturyzm rodzinny a zdrowie społeczne.
DZIESIĘCIORUBLOWY MANDAT
PRZEWODNICZĄCY Kejłaskiej Gromadzkiej Rady Narodowej Charjuskiego rejonu Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej - L. Puusepp, zobaczył coś, co wstrząsnęło nim bardziej, niż gdyby dostrzegł cumujący na tej plaży krążownik "Aurora" pod piracką banderą. Parki w strojach Adama i Ewy rozłożyły się na terytorium gromadzkim, tuż za oficjalną plażą. Bezwstydnicy odgrodzili się od innych zażywających kąpieli słonecznych tylko tablicami informacyjnymi. Za nimi zaczynał się zupełnie inny świat.
Przewodniczący zasięgnął informacji gdzie trzeba. Z raportu wynikało, że ma u siebie do czynienia z nudystami. Ledwie zdążył przestudiować zawartość teczki z nadrukiem "poufne", gdy sekretarka zameldowała mu, że w gabinecie oczekuje niejaki Meremaa, podający się za przywódcę tych jawnych przeciwników socjalistycznej moralności. Najbezczelniej w świecie poprosił, by władza radziecka wydała zezwolenie na odgrodzenie się jego ,,współwyznawców" wałem z piasku od cywilizowanego świata normalnej plaży. Przewodniczący na coś takiego zgodzić się nie mógł! "Niszczyć przyrody nie pozwalam" - argument sam mu wpadł do głowy, i to taki, do którego najbardziej nawet zajadli zwolennicy pierestrojki i głasnosti nie powinni się przyczepić.
Nudyści byli jednak twardzi. Zrobili coś, na co zdobyć się mogą tylko tak modne obecnie nieformalne grupy - odesłali przedstawiciela władz do diabła. Wykombinowali gdzieś spychacz i usypali taki wał, że nawet najwyższy tekstylny nie mógł niczego zobaczyć.
Przewodniczącemu Gromadzkiej Rady Narodowej nie pozostało w tej sytuacji nic innego, jak tylko 8 czerwca skierować odpowiednią instrukcję do organów wykonawczych: "Proszę działać i wymagać porządku zgodnie z wymogami porządku". Odpowiedni urzędnik zawiadomił nudystów, by przystąpili do likwidacji wzniesionego obiektu.
W tym miejscu wypada zauważyć, że grupy nieformalne nie tylko nie okazują przedstawicielom władzy należytego respektu, ale i samo "prawo" mają "w poważaniu". Minęło lato, a "atlantycki wał" - jak go nazwała okoliczna ludność - twardo stał na morskim brzegu.
"Władza radziecka" przystąpiła więc do ataku. 2 grudnia 1986 roku kolegium do spraw wykroczeń ukarało wspomnianego tu przywódcę nudystów mandatem w wysokości 10 rubli za "naruszenie naturalnego stanu plaży". Ale i nudyści nie mieli zamiaru rezygnować z aktywnej obrony. Ich lider zwrócił się do sądu dla szielnicy oktiabrskoj miasta Tallina, by anulowała postanowienie kolegium. Sąd decyzję kolegium utrzymał w mocy.
Co robi lider nudystów? Bezwstydnie zwraca się do Sądu Najwyższego Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Dowodzi, że niedopuszczalne jest, by kolektywna decyzja nudystów o skrywaniu się przed wzrokiem obcych za wałem mogła zostać obalona jednym podpisem przewodniczącego rady.
Skład orzekający Sądu Najwyższego Estońskiej SRR pod przewodnictwem J. Odara anulował decyzję niższej instancji. Zauważono, iż "sąd dzielnicowy nie ustalił, czy oskarżony sam wzniósł wzmiankowany wał, czy też organizował jego usypanie".
Minęły trzy lata. Terytorium okupowane przez naturystów oddziela od reszty plaży wał dwa razy wyższy i fosa. Przebudowy dokonał przewodniczący Gminnej Rady.
Nudist
PRZEWODNICZĄCY Kejłaskiej Gromadzkiej Rady Narodowej Charjuskiego rejonu Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej - L. Puusepp, zobaczył coś, co wstrząsnęło nim bardziej, niż gdyby dostrzegł cumujący na tej plaży krążownik "Aurora" pod piracką banderą. Parki w strojach Adama i Ewy rozłożyły się na terytorium gromadzkim, tuż za oficjalną plażą. Bezwstydnicy odgrodzili się od innych zażywających kąpieli słonecznych tylko tablicami informacyjnymi. Za nimi zaczynał się zupełnie inny świat.
Przewodniczący zasięgnął informacji gdzie trzeba. Z raportu wynikało, że ma u siebie do czynienia z nudystami. Ledwie zdążył przestudiować zawartość teczki z nadrukiem "poufne", gdy sekretarka zameldowała mu, że w gabinecie oczekuje niejaki Meremaa, podający się za przywódcę tych jawnych przeciwników socjalistycznej moralności. Najbezczelniej w świecie poprosił, by władza radziecka wydała zezwolenie na odgrodzenie się jego ,,współwyznawców" wałem z piasku od cywilizowanego świata normalnej plaży. Przewodniczący na coś takiego zgodzić się nie mógł! "Niszczyć przyrody nie pozwalam" - argument sam mu wpadł do głowy, i to taki, do którego najbardziej nawet zajadli zwolennicy pierestrojki i głasnosti nie powinni się przyczepić.
Nudyści byli jednak twardzi. Zrobili coś, na co zdobyć się mogą tylko tak modne obecnie nieformalne grupy - odesłali przedstawiciela władz do diabła. Wykombinowali gdzieś spychacz i usypali taki wał, że nawet najwyższy tekstylny nie mógł niczego zobaczyć.
Przewodniczącemu Gromadzkiej Rady Narodowej nie pozostało w tej sytuacji nic innego, jak tylko 8 czerwca skierować odpowiednią instrukcję do organów wykonawczych: "Proszę działać i wymagać porządku zgodnie z wymogami porządku". Odpowiedni urzędnik zawiadomił nudystów, by przystąpili do likwidacji wzniesionego obiektu.
W tym miejscu wypada zauważyć, że grupy nieformalne nie tylko nie okazują przedstawicielom władzy należytego respektu, ale i samo "prawo" mają "w poważaniu". Minęło lato, a "atlantycki wał" - jak go nazwała okoliczna ludność - twardo stał na morskim brzegu.
"Władza radziecka" przystąpiła więc do ataku. 2 grudnia 1986 roku kolegium do spraw wykroczeń ukarało wspomnianego tu przywódcę nudystów mandatem w wysokości 10 rubli za "naruszenie naturalnego stanu plaży". Ale i nudyści nie mieli zamiaru rezygnować z aktywnej obrony. Ich lider zwrócił się do sądu dla szielnicy oktiabrskoj miasta Tallina, by anulowała postanowienie kolegium. Sąd decyzję kolegium utrzymał w mocy.
Co robi lider nudystów? Bezwstydnie zwraca się do Sądu Najwyższego Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Dowodzi, że niedopuszczalne jest, by kolektywna decyzja nudystów o skrywaniu się przed wzrokiem obcych za wałem mogła zostać obalona jednym podpisem przewodniczącego rady.
Skład orzekający Sądu Najwyższego Estońskiej SRR pod przewodnictwem J. Odara anulował decyzję niższej instancji. Zauważono, iż "sąd dzielnicowy nie ustalił, czy oskarżony sam wzniósł wzmiankowany wał, czy też organizował jego usypanie".
Minęły trzy lata. Terytorium okupowane przez naturystów oddziela od reszty plaży wał dwa razy wyższy i fosa. Przebudowy dokonał przewodniczący Gminnej Rady.
Nudist
NA PLAŻĘ ZA TRZY KORONY
NAGA rekreacja ma w Czechosłowacji historię sięgającą roku 1932, ale jej prawdziwy rozwój przypada na kilka ostatnich lat. Jako pierwsza zaakceptowała nasz ruch redakcja dziennika młodzieżowego "Mlada Fronta", a w ślad za nią poszła m. in. telewizja. W tej sytuacji niektóre rady narodowe zdecydowały się zagospodarować plaże dla naturystów.
W 1986 roku oddano do użytku plażę Praga-Kunratice, z dzienną frekwencją około 2 tys. osób, plażę Praga- Podoli, gdzie spotyka się około 50 osób, oraz plażę w Lhocie (Ligota) koło Brandysa nad Łabą, gdzie w czasie weekendu wypoczywa 6 tys. osób. W roku 1987 otwarto plażę Plezen-Bory nad zaporą wodną Ćeske Udoli.
Opiekę nad plażami zapewniają miejskie przedsiębiorstwa komunalne. Bilet wstępu na praską plażę nad jeziorem Seberak kosztuje 3 korony, a dla dzieci koronę.
Naturystom polskim polecić mogę wygodny pobyt nad zaporą wodną w Pilznie. W sąsiedztwie jest camping, niestety tekstylny, na 190 namiotów. W ubiegłym roku biwakowanie kosztowało 4 korony za namiot, 3 korony za pobyt jednej osoby i 4 korony za samochód na dobę.
Obliczyliśmy, że w Czechosłowacji mamy 36 plaż naturystycznych, ale tylko kilka legalnych. W naszych saunach przestrzegamy zasady, by mężczyźni stanowili połowę korzystających z tego rodzaju relaksu. Wpuszczamy więc pary, rodziny, samotne kobiety, pojedynczych rodziców z dziećmi. Rekreacja odbywa się nago we wszystkich pomieszczeniach łaźni, a więc nie tylko w samej gorącej saunie. Niestety, nie dorobiliśmy się jeszcze basenu.
Jako ruch wciąż nie mamy własnego stowarzyszenia. Nie udało nam się także zorganizować w Czechosłowacji zjazdu. Pierwszym ogólnokrajowym spotkaniem była w lipcu ubiegłego roku impreza w Delegyhaza... na Węgrzech. Braliśmy tam udział w nagich igrzyskach sportowych.
Naszym najważniejszym zadaniem jest uzyskanie dla naturystów campingu, na bazie którego moglibyśmy rozpocząć organizowanie ogólnokrajowych spotkań sportowo-towarzyskich. Jedną z form aktywizacji naszego ruchu jest udział w pracach INOE - Międzynarodowej Organizacji Naturystów-Esperantystów, której prezesem jest Rudolf Balejik z Trenczyna.
Naturyzm czechosłowacki jest spokojny. Jego atrakcyjność nigdy nie zbliża się do granicy sensacji. Są wśród nas naturyści pamiętający czasy przedwojennego Klubu Nudystów Czechosłowacji. O czystość ruchu zabiegają nie tylko oni.
Łączę najlepsze pozdrowienia.
MECISLAW CHORZEMPA
NAGA rekreacja ma w Czechosłowacji historię sięgającą roku 1932, ale jej prawdziwy rozwój przypada na kilka ostatnich lat. Jako pierwsza zaakceptowała nasz ruch redakcja dziennika młodzieżowego "Mlada Fronta", a w ślad za nią poszła m. in. telewizja. W tej sytuacji niektóre rady narodowe zdecydowały się zagospodarować plaże dla naturystów.
W 1986 roku oddano do użytku plażę Praga-Kunratice, z dzienną frekwencją około 2 tys. osób, plażę Praga- Podoli, gdzie spotyka się około 50 osób, oraz plażę w Lhocie (Ligota) koło Brandysa nad Łabą, gdzie w czasie weekendu wypoczywa 6 tys. osób. W roku 1987 otwarto plażę Plezen-Bory nad zaporą wodną Ćeske Udoli.
Opiekę nad plażami zapewniają miejskie przedsiębiorstwa komunalne. Bilet wstępu na praską plażę nad jeziorem Seberak kosztuje 3 korony, a dla dzieci koronę.
Naturystom polskim polecić mogę wygodny pobyt nad zaporą wodną w Pilznie. W sąsiedztwie jest camping, niestety tekstylny, na 190 namiotów. W ubiegłym roku biwakowanie kosztowało 4 korony za namiot, 3 korony za pobyt jednej osoby i 4 korony za samochód na dobę.
Obliczyliśmy, że w Czechosłowacji mamy 36 plaż naturystycznych, ale tylko kilka legalnych. W naszych saunach przestrzegamy zasady, by mężczyźni stanowili połowę korzystających z tego rodzaju relaksu. Wpuszczamy więc pary, rodziny, samotne kobiety, pojedynczych rodziców z dziećmi. Rekreacja odbywa się nago we wszystkich pomieszczeniach łaźni, a więc nie tylko w samej gorącej saunie. Niestety, nie dorobiliśmy się jeszcze basenu.
Jako ruch wciąż nie mamy własnego stowarzyszenia. Nie udało nam się także zorganizować w Czechosłowacji zjazdu. Pierwszym ogólnokrajowym spotkaniem była w lipcu ubiegłego roku impreza w Delegyhaza... na Węgrzech. Braliśmy tam udział w nagich igrzyskach sportowych.
Naszym najważniejszym zadaniem jest uzyskanie dla naturystów campingu, na bazie którego moglibyśmy rozpocząć organizowanie ogólnokrajowych spotkań sportowo-towarzyskich. Jedną z form aktywizacji naszego ruchu jest udział w pracach INOE - Międzynarodowej Organizacji Naturystów-Esperantystów, której prezesem jest Rudolf Balejik z Trenczyna.
Naturyzm czechosłowacki jest spokojny. Jego atrakcyjność nigdy nie zbliża się do granicy sensacji. Są wśród nas naturyści pamiętający czasy przedwojennego Klubu Nudystów Czechosłowacji. O czystość ruchu zabiegają nie tylko oni.
Łączę najlepsze pozdrowienia.
MECISLAW CHORZEMPA
INFORMACJE Z ODDZIAŁÓW SNP
ODDZIAŁ BYDGOSKI Stowarzyszenia Naturystów Polskich długo nie mógł znaleźć oficjalnie zalegalizowanego partnera, który zechciałby "nagusom" pomóc od strony prawno-organizacyjnej w rozwijaniu działalności. Naturyzm kwitł więc przez długi czas w naszym regionie jedynie dzięki nieformalnym kontaktom stale rosnącej grupy jego zwolenników. W pewnym jednak momencie okazało się, że bez sformalizowania części działań dalszy rozwój będzie niemożliwy. Pomocną dłoń wyciągnęli wtedy do nas esperantyści. Można nawet powiedzieć, że bydgoskie SNP powstało przy Polskim Towarzystwie Esperantystów w Bydgoszczy.
Bydgoscy naturyści spotykają się w każdą pierwszą środę miesiąca w Kawiarni Bielawka w alejach Ossolińskich.
Amatorów wspólnego spędzania czasu mamy wielu, ale organizacyjnie nie jesteśmy zbyt mocni - dlatego czekamy przede wszystkim na tych, którzy chcieliby coś dla środowiska robić. A spraw do załatwienia jest bardzo dużo. Bydgoszcz położona jest tak blisko wielu pięknych jezior, że aż trudno uwierzyć, że nie dorobiliśmy się jeszcze własnej plaży z prawdziwego zdarzenia. Nie mniej ważnym problemem jest rozwój działalności w okresie zimy. Sauna i basen to rzeczy dla nas elementarne, nie zastąpi ich ani kulig, ani choinka dla dzieci, ani wieczorki taneczne znajdujące się w naszym planie imprez. Do zrobienia jest ciągle bardzo wiele. Nadal poszukujemy więc chętnych do współdziałania.
RYSZARD SZYLMAN
prezes SNP w Bydgoszczy
ODDZIAŁ BYDGOSKI Stowarzyszenia Naturystów Polskich długo nie mógł znaleźć oficjalnie zalegalizowanego partnera, który zechciałby "nagusom" pomóc od strony prawno-organizacyjnej w rozwijaniu działalności. Naturyzm kwitł więc przez długi czas w naszym regionie jedynie dzięki nieformalnym kontaktom stale rosnącej grupy jego zwolenników. W pewnym jednak momencie okazało się, że bez sformalizowania części działań dalszy rozwój będzie niemożliwy. Pomocną dłoń wyciągnęli wtedy do nas esperantyści. Można nawet powiedzieć, że bydgoskie SNP powstało przy Polskim Towarzystwie Esperantystów w Bydgoszczy.
Bydgoscy naturyści spotykają się w każdą pierwszą środę miesiąca w Kawiarni Bielawka w alejach Ossolińskich.
Amatorów wspólnego spędzania czasu mamy wielu, ale organizacyjnie nie jesteśmy zbyt mocni - dlatego czekamy przede wszystkim na tych, którzy chcieliby coś dla środowiska robić. A spraw do załatwienia jest bardzo dużo. Bydgoszcz położona jest tak blisko wielu pięknych jezior, że aż trudno uwierzyć, że nie dorobiliśmy się jeszcze własnej plaży z prawdziwego zdarzenia. Nie mniej ważnym problemem jest rozwój działalności w okresie zimy. Sauna i basen to rzeczy dla nas elementarne, nie zastąpi ich ani kulig, ani choinka dla dzieci, ani wieczorki taneczne znajdujące się w naszym planie imprez. Do zrobienia jest ciągle bardzo wiele. Nadal poszukujemy więc chętnych do współdziałania.
RYSZARD SZYLMAN
prezes SNP w Bydgoszczy
INFORMACJE Z ODDZIAŁÓW SNP
POZNAŃ: SZCZEGÓŁOWY PLAN IMPREZ JUŻ GOTOWY
POZNANIACY słyną z solidności i planowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach. Nie inaczej jest z naturystami z tamtego regionu. Gdy przygotowywali plan imprez, to z wyprzedzeniem rocznym. Dlatego już od dawna wiadomo, że Walne Zebranie Oddziału odbędzie się 19 września 1990 roku. Jest już nawet ustalona godzina: 17. Brakuje tylko miejsca spotkania...
Sezon 1990 rozpoczęli poznaniacy od oddziałowego zebrania, które wyznaczono na 4 stycznia. O to, czy dopiszą uczestnicy, nikt się specjalnie nie martwi, gdyż już na godzinę 19. tego samego dnia wyznaczono zabawę w Białej Damie przy pl. Niepodległości 20 w Kórniku. Pierwsza dyskoteka odbędzie się 4 lutego w Klubie Ratajan, na osiedlu Piastowskim 63.
Pierwsza impreza plenerowa zaplanowana została już na 24 marca. Jeśli tylko pogoda dopisze, to na plaży w Biskupicach nad Jeziorem Kowalskim tradycyjne topienie Marzanny na powitanie wiosny odbywać się już będzie w strojach "organizacyjnych".
Otwarcie sezonu letniego poznaniacy planują na 5 maja, na plaży w Biskupicach. Dwa dni później rozpocznie działalność solarium. 23 czerwca o godzinie 12. rozpoczną się wybory Miss i naturystyczny festyn. Zamknięcie sezonu letniego nastąpi 8 września, a pożegnalne ognisko zaplanowano na 29 września.
Zanim możliwe będą spotkania w plenerze, w każdy poniedziałek w godz. 18-20 na chętnych czeka sauna przy ul. Bema 12.
POZNAŃ: SZCZEGÓŁOWY PLAN IMPREZ JUŻ GOTOWY
POZNANIACY słyną z solidności i planowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach. Nie inaczej jest z naturystami z tamtego regionu. Gdy przygotowywali plan imprez, to z wyprzedzeniem rocznym. Dlatego już od dawna wiadomo, że Walne Zebranie Oddziału odbędzie się 19 września 1990 roku. Jest już nawet ustalona godzina: 17. Brakuje tylko miejsca spotkania...
Sezon 1990 rozpoczęli poznaniacy od oddziałowego zebrania, które wyznaczono na 4 stycznia. O to, czy dopiszą uczestnicy, nikt się specjalnie nie martwi, gdyż już na godzinę 19. tego samego dnia wyznaczono zabawę w Białej Damie przy pl. Niepodległości 20 w Kórniku. Pierwsza dyskoteka odbędzie się 4 lutego w Klubie Ratajan, na osiedlu Piastowskim 63.
Pierwsza impreza plenerowa zaplanowana została już na 24 marca. Jeśli tylko pogoda dopisze, to na plaży w Biskupicach nad Jeziorem Kowalskim tradycyjne topienie Marzanny na powitanie wiosny odbywać się już będzie w strojach "organizacyjnych".
Otwarcie sezonu letniego poznaniacy planują na 5 maja, na plaży w Biskupicach. Dwa dni później rozpocznie działalność solarium. 23 czerwca o godzinie 12. rozpoczną się wybory Miss i naturystyczny festyn. Zamknięcie sezonu letniego nastąpi 8 września, a pożegnalne ognisko zaplanowano na 29 września.
Zanim możliwe będą spotkania w plenerze, w każdy poniedziałek w godz. 18-20 na chętnych czeka sauna przy ul. Bema 12.
NAGO TYLKO ZA PIENIĄDZE
ROZMOWA Z ADRINĄ - STRIPTIZERKĄ
- Na której z plaż naturystycznych pani się opala?
- Na żadnej. Ja nie rozebrałabym się publicznie do naga. To krępujące.
- Nie rozumiem...
