Raporty



Bajeczny Strasko | Pag | #5

W czerwcu 2013 byliśmy na kampingu Strasko (tylko na plaży).
Parking przed kampingiem jest free, po wejściu przy recepcji zapłaciliśmy 15 kun z osobę, po przejściu ogrodzenia dzielącego tekstylną część od FKK można zauważyć już tylko samych golasów. Plaża bardzo fajna, również oddzielna ogrodzeniem, prysznic na miejscu, wejście do morza iście Chorwackie, ale można wejść spokojnie. Plaża 100% naga, Polecam, chętnie tam wrócę, a nawet zamieszkam:)

Autor: Para BydgoszczDodaj swój raport

Pag | #4

Mimo że w wielu przewodnikach piszą, że Pag to najmniej atrakcyjna część Chorwacji, to my nie zgadzamy się z tym stwierdzeniem. Krajobraz i kultura regionu ma swój urok. Trzeba jednak oddać, że region jest mało urodzajny, ale słynie z plaśkiego syra (paskiego sera) i plaśkich cipek (paskich koronek). Sera zjedliśmy klika kilogramów i od razu powiem ze ten przy sprzedawany przy drodze jest zdecydowanie inny niż ten kupowany w sklepach na wyspie. Polecam też arbuzy, pomidory i nektarynki – po prostu przepyszne.

