Raporty



Cap d'Agde | #5

Jako, że w opisach wakacyjnych wojaży często przewija się temat kosztów, informujemy, że koszt wyżywienia w tzw. budach, nie jest przerażający. Kurczak z rożna w zależności od jego rozmiarów, 6 do 8 Euro. Pizze mniej więcej podobnie. Kilka razy po powrocie z plaży przynosiłem posiłek, kiedy nie mieliśmy ochoty na restaurację, i chcieliśmy zjeść przytulnie na własnym tarasie, wtedy na dwie osoby, które objadły się do syta wydałem może 15 Euro. Ile kosztują w Łebie w sezonie dwie porcje frytek i 100g rybki z surówką + napoje? Przed śniadaniem szedłem codziennie nago do piekarni po bagietki, (specjalna podłużna płócienna torba wisiała na wyposażeniu) które piekły się dla nas na moich oczach, brałem jakiś kozi serek, salami, pomidory, pesto z oliwek i zostawiałem może z 10 Euro. Kolacja na dwie osoby na tarasie restauracji na wydmach przy szumie fal, to minimum 50 Euro. Myślimy, że w podobnych warunkach w Polsce, kosztowała by co najmniej tyle samo, tyle, że kelner by się do Was nie uśmiechał i nie był zainteresowany tym, skąd przyjechaliście.

Urlopowy pobyt na południu Francji będzie droższy od urlopu w Polsce, szczególnie po doliczeniu kosztów podróży, ale czy można porównywać te dwa miejsca do siebie?

Swinskiej (swingierskiej) plaży za wydmami nie widzieliśmy. Jest gdzieś zejście do niej ale odcinek plaży dla naturystów w Cap d’Agde to jakieś 2-3 kilometry. Weszlibyśmy na tę wydmę z ciekawości, by zobaczyć o co chodzi, ale po prostu nie trafiliśmy. Zbyt rozdmuchana sprawa. Później dowiedzieliśmy się, że u (jedynego) przejścia z plaży za wydmę gdzie jest jakaś „akcja” warują ochotnicze czuje, i jest nieprawdopodobne, by przeszedł tamtędy nieświadomy tatuś z synem na siusiu.

W naszym domku mieliśmy za sąsiadów przez płot: z lewej małżeństwo z Belgi, a z prawej rodzinę z dziećmi z Francji. Poznaliśmy ponadto bliżej (z wymianą adresów) małżeństwo z Portugali, i drugie małżeństwo z Włoch (ci pomagali nam spontanicznie zrobić zdjęcia na plaży, przytrzymywali blendę, i takie tam, była potem radocha przy wspólnym oglądaniu. Gość z lewej zamiatał nam codziennie nasz ganek, więc i ja raz im zamiotłem pod ich nieobecność, a potem znaleźliśmy butelkę wina na progu z zaproszeniem na kawę. Na takie zaproszenie do Francuskojęzycznych, aby się dogadać, trzeba zabrać z sobą długopis i dużo papieru do pisania, a raczej do rysowania:) Angielski w kontaktach z Francuzami nie pomoże. Smiechu było co nie miara.

