Natura, Naturyzm - czytelnia

Natura, naturyzm nr. 7-8
Podwójny numer 7-8. Jednocześnie w tym czasie wyszedł numer specjalny NN.
Okładka alt obrazka?????
 





SZANOWNI PAŃSTWO

Nareszcie w Polsce wszystko (lub prawie wszystko) jest dozwolone, nieboszczka cenzura zapewne bezpowrotnie odeszła do historii. Powstają nowe czasopisma o tematyce, delikatnie mówiąc, erotycznej, i nie jest to z pewnością subtelny erotyzm. .. Przeglądam niektóre z nich i stwierdzam, że zdjęcia w naszym dwumiesięczniku są bardzo nobliwe. Mimo to do Prokuratury Wojewódzkiej w Łodzi (ze względu na siedzibę redakcji) nadal napływają rozmaite skargi na "Naturę - naturyzm". Jednocześnie otrzymujemy setki listów z prośbami o odważniejsze ujawnianie nagiego ciała.
Piszecie Państwo do nas, ale wciąż zastrzegacie sobie anonimowość (w przypadku publikacji listów). Rozumiem, że presja otoczenia bywa ogromna. Równocześnie myślę, że nadszedł czas "podniesienia przyłbicy", zmiany obyczajów i mentalności, niech wstydzą się ci, którzy w naturyzmie widzą i szukają źródła wszelkiego zła i dewiacji, albowiem to właśnie oni bywają najbardziej zepsuci. Paradoksalnie nadal większość naszego społeczeństwa łatwiej znosi wszelką przemoc, gwałt, okrucieństwo i zbrodnię, które atakują nas z ekranów kin i telewizorów (kierowanych także niestety do coraz młodszej widowni), aniżeli nagie ciała, przedstawione bez wulgarnego kontekstu. Przywódcy polityczni, tytuły gazet wołają o demokracji i pluralizmie, a tymczasem zapomina się w tym narodowym krzyku o tolerancji, o tym, że oprócz wyznawców religii katolickiej żyje w naszym kraju ileś tam set tysięcy ludzi innych wyznań.
Zapominamy o elementarnym "dzień dobry" na schodach i windzie, o uśmiechu w sklepie. Zamiast tego walczymy z zaciekłością o byt codzienny, o dobra, nie dostrzegając panoszącego się powszechnie zła, okrucieństwa i zwykłego chamstwa.
Mam świadomość małej skuteczności jakichkolwiek apeli (komunistyczna nowomowa ich skuteczność zredukowała do zera), ale mimo to zwracam się do autentycznych naturystów: nie opuszczajmy głów, gdyż chcieć i móc to znaczy zmieniać. Ruch może być twórczy!
Mam cichą nadzieję, że pomoże w tym Państwu "Natura-naturyzm" również w 1991 roku. Życzymy Państwu w nowym Roku dużo słońca i uśmiechu.

Dwumiesięcznik Stowarzyszenia Naturystów Polskich
Redaguje zespół :

Redaktor naczelny:
Józef Kubicki
Wiesław Niedzielski
Błażej Torański
Grażyna Zdrojewska
Opracowanie graficzne: Andrzej Chętko
Barbara Rabiega

Zdjęcia: Jerzy Gutkowski
Józef Kubicki
Waldemar Piwoński
Zenon Żyburtowicz

Wydawca:
Przedsiębiorstwo Wielobranżowe "Wydawnictwo Natura" Sp. z o.o.
ul. Krzemieniecka 2 94-030 Łódź
Nr konta bankowego: BGŻ O Łódź 847041-129-138-109 199124-136-61
Druk: Łódzkie Zakłady Graficzne, ul. PKWN 18
Zam. 286/13/90
Łódź 90-950
Nr indeksu 366560
CHAŁUPY DZISIAJ
CiĄG DALSZY NASTĄPI ...MOŻE

Święty spokój skończył się na tych wspaniałych helskich plażach gdzieś pod koniec lat siedemdziesiątych . Propagandowe nagłośnienie i reklamiarskie potraktowanie naturyzmu wraz z jego stolicą - Chałupami, zrobiły swoje. Tłumy żądne sensacji ściągały z całej Polski. Towarzyszył im pokaźny tłumek dewiantów i podglądaczy. Kto chciał w kameralnych warunkach słuchać szumu morza na gołej plaży - nie miał szans. Mieszkańcom Chałup puściły nerwy w 1984 roku. Samorząd mieszkańców wystosował petycję do władz: "...prosimy o cofnięcie plaży naturalistów..." - było w petycji i była groźba, że jeśli władze się nie ugną, chałupianie nie pójdą do urn wyborczych. Petycję podpisało 116 na 365 ówczesnych mieszkańców wsi. Władza się ugięła. Inspiratorem tych działań był ówczesny radny, pan Jerzy Budzisz. Odwiedzamy go po latach, aby znów powrócić do tej sprawy.
- Gdyby dzisiaj ludzi zapytać też byliby przeciwni, ja też - były radny jest konsekwentny w kwestii gołego plażowania.
- Jesteśmy i będziemy przeciw. Naturystów nie ma i jest święty spokój. Czasem sobie chłopaki piwa łykną i gdzieś w krzakach nosy pokarbują, to nie szkodzi. Dlaczego Chałupy mają być tym bagnem? Co ja przeżyłem po tej petycji! Listy do mnie pisali, grozili, że bebechy ze mnie wyprują. Po co nam turyści? Tu miejscowy żadnego interesu na handlowaniu i kwaterach nie zrobi. My żyjemy z rybołówstwa, a kto nie jest rybakiem ten jest stoczniowcem i do roboty we Władysławowie dojeżdża. Póki my nie powymieramy - tak będzie! W tym roku Chałupy stały się swoistym Klondike. Maszyna pogłębiająca brzeg na plaży południowej zaczęła wypluwać muł nafaszerowany bursztynem. Znany prezenter telewizyjny rył w mule ogarnięty bursztynową gorączką. Szaleństwo ogarnęło też innych. Wieść gminna niosła, że kawałek bursztynu z wtopioną weń przed wiekami muszką został sprzedany za tysiąc marek (zachodnich, rzecz jasna).
Niektórzy zrobili w czasie tego bursztynowego boomu niezły biznes. Ale to nie bursztyn sprawił, że Chałupy wyglądają dziś tak okazale. Także nie rybołówstwo czy znojna praca w stoczni, jak sugeruje były radny Budzisz. Chałupy w Chałupach są okazałe, a większości mieszkańców żyje się dostatnio za sprawą turystyki. Docenia to młodsze pokolenie i ostatnio wybrany samorząd mieszkańców. Taki sposób myślenia reprezentuje także nowy radny, pan Lech Budzisz: - Czujemy się właścicielami tych terenów, żyjemy tu z dziada pradziada. Niepokojące było, że zaczęli do nas ściągać z całej Polski, a z Helu zrobił się deptak. Półwysep by tego mógł nie wytrzymać. Oczywiście, że bardzo interesuje nas turystyka. Ale musi mieć ona bardziej kameralny charakter. Pola namiotowe nie mogą rozciągać się od Władysławowa do Juraty, bo dzieje się to ze szkodą dla środowiska. Trzeba uporządkować gospodarkę wodną. Bezwzględną koniecznością jest wybudowanie oczyszczalni ścieków. Chcemy podsypać plażę południową, która byłaby prawdziwym ewenementem na naszych terenach nadmorskich. Campingi, te, które pozostaną, muszą reprezentować naprawdę europejski poziom. A co najważniejsze - musimy ratować Hel. Stowarzyszenie Naturystów Polskich zadeklarowało pomoc finansową, bo samorząd mieszkańców jest nie nazbyt bogaty. Padła propozycja, aby Stowarzyszenie partycypowało w kosztach budowy oczyszczalni ścieków, szacowanych wstępnie na dwadzieścia miliardów złotych. A oczekiwania SNP są skromne: chodzi o wytyczenie plaży naturystycznej, ustawienie dwóch tablic, gdzie prosi się o przestrzeganie dobrych obyczajów obowiązujących na plażach naturystycznych.
Czy tak się stanie? O tym zadecyduje samorząd mieszkańców. Póki to się jeszcze nie stało przy wjeździe na Hel stoi tablica z informacją: "Na Półwyspie Helskim nie ma wyznaczonych plaż dla naturystów".
G.Z
GABINET FIGUR PLAŻOWYCH

Nigdzie nie spotkasz tylu oryginałów co w naturystycznym światku. Gabinet figur plażowych jest kolorowy'. Czasem -sympatycznie zwariowany. Często - irytująco stuknięty. Tylko u nas spotkasz erotomana, który marzy tylko o tym, żeby co wieczór poderwać świeżą panienkę do namiotu, a który z miną wieszcza wygłosi ci dłuższą pogadankę o ideałach naturyzmu. Tylu głosicieli jedynie słusznej sprawy nie ma nigdzie! Tylko u nas dama, która powinny z lubości;) wygrzewać się na słońcu gotowa jest tu, na plaży, zaraz napisać referat pt. "Dobroczynny wpływ naturyzmu na przemianę materii, niezależnie od klasy społecznej i stanu konta bankowego". U nas masz szansę spotkać "zawodowego" plażowicza, który nie rozstaje się z nadmorskim piaskiem od marca do późnej jesieni. Albo panią, która od grajdoła do grajdoła niesie swoje mistyczne posłannictwo. Podobnie jest też pewnie w tekstylnych środowiskach. Ale na gołej plaży wyraziściej widać, a i w ostrym słońcu wszystko nabiera innych wymiarów. Nie ulega jednak wątpliwości, że szpaler tak barwnych postaci zasługuje na uwiecznienie nie tylko przy pomocy obiektywu. Zatem - uwieczniamy.

Wojtek. Urodził się głównie po to, żeby mieć za złe. Za złe znajomemu, że jest brunetem, siostrom P., że są za grube, Iwonce - że jest w sam raz. Po krótkim spotkaniu z Wojtkiem grajdoły zaczynają patrzeć na siebie koso. Stosunki plażowo-towarzyskie są mocno nadwątlone i długo potem trzeba wyjaśniać, że Jola wcale nie czepiała się nosa Grażyny a Jurek nie oplotkował Kazia. Wojtek nie może pojąć, dlaczego jest permanentnie sam. Przecież chce jak najlepiej i ma swoje przemyślane recepty na uzdrowienie świata, ludzi oraz ruchu naturystycznego.

Ryszard. Naturyzm to dla niego odskocznia od ponurej codzienności, jałowego zabiegania wokół robienia interesów, zdobywania pieniędzy. Nie rozumie zażenowania niektórych przed zdjęciem ubrania. Uważa to za bigoterię. Z radością godną jeszcze większej niż naturyzm sprawy obnosi swoje niewątpliwie okazałe kształty zarówno w swojej saunie, jak i na publicznej plaży. Z ubrankiem rozstaje się z rozkoszą: przed telewizyjną kamerą, przed obiektywem aparatu i przed panienką, która jest skłonna. Jego program optimum zakłada poderwanie każdego dnia czterech "lasek". Jednocześnie, lub w krótkich odstępach czasu. Technika realizowania programu optimum jest ulubionym, jeśli nie jedynym przedmiotem konwersacji. Z braku czterech "lasek" może być ewentualnie jedna.

Maria. Ma szczególne posłannictwo do spełnienia. Chce, żeby ludzie byli wszechogarnięci powszechnym miłowaniem. Chodzi między grajdołami i mówi: "Kochaj wszystkich, nieś miłość, łączmy się energią ludzką, róbmy spotkania miłości i jedności między ludźmi. Jestem samotna, więc chcę być z wami. Uczcie się mowy ciała, szukajcie eliksiru życia i porozumienia między ludźmi...". Pierwsze spotkanie z Marią i kaznodziejskość tego co mówi bywa szokiem. Ale po chwili już wiemy, że nie jest to stuknięta nawiedzona, a pani, która rozpaczliwie szuka ciepła i przyjaźni, zaś w jej słowach tkwi niejedna mądrość.

Piotr I. Kiedy jest ubrany zwraca uwagę na tak banalne atrybuty człowieka, jak marka samochodu, symptomy zamożności, na co kogo stać. Na goło jest zwyczajnie stuprocentowym mężczyzną, którego oko perfekcyjnie rejestruje tylko jeden atrybut kobiecości. Precyzyjnie potrafi wyłowić co smaczniejsze panienki na plaży, z których liczne trafią do jego kolekcji podbojów. Lubi do tych podbojów dołączyć komentarz o czystości i dziewiczych intencjach w ruchu naturystycznym. Nie gaduła. Swoimi komentarzami nie zadręcza.

Piotr II. Prawie mieszka na plaży. Taki sobie styl życia i bycia wymyślił. Jest zahartowany, grypa mu niegroźna. I głównie dla tego hartu ciała, ze względów zdrowotnych, jest naturystą. Ale kiedy jakaś plażowa dziewczyna cieplej na niego spojrzy nie powie nie. Przeciwnie. Powie: ależ proszę, jak najbardziej.