Wyjechaliśmy do Pagu w czwartek. Wyjazd miał być nieco objazdowy, dlatego pierwszy nocleg zaliczyliśmy jeszcze w Polanicy. W piątek było najwięcej atrakcji turystycznych, bo założyliśmy sobie że pojedziemy nie autostradą, ale przez góry. Był to wyczyn nie lada, bo nie wiem czy ktoś z was miał okazję jechać samochodem alpejskimi serpentynami. Widoki były super, ale i przerażenie zawitało w nasze umysły, gdy spotkał nas grad wielkości piłek do ping ponga. Na szczęście było się gdzie schować z samochodem i fura nie ucierpiała. Wieczorkiem dotarliśmy do miejscowości Murec. Nocowaliśmy tam już kolejny raz, ale to był błąd, bo następnego dnia przekroczenie granicy słoweńsko-chorwackiej zajęło nam 3 godziny. Powinniśmy tak jak któregoś roku przenocować w miejscowości Ptuj i wyjeżdżając wcześnie rano była szansa, aby być pierwszym na granicy i bez problemu wjechać do Chorwacji. Oprócz problemów z przejechaniem granicy pojawiły się problemy ze słoweńskimi służbami na autostradzie. Otóż wyjeżdżając z Ptuj przejechaliśmy może 200 m autostradą, a na jej końcu stali dróżnicy którzy żądali winiet za przejazd autostradą, my oczywiście ich nie mieliśmy i miał być mandat 200 euro. Na szczęście się wyłgaliśmy. Ale okazuje się że jadąc z Mariboru nie ma bramek na autostradzie, a sam wjazd na drogę autostradową wymaga już winiety (50 zł). Dla nas jest to bzdura bo jadąc z Polski autostradą w Słowenii jedzie się kilkadziesiąt kilometrów, dlatego omijamy ten odcinek jak każdy polak jadąc przez Ptuj. Niestety kierując się na obwodnice Ptuja wjeżdża się na autostradę, dlatego trzeba jechać drogami lokalnymi do granicy ustawiając GPS na Podlehnik z pominięciem autostrad i dróg płatnych. Jedzie się wówczas wzdłuż autostrady i nie trzeba płacić, a droga jest nie najgorsza.
Po przekroczeniu granicy skierowaliśmy się do Pagu i wieczorkiem byliśmy już w miejscu zakwaterowania. Wjeżdżając na wyspę można podziwiać widoczki i warto się zatrzymać żeby pstryknąć kilka fotek.
Zanim poszliśmy spać oczywiście był obchód i szukanie miejsca do plażowania. Nic nie znaleźliśmy, ale po powrocie właściciel kwatery sam nam wskazał zatoczki w których można opalać się i jak sam podkreślił bez skrępowania. Następnego dnia znaleźliśmy zatoczki i okazało się była super. Płytkie zejście do morza po grubym żwirku, trochę kamieni. Szło się prawdziwym stepem i przez nieurodzajne góry i łąki z wydeptanymi ścieżkami, gdzie tylko pasące się owce były gwarancją tego że coś się dzieje. Od kwatery musieliśmy maszerować około 30 minut, co z całym plażowym bajzlem i dzieciakiem nie było proste. Oczywiście można było przejechać mniej więcej połowę tej odległości samochodem po szutrowej drodze, ale wówczas furka musiałby stać w szczerym słońcu. My jednak z tego nie skorzystaliśmy bo na urlopie unikam samochodu jak ognia (ot mam go na co dzień).
Zatoczka w której zażywaliśmy kąpieli słonecznej i morskiej była to wypłukana przez morze skała. Takich zatoczek było mnóstwo i każda z nich mieściła na maksa 5-7 osób. Na każdej byli naturyści. W oddali z morza można było dostrzec większe plaże, ale dla nas było to za daleko, żeby się tam wybrać. Zresztą na urlopie cenimy sobie samotność lub stałe grono znajomych.
Plażowaliśmy niemal każdego dnia mniej więcej od 10.00 do 17.00. Konieczne jest posiadanie parasola (można kupić na Pagu kosztuje około 80 kuna), bo tyle godzin w szczerym słońcu jest nie do wytrzymania, a góry i skarpy które tworzyły przyjemne cienie w zatoczce, niestety w okolicach południa były mało skuteczne.
We wtorek była przerwa w opalaniu i postanowiliśmy zwiedzić Jeziora Plitwickie. Nie da się opisać tych widoków i wodospadów, to po prostu trzeba zobaczyć.
Środa i czwartek to kolejne opalanko, a w piątek wyruszyliśmy do Dubrownika, na zwiedzanie i nocleg z piątku na sobotę. Dubrownika też nie da się opisać, trzeba go zobaczyć i warto zaopatrzyć się w przewodnik, żeby poznać ciekawą i nie tak odległą wojenną historię miasta.
Od razu dodam, dla tych co nie wiedzą, że jadąc do Dubrownika trzeba przejechać przez Bośnię i Hercegowinę. Niestety na granicy jak ktoś ma pecha to może zostać przetrzepany przez służby graniczne. Co zdarzyło się kliku polskim samochodom.
W sobotę ruszyliśmy w drogę powrotną. Z Dubrownika dojechaliśmy do Zagrzebia, a że byliśmy dość wcześnie pozwiedzaliśmy to jeszcze „komunistyczne Jugosłowiańskie” miasto. Nocowaliśmy w Hotelu Laguna (jak będzie potrzeba podam adres), polecam ten nocleg, bo jest niemal na wylocie z miasta do dalszej podróży i kosztuje w pokoju dwuosobowym 80 euro ze śniadaniem (my nocowaliśmy z dzieciakiem w jednym pokoju i nie było problemu, cena bez zmian).
Nocleg w Zagrzebiu wybraliśmy jeszcze z jednego powodu. Chcieliśmy uniknąć korka na granicy i udało się to wyśmienicie. Wyjazd następnego dnia rano okazał się strzałem w dziesiątkę, bo granicę przekroczyliśmy zatrzymując się tylko na okazanie paszportów. W Austrii wybraliśmy drogę przez Gratz, Linz, Pragę, przejście graniczne w Kudowie. I powiem szczerze, że do tego wyjazdu już tylko tą droga będę śmigał do Chorwacji. Faktem jest że trzeba wybulić 12 euro (7,5 oraz 4, 5) jako dodatkową opłatę środowiskową jadąc autostradą przez Alpy, ale warto, bo z Gratz do Pragi dojechaliśmy w 4 godziny.
Po przekroczeniu granicy ponownie zanocowaliśmy w Polanicy, a następnego dnia po zwiedzaniu dawno nie widzianej Kaplicy Czaszek w Czermnej, Wambierzyc i Kłodzka wróciliśmy do domu.
Podsumowując wyjazd jak najbardziej udany i warto jechać na Pag.

A teraz trochę danych dla tych którzy wybierają się po raz pierwszy do Chorwacji.

Nigdy nie robiliśmy takiego podsumowania, ale w tym roku pokusiliśmy się o zebranie w miarę dokładnych danych na temat wyjazdu. Może komus to info pomoże w organizacji własnego wypoczynku. Jakby coś było niejasne służę dodatkowymi wyjaśnieniami na pw.