- Właśnie wszyscy tak myślą, jak pan. Uważają, że jeśli już ktoś jest striptizerką, to rozbiera się gdzie popadnie i przed kim się da. Tymczasem, prezentowanie ciała to mój zawód. Wykonuję go więc w określonych warunkach i w określonej sytuacji. Konkretnie na estradzie, w trakcie programu artystycznego. Wróćmy jednak do opalania. Rzeczywiście, powinnam prezentować ciało równo opalone, bez żadnych białych pasków, wyglądających nieestetycznie. Jadę więc do lasu i szukam dobrze ukrytej polany.
- Jak to było ten pierwszy raz, na estradzie?
- Nie ma co ukrywać: wstydziłam się. Nie patrzyłam na publiczność, starałam się wsłuchać w muzykę i nie myśleć o tym, co robię. Mój debiut był o tyle łatwiejszy, I że wcześniej występowałam na scenie w "normalnych" programach. Sporo tańczyłam w domach kultury, jeździłam z kabaretem, chodziłam też do szkoły baletowej.
- Nie dawało to satysfakcji?
- Nie dawało pieniędzy! Pieniędzy nie miałam też z pracy zawodowej. Z wykształcenia jestem technikiem-ekonomistą. Za pracę otrzymywałam grosze, nie wiele ponad 30 tys. zł. Czy ja jestem gorsza od innych? Dlaczego mam sobie nie pozwolić na czekoladę, pomarańcze czy banany! To taki luksus? A czy moje dziecko musi chodzić szaro, nieładnie ubrane?
- Czyli teraz pieniądze nie są dla pani problemem?
- Nie martwię się przynajmniej o podstawowe sprawy. Nie zastanawiam się nad tym, czy kupić mleko chude, czy pełnotłuste i ile znowu będę musiała zapłacić za prąd. Jasne, że chciałabym mieć lepszy samochód. "Maluch" przestaje mi wystarczać.
- O umiejętnościach striptizerek, o ich figurze, urodzie mówi się niezbyt pochlebnie.
- Przecież my wszystko musi my robić same. Nie współpracuje z nami choreograf czy kostiumolog. Ja na przykład niedawno uszyłam sobie własnoręcznie kozaczki z białego skaju ze srebrnymi ozdobami. Potrzebne mi są do "numeru" pod muzykę Michela Jacksona. Sama też wymyślam taniec odpowiedni dodanej melodii. A co do urody, to wszystko zależy od tego, co się komu podoba.
- Czy mogłaby pani podać swoje wymiary?
- Numer buta pięć i pół, wzrost 164 cm, biodra 90 cm, pas 60 cm, biust 90 cm.
- Co najbardziej męczy w pracy?
- Podróże. Każda trwa z reguły około miesiąca. Zabieram ze sobą dziecko, więc specjalnie nie tęsknię za nikim. Dzień układam tak, aby mały zasypiał już o godz. 20, kiedy zaczynam występy. Wracam do pokoju o pierwszej, drugiej w nocy. Czasami godzinę pośpię jeszcze w dzień, gdy dziecko się bawi.
- Jaka jest nasza publiczność?
- Złakniona golizny. Widać, że panowie przychodzą tylko po to, by zobaczyć gołą babę. Inaczej zachowują się goście zagraniczni. Dla nich lokal staje się miejscem relaksu, zabawy, odpoczynku. Nie mam też złych wspomnień. Owszem, padają z sali różne komentarze typu "ale mi się podobasz, mała". Raz tylko, w Kielcach, kiedy schodziłam ze sceny, jeden z konsumentów złapał mnie za nogę. Uderzyłam go w twarz i otrzymałam brawa od publiczności.
- Czym dla pani jest miłość?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. To bardzo ważne uczucie. Kobieta nie może bez niego żyć. Nie chodzi mi jedynie o miłość do mężczyzny, ale także do rodziny, o miłość macierzyńską. Właśnie ta ostatnia jest dla mnie najważniejsza. Gdybym drugi raz miała wyjść za mąż, to starałabym się zakochać w kimś zamożnym. Samą miłością człowiek nie wyżyje. Poza tym człowiek biedny, to - przynajmniej dla mnie - ktoś niezaradny, nieumiejący sobie radzić w życiu. Związek z kimś takim nie rokuje nadziei.
- A uczciwość?
- A gdzie są uczciwi? Nie mogę ostatnio nikogo takiego spotkać. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Dla mnie bardzo ważna jest na przykład lojalność. Staram się też postępować tak, aby innym nie wyrządzać krzywdy.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: JAN ZIELARZ
ROZMOWA Z ADRINĄ - STRIPTIZERKĄ
- Na której z plaż naturystycznych pani się opala?
- Na żadnej. Ja nie rozebrałabym się publicznie do naga. To krępujące.
- Nie rozumiem...
- Właśnie wszyscy tak myślą, jak pan. Uważają, że jeśli już ktoś jest striptizerką, to rozbiera się gdzie popadnie i przed kim się da. Tymczasem, prezentowanie ciała to mój zawód. Wykonuję go więc w określonych warunkach i w określonej sytuacji. Konkretnie na estradzie, w trakcie programu artystycznego. Wróćmy jednak do opalania. Rzeczywiście, powinnam prezentować ciało równo opalone, bez żadnych białych pasków, wyglądających nieestetycznie. Jadę więc do lasu i szukam dobrze ukrytej polany.
- Jak to było ten pierwszy raz, na estradzie?
- Nie ma co ukrywać: wstydziłam się. Nie patrzyłam na publiczność, starałam się wsłuchać w muzykę i nie myśleć o tym, co robię. Mój debiut był o tyle łatwiejszy, I że wcześniej występowałam na scenie w "normalnych" programach. Sporo tańczyłam w domach kultury, jeździłam z kabaretem, chodziłam też do szkoły baletowej.
- Nie dawało to satysfakcji?
- Nie dawało pieniędzy! Pieniędzy nie miałam też z pracy zawodowej. Z wykształcenia jestem technikiem-ekonomistą. Za pracę otrzymywałam grosze, nie wiele ponad 30 tys. zł. Czy ja jestem gorsza od innych? Dlaczego mam sobie nie pozwolić na czekoladę, pomarańcze czy banany! To taki luksus? A czy moje dziecko musi chodzić szaro, nieładnie ubrane?
- Czyli teraz pieniądze nie są dla pani problemem?
- Nie martwię się przynajmniej o podstawowe sprawy. Nie zastanawiam się nad tym, czy kupić mleko chude, czy pełnotłuste i ile znowu będę musiała zapłacić za prąd. Jasne, że chciałabym mieć lepszy samochód. "Maluch" przestaje mi wystarczać.
- O umiejętnościach striptizerek, o ich figurze, urodzie mówi się niezbyt pochlebnie.
- Przecież my wszystko musi my robić same. Nie współpracuje z nami choreograf czy kostiumolog. Ja na przykład niedawno uszyłam sobie własnoręcznie kozaczki z białego skaju ze srebrnymi ozdobami. Potrzebne mi są do "numeru" pod muzykę Michela Jacksona. Sama też wymyślam taniec odpowiedni dodanej melodii. A co do urody, to wszystko zależy od tego, co się komu podoba.
- Czy mogłaby pani podać swoje wymiary?
- Numer buta pięć i pół, wzrost 164 cm, biodra 90 cm, pas 60 cm, biust 90 cm.
- Co najbardziej męczy w pracy?
- Podróże. Każda trwa z reguły około miesiąca. Zabieram ze sobą dziecko, więc specjalnie nie tęsknię za nikim. Dzień układam tak, aby mały zasypiał już o godz. 20, kiedy zaczynam występy. Wracam do pokoju o pierwszej, drugiej w nocy. Czasami godzinę pośpię jeszcze w dzień, gdy dziecko się bawi.
- Jaka jest nasza publiczność?
- Złakniona golizny. Widać, że panowie przychodzą tylko po to, by zobaczyć gołą babę. Inaczej zachowują się goście zagraniczni. Dla nich lokal staje się miejscem relaksu, zabawy, odpoczynku. Nie mam też złych wspomnień. Owszem, padają z sali różne komentarze typu "ale mi się podobasz, mała". Raz tylko, w Kielcach, kiedy schodziłam ze sceny, jeden z konsumentów złapał mnie za nogę. Uderzyłam go w twarz i otrzymałam brawa od publiczności.
- Czym dla pani jest miłość?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. To bardzo ważne uczucie. Kobieta nie może bez niego żyć. Nie chodzi mi jedynie o miłość do mężczyzny, ale także do rodziny, o miłość macierzyńską. Właśnie ta ostatnia jest dla mnie najważniejsza. Gdybym drugi raz miała wyjść za mąż, to starałabym się zakochać w kimś zamożnym. Samą miłością człowiek nie wyżyje. Poza tym człowiek biedny, to - przynajmniej dla mnie - ktoś niezaradny, nieumiejący sobie radzić w życiu. Związek z kimś takim nie rokuje nadziei.
- A uczciwość?
- A gdzie są uczciwi? Nie mogę ostatnio nikogo takiego spotkać. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Dla mnie bardzo ważna jest na przykład lojalność. Staram się też postępować tak, aby innym nie wyrządzać krzywdy.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: JAN ZIELARZ
Natura kobiety
ODSŁONA PIERWSZA
JESZCZE z mglistym wspomnieniem jakiegoś niewyobrażalnie wspaniałego snu, pełnego tajemnic i mrocznych niespodzianek zakodowanych przez moje libido w szalonej podświadomości, z obrzmiałymi snem powiekami, słodko i leniwie ociężałym ciałem wchodzę do wanny, by wziąć poranny prysznic. Orzeźwiający strumień letniej wody powoli budzi moje ciało. Każdy jego fragment stopniowo odzyskuje swoją konieczną życiową kondycję. Budzi się w nim świadomość tego, po co istnieje.
Kobieta tak się ma do mężczyzny, jak to, co niedoskonale, do tego, co jest doskonale. Kobieta to omyłka natury, rodzi się ze zdefektowanych nasion, pod wpływem południowych wiatrów i deszczy, stąd też ma zgubną skłonność do współżycia z diabłem. (Tomasz z Akwinu)
MOJE CIAŁO jeszcze nie odzyskało normalnego, właściwego sobie rytmu, energii i harmonijnej jedności, a już potrzebne są zwinne ręce - ubierają, wygładzają, kroją chleb, parzą kawę, szykują śniadanie, głaszczą mądrą, płową głowę syna na dzień dobry, naprędce wykonują rutynowy codzienny makijaż, podlewają rośliny w domowej oranżerii, przyjacielsko poklepują jamnika po grzbiecie, wreszcie przekręcają klucz w drzwiach.
Teraz swój codzienny magiczny rytuał wykonują stopy - bieg po schodach i wyścig z autobusem, który ma mnie zawieźć do pracy. Moja praca: umysł musi podejmować szybkie i trafne decyzje; myśli muszą formułować jasno, precyzyjnie i logicznie, żeby inni rozumieli moje słowa. Spokój. Uwaga. Maksimum koncentracji. Skuteczność działania. Pełnia szczęścia. W tej pracy forma i treść muszą istnieć we wzajemnej równowadze.
Kobieta jest zasadą, która rządzi; rozumem, który kieruje; głosem, który rozkazuje. Jest powszechną i totalną przyczyną, początkiem wydarzeń, źródłem rzeczy. Kieruje czasem jak fortuna historią. Nic się jej nie może wymknąć, trzyma w ręku wszystko... Wszystko trzyma w swej kiecce, wszystko nagina do swych kaprysów i namiętności... (Bracia Goncourt)
PORCJA EMOCJI i ostrych napięć psychicznych, którą otrzymuję w nagrodę za dobrze wykonaną pracę, powoduje, że idę z pochyloną głową przez park i widzę miliony pożółkłych, zdeptanych liści, ponure kałuże i zziębnięte ptaki ze skulonymi skrzydłami. Najpierw wchłonięta przez tłum uliczny, potem uwięziona w autobusowym tłoku rozpoczynam swoją sztafetę w wyścigu o przetrwanie. Widzę szare twarze innych ludzi, kolejki, słyszę krótkie, surowe, poszarpane zdania, które jedni rzucają drugim jak ochłapy pocieszenia. Wdycham wyziewy ulic, sklepów, ludzi. Rynnologiczna katastrofa.
Przede wszystkim powinieneś nabrać przekonania, że każda kobieta jest do zdobycia, wystarczy tylko zastawić sidła. Prędzej na wiosnę zamilkną ptaki, a latem koniki polne, a pies myśliwski ucieknie przed zającem, niż kobieta oprze się czułym zalotom młodego mężczyzny. (Owidiusz, Ars amatoia)
NA ROGU mojej ulicy pomnik, ten sam, niezmiennie ten sam facet z granatową twarzą chwieje się na wietrze i coś bełkocze. Aby utrzymać równowagę, obciążyłam siatami pełnymi zakupów obie ręce. Gdzie mam trzymać parasol? Chyba mam za mało rąk. To nic, że bolą mnie nogi. Po powrocie do domu zrobię sobie masaż stóp. 0, syn już wrócił ze szkoły, jaka to radość, że wreszcie możemy chwilę pobyć razem. Przytulam go mocno, trwamy tak jakiś czas, kołysząc się bezpiecznie jak silne drzewa. Zjawia się muzyka. Jakoś wstrzela się w mój nastrój Nico ze swoim The end. Obiad zaimprowizowany w pośpiechu ("mamo, ty i tak na zawsze zostaniesz czarodziejką kuchni") byłby pewnie przyjęty z najwyższą pogardą przez konesera typu Bril-Iat-Savarin. Nie powiem ci, co jem, więc nie będziesz wiedzieć, kim jestem. Teraz ten nerwowy wyścig z czasem. Sprzątanie, przepierka; kolejnego papierosa zapalam z obrzydliwą świadomością spustoszeń, jakie czyni w moim organizmie. Lustro w przedpokoju. Zatrzymuję się przed nim na chwilę - widzę szczupłą kobietę o zmęczonej twarzy.
Mężczyzna jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta jest chwałą mężczyzny. (Stary Testament)
OTO JESTEM. Sam na sam z własną tożsamością. W lustrze naprzeciw mnie - ja, kobieta, zamotana w obszerny, stylowy sweter, drobna, niepozorna. Patrzą na mnie moje oczy - jeszcze pełne blasku, jeszcze gdzieś w nich czai się iskierka wielkich porywów fantazji, szczęścia, kaskad radości i filozoficznej zadumy. I widzę mnóstwo jeszcze, tylko już nie wiem, czy to jestem ja sama widziana przez siebie, czy widzę zapamiętane wrażenie innych.
Kobiety, kobiety, zwierzątka miłe i złośliwe! Kto uczynił was tak biegłymi znawczyniami dusz naszych, kto wam dał to oko tak przenikliwe - zwłaszcza na to, co jest w nas poziome, nędzne, obmierzle. Miałażby ta wiedza wasza być pewnego rodzaju współdźwięcznością duchową? (Ardegno Soffici)
REFLEKSYJNY NASTRÓJ uniósł mnie gdzieś daleko, tam, gdzie w czystym powietrzu szybują kobiece marzenia, gdzie czarownice pędzą na miotłach, by trochę poplotkować z koleżankami, godzinami bić pianę, a świata przy tym wcale nie ulepszając kobiecość... Kiedy spytałam mojego fryzjera, golącego maszynką moją potylicę i skronie, czy nie zestrzyże mi całej mojej kobiecości, odparł: "Pani ma tego tyle, że nawet łysa będzie wzbudzać zainteresowanie i nikt nie zwątpi w Pani kobiecość". Cóż, mój fryzjer wiedział, w rzeczy samej, czym jest kobiecość.
Każdy przyzna, że dziesięcioletnia dziewczynka ma dwadzieścia razy więcej sprytu niż mały urwis w tym samym wieku. Czemuż w dwudziestym roku staje się dużą idiotką, niezręczną, nieśmiałą i lękającą się pająka, urwis zaś inteligentnym mężczyzną? (Stendhal)
PRZYTULNIE TU. Pies wpasował się szczelnie w zagłębienie fotela, łeb położył mi na kolanach. Pijemy sobie z synem wieczorną herbatę. (Urodziłam cię dość dawno, i, jak do tej pory, jest to najwspanialsze wydarzenie mojego życia. Byłam wtedy taka młoda, bałam się zła i krzywd, jakie mogą wyrządzić nam ludzie. Ciągle próbuję ochraniać nas, ocalam siebie i ciebie przed głupotą i agresją świata. Daję Ci wolność bycia sobą, oparcie, pogodę ducha i miliony trosk. Nie dam Ci samochodu, mieszkania, dostatku ani przepustki do szczęśliwego życia. Weź to, co mam, wszystkie książki i muzykę. Sam zostań mężczyzną - w tym nie potrafię Ci pomóc. Gdy będziesz dorosły, będziesz chyba wiedział, co z tym wszystkim zrobić.)
Coś szyję, dziergam, czytam. Dzień dobiega końca. Zmywam z siebie kurz życia, woda zabiera ze sobą cały ciężar moich lat, znów czuję swoje ciało, ciepłe i delikatne, słyszę, jak spokojnie pulsuje we mnie życie.
Łóżko przyjmuje mnie jak azylanta, przytulam się do zimnej ściany i wierzę, że jutro będzie jutro.
Znalem od dawna różne smaki drzewa,/ Każdy liść, korę, próchno w każdej dziupli,/ Zapachy ptaków, skrzydeł nietoperzy,/ Nie miałem wzroku: pókiś ty nie przyszła,/ Dotknęła powiek mych końcami palców, / Drzewa rozbłysły, w wir burz się stopiły,/ Nie byłam nigdy przedtem świadom nieba. (Robert Graves, Dar wzroku)
Jeszcze przez chwilę kołyszą mnie moje myśli i odpływam...
E.K.
ODSŁONA PIERWSZA
JESZCZE z mglistym wspomnieniem jakiegoś niewyobrażalnie wspaniałego snu, pełnego tajemnic i mrocznych niespodzianek zakodowanych przez moje libido w szalonej podświadomości, z obrzmiałymi snem powiekami, słodko i leniwie ociężałym ciałem wchodzę do wanny, by wziąć poranny prysznic. Orzeźwiający strumień letniej wody powoli budzi moje ciało. Każdy jego fragment stopniowo odzyskuje swoją konieczną życiową kondycję. Budzi się w nim świadomość tego, po co istnieje.
Kobieta tak się ma do mężczyzny, jak to, co niedoskonale, do tego, co jest doskonale. Kobieta to omyłka natury, rodzi się ze zdefektowanych nasion, pod wpływem południowych wiatrów i deszczy, stąd też ma zgubną skłonność do współżycia z diabłem. (Tomasz z Akwinu)
MOJE CIAŁO jeszcze nie odzyskało normalnego, właściwego sobie rytmu, energii i harmonijnej jedności, a już potrzebne są zwinne ręce - ubierają, wygładzają, kroją chleb, parzą kawę, szykują śniadanie, głaszczą mądrą, płową głowę syna na dzień dobry, naprędce wykonują rutynowy codzienny makijaż, podlewają rośliny w domowej oranżerii, przyjacielsko poklepują jamnika po grzbiecie, wreszcie przekręcają klucz w drzwiach.
Teraz swój codzienny magiczny rytuał wykonują stopy - bieg po schodach i wyścig z autobusem, który ma mnie zawieźć do pracy. Moja praca: umysł musi podejmować szybkie i trafne decyzje; myśli muszą formułować jasno, precyzyjnie i logicznie, żeby inni rozumieli moje słowa. Spokój. Uwaga. Maksimum koncentracji. Skuteczność działania. Pełnia szczęścia. W tej pracy forma i treść muszą istnieć we wzajemnej równowadze.
Kobieta jest zasadą, która rządzi; rozumem, który kieruje; głosem, który rozkazuje. Jest powszechną i totalną przyczyną, początkiem wydarzeń, źródłem rzeczy. Kieruje czasem jak fortuna historią. Nic się jej nie może wymknąć, trzyma w ręku wszystko... Wszystko trzyma w swej kiecce, wszystko nagina do swych kaprysów i namiętności... (Bracia Goncourt)
PORCJA EMOCJI i ostrych napięć psychicznych, którą otrzymuję w nagrodę za dobrze wykonaną pracę, powoduje, że idę z pochyloną głową przez park i widzę miliony pożółkłych, zdeptanych liści, ponure kałuże i zziębnięte ptaki ze skulonymi skrzydłami. Najpierw wchłonięta przez tłum uliczny, potem uwięziona w autobusowym tłoku rozpoczynam swoją sztafetę w wyścigu o przetrwanie. Widzę szare twarze innych ludzi, kolejki, słyszę krótkie, surowe, poszarpane zdania, które jedni rzucają drugim jak ochłapy pocieszenia. Wdycham wyziewy ulic, sklepów, ludzi. Rynnologiczna katastrofa.