Wieczorem, w zabudowanej część Cap d’Agde czuć i widać atmosferkę erotyki. Tutaj należy dodać, że nie można porównywać panującego tam klimatu, do skojarzeń z Polski, czyli: dziwki, sutenerzy, bród, przemoc, czyli to wszystko co instynktownie omijamy szerokim łukiem. W tym miejscu, ta atmosfera się udziela. Jest tam uliczna oś zabudowy, którą nazwalibyśmy umownie promenadą, a ciągnie się ona na długości jakieś 300 m od Port Nature przy Heliopolis - gdzie tętni życie nocne - aż do samego morza. Restauracje, cluby, dyskoteki, bary, sklepy. Nie ma nakazu demoralizującego ubioru, ani innego, ale drogi rodaku z Polski, jeśli chcesz przejść się tą “promenadą” i przystanąć tu i ówdzie, to nie zakładaj na siebie przydeptanych “laczków” i zdeformowanej, spranej do cna koszulki (z obserwacji) Tu opuściliście plażę i przyszliście wieczorem na własne życzenie, do innego światka. Nie chcemy przesadzać, ale powiemy tak: w lekko eleganckim tonie.
Zaobserwowaliśmy, że znaczna część uczestników promenady przyszła po to, aby zjeść kolacje i posiedzieć kilka godzin w kawiarniach, mając przy tym rozrywkę przy oglądaniu niekończącej się parady seksownych strojów i gadżetów. Trochę jak jakiś mały karnawałowy przemarsz. Widzi się ubiory od zwykłej małej czarnej, przez jakieś siatki, do całkowicie nagiej dziewczyny na kosmicznych szpilach, i okrytej tylko futrem z lisa jak szarfą na wyborach miss. Przez cały pobyt nie zauważyliśmy ani jednego momentu, by ktoś zachował się niestosownie, żadnych nachalnych spojrzeń, żadnych gwizdów, żadnych zaczepek. Z jednym może wyjątkiem, kiedy widzieliśmy, jak posypały się dla kogoś brawa. Po prostu zgromadzenie kulturalnych, dojrzałych ludzi, którzy chcą się inaczej rozerwać niż zwykle, i oskoczyć od codzienności - młodzi i starsi, szczupli i puszyści, ładni i... o ciekawej urodzie. Gdzieś do 20-tej widzieliśmy w knajpkach całe rodziny mimo, że parada już w najlepsze trwa.
Co jest grane w innych przybytkach poza restauracjami, każdy może sam sprawdzić. Na przykład do osławionej Melrose Cafe (bardzo tłoczno i głośno) wstęp dla pań tylko w sukience lub spódniczce tzn. zakaz dżinsów - czy przez to club jest gorszący? każdy sam musi osądzić, ale uwaga, na ladzie baru tańczą dziewczyny, a i co odważniejsze turystki do nich dołączają, ku uciesze gości.

Opisujemy to wszystko nie dla jakiejkolwiek reklamy tego miejsca, i mamy nadzieję, że szanowny Pan Administrator właściwie odczyta nasze intencje. Nikt nikomu nie każe wieczorem po wypoczynku na plaży, iść na opisywaną “promenadę” - Cap d’Agde to ogromny areał i można ją z powodzeniem omijać.

Do zobaczenia w Cap d’Agde!

P.S. Dla osób, którym samo CDA nie odpowiada, a które jednak chciały by spędzić swobodny naturystyczny urlop w tym prześwietnym regionie Europy, w sposób, że się tak wyrazimy - ortodoksyjny :-) polecamy Leucate, około 60 km na południe. Na mierzei rozlokowanych jest kilka pięknych wiosek naturystycznych bezpośrednio przy plaży. Wystarczy wygooglować: FKK Leucate.

Autor: evawaDodaj swój raport

Cap d'Agde | #4

Wakacje w Cap d’Agde
Jak dojechać i co zastaniemy na miejscu.

Poniższa relacja mam nadzieję pomoże podjąć decyzję tym, którzy chcieliby być może zobaczyć to nagie miasto, a już przekonanym dostarczy nowych argumentów za.
Z uwagi na dosyć długi tekst relacji podzieliłem go na kilka części dzisiaj część pierwsza.

Zachęta
„Kochanie ja już tego zimna i wilgoci nie zniosę, wymyśl coś” w ten sposób najlepsza z żon zmotywowała mnie do aktywnego poszukiwania miejsca gdzie jest ciepło, nie pada i przyjemnie można spędzić czas.
Ponieważ jakiś czas temu rozczarowaliśmy się Chorwacją, niejako na próbę w zeszłym roku pojechaliśmy do Cap d’Agde na tydzień. Miejsce to zafascynowało nas na tyle, że w tym roku postanowiliśmy spędzić tam pełne dwa tygodnie. W tym czasie wydaje mi się, udało nam się poznać dokładnie wszystkie jego wady i zalety.

Dojazd
Wybraliśmy naszym zdaniem, optymalną trasę dojazdem autostradami przez Niemcy i Francję. Z Krakowa jest to ok. 1900 km. Jeśli jedzie dwóch kierowców swobodnie taką trasę można pokonać bez przystanku. Nam podróż urozmaicona okresowymi postojami w korkach na autostradzie we Francji zajęła ok. 18 godzin jazdy z tego około 3 godzin odstaliśmy.