Aktualna automapa prowadzi bez problemy we wskazane miejsce. Warto jednak zaopatrzyć się w samochodowe mapy państw. Bo w przypadku korków na drodze jesteśmy w stanie je ominąć drogami lokalnymi, a tu niestety GPS czasem głupieje.
GPS warto ustawić, tak by trasa była optymalna z pominięciem dróg gruntowych.
GPS ustawia się krótkimi odcinkami.
Ja ustawiałem go w następujący sposób
Polanica Zdrój – Praga – Linz – Gratz – Ptuj – Podlehnik (w tym przypadku ustawiamy ominięcie autostrad i dróg płatnych) – Zagrzeb – Karlowac – Gospic – Zadar – Pag (lub jak ktoś jedzie dalej to Sibenik – Split – Makarska – Dubrownik).
Zmianę trasy jeśli nie chcemy wjechać do danej miejscowości współpasażer powinien dokonać jakieś 5-7 km przed punktem docelowym, wówczas jedzie się płynnie i nie ma potrzeby zjeżdżania z trasy i pchania się przez daną miejscowość.
Na granicy polskiej trzeba kupić winiety czeską najlepiej na miesiąc 75 zł i austriacką na 10 dni 47 zł. Czemu tak ano dlatego że przelicznik ilości dni do ceny jest najkorzystniejszy. Dodatkowo jeśli ktoś planuje nocować w Czechach powinien skasować winietę austriacką w dniu wjazdu do Austrii.
Różnie to bywa z pobytami w danym kraju, dlatego trzeba wydłużyc sobie na maksa obowiązywanie winiety, ale jednocześnie nie należy wydawać kasy bo winieta okaże się niepotrzebna.
I tu uwaga czeska policja z lornetkami namierza kierowców czy są przyklejone winiety na szybie i czy osoby w samochodzie mają zapięte pasy. Jeśli tego nie ma zatrzymują i naprawdę trudno się z nimi gada.
Warto mieć ze sobą jakieś też jakieś 200 kuna na opłaty autostradowe w Chorwacji. Płacąc na autostradzie w Euro resztę otrzymacie w Kuna.

Trasy przez Alpy nie podaję bo to trasa dla odważnych i z naprawdę sprawną furą.

Po podsumowaniu kosztów wyjazd wyniósł nasz 3900 zł dla 3 osób wraz kosztami dojazdu, winietami, biletami w różne miejsca.

Wszędzie można płacić kartą Visa i nie ma z tym problemu
Warto jednak mieć ze sobą euro i to warto mieć ich więcej, zwłaszcza, że różne rzeczy mogą się zdarzyć (choroba, awaria samochodu – warto mieć wykupioną Autopomoc na Europę w swoim towarzystwie ubezpieczeniowym, ect.). Po powrocie można zmienić walutę ponownie na złotówki (licząc się z różnicą sprzedaży i zakupu) lub zachować kasę na następny rok.
W kantorach w Chorwacji podczas naszego pobytu lepiej było wymieniać Euro na Kuny. Ale my wymienialiśmy złotówki straciliśmy na tym może 100 zł, zatem przy całych kosztach to niewiele zwłaszcza, że wymienialiśmy mniejsze kwoty, żeby Kuna nie zostało przywiezione do Polski.

Na obiado-kolację na Pagu musicie przeznaczyć dla 3 osób jakieś 150 – 200 kuna. Śniadania robiliśmy we własnym zakresie i trudno mi powiedzieć ile to kosztuje bo jednorazowo wydaliśmy jakieś 300 kuna na salami, ser, dżemy, masełko. Każdego dnia kupowaliśmy kruch (chleb) i owoce, ale niestety tego nie zliczę.

Co ważne, żebyście nie byli zdziwieni, gdy w knajpie kwota zostanie zaokrąglona do pełnych dziesiątek (np. 102 kuna zostanie zaokrąglone do 110) to jest normą i tak po prostu jest.

W sklepikach na straganach targujcie się. Spokojnie można każdy towar kupić za 25% taniej. Ceny są z kapelusza i pytając u tego samego sklepikarza w różnych porach dnia cena się zmienia i mam wrażenie że ów sprzedawca ocenia postawę kupującego i wówczas mówi cenę. Zatem targujcie się.