Elżbieta. Taki odpowiednik Wojtka w damskim wydaniu. Także ma totalnie za złe, a bierze się to pewnie nie z nudów lecz malkontenckiego temperamentu. Według niej naturyzm to sprawa poważna, tu się nie ma z czego śmiać, bo sprawa jest, ideologicznie rzecz ujmując, skomplikowanej natury. Grymasu goryczy i absmaku na jej obliczu nie wymaże najlepszy nawet goły dowcip.

Willy. Nie lubi pruderii i zakłamania. Za granicą, gdzie mieszka, też nic brakuje przejawów purytanizmu. Ale u niej było możliwe coś, nie do pomyślenia u nas: rozrywkowe programy telewizyjne dla starszych i dla dzieci. Programy gdzie rozebrani artyści-amatorzy prezentowali to, co najlepiej potrafią. Ona, Willy, śpiewała. Później zakazano emisji tych programów, ale jej to nie rozgoryczyło. Emanuje ciepłem i kobiecością.

Andrzej. Ma usta pełne frazesów. Jest wspaniale - mówił -kiedy ludzie na plaży dobrze wypoczywają, kiedy dzieci dobrze się bawią, a szum morza każe człowiekowi cieszyć się chwilą. W parę dni później ten sam Andrzej brutalnie wkroczył do akcji, kiedy zabawy z dzieciakami rozkręcały się w najlepsze. Z energią godną lepszej sprawy wkroczył do akcji i udowadniał, że noga filmującego dziecięce zabawy kamerzysty zbliżyła się do pierwszej trawki na wydmach. Kibicujący zabawom rodzice wpadli w szewską pasję i tylko cudem nasz bohater wyszedł z akcji cało.

Zbyszek. Tak ładnie mówił o koniecznej aktywności, potrzebie organizowania, działania, tworzenia dobrej atmosfery. Jakże żal, że te wszystkie ładne słowa pozostały tylko w sferze deklaracji. Ale faktem jest, że Zbyszek poważnie traktuje ruch naturystyczny. Kiedyś musiał rozstać się z narzeczoną, która nie chciała zdjąć stroju. Na plaży.

Iwona. Śmiech jest dla niej panaceum na wszelkie smutki. Lubi rolę słodkiego kociątka, ale kiedy uzna, że jest sens się otworzyć można zobaczyć dziewczynę, która ma wiele zdrowych, nie przeintelektualizowanych, rozsądnych poglądów na życie i ludzi. Mówi: Lubię saunę, basen, morze, słońce. Jak słyszę filozofowanie niektórych mądrali chce mi się śmiać!

Stefan. Przyjeżdża na plażę codziennie z miasteczka oddalonego o 30 km. Zostawia rower w krzakach i godzinami gra z wiatrem w kometkę. W dni bezwietrzne obserwuje przez wojskową lornetkę ruchy kutrów na morzu. Nie zawiera łatwo znajomości, ale jeśli przełamiesz pierwsze lody - masz w nim wspaniałego kompana.

Nasi bohaterowie pokazani są cokolwiek w krzywym zwierciadle. Dlatego wszelkie podobieństwo do Twoich bliskich znajomych. Drogi Czytelniku, jest kwestią zwykłego przypadku.
NATURYŚCI NA BORNHOLMIE

Strome, ostre skały, wymarzone zatoki, wspaniałe plaże, rozciągające się daleko obszary leśne i wrzosowiska, jak również malownicze wioski rybackie - tak oto, Kochany Czytelniku, prezentuje się duński Bałtyk: wyspa Bornholm. Chociaż jest ona każdego roku celem dla około 25 tysięcy odwiedzających, nie ma jednak mowy o masowej nawale turystów.
Wyspa wyróżnia się głównie przez długie, upalne lato, jak również południowy Flair. Nic zatem dziwnego, że nazywa się ją "Majorką Północy". Tutaj jednakże nie ma wysokich domów i betonowych pudeł, jak na hiszpańskiej wyspie. Do dyspozycji gości stoją wypielęgnowane campingi, prywatne pensjonaty i komfortowe hotele. Najbardziej lubiane są jednak te przeurocze letnie domy, które wzniesione zostały prawie wszędzie w pobliżu plaży.
A propos plaży. Tę najpiękniejszą znajdzie się na południu Bornholmu, w Dueodde. Tam oraz w przylegającym pasie można spokojnie zdjąć ubranie. W tej okolicy bycie nagim jest powszechnie przyjęte. Ale wyspa ma także do zaoferowania liczne miejsca godne zwiedzenia. Są wioski rybackie, w których zdaje się, że czas zatrzymał się w miejscu. Niezapomniane są cztery okrągłe kościoły z XII wieku, które służyły tubylcom wcześniej jako schronienie w czasie wojennych zawieruch. Koniecznie trzeba zobaczyć ruiny Hammerhus, największego układu fortec w całej Skandynawii.
Smakosze ryb są na wyspie w swoim żywiole. Mogą spróbować wyśmienitego wędzonego łososia, który jest świetnie znany w całej Europie. A potem "Bornholmczyk" - świeży, wędzony olszowym drewnem śledź, jedzony najczęściej na gorąco, prosto z ręki, niespotykanie wprost smaczny. Kilometrowej długości, do 300 metrów szeroka plaża z przylegającym pasem wydm sprawia, że Bornholm jest niezaprzeczalnie najpiękniejszą wyspą na Morzu Bałtyckim. Tutaj można w płytkiej, czystej wodzie poszaleć z radością serca, z rozkoszą wyciągnąć się na gorącym piasku i odbywać długie, nagie spacery z rodziną.
NATURYŚCI NA BORNHOLMIE

Strome, ostre skały, wymarzone zatoki, wspaniałe plaże, rozciągające się daleko obszary leśne i wrzosowiska, jak również malownicze wioski rybackie - tak oto, Kochany Czytelniku, prezentuje się duński Bałtyk: wyspa Bornholm. Chociaż jest ona każdego roku celem dla około 25 tysięcy odwiedzających, nie ma jednak mowy o masowej nawale turystów.
Wyspa wyróżnia się głównie przez długie, upalne lato, jak również południowy Flair. Nic zatem dziwnego, że nazywa się ją "Majorką Północy". Tutaj jednakże nie ma wysokich domów i betonowych pudeł, jak na hiszpańskiej wyspie. Do dyspozycji gości stoją wypielęgnowane campingi, prywatne pensjonaty i komfortowe hotele. Najbardziej lubiane są jednak te przeurocze letnie domy, które wzniesione zostały prawie wszędzie w pobliżu plaży.
A propos plaży. Tę najpiękniejszą znajdzie się na południu Bornholmu, w Dueodde. Tam oraz w przylegającym pasie można spokojnie zdjąć ubranie. W tej okolicy bycie nagim jest powszechnie przyjęte. Ale wyspa ma także do zaoferowania liczne miejsca godne zwiedzenia. Są wioski rybackie, w których zdaje się, że czas zatrzymał się w miejscu. Niezapomniane są cztery okrągłe kościoły z XII wieku, które służyły tubylcom wcześniej jako schronienie w czasie wojennych zawieruch. Koniecznie trzeba zobaczyć ruiny Hammerhus, największego układu fortec w całej Skandynawii.
Smakosze ryb są na wyspie w swoim żywiole. Mogą spróbować wyśmienitego wędzonego łososia, który jest świetnie znany w całej Europie. A potem "Bornholmczyk" - świeży, wędzony olszowym drewnem śledź, jedzony najczęściej na gorąco, prosto z ręki, niespotykanie wprost smaczny. Kilometrowej długości, do 300 metrów szeroka plaża z przylegającym pasem wydm sprawia, że Bornholm jest niezaprzeczalnie najpiękniejszą wyspą na Morzu Bałtyckim. Tutaj można w płytkiej, czystej wodzie poszaleć z radością serca, z rozkoszą wyciągnąć się na gorącym piasku i odbywać długie, nagie spacery z rodziną.
NASZ CZŁOWIEK W LONDYNIE

Jack Kelly jest Amerykaninem od dziesięciu lat mieszkającym na stałe w Londynie. Od lat współpracuje z anglojęzycznymi czasopismami naturystycznymi na całym świecie, ale nie jest zawodowym dziennikarzem. I zupełnie też nie spełnia naszych wyobrażeń, wyniesionych głównie z filmów, o amerykańskich dziennikarzach - przebojowych, hałaśliwych, kiedy trzeba - bezczelnych. Jack Kelly jest spokojny, opanowany wyciszony. Do Polski przyjechał po raz drugi i w czasie tegorocznych wakacji podróżował w towarzystwie pary młodych Polaków. Jack dużo podróżuje i podzielił się z nami garścią refleksji na temat naturyzmu:
- W Stanach Zjednoczonych istnieje ASA - American Sunbathing Association, odpowiednik waszego Stowarzyszenia Naturystów Polskich. Kiedyś również w USA były organizowane konkursy na miss plaży. Brały w nich udział całe rodziny, bowiem miss i mister wybierani byli z pokolenia babć i dziadków, rodziców i dzieci. Przed trzema laty ASA zakazała organizowania tego typu imprez. Nie zgadzam się z tym zakazem. Uważam, że jest to zdrowa i korzystna dla ruchu naturystycznego działalność. Pokazuje dumę z posiadania zdrowego i pięknego ciała, a przy tym opinia publiczna więcej mogła się dowiedzieć na temat ruchu naturystycznego. W ogóle Ameryka jest bardziej purytańska niżby się wydawało, a Europa, Australia, nawet Azja daleko ją wyprzedzają. Kiedyś widywało się na amerykańskich plażach naturystycznych dużo rodzin i masę świetnie bawiących się dzieciaków. Teraz tego nie ma, a naturyści działają głównie w klubach. Pod tym względem naturyzm w Polsce wydaje się być znacznie zdrowszym zjawiskiem.
- W Anglii są dwie plaże naturystyczne: w Brighton i w Studland. I tutaj widzi się coraz wyraźniej import kultury amerykańskiej. Nie tak dawno byłem przez miesiąc na plaży w Brighton, która niegdyś była plażą rodzinną. Teraz 95-98 procent plażowiczów to mężczyźni. Kobiety i dzieci są w kostiumach. Tylko bardzo małe dzieci widuje się bez ubrania. W okolicy Kopenhagi jest kilkanaście plaż naturystycznych. Byłem na dwóch: w Skagen i Lisilae. Te plaże miały już bardziej rodzinny charakter, ale może to przypadek sprawił, że tylko jedno dziecko opalało się bez kostiumu. Na obu tych plażach były bardziej zdrowe proporcje między panami i paniami.
- Przez dwa lata mieszkałem w Nowej Zelandii, w północnej części wyspy. Naturyści tradycyjnie chodzili na plażę z białym piaskiem. Nie była ona tak fajna jak niektóre wasze plaże nadbałtyckie, ale panowała tu dobra, rodzinna atmosfera. Kilka dni temu dostałem list od znajomej, która skarży się na coraz bardziej konserwatywny stosunek społeczeństwa wobec naturystów. Ona i trójka jej dzieci uważani są wręcz za szaleńców. - W Polsce byłem po raz pierwszy w zeszłym roku. Wypoczywałem na plaży koło Międzyzdrojów. Na waszych plażach nie widać 'jeszcze zgubnych wpływów amerykańskich. Jeszcze jest zdrowe ukierunkowanie rodzinne. Chociaż może to się zmieni, bowiem w modzie na ulicach widać już ten w nienajlepszym guście szpan amerykański. Jednak dziś mogę powiedzieć, że Polska i Dania mają najlepsze plaże naturystyczne... Jack Kelly zapowiedział : współpracę z naszym pismem. Nasi Czytelnicy będą mieli zatem okazję częściej spotkać jego nazwisko na naszych łamach.

Naturysta z sąsiedniej strony to nie Jack Kelly, lecz Anglik od 10 lat mieszkający w Paryżu, kim natomiast są towarzyszące mu dziewczyny - nie wiemy.
CZY NATURYZM MOŻE ZEPSUĆ WASZE DZIECI?

