Natura, Naturyzm - czytelnia

Natura, naturyzm nr. 9
Dziewiąty w kolejnosci, pierwszy w 1991 roku numer.
Okładka alt obrazka?????
 






Człowiek, kurwa, całe życie poświęca, stara się coś zbudować, a za jego plecami jakiś taki piździelec przez cały czas to rujnuje
JAHN SLADEK
Szanowni Państwo

Kiedy przed trzema laty wszedłem na trudną drogę związaną z wydawaniem pisma wierzyłem, ze starczy sil i energii do pokonania rozlicznych kłopotów z tym związanych. Od chwili przygotowywania pierwszego numeru miałem ambicje stworzyć pismo na naprawdę europejskim poziomie, które potrafi zainteresować nie tylko środowiska naturystyczne.
Zaczynaliśmy w Cieszynie, potem drukowaliśmy się w Łodzi. Zmienialiśmy drukarnie, szukając z uporem takiej, gdzie powstanie pismo na miarę naszych nadziei i ambicji. Numer, który trzymacie Państwo w tekach oraz grudniowy numer specjalny, były drukowane w Katowicach.
Mieliście Państwo okazje śledzić nasze starania o to, by każdy numer pisma był lepszy od poprzedniego. Zmieniliśmy papier na kredowy. Aby zagwarantować lepszą jakość druku sprowadziliśmy RFN-owskie farby Harmann. Zatrudnialiśmy najlepszych dziennikarzy i fotografów. Wysiłki moje kończyły się jednak fiaskiem. Jakość zdjęć i druku ciągłe jeszcze pozostawiają wiele do życzenia. Bowiem polskie drukarnie i polscy drukarze nie są w stanie wydać pisma na naprawdę światowym poziomie. Ogromną nadzieję wiązałem z rozmowami, jakie przeprowadziłem z przedstawicielstwem austriackiej poligrafii w Polsce. Jednakże pisząc te słowa 19 grudniu 1990 r. otrzymałem informację, że rząd zamierza od nowego roku wprowadzić drakońskie cła na wszelkiej produkcję poligraficzną z zagranicy. Jedynym motywem takiej decyzji może być próba ochrony polskich, poligraficznych monopolistów, których stać wyłącznie na produkcję bubli i bylejakość w robocie.
W tej sytuacji nie potrafię przewidzieć, jaka będzie jakość kolejnego numeru "Natury-Naturyzmu". Ze swej strony pragnę zapewnić, że jeszcze nie złożyłem broni, a to dlatego, że jestem niepoprawnym optymistą.

W Nowym Roku życzę Państwu właśnie owego optymizmu, radości i spotykania na swej drodze wyłącznie łudzi z dobrze posprzątanymi głowami.

J.Kubicki
Redaguje zespół:
Redaktor naczelny: Józef Kubicki, Wiesław Niedzielski, Błażej Torański, Grażyna Zdrojewska.
Opracowanie graficzne: Andrzej Chętko, Barbara Rabiega.
Zdjęcia:
Jerzy J. Gulkowskt Józef Kubicki. Waldemar Piwoński, Zenon Żyburtowicz.
Wydawca: Przedsiębiorstwo Wielobranżowe "Wydawnictwo Natura" Sp. z o.o.
ul. Krzemieniecka 2
94-030 Łódź

Druk: Prasowe Zakłady Graficzne w Katowicach ul- Opolska 22
Zam. 3801/14
Nr indeksu 366560
II BIENNALE FOTOGRAFII NATURYSTYCZNEJ

MAREK E. GARUSZ z Torunia jest debiutantem w naszym konkursie. Po raz pierwszy też prezentujemy jego prace na lamach "N-N". Skądinąd wiemy, że ma w swym dorobku wiele innych, interesujących diapozytywów. Interesuje się także fotografią czarno-białą i w tej właśnie kategorii zdobył III nagrodę.
Ł0DŹ '90 II MIĘDZYNARODOWE BIENNALE FOTOGRAFII NATURYSTYCZNEJ

Za sobą mamy kolejne, drugie już Międzynarodowe Biennale Fotografii Natury stycznej Łódź'90. Jury pod przewodnictwem znanego fotografika Zdzisława Waltera przyznało następujące nagrody:
W kategorii fotografii czarno-białej Grand Prix oraz Puchar Prezesa zdobył Adam Gryczynski z Krakowa. Nagrodę I otrzymał Krzysztof Kalinowski z Łodzi, II nagrodę - Frank Wagner z Budapesztu, zaś nagroda III przypadła Markowi Grauszowi z Torunia. W kategoriach fotogramów barwnych i przezroczy nagród nie przyznano. Jury wyróżniło tylko prace Jacka Grabowskiego z Warszawy,
Powód tych nietypowych dla międzynarodowych konkursów fotograficznych rozstrzygnięć jury był prozaiczny: napłynęło mało prac konkursowych, a te które były oceniane reprezentowały średni poziom. Zabrakło prac wybitnych (poza, oczy wiście fotogramem uhonorowanym Grand Prix). Nie było również prac bardzo złych.
Było to tym bardziej zdumiewające, że pierwsze Biennale Fotografii Naturystycznej cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Napłynęło wtedy ponad tysiąc fotogramów autorstwa 150 osób z nieomal całej Europy. W tym roku prac było nieporównanie mniej, a poza Polakami konkurs zainteresował Czechosłowaków, Węgrów i Niemców. Przyczyny tak nikłej frekwencji są zapewne złożone i różnorakie. Wydaje się jednak, że najistotniejsza z nich tkwi... w kryzysie. Fotografowanie stało się niezwykle kosztownym hobby. Paczka papieru do fotografii czarno-białej osiąga cenę 100 tysięcy złotych. Koszty materiałów fotograficznych do slajdów i fotogramów barwnych liczyć już można w dziesiątkach dolarów i setkach tysięcy złotych. Wszyscy zbiednieliśmy, zbiednieli również najwięksi fascynaci fotografowania,
Pozostaje tylko nadzieja, że tegoroczny kryzys uda się w następnych latach jednak przełamać oraz, że tegoroczne doświadczenia nie zniechęcą organizatorów konkursu: Stowarzyszenie Naturystów Polskich i Centrum Informacji Kulturalnej w Łodzi, a Biennale Fotografii Naturystycznej wejdzie na trwałe do kalendarza tego typu imprez, Nagrodzone i wyróżnione prace zaprezentowane będą na łódzkiej ekspozycji, a w terminach późniejszych powędrują do innych oddziałów Stowarzyszenia Naturystów Polskich,
G.Z.
Zbigniew Michał Magdij z Bytomia. Wystawiał na Węgrzech i w Jugosławii Ma w dorobku kilka wystaw indywidualnych. Na II Biennale Fotografii Naturystycznej jego slajdy otrzymały wyróżnienie.
Petr Pellari z Czechosłowacji
Dwa lata temu w czasie pierwszego Biennale jego zdjęcie czarno-biale zdobyło jedną z trzech głównych nagród, II Biennale przyniosło wyróżnienie w kategorii fotografii barwnej.

NATURYZM PO NIDERLANDZKU

Zabytkowe kamieniczki starego Wrocławia zaadaptowane zostały na kompleks restauracyjny z dużym wdziękiem i elegancją. Stylowe wnętrza, sprawna obsługa, wytworne dania i wytwornie zaokrąglone do pięciu i więcej cyfr ceny w menu. Wrocławski "Monopol". Fundatorem obiadu i gospodarzem przy stole jest prezes SNP Józef Kubicki. Gośćmi: przedstawiciele holenderskiego stowarzyszenia naturystów Nederlandse Federatie van Naturistenre-renigingen - Nita Walst-Kooiman i Maurice Noot, Mecisłav Chorzempa - czechosłowacki korespondent INF, którzy zaproszeni zostali na sympozjum naukowe poświęcone naturyzmowi, a zorganizowane przez wrocławski oddział SNP. Była także tam Wasza reporterka, Grażyna Zdrojewska, która skrupulatnie zarejestrowała refleksje naszych gości na temat natury, naturyzmu, życia i ludzi.

Nawet przy megalomańskim porównaniu naturyzmu w naszym wydaniu i holenderskiego, jedno nie ulega najmniejszych wątpliwości: Holendrzy są nieporównanie zamożniejszym od naszego społeczeństwem, a ich naturystyczne hobby ma bogatszą oprawę. Holenderskie stowarzyszenie naturystyczne NFN skupia około 50 tysięcy osób. Skupia 50 klubów naturystycznych. Przeciętne kluby mają po 100 - 150 członków. Bywają także i bardzo duże, do których należy kilkaset, a nawet 4000 osób. Różny jest stopień zamożności tych ośrodków. Większość z nich jednak ma swoje pomieszczenia klubowe i tereny rekreacyjne. Niektóre są bardzo zamożne. Bywa, że są to 15-hektarowe haciendy z domami klubowymi, własnymi saunami, basenami i salami gimnastycznymi. Najczęściej wyposażenie klubowe jest wspólną własnością jego członków. Większość wykupiła na własność tereny klubowe. W przeszłości nie było to nawet takie kosztowne. Problem tkwił w ludziach, przeciwnikach ruchu naturystycznego, którzy niechętnie sprzedawali swoje grunty. Ale to było dwadzieścia lat temu. Dziś zmieniła się mentalność Holendrów, a oni stali się bardziej tolerancyjni. W NFN nie spotykają się z protestami środowisk religijnych, zawodowych. Najwięcej klubów naturystycznych jest w katolickich częściach kraju.