Przede wszystkim powinieneś nabrać przekonania, że każda kobieta jest do zdobycia, wystarczy tylko zastawić sidła. Prędzej na wiosnę zamilkną ptaki, a latem koniki polne, a pies myśliwski ucieknie przed zającem, niż kobieta oprze się czułym zalotom młodego mężczyzny. (Owidiusz, Ars amatoia)
NA ROGU mojej ulicy pomnik, ten sam, niezmiennie ten sam facet z granatową twarzą chwieje się na wietrze i coś bełkocze. Aby utrzymać równowagę, obciążyłam siatami pełnymi zakupów obie ręce. Gdzie mam trzymać parasol? Chyba mam za mało rąk. To nic, że bolą mnie nogi. Po powrocie do domu zrobię sobie masaż stóp. 0, syn już wrócił ze szkoły, jaka to radość, że wreszcie możemy chwilę pobyć razem. Przytulam go mocno, trwamy tak jakiś czas, kołysząc się bezpiecznie jak silne drzewa. Zjawia się muzyka. Jakoś wstrzela się w mój nastrój Nico ze swoim The end. Obiad zaimprowizowany w pośpiechu ("mamo, ty i tak na zawsze zostaniesz czarodziejką kuchni") byłby pewnie przyjęty z najwyższą pogardą przez konesera typu Bril-Iat-Savarin. Nie powiem ci, co jem, więc nie będziesz wiedzieć, kim jestem. Teraz ten nerwowy wyścig z czasem. Sprzątanie, przepierka; kolejnego papierosa zapalam z obrzydliwą świadomością spustoszeń, jakie czyni w moim organizmie. Lustro w przedpokoju. Zatrzymuję się przed nim na chwilę - widzę szczupłą kobietę o zmęczonej twarzy.
Mężczyzna jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta jest chwałą mężczyzny. (Stary Testament)
OTO JESTEM. Sam na sam z własną tożsamością. W lustrze naprzeciw mnie - ja, kobieta, zamotana w obszerny, stylowy sweter, drobna, niepozorna. Patrzą na mnie moje oczy - jeszcze pełne blasku, jeszcze gdzieś w nich czai się iskierka wielkich porywów fantazji, szczęścia, kaskad radości i filozoficznej zadumy. I widzę mnóstwo jeszcze, tylko już nie wiem, czy to jestem ja sama widziana przez siebie, czy widzę zapamiętane wrażenie innych.
Kobiety, kobiety, zwierzątka miłe i złośliwe! Kto uczynił was tak biegłymi znawczyniami dusz naszych, kto wam dał to oko tak przenikliwe - zwłaszcza na to, co jest w nas poziome, nędzne, obmierzle. Miałażby ta wiedza wasza być pewnego rodzaju współdźwięcznością duchową? (Ardegno Soffici)
REFLEKSYJNY NASTRÓJ uniósł mnie gdzieś daleko, tam, gdzie w czystym powietrzu szybują kobiece marzenia, gdzie czarownice pędzą na miotłach, by trochę poplotkować z koleżankami, godzinami bić pianę, a świata przy tym wcale nie ulepszając kobiecość... Kiedy spytałam mojego fryzjera, golącego maszynką moją potylicę i skronie, czy nie zestrzyże mi całej mojej kobiecości, odparł: "Pani ma tego tyle, że nawet łysa będzie wzbudzać zainteresowanie i nikt nie zwątpi w Pani kobiecość". Cóż, mój fryzjer wiedział, w rzeczy samej, czym jest kobiecość.
Każdy przyzna, że dziesięcioletnia dziewczynka ma dwadzieścia razy więcej sprytu niż mały urwis w tym samym wieku. Czemuż w dwudziestym roku staje się dużą idiotką, niezręczną, nieśmiałą i lękającą się pająka, urwis zaś inteligentnym mężczyzną? (Stendhal)
PRZYTULNIE TU. Pies wpasował się szczelnie w zagłębienie fotela, łeb położył mi na kolanach. Pijemy sobie z synem wieczorną herbatę. (Urodziłam cię dość dawno, i, jak do tej pory, jest to najwspanialsze wydarzenie mojego życia. Byłam wtedy taka młoda, bałam się zła i krzywd, jakie mogą wyrządzić nam ludzie. Ciągle próbuję ochraniać nas, ocalam siebie i ciebie przed głupotą i agresją świata. Daję Ci wolność bycia sobą, oparcie, pogodę ducha i miliony trosk. Nie dam Ci samochodu, mieszkania, dostatku ani przepustki do szczęśliwego życia. Weź to, co mam, wszystkie książki i muzykę. Sam zostań mężczyzną - w tym nie potrafię Ci pomóc. Gdy będziesz dorosły, będziesz chyba wiedział, co z tym wszystkim zrobić.)
Coś szyję, dziergam, czytam. Dzień dobiega końca. Zmywam z siebie kurz życia, woda zabiera ze sobą cały ciężar moich lat, znów czuję swoje ciało, ciepłe i delikatne, słyszę, jak spokojnie pulsuje we mnie życie.
Łóżko przyjmuje mnie jak azylanta, przytulam się do zimnej ściany i wierzę, że jutro będzie jutro.
Znalem od dawna różne smaki drzewa,/ Każdy liść, korę, próchno w każdej dziupli,/ Zapachy ptaków, skrzydeł nietoperzy,/ Nie miałem wzroku: pókiś ty nie przyszła,/ Dotknęła powiek mych końcami palców, / Drzewa rozbłysły, w wir burz się stopiły,/ Nie byłam nigdy przedtem świadom nieba. (Robert Graves, Dar wzroku)
Jeszcze przez chwilę kołyszą mnie moje myśli i odpływam...
E.K.
Mężczyzna Twoich marzeń
DROGA REDAKCJO
MÓJ IDEAŁ mężczyzny istnieje naprawdę. Tylko - niestety - jest już z inną. Na tym polega mój osobisty dramat. Jak wygląda ten ideał? Jego wymiary mówią same za siebie: wzrost - 185 cm, obwód klatki piersiowej - 125 cm, biceps - 47 cm w obwodzie, pas - 85 cm, obwód łydki - 55 cm, waga - 83 kg, włosy jasne, głowa lekko łysiejąca (nieduże zakola).
Mój ideał jest mężczyzną stanowczym. Być może, iż mniej tolerancyjne kobiety nazwałyby go despotą. Powinien mieć pewne siebie spojrzenie i luz. Jeśli chce czegoś od kobiety, to powinien to brać nawet siłą, której mu oczywiście nie może brakować. Nie uważam też, aby podawanie mężczyźnie pantofli czy gotowanie mu obiadów było naganne. Idealny mężczyzna musi tego żądać.
Mój ideał musi być także sprawny seksualnie. Dobór seksualny jest rzeczą ważną, a przecież przez wiele osób, zwłaszcza kobiety lekceważoną. Przy czym nie chodzi mi tutaj wcale o częstotliwość stosunków, choć ja chciałabym się kochać ze swoim ideałem przynajmniej raz dziennie.
Niezwykle ważną rzeczą w życiu są pieniądze. Nie mam na myśli jakichś zawrotnych sum czy luksusowych willi. Każdej kobiecie potrzebna jest jednak stabilizacja, przynajmniej na poziomie poloneza i własnościowego M-5. Mężczyzna powinien więc dążyć do zdobycia tych podstawowych rzeczy. Dobrze, jeśli będzie nimi dysponował już koło trzydziestki. Nie może być ideałem nawet najwspanialszy pod każdym względem mężczyzna, jeśli nie będzie miał grosza przy duszy. Brak pieniędzy i zaplecza materialnego wprowadza do każdego związku nerwowość, co w konsekwencji prowadzi do rozpadu więzi małżeńskich.
Elżbieta, lat 34
DROGA REDAKCJO
MÓJ IDEAŁ mężczyzny istnieje naprawdę. Tylko - niestety - jest już z inną. Na tym polega mój osobisty dramat. Jak wygląda ten ideał? Jego wymiary mówią same za siebie: wzrost - 185 cm, obwód klatki piersiowej - 125 cm, biceps - 47 cm w obwodzie, pas - 85 cm, obwód łydki - 55 cm, waga - 83 kg, włosy jasne, głowa lekko łysiejąca (nieduże zakola).
Mój ideał jest mężczyzną stanowczym. Być może, iż mniej tolerancyjne kobiety nazwałyby go despotą. Powinien mieć pewne siebie spojrzenie i luz. Jeśli chce czegoś od kobiety, to powinien to brać nawet siłą, której mu oczywiście nie może brakować. Nie uważam też, aby podawanie mężczyźnie pantofli czy gotowanie mu obiadów było naganne. Idealny mężczyzna musi tego żądać.
Mój ideał musi być także sprawny seksualnie. Dobór seksualny jest rzeczą ważną, a przecież przez wiele osób, zwłaszcza kobiety lekceważoną. Przy czym nie chodzi mi tutaj wcale o częstotliwość stosunków, choć ja chciałabym się kochać ze swoim ideałem przynajmniej raz dziennie.
Niezwykle ważną rzeczą w życiu są pieniądze. Nie mam na myśli jakichś zawrotnych sum czy luksusowych willi. Każdej kobiecie potrzebna jest jednak stabilizacja, przynajmniej na poziomie poloneza i własnościowego M-5. Mężczyzna powinien więc dążyć do zdobycia tych podstawowych rzeczy. Dobrze, jeśli będzie nimi dysponował już koło trzydziestki. Nie może być ideałem nawet najwspanialszy pod każdym względem mężczyzna, jeśli nie będzie miał grosza przy duszy. Brak pieniędzy i zaplecza materialnego wprowadza do każdego związku nerwowość, co w konsekwencji prowadzi do rozpadu więzi małżeńskich.
Elżbieta, lat 34
Mężczyzna Twoich marzeń
NIE MOŻE CHRAPAĆ
OD 7 LAT jestem mężatką. Mam więc pewne doświadczenie oraz tak zwaną znajomość realiów. Wiem, że ten mężczyzna, który 7 lat temu przynosił kwiaty, obrzucał mnie prezentami, ciągle powtarzał: "Kocham, ach jak bardzo kocham", to teraz już inny człowiek - zmęczony, znerwicowany, mający do mnie pretensje o głupstwa. Mój ideał mężczyzny, ten wymyślony, może wydawać się niezbyt idealny, ale powinien sprawdzić się w małżeńskim życiu, trwającym przez lata, a nie kilka miesięcy.
Czego nie może robić ideał: - nie może chrapać; - nie może sypiać po obiedzie; - nie może być gadatliwy; - nie może często chorować (chodzi o różnego rodzaju bóle głowy, drobne przeziębienia itd., czyli o wymówki); - nie może być sknerą; -nie może chodzić dwa dni w tych samych skarpetach; - nie może być odrażający;
Co może robić mój ideał: -może zapraszać kolegów z pracy do domu; - może prać moją bieliznę; - może w moim towarzystwie oglądać filmy pornograficzne; - może być nieco za szczupły lub nieco za gruby; - może być nieco za wysoki;
Co musi robić mój ideał; - musi umieć zrobić sobie jedzenie; - musi prasować swoje koszule; - musi umieć wbić gwóźdź w ścianę; - musi chodzić do kina tylko ze mną; - musi lubić moją matkę; - musi kochać dzieci; - musi mieć uczciwą pracę; - musi pamiętać o rocznicy ślubu.
HALINA z Warszawy (nazwisko i adres wyłącznie do wiadomości redakcji)
NIE MOŻE CHRAPAĆ
OD 7 LAT jestem mężatką. Mam więc pewne doświadczenie oraz tak zwaną znajomość realiów. Wiem, że ten mężczyzna, który 7 lat temu przynosił kwiaty, obrzucał mnie prezentami, ciągle powtarzał: "Kocham, ach jak bardzo kocham", to teraz już inny człowiek - zmęczony, znerwicowany, mający do mnie pretensje o głupstwa. Mój ideał mężczyzny, ten wymyślony, może wydawać się niezbyt idealny, ale powinien sprawdzić się w małżeńskim życiu, trwającym przez lata, a nie kilka miesięcy.
Czego nie może robić ideał: - nie może chrapać; - nie może sypiać po obiedzie; - nie może być gadatliwy; - nie może często chorować (chodzi o różnego rodzaju bóle głowy, drobne przeziębienia itd., czyli o wymówki); - nie może być sknerą; -nie może chodzić dwa dni w tych samych skarpetach; - nie może być odrażający;
Co może robić mój ideał: -może zapraszać kolegów z pracy do domu; - może prać moją bieliznę; - może w moim towarzystwie oglądać filmy pornograficzne; - może być nieco za szczupły lub nieco za gruby; - może być nieco za wysoki;
Co musi robić mój ideał; - musi umieć zrobić sobie jedzenie; - musi prasować swoje koszule; - musi umieć wbić gwóźdź w ścianę; - musi chodzić do kina tylko ze mną; - musi lubić moją matkę; - musi kochać dzieci; - musi mieć uczciwą pracę; - musi pamiętać o rocznicy ślubu.
HALINA z Warszawy (nazwisko i adres wyłącznie do wiadomości redakcji)
Dziewczyna Kwartału
Na poprzednich stronach (s. 15 i rozkładówka) prezentujemy naszą Dziewczynę Kwartału. Ładna? Nam się podoba. Jaka będzie następna, zależy od Was, Czytelnicy. Czekamy na propozycje. Przesyłajcie pod adresem redakcji slajdy z kandydatkami do tytułu Dziewczyny Kwartału. Stawiamy tylko jeden warunek: zdjęcia trzeba wykonać w plenerze i w pięciu ujęciach.
Po dwunastu miesiącach 1990 r. wybierzemy Dziewczynę Roku. Zasady głosowania są proste. Nadesłać trzeba cztery zakreślone kupony z czterech kolejnych wydań "Natura, Naturyzm", wybierając tylko jedną kandydatkę.
Wszyscy, którzy prześlą cztery kupony, wezmą udział w losowaniu cennych nagród.
Autorzy wykorzystanych w druku prac otrzymują honorarium, pozostałe zwrócimy. Chętnie także drukować będziemy inne zdjęcia z plaż naturystycznych. Wszystkich fotografujących zapraszamy do współpracy.
Pierwszy kupon konkursowy zostanie zamieszczony już w marcu, w kolejnym numerze naszego kwartalnika.
Na poprzednich stronach (s. 15 i rozkładówka) prezentujemy naszą Dziewczynę Kwartału. Ładna? Nam się podoba. Jaka będzie następna, zależy od Was, Czytelnicy. Czekamy na propozycje. Przesyłajcie pod adresem redakcji slajdy z kandydatkami do tytułu Dziewczyny Kwartału. Stawiamy tylko jeden warunek: zdjęcia trzeba wykonać w plenerze i w pięciu ujęciach.
Po dwunastu miesiącach 1990 r. wybierzemy Dziewczynę Roku. Zasady głosowania są proste. Nadesłać trzeba cztery zakreślone kupony z czterech kolejnych wydań "Natura, Naturyzm", wybierając tylko jedną kandydatkę.
Wszyscy, którzy prześlą cztery kupony, wezmą udział w losowaniu cennych nagród.
Autorzy wykorzystanych w druku prac otrzymują honorarium, pozostałe zwrócimy. Chętnie także drukować będziemy inne zdjęcia z plaż naturystycznych. Wszystkich fotografujących zapraszamy do współpracy.
Pierwszy kupon konkursowy zostanie zamieszczony już w marcu, w kolejnym numerze naszego kwartalnika.
Pobocza naturyzmu
MIĘDZYNORODOWA federacja Naturystyczna (INF) na XIV Kongresie we Francji, w Cap d'Agde, przyjęta następującą definicję naturyzmu: Sposób życia w harmonii z naturą charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody. Jest to zatem forma rekreacji o charakterze rodzinnym, grupowym. Na oficjalnie zaakceptowanym od 1976 roku przez Federację emblemacie do oznaczania obiektów naturystycznych przedstawione są cztery nagie postacie - kobieta, mężczyzna i dwoje dzieci.
A jak jest na naszych plażach? Zachwiane są proporcje płci. Panów jest około 50 procent, pań 30, a dzieci do lat 15 około 20 procent. Wynika z tego, że na jedną statystyczną parę przypada dodatkowo jeden "samotnik". I to już świadczy o pewnej dwuznaczności sytuacji i każe się zastanawiać nad tym, dlaczego pojedynczych amatorów naturyzmu jest więcej niż naturystek?
Gdyby przeciętnego odbiorcę informacji głoszonych do niedawna przez polskie massmedia zapytać o to, kto zacz ci naturyści, to zapewne otrzymalibyśmy odpowiedź, że to ludzie, którzy najpierw się rozbierają, a potem wybierają spośród siebie najładniejszą naguskę. Ta swoista obsesja obwoływania królowych nagości przybrała swego czasu rozmiary epidemii. Całe szczęście, że to już chyba przeszłość.
Doc. Zbigniew Lew Starowicz, seksuolog, wypowiedział na ten temat następującą opinię: Sam fakt urządzania konkursów przeczy idei ruchu. Naturyzm zakłada, że ciało najważniejsze nie jest. Przeciwnie - jest naturalne, nie wzbudza emocji, nie powinno się więc reagować na atrakcyjność ciała. Konkursy natomiast prowokują do stałej oceny, więc również do podziału na ładnych i brzydkich, lepszych i gorszych, atrakcyjnych i nieatrakcyjnych. Powstaje hierarchia, tworzą się grupy, wyróżnia się arystokracja i pospólstwo golasów. Zresztą, negatywne stanowisko wobec organizowania wyborów Miss i Mister wśród naturystów wyraziła niedawno International Naturist Federation.
Ale w polskich warunkach? Jedne wybory Miss Polonia Natura nie spowodują dziury w niebie. Ta impreza jest sympatyczna i chyba akceptowana także przez "prawdziwych" naturystów.
Duże zyski, jakie osiągają kupczący nagością (bo nadal dobrze się ona sprzedaje), sprawiają, że zatracają oni często zdrowy rozsądek. Był w związku z tym proces sądowy o zniesławienie, gdy w belgijskim soft-porno magazynie "Revelation" ukazał się fotoreportaż anonimowego autora z jednego z balów "naturystycznych" w Warszawie, z niezbyt pochlebnym dla Polaków komentarzem. Zresztą w zachodnich magazynach publikowane bywają zdjęcia rozebranych Polek - bez ich wiedzy i akceptacji, i często w taki właśnie sposób wykonane. Są tez tego rodzaju konterfekty sprzedawane na małomiasteczkowych jarmarkach, zasilając zbiory co niektórych "kolekcjonerów", którym takie eksponaty są widać do czegoś potrzebne.
Osobny temat to publikacje w prasie. W naszym kołtuńskim społeczeństwie ujawnienie w ten sposób, że ktoś bywa w gronie naturystycznym było przyczyną awantur i niesnasek w rodzinie, kłopotów w pracy, nagabywania przez seksualnych maniaków, wyklinania z kościelnych ambon, potępiania w miejscu zamieszkania... Takie są konkretne przykłady nietolerancji.
Pojawienie się tych relacji w powszechnym obiegu staje się nierzadko skandalem obyczajowym, w którym poszkodowanymi są ci przedstawieni na zapisie - filmowym, fotograficznym, telewizyjnym. Nie można usprawiedliwiać tego faktem, iż samo rozebranie się kogoś na publicznej plaży upoważnia wszystkich tych "rejestratorów" do rozpowszechniania materiałów tam wykonanych. Konwencja plaży sprawia, że wszyscy są tu nadzy i dlatego w identycznej sytuacji. Tego rodzaju inność, a jednocześnie jednakowość, jest akceptowana tylko w zamkniętym gronie.
Całkowita skrajność to przestępcy, którzy wykonują znienacka zdjęcia na plażach naturystycznych i wykorzystują je potem jako materiał do szantażowania pań, grożąc - w razie niespełnienia żądań - ich publicznym ujawnieniem. Za taki postępek grozi wysoka kara, która powinna zmusić tych fiksatów do zaniechania prób tego niecnego procederu.
Jakby nie było, a są różne tego powody i przyczyny, nadal znaczna część tzw. opinii publicznej traktuje wszystkich naturystów jak dewiantów. Tymczasem - są na to potwierdzone wiarygodnymi badaniami dowody - liczba dewiantów na plażach naturystycznych jest znacznie mniejsza niż na plażach konwencjonalnych. Na tych ostatnich zawsze bardziej tłoczno, łatwiej o anonimowość. Tam bez trudu można się ukryć, zniknąć i realizować swoje "odchylone" upodobania.
Prawdą jednak jest to, że na nasze plaże amatorzy nagości trafiają nie dlatego, że to zdrowo dla ciała i psychiki, ale dlatego, że kierują się motywami, nazwijmy je, erotycznymi lub seksualnymi (seks i erotyka to dwa różne pojęcia). Z racji panujących tu specyficznych warunków, z ponad trzydziestu rodzajów różnych odmieńców najczęściej przychodzą podglądacze, ekshibicjoniści, narcyści, nimfomani. Szczególną grupą - o czym można przekonać się czytając inseraty w magazynie "Relaks" - są pary utożsamiające naturyzm z pluralizmem seksualnym. Specjalną enklawę tworzy mniejszość homoseksualna. Zachowanie ich wszystkich jest jednak tak charakterystyczne i tak znacznie odbiega od przyjętych zasad oraz norm obowiązujących na obiektach "N", że osobnicy ci są bardzo szybko rozszyfrowani w swych słabostkach i narażeni tym samym na swoisty ostracyzm.