Niektórzy twierdzą, że zbiorowa nagość jest już wystarczająco zła, ale przebywanie nago w towarzystwie dzieci jest po prostu czynem karygodnym. Rob Marlin uważa, że taki pogląd jest całkowicie błędny... Wystarczy wybrać się do pierwszego lepszego ośrodka naturystów, czy na nagą plaże., żeby zauważyć szczęśliwe, wesołe dzieci - od niemowlaków na rękach po nastolatki. Oczywiście w większości przypadków dzieci przebywają tam razem z rodzicami, ale na naturystycznych plażach często widzi się starsze nastolatki bez opieki dorosłych. Prawdę mówiąc, często to właśnie nastolatki zaszczepiają naturyzm swoim rodzicom. Ten fakt stoi w sprzeczności z negatywnymi opiniami wielu ludzi twierdzących, że nagość jako taka jest już czymś nagannym, ale nagość w połączeniu z młodym wiekiem jest szczególnie godna potępienia. Krytycy ci to przeważnie konserwatywni i pruderyjni osobnicy z przeróżnych politycznych i społecznych organizacji, głównie religijnych, a także wielu popularnych psychologów i "rodzinnych doradców" z prasy , radia i telewizji. Otóż według nich pozwalanie na to, by dzieci przebywały nago w obecności innych ..nagusów" ma powodować zagnieżdżenie się w młodych umysłach groźnych urazów, włącznie z niezdrową ciekawością, która niechybnie poprowadzi do paskudnych eksperymentów seksualnych. Dla nastolatków może się to w dodatku nie skończyć tylko na eksperymencie - mogą mianowicie stać się "uzależnieni". Dla dziecka widok nagiego dorosłego człowieka jest ponoć jeszcze groźniejszy. Co prawda niewielu z rzucających tu gromy uważa, że takie dziecko podnieci się seksualnie, jednak niektórzy widza, oczyma wyobraźni nastoletnich chłopców zauroczonych przez swoje ponętne matki; większość natomiast twierdzi, że dla dzieci widok ciał osób dorosłych może być tak odpychający, że spowoduje u nich uraz na cale życic. Co więcej, dla dorosłych widok nagich dzieci ma przynosić jeszcze więcej zagrożenia, gdyż może wywołać podniecenie seksualne, nawet u rodziców (sic!), zwłaszcza kiedy dzieci są akurat w fazie dojrzewania. I co już najgorsze, ale nieuniknione, struktura rodziny może się wówczas nadwerężyć lub po prostu ulec zniszczeniu.

A teraz spojrzenie z drugiej strony. Rzecznikami społecznej, grupowej nagości. obejmującej dzieci i młodzież, są oczywiście sami naturyści, większość seksuologów, liberalni rodzice, psychologowie, socjolodzy i... prawdopodobnie nawet większość przeciętnych ludzi. Jak wynika bowiem z przeprowadzanych niejednokrotnie sondaży opinii publicznej większość ludzi opowiada się za nagimi plażami - nawet jeśli sami z nich nie korzystają (uważają przy tym za zupełnie normalną obecność dzieci na tych plażach). Propagatorzy naturyzmu wierzy, że zbiorowa nagość usunie niezdrową ciekawość "zakazanych części ciała" i tym samym uchroni przed owymi osobliwymi eksperymentami, które mogłyby mieć bardziej poważne konsekwencje w postaci dewiacji seksualnych. Argumentują oni. że dzięki nagości poczucie wstydu wobec ciała ginie lub znacznie się redukuje, co prowadzi do uzyskania zdrowszego obrazu samego siebie i własnego ciała. Oponenci oczywiście utrzymują, że nagość jest sama w sobie "bezwstydna", więc automatycznie prowadzi do "bezwstydnego zachowania" - co jest wierutną bzdurą; odwiedziłem dziesiątki na turystycznych campingów i setki nagich plaż i - bardzo rzadko widywałem jakiekolwiek przejawy zachowań seksualnych - poza przypadkami nielicznych podejrzanych osobników zaczajonych w krzakach, z których się ich co prędzej wypłasza. Zwolennicy przekonują, że dzieci są w równym stopniu jak dorośli zdolne do odróżnienia seksu od zwykłej nagości w środowisku naturystycznym, które to środowisko jest właśnie wspaniałym miejscem, by tę oczywistą różnicę w sposób jednoznaczny ujawnić. To przecież świetna okazja, by pokazać dziecku różnice (w wyglądzie), jakie występują między obiema płciami, a także między dziećmi a osobami dorosłymi - w niewulgarny, prosty sposób, bez konspiracji i niedomówień, a wszystko w kontekście wspólnej zabawy z dziećmi, w otoczeniu upodobanym przez naturystów. Co do molestowali o charakterze seksualnym, zwolennicy naturyzmu uważają je za daleko mniej prawdopodobne niż w różnych innych warunkach, jako że dorosłych (potencjalnych naprzykrzaczy) nie może już kusić chęć ujrzenia tego, co jest zwykle ukryte pod ubraniem - natomiast dzieci doznają znacznie silniejszego poczucia własnej wartości i tym samym mniej ulegają krzywdzącej je dominacji rodziców i innych dorosłych. To. że nagie ciało budzi wstręt, a przebywanie nago w grupie jest grzeszne czy skandaliczne, jest oczywiście jedynie wynikiem takiego właśnie (błędnego!) nastawienia umysłu. Równie oczywistym jest minimum lub wręcz brak zaciekawienia i podniecenia, kiedy ubranie nie skrywa już niczego i wszystko można łatwo zobaczyć. Nic ma bowiem żadnej części ciała, co do której można by się zachowywać w sposób ekshibicjonistyczny. To właśnie striptiz czy specjalne pokazy "dziewczęce", a nawet skąpy kostium kąpielowy stanowią przejawy prawdziwego ekshibicjonizmu. Nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że mali naturyści wyrastają na ludzi niemoralnych lub choćby tylko trochę bardziej aktywnych seksualnie, niż dzieci "tekstylne".
Plan za milion

Wstała z łóżka i zupełnie nie krępując się swoja nagością podeszła do stołu, na którym leżała jej torebka i wyciągnęła z niej papierosa. Podziwiał jej jędrne piersi ze sterczącymi sutkami, płaski brzuch zakończony na dole czarnym trójkątem i długie, zgrabne nogi. Patrzył, jak zapala papierosa i czuł wzbierające w nim ponownie pożądanie. Gdy wróciła do łóżka, jego dłoń powędrowała najpierw ku jej piersiom, a następnie zaczęła powoli opuszczać się w dół. Gdy dotarta do pępka, napotkała zdecydowany opór je dłoni,
- Cynthio...
- szepnął.
- Dlaczego?...
- Już ci mówiłam
- zaciągnęła się palmallem.
- Bo mam już tego dość. Znudziło mi się po prostu.
- Chodzi ci o Laurę?
- bardziej stwierdził niż spytał.
- Owszem, o nią, i nic udawaj, że jest to dla ciebie zaskoczeniem. Mam już dosyć tego ciągłego ukrywania się. Musisz coś z tym wreszcie zrobić.
- Przecież jeśli wystąpię o rozwód, ona będzie chciała mnie oskubać do cna! Cynthia Mulcahy zaczęła się głośno Śmiać.
-Ty, Ryan Simmons, jeden z najbogatszych ludzi w tym mieście, miałbyś być oskubany? Spokojnie ci starczy. Zapewniam cię
- nagle przestała się śmiać.
- A poza tym są przecież inne metody, rozwód nie jest jedynym rozwiązaniem, Udał, że nie słyszy ostatnich słów. Jego dłoń znów rozpoczęła wędrówkę po jej nagim ciele. Tym razem nie napotkała oporu.

#

Leżeli obok siebie zmęczeni miłością. Zawsze podziwiał jej witalność, ale dziś przeszła samą siebie. Uważał się za niezłego fachowca w "tych" sprawach, dzisiaj jednak po prostu już nie dał rady.
- Czy on... czy wy dawno ze sobą tego nic robiliście?
- nic wytrzymał wreszcie.
- Nie, całkiem niedawno
- od powiedziała szczerze.
- A dla czego pytasz?
- Bo tak się zastanawiam, jak można spać z facetem, którego chce się zabić. Popatrzyła na niego uważnie.
- Jerry, dlaczego mi to mówisz? Przecież dobrze wiesz, że z tego nic nie będzie. Dostałabym jego pieniądze, jeśli potrafili byśmy go zabić tak. żeby nam tego nie udowodniona, a jak na razie żadnego sposobu na zbrodnię doskonałą nie udało się nam znaleźć.
-Masz rację, Lauro, ale mnie przyszedł do głowy inny pomysł.
- No...
- nie zabrzmiało to zachęcająco.
- Porwanie.
- Kogo chcesz porwać?
-Ciebie. I dostać za ciebie duży okup, który przeznaczymy na urządzenie się na początek.
- Myślisz, że zapłaci?
-Myślę, że tak. Zamyśliła się na chwilę,
-Wiesz co, to jest chyba dobry pomysł. Tak. całkiem niezły pomysł.
- No właśnie. Nie będzie miał wyjścia i...
-Jerry chciał mówić dalej, ale namiętny, głęboki pocałunek skutecznie mu to uniemożliwił. Udało mu się tylko westchnąć.

#

- Cynthio. mam do ciebie bardzo ważną sprawę.
- Przecież umówiliśmy się, Ryanie, że nie będziesz do mnie dzwonił.
- Tak, ale to jest niezwykle ważne.
- Dobrze, będę za chwilę. Kilka minut później siedziała z podkurczonymi nogami w fotelu, trzymając w ręce pękaty kieliszek.
- A gdzie jest Laura?
- No właśnie. Została porwana.
- Porwana'?
- Tak. Dostałem telefon, że jeśli do jutra do szóstej po południu nie dam im miliona, zabiją ją. Pociągnęła duży łyk koniaku.
- Co będzie, jeśli dasz im ten milion?
- Jak go odbiorą, zadzwonią i powiedzą, gdzie ukryli Laurę. Ale go nie dostaną, spokojna głowa.
- Co masz zamiar zrobić?
- Uważam, że jest to wyśmienita okazja. Po prostu nie dam im forsy i oni ją zabiją. Sprawa będzie z głowy. Wypiła jeszcze jeden duży łyk.
- Głupi jesteś, mój drogi. Oni wtedy publicznie rozgłoszą, że musieli ją zabić, bo ty jesteś sknera i pożałowałeś głupiego miliona na żonę i będziesz miał przechlapane.
- Cholera, ty masz chyba racje..
- Owszem. Ale mam też i pomysł. Dasz im ten milion, bo to przecież dla ciebie wcale nie tak dużo, a jak zadzwonią, gdzie ona jest, pójdziesz tam i...
- przejechała wymownym gestem palcem po szyi.
- Wtedy wszystko będzie na nich, a milion za skuteczne uwolnienie się od niej to chyba nie za wiele.
-Ty masz głowę...
-popatrzył z podziwem na kochankę.

#

Całował jej twarz, uszy, szyję, dłużej zatrzymał się przy piersiach, potem dotknął wargami lekko opiętej skóry na żebrach, aż wreszcie zsunął się do miejsca, o którym marzył od kilku dni. Chwyciła jego głowę w ręce jakby bojąc się, że może wycofać się z tego, na co też od dawna czekała z utęsknieniem i trzymała mocno. Kilkanaście minut później, jeszcze zdyszani, zapalili papierosy.
- Jak on ją właściwie zabił?
- ona pierwsza przerwała ciszę.
- Udusił ją. Krawatem.
- Nie spodziewałabym się tego po nim. Myślałam, że facet z laką klasą jak Ryan Simmons mógłby wymyśleć coś ciekawszego.
- Ciekaw jestem, jaką miał minę. gdy nakryła go przy tym policja, zaśmiał się krótko,
- Wiesz co, mój drogi
- zaciągnęła się papierosem
- uważam, że za mało na tym zarobiliśmy. Ten plan był wart więcej niż milion. Jerry Lewis uśmiechną! się. zgasił papierosa w stojącej na nocnym stoliku popielniczce i odwrócił się do kochanki.
-Masz rację, Cynthio. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go powtórzyć w jakimś innym stanie, za na przykład dwa miliony. Ale teraz chodź tu do mnie.
Prokurator o pornografii

Prokurator Zdzisław Pawłowski z Prokuratury Wojewódzkiej w Łodzi bardzo uważnie obejrzał piąty numer pisma "Natura - Naturyzm" oraz wnikliwie przeczytał teksty w nim zamieszczone. A uczynił to nie z ciekawości, lecz nie jako służbowo. Oto bowiem wpłynęło do prokuratury doniesienie od reprezentanta społeczeństwa, zgorszonego faktem wydawania i kolportowania dwumiesięcznika. To był jeden z powodów, dla których poprosiliśmy pana prokuratora o wypowiedź na temat zjawiska jakim jest pornografia i jego prawne zdefiniowanie:

-Kwestie te zostały jedno znacznie rozstrzygnięte zarówno w doktrynie jak i orzecznictwie. Pornografia ma na celu, według profesora Siewierskiego, podniecenie pobudliwości płciowej człowieka. Rozstrzygając kwestię czy dane pismo, druk lub wizerunek ma charakter pornograficzny należy zwrócić uwagę na subiektywny nastrój woli sprawcy, który odbija się w samym dziele. Z samego dzieła wynika czy autorowi chodziło przede wszystkim o stworzenie dzieła sztuki (a więc osiągnięcie efektu artystycznego) czy też o wywołanie podniecenia płciowego. Równie precyzyjnie określa to artykuł 173 kodeksu karnego. Po przejrzeniu pisma "Natura - Naturyzm" doszedłem do kilku wniosków, a jest to moja opinia, nie zaś oficjalne stanowisko Prokuratury. Zdjęcia i teksty stanowią w czasopiśmie integralną całość. Ilustrują i pokazują przyjęty przez naturystów styl i sposób życia. Wszystko to ma raczej charakter dokumentalnego zapisu, z którego nie wynika, aby autorzy mieli na celu wywołanie u odbiorcy stanu podniecenia seksualnego. Mogę mieć wątpliwości czy zdjęcie na okładce jest arcydziełem sztuki fotograficznej, ale to już nie podlega ocenie prawnej. Jeśli na zawodach sportowych biegnie śliczna, zgrabna dziewczyna może to u niektórych wywołać stan podniecenia seksualnego. Czy powinno się zatem śliczną, zgrabną dziewczynę postawić przed sądem?