Liczbę zdecydowanych przeciwników ruchu naturystycznego szacuje się na około 100 tysięcy. Była nawet dyskusja telewizyjna z ich reprezentantami. Dyskusja dowiodła, że owi przeciwnicy są totalnie przeciwko wszystkiemu co nowoczesne i nowe. Spotykają się natomiast z ciepłym zainteresowaniem ze strony radia i prasy. Na swoje "otwarte dni" zapraszają kilka stacji radiowych i dziennikarzy prasowych. Te "otwarte dni" mają pokazać nienaturystom jak spędza się wolny czas w klubach. Zainteresowanie jest duże. Ostatnio przychodzi coraz więcej osób samotnych, bez partnerów. Są przyjmowani, bo mimo to udaje się w klubach zachować równowagę płci. Musi, oczywiście, minąć trochę czasu, aby nowy członek klubu został zaakceptowany. Wiele zresztą zależy od niego samego. Jeśli jest otwarty, bezpośredni i uznaje przyjęte w środowisku klubowym normy, ten czas aklimatyzacji jest krótszy.

Stowarzyszonymi naturystami są najczęściej w Holandii ludzie wolnych zawodów, jak oni to nazywają "miękkich sektorów" - nauczyciele, lekarze, urzędnicy. Przeciętnie co pięćdziesiąty klubowicz reprezentuje warstwy robotnicze. W Holandii jest dużo naturystycznych plaż publicznych i nie trzeba zapisywać się do stowarzyszenia, aby opalać się tam bez stroju. Karta klubowa jest jednak nieodzowna aby uczestniczyć w zajęciach klubowych, korzystać z imprez, urządzeń sportowych i rekreacyjnych. Karta kosztuje 6 guldenów rocznie. Nie jest ona potrzebna w jedynym istniejącym w Holandii komercyjnym, otwartym ośrodku natury stycznym. Tu może przyjść każdy, pod warunkiem, że ma konto bankowe. W jednym wszakże względzie nie musimy się czuć na pozycjach ubogiego krewnego. Wydawany w Holandii magazyn "Naturyzm" jest nieporównanie uboższy edytorsko od naszego pisma. Holenderski "Naturyzm" ukazuje się cztery razy w roku w nakładzie 30 tysięcy egzemplarzy. Nie sprzedaje się go w księgarniach ani kioskach. Wysyłany jest każdej rodzinie zrzeszonej w NFN i do 600 bibliotek publicznych. "Natura-Naturyzm" ma nakład 200 tysięcy egzemplarzy i sprzedawana jest bezzwrotowo. Interesujące jest zestawienie tych liczb, bo jest w Polsce zaledwie 3 tysiące zarejestrowanych naturystów. Albo więc mamy ogromne rzesze "utajnionych" naturystów, albo nasz tytuł podbił brawurowo tekstylny rynek.

Mamy też nieporównywalnie bogatsze doświadczenia w kwestii ochrony przyrody. Nasi holenderscy goście przymierzają się dopiero do podjęcia tematyki ekologicznej.
Pod koniec spotkania podzielili się swoimi refleksjami na temat pierwszego spotkania z Polską i Polakami:
- Jadąc do Polski spodziewaliśmy się najgorszego. Opustoszałych półek w sklepach, kolejek po chleb, nieoświetlonych ulic. Byliśmy zaskoczeni faktem, że to co zobaczyliśmy i zastaliśmy w Polsce możemy przyrównać do naszych wrażeń z południa Włoch, Hiszpanii, Indii. Wydaje nam się, że kraje Europy Wschodniej mogą być już w niedalekiej przyszłości atrakcyjnym celem turystycznych wojaży niejednej holenderskiej rodziny. No i zaobserwowaliśmy też, że Polacy kochają dyskutować. Bardzo byliśmy ciekawi, jak wygląda sympozjum naukowe poświęcone problematyce naturystycznej. My nie organizujemy u siebie podobnych sympozjów. Zresztą nie ma w Holandii naukowców zajmujących się takimi specjalnościami...
WYBORY MISS NATURA WIELKOPOLSKI 1990

Naturyzm to sposób życia w harmonii z naturą charakteryzujący się praktykowaniem wspólnej nagości w celu upowszechnienia modelu bycia polegającego na szacunku wobec samego siebie, wobec innych ludzi i wobec całej przyrody. Do w/w modelu od lat dostosowują się poznańscy naturyści. W niedzielę przy pięknej słonecznej pogodzie nad przepięknym jeziorem w Biskupicach odbyły się kolejne wybory "Miss Natura Wielkopolski "90". Na plażę przybyło około 150 zwolenników nagości z Poznania oraz innych, ośrodków naturystycznych w Polsce. Wybory rozpoczął nasz Prezes, witając wszystkich, życząc przyjemnej zabawy i zachęcając dziewczęta do wspólnej zabawy, następnie całe wybory prowadził wiceprezes ZG SNP Piotr Szczerkowski. Sponsorami nagród byli: rzemieślnik Marek Wiśniewski, fundator I nagrody - 600 tys. zł., ajent restauracji ..Biała Dama" w Kórniku, kolega Majewski - 100 lys. zl. II nagroda oraz III nagroda - biżuteria ze skóry - fundowała Lidia Nyga. Puchar oraz drobne inne upominki - Piotr Szczerkowski. No i przy wspaniałym dopingu rozpoczęła się wspaniała zabawa. Do wyborów przystąpiło 6 dziewcząt wszystkie zresztą b. ładne, opalone, uśmiechnięte no a przede wszystkim traktujące wybory jako wspaniałą zabawę. Konkurencje były bardzo trudne i rywalizacja wspaniała. Jury wybrane spośród sponsorów oraz publiczności miało bardzo trudny wybór. Nareszcie nastąpił kulminacyjny moment - ogłoszenie wyników. Spokój, cisza i aplauz. Wygrała wieloletnia naturystka z Poznania - Ewa Skrzypczak. I wicemiss została Beata, a II wicemiss Małgosia z Wolsztyna. Po rozdaniu nagród - parę chwil dla fotoreporterów, wywiady itp. Wielką satysfakcją dla startujących było to. że nagrody wręczał Mister Natura '90 - nasz od niedawna naturysta Henryk Ładka z Poznania - uściskom i pocałunkom nie było końca {nasz Mister jest jeszcze kawalerem)

Piotr: - Ewo - wygrałaś jak się czuje królowa nagości naszego województwa? - Jestem mile zaskoczona atmosferą jaka nam towarzyszyła i tym. że akurat mnie udało się wygrać. Swoje ciało lubiłam zawsze i nagość mnie nie peszyła. Czego tu się wstydzić? Natura nas właśnie takie i takich uformowała. Lubiłam też być cala brązowa... Piotr - i rzeczywiście wyglądasz jak czekoladka. Ewa - nie podobały mi się białe trójkąciki od kostiumu, każdą wolną chwile wykorzystywałam na to, żeby moje ciało wyglądało jak sobie wymarzyłam. Piotr - okey, z tego co wiem jesteś mężatką i na plaży jest też twój mąż i pociechy - zresztą też wszyscy ładnie opaleni. Ewa - zgadza się. wróciliśmy właśnie znad morza gdzie jako grupa poznańska uczestniczyliśmy na ogólnopolskim zlocie naturystycznym w Rowach, skąd mamy b. miłe , wspomnienia i żal. że nasze urlopy są tak krótkie. Piotr- jak długo jesteś naturystka? Ewa - 4 lata i żałuję, że tak krótko. Piotr - I nagrodę wręczył tobie b. przystojny Mister Polonia *90. jak się czułaś jako kobieta?! Ewa - proszę o następne pytanie -... wspaniale Piotr - Na koniec co chcesz powiedzieć naszym tekstylnym? Ewa kochani - tolerancja, przyjaźń, humor i zabawa. to nam towarzyszy na każdym kroku, a szczególnie to jest nam potrzebne w dzisiejszych czasach i my jako naturyści na pewno je przetrwamy. Piotr - Henryk - przysłuchiwałeś się naszej rozmowie - co ty jako Mister Polonia 90 myślisz o naszym ruchu? Mister - wspaniale, sympatycznie, bombowo... Piotr - jesteś niedawno w naszym ruchu, a jesteś już Królem nagości wśród panów - co ty na to? Mister - Zaskoczenie było ogromne, nie spodziewałem się że wygram, no ale miałem taki doping, że głupio byłoby przegrać. Piotr -jesteś b. skromny masz wspaniałą sylwetkę, jesteś wysportowany no i b. przystojny. Mister - od dwóch lat trenuję bardzo trudną sztukę - odmianę gimnastyki chińskiej... Piotr - to było widać na plaży w Rowach. Mister- tak na pewno to mi w pewnym stopniu pomogło a sam konkurs traktowałem jako doskonałą zabawę, relax i cieszę się że ty mnie namówiłeś do tego ruchu, a z tego co sobie przypominam wylansowałeś też w zeszłym roku Miss Natura 89. Piotr - miło mi to słyszeć, po prostu kocham to co robię. Mister - Chciałbym, żeby w całym ruchu naturystycznym panowała taka atmosfera jak w grupie poznańskiej, a od lidera to zależy w bardzo dużym stopniu. Piotr - Jesteś żonaty? Mister Nie. Piotr - Czy były już propozycje od pań (np. matrymonialne)? Mister - zadajesz b. niekorzystne pytania - odpowiem w sposób dyplomatyczny - i tak i nie. Piotr - okey - czy popularność jaką zdobyłeś nie peszy cię? Mister - Nie - ponieważ uważam, że w życiu osobistym nie liczy się tytuł, liczy się sam człowiek, jego osobowość, charakter a pewne dowartościowania są potrzebne jak nam i tekstylnym. Piotr - Dziękuję za rozmowę.

