Wał Miedzeszyński | #2
Byłem w ostatnich dniach na plaży na Wale Miedzeszyńskim ze swoją piękniejszą połówką i czuję się w obowiązku opisać, co widziałem, aby ostrzec innych.
Trafić jest tam łatwo. Jadąc Wałem Miedzeszyńskim od strony Warszawy mijamy skrzyżowanie z Traktem Lubelskim (rondo), kawałek dalej jest stacja Shell. Za stacją skręcić trzeba w pierwszą ulicę w prawo. Jest to ulica Sitowie (brak tabliczki), wyłożona betonowymi płytami. Kilkaset metrów po płytach i dojeżdża się do piaskarni, przy której można zaparkować auto. Po zaparkowaniu skierowaliśmy się polną drogą w górę rzeki, a następnie po kilkudziesięciu metrach skręciliśmy w prawo w stronę Wisły.
Dalej droga sama prowadzi. Pewien odcinek pokonuje się przez niezbyt przyjemny teren, na którym jest dużo śmieci i pachnie bagnem i kloszardami, ale to nic. Po około 100-200m otwiera się szersza przestrzeń, wokół której rosną krzaki i wierzby. Stąd widać już plażę i wodę.
W tym miejscu 10m przed nami wyskoczył z chaszczy i skierował się w naszą stronę facet z błyszczącym, czerwonym, wyprężonym jak kij interesem. W mojej ocenie był to zwykły ekshibicjonista. Aby nie podniecać go bardziej, skierowaliśmy głowy w lewo i ujrzeliśmy na małym pagórku niebieski daszek z napisem 'water gate', a pod nim murek obłożony kafelkami, jakby umywalnia. Na tle tego murku doskonale widoczna była następująca scena: jeden mężczyzna stał, a drugi klęczał przed nim i odbywało się rytmiczne homo-ssanie. Wydawało się, że celowo wybrali na te czynności miejsce wystawione na widok publiczny. Normalne hard porno. Pod wrażeniem tych wydarzeń dopiero po chwili zwróciliśmy uwagę na łomot jakiegoś żelastwa. To jeden z naturystów na wielkiej, żelaznej rurze prowadzącej z piaskarni gniótł kamieniem aluminiowe puszki.
Weszliśmy na plażę. Na plaży 4 albo 5 par, jedno dziecko i kilkudziesięciu mężczyzn. Plaża długości chyba 100m, szerokości 15-20m. Nie widać żadnej wyspy, być może została zniszczona przez piaskarnię. Piasek miejscami ostry, wymieszany z drobnym żwirem, miejscami miękki, prawie jak nad Bałtykiem. Na piasku dużo petów, puszek i innych śmieci. Woda w rzece mętna, pływają śmieci, przy brzegu bura piana. Mimo to znalazło się kilku amatorów brodzenia, ktoś nawet mył twarz.
Rozłożyliśmy się koło jednej z par. Przy przeciwległym brzegu rzeki zacumowana była pogłębiarka, na której na pełnych obrotach pracował diesel, co trochę utrudniało rozmowę. Dodatkowo obok jeden z plażowiczów przez kwadrans głośno konferował przez telefon. W pewnym momencie jakiś młodzian brodząc zbliżył się do nas, kucnął w wodzie i przez pięć minut uważnie nam się przyglądał. Być może byłem już tendencyjnie nastawiony przez wcześniejsze wydarzenia, ale wyglądało to tak, jakby się onanizował pod wodą.
Wytrzymaliśmy na plaży 40 minut i oddaliliśmy się z silnym postanowieniem trzymania się z dala od tego miejsca.
Wnioski:
1.Osobom, które nie są entuzjastycznie nastawione do naturyzmu nie polecam tego miejsca, bo mogłyby się łatwo zrazić.
2.Zdecydowanie odradzam prób zabierania tam dzieci i młodzieży niepełnoletniej.
3.Jeśli ktoś poszukuje ekstremalnych przygód erotycznych, powinien wybrać się tam koniecznie.
Pozdrawiam.