Wiele lat temu była w sądzie sprawa o pornografię. W czasie przeszukiwania mieszkania osoby podejrzanej o jakieś przestępstwo znaleziono album ze zdjęciami nagich osób w jednoznacznie seksualnych sytuacjach. Trudno było jednak udowodnić właścicielowi tego albumu cokolwiek, bowiem wytłumaczył, że zdjęcia mają dla niego pamiątkowy charakter. W ostatnim dziesięcioleciu nie spotkałem się z tym, aby ostał się zarzut tworzenia i rozpowszechniania pornografii. Ładunek społecznego niebezpieczeństwa ze strony pornografii, szczególnie tej ostrej, z pewnością istnieje. Ale jak tym niebezpieczeństwom zapobiec? Nie istnieje już cenzura prewencyjna, nie ma też instrumentów prawnych do realizowania cenzury represyjnej.

- Zresztą purytanizm zawsze miał swoich wojujących szermierzy. Zgorszenie wywołał Boccacio swoim "Dekameronem". "Szał" Podkowińskiego tak wzburzył pewnego szaleńca, że rzucił się z nożem na płótno. Są ludzie, u których widok odsłoniętych piersi hrabiny Orzelskiej czy Marii Kazimiery na licznych portretach wywołać może stan podniecenia seksualnego. Ale gdyby tak purytańsko podchodzić do nagości w sztuce, należałoby zamknąć Kaplicę Sykstyńską i Muzeum Narodowe w Warszawie z jego wspaniałą kolekcją średniowiecznych dzieł sztuki, zaś twórców antycznych odesłać w cień zapomnienia...

G.Z.
ODDZIAŁY SNP

KATOWICE

Rozmówki polsko-polskie

Do sauny katowickiego "Spodka", gdzie w każdy piątek spotykają się naturyści, co rusz próbuje się wcisnąć jakiś nowy mężczyzna. Marian Ulicki, wiceprezes oddziału, pełni jednak niewdzięczną rolę wykidajły i twardo przestrzega zasady: parami - owszem, samotnie - nie. Zasada nie dotyczy pań, które są mile widziane, dyskryminuje natomiast mężczyzn, którzy łamią równowagą płci, niezbędną dla nieskrępowanego wypoczynku. Kiedy więc przychodzi albo telefonuje jakiś nieśmiały z prośbą, że chciałby kogoś poznać. Marian proponuje biuro matrymonialne. Sauna to nie najlepsze miejsce do kojarzenia par. Raz nawet zrobili taki eksperyment. Po pewnym czasie, kiedy z małżeństwa nic nie wyszło, kobieta przestała przychodzić, ale facet nie. - Przecież miałem parę - tłumaczył. Pewnego razu przyszedł ksiądz. Nie po to, żeby nawracać, lecz posiedzieć w ukropie jak inni. Marian powiedział jak zwykle: "nie robimy wyjątków" i pomyślał, że przy opracowaniu regulaminu nie przewidzieli takiej sytuacji. Dodał jeszcze, że naturyści bardziej przestrzegają statutu niż duchowni Pisma Świętego i postanowił skonsultować się z paniami. Te nie miały nic przeciwko, obsiadły duchownego, który bez stroju wyglądał jak inni mężczyźni i zaczęły przekonywać, że przecież może przychodzić z jakąś znajomą. Nie musi z nią od razu grzeszyć. - A dlaczego nie? - zażartowała jakaś naturystka. Także innym razem powstała sytuacja, której nie przewidziano w regulaminie. Od dłuższego czasu przychodził mężczyzna z żoną, która na jedno oko nie widziała. Niestety, kalectwo pogłębiło się i przestała widzieć na drugie. Jak wobec takiego nieszczęścia zabronić mu przychodzić samemu? Tym sposobem dwukrotnie złamano zasadę, która mimo wszystko nie jest doskonała. Życie bowiem tworzy i takie konfiguracje: pewien mężczyzna znalazł sobie do pary panią widywaną najczęściej w okolicach katowickiego dworca kolejowego. "Klienta" wprawdzie nie udało jej się złapać, ale facet usłyszał od Mariana: "nie jesteś lepszy, skoro z taką zdzirą przyszedłeś". Ponownie nie został wpuszczony. Dla dewiantów i podglądaczy w naturystycznej saunie nie ma miejsca.

* * *

W katowickiej saunie w ostatni piątek sierpnia pojawiła się Miss Natura '89 -Elwira ze Szczecina. Od trzech miesięcy jest mężatką, ale wybranka swego życia nie udało jej się dotychczas namówić do naturyzmu. Co jeszcze od zdobycia tytułu zmieniło się w jej życiu? Skończyła liceum i pracuje jako rejestratorka medyczna na dermatologii. Przedtem jednak poznała wielu ludzi i wiele miast -od Krakowa po Gdańsk. Teraz, kiedy znajomości minęły, czasami siedzi, rozmyśla i jest jej przykro, że nie może robić tego, co lubi. A lubi pozować do zdjęć. Załatwiała nawet jakiś wyjazd do Włoch z agencją fotomodelek, lecz nic z tego nie wyszło, za późno zajęła się formalnościami i wszystkie miejsca zostały obsadzone.
-Uroda pomaga ci w życiu?
-Daje pewną satysfakcję, ale i sprawia kłopoty. Takie dziewczyny jak ja przeważnie podobają się starszym panom.
-Czym dla ciebie jest naturyzm?
-Formą wypoczynku. Dobrze się czuję, poznaję wielu życzliwych ludzi. Opalanie się w kostiumie jest dla mnie tak bardzo męczące, że wolałabym się w ogóle nie opalać. Nie wiem skąd to się bierze. Może kwestia przyzwyczajenia? Sama nie mogę tego odkryć.

* * *

Po raz pierwszy w saunie wraz z towarzyszką życia pojawił się Janusz z Katowic.
-Inteligencja pojawia się tu rzadko...
- Jestem inżynierem, ale pracuję w kopalni, co jakby obniża mój inżynierski status. To specyficzne środowisko, które specjalnie nie ceni inteligencji i wykształcenia.
- To pierwszy kontakt z sauną?
- W saunie bywałem już przed laty, kiedy ćwiczyłem zapasy. (Jak przyznał mi się, zdobył kiedyś trzecie miejsce w mistrzostwach Polski w kategorii 90 kg - przyp. J.S.)
- A naturystyczna plaża!
- Wejście w tłum nagusów to zbyt duże przeżycie dla tej damy - wskazuje na towarzyszącą mu kobietę. W saunie jest bardziej kameralnie.
- Ale nagość w tłumie jest aseksualna.
- Może tak jest rzeczywiście, ale powoduje skrępowanie, które występuje u każdego z nas.
- Jaki jest pański pogląd na naturyzm?
- To nieszkodliwe dziwactwo.
- Dziwactwo?
- Jeśli 90 procent ludzi po stępuje inaczej, to 10-procentową mniejszość należy uznać za dziwaków.
- Zgodzi się pan, że nie ma tu żadnej filozofii?
-Jasne, że to co nazywa się filozofią naturyzmu, jest jej dorabianiem dla uzasadnienia byciu razem w grupie na golasa z różnych pobudek. A z jakich, to już pytanie dla psychologów.
- Czy czuje się pan w saunie oderwany od spraw pozostawionych w kopalni?
- Niestety nic. Zawsze czuję się z nią związany psychicznie bez względu na to, co robię. To zbyt duży balast i psychiczny dyskomfort.

Zapisał: Jan Sotcr Kontakty ze śląskim oddziałem Stowarzyszenia Naturystów Polskich można nawiązać w każdy piątek w godz. 18-20 w saunie przy hotelu "Olimpijskim"

POZNAŃ
Na miarę możliwości

- Dla uprawiania naturyzmu niezbędna jest estetyka - twierdzi Zygmunt Żuk, prezes poznańskiego od działu SNP i ubolewa nad tym, że brakuje pieniędzy. Bez nich niewiele da się zrobić, a już na pewno nie da się zapewnić takich warunków wypoczynku w saunie, żeby móc leżakować, słuchać muzyki i czytać prasę. Taka sauna na razie mu się tylko marzy, bowiem rzeczywistość jest znacznie bliższa ziemi.
Po sezonie letnim, spędzonym jak zwykle na plaży nad jeziorem Kowalskim koło Biskupic Wielkopolskich, poznaniacy przenieśli się do sauny klubu sportowego "Warta" przy ul. Bema 12. Spotykają się tam w nieco spartańskich warunkach w każdy poniedziałek między godziną 18 a 20. Przed dwoma laty korzystali z sauny hotelu "Polonez", ale ajent zażądał zbyt wiele i stąd ta przeprowadzka. Obecnie za godzinę płacą umiarkowanie - 30 tys. złotych, zbierając każdorazowo po 4 tys. od osoby. Na Bema przeważnie przychodzą rodziny, czasami małżeństwa przyprowadzają dzieci. Samotnych niewielu, gdyż jak wszędzie chętniej widziane są pary, czy to narzeczeńskich, czy koleżeńskie. Poza tradycyjnymi "nasiadówkami w parze" poznański oddział Stowarzyszenia Naturystów Polskich organizuje jesienią ogniska z pieczony kiełbasy i dyskoteki. W planie - "andrzejki" i bal karnawałowy.

WROCŁAW
Bez zmian

W czasie spotkania we Wrocławiu dziennikarka "Natury - Naturyzmu" poczuła w pewnym momencie, że zaczyna służyć za worek treningowy. Zainkasowała mianowicie całą serię, zarzutów ze strony Elżbiety, Zenona, trzech Zbyszków i Tadeusza, czyli prawie kompletnego, bo bez szefa, prezydium wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Naturystów Polskich:
- Nie może być tak, że nasze pismo stało się prywatnym pismem Kubickiego!
- Na naturyzmie nie powinno się robić interesów.
- Naturyzm musi być czysty, nic skażony nawet cieniem merkantylizmu!
- Brakuje mi w piśmie gołego humoru...
- ... winieta zbyt nagrobkowa.
- Przecież nawet reportaż znad jeziorka, gdzie opalają się naturyści może być bardzo interesujący.
- Zarząd Główny nie robi nic, żeby zintegrować środowisko.
- Zaczęło się ukazywać pismo "Nago", a my nie byliśmy o tym uprzedzeni.
Kiedy po serii celnych ciosów dziennikarka odzyskała wreszcie oddech było miejsce na spokojniejsze już wyjaśnienia: że pismo "Nago" nie ma z nami nic wspólnego, że gdyby wydawnictwo nie zarabiało na siebie nie byłoby ani pisma, ani organizowanego we Wrocławiu sympozjum naukowego. I wreszcie -że najlepszym miejscem na wyjaśnienie nurtujących środowisko naturystów wrocławskich wątpliwości będzie rozmowa w Zarządzie Głównym. Następnie spotkanie przebiegało już w znacznie spokojniejszej i rzeczowej atmosferze. Okazało się, że we Wrocławiu - bez zmian. Jak dotychczas ten najstarszy obok bydgoskiego oddział należy do bardziej aktywnych terenowych kół SNP. Formalnie należy doń około stu osób, w większości rodziny z dziećmi. Założenie jest takie, aby przyjmować do koła głównie pary, rodziny, czasem samotne panie i w wyjątkowych tylko okolicznościach - samotnych panów.
Życie towarzysko-naturystyczne Wrocławia najintensywniej rozkwita po wakacjach. Wakacje tegoroczne przyniosły nie tylko we wrocławskim środowisku dość ponura konstatację: wypoczynek w kraju stał się czymś bardzo kosztownym, nic na przeciętne kieszenie. Zbyszek wypoczywał wraz z rodziną w Dclegyhazie pod Budapesztem w warunkach iście komfortowych. Czteroosobowa rodzina wydała na 22-dniowy pobyt milion złotych, łącznie z kosztami benzyny. Zabrali zapas jedzenia, a na miejscu dokupywali tylko pieczywo i owoce. Ta sama rodzina na 14-dniowy pobyt w Rowach musiała przeznaczyć dwukrotnie więcej pieniędzy. Wrocławianie systematycznie spotykają się w saunie i na basenach. Kilka razy w ciągu roku spotykają się na składkowych wieczorkach tanecznych i zakłada się, żeby były to spotkania bez papierosów i alkoholu. Są w kole osoby, których aktywność sprowadziła się do wypełnienia deklaracji członkowskiej. Ale jest także spore grono osób, między którymi zawiązały się trwałe przyjaźnie. Ten rok przebiega w naturystycznym Wrocławiu pod znakiem organizowania drugiego już ogólnopolskiego sympozjum naukowego na temat: "Naturyzm rodzinny a zdrowie społeczeństwa". Do tego koła należą nic tylko wrocławianie. Niektórzy mieszkają w Kowarach, inni - w Krakowie. Zielonej Górze, Szczecinie, są pary z Gorzowa i Kalisza. Kontakt z wrocławskim oddziałem Stowarzyszenia Naturystów Polskich można nawiązać pod adresem: 50-012 Wrocław, ul. Kościuszki 34, ACK "Pałacyk" i pod numerem telefonu 341-33. W każdy czwartek między godziną 16 a 17.30 pełni tu dyżur ktoś z zarządu.
Stała działalność Oddziału: Zajęcia rekreacyjne-basen, przy ul. Łowieckiej - w każdy piątek od godziny 19.00 do 21.00. Kameralne spotkania dyskusyjne - w każdy czwartek od godziny 16.30 do 18.30 w kawiarni "Pałacyku" przy ul. Kościuszki. Stałe dyżury członków Zarządu - w każdy czwartek od godziny 16.00 do 17.30 -w sali 33, w "Pałacyku" przy ul. Kościuszki.
SAUNA
Katharsis w saunie