No to chyba byłoby na tyle.

PS. Polecam dla ochłody piwo Karlovacko
a dla pań nowość chorwacką Kalovacko Limun lub Ożujsko Limun. Naprawdę wysmienity smak soku cytrynowego i niewielkiej ilości piwa.

Autor: my-dwojeDodaj swój raport

Kemping Św.Duch | Pag | #3

Kemping Św.Duch. Prosty,niedrogi kemping położony nad wewnętrzną zatoką .Posiada wygodną plażę z małych kamyczków.Stanowiska znajdują się przy samej wodzie.CO z wyrażną przewagą naturystów.Na miejscu dwa bary i sklepik.Toalety skromne,brak wody pitnej.Dojazd,pomimo,że to pustynia drogami wyasfaltowanymi.Możliwość wynajęcia przyczep.Swoboda i spokój.W pobliżu Nowalija i duży kemping Straszko z częścią N.

Autor: EdekeDodaj swój raport

Pag | #2

Witam wszystkich,

Właśnie jestem na Pagu (w okolicach Nowali) i pomyślałem, że podzielę się swoimi wrażeniami z tej wyspy. Wcześniej spędzaliśmy z żoną naturystyczne wakacje w Chorwacji kilkukrotnie na Istrze ( Vrsar- Kowersada, Rovini-Valalta) i na wyspie Rab( Lopar i okolice, głownie plaża Sahara), tak wiec mam skalę porównawczą ( może jak mnie najdzie to podzielę się wrażeniami i z tamtych pobytów). Tym bardziej, że pisze to na gorąco, siedząc wieczorem przed laptopem jeszcze na Pagu -:)))
Na początek zaznaczyć musze, że pogoda jest "stabilniejsza" i pewniejsza na wyspie Pag niż na Istrze ( chociaż i tam nie można narzekać). 12 dni pobytu ( 10-22.08) właściwie tylko jeden dzień nie pozwalał na pójście na plaże. Wieczorem dnia poprzedniego była burza a potem cały dzień przebijała się pogoda. Na upartego można było wieczorem pójść na plaże. Poza tym jednym dniem pogoda śródziemnomorska, upały i słońce od rana do wieczora. A więc tu duży plus na plus :).

STRAŚKO

Pobyt zaczęliśmy od Kempingu naturystycznego Straśko. Nie nocowaliśmy na kempingu tylko dojeżdżaliśmy z miasta ( ceny noclegów na kempingu można znaleźć w necie). I tu duży minus - koszty wstępu na kemping. Pierwsza rzecz to parking. Aby zostawić samochód pod kempingiem trzeba zapłacić 50 Kun - opłata za cały dzień postoju. I tu dziwna sprawa, w pierwszym tygodniu facet kasował nas dzień w dzień, w następnym nie pojawił się ani razu. Nie wiem dlaczego, może to wynikało z zakończeniem top sezonu chociaż w pogodzie i ilości ludzi nie zauważało się tego. Zresztą 3 tydzień sierpnia to jeszcze pełnia wakacji. W każdym razie facet się nie pojawił. Fakt, że w drugim tygodniu naszego pobytu pojawialiśmy się tam rzadko, bo znaleźliśmy lepsze miejsce ale o tym poniżej. Druga opłata to opłata za wejście na kemping, podobno15 Kun od osoby( dzieci free). Pisze podobno, bo ani razu tego nie płaciliśmy, wiecznie zapchana ludźmi recepcja kempingu, nie skłaniała do oczekiwania a i nikt tego nie kontrolował. Za pierwszym razem pełni dobrych chęci chcieliśmy się zorientować na recepcji jak to wygląda, ale kolejka nas zniechęciła, po prostu weszliśmy na kemping i .................tak wyglądała sytuacja przez resztę dni. Tyle o opłatach. Teraz o warunkach. Kemping Straśko składa się z dwóch części "normalnej" i naturystycznej. Najpierw wchodzi się na normalny kemping, przechodzi się przez niego i wchodzi się cześć naturystyczną, która jest odgrodzona jakimiś płotkami od części ubranej. Samo przejście/wejście na część naturystyczną jest można powiedzieć umowne, bez jakiś formalnych bramek, szlabanów czy pilnującej obsługi.

