Wał Zawadowski | #9

Byłem dziś na plaży z żoną. Pierwszy raz w tym miejscu. Plaża bardzo nam się spodobała. Do czasu wszystko było jak najbardziej ok. Niestety...

W pewnym momencie na plaży pojawił się zwyrodnialec, który zaczął masturbować się siedząc na samym brzegu w odległości może 10-15 metrów od kilku par. Robił to z niezwykłą intensywnością, wgapiając się przy tym w rozłożone w pobliżu Panie lub Panów. Byłem rozbity dość daleko od niego, ale nie mogłem przestać się dziwić, że osoby leżące w jego pobliżu, nie reagowały. W pewnym momencie wszyscy zaczęli się poprostu zbierać, oddając zwyrodnialcowi pole. Kiedy ten zboczony sk***iel zorientował się, że ludzie zaczynają od niego uciekać, przeniósł się w krzaki. Stał tam i marszczył flaka chyba z godzinę. Nawet jak chodził, to się tasował. Niewiarygodne...

Tak, jak wspomniałem, byliśmy na plaży pierwszy raz, nie wiemy, jakie tam panują do końca obyczaje (może skraj plaży jest przeznaczony dla takich zboczeńców, ale po innych osobach tam leżących nie było widać, żeby tak było) i czułbym się dziwnie, lecąc 50 m, żeby wszcząć awanturę, ale że ludzie tuż obok niego na to przyzwalają bardzo nas zaskoczyło. Nie tak wcale daleko na cypelku bawiły się dzieciaki. Taki klimat to jakiś chory syf...

Z przyjemnością zaangażował bym się w interwencję, która pomogłaby zrozumieć temu człowiekowi, jak bardzo potrzebuje pomocy. Facet miał ok 180cm, brunet, teższej budowy, wygolone krótko boki i okulary przeciwsłoneczne z zielonymi zausznikami.

Ponad ten incydent, wszyscy wydawali się normalni ;-D, dobra atmosfera i dobry dzień. Zdążyliśmy też uciec przed burzą, więc świetnie. Wrócimy, ale następnym razem poszukamy miejsca bliżej środka :).

Autor: Bartek000Dodaj swój raport

Dodaj komentarz

CAPTCHA
Musisz potwiedzić że jesteś człowiekiem, a nie skryptem komputerowym.