Vrboska, "Nudist" | Hvar | #8
Właśnie wróciliśmy z kempingu Nudist we Vrboskiej; przekazujemy garść praktycznych informacji.
1. Dojazd
Startowaliśmy z Opola; wybraliśmy trasę z pominięciem Austrii i Słowenii ze względu na informacje o korkach. Opłaciło się - przez Ołomuniec, Brno, Bratysławę, Mosonmagyarovar (polecam nowy odcinek autostrady Gyor-Sarvar), Letenye, Zagrzeb i Karlovac dotarliśmy do Plitvic. Stąd, po noclegu i zwiedzeniu Jezior Plitwivckich, pojechaliśmy do Splitu gdzie wjechaliśmy na dwugodzinną przeprawę na Hvar, do Stari Gradu. Alternatywne - można pojechać 100 km dalej i przepłynąć promem z Drvenika do Sućuraju, jest taniej, promy są częściej, ale trzeba nadrobić 150 km (50 przez wyspę Hvar). Ważne: koniecznie zakupić winiety na Słowację oraz Węgry w internecie. Unika się w ten sposób niepotrzebnych i kłopotliwych postojów na granicach.
2. Kemping
"Nudist" to średniej wielkości, zadbany kemping, choć bez szczególnych wygód. Na terenie są trzy sanitariaty, sklep, restauracja, lodziarnia (w środku dnia dwie kugle sladoleda stanowiły naszą ulubioną rozrywkę). Kempingu "schodkowo" schodzi ku morzu, na tarasach najbliższych wodzie są miejsca droższe, ale odsłonięte; stoją tam raczej przyczepy i kampery. W górnej części rosną sosny i dają przyjemny cień. Ceny w sklepiku - trochę wyższe niż w mieście. Zaopatrzenie dobre, pieczywo, nabiał, sery, owoce, mięso i wędliny, podstawowe produkty przemysłowe, jeśli ktoś zapomniał czegoś z domu. My mieliśmy kuchenkę i głównie własne jedzenie, więc nie kupowaliśmy wiele.
3. Towarzystwo
Absolutnie wyjątkowe. "Nudist" jest jak czarna dziura, która jak raz coś "wessie", to nie puści. Zaprzyjaźnieni Polacy (było kilka rodzin) przyjeżdżali kolejny raz. Czwarty, siódmy, nawet czternasty (!!!). Na kempingu dominują Słoweńcy, sporo jest Niemców, Czechów, Słowaków i Polaków; trochę Chorwatów, Holendrów, Austriaków, Bośniaków, Serbów, paru Francuzów i Włochów. Wszyscy pomagają sobie; wystarczyło, że w którymś momencie (po zapowiedzi burzy) zacząłem okopywać namiot, a od razu pojawił się sąsiad, Słoweniec, z mini-kilofem do wyciągania większych kamieni. W zdecydowanej większości są rodziny z dziećmi, w każdym wieku.
4. Plaża
Obok kempingu jest niewielka plaża kamienista, na której plażują przede wszystkim rodziny z dziećmi. Oprócz tego skały dają dobre zejście do wody, w dwóch miejscach są drabinki. W zatoczce z plażą cumują łodzie i pontony. Atmosfera na plaży bardzo dobra, ludzie zostawiają rzeczy, dzieciarnia bawi się razem nie zważając na różnice językowe. Kłopot jest jedynie z umocowaniem parasola, który daje ochronę przed słońcem w godzinach największego upału (warto wziąć namiocik, my taki mieliśmy). Koniecznie trzeba mieć buty do wody - na "plaży" można się bez nich obyć, ale nie jest to ani przyjemne, ani wygodne. Obowiązującym strojem zarówno na plaży, jak i na kempingu, jest brak stroju; z rzadka pojawia się wstydliwa młodzież nastoletnia oraz panie w trudnych dniach, na co nikt nie kręci nosem. Kto chce więcej intymności - może przejść kilkadziesiąt metrów dalej w stronę zachodnią, na skałach poza terenem kempingu rozkładają się ci, którzy potrzebują więcej ciszy i spokoju (na plaży opanowanej przez dzieci bywa hałaśliwie). Obowiązkowo należy wziąć maskę, rurkę i płetwy - życie podwodne, jak wszędzie w Chorwacji, jest bardzo bogate a jego oglądanie nigdy się nie nudzi.
5. Wycieczki
Do najbliższej miejscowości (Vrboska) można dojść na piechotę, jest to przyjemny, dwudziestominutowy spacer brzegiem zatoki po drugiej stronie półwyspu. Z lokalnych restauracji polecamy pizzerię Škojić: ceny przystępne, pizza duża i smaczna. Na lody natomiast lepiej pojechać do niedalekiego Stari Gradu - około 6 km samochodem, większy wybór restauracji, do tego bankomat i poczta, a nade wszystko zniewalająco piękne uliczki śródziemnomorskiego miasteczka oraz duży, dobrze zaopatrzony sklep Tommy. Bardzo elegancko jest w samym Hvarze. To typowo turystyczne miasto, z dużymi hotelami, tłumami "złotej młodzieży", straganymi z lawendą oraz drogimi, prywatnymi jachtami cumującymi w zatoce. Z Hvaru warto popłynąć na całodzienną wycieczkę do Jaskini Niebieskiej (Modra Špila) oraz Jaskini Zielonej (Zelena Špila), odwiedzając po drodze wyspę Vis i zniewalająco piękną miejscowość Komiža. Pomiędzy Stari Gradem a Hvarem można przejechać albo tzw. nową drogą (przez tunel), albo starą - wąską, ale fantastyczną widokowo trasą wspinającą się w najwyższym puncie na kilkaset metrów. Zdecydowanie mogę polecić tę wycieczkę, choć do kosztów benzyny musiałem dodać koszty stłuczonego na mijance lusterka. Na koniec - wybraliśmy się na drugą stronę wyspy, gdzie jest wspaniały widok na otwarte morze (z kempingu widać tylko wyspę Brač) oraz niezapomniane widoki skał pionowy obrywających się do morza niedaleko wioski rybackiej Sveta Nedjelja. Po drodze warto kupić owoce, ser i wino z przydomowych gospodarstw.
6. Koszty
8 dni na kempingu kosztowało nas ok. 2100 kun. Austostrady w Chorwacji to koszt ok. 200 kun. Prom Split-Stari Grad to ok. 430 kun, Drvenik-Sućuraj ok. 160 kun. W sklepach sporo drożej niż w Polsce, więc warto przywieźć co się da. Restauracji jest mnóstwo, obiad od 60 do 200 kun za osobę, w zależności gdzie i co. W sklepach duży wybór chorwackich win, z samego Hvaru oraz niedalekiego półwyspu Peljesac, w cenach od 20 kun za litr, rozsądne już za 40-50 kun. Całodzienna wycieczka do jaskiń z posiłkiem za 500 kn na osobę. Gałka lodów 7-8 kun.
Generalnie polecam. Opaliliśmy się na czekoladki, córka praktycznie nie wychodziła z wody, poznaliśmy bardzo sympatycznych Polaków.