Część "normalna" jak to na kempingu w Chorwacji jest dobrze zorganizowana, ze sklepem z niezłym wyposażeniem, straganami z owocami, pieczywem. I przy recepcji jest bankomat, dla nas było to ważne. Teraz o części naturystycznej... właściwie cały kemping położony jest w lesie, plaże sa typowo chorwackie, wybetonowane zakola, kamieniste z wydrążonymi dojściami do wody, gdzieniegdzie zejścia do wody po drobnych, średnich, większych kamieniach, po których trudno się schodzi bez butów, aczkolwiek jest to możliwe( ja nie używam żadnych tych wynalazków, głupio się czuję goły i butach-:) Plaże mało przyjazne dla dzieci( szczególnie tych mniejszych). Pod tym względem porównując kamping Valalta w Rovinji( według mnie najlepszy kemping naturystyczny w chorwacji) to Straśko wypada kiepsko. Rovinji to plaże rzeczywiście piaszczyste, łagodne zejścia do wody + place zabaw dla dzieci, plus dostępne leżaki, ( że nie wspomnę o kompleksie basenów, dla dzieci młodszych i starszych duża frajda)dużo miejsca, przestrzeni życiowej, tutaj mi tego brakowało. Tu było trochę tak jakoś chyłkiem, może przez ten las, może przez te wydzielone, podzielone plaże( wybetonowane zakola). Pod tym względem również lepiej wypada Kovernsada, nie mówiąc już o Rabie. Co prawda na Rabie nie ma ( przynajmniej kilka lat temu nie było) kempingu naturystycznego z prawdziwego zdarzenia, ale plaże mają cudne, piaszczyste, szerokie, łagodne, ślicznie położone


Na kempingu, przy plaży sa prysznice, toalety dość blisko plaż, czyściutkie, zadbane. Na terenie jest knajpka gdzie może zjeść, cos się napić. Ludzi na plaży dość mało, jak na ilość namiotów na kempingu to na plaży było mało ludzi, przez co te plaże były jakieś takie smutne, co potęgowało jeszcze wrażenie jakieś takiej chyłkowości i odosobnienia. Co z tego ,że było boisko do siatki kiedy nie było z kogo zebrać drużyny.....a to przecież top sezon.
Porównując atmosferę kempingów na Istrze to tamte kempingi są, że tak powiem bardziej naturystyczne. I tu chciałbym być dobrze zrozumiany, oczywiście na Staśko można poruszać się całkowicie nago, wiele ludzi tak robi, można czuć się swobodnie ze swoja nagością, ludzie żyją przy swoich namiotach nago, czyli generalnie ok. Ale z drugiej strony wielu ludzi chodzi ubranych, na plażach widać ludzi w kostiumach czy toples, podczas gdy na Istrze panuje totalna, całkowita, nieograniczona nagość z którą czułem się tam swobodniej i o wiele lepiej.
Jak można się domyśleć nie spodobało nam się na Straśko, ale z drugiej strony, spotkaliśmy na plaży starsze małżeństwo z Polski, które przyjeżdża tam co roku i są zadowoleni, myślę, że zależy kto czego szuka i oczekuje od takiej plaży/kempingu. Ale poza pogodą każdy element ( od warunków plażowych, poprzez wzgląd na dzieci po atmosferę) według mnie przemawia za Istrią ( Koversada, Valalta). Dla nas jadąc z dziećmi ważne było aby i one czuły się swobodnie, aby były bezpieczne, aby nie wołały do każdego zejścia do wody taty, mamy, aby mogły same pływać, korzystając z dmuchanego sprzętu, to jest i większy komfort wypoczynku dla rodziców. Poza tym na Valalcie łatwiej spotkać i ludzi z polski i ludzi z dziećmi, a dzieciaki się zawsze dogadają i cieszą się jak mogą pobaraszkować z rówieśnikami.
Dla kogo Staśko ?........ w moje ocenie dla par bezdzietnych i początkujących w naturyzmie, chcący się trochę ukryć.
Jako ciekawostkę dodam , że pomiędzy kempingiem Staśko a centrum Nowali jeździ taki śmieszny pociąg/kolejka, tak więc łatwo się dostać/wydostać z kempingu do centrum miasta. Pociąg ten jeździ jakoś do późnych godzin nocnych. Nie korzystaliśmy tak wiec nie wiem nic więcej.