Z końcem sierpnia plaże naturystyczne całkowicie opustoszały, tłoczno natomiast zrobiło się w saunach. Samo słowo wywodzi się z języka fińskiego i oznacza zarówno łaźnię, jak i kąpiel parową w owej saunie. W historii, z łaźni publicznych (kąpielisk zwanych termami) słynie oczywiście starożytny Rzym. Byty to prawdziwe centra życia towarzyskiego miasta, kompleksy sal do zażywania kąpieli, zabaw, gier, spacerów i dysput. Początkowo ich fundatorami byli bogaci obywatele, później cesarze: Tytus, Domicjan, Trajan i ich następcy. W samym Rzymie było ich blisko 900... Pierwszym pomieszczeniem, do którego wchodzili obywatele rzymscy było apodyterium, pełniące rolę obecnych szatni. Wzdłuż ściany stały kamienne ławy, a w samej ścianie wydrążone były otwory, gdzie zostawiało się ubranie. Przed ewentualną kradzieżą strzegli je niewolnicy. Pozostałe części kompleksu to pokoje z zimną i gorącą kąpielą, z wannami, miednicami lub basenem pływackim, lokum dla aklimatyzacji. W niektórych łaźniach można było zażywać kąpieli w gorącym, suchym powietrzu, czego efektem były obfite poty.
Polskie współczesne łaźnie publiczne rzadko przypominają nowoczesne kompleksy, gdzie obok właściwej sauny mieściłyby się gabinety masażu i fizykoterapii, baseny pływackie i kawiarnie. Najczęściej jest to kilka pomieszczeń (zazwyczaj przy obiektach sportowych) z szatnią, pełniącą rolę rozbieralni, natryskami, czasami towarzyszy im basenik i pokój wypoczynkowy. Ale najważniejszą rolę pełni właściwa, suchopowietrzna sauna. Ściany tych niewielkich pokoików wyłożone są szczelnie drewnem, ławy są trzypoziomowe (na tej położonej najwyżej temperatura osiąga od 115 do 125 stopni Celsjusza, przy drewnianej podłodze wynosi już "tylko" 60 stopni), źródłem ciepła jest elektryczny piec wypełniony silnie rozgrzanymi kamieniami. Stałym wyposażeniem jest ścienny termometr.
O zaletach sauny najlepiej wiedzą Finowie, ten nieliczny naród korzysta z niej niemal cały. Mają ponad pół miliona łaźni i nieprzypadkowo mówi się, że jeśli Fin uzna kogoś za przyjaciela, to zaprasza go do sauny. Parowa kąpiel stanowi doskonały sposób na regenerację sił, uodpornienie przeciwko infekcjom. I choć sauna fińska jest odmienna od tej, którą mamy w Polsce, organizm zarówno po jednej jak i po drugiej nie poddaje się grypie i zakatarzeniom. Według dr. Tadeusza Łobożewicza to najbardziej radykalny sposób na oczyszczenie skóry. "Złuszczający się martwy naskórek, pot i tłuszcz wydzielany przez gruczoły łojowe, pył i mikroorganizmy, w tym bakterie, zatykają pory, a po saunie skóra prawidłowo oddycha, wydziela i resorbuje, spełniając należyte funkcje w przemianie cieplnej i profilaktyce antybakteryjnej. Oddychanie zaś na zmianę gorącym i zimnym powietrzem działa hartująco na drogi oddechowe". Sauna ma także inne zalety - rozluźnia mięśnie, usuwa zmęczenie, przyśpiesza przemianę materii. Naczynia rozszerzają się, zwiększając przebieg krwi tętniczej i limfy, co powoduje regenerację tkanki. A odnowienie komórek to otwarcie porów, tym samym doprowadzenie do gładkości skóry. Kilkakrotne powtarzanie cykli ogrzewania i chłodzenia jest świetnym treningiem dla mięśnia sercowego, ale równocześnie ogranicza możliwość korzystania z parowych kąpieli przez ludzi z dolegliwościami sercowymi. W każdym jednak przypadku wymaga to porady lekarza. Dotyczy to także ludzi mających problem z ciśnieniem. W przypadku nadciśnienia w saunie następuje duży spadek górnej wartości ciśnienia krwi. Z kolei przy niskim ciśnieniu następuje jego lekki wzrost. Jednym z największy ch walorów sauny jest to, że przynosi odprężenie, uspokaja samopoczucie i nerwy. Szkoda, że w Polsce dostęp do sauny jest wciąż ograniczony zarówno z powodu ich małej liczby, jak wzrastających cen. W starożytnym Rzymie kąpiel w łaźni była tak tania, że dostępna nawet dla największych biedaków w imperium. Ale faktem jest również, że jak pisał Władysław Kopaliński "nigdy potem, w żadnej innej cywilizacji, kąpiel nie nabrała takiego znaczenia społecznego jak w starożytnym Rzymie".

opr. J.S.
NAGOŚĆ W SZTUCE

Młode, piękne, rozebrane dziewczyny o kocich twarzach, dużych, szklanych i intrygujących oczach, zmysłowych ustach pozbawionych prowokującego uśmiechu, krągłych piersiach, szerokich biodrach, pełne tajemnic kobiety, stwarzające klimat subtelnego erotyzmu. Tkwią na obrazach Kazimierza Mikulskiego jakby wycięte z komiksów, lub zdjęte z reklamy, bardziej przedmioty erotyczne, aniżeli żywe istoty, manekiny wkomponowane w naturę, zamiast w witryny ekskluzywnych sklepów. Inne, powtarzające się na obrazach artysty motywy, to drewniane ptaszki, jakie można jeszcze kupić na jarmarkach, nakłute na szpilkę motyle, jakby wyjęte ze szkolnej gabloty, dzwoneczki, klatki, zapalone świece, zwierzątka stwarzające wrażenie wypchanych, bądź wykonanych ze sztucznego tworzywa, te istniejące w rzeczywistości i dziwotwory. Wszystkie te elementy tworzą atmosferę tajemniczości, zmysłowości i sztuczności zarazem. Wyczuwalna jest umowność i niedopowiedzenie, nakreślone w opozycji do tego, co racjonalne - już nazwane i sklasyfikowane. Rzeczywistość przetworzona jest przez pryzmat wyobraźni i skojarzeń. Cały ten świat, z wyolbrzymionymi lub zminiaturyzowanymi, skrzydlatymi lub chitynowymi zwierzętami oraz nieprawdziwymi ludźmi, jest sztuczny. Tu nic nie dzieje się naprawdę. Krytycy sztuki zakwalifikowali malarstwo Mikulskiego jako polską odmianę surrealizmu. Bożena Kowalska napisała nawet wprost, że "Mikulski wypracował w połowie lat pięćdziesiątych oryginalny rodzaj malarstwa. Stworzył pierwszą autentyczny polską wersję surrealizmu". I choć sam artysta obrusza się na stwierdzenia, że uprawia surrealizm, to metody, jakie stosuje przy budowaniu obrazów są typowe dla tego kierunku. Zarówno ludzie, jak i rzeczy namalowane przez artystę realistycznie, zostają przeniesione z ich naturalnego otoczenia i kontekstu, a następnie zestawione w sposób zaskakujący, przez co nabierają nowych znaczeń i tworzą nastrój groteski, niepokoju, tajemnicy.

Na związki z surrealizmem wskazują także tytuły obrazów Mikulskiego, stanowiące nierozłączny składnik dzieła, równie ważny jak barwa, forma, struktura. Czy wobec tego Kazimierz Mikulski jest jednak surrealistą? Sztuka jest zawsze doświadczeniem indywidualnym i jakiekolwiek jednoznaczne "zaszufladkowanie" ma drugorzędne znaczenie. Świat stworzony w obrazach Mikulskiego jest pełen poezji, liryzmu, harmonii i choć jest on nieprawdziwy (mimo zestawienia prawdziwych elementów), to jednak skłania do refleksji nad zasadniczymi dla ludzi problemami. Oglądając to malarstwo świadomie ulegamy jego magicznej sile i poddajemy się ułudzie. Kazimierz Mikulski jest artystą wszechstronnym. Po studiach w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowni prof. Pawła Dadleza i prof. Kazimierza Sichulskiego, a potem w Szkole Przemysłu Artystycznego (do 1940 roku) w pracowni prof. Fryderyka Pautscha, odbył studia aktorskie oraz reżyserskie w Studiu Dramatycznym przy Starym Teatrze w Krakowie (1945- 46). Był współzałożycielem, a potem przez szereg lat aktorem teatru "Cricot 2", czasami reżyserował. Od 1948 roku stale współpracuje z Państwowym Teatrem Lalki i Maski "Groteska" w Krakowie, gdzie oprócz projektowania lalek i masek, zajmował się scenografią (m.in. do sztuk Brechta, Drdy, Mrożka, Różewicza). Kazimierz Mikulski ilustruje także książki, ale przede wszystkim uprawia malarstwo, rysunek, collage. Błażej Torański Tygodnik Płocki 43/87
NAGA KOBIETA NA TRAKTORZE
RELACJA Z FESTIWALU FILMOWEGO W GDAŃSKU

Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem kulturalnym we wrześniu był XV Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Nastrój święta zmąciło jednak widmo bezrobocia. przedłużające się podziały i niegasnące konflikty w środowisku polskich filmowców. Pod względem produkcji mijający rok przejdzie zapewne do historii jako najuboższy. Minorowych nastrojów nie poprawiła nawet wielka gala, wyreżyserowana w stylu hollywoodzkim, podczas której najlepszym artystom festiwalu wręczono polskie "Oskary" (znowu ten amerykański styl!).
Kto zdobył "Złote Lwy Gdańskie" od dawna już wiemy, ale w tej szczątkowej relacji z festiwalu nie możemy nie wspomnieć, że specjalne nagrody od dwumiesięcznika "Natura -Naturyzm" otrzymali: Dorota Stalinska, za główną rolę w filmie (jakżeby inaczej!) Barbary Sass-Zdort "Historia niemoralna" oraz miody reżyser Jacek Skalski za 4-minutową satyryczną impresję .Ja. Wałęsa" i opowieść biograficzną o Władysławie Frasyniuku "Zawód: kierowca". Wywiad z Dorotą Stalińską zamieściliśmy w specjalnym numerze naszego pisma, natomiast korzystając z festiwalowej okazji przeprowadziliśmy z niektórymi filmowcami rozmowy na temat nagości i erotyzmu w filmie polskim. Punktem wyjścia była teza Jerzego Krysiaka, który w sierpniowym numerze miesięcznika "Kino" uznał, że rozwój erotyzmu w rodzimym filmie był ściśle związany z polskimi zakrętami politycznymi. Czy ludzie filmu podzielają ten pogląd?
- Myślę, że tak - mówi reżyser Janusz Zaorski ("Jezioro Bodeńskie", "Matka Królów", ..Piłkarski poker" i in.). - Każde polityczne "poluzowanie" obejmowało również sprawy obyczajowe.
- W pańskim najwybitniejszym filmie - "Matce Królów" jest scena (z udziałem Magdy Teresy Wójcik), którą bez wątpienia można zaliczyć do erotycznych, mimo że aktorka nie ujawnia żadnej ze "wstydliwych" części ciała...
- Prawdziwa sztuka polega na tym, że pokazuje coś, co można zobaczyć oczyma wyobraźni. Zjawiska niedopowiedziane, ukazane w mgiełce tajemnicy tworzą przesłankę, jakby za pach zachęcający do spożycia strawy duchowej.
- Kiedy, pańskim zdaniem, nagość czy wprost - scena erotyczna, są w filmie uzasadnione artystycznie?
- Rzeczywiście, trudno odpowiedzieć na to pytanie. Erotyka, podobnie jak sen, jest bardzo ważnym elementem w życiu człowieka. Ale sen jako taki nie jest widowiskowy, atrakcyjny filmowo. Pewien reżyser sfilmował nawet faceta, który śpi i nic z tego nie wyniknęło. Erotyka u ludzi od 18 do 60 lat pojawia się co dziennie. Jak to pokazać? Można tak, że bohater bez przerwy chodzi na golasa, na dodatek - na rękach i robi jeszcze hard-faking z Murzynką. Wszystko można sobie wyobrazić, ale to są sztuczne atrakcje. W moim przekonaniu erotyka jest tak ważną sferą życia, że kojarzy mi się z modlitwą. Jeśli bowiem robi się to z osobą kochaną, to najczęściej w pewnej samotni i to jest erupcja wiary, jak modlitwa. W filmie - dziele sztuki, scena erotyczna jest równie dobra, wszystko razem jest immanentnie związane.
- Przy okazji: jaki jest pański stosunek do naturyzmu?
- Jak najbardziej pochwalam. Jestem za pluralizmem obyczajowego zachowania. Polega to moim zdaniem na pewnych igraszkach, a jak spojrzymy na historię świata, to gdzieś na początku podobne zjawiska istniały. Polecam wszystkim naturystom "Walkę o ogień". Ten świetny pod każdym względem film pokazuje pewne atawizmy i naszą chuć, której nie powinniśmy się wstydzić. A między innymi komunizm wprowadził obyczajowe hamulce, powodujące, że się wstydzimy. Niech wszyscy mogą wszystko! To jest idealne hasło również dla naturystów.

