Cap d'Agde | #4
Wakacje w Cap d’Agde
Jak dojechać i co zastaniemy na miejscu.
Poniższa relacja mam nadzieję pomoże podjąć decyzję tym, którzy chcieliby być może zobaczyć to nagie miasto, a już przekonanym dostarczy nowych argumentów za.
Z uwagi na dosyć długi tekst relacji podzieliłem go na kilka części dzisiaj część pierwsza.
Zachęta
„Kochanie ja już tego zimna i wilgoci nie zniosę, wymyśl coś” w ten sposób najlepsza z żon zmotywowała mnie do aktywnego poszukiwania miejsca gdzie jest ciepło, nie pada i przyjemnie można spędzić czas.
Ponieważ jakiś czas temu rozczarowaliśmy się Chorwacją, niejako na próbę w zeszłym roku pojechaliśmy do Cap d’Agde na tydzień. Miejsce to zafascynowało nas na tyle, że w tym roku postanowiliśmy spędzić tam pełne dwa tygodnie. W tym czasie wydaje mi się, udało nam się poznać dokładnie wszystkie jego wady i zalety.
Dojazd
Wybraliśmy naszym zdaniem, optymalną trasę dojazdem autostradami przez Niemcy i Francję. Z Krakowa jest to ok. 1900 km. Jeśli jedzie dwóch kierowców swobodnie taką trasę można pokonać bez przystanku. Nam podróż urozmaicona okresowymi postojami w korkach na autostradzie we Francji zajęła ok. 18 godzin jazdy z tego około 3 godzin odstaliśmy.
Wyżywienie
Jako żeśmy dwa krakusy lubimy dobrze zjeść i relatywnie mało wydać. We Francji połączenie tych dwóch warunków jest absolutnie nie do spełnienia, przynajmniej jak na nasze możliwości finansowe. W związku z czym całe jedzenie zabraliśmy ze sobą. Apartamenty w Cap wyposażone są w aneksy kuchenne, dlatego spokojnie można posiłek przygotowywać na miejscu, dokupując lokalne specjały. Z moich obserwacji wynika, że robiła tak spora cześć wczasowiczów, bez względu na zasobność portfeli.
Jeśli ktoś chce się żywić na miejscu do dyspozycji ma szereg barów z szybkimi przekąskami, restauracji o niskim średnim lub wysokim standardzie.
Ceny dosyć zróżnicowane, ale na obiad dla dwóch osób należy się liczyć z wydatkiem od 30 Euro za średniej jakości jedzenie. Górnej ceny nie próbowaliśmy poznać.
Nagie miasto - plan miasta i opis.
Port Soleil
W miarę nowy ośrodek z własnym basenem. Oddalony 5 minut piechotą od centrum komercyjnego i około 15 minut spacerem od plaży. Byliśmy tam w 2010r. Z racji swojego oddalenia od centrum miejsce można spokojnie polecić wszystkim tym którzy lubią względną ciszę. Względną ponieważ dźwięki imprezowego centrum tutaj są mocno przytłumione, za to słychać mniej lub bardziej udany wokal lokalnych artystów śpiewających w pobliskich restauracjach. Co więcej dźwięki te czasami splatają się ze sobą, tworząc swoistą kakofonię. Pokoje są jak na warunki francuskie spore, wszystkie posiadają własny aneks kuchenny niektóre z malutkim balkonem. Część klimatyzowana, ale z naszego doświadczenia wynika że klimatyzacja nie jest niezbędna. W końcu i tak większość czasu przebywa się przecież bez ubrania.
Hotel Eve
„O mają mniejszy basen”, zakrzyknęła lekko zdziwiona moja szanowna małżonka. Faktycznie, basenik malutki przeznaczony głównie do pluskania i prezentacji własnego ja, przed widownią zgromadzoną na leżakach wokół. Poza basenem reszta to znaczy pokoje, standard na pewno lepszy. Nie wiem, nie mieliśmy okazji sprawdzić. Na pewno jest to miejsce dla ludzi z nieco bardziej zasobnym portfelem. Z naszych obserwacji wynika, że głównie hotel ten był wykorzystywany do weekendowych wypadów. Poniżej link dla zainteresowanych.