Poruszone tu problemy dotyczą tylko marginesu naturyzmu, a taki margines istnieje wszędzie. W najzdrowszym społeczeństwie i w każdym środowisku. Nie ma na to rady. Różni odchyleńcy przenikają i do nas. Jest ich ułamek procenta, może jeszcze mniej.
KRZYSZTOF ANTOŃ
MIĘDZYNORODOWA federacja Naturystyczna (INF) na XIV Kongresie we Francji, w Cap d'Agde, przyjęta następującą definicję naturyzmu: Sposób życia w harmonii z naturą charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody. Jest to zatem forma rekreacji o charakterze rodzinnym, grupowym. Na oficjalnie zaakceptowanym od 1976 roku przez Federację emblemacie do oznaczania obiektów naturystycznych przedstawione są cztery nagie postacie - kobieta, mężczyzna i dwoje dzieci.
A jak jest na naszych plażach? Zachwiane są proporcje płci. Panów jest około 50 procent, pań 30, a dzieci do lat 15 około 20 procent. Wynika z tego, że na jedną statystyczną parę przypada dodatkowo jeden "samotnik". I to już świadczy o pewnej dwuznaczności sytuacji i każe się zastanawiać nad tym, dlaczego pojedynczych amatorów naturyzmu jest więcej niż naturystek?
Gdyby przeciętnego odbiorcę informacji głoszonych do niedawna przez polskie massmedia zapytać o to, kto zacz ci naturyści, to zapewne otrzymalibyśmy odpowiedź, że to ludzie, którzy najpierw się rozbierają, a potem wybierają spośród siebie najładniejszą naguskę. Ta swoista obsesja obwoływania królowych nagości przybrała swego czasu rozmiary epidemii. Całe szczęście, że to już chyba przeszłość.
Doc. Zbigniew Lew Starowicz, seksuolog, wypowiedział na ten temat następującą opinię: Sam fakt urządzania konkursów przeczy idei ruchu. Naturyzm zakłada, że ciało najważniejsze nie jest. Przeciwnie - jest naturalne, nie wzbudza emocji, nie powinno się więc reagować na atrakcyjność ciała. Konkursy natomiast prowokują do stałej oceny, więc również do podziału na ładnych i brzydkich, lepszych i gorszych, atrakcyjnych i nieatrakcyjnych. Powstaje hierarchia, tworzą się grupy, wyróżnia się arystokracja i pospólstwo golasów. Zresztą, negatywne stanowisko wobec organizowania wyborów Miss i Mister wśród naturystów wyraziła niedawno International Naturist Federation.
Ale w polskich warunkach? Jedne wybory Miss Polonia Natura nie spowodują dziury w niebie. Ta impreza jest sympatyczna i chyba akceptowana także przez "prawdziwych" naturystów.
Duże zyski, jakie osiągają kupczący nagością (bo nadal dobrze się ona sprzedaje), sprawiają, że zatracają oni często zdrowy rozsądek. Był w związku z tym proces sądowy o zniesławienie, gdy w belgijskim soft-porno magazynie "Revelation" ukazał się fotoreportaż anonimowego autora z jednego z balów "naturystycznych" w Warszawie, z niezbyt pochlebnym dla Polaków komentarzem. Zresztą w zachodnich magazynach publikowane bywają zdjęcia rozebranych Polek - bez ich wiedzy i akceptacji, i często w taki właśnie sposób wykonane. Są tez tego rodzaju konterfekty sprzedawane na małomiasteczkowych jarmarkach, zasilając zbiory co niektórych "kolekcjonerów", którym takie eksponaty są widać do czegoś potrzebne.
Osobny temat to publikacje w prasie. W naszym kołtuńskim społeczeństwie ujawnienie w ten sposób, że ktoś bywa w gronie naturystycznym było przyczyną awantur i niesnasek w rodzinie, kłopotów w pracy, nagabywania przez seksualnych maniaków, wyklinania z kościelnych ambon, potępiania w miejscu zamieszkania... Takie są konkretne przykłady nietolerancji.
Pojawienie się tych relacji w powszechnym obiegu staje się nierzadko skandalem obyczajowym, w którym poszkodowanymi są ci przedstawieni na zapisie - filmowym, fotograficznym, telewizyjnym. Nie można usprawiedliwiać tego faktem, iż samo rozebranie się kogoś na publicznej plaży upoważnia wszystkich tych "rejestratorów" do rozpowszechniania materiałów tam wykonanych. Konwencja plaży sprawia, że wszyscy są tu nadzy i dlatego w identycznej sytuacji. Tego rodzaju inność, a jednocześnie jednakowość, jest akceptowana tylko w zamkniętym gronie.
Całkowita skrajność to przestępcy, którzy wykonują znienacka zdjęcia na plażach naturystycznych i wykorzystują je potem jako materiał do szantażowania pań, grożąc - w razie niespełnienia żądań - ich publicznym ujawnieniem. Za taki postępek grozi wysoka kara, która powinna zmusić tych fiksatów do zaniechania prób tego niecnego procederu.
Jakby nie było, a są różne tego powody i przyczyny, nadal znaczna część tzw. opinii publicznej traktuje wszystkich naturystów jak dewiantów. Tymczasem - są na to potwierdzone wiarygodnymi badaniami dowody - liczba dewiantów na plażach naturystycznych jest znacznie mniejsza niż na plażach konwencjonalnych. Na tych ostatnich zawsze bardziej tłoczno, łatwiej o anonimowość. Tam bez trudu można się ukryć, zniknąć i realizować swoje "odchylone" upodobania.
Prawdą jednak jest to, że na nasze plaże amatorzy nagości trafiają nie dlatego, że to zdrowo dla ciała i psychiki, ale dlatego, że kierują się motywami, nazwijmy je, erotycznymi lub seksualnymi (seks i erotyka to dwa różne pojęcia). Z racji panujących tu specyficznych warunków, z ponad trzydziestu rodzajów różnych odmieńców najczęściej przychodzą podglądacze, ekshibicjoniści, narcyści, nimfomani. Szczególną grupą - o czym można przekonać się czytając inseraty w magazynie "Relaks" - są pary utożsamiające naturyzm z pluralizmem seksualnym. Specjalną enklawę tworzy mniejszość homoseksualna. Zachowanie ich wszystkich jest jednak tak charakterystyczne i tak znacznie odbiega od przyjętych zasad oraz norm obowiązujących na obiektach "N", że osobnicy ci są bardzo szybko rozszyfrowani w swych słabostkach i narażeni tym samym na swoisty ostracyzm.
Poruszone tu problemy dotyczą tylko marginesu naturyzmu, a taki margines istnieje wszędzie. W najzdrowszym społeczeństwie i w każdym środowisku. Nie ma na to rady. Różni odchyleńcy przenikają i do nas. Jest ich ułamek procenta, może jeszcze mniej.
KRZYSZTOF ANTOŃ
Pobocza naturyzmu
MIĘDZYNORODOWA federacja Naturystyczna (INF) na XIV Kongresie we Francji, w Cap d'Agde, przyjęta następującą definicję naturyzmu: Sposób życia w harmonii z naturą charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody. Jest to zatem forma rekreacji o charakterze rodzinnym, grupowym. Na oficjalnie zaakceptowanym od 1976 roku przez Federację emblemacie do oznaczania obiektów naturystycznych przedstawione są cztery nagie postacie - kobieta, mężczyzna i dwoje dzieci.
A jak jest na naszych plażach? Zachwiane są proporcje płci. Panów jest około 50 procent, pań 30, a dzieci do lat 15 około 20 procent. Wynika z tego, że na jedną statystyczną parę przypada dodatkowo jeden "samotnik". I to już świadczy o pewnej dwuznaczności sytuacji i każe się zastanawiać nad tym, dlaczego pojedynczych amatorów naturyzmu jest więcej niż naturystek?
Gdyby przeciętnego odbiorcę informacji głoszonych do niedawna przez polskie massmedia zapytać o to, kto zacz ci naturyści, to zapewne otrzymalibyśmy odpowiedź, że to ludzie, którzy najpierw się rozbierają, a potem wybierają spośród siebie najładniejszą naguskę. Ta swoista obsesja obwoływania królowych nagości przybrała swego czasu rozmiary epidemii. Całe szczęście, że to już chyba przeszłość.
Doc. Zbigniew Lew Starowicz, seksuolog, wypowiedział na ten temat następującą opinię: Sam fakt urządzania konkursów przeczy idei ruchu. Naturyzm zakłada, że ciało najważniejsze nie jest. Przeciwnie - jest naturalne, nie wzbudza emocji, nie powinno się więc reagować na atrakcyjność ciała. Konkursy natomiast prowokują do stałej oceny, więc również do podziału na ładnych i brzydkich, lepszych i gorszych, atrakcyjnych i nieatrakcyjnych. Powstaje hierarchia, tworzą się grupy, wyróżnia się arystokracja i pospólstwo golasów. Zresztą, negatywne stanowisko wobec organizowania wyborów Miss i Mister wśród naturystów wyraziła niedawno International Naturist Federation.
Ale w polskich warunkach? Jedne wybory Miss Polonia Natura nie spowodują dziury w niebie. Ta impreza jest sympatyczna i chyba akceptowana także przez "prawdziwych" naturystów.
Duże zyski, jakie osiągają kupczący nagością (bo nadal dobrze się ona sprzedaje), sprawiają, że zatracają oni często zdrowy rozsądek. Był w związku z tym proces sądowy o zniesławienie, gdy w belgijskim soft-porno magazynie "Revelation" ukazał się fotoreportaż anonimowego autora z jednego z balów "naturystycznych" w Warszawie, z niezbyt pochlebnym dla Polaków komentarzem. Zresztą w zachodnich magazynach publikowane bywają zdjęcia rozebranych Polek - bez ich wiedzy i akceptacji, i często w taki właśnie sposób wykonane. Są tez tego rodzaju konterfekty sprzedawane na małomiasteczkowych jarmarkach, zasilając zbiory co niektórych "kolekcjonerów", którym takie eksponaty są widać do czegoś potrzebne.
Osobny temat to publikacje w prasie. W naszym kołtuńskim społeczeństwie ujawnienie w ten sposób, że ktoś bywa w gronie naturystycznym było przyczyną awantur i niesnasek w rodzinie, kłopotów w pracy, nagabywania przez seksualnych maniaków, wyklinania z kościelnych ambon, potępiania w miejscu zamieszkania... Takie są konkretne przykłady nietolerancji.
Pojawienie się tych relacji w powszechnym obiegu staje się nierzadko skandalem obyczajowym, w którym poszkodowanymi są ci przedstawieni na zapisie - filmowym, fotograficznym, telewizyjnym. Nie można usprawiedliwiać tego faktem, iż samo rozebranie się kogoś na publicznej plaży upoważnia wszystkich tych "rejestratorów" do rozpowszechniania materiałów tam wykonanych. Konwencja plaży sprawia, że wszyscy są tu nadzy i dlatego w identycznej sytuacji. Tego rodzaju inność, a jednocześnie jednakowość, jest akceptowana tylko w zamkniętym gronie.
Całkowita skrajność to przestępcy, którzy wykonują znienacka zdjęcia na plażach naturystycznych i wykorzystują je potem jako materiał do szantażowania pań, grożąc - w razie niespełnienia żądań - ich publicznym ujawnieniem. Za taki postępek grozi wysoka kara, która powinna zmusić tych fiksatów do zaniechania prób tego niecnego procederu.
Jakby nie było, a są różne tego powody i przyczyny, nadal znaczna część tzw. opinii publicznej traktuje wszystkich naturystów jak dewiantów. Tymczasem - są na to potwierdzone wiarygodnymi badaniami dowody - liczba dewiantów na plażach naturystycznych jest znacznie mniejsza niż na plażach konwencjonalnych. Na tych ostatnich zawsze bardziej tłoczno, łatwiej o anonimowość. Tam bez trudu można się ukryć, zniknąć i realizować swoje "odchylone" upodobania. Prawdą jednak jest to, że na nasze plaże amatorzy nagości trafiają nie dlatego, że to zdrowo dla ciała i psychiki, ale dlatego, że kierują się motywami, nazwijmy je, erotycznymi lub seksualnymi (seks i erotyka to dwa różne pojęcia). Z racji panujących tu specyficznych warunków, z ponad trzydziestu rodzajów różnych odmieńców najczęściej przychodzą podglądacze, ekshibicjoniści, narcyści, nimfomani. Szczególną grupą - o czym można przekonać się czytając inseraty w magazynie "Relaks" - są pary utożsamiające naturyzm z pluralizmem seksualnym. Specjalną enklawę tworzy mniejszość homoseksualna. Zachowanie ich wszystkich jest jednak tak charakterystyczne i tak znacznie odbiega od przyjętych zasad oraz norm obowiązujących na obiektach "N", że osobnicy ci są bardzo szybko rozszyfrowani w swych słabostkach i narażeni tym samym na swoisty ostracyzm.
Poruszone tu problemy dotyczą tylko marginesu naturyzmu, a taki margines istnieje wszędzie. W najzdrowszym społeczeństwie i w każdym środowisku. Nie ma na to rady. Różni odchyleńcy przenikają i do nas. Jest ich ułamek procenta, może jeszcze mniej.
KRZYSZTOF ANTOŃ
MIĘDZYNORODOWA federacja Naturystyczna (INF) na XIV Kongresie we Francji, w Cap d'Agde, przyjęta następującą definicję naturyzmu: Sposób życia w harmonii z naturą charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody. Jest to zatem forma rekreacji o charakterze rodzinnym, grupowym. Na oficjalnie zaakceptowanym od 1976 roku przez Federację emblemacie do oznaczania obiektów naturystycznych przedstawione są cztery nagie postacie - kobieta, mężczyzna i dwoje dzieci.
A jak jest na naszych plażach? Zachwiane są proporcje płci. Panów jest około 50 procent, pań 30, a dzieci do lat 15 około 20 procent. Wynika z tego, że na jedną statystyczną parę przypada dodatkowo jeden "samotnik". I to już świadczy o pewnej dwuznaczności sytuacji i każe się zastanawiać nad tym, dlaczego pojedynczych amatorów naturyzmu jest więcej niż naturystek?
Gdyby przeciętnego odbiorcę informacji głoszonych do niedawna przez polskie massmedia zapytać o to, kto zacz ci naturyści, to zapewne otrzymalibyśmy odpowiedź, że to ludzie, którzy najpierw się rozbierają, a potem wybierają spośród siebie najładniejszą naguskę. Ta swoista obsesja obwoływania królowych nagości przybrała swego czasu rozmiary epidemii. Całe szczęście, że to już chyba przeszłość.
Doc. Zbigniew Lew Starowicz, seksuolog, wypowiedział na ten temat następującą opinię: Sam fakt urządzania konkursów przeczy idei ruchu. Naturyzm zakłada, że ciało najważniejsze nie jest. Przeciwnie - jest naturalne, nie wzbudza emocji, nie powinno się więc reagować na atrakcyjność ciała. Konkursy natomiast prowokują do stałej oceny, więc również do podziału na ładnych i brzydkich, lepszych i gorszych, atrakcyjnych i nieatrakcyjnych. Powstaje hierarchia, tworzą się grupy, wyróżnia się arystokracja i pospólstwo golasów. Zresztą, negatywne stanowisko wobec organizowania wyborów Miss i Mister wśród naturystów wyraziła niedawno International Naturist Federation.
Ale w polskich warunkach? Jedne wybory Miss Polonia Natura nie spowodują dziury w niebie. Ta impreza jest sympatyczna i chyba akceptowana także przez "prawdziwych" naturystów.
Duże zyski, jakie osiągają kupczący nagością (bo nadal dobrze się ona sprzedaje), sprawiają, że zatracają oni często zdrowy rozsądek. Był w związku z tym proces sądowy o zniesławienie, gdy w belgijskim soft-porno magazynie "Revelation" ukazał się fotoreportaż anonimowego autora z jednego z balów "naturystycznych" w Warszawie, z niezbyt pochlebnym dla Polaków komentarzem. Zresztą w zachodnich magazynach publikowane bywają zdjęcia rozebranych Polek - bez ich wiedzy i akceptacji, i często w taki właśnie sposób wykonane. Są tez tego rodzaju konterfekty sprzedawane na małomiasteczkowych jarmarkach, zasilając zbiory co niektórych "kolekcjonerów", którym takie eksponaty są widać do czegoś potrzebne.
Osobny temat to publikacje w prasie. W naszym kołtuńskim społeczeństwie ujawnienie w ten sposób, że ktoś bywa w gronie naturystycznym było przyczyną awantur i niesnasek w rodzinie, kłopotów w pracy, nagabywania przez seksualnych maniaków, wyklinania z kościelnych ambon, potępiania w miejscu zamieszkania... Takie są konkretne przykłady nietolerancji.
Pojawienie się tych relacji w powszechnym obiegu staje się nierzadko skandalem obyczajowym, w którym poszkodowanymi są ci przedstawieni na zapisie - filmowym, fotograficznym, telewizyjnym. Nie można usprawiedliwiać tego faktem, iż samo rozebranie się kogoś na publicznej plaży upoważnia wszystkich tych "rejestratorów" do rozpowszechniania materiałów tam wykonanych. Konwencja plaży sprawia, że wszyscy są tu nadzy i dlatego w identycznej sytuacji. Tego rodzaju inność, a jednocześnie jednakowość, jest akceptowana tylko w zamkniętym gronie.
Całkowita skrajność to przestępcy, którzy wykonują znienacka zdjęcia na plażach naturystycznych i wykorzystują je potem jako materiał do szantażowania pań, grożąc - w razie niespełnienia żądań - ich publicznym ujawnieniem. Za taki postępek grozi wysoka kara, która powinna zmusić tych fiksatów do zaniechania prób tego niecnego procederu.
Jakby nie było, a są różne tego powody i przyczyny, nadal znaczna część tzw. opinii publicznej traktuje wszystkich naturystów jak dewiantów. Tymczasem - są na to potwierdzone wiarygodnymi badaniami dowody - liczba dewiantów na plażach naturystycznych jest znacznie mniejsza niż na plażach konwencjonalnych. Na tych ostatnich zawsze bardziej tłoczno, łatwiej o anonimowość. Tam bez trudu można się ukryć, zniknąć i realizować swoje "odchylone" upodobania. Prawdą jednak jest to, że na nasze plaże amatorzy nagości trafiają nie dlatego, że to zdrowo dla ciała i psychiki, ale dlatego, że kierują się motywami, nazwijmy je, erotycznymi lub seksualnymi (seks i erotyka to dwa różne pojęcia). Z racji panujących tu specyficznych warunków, z ponad trzydziestu rodzajów różnych odmieńców najczęściej przychodzą podglądacze, ekshibicjoniści, narcyści, nimfomani. Szczególną grupą - o czym można przekonać się czytając inseraty w magazynie "Relaks" - są pary utożsamiające naturyzm z pluralizmem seksualnym. Specjalną enklawę tworzy mniejszość homoseksualna. Zachowanie ich wszystkich jest jednak tak charakterystyczne i tak znacznie odbiega od przyjętych zasad oraz norm obowiązujących na obiektach "N", że osobnicy ci są bardzo szybko rozszyfrowani w swych słabostkach i narażeni tym samym na swoisty ostracyzm.
Poruszone tu problemy dotyczą tylko marginesu naturyzmu, a taki margines istnieje wszędzie. W najzdrowszym społeczeństwie i w każdym środowisku. Nie ma na to rady. Różni odchyleńcy przenikają i do nas. Jest ich ułamek procenta, może jeszcze mniej.
KRZYSZTOF ANTOŃ
NAGOŚĆ A PORNOGRAFIA
OKREŚLENIU "pornografia" każdy przypisuje odmienne treści. Dotychczas nie ujednolicono znaczenia tego pojęcia i nie sprecyzowano jego definicji. Dla jednych pornografia jest wszelka nagość wykraczająca poza ramy ich purytańskich wartości moralnych - oburza ich nagość nie tylko na plaży, ale nawet nagość podczas domowej kąpieli. Inni pornografią nazywają dopiero demonstrowanie w prasie i filmach najintymniejszych zakamarków ciała, ukazywanie szczególnie drastycznych scen erotycznych, obrazów o wyłącznie orgiastycznym zamiarze, pozbawionych jakichkolwiek intencji artystycznych. Są też tacy, dla których "prawdziwą pornografią" jest dopiero erotyzm całkowicie bez kompromisów - z cechami brutalności gwałtu, wulgarny, nastawiony wyłącznie na wywoła nie silnych wrażeń emocjonalnych. Tak prymitywna pornografia propaguje używanie ciała rzeczywiście niezgodnie z prawem życia. Nie tylko pomija, ale dezawuuje przeżycia uczuciowe partnerów. Jest przestępcza i karalna, gdyż zawsze wiąże się z okrucieństwem, przemocą, a często i z erotyką dzieci. Tak więc, granica między tym, co można uznać za pornografię, a tym co nią nie jest, wciąż pozostaje płynna.