Wiceprezes ZG SNP P. Szczerkowski

Powyższy tekst publikujemy na życzenie Autora bez skrótów i opracowania redakcyjnego, z zachowaniem oryginalnej pisowni.
Czy naturyzm jest źródłem patologii?
Rozmowa z prof. dr hab. Tadeuszem Hanauskiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Tadeusz Hanausek, prof. kryminalistyki, ukończył Uniwersytet Jagielloński w 1953 roku. Doktoryzował się 7 lat później. Habilitację uzyskał w 1966 roku, tytuł profesora nadzwyczajnego w 1975, a zwyczajnego w 1980. W latach 60-tych kierował katedrą kryminalistyki UJ. W latach 1981-84 był dyrektorem Instytutu Prawa Karnego. Wielokrotnie wyróżniany odznaczeniami resortowymi i państwowymi. Prof. Tadeusz Hanausek opublikował około 140 prac. Był współautorem książek: "Hippisi", "Zgwałcenia", "Narkomania - studium kryminologiczno-kryminalistyczne" oraz autorem takich m.in. książek jak: "Zarys kryminalistycznej teorii wykrywania", "O taktyce kryminalistycznej", "O przedmiocie kryminalistyki".

- Czy podziela Pan dosyć powszechny pogląd, że naturyzm jest źródłem patologii?
- Stwierdzenie, że naturyzm jest patologiczny, uważam za niedopuszczalne i dość apodyktyczne uproszczenie. Tego rodzaju uproszczenia są właściwe ośrodkom bardzo zaściankowym, o zawężonym polu widzenia. Nie jestem zwolennikiem naturyzmu, ale równocześnie jestem przeciwnikiem uogólnień nieudokumentowanych. Przyczyny uprawiania naturyzmu mogą być rozmaite. Podobnie jak powody biegania po ulicy. Ktoś może biegać dlatego, że jest umysłowo chory i znajduje się w stanie pobudzenia, ktoś inny może biegać dla zdrowia. Biec po ulicy może złodziej, który coś ukradł i ucieka, a może też osoba, która po prostu się spieszy.
Naturyzm może być wynikiem określonej filozofii, opartej na założeniu maksymalnego kontaktu człowieka z naturą. Równie dobrze może być rezultatem przekonań, związanych z medycyną, że człowiek powinien oddychać całą skórą, mieć jak największą płaszczyznę oddechu. Po trzecie wreszcie, może być spowodowany zboczeniem - ekshibicjonizmem, czyli dążeniem do publicznego obnażania się. Występuje to u psychopatów, u niedorozwiniętych umysłowo, a także w niektórych chorobach organicznych. Ale trzeci powód stanowi ułamek możliwości, które mogą występować. Wobec tego sprowadzanie całego zjawiska tylko do jednej, i to patologicznej możliwości, jest nieporozumieniem.
Jak wspomniałem, nie jestem zwolennikiem naturyzmu, ale jedynie z przyczyn natury estetycznej. Naturyzm bowiem zakłada pewien egalitaryzm, przekonanie, że każdy członek tego ruchu może się obnażać. Być może wina jest po mojej stronie i wynika z tego, że mam za duże wymagania, ale niektóre przypadki obrażają moje odczucia estetyczne. Mój sprzeciw dotyczy wyłącznie sfery estetycznej i poza tym, to mi zupełnie nie przeszkadza. Nigdy oczywiście nie zwalczałbym naturyzmu, bo uważam, że każdy człowiek ma prawo do wypowiadania swoich poglądów i manifestowania ich tak dalece, póki nie wkraczają w sferę osobistą drugiego człowieka. Zdaję sobie sprawę z tego, że naturystom jest ciężko, ale w naszym kraju jest ciężko każdemu człowiekowi, który jest inny.

- Czy Pańskim zdaniem naturyzm gromadzi proporcjonalni tylu dewiantów, ilu jest w społeczeństwie, czy też - z racji tego, że to "ruch z pogranicza" - jest ich wśród naturystów więcej?
- Przypuszczeniu, że ruch naturystyczny skupia dewiantów, byłbym absolutnie przeciwny. Powiedzmy otwarcie: aż tak duży procent ekshibicjonistów nie występuje w naszym społeczeństwie. Czy natomiast jest tam wielu dewiantów? Myślę, że może być ich tylu, co w każdym innym ruchu. Każdy bowiem ruch - czy to polityczny, czy społeczny - polega na manifestacji poglądów na zewnątrz, a jest to rzecz bardzo lubiana przez różnych dewiantów. Ale żeby ekspozycja myśli polskiego naturyzmu przebiegała w jakiejś szczególnej postaci, to nie powiedziałbym. Obserwując te żałosne przejawy naturyzmu nie sądzę, aby dewiacje stanowiły w nim jakiś problem. Choć niewątpliwie jest to ruch sprzyjający tego typu zachowaniom.
Wspomniałem, że naturyzm obraża moje uczucia estetyczne, ale trzeba przyznać, że równocześnie te uczucia kształtuje. Wybory Miss Natura mają na to dodatni wpływ. Jak to powiedział pewien średniowieczny mnich: czystemu wszystko czyste, brudnemu wszystko brudne. Jeżeli spojrzymy na to od strony czystej estetyki, odrzucając ustawiczny pryzmat seksu, to są tam bardzo piękne rozwiązania. Ale, zachowując punkt widzenia, są i fatalne. Jak w każdym ruchu...

- Czy istnienie ruchu naturystycznego w Polsce może mieć jakiekolwiek znaczenie dla komfortu psychicznego naszego społeczeństwa?
- Żadnego. Na pewno ruch ten będzie bulwersujący dla osobników stojących na niskim stopniu rozwoju umysłowego, którzy wszelką inność uważają albo za patologię, albo wrogość. Wśród przeciwników będą także dewoci z obu stron, przy rozumieniu dewocji, jako kwestii nie związanej wyłącznie ze sferą religijną. W każdym razie ruch będzie napotykał na rozmaite trudności. Jeden z wybitnych znawców problematyki seksualnej, filozof i psychiatra - Antoni Kępiński napisał, że im wyższy jest poziom intelektualny, tym węższa jest sfera tego, co uważa się za odchylenie seksualne. Podobnie jest w tym przypadku: im większy intelekt, tym mniejsze potępienie inności. Po prostu człowiek jest inny: ani lepszy, ani gorszy.

- Czy badając od wielu lat obszar patologii społecznej zetknął się Pan z jakimkolwiek przypadkiem, wiążącym go z ruchem naturystycznym?
- Problemami patologii życia społecznego zajmuję się od 37 lat. Jest to jakiś okres. Ale nie znam ani jednego przypadku, aby ktoś dlatego, że jest naturystą, wkroczył rażąco w obszar patologii społecznej. I odwrotnie: nie zetknąłem się z dewiantem - przestępcą odchylonym od normy, który by równocześnie był naturystą. Gdyby jednak takie przypadki były, to o niczym nie świadczy. Tak jak o niczym nie świadczy fakt, że blondyni mogą być zabójcami.

Rozmawiał: Błażej Torański
PLECAMI DO WYBORCY

Geneza konfliktu
Senatora Waleriana Piotrowskiego w każdym razie przekonać niełatwo. Kierowana przez niego komisja senacka, opracowująca projekt ustawy o zakazie przerywania ciąży, konsultowała się wyłącznie z Episkopatem Polski. Dopiero po telewizyjnej wypowiedzi członkini Polskiego Stowarzyszenia Feministycznego, informującej o niedopuszczaniu organizacji kobiecych do konsultacji, zaproszono kobiety na spotkanie z częścią senackiej komisji opracowującej projekt. Jakież było jednak zdumienie zaproszonych. gdy senator W. Piotrowski rozpoczął zebranie od stwierdzenia, iż komisja jest otwarta na wszelkie argumenty, co nie zmienia faktu, że ma już ustaloną opinię w kwestii wprowadzania zakazu przerywania ciąży. Spośród około dwudziestu organizacji, tylko dwie wypowiedziały się podczas spotkania za wprowadzeniem ustawy antyaborcyjnej. Pozostałe m.in. Polskie Stowarzyszenie Feministyczne, Pro Femina. Ruch na Rzecz Obrony Praw Kobiet. Konfederacja Kobiet Polskich oraz Komisja Kobiet przy NSZZ ..Solidarność" stanowczo protestowały, podając rzeczowe argumenty o nieskuteczności prawnych zakazów w odniesieniu do tej sfery życia, o prawie do wyboru moralnego, do wolności światopoglądowej. Ale senator Walerian Piotrowski jak powiedział, tak zrobił. Projekt ustawy, jaki przedstawił Senatowi na posiedzeniu z początkiem sierpnia ub. r. przewyższał restrykcyjnością nawet ustawę z 1932 roku. gdyż ta dopuszczała przerywanie ciąży ze względów medycznych. Natomiast projekt komisji senackiej nie dopuszczał żadnych wyjątków.