Natureva-Spa i Le Jardyn de Babylone
Charakterystyka w kilku słowach - Gay, les, trans, swingers - friendly ośrodki hotelowe. Przeznaczone głównie dla tych którym dwie osoby to za mało, aby w pełni cieszyć się drobnymi przyjemnościami życia. Oblężone zwykle w weekendy, od czasu do czasu organizują własne imprezy jak pokazy mody mniej luba bardziej erotycznej, będące zwykle wstępem do zapoznawania siebie oraz innych widzów. Możliwe dowolne konfiguracje zapoznających się uczestników, także wstęp polecany tylko dla zdecydowanych zwolenników tego typu imprez. Imprezy płatne w 2010r było to 75 Euro od pary. O wrażenia proszę nas nie pytać, nie byliśmy to nie wiemy.
Port Ambonne
Pierwsze (patrząc od wejścia w kierunku plaży) centrum komercyjne
Tutaj znajdziemy
- mini samoobsługowy pod patronatem Intermarche market, w którym zwolennicy nagich zakupów mogą bez przeszkód wybierać wszelakie produkty spożywcze. Ceny ciut większe niż w poza ośrodkiem, ale nie na tyle aby płakać z tego powodu
- dwie piekarnie. Obowiązkowy punkt naszych porannych wizyt. Nie ma bowiem nic przyjemniejszego niż cieplutka, chrupiąca i pachnąca bagietka na śniadanie. Piekarnie swoje produkty wypiekają na miejscu a więc gwarancja świeżości zapewniona. W jednej z tych piekarni przesympatyczna pani uczyła mnie bez większego powodzenia prawidłowego wymawiania słowa „BAGUETTE”. Ponieważ nauka szła mi źle, być może dla zachęty zostaliśmy obdarowani darmowym „croissant”, czyli rogalikiem na cieście francuskim. Żona twierdziła że to zadziałał mój niewątpliwy urok osobisty. Nie wiem ile w tym było prawdy ale na wszelki wypadek następne zakupy robiłem z wciągniętym do granic możliwości brzuchem, co zaowocowało kolejnymi darmowymi „croissant”. ;)
- warzywniak. Warto odwiedzić, aby kupić wszelakiego rodzaju oliwki w 5 różnych zalewach. Do tego melony, wino i sery. Serów wybór wszelaki, owcze, kozie z pieprzem, czosnkiem, papryką, czymś czerwonym albo zielonym, roczne, dwuletnie, dojrzewające, śmierdzące albo i nie. Sprzedający miły i sympatyczny, szczególnie dla mojej żony. Bardzo chętnie objaśnił by nam dlaczego dany ser jest super, ale z powodu całkowitego braku umiejętności w posługiwaniu się językiem francuskim po naszej stronie do płaszczyzny porozumienia między nami nie doszło
- Oddział banku, nie wiem po co ale tam jest. Zwykle siedzą tam dwie znudzone osoby. Obok filii banku znajduje się ściana płaczu (bankomat).
- Pizzeria – jej niewątpliwym atrybutem jest niska cena. Pod względem jakości można byłoby ją porównać, do dworcowych żarciodajni. Proste stoły, tłumnie odwiedzana, głośno i ludzie jacyś tacyś…
- Krawiec – starszy pan który od rana do nocy szyje rozmaite stroje które co lepsze butiki sprzedają później po nieco chorych cenach. Ciuchy po nieco bardziej strawnych cenach mają metkę made in China i zwykle nie przeżywają jednej nocy. Zresztą chyba takie jest ich założenie, kupić – założyć – wyrzucić - kupić następne.
Port Ambonne - Butiki z odzieżą
Jest ich sporo, o zróżnicowanym asortymencie. Zapytacie po co butiki z ciuchami w nagim mieście? A na po to żeby mieć w czym wyjść na wieczorny show.
Port Ambonne - Bar z basenem
W centrum znajduje się bar z basenem i mini restauracją. Można zakupić drinka, zrelaksować się basenie, kupić lekka przekąskę, poopalać się, znowu wskoczyć do basenu i tak w kółko. Co jakiś czas organizowane są zajęcia aquaerobiku. Wieczorami występuje lokalna gwiazda i śpiewa. Do tego muzyka na żywo. Gdyby nie dosyć specyficzne stroje wieczorne klimaty przypominają wczasy uzdrowiskowe w Ciechocinku. Wiek uczestników bardzo podobny.
Port Ambonne - Dwa bary - kawiarnie.