PJESCENE

Plaża jaka nam się najbardziej spodobała i na której wypoczywaliśmy najczęściej nazywa się Pjescene. Jadąc na trasie Nowalia -Pag, drugi zjazd w lewo - oznaczony, jakieś 1-1,5 km od Nowali. Po zostawieniu samochodu idzie się w prawo, dwie pierwsze plaże są tekstylne, trzecia w urokliwej zatoczce dla naturystów. Cisza, spokój, łagodne zejście do wody. Na brzegu małe kamyczki po wejściu do wody, jakieś metr od brzegu zaczyna się mięciutki piasek, niczym nad Bałtykiem. Fajne miejsce dla dzieci, spokojnie, rodzinnie. Jest to ostatnia plaża z dostępnych od miejsca zostawienia samochodu a wiec nie ma gapowiczów.....generalnie bardzo fajne miejsce. Atmosfera bardzo przyjazna, ludzie sympatyczni. Koszt wjazdu to tylko 10 Kun a wiec w przeliczeniu ok.5 PLN za cały dzień. Jedynym minusem jest odległość od toalety. Co prawda dzikość i ustronność miejsca pozwala na pójście na stronę, ale jeżeli trzeba do toalety to jest kawałek.

SV.DUH

Byliśmy jeszcze na kempingu Sv.Duh. Trzeba pojechać jeszcze jakiś kilometr za zjazd na Pjescene, tez nieźle oznaczone. Super kemping, położony nad samym morzem, bardziej przypominający pole namiotowe niż kemping ale przez to posiadający swój urok. Położony u podnóża wzgórza, nad samym morzem, odgrodzone żywopłotem parcele, głownie dla namiotów, przyczep. Plaża wąska, kamienista( drobne kamyki, da się zejść na bosaka), ale zejście do wody łagodne, przypominające zejście w Pjescene. Minusem jest wąska plaża, szerokości dwóch metrów, zaraz potem jest droga dojazdowa/kempingowa i dalej już namioty, przyczepy, mobilhause. Kemping jest naturystyczno-tekstylny a więc na plaży spotyka się zarówno naturystów jak i ubranych, ale daje się zauważyć podział na grupki czy strefy wpływów. Część ludzi porusza się od namiotu od plaży nago. Ale jest ich niewiele, generalnie jeżeli chodzi o naturystów i tekstylnych to jest mniej więcej pół na pół, ale ponieważ kemping nie jest za duży to tych naturystów jest mało. My nie wspominamy dobrze tego kempingu jeżeli chodzi o naturyzm i o ciekawość ludzi, ale może rozłożyliśmy się akurat w takim miejscu, gdzie reakcja była dość ciekawska.

Generalnie kemping urokliwy, fajnie położony, gdybym spędzał wakacje pod namiotem, bądź z przyczepą wybrałbym ten kemping. Śpi się nad samym morzem( 3-4 metry od morza), rano można wstać i od razu do wody, wieczorem ludzie sobie grilowali na plaży nad samą wodą, natomiast warunki do naturyzmu...średnie, chociaż można. A i na kempingu znajduje się knajpka, gdzie można coś zjeść, wypić.

ZRCA

Największa i najbardziej młodzieżowa plaża w okolicach Nowali. Fajne miejsce dla młodych ludzi, nieustająca muzyka, dodatkowe rozrywki jak skoki na bungie, skuterki wodne, wyciągi narciarskie( do jazdy po wodzie). Dodatkowa dwa baseny na których odbywa się nieustające beach party, muzyka, tańce, drinki w wodzie a wieczorem impreza przy plaży. Zejście do wody fajne, drobne kamyczki/piasek, łagodne zejście, plaża szeroka przypominająca plaże włoskie z tym, że raczej drobno/kamienista. Przy plaży liczne bary/knajpki/kawiarnie/lodziarnie. Trafić na plaże łatwo, najbardziej rozreklamowana plaża w mieście (zaraz przy wyjeździe z Nowali w kierunku Pagu). Koszt postawienia samochodu 2 Kn ( czyli ok. 1PLN) za godzinę. Zdecydowanie największa, najbardziej oblegana plaża w Nowali, przewaga młodych ludzi, rzadko spotyka się rodziny, wypoczynek z dziećmi mógłby być uciążliwy ze względu na bez przerwy bębniącą głośną muzykę. Ale miejsce ma swój urok, szczególnie dla młodych ludzi którzy przyjechali poszaleć, pobawić się w grupie rówieśników, poznać kogoś. Generalnie miejsce i warunki bardziej na beach party niż na spokojny rodzinny wypoczynek.