Przedmiotem pornografii jest seksualność człowieka, zaś najwięcej kontrowersji budzi problem szkodliwości skutków jej oddziaływania na odbiorcę. Bardzo trudnym zadaniem byłoby obiektywne przeanalizowanie kwestii rzeczywistego wpływu pornografii na zmiany w osobowości człowieka. Na pewno stopień tego wpływu uzależniony jest od kultury seksualnej podmiotu, od cech jego osobowości, wrażliwości, siły popędu płciowego, subiektywnego odbioru wrażeń erotycznych i od wielu innych uwarunkowań.
Nie byłoby problemu, wszystko byłoby proste, gdyby ci, którym nagość "nie pasuje", których obraz czy tekst erotyczny drażni po prostu unikali z nim kontaktu. To chyba głównie ich reakcje i opinie sprawiają, że wokół pornografii powstał klimat skandalu, a w niektórych środowiskach uważa się ją nawet za zagrożenie społeczne. Nam jednak nie chodzi o to, aby pornografii wytoczyć proces i albo bronić ją w każdej jej postaci, albo skazać "na wygnanie". Uważamy, że trzeba po prostu o tych sprawach mówić, zależy nam bowiem na oczyszczeniu atmosfery zgorszenia towarzyszącej ruchowi naturystycznemu, który niektórym ludziom - zupełnie zresztą niesłusznie - kojarzy się z pornografią.
Ci, którzy pornografię oferują w formie fotografii, filmów, tekstów, najczęściej nastawieni są na czerpanie z korzyści materialnych, rzadko biorą pod uwagę moralny rezonans, jaki zawarte w tych materiałach podniety wywołają u odbiorcy. Czy jednak cel zawsze uświęca środki? Nie możemy przecież zapominać, że wiele zależy od naszych uwarunkowań kulturowo-obyczajowych. Na jaki grunt trafi pornografia, taką może wywołać indywidualną lub masową reakcję, - pożądaną bądź niepożądaną. Taką też może być pornografia - dobra lub zła, w zależności od środków, jakimi manipuluje w celu wywołania reakcji seksualnej człowieka.
Tymczasem, propagowanie piękna i atrakcyjności ludzkiego ciała, śmiałe prezentowanie różnych kształtów ramion, bioder i biustu, a także swoistej urody bardziej intymnych fragmentów ciała człowieka - wywołując wartościowe przeżycia estetyczne i dostarczając podniet - nie zawiera naszym zdaniem treści niepożądanych, nie ma w sobie nic zasługującego na potępienie. Fotografia artystyczna czy spektakl, jakim jest striptiz, ukazując nagie ciało, może ofiarować zadośćuczynienie, zaspokoić ciekawość, czasami wywołać pełną satysfakcję i... przesyt.
Zatem, nie prezentowanie i opisywanie ciała jest niebezpieczne, lecz taki rodzaj pornografii, który dezawuuje prawo każdego człowieka do radości z ciała. Nagie ciało jest moralnie obojętne, a zachwyt nad jego pięknem może być moralnie podniosły. Nagie ciało może dostarczyć wielu wartościowych przeżyć. Pornografią nie jest więc obraz rozebranego ciała czy pokazywanie tego, co dzieje się pomiędzy ciałami w sytuacji intymnej. Pornografią nie jest też seksualność człowieka sama w sobie. Pornografią nie jest erotyzm bez granic, a ciało ma granice. Należy się w tym miejscu zastanowić nad tym, czy nagość i pornografia są w tym swoistym sprzężeniu zwrotnym.
Małe grupki nudystów istniały już w Polsce od dawna. Dzisiaj są ich dziesiątki tysięcy. Jest to nowa sytuacja w polskiej obyczajowości, powstała zapewne w wyniku różnych przewartościowań moralnych i estetycznych. Czy ten masowy ruch przestał już bulwersować opinię społeczną? Czy ma wpływ na rozwój pornografii? Trudno dać tu jednoznaczną odpowiedź, ponieważ, jak do tej pory, nie zostały przeprowadzone żadne badania, które mogłyby potwierdzić lub wykluczyć istnienie związku tego. Rodzi się oczywiście kolejne pytanie: Czy pornografia jest zjawiskiem złym, nieprzyzwoitym, gorszącym, godzącym w poczuciu wstydu, wywołującym poczucie winy?
Widać ludziom jest potrzebna, skoro staje się coraz bardziej powszechna (np. rozwój techniki video spowodował rozpowszechnienie filmików porno miernej wartości, oglądanych na prywatnych seansach za zamkniętymi drzwiami, często przy okazji spotkań rodzinnych, a bywa, że z udziałem dzieci!). No cóż, homo sum, humani nihil a me alienum esse puto (jestem człowiekiem i sądzę, że nic co ludzkie, nie jest mi obce) -ta sentencja Terencjusza przetrwała ponad 2130 lat.
Faktem dla wielu szokującym i nagannym jest czerpanie z pornografii zysków materialnych, a więc z tego, co tak bardzo ludzkie. A co by się zmieniło, gdyby korzyści materialne wykluczyć? Powiedzmy szczerze - w każdym związku partnerskim między dwojgiem ludzi dochodzi w pewnej mierze do uprawiania pornografii, jeśli występuje wzajemna ekscytacja ciałem, przyzwolenie na niekonwencjonalne praktyki, dostarczające obopólnej rozkoszy, odejście od utartego, "chrześcijańskiego kanonu", zezwalającego na uprawianie seksu ,,w łożu i po ciemku" i tylko w celach prokreacyjnych. Nudyzm, zakładając częste obcowanie z nagością w warunkach naturalnych, sprzyja porno-praktykom, gdyż naturyści nie tylko własne nagie ciało przestali uważać za gorszące, ale świadomie wykorzystują różnorakie przyjemności, jakich ciało może dostarczyć.
Nagość i seks są swoistą formą ucieczki od trudnej i skomplikowanej rzeczywistości, przywracają również wartość ciału, które ma prawo podobać się innym, w całości, bez zahamowań, kompleksów i pruderii. Seksualność człowieka wiąże się z ciałem i jego czynnościami, z samej swej istoty jest obciążona "złem". Czy dlatego, że budzi wstyd? Dzieciom obce jest odczuwanie wstydu, dopóki nie rozwinie się u nich świadomość płci i seksualność. Ludzie dorośli mają problemy z akceptowaniem ciała. Wzorce wychowania, normy kulturowe, moralne, społeczne, obyczajowe, prawne - przez całe wieki nakładały odium na sferę seksualności człowieka. Do sprawy związku pornografii z naturyzmem należałoby podejść bez tylu negatywnych obciążeń, umieć znaleźć różnicę między tym, co złe, a tym co dobre. Byłoby pięknie, gdyby ludzi stać było na obiektywizm, na całkowite wyzwolenie się z uprzedzeń i dostrzeżenie istoty rzeczy. Jednakże, jak zauważył Szymon Kobyliński w Pasjansie erotycznym, "pornografią jest to, co opinia uważa za pornografię".
E.K.
OKREŚLENIU "pornografia" każdy przypisuje odmienne treści. Dotychczas nie ujednolicono znaczenia tego pojęcia i nie sprecyzowano jego definicji. Dla jednych pornografia jest wszelka nagość wykraczająca poza ramy ich purytańskich wartości moralnych - oburza ich nagość nie tylko na plaży, ale nawet nagość podczas domowej kąpieli. Inni pornografią nazywają dopiero demonstrowanie w prasie i filmach najintymniejszych zakamarków ciała, ukazywanie szczególnie drastycznych scen erotycznych, obrazów o wyłącznie orgiastycznym zamiarze, pozbawionych jakichkolwiek intencji artystycznych. Są też tacy, dla których "prawdziwą pornografią" jest dopiero erotyzm całkowicie bez kompromisów - z cechami brutalności gwałtu, wulgarny, nastawiony wyłącznie na wywoła nie silnych wrażeń emocjonalnych. Tak prymitywna pornografia propaguje używanie ciała rzeczywiście niezgodnie z prawem życia. Nie tylko pomija, ale dezawuuje przeżycia uczuciowe partnerów. Jest przestępcza i karalna, gdyż zawsze wiąże się z okrucieństwem, przemocą, a często i z erotyką dzieci. Tak więc, granica między tym, co można uznać za pornografię, a tym co nią nie jest, wciąż pozostaje płynna.
Przedmiotem pornografii jest seksualność człowieka, zaś najwięcej kontrowersji budzi problem szkodliwości skutków jej oddziaływania na odbiorcę. Bardzo trudnym zadaniem byłoby obiektywne przeanalizowanie kwestii rzeczywistego wpływu pornografii na zmiany w osobowości człowieka. Na pewno stopień tego wpływu uzależniony jest od kultury seksualnej podmiotu, od cech jego osobowości, wrażliwości, siły popędu płciowego, subiektywnego odbioru wrażeń erotycznych i od wielu innych uwarunkowań.
Nie byłoby problemu, wszystko byłoby proste, gdyby ci, którym nagość "nie pasuje", których obraz czy tekst erotyczny drażni po prostu unikali z nim kontaktu. To chyba głównie ich reakcje i opinie sprawiają, że wokół pornografii powstał klimat skandalu, a w niektórych środowiskach uważa się ją nawet za zagrożenie społeczne. Nam jednak nie chodzi o to, aby pornografii wytoczyć proces i albo bronić ją w każdej jej postaci, albo skazać "na wygnanie". Uważamy, że trzeba po prostu o tych sprawach mówić, zależy nam bowiem na oczyszczeniu atmosfery zgorszenia towarzyszącej ruchowi naturystycznemu, który niektórym ludziom - zupełnie zresztą niesłusznie - kojarzy się z pornografią.
Ci, którzy pornografię oferują w formie fotografii, filmów, tekstów, najczęściej nastawieni są na czerpanie z korzyści materialnych, rzadko biorą pod uwagę moralny rezonans, jaki zawarte w tych materiałach podniety wywołają u odbiorcy. Czy jednak cel zawsze uświęca środki? Nie możemy przecież zapominać, że wiele zależy od naszych uwarunkowań kulturowo-obyczajowych. Na jaki grunt trafi pornografia, taką może wywołać indywidualną lub masową reakcję, - pożądaną bądź niepożądaną. Taką też może być pornografia - dobra lub zła, w zależności od środków, jakimi manipuluje w celu wywołania reakcji seksualnej człowieka.
Tymczasem, propagowanie piękna i atrakcyjności ludzkiego ciała, śmiałe prezentowanie różnych kształtów ramion, bioder i biustu, a także swoistej urody bardziej intymnych fragmentów ciała człowieka - wywołując wartościowe przeżycia estetyczne i dostarczając podniet - nie zawiera naszym zdaniem treści niepożądanych, nie ma w sobie nic zasługującego na potępienie. Fotografia artystyczna czy spektakl, jakim jest striptiz, ukazując nagie ciało, może ofiarować zadośćuczynienie, zaspokoić ciekawość, czasami wywołać pełną satysfakcję i... przesyt.
Zatem, nie prezentowanie i opisywanie ciała jest niebezpieczne, lecz taki rodzaj pornografii, który dezawuuje prawo każdego człowieka do radości z ciała. Nagie ciało jest moralnie obojętne, a zachwyt nad jego pięknem może być moralnie podniosły. Nagie ciało może dostarczyć wielu wartościowych przeżyć. Pornografią nie jest więc obraz rozebranego ciała czy pokazywanie tego, co dzieje się pomiędzy ciałami w sytuacji intymnej. Pornografią nie jest też seksualność człowieka sama w sobie. Pornografią nie jest erotyzm bez granic, a ciało ma granice. Należy się w tym miejscu zastanowić nad tym, czy nagość i pornografia są w tym swoistym sprzężeniu zwrotnym.
Małe grupki nudystów istniały już w Polsce od dawna. Dzisiaj są ich dziesiątki tysięcy. Jest to nowa sytuacja w polskiej obyczajowości, powstała zapewne w wyniku różnych przewartościowań moralnych i estetycznych. Czy ten masowy ruch przestał już bulwersować opinię społeczną? Czy ma wpływ na rozwój pornografii? Trudno dać tu jednoznaczną odpowiedź, ponieważ, jak do tej pory, nie zostały przeprowadzone żadne badania, które mogłyby potwierdzić lub wykluczyć istnienie związku tego. Rodzi się oczywiście kolejne pytanie: Czy pornografia jest zjawiskiem złym, nieprzyzwoitym, gorszącym, godzącym w poczuciu wstydu, wywołującym poczucie winy?
Widać ludziom jest potrzebna, skoro staje się coraz bardziej powszechna (np. rozwój techniki video spowodował rozpowszechnienie filmików porno miernej wartości, oglądanych na prywatnych seansach za zamkniętymi drzwiami, często przy okazji spotkań rodzinnych, a bywa, że z udziałem dzieci!). No cóż, homo sum, humani nihil a me alienum esse puto (jestem człowiekiem i sądzę, że nic co ludzkie, nie jest mi obce) -ta sentencja Terencjusza przetrwała ponad 2130 lat.
Faktem dla wielu szokującym i nagannym jest czerpanie z pornografii zysków materialnych, a więc z tego, co tak bardzo ludzkie. A co by się zmieniło, gdyby korzyści materialne wykluczyć? Powiedzmy szczerze - w każdym związku partnerskim między dwojgiem ludzi dochodzi w pewnej mierze do uprawiania pornografii, jeśli występuje wzajemna ekscytacja ciałem, przyzwolenie na niekonwencjonalne praktyki, dostarczające obopólnej rozkoszy, odejście od utartego, "chrześcijańskiego kanonu", zezwalającego na uprawianie seksu ,,w łożu i po ciemku" i tylko w celach prokreacyjnych. Nudyzm, zakładając częste obcowanie z nagością w warunkach naturalnych, sprzyja porno-praktykom, gdyż naturyści nie tylko własne nagie ciało przestali uważać za gorszące, ale świadomie wykorzystują różnorakie przyjemności, jakich ciało może dostarczyć.
Nagość i seks są swoistą formą ucieczki od trudnej i skomplikowanej rzeczywistości, przywracają również wartość ciału, które ma prawo podobać się innym, w całości, bez zahamowań, kompleksów i pruderii. Seksualność człowieka wiąże się z ciałem i jego czynnościami, z samej swej istoty jest obciążona "złem". Czy dlatego, że budzi wstyd? Dzieciom obce jest odczuwanie wstydu, dopóki nie rozwinie się u nich świadomość płci i seksualność. Ludzie dorośli mają problemy z akceptowaniem ciała. Wzorce wychowania, normy kulturowe, moralne, społeczne, obyczajowe, prawne - przez całe wieki nakładały odium na sferę seksualności człowieka. Do sprawy związku pornografii z naturyzmem należałoby podejść bez tylu negatywnych obciążeń, umieć znaleźć różnicę między tym, co złe, a tym co dobre. Byłoby pięknie, gdyby ludzi stać było na obiektywizm, na całkowite wyzwolenie się z uprzedzeń i dostrzeżenie istoty rzeczy. Jednakże, jak zauważył Szymon Kobyliński w Pasjansie erotycznym, "pornografią jest to, co opinia uważa za pornografię".
E.K.
Naturyzm rodzinny? To naprawdę wspaniałe
PAŃSTWO RADOMSCY uprawiają naturyzm od czterech lat. O tym, jak to się zaczęto, oraz o korzyściach opalania się nago opowiada Jan Radomski.
-Z naturystami zetknąłem się zupełnie przypadkowo w Chałupach. Poszedłem na nagą plażę tak dla żartu i - nie ma co tego ukrywać - z męskiej ciekawości. Sympatyczna atmosfera panująca wśród nagusów, życzliwość, a przede wszystkim kompletna aseksualność zaskoczyły mnie, a w końcu oczarowały. Zabawa, zupełny relaks, oderwanie się na kilka godzin od codziennej szarzyzny- tego mi było potrzeba.
W domu zaczęły się jednak problemy. Początkowo moja żona, Bożena, patrzyły na mnie z wyrzutem. Gdy powiedziałem jej o pobycie w Chałupach, spojrzała i rzekła: "Jak mogłeś, Janku?!". Minął rok, zanim zdecydowała się na wspólne pójście na plażę. Wzięliśmy też dzieci, 3-letnią Kasię i 5-letniego Sebastiana. To one właściwie namówiły mamę do zdjęcia kostiumu kąpielowego: "Mama, tylko ty wyglądasz inaczej. Przecież tutaj wszyscy są rozebrani!"
Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić wakacje bez co najmniej 2-tygodniowego opalania się nago. Oczywiście, na te dwa tygodnie staramy się wyjechać z miasta. W tym roku, w sierpniu, wybieramy się do Rowów. Nie uznajemy nagich spotkań w saunie czy też w wydzielonych miejscach na basenie. To nie jest żadna rekreacja, nie ma tu żadnego kontaktu z naturą.
Znajomi, gdy dowiedzieli się o naszych naturystycznych wypadkach, początkowo się podśmiewali. Później zapomnieli. My zresztą nikogo nie namawiamy do naśladowania. A nasze życie domowe toczy się normalnie, jak w każdej innej rodzinie. Tylko nie zawsze używamy szlafroków.
A co nam daje naturyzm? O relaksie już wspominałem, o ludzkiej życzliwości też. To naprawdę jest wspaniałe - spędzić kilka dni z ludźmi uśmiechniętymi, zadowolonymi z życia. Wśród naturystów czujemy się lepsi, pewniejsi siebie i swego jutra.
PAŃSTWO RADOMSCY uprawiają naturyzm od czterech lat. O tym, jak to się zaczęto, oraz o korzyściach opalania się nago opowiada Jan Radomski.
-Z naturystami zetknąłem się zupełnie przypadkowo w Chałupach. Poszedłem na nagą plażę tak dla żartu i - nie ma co tego ukrywać - z męskiej ciekawości. Sympatyczna atmosfera panująca wśród nagusów, życzliwość, a przede wszystkim kompletna aseksualność zaskoczyły mnie, a w końcu oczarowały. Zabawa, zupełny relaks, oderwanie się na kilka godzin od codziennej szarzyzny- tego mi było potrzeba.
W domu zaczęły się jednak problemy. Początkowo moja żona, Bożena, patrzyły na mnie z wyrzutem. Gdy powiedziałem jej o pobycie w Chałupach, spojrzała i rzekła: "Jak mogłeś, Janku?!". Minął rok, zanim zdecydowała się na wspólne pójście na plażę. Wzięliśmy też dzieci, 3-letnią Kasię i 5-letniego Sebastiana. To one właściwie namówiły mamę do zdjęcia kostiumu kąpielowego: "Mama, tylko ty wyglądasz inaczej. Przecież tutaj wszyscy są rozebrani!"
Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić wakacje bez co najmniej 2-tygodniowego opalania się nago. Oczywiście, na te dwa tygodnie staramy się wyjechać z miasta. W tym roku, w sierpniu, wybieramy się do Rowów. Nie uznajemy nagich spotkań w saunie czy też w wydzielonych miejscach na basenie. To nie jest żadna rekreacja, nie ma tu żadnego kontaktu z naturą.
Znajomi, gdy dowiedzieli się o naszych naturystycznych wypadkach, początkowo się podśmiewali. Później zapomnieli. My zresztą nikogo nie namawiamy do naśladowania. A nasze życie domowe toczy się normalnie, jak w każdej innej rodzinie. Tylko nie zawsze używamy szlafroków.
A co nam daje naturyzm? O relaksie już wspominałem, o ludzkiej życzliwości też. To naprawdę jest wspaniałe - spędzić kilka dni z ludźmi uśmiechniętymi, zadowolonymi z życia. Wśród naturystów czujemy się lepsi, pewniejsi siebie i swego jutra.
Naturyści - esperantyści. Rodzinne spotkanie
OKAZUJE SIĘ, że można też coś zrobić samemu, nie oglądając się na Stowarzyszenie Naturystów Polskich. I tak, Bolesław Galanty i Jerzy Czarnychowski z Przemyśla wpadli na pomysł zorganizowania spotkania naturystów-esperantystów. Obaj są członkami INOE (International Naturist Organization of Esperantist) i działają w założonym przez siebie Klubie Naturystycznym w Przemyślu. W tym starym, ponad tysiącletnim mieście, choć leżącym daleko na południowy wschód od centrum Polski, jest wielu sympatyków naszego ruchu. Dla nich i dla innych naturystów z całego kraju władających językiem esperanto - zorganizowano I Spotkanie Rodzin Naturystów-Esperantystów.