A co o powiązaniu erotyki z przełomami politycznymi oraz nagości w polskim filmie sądzą młodzi w branży filmowej twórcy - reżyser Jacek Skalski i scenarzysta Maciej Maciejewski (współtwórcy filmu "Chce mi się wyć")?
Maciej Maciejewski: - Tylko człowiek kompletnie opętany spiskową teorią dziejów jest w stanie wymyślić coś tak paranoidalnego, jak sprzężenie rozwoju erotyki w polskim kinie z przełomami politycznymi. Pozornie oczywiście ten związek istnieje: każda ekipa władzy popuszczała cugle cenzury obyczajowej. Ale, używając określenia cenzury, "zwalniała" ona tematy obyczajowe na całym świecie. Niech pan spróbuje odnaleźć film zrealizowany w jakimkolwiek punkcie świata w latach czterdziestych i początku pięćdziesiątych, gdzie mielibyśmy do czynienia ze średnio odważnymi - z obecnego punktu widzenia - scenami erotycznymi. Dopiero w połowie lat pięćdziesiątych nastąpiło rozluźnienie obyczajów, ale zadecydował o tym głównie przypadek. Socrealizm pokazywał kobietę najczęściej na traktorze. Trzeba by być paranoikiem, aby ją wsadzić na ten traktor nagą...
Jacek Skalski: - Scena erotyczna w filmie ma uzasadnienie wtedy, kiedy wynika z przebiegu akcji, dramaturgii. Mówi się, że w filmie "Chce mi się wyć" są sceny brutalne. Wydawało mi się, że trudno zrobić film o miłości w majtkach. Maciej Maciejewski: - Zrobiliśmy film o seksie - gwałtownym, spazmatycznym, trochę nienormalnym, bo robionym w nienormalnych warunkach i nienormalnym kraju. Był to dla bohaterów jedyny sposób ucieczki ze zwariowanej sytuacji, jaka ich otacza.
- Co panowie sądzą o naturyzmie?
Jacek Skalski: - Nic mam nic przeciwko temu, aby się rozbierać i nago opalać, choć sam jestem "tekstylny". Jak jesteśmy razem z Maćkiem na plaży, to nic przeszkadza mi. że on jest nago. Równocześnie nie widzę sensu dorabiania do tego filozofii czy ideologii; tworzenia stowarzyszeń, zjednoczeń, partii politycznych. Jeśli chodzę w kożuchu, to nie muszę od razu tworzyć związku osób chodzących w kożuchach. To nikogo nie powinno obchodzić, oprócz mnie. Niech każdy robi, co chce. Nikogo nie tępię za to. że ma włosy długie, czy krótkie, więc ode mnie niech się też odwalą.
Maciej Maciejewski: - Od 15 lat nie noszę kąpielówek. Uprawiam naturyzm. ale wyłącznie indywidualnie.
J. Soi.
Barbara Rabiega

Zafascynowanie Dalekim Wschodem wpłynęło w sposób znaczący na życie, styl bycia i twórczość Basi. Co i jak nosi na sobie, co ma na talerzu, co i jak miłuje -wszystko warunkowane jest tym oczarowaniem. "Barbara Rabiega. Skończyła Wydział Grafiki łódzkiej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Początek jej twórczych działań zbiegł się z końcem propagandowej radości czasów gierkowskich, inni koledzy z roku "robili "gierki", plansze z rewolucyjnymi lub radosnymi hasłami, oprawy graficzne zebrań partyjnych i pierwszych majów.
- Już byłam zmęczona jałowością tego, co robię, była jakaś pustka. Bolało mnie to zakłamanie... Wtedy rozstała się z grafiką i wtedy zaczął się jej romans z malowaniem i z ciuchami, co chyba i ciuchom i malarstwu wyszło na dobre.
- Trochę mi żal, że ciuchy kradną mi czas, w którym mogłabym po pracować przy sztalugach. Lubię portret. Kiedy maluję portret muszę być wyspana, dobrze się czuć, ładnie wyglądać i mieć dobre samopoczucie. Na moich portretach zawsze w tle jest przyroda. Lubię wszystko, co związane z naturą. Namalowałam kiedyś cykl obrazów ze wspólnym motywem: korzeniami. W korzeniach widać całą tajemnicę życia i istnienia. Wystawiałam te obrazy trzy lata temu w Norwegii, kilka z nich sprzeda łam. Podobały się, mimo, że były takie minorowe w nastroju. Norwegom się podobały może dlatego, że i oni czują jakąś bliską więź z przyrodą. To, co Barbara wyrabia z tkaniną grzech jest nazywać "ciuchem". W jej kompozycjach z malowanego jedwabiu zobaczyć można bogactwo odcieni nieba i zaczarowane barwy kamieni i kwiatów. - Interesuje mnie ładne "komponowanie człowieka. Chcę go przyodziać w coś ładnego, a nie przebrać. To, co robię można nazwać malowaniem na ubraniach. A z jedwabiu można wyczarować wszystko. Właściwie zupełnie nie interesuje mnie moda, trendy i tendencje. Może tylko szaty i narodowe stroje Dalekiego Wschodu są dla mnie pewną inspiracją. Nie lubię ubierać mężczyzn. Nie chciałabym ubierać Margaret Thatcher, chociaż jest ona osobą elegancką. Może dlatego, że jest w niej jakaś twardość? Chciałabym ubierać Nastasję Kinsky.
Kreacje starannie zaaranżowane to kompozycje ubraniowe. Na taką kompozycję składa się coś w rodzaju sukni, do której jest wdzianko, szal, pasek. Jedwab jest farbowany w przenikające się odcienie szarości, błękitu, fioletu. Świetności przydają im malowane na jedwabiu motywy ze świata przyrody. Jeśli bawełna, to także barwiona z aplikacjami malowanymi później. - Tak naprawdę to nie lubię pełni lata i jaskrawego słońca. Ale w swoim malowaniu wykorzystuję kolory lata - błękity, fiolety, do których tak pięknie pasuje złoto i niektóre odcienie żółtego. Wykorzystuję całe bogactwo odcieni kamieni i wody. Lubię jesień z jej nostalgicznym nastrojem, lecz nie lubię kolorów jesieni, jej brązów i beży, tych barw zgniłych, szarych, wypłowiałych. Takich jak nasze ulice - szare i bezbarwne. Szczególnie smutne wydają się być dlatego, że tak wiele jest tutaj kobiet tak ciężko zapracowanych. Może dlatego że we władzach łódzkich jest od lat większość mężczyzn, którzy podejmują decyzje mające dogodzić najtańszym gustom. Już w Warszawie widzi się więcej fantazji w sposobie ubierania. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji psychicznej, że uprawiany malarstwo które się kupuje. Widoczne jest też zapotrzebowanie na ładne, cieszące oczy ubranie.
Bywa, że Basia przywiązuje się do swoich dzieł, zostawia je u siebie, bo żal się rozstać. Czasem wycenia tak drogo, żeby nikt nie kupił. Na etykietkach dołączonych do jej ubrań przeczytać można nie tylko nazwisko autorki ale - jakże często - informację, że konieczne są do wykończenia stroju perełki, albo koraliki w kolorze letniego, pogodnego nieba. Albo jest rysunek, jak ten jedwab nosić, żeby był najbardziej efektowny.
XXII MIĘDZYNARODOWY KONGRES INF

Raz na dwa lata odbywa się kongres INF (International Naturist Fcderation), na którym spotykają się przedstawiciele organizacji naturystycznych z całego świata, aby omówić problemy ruchu naturystycznego, wymienić się doświadczeniami oraz ustalić zamierzenia i plany na przyszłość. Za każdym razem kongres odbywa się w innym miejscu - dwa lata temu w Monsenie w Jugosławii, a tegoroczny w dniach 3O.US - 1.09 w Szwajcarii, w ośrodku naturystycznym w NASPO, kilkanaście kilometrów od Zurichu. Szwajcarskie prawo zabrania uprawiania naturyzmu w miejscach publicznych, wobec czego naturyzm może rozwijać się jedynie w obiektach zamkniętych, dostępnych jedynie dla członków klubu. Trochę zatem szkoda, iż właśnie to państwo wybrane zostało na miejsce kongresu, bo ograniczenie swobody dostępu do ośrodków naturystycznych stoi w pewnej sprzeczności z ideą czystego, niekomercyjnego naturyzmu, głoszoną przez INF. Na miejsce obrad tegorocznego kongresu wybrany został więc zamknięty teren klubowy. Kilka hektarów zieleni ogrodzonych wysokim murem przesłoniętym wysokimi świerkami jest miejscem wypoczynku i rekreacji dla ok. 600 naturystów z Zurichu i okolic. Mają oni do dyspozycji basen pływacki, boiska sportowe, place zabaw dla dzieci, klubokawiarnię oraz domki campingowe i przyczepy, udostępnione gościom na czas trwania kongresu.
Obrady odbywały się w dużym, wynajętym namiocie (60x30 metrów), każdy z uczestników miał wyznaczone miejsce przy "okrągłym stole". Emblematy poszczególnych organizacji, flagi państwowe i słuchawki (obrady były prowadzone w trzech językach - angielskim, francuskim i niemieckim) stwarzały atmosferę odpowiednią dla tak ważnego wydarzenia. Ponad dwadzieścia federacji z całego świata przysłało swoich delegatów na kongres. W tym roku po raz pierwszy zostali też zaproszeni korespondenci z kilku krajów Europy Wschodniej, tzn. z Bułgarii, Czechosłowacji i Polski. Mile zaskoczyło nas szerokie zainteresowanie "starych" członków INF naturyzmem w naszych krajach, a szczególnie w Czechosłowacji i w Polsce. Miałem przyjemność zapoznać uczestników kongresu z historią i problemami naszego ruchu natury styczne go, a przede wszystkim z działalnością Stowarzyszenia Naturystów Polskich, które - jak mamy nadzieję -zostanie przyjęte w poczet członków INF od początku przyszłego roku.

Adam Chrzuszcz
Ja, nie naturystka

Znaleźć się na plaży naturystycznej w koszuli na grzbiecie, to poczuć się bardziej goło, niż reszta wystawiająca bez skrępowania swoje biusty i pupy do słońca. Jest poczucie pogwałcenia naturystycznego bon-tonu. Pewnie takie odczucia ma każdy debiutant. I męczy się, i dręczy się, ale dzielnie trwa w swoim tekstylnym pancerzu. Debiutant pamięta, bo gdzieś o tym czytał, że zrzucenie ubrania to poczucie niezależności, wolności, oddechu pełną piersią. Ale strach przed spojrzeniami obcych ludzi jest silniejszy. Słyszał, a jakże, że nagie plażowanie to bliskość natury, poczucie więzi z przyrodą i ucieczka od cywilizacyjnej grozy. Tylko, psiakrew, jak zrobić ten pierwszy ruch? Wyłażą z człowieka nagromadzone gdzieś przed laty zakompleksienia.

Więc debiutant z ulgą patrzy, że słońce na chwilę zachodzi, a od morza wieje chłodniejszy wiatr. Jego koszula na grzbiecie ma zatem cień uzasadnienia. Naga plaża może wywierać na nieszczęsnego tekstylnego silną presję. Nikt nie musi namolnie namawiać do rozebrania się, nie trzeba złośliwych czy żartobliwych uwag. Tekstylny i tak poczuje się izolowany od reszty swoją innością. I chciałby wtopić się w to nagie tło. I żal mu zrezygnować z tego miejsca, gdzie nie ma tłoku, gdzie ciszej i spokojniej. Gdzie każda poznana przed chwilą osoba wydaje się jakby znajoma od dawna, a większość zachowuje się ze swobodą i luzem, którego nie można sobie tak zwyczajnie nakazać. Trzeba go po prostu mieć. Do naturyzmu trzeba dorosnąć?
Wszytko wskazuje na to, że tak.
NAUKOWE PODEJŚCIE DO TEMATU
SYMPOZJUM -- WROCŁAW '90

Pomysł urodził się we wrocławskim oddziale Stowarzyszenia Naturystów Polskich, znanym powszechnie z naukowego podejścia do problemów naturyzmu polskiego i światowego. Pomysł "kupił" Zarząd Główny SNP, a następnie pobłogosławił oraz sfinansował. Opracowaniem scenariusza i organizacja całości przedsięwzięcia zajęli się wrocławianie. II otwarte Ogólnopolskie Sympozjum pn. "Naturyzm rodzinny a zdrowie społeczeństwa" rozpoczęto się w piątek. 26 października br. Nieliczni, ale przybyli z różnych zakątków Polski uczestnicy sympozjum, blisko godzinę czekali na inaugurację w zimnym hollu wrocławskiego Pałacyku. Później już mogli wejść do salki wystawowej, wziąć udział w otwarciu, zjeść kanapkę i popić coctailem koperkowym. A także zwiedzić ekspozycję pt. "III Biennale Fotografii Naturystycznej - czasopisma naturystyczne w Polsce i na świecie - plaże i ośrodki naturystyczne na świecie". Dzień drugi sympozjum przeznaczony byt na referaty, przerwę na lunch, zgłoszone komunikaty i dyskusję ( z programu).