Wedle koncepcji, która przyświecała projektodawcom, powinnością kobiety jest urodzić dziecko bez względu na okoliczności - także z narażeniem jej życia lub zdrowia, gdy stwierdzono poważną wadę płodu lub gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Na straży tej powinności ma stać państwo strzegące moralności chrześcijańskiej. Ktokolwiek chciałby się wyłamać spod kanonów owej moralności, dopuszczając się przerwania ciąży - poniesie karę 3 lat więzienia. 19 września Senacka Komisja Zdrowia i Polityki Społecznej przyjęła projekt, w którym mówi się m.in.: "kto powoduje śmierć dziecka poczętego, jeżeli śmierć nastąpiła, podlega karze ograniczenia wolności do lat 2". Projekt skierowano pod obrady Senatu 28 września. Nie pomogły dziesiątki tysięcy podpisów pod listami apelującymi do posłów i senatorów o zaniechanie prac nad ustawą antyaborcyjna. Na całym świecie znane są nowoczesne metody pozwalające uwolnić się od lęku przed niepożądana ciążą. Nigeryjczyk studiujący u nas medycynę, opowiadał mi o swoim zaskoczeniu, gdy dowiedział się, że studenci polscy nie stosują na ogół żadnych środków zapobiegania ciąży, poza stosunkiem przerywanym. - Jeśli chodzi o antykoncepcję, to jesteście w tyle za nami o jakieś 20 lat stwierdził. Mamy szansę cofnąć się jeszcze bardziej, jeśli np. przejdzie propozycja senatora Krzanowskiego, dotycząca zakazu stosowania środków antykoncepcyjnych. Kościół, jak wiadomo, akceptuje tylko tzw. metody naturalne. polegające generalnie na powstrzymywaniu się od współżycia w tzw. dni płodne. Jakie właściwie cele przyświecają inicjatorom prac nad ustawa zakazującą przerywania ciąży? Senatorowie Piotrowski i Bilicki w poczuciu misji, jaką we własnym przekonaniu mają do spełnienia, chcą uczynić Polskę moralnym przykładem dla zepsutej Europy. Swe poglądy wyłożyli w rozmowie z delegatką szwajcarskiej Rady Pokoju, Iris Rossing, która przyniosła petycję przeciw zakazowi przerywania ciąży w Polsce. podpisaną przez dwa tysiące ludzi. Według tych uzdrowicieli moralności seks powinien ograniczać się do stosunków małżeńskich, a funkcja macierzyńska kobiety wymaga by rodziła zawsze, gdy zajdzie w ciążę. A co mają robić ofiary gwałtów? Według panów Bilickiego i Piotrowskiego, jeśli kobieta została zgwałcona to dlatego, że do tego prowokowała. Jeden z senatorów zaszokował Szwajcarkę jawnie rasistowską wypowiedzią, iż wobec zalewu ras kolorowych, rasa biała powinna rozmnażać się w szybszym tempie, w czym dopomoże zakaz aborcji.

Debata
25 września za zamkniętymi drzwiami Senatu rozpoczęła się dyskusja nad projektem. W przemówieniu senatora Antoniego Żórawniskiego padły słowa o skutkach ubocznych "miłosnego zapamiętania się". Jakże kasandrycznie zabrzmiało jego wezwanie: "O tempora. o mores! (...) Jeszcze Polska nie zginęła. Ale zda się słyszeć glos rogów wzywających nas do opamiętania. Matki Polki i Ojcowie nie dajcie aby naród nasz stał się wielką nekropolią, cmentarzyskiem pokoleń, w którym nie dane było spełnienie marzeń ojców naszych". Do odważnych, którzy w czasie debaty głośno wypowiedzieli się przeciw projektowi należeli senatorowie: Zbigniew Romaszewski, Andrzej Szczypiorski. Zoila Kuratowska, Jan Józef Lipski. Andrzej Kaliciński. Andrzej Szczypiorski powiedział m.in.: "Nie może na straży poglądów moralnych stać policjant i żadne państwo nie ma prawa wymuszać takich czy innych poglądów moralnych knutem. batem, kibitką. Jakakolwiek penalizacja w tej kwestii jest niedopuszczalna, jest sprzeczna z istotą cywilizowanych społeczeństw (...) Nie wolno nam dopuścić do tego. aby znów dochodziły do głosu upiory totalitarnego myślenia. Przecież to idzie o poglądy moralne poszczególnych ludzi. Kto mi dal prawo narzucać mój pogląd moralny kilkuset tysiącom bliźnich i moich współobywateli?"
Senator Zbigniew Romaszewski wskazał na sprzeczność projektu ustawy antyaborcyjnej z rozwiązaniami przyjętymi w cywilizowanych państwach europejskich oraz rezolucjami Parlamentu Europejskiego i konwencjami międzynarodowymi. które Polska sygnowała. Jan Józef Lipski przypomniał, że nie tylko reżim Ceausescu. ale wszelkie reżimy totalitarne, wszelkiego rodzaju faszyzmy z hitleryzmem na czele, wszelkiego rodzaju bolszewizmy, wtedy gdy były w swoim apogeum, ustanawiały bardzo ostre "ustawodawstwo antyaborcyjne. I mimo tych głosów, w pierwszym głosowaniu imiennym, na pytanie: "Czy w ogóle podejmować taką inicjatywę ustawodawczą?" 56 senatorów odpowiedziało twierdząco, przeciw było 19 a 1 wstrzymał się od głosu.

Pikieta
Gdy sędziwi senatorowie debatowali nad ustawą o przerywaniu ciąży, kobiety przyszły na Wiejską demonstrować przeciw zakazowi. Pikieta rozpoczęła się 29 września 1990 r. ok. godz. 11. Zgromadzeni przed gmachem Parlamentu ludzie, wysłuchali wspólnego oświadczenia organizacji kobiecych, w którym stwierdza się m.in.: ..Uderzająca jest hipokryzja i bezwzględność projektodawców. Nie chcą przyjąć do wiadomości prostego faktu. który życie zawsze potwierdza: zakaz aborcji nie rozwiązuje problemu, odwrotnie, zaostrza go (...). Projekt ustawy skierowany jest przeciw prawu kobiety do wyboru i do prywatności, przeciw jej podstawowym ludzkim prawom". Jak oceniają obserwatorzy, w szczytowych momentach pikieta liczyła 2000-2500 osób. Nastroje były coraz bardziej radykalne. Demonstranci krzyczeli: "Miliard Chińczyków" i miliard Polaków!", "Strzeż się ciąży - senat krąży!", "Nie mam ojca ani matki - senat wsadził ich za kratki". W parlamencie nadal toczyła się debata. Jakiś człowiek zaczął przemawiać do zebranych na lemat łamania demokracji. Zebrani skandowali: "Precz z Senatem!". Stopniowo pikieta zmieniała swój charakter. Wiadomo już było, że nie chodzi tylko o aborcje, lecz o coś więcej - o podstawowe ludzkie prawa: do wolności sumienia, do zachowania intymności życia osobistego.
Ludzie na kogo głosowaliśmy? Kogo oni reprezentują?! pytał dramatycznym głosem miody mężczyzna. Głosowałeś pan przeciw komunie, ot i wszystko! - odpowiedział mu energiczny pięćdziesięciolatek.
-"Ale gdybym wiedział kim oni są, nic oddałbym na nich głosu. - Ba! Gdybyśmy wiedzieli! wtrąciła młoda kobieta. Wreszcie we własnym domu?
W Senacie po kilku głosowaniach imiennych przyjęto wreszcie ostateczną wersję. Została ona złagodzona w stosunku do pierwotnej. Kobieta dokonująca na sobie aborcji nie będzie karana, ale każdemu oprócz niej, kto dopuści się przerwania ciąży, grożą 2 lata więzienia. Przestępstwa nie popełnia według projektodawców ten, kto przyczynia się do "śmierci dziecka poczętego", ratując życie kobiety. O tym, kogo ratować: płód czy kobietę - ma prawo decydować tylko lekarz (kobieta nie ma tu nic do powiedzenia). Dopuszcza się przerwanie ciąży pochodzącej z gwałtu. Senat postanowił więc na swoim. Choć pod naporem licznych protestów złagodzono treść ustawy, udało się jednak przeprowadzić to, co przyświecało komisji kierowanej przez senatora Piotrowskiego: skierowano do sejmu inicjatywę ustawodawczą w sprawie zakazu aborcji. Teraz już od posłów zależy czy w Polsce obowiązywać będzie zakaz przerywania ciąży. Dokąd nas to doprowadzi? Niektórzy mówią o "islamizacji Polski". Jedno jest pewne: wielu ludzi zastanawia się, czy następnego dnia rano obudzą się jeszcze we własnym kraju.

Joanna Siawińska
NATURYZM I EROTYKA

Dbajmy o nastrój
Kochającej się parze, ilekroć chce ona przeżyć pełny kontakt intymny, niezbędny jest pewnego rodzaju komfort psychiczny. Komfortu tego nie należy utożsamiać z komfortem otoczenia, a więc na przykład z luksusowymi warunkami mieszkaniowymi. Kiedy pragnie się przeżyć kilka intymnych chwil z ukochaną osobą do szczęścia wystarczy nawet niewielki pokój pozwalający odizolować się od ludzi i dający gwarancję, że -jak pisze poeta - "nikt nie spłoszy nam mini-świata zbudowanego na chwilę, który zamknięty w splecionych ramionach drży na odgłos kroków w korytarzu". Ta świadomość jest niezwykle ważna, ponieważ daje ona poczucie bezpieczeństwa, będące - obok więzi emocjonalnej łączącej partnerów-jednym z najważniejszych czynników warunkujących osiągnięcie komfortu psychicznego. Poczucie bezpieczeństwa wynika nie tylko z przekonania, że kochającej się parze żaden intruz z zewnątrz brutalną ingerencją nie zakłóci upojnych chwil, ale również wiąże się bardzo ścisłe z zaufaniem do partnera. A zaufanie do partnera, jak twierdzi wybitny znawca przedmiotu Seymon Fischer, ma decydujący wpływ na jakość kontaktów erotycznych człowieka. Co to znaczy ufać partnerowi? To znaczy wierzyć, Że tak jak my jego, pragnie on naszego szczęścia, że we współżyciu intymnym dąży do tego samego co my, że we wzajemnych kontaktach nie zrobi niczego wbrew naszej woli i przeciwko nam. A taką gwarancję mogą mieć tylko ludzie, którzy zdążyli już się dobrze poznać, co wymaga nieraz wiele czasu. Podobnie jak zaufanie do partnera niezwykle ważny wpływ na każdy kontakt erotyczny ma nasze nastawienie psychiczne, umiejętność wytworzenia odpowiedniego nastroju, wyzbycie się stresów, przełamanie wszelkich barier. Akt miłosny jest czymś bardzo subtelnym, angażuje całą psychikę człowieka, wymaga więc odpowiedniego klimatu. Nie powinno dochodzić do niego w momentach podenerwowania, w gniewie, w rozpaczy, w sytuacjach stresowych itp. Każde zbliżenie wymaga pewnego spokoju, luzu psychicznego pozwalającego zapomnieć choćby na tych kilka chwil gdy partnerzy łączą się ze sobą, o otaczającym ich świecie oraz wszystkich nękających go problemach i skoncentrować się na wzajemnych doznaniach, na tym co łączy ich w danym momencie. Bez tej umiejętności nie można w pełni przeżywać tego, co może i powinno być między ludźmi najpiękniejsze.
Jan Wiktorski