Od 1 do 10 sierpnia nad malowniczym brzegiem Sanu rozbiło namioty siedem rodzin. Może to i mało, ale i tak dużo, jak na pierwszą taką imprezę. W sumie 25 osób od lat 2 do ...sięciu (przecież wiek tu nie jest najważniejszy) spędziło wspaniałe wakacje w prawdziwie rodzinnej atmosferze, w pełnym kontakcie z naturą. Teren kampingu to śliczna polanka nad załomem Sanu. Zalesione Wzgórza, zieleń, ciepła i czysta woda - zapewniały wspaniały relaks. Dzięki ciepłu i słonecznej pogodzie możliwe były wspólne kąpiele w rzece, opalanie się i gry ruchowe na powietrzu. Przybysze z innych stron kraju mogli zwiedzić stary Przemyśl i jego okolice, muzeum powozów w Łańcucie, zamek w Krasiczynie. Każdego wieczoru rozpalano ognisko i przy dźwięku gitar i śpiewie bawiono się do późnej nocy.
Te dziesięć dni minęły bardzo szybko, ale pozostał sympatyczny ślad działalności kolegów z Przemyśla. Chcielibyśmy w ich imieniu zaprosić wszystkich zainteresowanych esperantystów-naturystów na podobną imprezę w przyszłym roku.
Mamy nadzieję, że takie rodzinne spotkania, wspólnie spędzony czas w dzikim otoczeniu, z dala od cywilizacji, bez prądu i telewizji, bez wygód, do których tak przywykliśmy, umacniają nie tylko więzi rodzinne, ale i związek człowieka z naturą. A to jest przecież jedną z naczelnych zasad naszego ruchu.
A.Ch.
OKAZUJE SIĘ, że można też coś zrobić samemu, nie oglądając się na Stowarzyszenie Naturystów Polskich. I tak, Bolesław Galanty i Jerzy Czarnychowski z Przemyśla wpadli na pomysł zorganizowania spotkania naturystów-esperantystów. Obaj są członkami INOE (International Naturist Organization of Esperantist) i działają w założonym przez siebie Klubie Naturystycznym w Przemyślu. W tym starym, ponad tysiącletnim mieście, choć leżącym daleko na południowy wschód od centrum Polski, jest wielu sympatyków naszego ruchu. Dla nich i dla innych naturystów z całego kraju władających językiem esperanto - zorganizowano I Spotkanie Rodzin Naturystów-Esperantystów.
Od 1 do 10 sierpnia nad malowniczym brzegiem Sanu rozbiło namioty siedem rodzin. Może to i mało, ale i tak dużo, jak na pierwszą taką imprezę. W sumie 25 osób od lat 2 do ...sięciu (przecież wiek tu nie jest najważniejszy) spędziło wspaniałe wakacje w prawdziwie rodzinnej atmosferze, w pełnym kontakcie z naturą. Teren kampingu to śliczna polanka nad załomem Sanu. Zalesione Wzgórza, zieleń, ciepła i czysta woda - zapewniały wspaniały relaks. Dzięki ciepłu i słonecznej pogodzie możliwe były wspólne kąpiele w rzece, opalanie się i gry ruchowe na powietrzu. Przybysze z innych stron kraju mogli zwiedzić stary Przemyśl i jego okolice, muzeum powozów w Łańcucie, zamek w Krasiczynie. Każdego wieczoru rozpalano ognisko i przy dźwięku gitar i śpiewie bawiono się do późnej nocy.
Te dziesięć dni minęły bardzo szybko, ale pozostał sympatyczny ślad działalności kolegów z Przemyśla. Chcielibyśmy w ich imieniu zaprosić wszystkich zainteresowanych esperantystów-naturystów na podobną imprezę w przyszłym roku.
Mamy nadzieję, że takie rodzinne spotkania, wspólnie spędzony czas w dzikim otoczeniu, z dala od cywilizacji, bez prądu i telewizji, bez wygód, do których tak przywykliśmy, umacniają nie tylko więzi rodzinne, ale i związek człowieka z naturą. A to jest przecież jedną z naczelnych zasad naszego ruchu.
A.Ch.
Alternatywa witalistyczna
Witalizm jest ruchem społecznym związanym z siłą żywotną pozwalającą ludzkości przetrwać trudne okresy historyczne w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, czyli w zdrowiu. Opiera się na rodzinie, jako podstawowej komórce społecznej, dążąc do wyeliminowania z jej bytu narkomanii i nietolerancji. Uważa wszelkie rodzaje narkomanii i brak tolerancji wobec innych poglądów za główną przyczynę patologii społecznej, utraty zdrowia i odporności życiowej. Witalizm sympatyzuje z alternatywnymi ruchami społecznymi, takimi jak - nudyzm, naturyzm, jogizm, zonizm, cziinizm, pranizm, sozoekologizm. Odpoczynek po pracy jest odwiecznym prawem człowieka. Proponujemy spędzanie tego czasu na łonie witalnej, czyli życiodajnej natury. Propagujemy odżywianie oparte na zdrowej, testowanej żywności, na czystej wodzie i nieskażonym powietrzu, gdyż substancje te właśnie utrzymują ludzką żywotność. Podniesienie poziomu ogólnej kultury zdrowotnej, wzmacniającej żywotność narodu, jest dla nas celem najważniejszym.
Nie jesteśmy przeciwnikami tworzącego się ładu konstytucyjnego, jednak przemiany ekonomiczne w ostatnich latach i kształtowanie się nowego ładu gospodarczego spowodowały wzrost pauperyzacji części społeczeństwa. Wymaga to rozbudzenia postaw humanitarnych wśród ludzi, solidarności ułatwiającej organizowanie pomocy dla najbardziej dotkniętych kryzysem, w postaci zarówno sieci taniej gastronomii i sprawnych punktów opieki społecznej, jak i właśnie ruchów alternatywnych, niosących wsparcie moralne ludziom mniej odpornym psychicznie na trudy życia. Witalizm jako ruch społeczny ma tu wiele do zaoferowania.
Życzliwie będziemy wspierać chrześcijański ewoadamizm oraz spontaniczny golasizm mas industrialnych. Nagość w żywym środowisku jest normalnością. W dalszym ciągu głosimy, że wszelkie życie dopóty ma sens, dopóki pod dostatkiem jest czystej wody i nieskażonego powietrza, dopóki zdrowej żywności jesteśmy w stanie wyprodukować tyle, ile jej ludziom potrzeba, zaś pracę i odpoczynek organizować w dobrych warunkach higienicznych i kulturalnych.
Pomagając nam i wspierając nas - pomagasz przede wszystkim sobie. Troszcz się zatem o swoje i twoich bliskich zdrowie, bądź życzliwy i tolerancyjny dla innych, a zasłużysz na miano człowieka pełnego sił witalnych!
Bogacenie się jednostek pazernych na tle poszerzających się kręgów skrajnego ubóstwa uważamy za groźny omen dla zdrowia i życia narodu. Alternatywa witalistyczna jest w stanie kontrast ten redukować skutecznie jednak tylko wówczas, gdy ubóstwo materialne przestanie być wstydem dla człowieka biednego, a stanie się wstydem i hańbą sytych i zamożnych. Ale żeby tak się stało, zjednoczyć się muszą ci, dla których siła witalna, czyli radość bycia znaczy więcej niż radość posiadania.
Przemyśl to i wyciągnij wnioski dla siebie i twojej rodziny!
Centrum
Witalizm jest ruchem społecznym związanym z siłą żywotną pozwalającą ludzkości przetrwać trudne okresy historyczne w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, czyli w zdrowiu. Opiera się na rodzinie, jako podstawowej komórce społecznej, dążąc do wyeliminowania z jej bytu narkomanii i nietolerancji. Uważa wszelkie rodzaje narkomanii i brak tolerancji wobec innych poglądów za główną przyczynę patologii społecznej, utraty zdrowia i odporności życiowej. Witalizm sympatyzuje z alternatywnymi ruchami społecznymi, takimi jak - nudyzm, naturyzm, jogizm, zonizm, cziinizm, pranizm, sozoekologizm. Odpoczynek po pracy jest odwiecznym prawem człowieka. Proponujemy spędzanie tego czasu na łonie witalnej, czyli życiodajnej natury. Propagujemy odżywianie oparte na zdrowej, testowanej żywności, na czystej wodzie i nieskażonym powietrzu, gdyż substancje te właśnie utrzymują ludzką żywotność. Podniesienie poziomu ogólnej kultury zdrowotnej, wzmacniającej żywotność narodu, jest dla nas celem najważniejszym.
Nie jesteśmy przeciwnikami tworzącego się ładu konstytucyjnego, jednak przemiany ekonomiczne w ostatnich latach i kształtowanie się nowego ładu gospodarczego spowodowały wzrost pauperyzacji części społeczeństwa. Wymaga to rozbudzenia postaw humanitarnych wśród ludzi, solidarności ułatwiającej organizowanie pomocy dla najbardziej dotkniętych kryzysem, w postaci zarówno sieci taniej gastronomii i sprawnych punktów opieki społecznej, jak i właśnie ruchów alternatywnych, niosących wsparcie moralne ludziom mniej odpornym psychicznie na trudy życia. Witalizm jako ruch społeczny ma tu wiele do zaoferowania.
Życzliwie będziemy wspierać chrześcijański ewoadamizm oraz spontaniczny golasizm mas industrialnych. Nagość w żywym środowisku jest normalnością. W dalszym ciągu głosimy, że wszelkie życie dopóty ma sens, dopóki pod dostatkiem jest czystej wody i nieskażonego powietrza, dopóki zdrowej żywności jesteśmy w stanie wyprodukować tyle, ile jej ludziom potrzeba, zaś pracę i odpoczynek organizować w dobrych warunkach higienicznych i kulturalnych.
Pomagając nam i wspierając nas - pomagasz przede wszystkim sobie. Troszcz się zatem o swoje i twoich bliskich zdrowie, bądź życzliwy i tolerancyjny dla innych, a zasłużysz na miano człowieka pełnego sił witalnych!
Bogacenie się jednostek pazernych na tle poszerzających się kręgów skrajnego ubóstwa uważamy za groźny omen dla zdrowia i życia narodu. Alternatywa witalistyczna jest w stanie kontrast ten redukować skutecznie jednak tylko wówczas, gdy ubóstwo materialne przestanie być wstydem dla człowieka biednego, a stanie się wstydem i hańbą sytych i zamożnych. Ale żeby tak się stało, zjednoczyć się muszą ci, dla których siła witalna, czyli radość bycia znaczy więcej niż radość posiadania.
Przemyśl to i wyciągnij wnioski dla siebie i twojej rodziny!
Centrum
Naturyzm a moda
Na tekstylne okazje
Mieć swój styl, a nie ślepo ganiać za modą i wdziewać na siebie wierne kopie z żurnala - tak powtarzał swoim klientkom Andrzej Urbaniak - kierownik Galerii Ubioru Sztuki Polskiej w Łodzi. Sam zawsze elegancki, ujmujący, witał każdą damę, doradzał, nie poganiał. Godzinami można było wybierać, przebierać.
Galeria jest, plastycy są, ale nie ma kierownika. Są też dziewczyny, kobiety, które ciągle zapominają o swoim stylu. Stoją w kolejkach pod Pewexem, sklepami Mody Polskiej, wkładają na siebie tureckie ciuchy lub farbowane prześcieradła z butików. Za te "cuda" płacą istne krocie. Mamy świetnych projektantów, artystów-plastyków, którzy proponują znakomite ubiory, modne i jednocześnie niepowtarzalne. Ceny też nie są szokujące. Właśnie takich ludzi i takie stroje chcemy prezentować. Nasze własne kolekcje, przygotowane specjalnie dla naszego kwartalnika. Oczywiście, wspólna nić to natura. A więc tkaniny naturalne - len, bawełna, jedwab, wełna, skóra.
Jedwab - znany już 6 tysięcy lat pne. w Chinach, prawdopodobnie też w Indiach. W Europie hodowle jedwabników powstały w VI w., w Polsce w XII. Właśnie z jedwabiu tworzy swoje kreacje BARBARA RABIEGA - artysta-plastyk. Basia ukończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi w r. 1975 i mieszka także w tym mieście. Mimo, że jest naturystką, lubi ubierać siebie i innych. Sama szyje, projektuje, sama barwi jedwab. Dlaczego jedwab? To tkanina nie tylko szlachetna, ale i miękka, delikatna, łagodnie spływająca po ciele, subtelna w dotyku i bardzo kobieca. Taka jest też Basia - wybrała tkaninę podobną do siebie.
Jej kreacje to małe dzieła sztuki. Kolory przenikają się, łagodnie przechodzą z jednego w drugi, barwy błękitne, fioletowe, a także barwy ziemi. Stroje ozdobione misternymi aplikacjami, często są to ptaki, kwiaty, czyli to, co stworzyła natura. Linia ubiorów jest prosta - sam jedwab już nadaje fason. Luźne, ściągnięte w talii szarfą. Nie są to suknie typu "druga skóra", ale nie ukryją tego, co każda z nas ma najwspanialsze. Taki jest właśnie jedwab - zgrabnym pomaga wyeksponować to, co zgrabne, paniom o kształtach bardziej obfitych pozwala zatuszować to, czym natura obdarzyła je zbyt hojnie.
KAROLINA
Na naszych fotografiach specjalna kolekcja dla naturystek na "tekstylne" okazje. Na pierwszym zdjęciu autorka projektów - Barbara Rabiega.
Fot. Józef Kubicki
Na tekstylne okazje
Mieć swój styl, a nie ślepo ganiać za modą i wdziewać na siebie wierne kopie z żurnala - tak powtarzał swoim klientkom Andrzej Urbaniak - kierownik Galerii Ubioru Sztuki Polskiej w Łodzi. Sam zawsze elegancki, ujmujący, witał każdą damę, doradzał, nie poganiał. Godzinami można było wybierać, przebierać.
Galeria jest, plastycy są, ale nie ma kierownika. Są też dziewczyny, kobiety, które ciągle zapominają o swoim stylu. Stoją w kolejkach pod Pewexem, sklepami Mody Polskiej, wkładają na siebie tureckie ciuchy lub farbowane prześcieradła z butików. Za te "cuda" płacą istne krocie. Mamy świetnych projektantów, artystów-plastyków, którzy proponują znakomite ubiory, modne i jednocześnie niepowtarzalne. Ceny też nie są szokujące. Właśnie takich ludzi i takie stroje chcemy prezentować. Nasze własne kolekcje, przygotowane specjalnie dla naszego kwartalnika. Oczywiście, wspólna nić to natura. A więc tkaniny naturalne - len, bawełna, jedwab, wełna, skóra.
Jedwab - znany już 6 tysięcy lat pne. w Chinach, prawdopodobnie też w Indiach. W Europie hodowle jedwabników powstały w VI w., w Polsce w XII. Właśnie z jedwabiu tworzy swoje kreacje BARBARA RABIEGA - artysta-plastyk. Basia ukończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi w r. 1975 i mieszka także w tym mieście. Mimo, że jest naturystką, lubi ubierać siebie i innych. Sama szyje, projektuje, sama barwi jedwab. Dlaczego jedwab? To tkanina nie tylko szlachetna, ale i miękka, delikatna, łagodnie spływająca po ciele, subtelna w dotyku i bardzo kobieca. Taka jest też Basia - wybrała tkaninę podobną do siebie.
Jej kreacje to małe dzieła sztuki. Kolory przenikają się, łagodnie przechodzą z jednego w drugi, barwy błękitne, fioletowe, a także barwy ziemi. Stroje ozdobione misternymi aplikacjami, często są to ptaki, kwiaty, czyli to, co stworzyła natura. Linia ubiorów jest prosta - sam jedwab już nadaje fason. Luźne, ściągnięte w talii szarfą. Nie są to suknie typu "druga skóra", ale nie ukryją tego, co każda z nas ma najwspanialsze. Taki jest właśnie jedwab - zgrabnym pomaga wyeksponować to, co zgrabne, paniom o kształtach bardziej obfitych pozwala zatuszować to, czym natura obdarzyła je zbyt hojnie.
KAROLINA
Na naszych fotografiach specjalna kolekcja dla naturystek na "tekstylne" okazje. Na pierwszym zdjęciu autorka projektów - Barbara Rabiega.
Fot. Józef Kubicki
INTERNATIONAL NATURIST FEDERATION
Nie wszyscy wiedzą, że oprócz lokalnych klubów naturystycznych, oprócz organizacji obejmującej cały kraj - istnieje międzynarodowa organizacja naturystyczna o nazwie INTERNATIONAL NATURIST FEDERATION. Należą do niej kluby i organizacje m. in. z Francji, Belgii, RFN, Austrii, Szwajcarii, Jugosławii, Grecji, USA oraz z krajów skandynawskich. Ostatnio o przyjęcie do INF ubiegają się Węgierski Związek Naturystów i Stowarzyszenie Naturystów Polskich. Dzięki istnieniu takiej organizacji możliwe jest zintegrowanie działań naturystów na całym niemal świecie, łatwiejsza jest wymiana poglądów i doświadczeń.
Sekretariat INF mieści się w Belgii, w Antwerpii, Prezydentem jest 43-letni Holender Bart Wijnberg, wiceprezydentem Karl Dressen z RFN.
INF wydaje biuletyn informacyjny, w którym ukazują się najważniejsze informacje o imprezach międzynarodowych.
(ach)
Nie wszyscy wiedzą, że oprócz lokalnych klubów naturystycznych, oprócz organizacji obejmującej cały kraj - istnieje międzynarodowa organizacja naturystyczna o nazwie INTERNATIONAL NATURIST FEDERATION. Należą do niej kluby i organizacje m. in. z Francji, Belgii, RFN, Austrii, Szwajcarii, Jugosławii, Grecji, USA oraz z krajów skandynawskich. Ostatnio o przyjęcie do INF ubiegają się Węgierski Związek Naturystów i Stowarzyszenie Naturystów Polskich. Dzięki istnieniu takiej organizacji możliwe jest zintegrowanie działań naturystów na całym niemal świecie, łatwiejsza jest wymiana poglądów i doświadczeń.
Sekretariat INF mieści się w Belgii, w Antwerpii, Prezydentem jest 43-letni Holender Bart Wijnberg, wiceprezydentem Karl Dressen z RFN.
INF wydaje biuletyn informacyjny, w którym ukazują się najważniejsze informacje o imprezach międzynarodowych.
(ach)
DELEGYHAZA
NATURYZM ZA FORINTY
W KRAJU naszych bratanków od kilku lat działa Węgierskie Stowarzyszenie Naturystów. Prężnie działająca organizacja ciągle zapisuje nowych członków. A ma czym zachęcić: pływalnie, sauny, kluby, ośrodki sportowe, dobrze wyposażone campingi. Największym z nich jest camping naturystyczny w miejscowości wczasowej Delegyhaza. Położony nad 39-hektarowym jeziorem z szeregiem uroczych wysepek i zatoczek, wśród lasów, może pomieścić 1 250 osób w namiotach i przyczepach campingowych, a ponad 5000 osób na plaży. Camping wyposażony jest w liczne bufety i snac-bary, kioski, prysznice, boiska sportowe. W pobliżu znajduje się motel i restauracja.
Pobyt w tym ośrodku kosztuje 30 Ft. od osoby dziennie, plus 80 Ft. za namiot lub 1 50 za przyczepę campingową.
Połączenie z Budapesztu: pociągiem z dworca Budapeszt-Józsefvaros do stacji Delegyhaza, stamtąd autobusem na camping, samochodem - po trasie głównej 51 (E5) Budapeszt-Baja, na 31. kilometrze w prawo do Delegyhazy. Od stacji kolejowej w prawo, zaraz za spółdzielnią produkcyjną, znajduje się wejście na camping.
(ach)
NATURYZM ZA FORINTY
W KRAJU naszych bratanków od kilku lat działa Węgierskie Stowarzyszenie Naturystów. Prężnie działająca organizacja ciągle zapisuje nowych członków. A ma czym zachęcić: pływalnie, sauny, kluby, ośrodki sportowe, dobrze wyposażone campingi. Największym z nich jest camping naturystyczny w miejscowości wczasowej Delegyhaza. Położony nad 39-hektarowym jeziorem z szeregiem uroczych wysepek i zatoczek, wśród lasów, może pomieścić 1 250 osób w namiotach i przyczepach campingowych, a ponad 5000 osób na plaży. Camping wyposażony jest w liczne bufety i snac-bary, kioski, prysznice, boiska sportowe. W pobliżu znajduje się motel i restauracja.
Pobyt w tym ośrodku kosztuje 30 Ft. od osoby dziennie, plus 80 Ft. za namiot lub 1 50 za przyczepę campingową.
Połączenie z Budapesztu: pociągiem z dworca Budapeszt-Józsefvaros do stacji Delegyhaza, stamtąd autobusem na camping, samochodem - po trasie głównej 51 (E5) Budapeszt-Baja, na 31. kilometrze w prawo do Delegyhazy. Od stacji kolejowej w prawo, zaraz za spółdzielnią produkcyjną, znajduje się wejście na camping.