Jedni z głównych organizatorów sympozjum, dr dr Elżbieta i Zenon Woźniakowie z Wrocławia przygotowali referat zatytułowany "Naturyzm szansy dla zdrowia i młodości". Referat przedstawił współautor, dr Zenon Woźniak, który mówił m.in. o tym. że długość życia przeciętnego Polaka jest o około 10 lat krótsza niż Skandynawa i nie zanosi się na poprawę sytuacji, chyba, że zaczniemy traktować zdrowie jako wartość sama w sobie; że naturyzm jest jednym ze sposobów wpływu na dobry wygląd ciała i to naturyści powinni nauczyć ludzi zwracania uwagi na wygląd i stan ducha (...). Na poparcie leży o wyższości naturyzmu dr Woźniak przytoczył anegdotkę z autopsji: kiedyś na planie filmowym spotkali się naturyści wrocławscy i krakowscy z zawodowymi filmowcami. .,(...) aktorzy i tancerze pantomimiczni wyglądali żałośnie blado, jak wymoczki lub ludzie chorzy, przy naturystach tryskających zdrowiem, (...)". "Częste rozbieranie się jest silnym czynnikiem motywującym do utrzymania ciała i ducha w dobrej kondycji. Przyjazna ak ceptacja naszego ciała i ducha przez innych naturystów jest największa nagrodą" - skonkludowali optymistycznie dr Woźniakowie. Zaproszona na sympozjum, a przybyła z Warszawy znana specjalistka ds. rekreacji, pani prof. Teresa Wolańska podzieliła się swoimi doświadczeniami i uwagami na temat ruchu naturystycznego, który docenia oraz przedstawiła referat nt. "Zdrowie, kultura fizyczna, rodzina":
- Po raz pierwszy zetknęłam się z naturyzmem trzydzieści lat temu w NRD. Brałam udział w obserwacji uczestniczącej na plaży na turystycznej i zauważyłem, że osoby te aktywnie spędzają czas, chociaż społeczeństwo niemieckie jest bardziej usportowione niż polskie. (...) Kategoria sposobu życia mieści się w szerszym planie teoretyczno-aksjologicznym i funkcjonuje w różnych teoriach społecznych jako styl życia i właśnie naturyzm jest jednym z takich stylów życia. W literaturze współczesnej wśród zjawisk składających się na pojęcie zdrowia są wszystkie wartości, które wiążą się z fizycznym funkcjonowaniem człowieka, zarówno w jego własnym, subiektywnym odczuciu, jak też w obrębie społecznie zobiektywizowanym. Wartości te, najogólniej mówiąc, odnoszą się do zdrowia, budowy, postawy ciała, odporności, wydolności, sprawności i urody. Jest środkiem wzmagania potencjału zdrowia, gdyż regularne stosowanie aktywności ruchowej przede wszystkim zapobiega a nie leczy (...). W świetle badań naukowych tylko regularna, systematyczna aktywność fizyczna daje pożądane dla zdrowia wyniki i efekty, zwłaszcza jeśli chodzi o wydolność.(...)
- Obserwujemy tendencję - mówiła dalej pani profesor - do ukierunkowywania spraw kultury fizycznej na prozdrowotną orientację. Niektórzy nawet reformatorzy poszli tak daleko, że chcieli wyrzucić słowo "wychowanie fizyczne", jako coś, co przyszło ze Wschodu i zamienić to wszystko pojęciem "kultura zdrowotna". Prawdopodobnie jednak ta reforma poszłaby jednak za daleko, nie należy wylewać dziecka z kąpielą. Kultura fizyczna funkcjonowała jeszcze przed 1939 rokiem, a wychowanie fizyczne i zdrowotne ma przecież międzynarodową akceptację (...) Najczęściej rodzina występuje sama jako inicjator i organizator własnej aktywności ruchowej. Przeważnie. Coraz więcej organizacji oferuje pewne programy właśnie z uwzględnieniem grupy rodzinnej. Kiedy rodzina jest odbiorcą, współuczestnikiem aktywności sportowej trzeba było wszystko przewrócić przez wielkie kanony, np. do dzisiaj jeszcze wielu działaczy i aktywistów nie może przestawić się na to nowe myślenie, że to obala dotychczasowe zasady... Rodzina jest grupą heterogeniczną pod względem wieku, sprawności, możliwości itd.. dynamiczne zmieniają się grupą. Na pytanie dlaczego liczne instytuty i organizacje nie zapobiegają uwiądowi sportu i rekreacji masowej a hale sportowe i boiska zamieniane są na bazary, prof. dr hub. Teresa Wolańska wyjaśniła:
- Akademie wychowania fizycznego są powołane do kształcenia kadr. a nie upowszechniania kultury fizycznej i kadry kształcą. Naukowcy z PAN-u opublikowali w 1989 r. raport właśnie na temat kultury fizycznej, który został szeroko upowszechniony, także decydentom starym i dzisiejszym i wszyscy doskonale wiedzą jak jest stan sprawności fizycznej i kultury fizycznej społeczeństwa polskiego. We wrześniu tego roku odbył się Kongres Kultury Fizycznej. W maju br. odbył się Kongres Rekreacji Fizycznej, gdzie się zgromadzili przedstawiciele TKKF, LZS-ów, nawet reaktywowanej YMCA i "Sokola". Opracowuje się i kieruje apele.
W czasie planowanej przerwy uczestnicy sympozjum i zaproszeni goście ustawili się w kolejce po lunch. Z żalem skonstatowali, że nie odbędzie się z przyczyn obiektywnych (referenci nie dotarli) wykład doc. dr hab. J. Barancewicza z Jeleniej Góry na temat "Profilaktyka chorób cywilizacyjnych" oraz nie będzie z podobnych powodów refleksji red. Halszki Szczerskiej na temat zdrowia i radości życia. W części drugiej bardzo interesująco, choć krótko, wypowiedział się dr Benon Syroka z Płocka na temat żywotności, naturingu i treningu dynamicznego w zakresie witalistyki. O zdrowiu młodych rodzin mówiła dr Irena Zdąbtarz z Warszawy, a zaproszony Mećislav Chorzcmpa przedstawił sytuację ruchu naturystycznego w Czechosłowacji. Ogólnie było sympatycznie i w miarę patetycznie. Nastrój zakłóciły nieliczne zgrzyty. Oto zaproszony z Czechosłowacji gość w hotelowej recepcji dowiedział się, że musi zapłacić sumę znacznie wyższą od wymiany jaką w jego kraju mógł zrobić. Słowaka uratował przed niechybnym aresztem hotelowym prezes ZG SNP. Może jeszcze nie najlepiej przyjęli uczestnicy sympozjum brudne obrusy w czasie uroczystej kolacji, wyszczerbione barowe kubki z cieczą, która zapewne miała być barszczem czerwonym. Ale optymiści - naturyści przyjęli to z prawdziwą pogodą ducha, a niektórzy mieli jeszcze ochotę poswawolić na wspólnej ze studentami dyskotece. W ostatnim dniu sympozjum miały się jeszcze odbyć zawody pływackie na basenie, lecz udział zgłosiła tylko jedna rodzina z Poznania.
W kolejnych numerach naszego pisma zamierzaliśmy przedstawić Szanownym Czytelnikom bogato udokumentowane materiały, stanowiące pokłosie sympozjum wrocławskiego. Z braku bogactwa materiałowego zmuszeni jesteśmy przeprosić za sprawiony zawód.
Zbigniew Nienacki

Jeśli chodzi o ruch zwany "naturyzmem" to wydaje mi się, że jeżeli rozpatrywać go wyłącznie w kategoriach chodzenia bez ubrania, w naszym klimacie nie ma on większego znaczenia i mieć nie może. Ileż jest bowiem w Polsce tak ciepłych dni, gdy istota ludzka bywa zdolna bez szkody dla zdrowia przebywać nago na powietrzu? Albo czy są takie pomieszczenia (ach, te nasze niedogrzane bloki), gdzie może ktoś chodzić nago? Jeśli jednak rozpatrywać sprawę "naturyzmu" w szerszym aspekcie, jako na przykład pewien sposób na życie zgodnie z naturą, to oczywiście naturyzm natychmiast wchodzi w skład ogromnego ruchu ekologicznego, gdy pragnie się żyć nie tylko "jak mnie Pan Bóg stworzył", ale dbać o spożywanie zdrowej żywności, ubieranie się w materiały z naturalnych tworzyw i w ogóle dbanie o naturę, o zachowanie w dobrym stanie środowiska naturalnego. Niemowlę rodzi się nagie. Lecz natychmiast w naszym klimacie trzeba je przyodziać, aby się nie przeziębiło. Małe dzieci uwielbiają nagość. Ileż to razy widziałem u znajomych jak właśnie wykąpany brzdąc ucieka po całym mieszkaniu i piszcząc radośnie, nagusieńki bez żadnej żenady skacze po dywanie, po fotelach, po kanapie. Jest to dowód na to, że tak zwany wstyd z powodu nagości został nam narzucony w procesie wychowania, jest uwarunkowany określoną kulturą. Wystarczy człowieka nieco inaczej wychować, przyzwyczaić do nagości, a nie będzie miał poczucia wstydu, podobnie jak go nie mają niektóre plemiona w Afryce lub Ameryce Południowej, paradujące zupełnie nago. Biada jednak białemu mężczyźnie lub kobiecie czyniącym podobnie -palące słońce zamieni ich skórę w wielkie oparzelisko. Czemu jednak małe dzieci z taką radością skaczą nago po mieszkaniu i z przedziwną radością nago biegają po plaży? Wszystko wskazuje na to, że odczuwają jakąś przedziwną uciechę. Być może coś podobnego przeżywają także ludzie dorośli, wszak mówimy często: "chciałbym z siebie zrzucić wszystko", i to w dosłownym tego stówa znaczeniu. Przez ową nagość rodzi się w nas poczucie jakiegoś luzu, wyzwolenia od trosk, od poczucia winy za grzechy popełnione i niepopełnione. Dla wielu ludzi nagość - i to w grupie - bywa swoistą terapią na różnego rodzaju stresy i kompleksy. Słyszałem od naturystów, że w owych chwilach, gdy są nadzy nareszcie odczuwają radość życia, własnego istnienia, bycia sobą.
Nie potrafię powiązać obecności nagich ludzi na plaży ze zjawiskiem erotyzmu. Wspólne nagie plażowanie nie jest żadnym erotycznym seansem, jak to sobie wyobrażają niektórzy; byłem zagranicą na plażach nudystów i nigdy nie odczuwałem podniecenia seksualnego, a raczej ową przedziwną radość z widoku innych nagich ciał i własnego nagiego ciała. Opuścił mnie też wstyd wpojony mi przez wychowanie. Radość z własnej nagości powodowała, że zachowywałem się jak rozbrykany chłopak, skakałem, tańczyłem, fikałem koziołki. To była jakaś przedziwna chwila zupełnej wolności. A jak określić zwyczaj, który widziałem u Finów i Szwedów, że całymi rodzinami udają się do łaźni i wspólnie nago kąpią w obłokach pary, bez poczucia wstydu, bez rozbudzenia seksualnego? Przecież każda z tych istot mogłaby samotnie skorzystać z wanny czy sauny, czemu jednak chcą to czynić razem, gromadnie, rodzinnie albo z sąsiadami?
Człowiek różni się od zwierzęcia między innymi tym, że posiada jakieś "tabu", jak na przykład wstręt wobec kanibalizmu, potępienie dla kazirodztwa itd. Owe "tabu" są wytworem wielu tysięcy lat obserwacji i doświadczeń. Lecz do owych "tabu" nie należy nagość pojedynczej istoty ludzkiej czy całej grupy. Nigdy nie rozumiałem tych, którzy domagali się "nagiej prawdy", a rumienili się na myśl o nagim człowieku.
NATURYSCI Przyjęliśmy zasadę, że ogłoszenia od Was zamieszczamy nieodpłatnie. Zależy nam, aby dzięki tym informacjom tworzyły się grupy mogące stanowić zaczątki Oddziałów SNP. Przyjmujemy ogłoszenia wyłącznie od osób prywatnych zawierające dane personalne i adresy. Redakcja nie pośredniczy w nawiązywaniu kontaktów. Zastrzegamy sobie prawo skracania nadesłanych tekstów i nie odpowiadamy za ich treść.