Ożywają w ciągu dwóch porach dniach. Rano kiedy wczasowicze zażywają porannej kawy i wieczorem, kiedy wczasowicze zażywają wieczornej kawy. Bo kawa zaiste jest tam wyborna. Do tego obsługa (żona podpowiada, że szczególnie jeden z kelnerów) niezwykle miła i sprawna, co jak na warunki francuskie jest doprawdy ewenementem. Warto bowiem wiedzieć, że zwykle francuscy kelnerzy to przykład grubiaństwa i daleko posuniętej nieuprzejmości, w skrajnym przypadku chamstwa i prostactwa szczególnego rodzaju. A zwłaszcza wtedy gdy usłyszą że biedny turysta nie zna francuskiego, gotowi wtedy obrazić się na śmierć i w ogóle odmówić obsługi barbarzyńcy, który nie posługuje się ich językiem. Na szczęście obydwa te miejsca mogę polecić z czystym sumieniem. Wieczorami uprzyjemnia pobyt muzyka i śpiew na żywo, osoby występujące znają się na rzeczy więc muzyka i śpiew nie przeszkadzają. Co więcej koło barów przebiega główna trasa spacerowa.
Helio - Village
Kompleks domów wakacyjnych. Miejsce ciche i spokojne, z bogatą roślinnością. Blisko Centrum, w miarę blisko plaży. Można spokojnie polecić osobom ceniącym sobie relaks i ciszę. My używaliśmy go do przechodzenia do Heliopolis.
Heliopolis
Najbardziej znana „podkowa” z Cap D’Agde. Dla zwolenników zawierania bliskich znajomości przez balkon, oraz patrzenia co robi sąsiad z naprzeciwka. Standard wyposażenia pokoi jest mi nieznany, zapewne (jak i w pozostałych przypadkach) jest różny od agencji od której się go wynajmuje. Z opisów należy przypuszczać że każdy pokój czy też apartament wyposażony jest w łazienkę, mały aneks kuchenny wraz z zestawem odpowiednich naczyń, oraz AGD.
W Heliopolis znajduje się kolejne mini Centrum komercyjne.
W skład jego wchodzą
- supermarket większy i lepiej zaopatrzony niż ten wcześniej opisywany przeze mnie. Ceny ciut droższe
Kilka sklepów z winami wszelakimi. Od pakowanych w kartoniki (3 i 5 litrowe) win stołowych przez wina średniej półki aż do abstrakcji cenowych włącznie.
Z naszych obserwacji smakowych wynika że na plaży najlepiej smakują wina nalewane bezpośrednio z wielkich „termosów”. Do kupienia w tychże sklepach.
Piekarnie dwie – oczywiście bagietki crossainty pieczywo pachnące.
Sklep 1001 i więcej drobiazgów od Chińczyka. Do kupienia wszystko to co się przyda na wakacjach, a co zapomnieliśmy zabrać z domu. Wszelkiej maści urządzenia wodno – pływające, sztućce kubeczki, ręczniki, drobne AGD. Wybór jest ogromny ludzi dużo. Oczywiście tak samo jak w innych miejscach w Cap zakupy możemy robić w ubraniu, lub bez ubrania. Zwolennicy tej drugiej formy z uwagi na pewną ciasnotę, powinni tylko nauczyć się poruszania bezdotykowego. ;)
Do tego dochodzą stoiska ręcznikami plażowymi, mini galeria z dekoracjami domowymi, warzywniak, garmażeria, z pachnącymi świeżymi potrawami, oraz mięsem i wędliną. Do tego ze 3 - 4 restauracje każda na kilkadziesiąt osób. Restauracje są otwarte do ok. 23, kiedy życie nocne w tej części zdaje się zamierać i wszyscy przenoszą się do Centrum.
Poniżej link gdzie zaznaczone jest część naturystyczna.
http://www.resid.com/francais/locations-naturistes-cap-d-agde.asp
Po całym tym rejonie możecie do woli spacerować, chodzić do sklepów, butików, restauracji.
Nie można wejść do ogrodzonych, do których wstęp mają tylko "mieszkańcy" tych ośrodków.
na przykład: nie wejdziecie na teren hotelu Eve, (prawy dolny róg na mapie) nie mając wykupionego pokoju. Nie wejdziecie na basen w pobliżu port Soleil, jeśli nie macie wykupionego pokoju w Port Soleil.
Nie wpuszczą Was na teren kempingu jeśli nie jesteście gośćmi kempingu.I tak dalej.
Dodaj komentarz