FKK Sabotnik | Karyntia | #2
Małe uzupełnienie raportu Pawła. Dla bardziej wygodnych lub bardziej zamożnych. Albo dla starszych, bo latka nam lecą… ;) Albo po prostu dla tych, którzy nie chcą lub nie mają czasu na zabawę z rurkami, tropikami i szpilkami.
Faktycznie Sabotnik, jak i opisywany przez Włodka Mullerhof, to praktycznie jeden wielki kompleks naturystyczny. Mnie zdarzyło się spędzić kilka nocy w pensjonacie Sabotnik. Pensjonat jest bardzo schludnie utrzymany, pokoje niezbyt duże, ale zaspokajające potrzeby noclegowe. Ceny, jak na warunki austriackie, umiarkowane (na przełomie pełnego sezonu płaciłem 20 – 24 euro za dobę). Widoki z okien: z jednej strony las, a z drugiej jezioro i góry. Bardzo dużo kwiatów. Spokojna i luźna atmosfera. Nagość na terenie pensjonatu – normalka. Na piętrze są wspólne tarasiki. Na parterze świetlica z dostępem Wi-Fi. Co ciekawe, otwarta przez całą dobę. Mnie się zdarzyło przyjechać po zamknięciu ośrodka. Z właścicielami umówiłem się, że zostawią klucze w restauracji, która funkcjonowała do północy. Jednak po ciemku i po 1000 km pomyliłem drogi i przyjechałem godzinę później… Ośrodek zamknięty, ale świetlica (wejście od ulicy) otwarta. Wygodne fotele, ciepło i sucho, dostępna „szafka” z napojami. Można było tam się przespać.
Adresy stron internetowych ośrodków, jak i opisy jeziora i plaży w raportach Pawła i Włodka są nadal aktualne. Mogę jedynie dodać, że na głównej plaży obowiązuje zakaz wyprowadzania psów i zakaz fotografowania. Idąc wzdłuż jeziora, za kempingami, znajduje się kilka ustronnych zejść do wody. Spore ilości rowerzystów. Bardzo ładna okolica. Ciepła i czysta woda w jeziorze. Można wypocząć. Natomiast co do cen w restauracji, to mam odmienne zdanie niż poprzednicy. 8 euro za prostego drinka, to chyba przesada. Za to w cenie pobytu w pensjonacie są wliczone śniadania. Ogólnie – polecam. Bardzo sympatyczne miejsce.
Ps.
Jako okoliczną ciekawostkę polecam samodzielne zbiory truskawek (w sezonie, oczywiście) na polach przy wjeździe do pobliskiego Klagenfurtu (zbierasz i płacisz za to co zabierasz). W weekendy te pola są wręcz okupowane przez Austriaków