Kazimierz Dolny | #2
W czasach "przed internetowych" czyli mniej więcej do połowy lat 90" plaża funkcjonowała i miała się w najlepsze. Jej gośćmi byli ludzie wypoczywający w Kazimierzu. Jak wiadomo to miasteczko przyciągało raczej ludzi szukających ciszy, spokoju a nie rozrywek. Całe wakacje czasami spędzali tu wykładowcy uczelni z Lublina, Warszawy, Krakowa, bohema artystyczna w której dobrym tonie był taki "wyluzowany" wypoczynek.
Plaża trwała w najlepsze do początku XXI w, czyli do roku 2000-2002. Wybudowany w latach 90-tych prom zmienił obraz plaży. Gośćmi okolicy która do tej pory była oazą ciszy, gdzie diabeł mówił dobranoc stali się turyści pragnący się przeprawić na drugą stronę Wisły. Wybudowany dojazd w postaci nasypu zmienił wielkie łachy piachu w teren porastający krzakami. Okolica stała się głośna, gwarna. Zaczęło przychodzić sporo przypadkowych osób, w szczególności w bezpośrednie okolice przeprawy.
W początkach lat 90" bo te pamiętam niczym szczególnym było podczas wakacyjnych miesięcy spotkanie na rozległych piaskach plaży samotnych kobiet, pań w grupkach kilkuosobowych, par. Plażowanie było pozbawione stresów związanych z fotografowaniem z ukrycia, rak było szwendających się miejscowych podglądaczy, bo od razu byłby wytknięty przez swoich jak chodzący tam zboczeniec. Średnia weekendowa frekwencja na plaży to było ok. 50-60 osób. Jak ktoś na tym lub innym forum wspomniał, była to też ulubiona plaża warszawskich naturystów, pamiętam jak jakieś 11 czy 12 lat temu spędziliśmy niemal dwa tygodnie plażując z Czarną Mambą, Tadziem, Napoleonem i innymi bywalcami Wału.
Nikt nie kręcił się z miejsca na miejsce, nie łaził w kółko bez celu, a wspólne pogonienie ewentualnego intruza było czymś normalnym. Na ok. setkę wizyt tylko raz zdarzyło mi się żebym był świadkiem lub uczestnikiem takiego zajścia. Pogoniony został delikwent który próbował sobie ręcznie umilić patrzenie na dwie panie które właśnie obok mnie leżały. Z resztą trzeba powiedzieć, że później widywałem tego pana jak przychodził na plażę z kobietą i zachowywał się normalnie.
Na plaży w tak charakterystycznym miejscu jak Kazimierz stałymi bywalcami byli geje. Niekonfliktowi, kulturalni, grzeczni. Wszyscy leżeli sobie na dużej plaży przy tzw. górkach, o obecnej tzw. "dwójce" nikt nie słyszał, bo nie było potrzeby izolacji.
Z czasem populacja gejów stawała się coraz większa, zaczęli oni stanowić 60-70% obsadę plaży i chyba już tak zostało. Pary przeniosły się na druga plażę, wspomnianą dwójkę. Jej zaletą jest to, że jest to bardzo mała plażą schodząca do wody. Zmieści się na niej max kilkanaście osób i o przy niskich stanach wody. Na tak małej powierzchni żaden intruz nie da rady zaprezentować swoich możliwości więc jest tam cicho i spokojnie. Oczywiście bywają pojedyncze przypadki, oraz cyklicznie pojawiający się dziadek w czapce z daszkiem. Wspomniany dziadek jest też osobliwym przypadkiem, ponieważ łazi na golasa przez pokrywy przez które ciężko przejsć w ubraniu, a nikt z plażowiczów nigdy nie widział go ubranego, lub gdzie to ubranie ma położone.
W ostatnich latach plaża nieco odżywa, ale do formy sprzed kilkunastu lat na pewno nie wróci.