(ach)
Papierowa nagość
JAK TO ROBIĄ INNI
NIE TRZEBA daleko w świecie szukać, by znaleźć pisma podobne do naszego. Tyle tylko, że z tradycjami i dorobkiem. Już za naszą zachodnią granicą wszystkim zainteresowanym naturyzmem służy radami pismo FKK, organizacji Freikoerperkultur (po polsku, w wolnym przekładzie - "kultura wolnego, swobodnego ciała"). I żadne słowo nie jest tu przesadzone, nawet to mówiące o kulturze. Bo naprawdę - liczący sobie nieco ponad sto stron przewodnik pokazuje nie tylko, gdzie można w NRD opalać się "po naturystycznemu", jak tam dotrzeć i na jakie warunki pobytu liczyć, ale informuje także dokładnie, co ciekawego na tym terenie i w jego najbliższych okolicach można, warto i należy zobaczyć. A do tego wszystkiego mnóstwo kolorowych fotografii, udowadniających, że w NRD naturyzm to już sposób życia i bycia całych rodzin.
Również po niemiecku, tyle że nieco dalej na zachód, wydawane jest pismo przyjaciół słońca. "Sonnenfreunde" wychodzi nie tylko w RFN, ale także w Austrii, Włoszech, Francji i Luksemburgu. W jednym z numerów znajdujemy rozważania o wpływie kąpieli wodnych na nasze zdrowie, o sytuacji ludzi starszych w naturyzmie, oraz - z zupełnie innej beczki - spostrzeżenia o nagim ciele jako obiekcie artystycznym.
Teraz skok za ocean. Amerykańscy naturyści mają swój kwartalnik pod wdzięczną nazwą "Ubrani w Słońce". Wydawany z iście amerykańskim rozmachem, jest dużo bardziej kolorowy, grubszy i zawiera więcej informacji niż podobne wydawnictwa Starego Kontynentu. Ma też znacznie szerszy zasięg, bo przedstawia dane dosłownie z całego świata. Nic dziwnego, gdyż ci, którzy zarabiają w amerykańskich dolarach, mogą podróżować dokąd tylko zechcą. Stąd też mnóstwo wskazówek dotyczących tego, do jakich interesujących zakątków na świecie naturyści mogą pojechać i na co liczyć po dotarciu na miejsce. Sporo uwagi poświęcono prawom, jakie "nietekstylni" mają w różnych krajach, dużo można się dowiedzieć o międzynarodowych spotkaniach naturystów.
A tego, że to już naprawdę wielki świat, dowodzi choćby zawartość jednej strony. Można na niej przeczytać o pierwszym chińskim filmie pokazującym nagość (Oferta młodości), o tym, że na wyspach Fidżi jest sporo pustych plaż, mogących znakomicie służyć naturystom, że na podobną plażę Long Ke Wan w Honkongu można się dostać zarówno łódką, jak i pieszo, oraz że Kovalum Beach, zatoka w południowoindyjskim stanie Kerala, bardziej przeznaczona jest dla zwolenników stylu topless niż dla tych, którzy wolą opalanie się zupełnie bez ubrania.
I wreszcie wyprawa najdalsza, aż do Nowej Zelandii. Organ tamtejszych naturystów nosi tytuł "New Zealand Naturist" i jest Świadectwem tego, że nie tytko u nas jeszcze wiele trzeba zrobić dla rozpropagowania ruchu. Nie tylko dlatego tak sądzimy, że kolorowa okładka kryje czarno-białe fotografie w środku, ale i dlatego, że jeden z numerów otwarty jest drugim artykułem, z którego wynika, że wciąż trzeba zachęcać, przekonywać, iż ruch ten powinien cieszyć się społeczną akceptacją, a i trzeba też wyjaśniać, że naturyści nie mają nic wspólnego z dewiacjami seksualnymi, nie są agresywni, że słońce i woda dobrze działają nie tylko na ciało, ale i na psychikę człowieka. Jeśli trzeba o tym przekonywać, to znaczy, że sporo jest nie przekonanych...
Czytacz
JAK TO ROBIĄ INNI
NIE TRZEBA daleko w świecie szukać, by znaleźć pisma podobne do naszego. Tyle tylko, że z tradycjami i dorobkiem. Już za naszą zachodnią granicą wszystkim zainteresowanym naturyzmem służy radami pismo FKK, organizacji Freikoerperkultur (po polsku, w wolnym przekładzie - "kultura wolnego, swobodnego ciała"). I żadne słowo nie jest tu przesadzone, nawet to mówiące o kulturze. Bo naprawdę - liczący sobie nieco ponad sto stron przewodnik pokazuje nie tylko, gdzie można w NRD opalać się "po naturystycznemu", jak tam dotrzeć i na jakie warunki pobytu liczyć, ale informuje także dokładnie, co ciekawego na tym terenie i w jego najbliższych okolicach można, warto i należy zobaczyć. A do tego wszystkiego mnóstwo kolorowych fotografii, udowadniających, że w NRD naturyzm to już sposób życia i bycia całych rodzin.
Również po niemiecku, tyle że nieco dalej na zachód, wydawane jest pismo przyjaciół słońca. "Sonnenfreunde" wychodzi nie tylko w RFN, ale także w Austrii, Włoszech, Francji i Luksemburgu. W jednym z numerów znajdujemy rozważania o wpływie kąpieli wodnych na nasze zdrowie, o sytuacji ludzi starszych w naturyzmie, oraz - z zupełnie innej beczki - spostrzeżenia o nagim ciele jako obiekcie artystycznym.
Teraz skok za ocean. Amerykańscy naturyści mają swój kwartalnik pod wdzięczną nazwą "Ubrani w Słońce". Wydawany z iście amerykańskim rozmachem, jest dużo bardziej kolorowy, grubszy i zawiera więcej informacji niż podobne wydawnictwa Starego Kontynentu. Ma też znacznie szerszy zasięg, bo przedstawia dane dosłownie z całego świata. Nic dziwnego, gdyż ci, którzy zarabiają w amerykańskich dolarach, mogą podróżować dokąd tylko zechcą. Stąd też mnóstwo wskazówek dotyczących tego, do jakich interesujących zakątków na świecie naturyści mogą pojechać i na co liczyć po dotarciu na miejsce. Sporo uwagi poświęcono prawom, jakie "nietekstylni" mają w różnych krajach, dużo można się dowiedzieć o międzynarodowych spotkaniach naturystów.
A tego, że to już naprawdę wielki świat, dowodzi choćby zawartość jednej strony. Można na niej przeczytać o pierwszym chińskim filmie pokazującym nagość (Oferta młodości), o tym, że na wyspach Fidżi jest sporo pustych plaż, mogących znakomicie służyć naturystom, że na podobną plażę Long Ke Wan w Honkongu można się dostać zarówno łódką, jak i pieszo, oraz że Kovalum Beach, zatoka w południowoindyjskim stanie Kerala, bardziej przeznaczona jest dla zwolenników stylu topless niż dla tych, którzy wolą opalanie się zupełnie bez ubrania.
I wreszcie wyprawa najdalsza, aż do Nowej Zelandii. Organ tamtejszych naturystów nosi tytuł "New Zealand Naturist" i jest Świadectwem tego, że nie tytko u nas jeszcze wiele trzeba zrobić dla rozpropagowania ruchu. Nie tylko dlatego tak sądzimy, że kolorowa okładka kryje czarno-białe fotografie w środku, ale i dlatego, że jeden z numerów otwarty jest drugim artykułem, z którego wynika, że wciąż trzeba zachęcać, przekonywać, iż ruch ten powinien cieszyć się społeczną akceptacją, a i trzeba też wyjaśniać, że naturyści nie mają nic wspólnego z dewiacjami seksualnymi, nie są agresywni, że słońce i woda dobrze działają nie tylko na ciało, ale i na psychikę człowieka. Jeśli trzeba o tym przekonywać, to znaczy, że sporo jest nie przekonanych...
Czytacz
DLACZEGO NATURYZM?
WIELE OSÓB zadaje sobie pytania: Skąd bierze się tak duża popularność naturyzmu? Czym kierują się ludzie preferujący tę formę relaksu? Z czego wynika siła jego przyciągania? Czy jest bezwstydny, niemoralny?
Określenie motywacji dla zwolenników współczesnego ruchu naturystycznego jest bardzo trudne. Upraszczający widzą w nim jedynie jego wizualną otoczkę, efekt zdjęcia majtek przez swawolnego Dyzia. Tymczasem, nie jest to tak trywialne, jakby się mogło wydawać.
Wielu autorów dopatruje się w naturyzmie próby przezwyciężenia wrodzonego wstydu z powodu nagości. Jest to pogląd błędny już w założeniu. Nagości pierwotnej, naturalnej nie towarzyszy bowiem uczucie zawstydzenia. Zaczyna się ono pojawiać dopiero jako (irracjonalna?) reakcja na nagie ciało w pewnych określonych warunkach. Łaźnie japońskie, eskimoskie czy sauny fińskie są dowodem na to, że przebywanie razem nagich ludzi obu płci nie musi u nich być powodem do wstydu lub zażenowania, albo też działać pobudzająco.
Biblijna przypowieść o Adamie i Ewie, którzy mieli zaznać wstydu dopiero po skosztowaniu owocu z drzewa wiadomości złego i dobrego jest potwierdzeniem tezy, że wstyd pojawia się dopiero w momencie przyjęcia umownych zasad wartościowania postępków. Kontrargumentujący twierdzą, że nawet prymitywne plemiona zakrywają genitalia. Nie wynika to jednak z tego, że nie akceptują swojej nagości. Po prostu - instynkt zachowania gatunku nakazuje im ochraniać genitalia przed urazem.
Można sądzić, ze wstyd pojawił się jako następstwo noszenia odzieży. W naszych warunkach klimatycznych okrywanie ciała jest zrozumiałą koniecznością, która stała się surowo przestrzeganym obyczajem. Każdorazowe jego naruszenie, bez względu na pobudki i okoliczności, jest odbierane jako coś nagannego. Odstąpienie od przyjętych zasad uznawane jest przecież za niemoralne, budzi pogardę. W konsekwencji rodzi uczucie zawstydzenia.
Błędne jest przekonanie, jakoby całkowita golizna pobudzała (niezdrowo!) seksualnie. Zupełny negliż jest aseksualny. To ubranie wabi i stymuluje erotycznie.
Osamotnienie, w jakim przychodzi nam żyć, pośpiech, anonimowość, warunki socjalne nie sprzyjają tworzeniu się pozytywnych reakcji międzyludzkich. Człowiek uświadamiający sobie swoje wyobcowanie ulega stanom niepokoju, depresji, lęku. Pod wpływem warunków naturalnych istniejących w grupie naturystycznej, grupie mającej istotny wyróżnik, wytwarza się poczucie łączności z przyrodą i innymi ludźmi, poczucie głębszej więzi z otaczającą rzeczywistością, świadomość, że jest się akceptowanym przez ogół. Naturyzm jest więc w tym wypadku klasycznym środkiem antystresowym.
KRZYSZTOF ANTOŃ
WIELE OSÓB zadaje sobie pytania: Skąd bierze się tak duża popularność naturyzmu? Czym kierują się ludzie preferujący tę formę relaksu? Z czego wynika siła jego przyciągania? Czy jest bezwstydny, niemoralny?
Określenie motywacji dla zwolenników współczesnego ruchu naturystycznego jest bardzo trudne. Upraszczający widzą w nim jedynie jego wizualną otoczkę, efekt zdjęcia majtek przez swawolnego Dyzia. Tymczasem, nie jest to tak trywialne, jakby się mogło wydawać.
Wielu autorów dopatruje się w naturyzmie próby przezwyciężenia wrodzonego wstydu z powodu nagości. Jest to pogląd błędny już w założeniu. Nagości pierwotnej, naturalnej nie towarzyszy bowiem uczucie zawstydzenia. Zaczyna się ono pojawiać dopiero jako (irracjonalna?) reakcja na nagie ciało w pewnych określonych warunkach. Łaźnie japońskie, eskimoskie czy sauny fińskie są dowodem na to, że przebywanie razem nagich ludzi obu płci nie musi u nich być powodem do wstydu lub zażenowania, albo też działać pobudzająco.
Biblijna przypowieść o Adamie i Ewie, którzy mieli zaznać wstydu dopiero po skosztowaniu owocu z drzewa wiadomości złego i dobrego jest potwierdzeniem tezy, że wstyd pojawia się dopiero w momencie przyjęcia umownych zasad wartościowania postępków. Kontrargumentujący twierdzą, że nawet prymitywne plemiona zakrywają genitalia. Nie wynika to jednak z tego, że nie akceptują swojej nagości. Po prostu - instynkt zachowania gatunku nakazuje im ochraniać genitalia przed urazem.
Można sądzić, ze wstyd pojawił się jako następstwo noszenia odzieży. W naszych warunkach klimatycznych okrywanie ciała jest zrozumiałą koniecznością, która stała się surowo przestrzeganym obyczajem. Każdorazowe jego naruszenie, bez względu na pobudki i okoliczności, jest odbierane jako coś nagannego. Odstąpienie od przyjętych zasad uznawane jest przecież za niemoralne, budzi pogardę. W konsekwencji rodzi uczucie zawstydzenia.
Błędne jest przekonanie, jakoby całkowita golizna pobudzała (niezdrowo!) seksualnie. Zupełny negliż jest aseksualny. To ubranie wabi i stymuluje erotycznie.
Osamotnienie, w jakim przychodzi nam żyć, pośpiech, anonimowość, warunki socjalne nie sprzyjają tworzeniu się pozytywnych reakcji międzyludzkich. Człowiek uświadamiający sobie swoje wyobcowanie ulega stanom niepokoju, depresji, lęku. Pod wpływem warunków naturalnych istniejących w grupie naturystycznej, grupie mającej istotny wyróżnik, wytwarza się poczucie łączności z przyrodą i innymi ludźmi, poczucie głębszej więzi z otaczającą rzeczywistością, świadomość, że jest się akceptowanym przez ogół. Naturyzm jest więc w tym wypadku klasycznym środkiem antystresowym.
KRZYSZTOF ANTOŃ
LISTY DO REDAKCJI
DRODZY PAŃSTWO, już w kilka dni po ukazaniu się naszego kwartalnika otrzymaliśmy ponad sto listów (tylko jeden z nich zawierał totalną krytykę pisma). Zapewniamy, że nie jest to dla nas powód do popadania w nastrój samouwielbienia. Zdajemy sobie sprawę z pewnych niedociągnięć, mamy nadzieję, że wspólnie z Wami, drodzy Czytelnicy, stworzymy pismo, jakiego oczekujecie. Dziękujemy więc za wszystkie listy. Chcąc szybko na nie zareagować, rezygnujemy z reklam na rzecz omówienia korespondencji.
Wiele uwag, jakie do nas wpłynęły, będziemy mogli uwzględnić dopiero w trzecim numerze. Najczęściej powtarzający się postulat dotyczy braku zdjęć Panów. Powtarza się on w co drugim liście, a zdjęć takich domagają się - co oczywiste - Panie. Stowarzyszenie Naturystów Polskich propaguje naturyzm rodzinny, dlatego zapewniamy, że zamieszczać będziemy także zdjęcia mężczyzn, całych rodzin, dzieci.
Kolejne pytania dotyczą spraw przynależności do klubów, możliwości zrzeszania się itp. Otóż, formalnie członkiem SNP może być każda pełnoletnia osoba zgłaszająca się do jednego z oddziałów. Poszczególne oddziały mają dużą swobodę w określaniu sposobu przyjmowania chętnych. Nasz ruch jest otwarty, ogólnie dostępne są nasze obiekty letnie, na przykład plaże, mamy więc nadzieję, że każdy potrafi do nas dotrzeć. Zamieszczane w naszym kwartalniku adresy oddziałów służą wyłącznie do nawiązywania kontaktu korespondencyjnego. W ten sposób powinniście Państwo uzyskać wszystkie dokładniejsze informacje. A co zrobić, gdy w pobliżu nie ma oddziału SNP? Po prostu trzeba taki oddział założyć. Zasady tworzenia tych struktur określa Statut SNP.
Nr 3 kwartalnika ukaże się w kwietniu 1990 r. w sporej części zawierać będzie omówienie naturystycznego sezonu jesienno-zimowego. W następnym, nr 4 (czerwiec 1990 r.), omówimy plan imprez na lato. Zamieścimy wykaz plaż i ośrodków natury stycznych w kraju i za granicą. Niezależnie jednak od dominującej tematyki zamieszczać będziemy aktualne informacje, np. dotyczące II Międzynarodowego Biennale Fotografii Naturystycznej ŁÓDŹ '90, II Sympozjum Naukowego na temat naturyzmu we Wrocławiu. Zajmować się będziemy problematyką międzynarodowego ruchu naturystycznego, ruchami ekologicznymi, higieną i fizjologią aktywnego wypoczynku, zdrowego sposobu odżywiania, a także tematami, które wskażą nam Czytelnicy.
Mimo licznych próśb, nie możemy (przynajmniej teraz) zwiększyć częstotliwości ukazywania się pisma ani też jego formatu. Nie będzie możliwości prenumeraty, a kolportażem zajmować się będą wyłącznie placówki RSW Prasa, Książka, Ruch. Nie jesteśmy także w stanie wysyłać indywidualnie folderów i zdjęć z imprez naturystycznych. Z wielką przykrością informujemy, że nie jesteśmy w stanie odpowiadać na wszystkie listy, kierowane zarówno do Redakcji, jak i do SNP. Natomiast wszystkie listy czytamy i będziemy starali się uwzględniać zawarte w nich sugestie, zarówno co do treści i formy kwartalnika, jak i pracy SNP.
Wielu Czytelników proponuje nam przekazanie posiadanych przez nich zdjęć w celu opublikowania. Podstawowym wymogiem jest, aby autor miał pisemną zgodę osoby fotografowanej na rozpowszechnianie zdjęć. W związku z tym materiały zdjęciowe możemy przyjmować jedynie podczas osobistego spotkania z autorem. Muszą to być zdjęcia kolorowe, slajdy, najlepiej formatu 6x6 cm.
Czekamy także na ciekawe artykuły problemowe. Będziemy je zamieszczać, a ich autorzy otrzymają stosowne honoraria.
Kwartalnik "Natura, Naturyzm" jest instytucją całkowicie samofinansującą się. Dochód ze sprzedaży pisma przekazywany jest na działalność statutową SNP. Samo zaś Stowarzyszenie działa na zasadzie społecznej pracy grupki zapaleńców.
Mam nadzieję, że po tej typowo informacyjnej porcji danych w następnych spotkaniach z Państwem na łamach kwartalnika - zajmę się przede wszystkim problemami prawdziwego naturyzmu. Za szczególne cenne uwagi dziękuję Pani Mirze B. z Mysłowic oraz Panom - Andrzejowi z Bytomia. Grzegorzowi N. z Brodnicy, Arturowi z Grudziądza i Ryszardowi z Koszalina.
WIESŁAW NIEDZIELSKI
DRODZY PAŃSTWO, już w kilka dni po ukazaniu się naszego kwartalnika otrzymaliśmy ponad sto listów (tylko jeden z nich zawierał totalną krytykę pisma). Zapewniamy, że nie jest to dla nas powód do popadania w nastrój samouwielbienia. Zdajemy sobie sprawę z pewnych niedociągnięć, mamy nadzieję, że wspólnie z Wami, drodzy Czytelnicy, stworzymy pismo, jakiego oczekujecie. Dziękujemy więc za wszystkie listy. Chcąc szybko na nie zareagować, rezygnujemy z reklam na rzecz omówienia korespondencji.
Wiele uwag, jakie do nas wpłynęły, będziemy mogli uwzględnić dopiero w trzecim numerze. Najczęściej powtarzający się postulat dotyczy braku zdjęć Panów. Powtarza się on w co drugim liście, a zdjęć takich domagają się - co oczywiste - Panie. Stowarzyszenie Naturystów Polskich propaguje naturyzm rodzinny, dlatego zapewniamy, że zamieszczać będziemy także zdjęcia mężczyzn, całych rodzin, dzieci.
Kolejne pytania dotyczą spraw przynależności do klubów, możliwości zrzeszania się itp. Otóż, formalnie członkiem SNP może być każda pełnoletnia osoba zgłaszająca się do jednego z oddziałów. Poszczególne oddziały mają dużą swobodę w określaniu sposobu przyjmowania chętnych. Nasz ruch jest otwarty, ogólnie dostępne są nasze obiekty letnie, na przykład plaże, mamy więc nadzieję, że każdy potrafi do nas dotrzeć. Zamieszczane w naszym kwartalniku adresy oddziałów służą wyłącznie do nawiązywania kontaktu korespondencyjnego. W ten sposób powinniście Państwo uzyskać wszystkie dokładniejsze informacje. A co zrobić, gdy w pobliżu nie ma oddziału SNP? Po prostu trzeba taki oddział założyć. Zasady tworzenia tych struktur określa Statut SNP.