---

"SALON" -MAGAZYN TOWARZYSKI:
setki ofert Pań (mnóstwo sexofert z adresami),
ogłoszenia bezpłatne,
przesyłka dyskretna
- POBRANIE 15.000 - zł.
SUWAŁKI
LISTY

Drodzy Czytelnicy!

Bardzo dziękujemy za kolejny porcję listów. Zawsze sprawiają nam wiele radości. Listów chwalących nas jest wiele, dla nas najcenniejsze są te, które wytykają nam popełnione przez nas błędy. W wielu listach sugerujecie nam co zmienić, co poprawić, z czego zrezygnować. Staramy się jak najwięcej sugestii uwzględniać przy redagowaniu kolejnych numerów naszego dwumiesięcznika. Jeszcze raz dziękujemy za korespondencję.
Dzisiaj więcej miejscu chcemy poświęcić samotnym naturystom. Znamienne, że nie piszą do nas samotne naturystki. Nie sądzę, aby ich nie było - może maję większą tremę przy pisaniu, a może ich samotność z góry przekreśla (według nich) możliwość wniknięciu do naturyzmu.
SAMOTNI PANOWIE-znamy Wasze problemy. Jest Was bardzo wielu, krążycie wokół plaż naturystycznych - nie zawsze potraficie swoją obecnością nie przeszkadzać innym. Otrzymujemy wiele listów, w których korespondenci skarżą się na Waszą obecność. Skrywacie się w zarostach, na wydmach, za krzakami. Często wyposażeni jesteście w lornetki i aparaty fotograficzne z długimi obiektywami. Niekiedy bywacie nietrzeźwi... W wielu listach samotnicy piszą o nietolerancji środowisk naturystycznych. o braku choćby jednego wobec nich przyjaznego gestu. Czy wobec przedstawionych tu i w cytowanych korespondencjach faktów można dziwić się tej sytuacji. Niestety, nie liczcie na sympatię stałych bywalców plaż. Z powodów m.in. jakie zamieszczone są w listach. Z drugiej jednak strony apeluje do grup większych i mniejszych opalających się na plażach, łąkach, przebywających w saunach, łaźniach, solariach. Nie patrzcie na każdego samotnika jak na seksualnego zboczeńca czy potencjalnego gwałciciela. Przypomnijcie sobie Waszą drogę do naturyzmu. Być może sami kiedyś przed laty, byliście w podobnej sytuacji. Przypomnijcie sobie kiedy i kto pomógł wam znaleźć się wśród naturystów.
Jak pisałem w numerze piątym "N - N" naturyzm nie jest i nie może być antidotum na wszelkie dolegliwości psychiczne, stresy i samotność, nietolerancję. I choć we wspomnianym artykule opowiadałem się za naturyzmem elitarnym, to nie wyobrażałem sobie jednocześnie naturyzmu hermetycznego. Musi bowiem istnieć naturalny przepływ ludzi, naturyzm musi żyć. Nikogo na siłę do naturyzmu nie wolno przekonywać, życzyłbym sobie, aby także nikogo z naturyzmu brutalnie nie wyeliminowano. Niestety, życie pokazuje, że czasem jest to konieczne.
Apeluję więc do SAMOTNIKÓW i zorganizowanych już GRUP NATURYSTYCZNYCH -starajcie się nawzajem zrozumieć. I jedni i drudzy macie swoje racje, może razem znajdziemy rozwiązanie tego problemu. Czekamy więc na listy w tej sprawie.
Tradycyjnie osobno dziękuję moim korespondentom: Władysławowi z Łodzi, Mirkowi N. z miejscowości Brody. Z.S. z Jasienia. Markowi Z. z Dębowej Góry, Mieczysławowi z Krakowa, Henrykowi Królowi z Jarosławia.
Wszystkich gorąco namawiam do dalszej współpracy z Redakcją.
Wiesław Niedzielski

Panie Redaktorze!
Bardzo chcę zostać naturystą, takim sezonowym, tylko na lato. Już kilka razy byłem na plaży w Chałupach. Zawsze układałem się na ręczniku w pewnej odległości od innych. Na plaże przychodziłem przy okazji moich pobytów na delegacji w Trójmieście. Jestem młodym człowiekiem, mam 32 lata, samotnym, bez żony, dzieci czy przyjaciółki. Pierwsze kontakty z naturystami bardzo przeżywałem, mimo że były to kontakty "na dystans". Nie mogłem opanować swojego podniecenia, leżałem więc na brzuchu całym dniami albo siedziałem w morzu, tak długo jak mogłem wytrzymać. W czasie kąpieli podpływałem do innych naturystów i naturystek na odległość nie mniejszą niż 20 metrów. Moje pojawienie się nie wywoływało z ich strony jakichś gestów nieprzyjaznych, ale też nikt nie zaprosił mnie na swój koc. Bardzo chciałbym poznać naturystyczne pary czy naturystki samotne. Nie wiem tylko jak to zrobić, ogłoszenia prasowe chyba mi nie pomogą, a wszystkie środowiska naturystyczne są dla mnie zamknięte. Uważam się za normalnego człowieku, nie mam wad fizycznych ani odchyleń psychicznych. Mimo to jednak nic mi nie wychodzi z moich starań. Uważam, że Redakcja powinna zajmować się kojarzeniem par naturystycznych. Takich ludzi jak ja jest na pewno wielu. Powinniście nam pomóc. Sami jesteśmy bezradni, nie pomogą apele, nikt nas nie przygarnie. Można by na przykład utworzyć agencję towarzyską albo wręcz matrymonialną. Samotni, nieśmiali naturyści są wśród nas - trzeba koniecznie nam pomóc. Nagość nie jest czymś niewłaściwym. Ja bardzo dobrze czuję się wśród nagich, bardzo lubię patrzeć na pięknie opalonych ludzi i do tego nagich. Jeżeli możecie mi pomóc -postarajcie się mój list wydrukować.
Przesyłam pozdrowienia Jacek N. - Pabianice

Szanowna Redakcjo!
Chciałem podzielić się z Wami kilkoma refleksjami z tegorocznych wakacji, które dla mnie już się faktycznie skończyły. Pierwsze dwa tygodnie lipca spędziłem wraz z rodziną w Rowach. Na plaży N (wschodniej) było stosunkowo niewiele osób, ale i na tekstylnej nie było tłoku - powodem była pogoda, rozebranie się na plaży stanowiło niemal dowód odwagi. W Rowach byłem pierwszy raz. Bardzo spodobała mi się zarówno miejscowość jak i okolica (Słowiński Park Narodowy). Plaża, aczkolwiek czysta, długa a w wielu miejscach bardzo szeroka, nieco mnie rozczarowała z uwagi na ławice kamieni pojawiające się w różnych miejscach. Na szczęście nie było to zbyt uciążliwe. Plaża N była czytelnie oznakowana i znajdowała się stosunkowo niedaleko (kilkanaście minut drogi od plaży tekstylnej). Ponieważ plaża ta nie jest "przechodnia" (jak np. między Dębkami a Białogórą), wycieczki tekstylnych nie były zbyt uciążliwe.
Na plaży w odległości paru metrów od siebie rozkładały się małe grupki naturystów. Bardzo miłym zaskoczeniem dla mnie była prawie jednakowa ilość pań i panów oraz bardzo dużo rodzin z dziećmi. Czasem na kocykach można było zobaczyć i tekstylnych, ale zachowywali się nienagannie (czasem towarzyszyli znajomym naturystom). Widziałem także jak pewna tekstylna rodzina za następnym pobytem opalała się już nago. Niestety, zdarzali się i niezbyt mili tekstylni. Ostatniego dnia naszego pobytu (był to jeden z nielicznych dni słonecznych, ale bardzo wietrzny i plażowiczów nie było zbyt wielu) do grupki trzech opalających się pań zbliżył się brzuchaty pan w średnim wieku (oczywiście w kąpielówkach) i ułożywszy się w pobliżu zaczął je bezczelnie podglądać. Przyśpieszył jednak tym ich decyzję, aby przestać marznąć na plaży i za parę minut nie miał już na co patrzeć. Chwilę później dołączyło do niego dwóch kolesiów i w bardzo niewybrednych słowach opowiadali swoje wrażenia. Innego dnia przed wejściem na plażę usłyszałem jak ojciec (młody!) mówił do dzieci: Jutro sto metrów bliżej i lornetka. Pooglądamy sobie różne części ciała".
Mimo bardzo sympatycznej atmosfery wyniosłem z plaży N również parę nieco mniej korzystnych wrażeń. Część z nich można od biedy zrzucić na karb niedoskonałej organizacji plaży, ale osobiście uważam, że od naturystów można jednak wymagać więcej niż od tekstylnych. Chodzi mi o sprawę WC, śmieci i wydm. Jak zaobserwowałem, prawie wszyscy naturyści w celu załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych udawali się na wydmy. Później zauważyłem w dalszej części plaży strzałkę wskazującą WC, ale sądzę, że większość plażowiczów nic o tym nie wiedziała. Mimo ustawionego na plaży kosza widziałem w kilku miejscach śmieci (ślady po palaczach - inne nie rzucały się w oczy). Ostatnią sprawą jest opalanie się na zboczach wydm, tym bardziej przykrą, że panią, która opalała się tam ze swoim partnerem, można było uznać za ozdobę plaży. Myślę, że na te problemy pewnym lekarstwem byłoby "ucywilizowanie" plaży. Naturyści mieliby wówczas warunki identyczne jak tekstylni, z dostępem do WC, koszy itp. Moim zdaniem SNP powinno wystąpić do gospodarzy Rowów o przeznaczenie plaży na wschód do Lupawy na plażę N. Ponieważ w tej miejscowości główne plaże tekstylne znajdują się po drugiej stronie rzeki, a we wschodniej części miejscowości są tylko dwa ośrodki wczasowe, więc nie powinno być protestów ze strony tekstylnych.
J.N. - Nasielsk

Do Pana Zbigniewa Majchrzaka z Płocka ("N - N" nr 5, str. 30)
Szanowny Panie!
Jeżeli Pan weźmie do ręki światowy przewodnik po ośrodkach naturystycznych - The World Naturist Guide - to zobaczy Pan tam, że wiele z nich wzbrania wstępu osobom samotnym lub parom czy grupom o jednej płci. List Pana jest rozbrajająco naiwny. Świat przecież roi się od dewiantów i osób prostytuujących się, ciągnących jak ćmy do światła na nagie plaże w poszukiwaniu przygody lub zarobku. Ruch naturystyczny jest ruchem rodzinnym w nieco szerszym rozumieniu, reprezentowanym przez małżeństwa, narzeczonych, kochanków, a więc towarzystwa zamknięte, sobą się opiekujące, gdyż plaża naturystyczna nie jest w stu procentach miejscem bezpiecznym. Stwarza bowiem okazję do kontaktu z ludźmi nieznajomymi o niewidocznych intencjach. Wiele pań i panienek ma wielką ochotę na wypoczynek nu nagiej plaży, co jest wielką przyjemnością, lecz same bez opieki kogoś zaufanego nie odważą się tam pójść w obawie przed takimi smutnymi, samotnymi wędrowcami, jak Pan. Z tą swoją samotnością jest Pan już kimś podejrzanym. Przecież program 997 w telewizji ostrzega przed snującymi się wśród nas nawet mordercami z lubieżności. Nie bądźże Pan ofermą i żałosną ofiarą, a przede wszystkim leniem, któremu nie chce się po prostu poszukać sobie, ugadać w swoim środowisku i zdobyć zaufanie jakiejś partnerki. Liczy Pan na gotowe i dowala się do kręgu osób, które są towarzysko związane. Jasne, że spławią Pana, może nawet niegrzecznie, gdyż nie ma Pan na czole napisane, że jest Pan świątobliwym pustelnikiem. Weź się Pan w kupę, jak normalny mężczyzna i nie biadol Pan, jak jakaś starusieńka babina.
Mieczysław Wojnar - Kruków

W sezonie "Zima 90/91" proponujemy
Wycieczki:
-Górny Milanovac (YU)
Hamburg (D)
Paryż (Zamki nad Loarą)
-Wilno (SU)
-Kujbyszew (SU)
- Czernigów (SU)
Obozy narciarskie:
-Kaukaz
-Alpy Francuskie
-Beskid Śląski (dla adeptów białego szaleństwa)
Na zlecenie Państwa zorganizujemy zimowiska i wczasy w kraju (grupy, turyści indywidualni, rodziny) oraz imprezy specjalistyczne - również dla naturystów. Jesteśmy szybcy i solidni, także w kwestii pośrednictwa wizowego (Francja, Niemcy) AGENCJA HANDLOWA "SARTOUR" poleca: TAPETY, KLEJE renomowanych firm zachodnich, SIATKĘ OGRODZENIOWĄ w bogatym asortymencie i inne atrakcyjne materiały, NARZĘDZIA BUDOWLANE
Serdecznie zapraszamy do naszego biura