"Erotyczna uwertura"
"Niechaj twe dłonie rozpalą me ciało, twoja pieszczota mi droższa nad wszystko" -czytamy w jednym ze starych wschodnich erotyków. Przytaczam te słowa nieprzypadkowo, gdyż oddają one bardzo celnie i lapidarnie sens tego, o czym będzie mowa niżej. Na pewnym etapie rozwoju kontaktów intymnych wzajemne pieszczoty dwojga młodych ludzi mogą w pełni zaspokajać ich potrzeby seksualne. Nie chodzi tu jednak o stosowanie pettingu jako zastępczej formy współżycia, lecz o rolę pieszczot w pełnym akcie miłosnym. Pisze jedna ze studentek. "Chodzę z chłopakiem już od dwóch lal. Dotychczas nasze zbliżenia ograniczały się do różnego rodzaju pieszczot, które zarówno mnie jak i jemu dawały wiele satysfakcji. Ostatnio jednak do szliśmy do wniosku, że są one niewystarczające, toteż postanowiliśmy zrezygnować z nich i rozpocząć współżycie. Niestety przyniosło nam to wiele rozczarowań. Ani jeden z naszych stosunków - a mieliśmy ich już ponad dwadzieścia - nie był w pełni udany (...) Coraz częściej mam ochotę z powrotem wrócić do pettingu." Dziewcząt, które z pierwszych pełnych zbliżeń seksualnych wyniosły podobne wrażenia jak autorka listu, znalazłoby się pewnie niemało. Tymczasem cały problem tkwi w pewnego rodzaju nieporozumieniu, a winę za jego powstanie ponosi z jednej" strony sama natura, która w niejednakowym stopniu obdarzyła popędem seksualnym młodą kobietę i mężczyznę oraz nieświadomość ludzka.
Warto więc może przypomnieć, że silny popęd seksualny i nadmiar potencji u młodych mężczyzn sprawiają, że bardzo szybko osiągają oni stan silnego podniecenia i równie szybko dochodzą do momentu szczytowego napięcia. Zupełnie inaczej reaguje na działanie bodźców seksualnych organizm młodej kobiety, u której podniecenie następuje znacznie wolniej, stopniowo, utrzymuje się dłużej, a samo rozprężenie odbywa się w sposób o wiele mniej gwałtowny niż u mężczyzny. Nie jest łatwo zsynchronizować przebieg napięcia seksualnego u kobiety i mężczyzny.
Jest to bardzo trudna umiejętność, którą osiąga się stopniowo w efekcie wielu wspólnych doświadczeń. Oczywiście trzeba tu także brać pod uwagę indywidualne cechy i reakcje seksualne konkretnych osób, mogące znacznie odbiegać od tych, * które uważane są za typowe. W tym wzajemnym wznoszeniu się na szczyty erotycznych doznań niezwykle pomocną rolę mogą odegrać różnego rodzaju pieszczoty. Toteż rezygnowanie z pettingu po rozpoczęciu pełnego współżycia - o czym wspomina autorka wcześniej cytowanego listu - może być wielkim błędem. Niedocenianie ze strony partnera pieszczot jest bowiem jedną z najczęstszych przyczyn nieosiągania satysfakcji seksualnej przez kobiety Tymczasem wielu młodych mężczyzn, będąc w stanie silnego podniecenia, tak bardzo się śpieszy do rozładowania napięcia seksualnego, że zupełnie nieświadomie skraca czas pieszczot wstępnych, pragnąc jak najszybciej osiągnąć pełne zespolenie z partnerką, W tym pokonywaniu naturalnej sprzeczności, jaką stanowią chęć jak najdłuższego utrzymania stanu szczytowej rozkoszy u kobiety i dążenie do jak najszybszego rozładowania napięcia seksualnego u mężczyzny, bardzo pomocny może się okazać petting.
Jan Wiktorski
Erewań - nigdy więcej!

Iwona I vice-Miss Natura '90, miała okazję wyjechać z "Poltouristem" na wycieczkę do Erewania. Miała okazję tam doświadczyć prawdziwie mocnych wrażeń i to wcale nie w najcieplejszym znaczeniu tych słów. Oto jej relacja:

OCZEKIWANIE. Kierowca z Wilna oszczędza olej napędowy. 25 godzin w niedogrzanym autobusie. Brakuje elementarnych urządzeń. Siusianie w krzakach. Jedzenie na kolanach. Wreszcie odprawa. Błyskawiczna ze strony polskich celników. Po stronie ZSRR przeciąga się w nieskończoność. Żołnierze Armii Czerwonej nie znaleźli szpionów. Cóż za ulga. Możemy ruszać dalej. Jedziemy przez pustkowie. Po siedmiu godzinach docieramy do Wilna. Jest godzina 23. Samolot z Wilna do Moskwy dopiero o 6 czasu moskiewskiego. Piloci próbują nam fundować kolację w dworcowym barze. Smród i powszechnie panujący brud wyganiają wszystkich na zewnątrz. Ktoś radzi pójść do prywatnej restauracji. Ta przypomina nasze bary czwartej kategorii. Jedzenie troszeczkę lepsze, niż to zaserwowane w restauracji dworca lotniczego. Pocieszam się, że nie śmierdzi. Po kolacji czekamy w sali specjalnie dla nas otwartej do godziny szóstej. Pozostali pasażerowie, obywatele ZSRR, czekają w poczekalniach przypominających nasze obory dla bydła. Już trzecią noc nie śpię. Brudna i niewyspana przeklinam prezesa SNP, któremu zawdzięczam tę wycieczkę. Wreszcie ranek. Przechodzę przez bramkę dla terrorystów. Coś brzęczy. Wracam, zdejmuję pasek z metalową klamrą. Brzęczy. Zdejmuję klipsy. Brzęczy. Zdejmuję buty i przechodzę na bosaka. Cóż za ulga. Nie brzęczy.

W CELI ODPRAW. Na stojąco czekamy piętnaście minut - nic, trzydzieści, godzinę. Po półtorej godzinie pojawia się gruba kobieta i otwiera drzwi prowadzące na płytę lotniska. Upchani jak śledzie jedziemy autobusem do samolotu. Start, chmury, chmury. Po dwóch godzinach podchodzimy do lądowania w Moskwie..

W MOSKWIE. Czekamy kolejnych sześć godzin na samolot do Erewania. Wsiadamy do samolotu Tu-154. Potykam się o podartą wykładzinę. Śmierdzi. Po długim kołowaniu startujemy. Mijają dwie godziny, znikają chmury i ukazuje się niezapomniany widok: ośnieżone szczyty Kaukazu.

EREWAN. Plus 38 stopni Celsjusza. Rozbieramy się do koszul: Bardziej nie można - kraj muzułmański. Czekamy przez dwie godziny na bagaże. Co i rusz podchodzą "chłopcy" w wieku 6-60 lat i próbują z nami handlować. Jestem beznadziejnie głupia! Nie zabrałam nawet jednej pary spodni typu piramidki, nie mam żuwaczek. Znaczy się - handlowej kariery pewnie nie zrobię. Jedziemy do hotelu Erebuni - dawna nazwa Armenii. Czeka na nas przeszło setka mężczyzn próbujących dobijać z nami targu. Towarzysze naszej drogi przez mękę umawiają się z handlarzami. Uciekam szybko na górę. Kąpiel i spać. Śpię 24 godziny.

WYCIECZKA - I DZIEŃ. Zwiedzanie Erewania i okolic. W autokarze pięć osób. Reszta szanownej wycieczki handluje.

WYCIECZKA - II DZIEŃ. Czas wolny na handel.

WYCIECZKA - III DZIEŃ. Wyjazd do świątyni w górach. Cudowne widoki. Efekt na zdjęciach.

WYCIECZKA - IV DZIEŃ. Wyjazd nad jezioro Sewan. Jasne, że natychmiast idę na plażę. Kryształowo czysta woda i koszmarnie zaniedbana, pusta plaża. To ja na zdjęciach!

WYCIECZKA - V DZIEŃ. Rano na lotnisku. Lecimy do Mińska. Tu-I54. Śmierdzi. Dwukrotnie podchodzimy do lądowania. Dopiero przy drugim podejściu wychodzi podwozie. Jeszcze żyję! Na lotnisku znów dwie godziny oczekiwania na bagaże. Widać taką mają normę. W Mińsku jedziemy autobusem do nowo zbudowanego dworca lotniczego. Restauracja czynna - marmury, skóry, czysto, wszystko nowe. Nasuwa się pytanie: jak tu będzie za pięć lat?
Jazda autobusem do Brześcia. Pustkowie, ugory, czarnoziemy, pustkowie , ugory, czarnoziemy. Dojeżdżamy do granicy. Obłędna kolejka samochodów. Kilkadziesiąt autokarów i ze dwieście samochodów osobowych. Czekamy. Zimno, brudno, źle. Dokoła śmieci, całe sterty. Nie ma ubikacji, poczekalni, baru. Pada deszcz. Rankiem pojawiają się tubylcy. Handlują kiełbasą, serem, chlebem, herbatą. Utytłani w błocie kupujemy coś do zjedzenia. Mija dziesięć godzin oczekiwania. Jesteśmy o 50 metrów bliżej kraju. Kolejka - patrz zdjęcia niezmiennie tasiemcowa. Mija osiemnaście godzin. Podjeżdżamy do bariery celnej - kontrola. Przed nami autobus rozebrany prawie na części. Mamy szczęście. Nie sprawdzają nam bagaży. Niektórzy z grupy robią głęboki wydech - udało się. Wieje jak diabli. Czekamy dwie godziny na oddanie paszportów. Po pięciu minutach granica polska i radość. Piękny budynek, bar czynny do 22, sklep "Baltony", czysto, trawniki i kwiaty i czysta ubikacja. Prawie Zachód. Oddycham z ulgą. Jedziemy do Łodzi. Po wyjściu z autokaru mam ochotę ucałować ziemię. I przysięgam sobie: nigdy więcej na Wschód!