Plaża naturystyczna znajduje się jakieś 500 metrów dalej idąc wzdłuż morza. Małe zatoczki z opalającymi się, raczej mało ludzi, plaża trochę przy okazji, blisko knajpka, sporo spacerowiczów. Zejście do wody średnie, nie są to wybetonowane miejsca ale zejście do wody mało uregulowane i większe kamyki. Trudno jest mi cos więcej opisać, bo tu tylko zajrzeliśmy ale się nie opalaliśmy.

Podobno jeszcze jest plaża w okolicach miejscowości Gajcy ale my jej nie znaleźliśmy
I to tyle jeżeli chodzi o nasze naturystyczne wakacje na Pagu. Byliśmy jeszcze w miejscowości Pag, szukaliśmy plaż naturystyczne w samej Nowali ( co prawda niezbyt intensywnie) ale nic nie znaleźliśmy chociaż myślę, że są. Podsumowując najbardziej nam się podobało na plaży Pjescene, w drugiej kolejności wart uwagi jest jedyny naturystyczne kamping w okolicach Nowali Staśko.

I na koniec jeszcze jedna uwaga, porównując Istrie i Pag. Istria jest bardziej niemiecka, Pag to w większości turyści z Włoch co też warunkuje klimat na plażach. Niemcy są bardziej naturystyczni, i nawet jeżeli chodzi o toples to na Istrze było to wszechobecne a na Pagu na plażach tekstylnych jednak większość(80-90%) to kompletne kostiumy. Mówi się, że włosi nawet do sauny chodzą w kostiumach i dawało się odczuć różnice w klimacie pomiędzy plażami z większością Niemców a Włochów( na Pagu większe zainteresowanie czy ciekawość sąsiadów, nie natrętna ale jednak wyczuwalna, więcej też ludzi w kostiumach na plażach naturystycznych). Z drugiej strony jeżeli ktoś chce się opalać nago na Pagu to na pewno znajdzie dla siebie miejsce, chociaż jak to napisałem na Istrze skala naturalności nagości jest większa niż na Pagu.

Autor: MichałDodaj swój raport

Novalija | Pag | #1

Postanowiłem napisać aby wnieść kilka istotnych jak sądzę informacji na temat plaży FKK na wyspie Pag w miejscowości Novalja. Odwiedziliśmy ją rodzinnie w sierpniu roku 2003 i było super.

Plaża jak i sam kemping FKK stanowi część dużego kompleksu kempingowo- wypoczynkowego Strasko , który cały czas jest rozbudowywany co może świadczyć o rosnącej popularności tego kąpieliska. Wyspa sama w sobie jest super z jednej strony krajobraz iście księżycowy z drugiej zaś roślinność typowa dla południowego bardzo gorącego klimatu południa gaje oliwne w przeważającej ilości. Dojazd na wyspę albo przeprawą promową albo mostem położonym nieco niżej w kierunku Zadaru.

Kemping oceniam na 2 lub 3 gwiazdkowy. Sanitariaty czyste , liczne programy animacyjne, market z naprawdę przyzwoitymi cenami. Plaża kamienista (drobne kamienie jak i typowe dla Chorwacji kamienne wybrzeże z licznymi pomostami , zdecydowany minus za brak pryszniców ze słodką wodą do spłukiwania soli z rozgrzanych ciałek. Na terenie campu knajpka w której można coś zjeść i wypić. Samo miasteczko Novalja typowo wypoczynkowe, nastawione na wakacyjnych turystów. Liczne plaże dla "tekstylnych".

Szczegółowych informacji mogę udzielić , jak również podać namiary na dobre, tanie i komfortowe apartamenty: e-mail

Autor: TomekDodaj swój raport