Wyżywienie
Jako żeśmy dwa krakusy lubimy dobrze zjeść i relatywnie mało wydać. We Francji połączenie tych dwóch warunków jest absolutnie nie do spełnienia, przynajmniej jak na nasze możliwości finansowe. W związku z czym całe jedzenie zabraliśmy ze sobą. Apartamenty w Cap wyposażone są w aneksy kuchenne, dlatego spokojnie można posiłek przygotowywać na miejscu, dokupując lokalne specjały. Z moich obserwacji wynika, że robiła tak spora cześć wczasowiczów, bez względu na zasobność portfeli.
Jeśli ktoś chce się żywić na miejscu do dyspozycji ma szereg barów z szybkimi przekąskami, restauracji o niskim średnim lub wysokim standardzie.
Ceny dosyć zróżnicowane, ale na obiad dla dwóch osób należy się liczyć z wydatkiem od 30 Euro za średniej jakości jedzenie. Górnej ceny nie próbowaliśmy poznać.

Nagie miasto - plan miasta i opis.

Port Soleil
W miarę nowy ośrodek z własnym basenem. Oddalony 5 minut piechotą od centrum komercyjnego i około 15 minut spacerem od plaży. Byliśmy tam w 2010r. Z racji swojego oddalenia od centrum miejsce można spokojnie polecić wszystkim tym którzy lubią względną ciszę. Względną ponieważ dźwięki imprezowego centrum tutaj są mocno przytłumione, za to słychać mniej lub bardziej udany wokal lokalnych artystów śpiewających w pobliskich restauracjach. Co więcej dźwięki te czasami splatają się ze sobą, tworząc swoistą kakofonię. Pokoje są jak na warunki francuskie spore, wszystkie posiadają własny aneks kuchenny niektóre z malutkim balkonem. Część klimatyzowana, ale z naszego doświadczenia wynika że klimatyzacja nie jest niezbędna. W końcu i tak większość czasu przebywa się przecież bez ubrania.

Hotel Eve
„O mają mniejszy basen”, zakrzyknęła lekko zdziwiona moja szanowna małżonka. Faktycznie, basenik malutki przeznaczony głównie do pluskania i prezentacji własnego ja, przed widownią zgromadzoną na leżakach wokół. Poza basenem reszta to znaczy pokoje, standard na pewno lepszy. Nie wiem, nie mieliśmy okazji sprawdzić. Na pewno jest to miejsce dla ludzi z nieco bardziej zasobnym portfelem. Z naszych obserwacji wynika, że głównie hotel ten był wykorzystywany do weekendowych wypadów. Poniżej link dla zainteresowanych.
Natureva-Spa i Le Jardyn de Babylone
Charakterystyka w kilku słowach - Gay, les, trans, swingers - friendly ośrodki hotelowe. Przeznaczone głównie dla tych którym dwie osoby to za mało, aby w pełni cieszyć się drobnymi przyjemnościami życia. Oblężone zwykle w weekendy, od czasu do czasu organizują własne imprezy jak pokazy mody mniej luba bardziej erotycznej, będące zwykle wstępem do zapoznawania siebie oraz innych widzów. Możliwe dowolne konfiguracje zapoznających się uczestników, także wstęp polecany tylko dla zdecydowanych zwolenników tego typu imprez. Imprezy płatne w 2010r było to 75 Euro od pary. O wrażenia proszę nas nie pytać, nie byliśmy to nie wiemy.

