Raporty



Camping Sziki | #2

Jest teraz 02 maj 2013, godzina 14:10, w cieniu 33 stopnie, a ma być więcej, wczoraj było podobnie.
Długo zastanawialiśmy się, czy majowy łikend spędzić w Polsce, czy wyruszyć na poszukiwanie lata?
Jak się zapewne domyślacie, wygrał wariant "na przeciw latu" i dlatego my w tym momencie uważamy sezon 2013 za otwarty :brawo:

Jesteśmy na Węgrzech na kempingu popularnie zwanym Sziki http://nudizmus.hu/en, jest to typowy kemping turystyczny, z raczej wakacyjną infrastrukturą, ale czysty i schludny. Koleżanka w recepcji (też naturystka) gada po angielsku, podobnie jak kolega z baru.

Za nocleg dla dwóch osób z własnym mini camperem + elektryka + WiFi płacimy 6000 HFR za dobę.

Wjeżdżając na teren ośrodka otrzymujemy kartę pobytową z indywidualnym numerem, nie musimy nosić ze sobą pieniędzy, wszystkie zakupy na terenie ośrodka wprowadzane są do systemu, a przy wyjeździe płacimy za to razem, możemy płacić gotówka, lub kartą kredytową/płatniczą, nie ma problemu.

Otaczają nas węgierscy naturyści w całym przeglądzie społecznym i wiekowym, są rodziny z dziećmi i bez, jest młodzież, są osoby starsze i młode, na parkingu stoją auta za 100000 PLN, ale także wylatane Golfy, Suzuki, czy Trabanty.

Są boiska do siatkówki, można porzucać do kosza, jest stół do ping ponga i wszystkie te place są zajęte, ale zawsze można się dołączyć, pod warunkiem, że się jest w stroju organizacyjnym, tak na marginesie zaznaczę, że w innym po terenie ośrodka łazić nie wolno. Wczoraj wieczorem odbył się mecz piłki nożnej drużyn mieszanych.

Na ośrodku nie wolno fotografować, ale wolno mieć psa lub kota, ale tylko na smyczy.

Węgrzy maja do dyspozycji na terenie swojego kraju kilka ośrodków FKK, dwa nad Balatonem, jeden na południe od Budapesztu, jeden na południowym zachodzie Węgier, ten w którym jesteśmy i jeszcze dwa na wschodzie. We wszystkich atmosfera jest podobna, a lokalna policja dba o to, aby wypoczywający tam ludzie czuli się bezpiecznie i spokojnie.

Przyznacie, że jak na ten niewielki kraj, to nie mało (właśnie przejeżdża obok mnie kosiarka, zgadnijcie w jakim stroju jest kosiarz?).

O problemach naturyzmu Węgierskiego pisać nie będę, bo nas to nie obchodzi, a tak ogólnie to są podobne do polskich, napiszę jedynie, że z przeprowadzonych wywiadów wynika, że nie polecane są dzikie plaże i dzikie ośrodki "N", ale tych nie znam i poznawać zamiaru nie mam, tym bardziej, że wszystkie one opisane są jedynie po Węgiersku, co stanowi barierę nie do pokonania dla przeciętnego obcokrajowca.

Ludzie w Sziki nie mają problemu z przyprowadzeniem dziecka do ośrodka i dlatego po ośrodku lata całą gromada dzieci w wieku od osesków do młodzieżówki i uwierzcie mi każdy z przedziałów wiekowych ma tam swoich reprezentantów obojga płci, co więcej, spędzają czas razem zupełnie nic sobie nie robiąc ze swojego "stroju" wyglądu itd.

Samotna pani, jak i samotny pan nie są niczym odosobnionym, samotny rodzic z dzieckiem bez względu na jego płeć i wiek też nie są niczym szczególnym.

Osiemdziesięciolatek palący z przyczjaki po kątach papierosy, też wydaje się integralną częścią dopełniającą całość, dziadkowie grają w tenisa z wnukami, chłopaki i dziewczyny w mieszanych zespołach grają w piłkę nożną itd. itd,

Długo by wymieniać sytuacje, które u nas wzbudziły by ogólnopolskie dyskusje i polemiki, czy wypada, czy nie wypada tak robić, i jaki to ma wpływ na wychowanie i rozwój narodu.

