La Sablière | #1
Tego lata spędziliśmy wakacje we Francji, odwiedzając po drodze dwa kempingi.
Pierwszy z nich, La Sablière, położony ok. 100 km na północ od Marsylii, w okolicy która znana jest jako Ardèche. Pozbawiony dostępu do morza, znakomicie wykorzystuje walor krasowej wyżyny przeciętej kanionami. Nad jednym z nich, kanionem rzeki Cèze, położony jest kemping. Bardzo rozległy zarówno w poziomie (dwie wyraźne części), jak i w pionie (położony na brzegu kanionu) oferuje zarówno miejsca dla osób z namiotami (to my), jak i tych, którzy przyjeżdżają z przyczepami albo do tzw. domów na kółkach.
Rozbiliśmy się w części namiotowej, gdzie mieliśmy wydzieloną parcelę z prądem i bieżącą wodą (przydawało się nam tylko to drugie). Z naszej parceli (i każdej innej) było ok. 50 metrów do najbliższych sanitariatów. Woda ciepła całą dobę, bez ograniczeń, cały sanitariat oczywiście koedukacyjny. Dnie spędzaliśmy albo na basenach (znajdują się wyżej, można chodzić, ale my jeździliśmy samochodem), albo nad rzeką. Baseny są trzy: dla małych dzieci, dla dzieci i młodzieży oraz dla dorosłych. Warto dodać, że ten ostatni posiada "nasuwany" szklany dach - tak więc w dnie, w które jest chłodno lub dżdżyście, nadal jest dostępny. Pomiędzy nimi znajduje się bar, który oferuje jedzenie i napoje za dość rozsądne ceny. My w środku dnia fundowaliśmy sobie kawę (dorośli) i lody (dzieci). Nad rzeką natomiast jest plaża z ciemnego, gruboziarnistego piaski, a po drugiej stronie skalna ściana. I to ona była największą atrakcją dla naszego syna. Można bowiem wspinać się na występy skalne i skakać z nich do wody - jest dostatecznie głęboka, aby było to bezpieczne. Wysokości są rozmaite, od metra do ok. 10 metrów. To ostatnie to już naprawdę duże emocje. Po drugiej stronie plażuje kilkadziesiąt, może nawet kilkaset osób, które nagradzają brawami co większych śmiałków. Oprócz tego wiele osób pływa pontonami i kajaczkiem po rzece Cèze, która w tym miejscu rozlewa się dość szeroko i płynie spokojnie.
Kemping oferuje wiele form aktywności, począwszy od kortów tenisowych, siłowni, stołów do ping-ponga, aż po obowiązkowy boulodrome i poranny aqua-aerobik oraz południową jogę na brzegu basenów. Wiele form dostępnych jest także dla dzieci mniejszych, choć bariera językowa może okazać się trudna do przezwyciężenia. W okolicach recepcji dostępny jest bezprzewodowy, darmowy internet. Zakupy można zrobić w sklepiku na terenie kempingu, ale my polecamy Le Shoppi w niedalekim Barjac.
Atmosfera na kempingu jest bardzo dobra. Dominują rodziny z dziećmi w każdym wieku, sporo jest nastolatków (kemping organizował nawet dla nich biwak) a także emerytów. Nacje, które zdecydowanie dominują, do Francuzi i Holendrzy. Nieco mniej jest Niemców i Brytyjczyków, pojawiają się także Belgowie, Hiszpanie, Austriacy, Włosi, Szwajcarzy, itd. Nie spotkaliśmy Polaków - ale byliśmy zaledwie trzy dni. Nagość na kempingu jest obowiązkowa (przypominają o tym znaki), regulacje kempingowe nie zakazują robienia zdjęć, tylko nakazują upewnić się, że wszyscy ujęci na nim wyrażają zgodę. Czuwa nad tych ochrona - byliśmy świadkami, gdy któreś z rodziców robiło zdjęcia swoich dzieci skaczących do rzeki, a ochrona podchodziła potem i przeglądała zawartość karty.
Okolica jest też bardzo piękna - niedaleko znajdują się wąwozy Ardèche ze skalnym mostem Pont d'Arc, gdzie można wypożyczyć kajaki i pływać w kanionie zwanym przypominającym Grand Canyon (aczkolwiek znacznie płytszym). Odwiedziliśmy też piękną miejscowość San Martin de Ardèche z wiszącym mostem oraz średniowieczną wioseczkę Aiguèze. Nie muszę chyba dodawać, że w okolicach znajdują się liczne chateaux oferujące wino z beczki, degustacja gratis.