Nr 3 kwartalnika ukaże się w kwietniu 1990 r. w sporej części zawierać będzie omówienie naturystycznego sezonu jesienno-zimowego. W następnym, nr 4 (czerwiec 1990 r.), omówimy plan imprez na lato. Zamieścimy wykaz plaż i ośrodków natury stycznych w kraju i za granicą. Niezależnie jednak od dominującej tematyki zamieszczać będziemy aktualne informacje, np. dotyczące II Międzynarodowego Biennale Fotografii Naturystycznej ŁÓDŹ '90, II Sympozjum Naukowego na temat naturyzmu we Wrocławiu. Zajmować się będziemy problematyką międzynarodowego ruchu naturystycznego, ruchami ekologicznymi, higieną i fizjologią aktywnego wypoczynku, zdrowego sposobu odżywiania, a także tematami, które wskażą nam Czytelnicy.
Mimo licznych próśb, nie możemy (przynajmniej teraz) zwiększyć częstotliwości ukazywania się pisma ani też jego formatu. Nie będzie możliwości prenumeraty, a kolportażem zajmować się będą wyłącznie placówki RSW Prasa, Książka, Ruch. Nie jesteśmy także w stanie wysyłać indywidualnie folderów i zdjęć z imprez naturystycznych. Z wielką przykrością informujemy, że nie jesteśmy w stanie odpowiadać na wszystkie listy, kierowane zarówno do Redakcji, jak i do SNP. Natomiast wszystkie listy czytamy i będziemy starali się uwzględniać zawarte w nich sugestie, zarówno co do treści i formy kwartalnika, jak i pracy SNP.
Wielu Czytelników proponuje nam przekazanie posiadanych przez nich zdjęć w celu opublikowania. Podstawowym wymogiem jest, aby autor miał pisemną zgodę osoby fotografowanej na rozpowszechnianie zdjęć. W związku z tym materiały zdjęciowe możemy przyjmować jedynie podczas osobistego spotkania z autorem. Muszą to być zdjęcia kolorowe, slajdy, najlepiej formatu 6x6 cm.
Czekamy także na ciekawe artykuły problemowe. Będziemy je zamieszczać, a ich autorzy otrzymają stosowne honoraria.
Kwartalnik "Natura, Naturyzm" jest instytucją całkowicie samofinansującą się. Dochód ze sprzedaży pisma przekazywany jest na działalność statutową SNP. Samo zaś Stowarzyszenie działa na zasadzie społecznej pracy grupki zapaleńców.
Mam nadzieję, że po tej typowo informacyjnej porcji danych w następnych spotkaniach z Państwem na łamach kwartalnika - zajmę się przede wszystkim problemami prawdziwego naturyzmu. Za szczególne cenne uwagi dziękuję Pani Mirze B. z Mysłowic oraz Panom - Andrzejowi z Bytomia. Grzegorzowi N. z Brodnicy, Arturowi z Grudziądza i Ryszardowi z Koszalina.
WIESŁAW NIEDZIELSKI
SZANOWNA REDAKCJO!
Postanowiłam napisać do Państwa krótki list. Piszę go w pracy w obecności interesantów, stąd mogą występować błędy stylistyczne, proszę o wybaczenie.
Nareszcie powitałam z wielką radością kwartalnik dotyczący ruchu, jakim są naturyści w Polsce. Samo pismo jest bardzo interesujące. Utrafiliście w samą dziesiątkę. Są to opinie nie tylko moje, ale też moich koleżanek i kolegów z pracy.
Nasze sugestie, jeśli chodzi o przyszłość pisma i jego treść, są następujące:
-przedstawiać na zdjęciach również i nagich panów, gdyż do tej pory satysfakcję z oglądania pięknych pań mają moi koledzy z pracy;
-podawać adresy plaż naturystycznych w Polsce; z krótkim komentarzem dotyczącym charakterystyki miejscowości, terenu, sposobu dojazdu itp. (mogę podać takowe dotyczące Łeby, Dębek i Rowów);
-zamieszczać wypowiedzi lub wywiady z osobami kompetentnymi, np. psychologami, lekarzami, na temat naturyzmu, celowości jego uprawiania, przeciwstawne opinie itp.
-wyodrębnić rubrykę z płatnymi ogłoszeniami naturystycznymi (pod rozwagę);
-zamieszczać plan imprez na rok następny i terminy;
-podać wykaz miejscowości, gdzie w kawiarniach, saunach można nawiązać bezpośrednie kontakty z naturystami.
Powyższe prośby nie są tylko naszym wymysłem, ale zostały zaczerpnięte z podobnych pism, jakie ukazują się np. w USA. Osobiście parę lat temu, będąc u rodziny za Oceanem, przeglądałam kilka pism specjalistycznych i Wasze pierwsze pismo jest do nich już podobne. Wszystko zależy jedynie od możliwości finansowych, jakimi dysponujecie. Myślę, że pismo zdobędzie szeroką "klientelę" również wśród nienaturystów. A oto przecież chodzi. Kończąc życzę Redakcji wszelkiej pomyślności w redagowaniu kwartalnika.
Hanna z Lęborka wraz z gronem przyjaciółek i kolegów
Postanowiłam napisać do Państwa krótki list. Piszę go w pracy w obecności interesantów, stąd mogą występować błędy stylistyczne, proszę o wybaczenie.
Nareszcie powitałam z wielką radością kwartalnik dotyczący ruchu, jakim są naturyści w Polsce. Samo pismo jest bardzo interesujące. Utrafiliście w samą dziesiątkę. Są to opinie nie tylko moje, ale też moich koleżanek i kolegów z pracy.
Nasze sugestie, jeśli chodzi o przyszłość pisma i jego treść, są następujące:
-przedstawiać na zdjęciach również i nagich panów, gdyż do tej pory satysfakcję z oglądania pięknych pań mają moi koledzy z pracy;
-podawać adresy plaż naturystycznych w Polsce; z krótkim komentarzem dotyczącym charakterystyki miejscowości, terenu, sposobu dojazdu itp. (mogę podać takowe dotyczące Łeby, Dębek i Rowów);
-zamieszczać wypowiedzi lub wywiady z osobami kompetentnymi, np. psychologami, lekarzami, na temat naturyzmu, celowości jego uprawiania, przeciwstawne opinie itp.
-wyodrębnić rubrykę z płatnymi ogłoszeniami naturystycznymi (pod rozwagę);
-zamieszczać plan imprez na rok następny i terminy;
-podać wykaz miejscowości, gdzie w kawiarniach, saunach można nawiązać bezpośrednie kontakty z naturystami.
Powyższe prośby nie są tylko naszym wymysłem, ale zostały zaczerpnięte z podobnych pism, jakie ukazują się np. w USA. Osobiście parę lat temu, będąc u rodziny za Oceanem, przeglądałam kilka pism specjalistycznych i Wasze pierwsze pismo jest do nich już podobne. Wszystko zależy jedynie od możliwości finansowych, jakimi dysponujecie. Myślę, że pismo zdobędzie szeroką "klientelę" również wśród nienaturystów. A oto przecież chodzi. Kończąc życzę Redakcji wszelkiej pomyślności w redagowaniu kwartalnika.
Hanna z Lęborka wraz z gronem przyjaciółek i kolegów
DROGA REDAKCJO!
Z wielką radością przyjąłem Wasz kwartalnik. Mam nadzieję, że spowoduje on zmianę stosunku wielu ludzi do naturyzmu. Ja sam jestem naturystą "konspiracyjnym". Mam bardzo nietolerancyjną całą rodzinę. Szczególnie żona i teściowa widzą w naturyzmie same złe rzeczy. W związku z tym spędzamy wakacje oddzielnie. Ja od lat jadę nad morze, w tym roku byłem w Dźwirzynie. Od dłuższego czasu obserwuję życie naturystów, ale brak mi odwagi zbliżyć się do nich całkowicie. Nie ma mowy o tym, aby moja żona rozebrała się w miejscu publicznym; ona nawet w sypialni wstydzi się chodzić w halce. Kwartalnik musiałem ukryć za szafą, by nie było awantury. Chciałbym znaleźć w kwartalniku odpowiedź na to, jak taką sytuację zmienić. Z kim najpierw rozmawiać - z żoną czy teściową? Napiszcie też, jak mam sobie zaplanować najbliższy letni urlop. Gdzie odbędzie się zjazd naturystów?
Przesyłam
pozdrowienia Józef Z. (woj. warszawskie)
Z wielką radością przyjąłem Wasz kwartalnik. Mam nadzieję, że spowoduje on zmianę stosunku wielu ludzi do naturyzmu. Ja sam jestem naturystą "konspiracyjnym". Mam bardzo nietolerancyjną całą rodzinę. Szczególnie żona i teściowa widzą w naturyzmie same złe rzeczy. W związku z tym spędzamy wakacje oddzielnie. Ja od lat jadę nad morze, w tym roku byłem w Dźwirzynie. Od dłuższego czasu obserwuję życie naturystów, ale brak mi odwagi zbliżyć się do nich całkowicie. Nie ma mowy o tym, aby moja żona rozebrała się w miejscu publicznym; ona nawet w sypialni wstydzi się chodzić w halce. Kwartalnik musiałem ukryć za szafą, by nie było awantury. Chciałbym znaleźć w kwartalniku odpowiedź na to, jak taką sytuację zmienić. Z kim najpierw rozmawiać - z żoną czy teściową? Napiszcie też, jak mam sobie zaplanować najbliższy letni urlop. Gdzie odbędzie się zjazd naturystów?
Przesyłam
pozdrowienia Józef Z. (woj. warszawskie)
SZANOWNI PAŃSTWO!
Jeśli można, chciałbym wyrazić swoją opinię na temat pierwszego numeru kwartalnika "Natura, Naturyzm". Ośmielę się także podpowiedzieć, co powinny zawierać następne numery tego wydawnictwa.
Z góry zaznaczam, że nie jestem naturystą, choć nie przeczę, że chciałbym zostać członkiem tego ruchu. Wydaje mi się, że w pierwszym numerze za dużo jest fotografii naturystek, co powoduje, iż pismo to z czasem stanie się "Playboyem", a nie pismem dla prawdziwych naturystów. Twierdzę tak dlatego, że podejrzewam, iż 3/4 nakładu wykupili przypadkowi przechodnie, tylko po to, by pooglądać "nagie panienki". Sam byłem świadkiem (stojąc kilka minut przy kiosku "Ruchu"), jak zbierali się przy szybie chłopcy w wieku 1 5-20 lat i rozmawiali z sobą w ten sposób: "Kup tę gazetę, to pooglądamy panienki...", inni znowu: "Patrz jakie ma płuca, a jaką d...". No i w końcu kupili pismo po to tylko, aby pooglądać fotografie. Stąd też uważam, że za mało w piśmie jest artykułów, a za dużo zdjęć. Ostatecznie, naturystą kupuje swoje pismo po to, aby dowiedzieć się jak najwięcej o swoim ruchu.
A co ja chciałbym znaleźć w kwartalniku? Interesuje mnie przede wszystkim przynależność do jednego z oddziałów, jakie są warunki i zasady członkostwa, czy organizuje się wspólne spotkania, zjazdy itp. Chciałbym znaleźć wykaz polskich i europejskich plaż i kąpielisk.
Jacek z Częstochowy
Jeśli można, chciałbym wyrazić swoją opinię na temat pierwszego numeru kwartalnika "Natura, Naturyzm". Ośmielę się także podpowiedzieć, co powinny zawierać następne numery tego wydawnictwa.
Z góry zaznaczam, że nie jestem naturystą, choć nie przeczę, że chciałbym zostać członkiem tego ruchu. Wydaje mi się, że w pierwszym numerze za dużo jest fotografii naturystek, co powoduje, iż pismo to z czasem stanie się "Playboyem", a nie pismem dla prawdziwych naturystów. Twierdzę tak dlatego, że podejrzewam, iż 3/4 nakładu wykupili przypadkowi przechodnie, tylko po to, by pooglądać "nagie panienki". Sam byłem świadkiem (stojąc kilka minut przy kiosku "Ruchu"), jak zbierali się przy szybie chłopcy w wieku 1 5-20 lat i rozmawiali z sobą w ten sposób: "Kup tę gazetę, to pooglądamy panienki...", inni znowu: "Patrz jakie ma płuca, a jaką d...". No i w końcu kupili pismo po to tylko, aby pooglądać fotografie. Stąd też uważam, że za mało w piśmie jest artykułów, a za dużo zdjęć. Ostatecznie, naturystą kupuje swoje pismo po to, aby dowiedzieć się jak najwięcej o swoim ruchu.
A co ja chciałbym znaleźć w kwartalniku? Interesuje mnie przede wszystkim przynależność do jednego z oddziałów, jakie są warunki i zasady członkostwa, czy organizuje się wspólne spotkania, zjazdy itp. Chciałbym znaleźć wykaz polskich i europejskich plaż i kąpielisk.
Jacek z Częstochowy
ZARZĄD GŁÓWNY STOWARZYSZENIA NATURYSTÓW POLSKICH
Wyrażam Wam szczere uznanie za wydanie pisma o naturyzmie, który w naszej rzeczywistości byt "tabu" przez wiele, wiele lat.
Dziękuję za odwagę i decyzję podjętą zgodnie z potrzebami pewnej warstwy społecznej. Świadczy to o właściwym podejściu do problemu, mimo różnych przeciwności losu, które narastały wraz z tworzeniem się Waszego Stowarzyszenia.
Mimo, że nie jestem w Waszym ruchu, gdyż takowego nie ma w miejscu mojego zamieszkania, to jednak sympatyzuję z Wami. Cele nakreślone w czasopiśmie są piękne i myślę, że zjednacie sobie wielu przychylnych Wam czytelników, którzy będą się z celami Waszego pisma utożsamiać.
Kwartalnik kupiłem całkiem przypadkowo, z pewnym zaskoczeniem, ale i radością, że wreszcie coś "ruszyło" w tej materii. Ciekawi mnie problem prenumeraty oraz to, jak upolować świąteczny numer.
Życzę Wam wspaniałych sukcesów w popularyzacji ruchu naturystycznego oraz bogatego w treść fotograficzną czasopisma.
Trudno w tej chwili wyrażać opinię o piśmie. Niewątpliwie powinno być objętościowo większe, bogato ilustrowane, a w treści poruszające zagadnienia tak krajowe, jak i zagraniczne.
Marek Car z Opola
Wyrażam Wam szczere uznanie za wydanie pisma o naturyzmie, który w naszej rzeczywistości byt "tabu" przez wiele, wiele lat.
Dziękuję za odwagę i decyzję podjętą zgodnie z potrzebami pewnej warstwy społecznej. Świadczy to o właściwym podejściu do problemu, mimo różnych przeciwności losu, które narastały wraz z tworzeniem się Waszego Stowarzyszenia.
Mimo, że nie jestem w Waszym ruchu, gdyż takowego nie ma w miejscu mojego zamieszkania, to jednak sympatyzuję z Wami. Cele nakreślone w czasopiśmie są piękne i myślę, że zjednacie sobie wielu przychylnych Wam czytelników, którzy będą się z celami Waszego pisma utożsamiać.
Kwartalnik kupiłem całkiem przypadkowo, z pewnym zaskoczeniem, ale i radością, że wreszcie coś "ruszyło" w tej materii. Ciekawi mnie problem prenumeraty oraz to, jak upolować świąteczny numer.
Życzę Wam wspaniałych sukcesów w popularyzacji ruchu naturystycznego oraz bogatego w treść fotograficzną czasopisma.
Trudno w tej chwili wyrażać opinię o piśmie. Niewątpliwie powinno być objętościowo większe, bogato ilustrowane, a w treści poruszające zagadnienia tak krajowe, jak i zagraniczne.
Marek Car z Opola
DRODZY PAŃSTWO, podane niżej adresy Oddziałów SNP służą wyłącznie do przesyłania korespondencji, gdyż w kilku wypadkach swoich adresów domowych udzieliły nam osoby prywatne. Prosimy więc pod te adresy kierować listy, nie zgłaszać się osobiście!
* Szczecin [---]
* Poznań [---]
* Bydgoszcz[---]
* Olsztyn[---]
* Kołobrzeg[---]
* Sosnowiec[---]
* Warszawa[---]
W tych przypadkach podane adresy są jednocześnie adresami siedzib Oddziałów.
* ŁÓDŹ: Dzielnicowy Dom Kultury, ul. 1 Maja 87, Łódź Polesie;
* Lubin[---]
Przypominamy zamieszczone w poprzednim numerze adresy oddziałów naszego Stowarzyszenia:
* WROCŁAW: Akademickie Centrum Kultury Pałacyk, ul. Kościuszki 34
* LEGNICA: [---]
* KATOWICE[---]
------------------
od redakcji NNS: prywatne adresy zostały usunięte
* Szczecin [---]
* Poznań [---]
* Bydgoszcz[---]
* Olsztyn[---]
* Kołobrzeg[---]
* Sosnowiec[---]
* Warszawa[---]
W tych przypadkach podane adresy są jednocześnie adresami siedzib Oddziałów.
* ŁÓDŹ: Dzielnicowy Dom Kultury, ul. 1 Maja 87, Łódź Polesie;
* Lubin[---]
Przypominamy zamieszczone w poprzednim numerze adresy oddziałów naszego Stowarzyszenia:
* WROCŁAW: Akademickie Centrum Kultury Pałacyk, ul. Kościuszki 34
* LEGNICA: [---]
* KATOWICE[---]
------------------
od redakcji NNS: prywatne adresy zostały usunięte
OGŁOSZENIA
MAMY NADZIEJĘ, że w tym miejscu, w kolejnych numerach pisma znajdą się Wasze, czytelników ogłoszenia. Prosimy o ich nadsyłanie. Będziemy zamieszczać je bezpłatnie. Oczywiście, powinny to być ogłoszenia o tematyce związanej z naturyzmem i nie mogą brzmieć w sposób dwuznaczny.
[---]
ZARZĄD Klubu Stowarzyszenia Naturystów Polskich we Wrocławiu poszukuje pilnie osoby lub instytucji, która mogłaby wydzierżawić (wynająć) lub pozwolić na współkorzystanie ze stawu, kąpieliska (lub ośrodka wypoczynkowego, z możliwością kąpieli) we Wrocławiu bądź w jego okolicach. Jesteśmy również zainteresowani informacjami o istnieniu obiektów nadających się do wykorzystania przez naturystów.
Informacje prosimy przesyłać pod adresem: Wrocław ZARZĄD KLUBU [--]
MAMY NADZIEJĘ, że w tym miejscu, w kolejnych numerach pisma znajdą się Wasze, czytelników ogłoszenia. Prosimy o ich nadsyłanie. Będziemy zamieszczać je bezpłatnie. Oczywiście, powinny to być ogłoszenia o tematyce związanej z naturyzmem i nie mogą brzmieć w sposób dwuznaczny.
[---]
ZARZĄD Klubu Stowarzyszenia Naturystów Polskich we Wrocławiu poszukuje pilnie osoby lub instytucji, która mogłaby wydzierżawić (wynająć) lub pozwolić na współkorzystanie ze stawu, kąpieliska (lub ośrodka wypoczynkowego, z możliwością kąpieli) we Wrocławiu bądź w jego okolicach. Jesteśmy również zainteresowani informacjami o istnieniu obiektów nadających się do wykorzystania przez naturystów.
Informacje prosimy przesyłać pod adresem: Wrocław ZARZĄD KLUBU [--]
Kwartalnik
Stowarzyszenia
Naturystów Polskich
Redaguje zespół
Redaktor naczelny
Józef Kubicki
Sekretarz redakcji
Janusz Kwiatkowski
Opracowanie graficzne
Janusz Kwiatkowski Barbara Rabiega
Zdjęcia
Sylvaine Conard (Francja), Stanisław Dziadowicz, Jerzy Gutkowski, Alicja Kluk, Janusz Koniak, Andrzej Łanowiecki, Kareł Novak (Czechosłowacja), Petr Petlan (Czechosłowacja), Waldemar Piwoński, PeterRoth (RFN)
Okładka I Peter Roth
Okładka II Stanisław Dziadowicz
Okładka III Sylvaine Conard
Okładka IV i rozkładówka Józef Kubicki
Wydawca
Zarząd Główny Stowarzyszenia Naturystów Polskich
Adres Redakcji 90-755 Łódż ul. 1 Maja 87
Druk
Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza ul. Pokoju 1, Cieszyn
Redaguje zespół
Redaktor naczelny
Józef Kubicki
Sekretarz redakcji
Janusz Kwiatkowski
Opracowanie graficzne
Janusz Kwiatkowski Barbara Rabiega
Zdjęcia
Sylvaine Conard (Francja), Stanisław Dziadowicz, Jerzy Gutkowski, Alicja Kluk, Janusz Koniak, Andrzej Łanowiecki, Kareł Novak (Czechosłowacja), Petr Petlan (Czechosłowacja), Waldemar Piwoński, PeterRoth (RFN)
Okładka I Peter Roth
Okładka II Stanisław Dziadowicz
Okładka III Sylvaine Conard
Okładka IV i rozkładówka Józef Kubicki
Wydawca
Zarząd Główny Stowarzyszenia Naturystów Polskich
Adres Redakcji 90-755 Łódż ul. 1 Maja 87
Druk
Cieszyńska Drukarnia Wydawnicza ul. Pokoju 1, Cieszyn