Ilość samochodów z zawieszonymi na lusterkach różańcami, wskazuje, że osoby wierzące ze spędzaniem czasu w ośrodku dla golasów też nie mają problemu.

I właśnie o to chodzi, że u nas sytuacje naturalne są rozbierane na czynniki pierwsze i nagle okazuje się, że samotny tata (mama ma do zrobienia sprawozdanie) na plaży "N" jest jakoś dziwnie postrzegany, litości, nie zawsze mogą obydwoje rodzice być w jednym czasie na wakacjach.

Dzieci na plaży "N" w PL też są problemem, na Węgrzech one tam po prostu są, bawią się razem i cieszą swobodą, zawierają przyjaźnie i robią dużo zamieszania i hałasu, ale do tego są dzieci.

Starsi popijają z kieliszeczka i gadają coraz głośniej i głośniej, ale w końcu usypiają i jest cisza.

Wszystkim malkontentom, osobom rozdzielającym włos na czworo i szukającym odpowiedzi, czy coś wypada, czy nie, polecam spędzenie kilku dni w Sziki, zobaczą, że te wszystkie wydumane problemu tkwią w nas, a nie w samy naturyzmie.

Autor: sympatycznyDodaj swój raport

Camping Sziki, #1

Latem 2002 roku, jadąc i wracając z Bułgarii, po drodze dwa razy zatrzymaliśmy się na kempingu naturystycznym Szeged-Kiskundorozsma Sziksósfürdő. Nawet przyzwyczajonym do łamańców językowych Węgrom nazwa ta sprawia trudność, więc skracają ją do Sziki. Kemping i plaża położone są parę kilometrów za Szegedem, który jest wręcz idealnym miejscem na nocleg dla jadących do Bułgarii - około 50 km od granicy rumuńskiej i mniej niż 20 od jugosłowiańskiej.

Sam kemping to duży obszar otoczony wałem ziemnym, na którym znajduje się odnoga jeziora, plaża i naprawdę mnóstwo miejsca na postawienie namiotu czy przyczepy. Na jego terenie znajdują się też bungalowy. Kiedy jechaliśmy w jedną stronę (3 sierpnia) na kempingu było sporo ludzi, kiedy wracaliśmy (17 sierpnia) było dość luźno. Widać jednak, że Sziki przede wszystkim odwiedzane jest przez Węgrów, spora ich część to mieszkańcy Szegedu, którzy po prostu jadą tam na plażę. Oprócz plaży znajduje się tam jeszcze barek serwujący proste, ale smaczne dania oraz pub, serwujący doskonałe węgierskie piwo Arany Aszok.

To, co zwraca uwagę na Sziki, to fantastyczna, rodzinna atmosfera. Pełno jest rodzin z dziećmi, dużo młodzieży w każdym wieku (włącznie z nieczęstymi na kempingach naturystycznych nastolatkami). Na Sziki jest kilka boisk, stoły do ping-ponga oraz kręgle z kulą na sznurku i widać, że naprawdę wiele osób korzysta z tych atrakcji: pływa, gra w siatkówkę, w badmintona albo w bilard. Kiedy przyjechaliśmy w sobotę około 17-tej, w najlepsze trwała zabawa sportowa, było pełno ludzi i naprawdę panował świetny nastrój.

Kemping Sziki ma niestety dwie wady - jedną jest nieładna woda (mała, zmącona i płytka glinianka pośrodku kempingu) a drugie - niezbyt dobre warunki sanitarne. Jest co prawda czysto, ale jest tylko jedna łazienka z trzema prysznicami i rano zapewne robi się tam niezły tłok. Sziki to więc miesce, na którym można się zatrzymać przejazdem na dzień, dwa, ale nie na którym można byłoby spędzić dwutygodniowy urlop.

Autor: GrommitDodaj swój raport