Niech sobie inne panienki startują w wyborach Miss.
NASZ CZŁOWIEK W LONDYNIE
ŚWIAT BEZ SZAT

Hektary dla golasów
Francuski park Belezy - jedna z najlepszych naturystycznych enklaw w świecie zajmuje powierzchnię 25 ha. Na 10 ha rozlokował się "Parć des Loisins" - centrum rekreacji i sportu. Belezy dysponuje polem namiotowym w lesie świerkowym, polem kampingowym, domkami typu Bungalow. W parku są 3 restauracje, 3 korty tenisowe, 3 boiska do siatkówki, 10 stołów pingpongowych i kilkanaście kortów do badmintona. Goście mogą pobierać lekcje łucznictwa, jogi, baletu, fotografii, gimnastyki, astronomii, śpiewu chóralnego i informatyki. Dzieci mogą uczyć się rysowania, wycinanek, modelowania w glinie. W Belezy są sauny, pralnie, supermarket i sieć sklepowa. Centrum zdrowia oferuje akupunkturę, masaż, osteopatię. Jest tu również biblioteka, pokój muzyczny, telewizyjny, radiowo-konferencyjny. Wieczorami odbywają się koncerty, amatorskie przedstawienia teatralne i projekcje filmowe.

Ten przeklęty Loti
Koran zezwala mężczyźnie mieć tyle żon, ile jest w stanie utrzymać. Ta tradycja była swego czasu poważnie zagrożona. W tureckiej łaźni gołe kobiety podglądał przez sekretne okno sułtan. Po odtajnieniu tej rewelacji przez Pierre'a Loti w 1901 r. purytańskie feministki z Zachodniej Europy narobiły takiego jazgotu, że tureckie haremy zostały zamknięte. Ale historia zakończyła się szczęśliwie: haremy nad Bosforem znów egzystują.

Co było - co będzie
W Jugosławii idea naturyzmu przyjęła się wśród Serbów, Słoweńców i Chorwatów. Ale nadal nie ma w tym kraju klimatu do sformowania oficjalnej naturystycznej organizacji. Po latach represji w Rumunii, Bułgarii i Czechosłowacji nastały lepsze czasy dla rozwoju zorganizowanego ruchu natury stycznego. W Estonii znajdują się oficjalne plaże naturystyczne, które zostały otwarte w 1988 r. Rosja ma długą tradycję nagiej kąpieli. Rosyjski car i jego dwór zostali sfotografowani w kąpieli na przełomie wieku.

Naga edukacja
W jednym z japońskich przedszkoli stosuje się oryginalną metodę wyrabiania kondycji fizycznej i psychicznej. Dzieci, ubrane tylko w szorty ścigają się na śniegu o "gołą nagrodę". W pewnej szkole przez sześć dni w tygodniu przebywają w nieogrzewanej klasie, powtarzając: "nie jest mi zimno". Ta "goła edukacja" ma w Japonii duże możliwości upowszechnienia. Japończycy chcą być od kołyski przygotowani na przezwyciężanie wszelkich trudności i ludzkich słabości. Najgorszą rzeczą dla dzieci jest nadmierna troskliwość rodziców - twierdzą nauczyciele.

Pod wiatrakami coraz ciaśniej
Wolne plaże wzdłuż, wybrzeży Morza Północnego w Holandii są tak przepełnione, że naturyści czekają na wolne miejsce w kolejce ( z biuletynu INF).

Nie bali się nawet STASI
Dawna NRD była jednym z najbardziej przychylnych naturyzmowi krajów, z oficjalnymi plażami, polami namiotowymi, basenami i wydzielonymi placami sportowymi w kilku publicznych parkach. Ale nie było tu naturystycznej organizacji należącej do INF.

Murzyn na plaży
Nagość u murzyńskich nacji utożsamiana jest z czymś tak naturalnym jak niebo i ziemia. A to z racji lektur, filmów, także dokumentalnych. Arabowie w naszych wyobrażeniach reprezentują niezwyczajną swobodę seksualną. Jak do tych wyobrażeń ma się współczesna rzeczywistość? Mówi na ten temat kilku studentów, kwaterujących w łódzkiej Wieży Babel - tak nazywany jest akademik Studium Języka Polskiego dla obcokrajowców.
SZANOWNI PAŃSTWO!
Na swego patrona naturyści mogliby obrać św. Franciszka z Asyżu. To bardzo dziwny święty, stojący na pograniczu herezji. Gdyby nie przychylność papieży Innocentego III i Honoriusza III, zamiast zaliczenia w poczet świętych Pańskich, mógł raczej skończyć z ręki kata jako kacerz. Głoszona bowiem przez niego cnota ubóstwa i wsłuchiwania się w glosy natury, będącej w rzeczywistości nieustannym objawieniem boskiej obecności, bliska była ideom i naukom waldensów, katarów i albigensów, uznanych przez Kościół za ruchy heretyckie i potępionych z wszystkimi tego konsekwencjami. Do historii, a zarazem legendy świętego, przeszło jego zerwanie z dotychczasowym środowiskiem (bogate włoskie kupiectwo), które przybrało postać publicznego rozebrania się na rynku w Asyżu, oddania ojcu ubrania i opuszczenia nago rodzinnego miasta. Z kolei w przypisywanych świętemu, choć prawdopodobnie apokryficznych ..Kwiatkach'' (spisanym po jego śmierci zbiorze przypowieści), przeczytać można w rozdziale 30 ("O pięknym kazaniu, które miał w Asyżu święty Franciszek i brat Rufin, kiedy kazali nago" o udaniu się św. Franciszka i jego brata zakonnego Rufina nago do kościoła w Asyżu i wygłoszeniu tam rekolekcji. Na podstawie przytoczonych przeze mnie przekazów nakręcono filmy o św. Franciszku, w których występują opisane powyżej zdarzenia: "Brat słońce, siostra księżyc" w reżyserii Franco Zeferillego (scena publicznego zrzucenia ubrania w Asyżu), "Św. Franciszek w Asyżu" i jego remake "Św. Frańciszek" obydwa w reżyserii Liliany Cavani. Ten ostatni z Mickey Rourke w roli tytułowej (scena publicznego obnażenia, wspomniane kazania w kościele, a w drugim dodatkowo: kąpiel w rzece przed wizytą u papieża, oraz dokonywane nago umartwienia zimą w górach na śniegu, celem przezwyciężenia pokus). Również traktowanie przyrody, jako powierzonego pieczy wszystkich ludzi daru bożego i wspólnego dobra wszelkiego stworzenia, sprawia, że św. Franciszek może być zarówno patronem ekologów, jak i naturystów.
Z poważaniem
PIOTR MAREK STAŃSKI
Kraków
LISTY DO REDAKCJI

Od dawna interesowała mnie forma wypoczynku, którą propagujecie w Waszym czasopiśmie, lecz dopiero w tym roku udało mi się ją urzeczywistnić. Dzisiaj jeszcze wspominam moje pierwsze wrażenia z naturystyczne j plaży. Wszedłem tam i widząc wszystkich, nie widziałem nikogo. Gdy zobaczyłem między jakimi ludźmi się znalazłem, bez żadnych oporów rozebrałem się. Od razu poczułem się o co najmniej kilkanaście lat młodszy. Z plaży odchodziłem z żalem i pretensją do słońca, że tak szybko zachodzi. Odchodziłem jako inny człowiek. Psychiczne przeobrażenie jakiego tam doznałem spowodowało, iż pomimo niepowodzeń i osobistych dramatów, będąc człowiekiem częściowo załamanym, nabrałem nagle chęci rozpoczęcia wszystkiego od nowa.-Ponieważ czuję się już naturystą, chciałbym innym udzielić kilku rad. Pierwsza z nich to taka, że jeśli jest wam źle i macie kompleksy, wahacie się, to nic czekajcie, będzie wam potem żal straconego czasu. Zróbcie tak jak ja. I sprawa ogólnej natury. W czasie gdy walczymy w kraju o swobodę i liberalizm, wszelkie działania na szkodę naturystycznego ruchu są co najmniej nie na miejscu. To też jest forma wolności i swobody. Bądźmy wyrozumiali wobec siebie.
Jerzy Z. Kraków

Piszę do Was w kilku sprawach. Pierwsza to prośba o liczniejsze zamieszczanie fotografii pań o małych piersiach. Wiem że mężczyźni z takim gustem jak mój stanowią mniejszość, lecz również mniejszości nie wolno zaniedbywać. Jest nas może więcej niż się wydaje, bo wielu ukrywa to. Chciałbym mieć możliwość uprawiania naturyzmu. lecz nie lubię jeździć nad morze. Najbardziej lubię jeziora, trochę też góry, ale tam chyba naturyzm jest mało rozwinięty. Czy możecie podać mi adresy ośrodków wczasowych, w pobliżu których znajdują się plaże naturystyczne, choćby nieoficjalne, ale cieszące się już popularnością i licznie latem odwiedzane. Słyszałem, że istnieją plaże naturystyczne nad jeziorami: Krzywym k. Olsztyna, Kowalskim w Biskupicach, Jelonki k. Piły, ale nie wiem czy i jakie są tam, lub w pobliżu, możliwości wypoczynku wczasowego.
Adam Klemer -- Kraków

