Ahtopol | #3
Krótka relacja z wakacji - w Ahtopolu (lub Achtopolu, zależy jak dokonać transkrypcji litery X z cyrylicy) byliśmy na przełomie lipca i sierpnia. Samo miasteczko w ostatnich latach bardzo się rozbudowało, co niestety nie wyszło mu na dobre. Panuje chaos architektoniczny, a stare, rozsypujące się domki z dykty, sąsiadują z nowoczesnymi hotelami. Niemniej utrzymał charakter typowej nadmorskiej miejscowości - jest deptak z kramami z chińskim badziewiem, na każdym kroku knajpka, wesołe miasteczko i coraz więcej knajpek - w tym kilka naprawdę przyjemnych. Miejscowość na wypoczynek upodobali sobie Bułgarzy - niewielu jest przedstawicieli innych nacji, choć wśród tych, którzy są, Polacy chyba dominują.
Plaża naturystyczna położona jest na północnym krańcu miejscowości i w sposób naturalny oddzielona od głównej plaży miejskiej. Składa się tak naprawdę z jednej większej części i kilku zatoczek. Dla zmotoryzowanych najwygodniejsze dojście jest od kempingu Delfin - można za 2 lewa wjechać na jego teren zaparkować (jak jest się rano, to jeszcze w cieniu) po czym zejść ścieżką po skarpie. Na kempingu jest zresztą toaleta oraz mały sklepik z lodami, napojami chłodzącymi i prostym jedzeniem - bardzo przydawały się w środku dnia. Jakkolwiek sam kemping nie jest naturystyczny, to bez wątpienia część osób tam wypoczywających to naturyści.
Plaża jest piaszczysta, choć jest to piasek gruby i szarawy - nie umywa się do tego w Dębkach :) Zejście do wody jest łagodne - dopiero po kilkudziesięciu metrach zakrywa człowieka. Dodatkową atrakcją są skały na obrzeżach plaży - sporo czasu spędziłem penetrując je w masce i rurce, oglądając fascynujące, podwodne życie. Plaża była dość zatłoczona, zwłaszcza w dniach, gdy były duże fale (wtedy część do wykorzystania przez plażowiczów zwężała się mocno). Zdecydowaną większość stanowiły pary i rodziny, często wielopokoleniowe, choć nie brakowało też singli płci obojga oraz par męskich i grupek pań. Część osób przychodziła na plażę bardzo wcześnie rano, zbierała się około 11-12 i wracała dopiero o 16-tej. My na ten czas chowaliśmy się parasolem, bo rzeczywiście upał bardzo dawał się we znaki. Na "naszą" plażę przychodziły też czasami osoby w kostiumach - po paru dniach z reguły pozbywały się ich. Zdecydowanie więcej było ich w dni z falami - przyczyną było zamknięcie plaży miejskiej przez ratowników. Jak ktoś chciał poszaleć na falach głębiej niż po kostki, musiał przyjść na niestrzeżoną (naszą) plażę. Na północnym krańcu plaży znajduje się fantazyjna rzeźba z kawałków drewna, muszelek i lin - twórczo rozwijana przez kolejnych plażowiczów.
Południowa Bułgaria jest oddalona od wielkich kurortów, takich jak Złote Piaski, Słoneczny Brzeg czy Ałbena. Dla jednych będzie to zaletą - jest spokojniej, taniej, mniejszy ruch. Dla innych, spragnionych nocnych rozrywek - wadą. Takim osobom Ahtopola i okolic nie polecamy. Najbliższe atrakcje turystyczne to Sozopoł (polecamy) oraz spływ rzeką Ropotami (nie polecami). Można się przejechać do niedalekiego Rezova, na granicę turecką, jest tam jeszcze trochę z klimatu Zimnej Wojny (kiedyś była to granica między Układem Warszawskim a NATO). Znacznie lepiej jednak pojechać do Turcji, gdzie jest zaledwie 120 km, do Stambułu nieco ponad 300.
Kilka zdjęć z plaży w załączeniu
Dodaj komentarz