Przede wszystkim chcę pogratulować wam pisma, którym trafiliście w dziesiątkę. Z przekonaniem je kupuję, mam pięć kolejnych numerów, brakuje mi, niestety, pierwszego. Moja przygoda z naturyzmem zaczęła się podczas służby wojskowej w Krakowie, Dowiedziałem się że w pobliskim Kryspinowie jest miejsce, gdzie spotykają się naturyści. Raz nadarzyła się okazja odwiedzić je. Poszedłem, zobaczyłem, spodobało mi się miejsce, ludzie którzy tam przychodzą i ich poglądy na ten ruch. Ilekroć nadarzała się okazja odwiedzałem plażę w Kryspinowie ( najczęściej nielegalnie opuszczałem koszary)- Tam też nawiązałem pierwsze znajomości w kręgu naturystów. W końcu nadeszła upragniona chwila pożegnania się z mundurem. Wróciłem do Krosna, miasteczka, które jest oddalone setki kilometrów od miejsc zgrupowań naturystów. Straciłem z nimi bezpośredni kontakt. Od tamtej chwili upłynęły już ponad cztery łata. Na plażę naturystów jeżdżę czasami z dziewczyną, niestety, ogranicza się to do kilku dni w roku, bo tylko na tyle pozwala czas i portfel, W jednym z numerów wyczytałem, że jest gdzieś plaża naturystów w Przemyślu, ale jakoś nigdy nie było nam tam po drodze. Czasami jestem niepocieszony, że nie są wykorzystane przez naturystów miejsca nad Zalewem Solińskim w Bieszczadach. Jest tam dość miejsca dla ubranych i dla nagich. Może to tylko kwestia czasu. A może wy podacie mi dokładniejsze miejsca nagich plaż, szczególnie w południowej Polsce?
Roman Krosno

Czytając numer 5 waszego czasopisma zwróciłem uwagę na artykuł pt. ,,Jak zostać Stefanią Harper?" Otóż mam do Was wielką prośbę, Proszę opadanie adresów szpitali specjalizujących się w operacjach plastycznych. Zależy mi głównie na adresie szpitala w Polanicy Zdroju. Chcę także pochwalić was za stworzenie ciekawej gazety, którą się czyta z przyjemnością.
Czytelnik z Sosnowca

Pozostawiliście bez komentarza list pana podpisującego się Szczepan Nudysta-Sympatyk (,,NN" nr 4/90). A szkoda, bo należało mu odpowiedzieć tak, aż by mu w pięty poszło! Ten pan nie jest żadnym sympatykiem naturyzmu czy nudyzmu, jest jego zaciekłym przeciwnikiem. Jest on typowym produktem komunistycznego lub kościelnego wychowania, rodem z poprzedniej epoki. Jeśli nawet w naturyzmie są elementy erotyzmu, to co, nie wolno? Jest demokracja, czy jej nie ma? Naturyści sami obrali taki model rekreacji, są dorośli, nikt nikogo do niczego nie zmuszał, nie przekracza to żadnych norm. A już przypisywanie naturystom dewiacji seksualnych, chorób psychicznych czy nawet organicznych jest szczytem idiotyzmu...
Jan Kończyk

Przesyłam pozdrowienia i moją wysoką ocenę piątego numeru pisma. W tej chwili istnieje pismo podobne formatem, a mimo to droższe, i nie sądzę, że lepsze. Czyli gdyby w tej chwili nasze pismo było miesięcznikiem o większej objętości, to cena ok. 10 tys. zł byłaby uzasadniona i rozsądna. Sądzę, że gdyby pismo poruszało więcej różnorodnej tematyki, to zdobyłoby nowych czytelników. A poza tym wszystkie czasopisma są drogie i o wąskiej tematyce. Teraz jest mało osób kupujących kilkanaście pism. Zarzucanie pismu szerzenie pornografii jest śmieszne. Jest już wiele innych wydawnictw bardziej przypominających pornograficzne. Więc proszę nie przejmować się tymi bzdurami. Zdjęcia w ostatnim numerze są bardzo dobre i takie powinny być. Artykuły są też ciekawe.
Mirek Nowak - Brody

Bardzo ucieszył mnie nowy format naszego pisma, jego większa objętość oraz lepsza jakość. Sam tytuł, uważam, nic jest zbyt trafny. Zachodnie wydawnictwa o tej tematyce, o czym zapewne dobrze wiecie, lepiej sobie z tym poradziły: "Ubrani w słońce", "Przyjaciele słońca'' to chyba najtrafniejsze przykłady. Zbyt wiele jednak jest naciąganej propagandy i dorabiania na siłę ideologii. Bezustanne powtarzanie, jacy to naturyści są świetni, wspaniali i życzliwi razi naiwnością. Wszyscy wiemy, że jak w każdym skupisku ludzkim tak i między nami są różni ludzie. Mniejszy nacisk kładźcie na tworzenie oddziałów, kół itp. Osobiście zafascynowany jestem wzorcami z ex-NRD, chyba nigdzie tak jak tam nie jest to tak naturalne i zwyczajne. Stopniowo powinno się także odchodzić od imprez typu wybory miss i mister natura.
(nazwisko do wiadomości redakcji)

Leży przede mną numer szósty dwumiesięcznika "NATURA-NATURYZM". Muszę z satysfakcją stwierdzić, iż jest on pięknie wydany (poprzednie również). Co mnie mile zaskoczyło, to jego objętość (32 .strony), piękne zdjęcia, a przede wszystkim wiele interesujących relacji, wywiadów. Wszystko to sprawia, że czytając i oglądając zdjęcia zamieszczone w tym czasopiśmie można wspaniale wypocząć, zrelaksować się. Mam tylko małe "ale". Dlaczego fotomodelki są ponure? Wygląda to tak, jakby na siłę zostały zmuszone do pozowania, a przecież odrobina uśmiechu na twarzy jeszcze bardziej podkreśliłaby urodę dziewczyn. W artykule "Gola Trybuna" przeczytałem kilka interesujących wypowiedzi. Ja również jestem przeciwny organizowaniu jakichkolwiek wyborów na plaży naturystycznej i fotografowaniu. Ostatnio kraj nasz zalewa fala golizny i pornografii z Zachodu, dlatego nasza nagość na plaży niech pozostanie cząstką natury, przyrody. Bardzo rzeczowo wypowiedział się na ten temat dyrektor wrocławskiego ZOO. p. A. Gucwiński: "Nauczmy się kultury bycia, tolerancji" - a niestety z tym u Polaków jest bardzo źle, o czym świadczy fakt pobicia "Miss Foto" przez ojca. Jestem przekonany, że ten "zgorszony tatuńcio" ukradkiem ogląda z wypiekami na twarzy zdjęcia nagich dziewcząt i kobiet. Jestem kawalerem, ale prawdę mówiąc byłbym szczęśliwy, znajdując sobie partnerkę życia właśnie na plaży naturystycznej, ponieważ wiem, czym kieruje się osoba decydująca się na naturyzm. Zgadzam się z p. Marią, że w "Natura-Naturyzm" prezentowane są zdjęcia młodych dziewcząt i chłopców, ale nie zgadzam się z przyrównywaniem "Natury" do "Playboya" bo to się ma tak jak "pięść do oka". Zastanawia mnie zgolą co innego: jestem 40-letnim mężczyzną niepełnosprawnym fizycznie. Dlatego też interesuje mnie problem naturyzm a niepełnosprawni. Być może w tym momencie będę dla was śmieszny, lecz w żadnym z artykułów nie znalazłem wzmianki o tych ludziach. Czyżby nie było ich na plażach naturystycznych? A może jest to temat zbyt wstydliwy, aby go poruszać? Mimo. iż jestem niepełnosprawny fizycznie, do dziś mam mile wspomnienia z mego pierwszego pobytu na plaży w Świdrze. Jestem esperantystą i mam możliwość dowiedzieć się, jak wygląda ruch naturystyczny w Europie i świecie. Bardzo fascynował mnie ruch naturystyczny w byłej NRD. Był spontaniczny i towarzyszyła mu ogólna tolerancja, zrozumienie. Dlaczego my, Polacy, nie umiemy się zintegrować, myślimy o komercjalizacji ruchu naturystycznego? Przecież to jest dyskryminacja biedniejszych klas społeczeństwa. I już ostatnia uwaga: nie opluwajmy się nawzajem. Nieważne, kto jest kim, ważna jest idea, troska o wychowanie zdrowego moralnie człowieka, troska o czystą przyrodę.
Z szacunkiem (adres i nazwisko do wiadomości redakcji)

To tylko niepotrzebnie przyciąga gapiów chwilowych naturystów, ściągających majtki, by napatrzeć się do woli. Sam nie wiem czy powrót do elitarności ruchu nie byłby wskazany...
Leszek Bulski - Warszawa


OD REDAKCJI
Jesteśmy wdzięczni naszym Czytelnikom za listy z uwagami i opiniami, zarówno na temat naturyzmu jak również naszego pisma. Wszystkie sugestie Państwa bierzemy pod uwagę przy redagowaniu "Natury-Naturyzmu". Nie jesteśmy w stanie zamieścić setek listów nadchodzących do redakcji, a w tych, które publikujemy musieliśmy dokonać nieodzownych skrótów. W wielu listach pojawia się prośba o podanie adresów nagich plaż. Przypominamy zatem, że w numerze 4/90 opublikowaliśmy mapkę z zaznaczonymi nagimi plażami i materiał szczegółowo informujący na ten temat. Naszą Czytelniczkę zainteresowaną warszawskim oddziałem SNP informujemy, że może w tej sprawie kontaktować się pod adresem: Waldemar Piwoński, [---] Warszawa. Osobom zainteresowanym operacjami plastycznymi radzimy skontaktować się z najbliższą spółdzielnią lekarzy. Operacje kosmetyczne nie wymagają, jak się powszechnie sądzi, hospitalizacji i przeprowadzane są w gabinetach chirurgii plastycznej wielu spółdzielni lekarskich.
NOWE CZASY?
W kioskach "Ruchu" pojawia się coraz więcej pism, prezentujących w sposób mniej lub bardziej wulgarny nagie kobiety. Naszym zdaniem jest to naturalny trend, gdy wziąć pod uwagę fakt, że jeszcze do niedawna byliśmy krajem ściśniętym gorsetem cenzury, zaś nagość utożsamiana była wyłącznie z pornografią. Trend wydaje się naturalnym i normalnym zjawiskiem, ale nie dla wszystkich. Coraz głośniej słychać parafiańską Polskę. Odzywają się głosy - także w parlamencie - domagające się wprowadzenia cenzury obyczajowej. U nas nie może być normalnie. W naszym kraju nie mogą współistnieć różne religie, kultury i subkultury. Nie mogą dobrze prosperować obok siebie sex-shopy i sklepy z dewocjonaliami, restauracje, kabarety, stadiony, kościoły i domy publiczne. My zawsze musimy wylać przysłowiowe dziecko z kąpielą. Musi być albo - albo. Kochamy skrajności i podwójną moralność. Tę jedną w czterech ścianach domu i drugą - na zewnątrz. Nikt nie podnosi wrzawy w związku z falą filmów, gdzie przemoc i gwałt dominują we wszystkich scenach. Ale już nagość na ekranie i sceny miłosne są czymś gorszącym, z czym należy walczyć. We wszystkich religiach świata bogowie uczą miłości, życzliwości i tolerancji. Z tolerancją bywało w Polsce różnie na przestrzeni wieków. W czasach Wielkiej Inkwizycji prześladowani z zachodniej Europy u nas szukali schronienia. Obecnie nadchodzą czasy, że, być może, polscy naturyści będą musieli szukać schronienia we Francji lub Hiszpanii.
PREZES SNP
DOOKOŁA SKROBANKI
Całą tę burzę wywołał senator Walerian Piotrowski. To on był inicjatorem i współautorem projektu ustawy o ochronie życia poczętego. Walerian Piotrowski, notabene bezdzietny kawaler, wymyślił wspólnie z kilkunastoma senackimi kolegami, że kobiety, które decydują się na aborcję, jak i lekarze, którzy im w tym pomagają, będą ścigani przez policję. Społeczeństwo zawrzało, szczególnie damska jego część. Podzieliło się na zwolenników ustawy i jej zdecydowanych przeciwników. Bo właściwie obie zantagonizowane strony są przeciw usuwaniu ciąży. Feministki węgierskie zrobiły manifestację pod polską ambasadą w Budapeszcie. "Kobiety nie są maszynami do rodzenia" - krzyczały. Podobne manifestacje odbyły się w Moskwie, Pradze i Rzymie. Polskie kobiety wykrzykiwały pod polskim parlamentem mniej wytworne, za to bardziej dosadne hasło: "Jesień wasza, dupa nasza!"
Nieszczęście polegało na tym, że zanim pomysł senatorski przybrał ustawowy kształt, Ministerstwo Zdrowia pospieszyło się z rozporządzeniem, że lekarze jeszcze przed wejściem w życie ustawy mogą odmówić pacjentkom wykonania zabiegu. Wielu z tej możliwości skwapliwie skorzystało, na czym zyskały tylko prywatne gabinety lekarskie. Zabieg aborcji zaczął kosztować milionowe sumy. Rzecznik Praw Obywatelskich, prof. Ewa Łętowska zgłosiła sprzeciw wobec tych działań wywodząc, że są one naruszeniem ratyfikowanych przez Polskę konwencji międzynarodowych. Łódzkie feministki zorganizowały spotkanie z posłami i senatorami. Na piętnaście zaproszonych osób z kręgów senacko-sejmowych, przyszły dwie: pani Anna Kwietniewska - lekarz i posłanka oraz poseł Marek Bartosik, oboje reprezentujący lewicę parlamentarną. Dyskusja była niezwykle interesująca ze względu chociażby na obecność księdza, lekarzy, filozofów, studentów medycyny. Posłanka Anna Kwietniewska: - W czasie pierwszego czytania projekt oddalono z tą modyfikacją wobec projektu senackiego, że karze nie podlega matka, a tylko osoby, które pomagają jej w aborcji. Jako lekarz jestem przerażona ilością zabiegów usuwania ciąży, ale nie można zapominać, że bywają gwałty, przypadki zagrożenia życia matki. Trzeba także pamiętać o warunkach wychowywania dzieci w tysiącach polskich rodzin i o tym, że w najbliższej perspektywie nie ma szans na poprawę tych warunków. Nie popierając aborcji, nie mogę też poprzeć prawnego, represyjnego jej traktowania.

Wykładowczyni Uniwersytetu Łódzkiego, filozof i biolog: - Pierwsza wersja ustawy stworzyła tak nieprzychylny klimat, że utraciliśmy szansę uzyskania konsensusu. Jest wiele pytań bez odpowiedzi. Kiedy aborcja jest zabójstwem? Jaki jest status antropologiczny embrionu?
Anestezjolog z kliniki położniczo-ginekologicznej: -Według projektu ustawy anestezjolog jest współudziałowcem w przestępstwie. Jednak życie jest życiem. Od czasów rzymskich kobiety robiły skrobanki i najważniejsze jest, żeby to robić w warunkach bezpiecznych dla życia kobiety. Jestem przekonany, że po przeforsowaniu ustawy nasili się liczba poronień karalnych.
Socjolog: - Zakaz jest najbardziej nieodpowiednią metodą dla uzyskania pożądanych zachowań społecznych. Zakazem nic nie można załatwić. Najlepszy kontroler nie uzyska tego co człowiek uzna za własną normę.
Ksiądz: - Przy naszej diecezji funkcjonuje dom samotnej matki. Nie ma sytuacji życiowej, która by usprawiedliwiała zabijanie płodu w łonie matki. Zajmujemy się sprawami adopcyjnymi i mamy przeszło sto rodzin czekających na dziecko, które chcą kochać i wychowywać. Jak sobie wyobrażamy demokrację, jeśli odbieramy podstawowe prawo człowieka do życia? Jako duszpasterz mam wstęp do sumień ludzkich. Wiem, że macierzyństwo można przeżyć pięknie albo w sposób tragiczny.
Pani ze Stowarzyszenia "Neutrum": - Domy dziecka pełne są dzieci chorych i niepełnosprawnych. Bywa, że mąż "wytłukuje z baby" to, co jej zrobił.
Lekarz, psychiatra i seksuolog: - Nie tylko konfesjonał jest miejscem zwierzeń, ale także gabinety lekarskie. Po tym jak przyszło nowe wydaje mi się czasem, że przeżywam koszmarny sen. Odnoszę wrażenie, że jedna dyktatura została zastąpiona inną. Co można pomyśleć słysząc wypowiedź senatora wywodzącego, że gwałty nie istnieją, ponieważ to kobiety prowokują gwałcicieli. Szkoda, że pan senator nie widział kilkuletnich, zgwałconych dziewczynek na stole sekcyjnym. Przeraża mnie brak wyobraźni autorów projektu ustawy. Nietrudno przewidzieć jak bardzo wzrośnie liczba kryminalnych poronień i zgonów kobiet. Parlament, senat, prezydent czy kościół? Nikt też nie pomyślał o rozbiciu wielu rodzin, gdzie panie odmówią swoim mężom współżycia.
Pani Maria, adwokat, która od dziewięciu lat prowadzi telefon zaufania dla kobiet z ciążą problemową: - Każdego dnia mam kilkadziesiąt rozmów na te tematy. Udało mi się uratować co najmniej dwa tysiące dzieci, z pięciuset rodzinami utrzymuję ciepły, serdeczny kontakt. Mówimy o osobistej wolności kobiety. Ta wolność powinna być realizowana przed poczęciem dziecka.
Student Wojskowej Akademii Medycznej: - Stosowanie antykoncepcji stwarza komfort w intymnych kontaktach. Nie wierzę, że wszystkie dzieci w rodzinach katolickich są chciane. Na katechezie uczono mnie, że tabletka antykoncepcyjna jest trucizną. Moje studia zweryfikowały ten pogląd. Każdy ma swoje sumienie.
Poseł Marek Bartosik: - Ten projekt jest legislacyjną fuszerką. Senatorzy przyznają się, że inspirowała ich doktryna chrześcijańska. Jaka jest siła moralna wiary, którą trzeba egzekwować przy pomocy policyjnej pałki i prokuratorskiej togi? W Piśmie Świętym jest powiedziane: kochajcie się. Ale nigdzie nie jest powiedziane: rozmnażajcie się. Jestem przeciw aborcji, ale uważam, że twórcy projektu traktują kobietę jak opakowanie narządów rodnych.
Etyk, wykładowczyni akademicka: - Pamiętamy dyskusję o karze śmierci. Znakomita większość społeczeństwa była za. Kościół nigdy zdecydowanie i oficjalnie nie potępił kary śmierci. Powinniśmy mówić o problemie życia nie tylko w macicy, nie tylko na szafocie, ale godnego ŻYCIA od początku do końca.