Port Ambonne
Pierwsze (patrząc od wejścia w kierunku plaży) centrum komercyjne
Tutaj znajdziemy
- mini samoobsługowy pod patronatem Intermarche market, w którym zwolennicy nagich zakupów mogą bez przeszkód wybierać wszelakie produkty spożywcze. Ceny ciut większe niż w poza ośrodkiem, ale nie na tyle aby płakać z tego powodu
- dwie piekarnie. Obowiązkowy punkt naszych porannych wizyt. Nie ma bowiem nic przyjemniejszego niż cieplutka, chrupiąca i pachnąca bagietka na śniadanie. Piekarnie swoje produkty wypiekają na miejscu a więc gwarancja świeżości zapewniona. W jednej z tych piekarni przesympatyczna pani uczyła mnie bez większego powodzenia prawidłowego wymawiania słowa „BAGUETTE”. Ponieważ nauka szła mi źle, być może dla zachęty zostaliśmy obdarowani darmowym „croissant”, czyli rogalikiem na cieście francuskim. Żona twierdziła że to zadziałał mój niewątpliwy urok osobisty. Nie wiem ile w tym było prawdy ale na wszelki wypadek następne zakupy robiłem z wciągniętym do granic możliwości brzuchem, co zaowocowało kolejnymi darmowymi „croissant”. ;)
- warzywniak. Warto odwiedzić, aby kupić wszelakiego rodzaju oliwki w 5 różnych zalewach. Do tego melony, wino i sery. Serów wybór wszelaki, owcze, kozie z pieprzem, czosnkiem, papryką, czymś czerwonym albo zielonym, roczne, dwuletnie, dojrzewające, śmierdzące albo i nie. Sprzedający miły i sympatyczny, szczególnie dla mojej żony. Bardzo chętnie objaśnił by nam dlaczego dany ser jest super, ale z powodu całkowitego braku umiejętności w posługiwaniu się językiem francuskim po naszej stronie do płaszczyzny porozumienia między nami nie doszło
- Oddział banku, nie wiem po co ale tam jest. Zwykle siedzą tam dwie znudzone osoby. Obok filii banku znajduje się ściana płaczu (bankomat).
- Pizzeria – jej niewątpliwym atrybutem jest niska cena. Pod względem jakości można byłoby ją porównać, do dworcowych żarciodajni. Proste stoły, tłumnie odwiedzana, głośno i ludzie jacyś tacyś…
- Krawiec – starszy pan który od rana do nocy szyje rozmaite stroje które co lepsze butiki sprzedają później po nieco chorych cenach. Ciuchy po nieco bardziej strawnych cenach mają metkę made in China i zwykle nie przeżywają jednej nocy. Zresztą chyba takie jest ich założenie, kupić – założyć – wyrzucić - kupić następne.

Port Ambonne - Butiki z odzieżą
Jest ich sporo, o zróżnicowanym asortymencie. Zapytacie po co butiki z ciuchami w nagim mieście? A na po to żeby mieć w czym wyjść na wieczorny show.

Port Ambonne - Bar z basenem
W centrum znajduje się bar z basenem i mini restauracją. Można zakupić drinka, zrelaksować się basenie, kupić lekka przekąskę, poopalać się, znowu wskoczyć do basenu i tak w kółko. Co jakiś czas organizowane są zajęcia aquaerobiku. Wieczorami występuje lokalna gwiazda i śpiewa. Do tego muzyka na żywo. Gdyby nie dosyć specyficzne stroje wieczorne klimaty przypominają wczasy uzdrowiskowe w Ciechocinku. Wiek uczestników bardzo podobny.

Port Ambonne - Dwa bary - kawiarnie.
Ożywają w ciągu dwóch porach dniach. Rano kiedy wczasowicze zażywają porannej kawy i wieczorem, kiedy wczasowicze zażywają wieczornej kawy. Bo kawa zaiste jest tam wyborna. Do tego obsługa (żona podpowiada, że szczególnie jeden z kelnerów) niezwykle miła i sprawna, co jak na warunki francuskie jest doprawdy ewenementem. Warto bowiem wiedzieć, że zwykle francuscy kelnerzy to przykład grubiaństwa i daleko posuniętej nieuprzejmości, w skrajnym przypadku chamstwa i prostactwa szczególnego rodzaju. A zwłaszcza wtedy gdy usłyszą że biedny turysta nie zna francuskiego, gotowi wtedy obrazić się na śmierć i w ogóle odmówić obsługi barbarzyńcy, który nie posługuje się ich językiem. Na szczęście obydwa te miejsca mogę polecić z czystym sumieniem. Wieczorami uprzyjemnia pobyt muzyka i śpiew na żywo, osoby występujące znają się na rzeczy więc muzyka i śpiew nie przeszkadzają. Co więcej koło barów przebiega główna trasa spacerowa.

Helio - Village
Kompleks domów wakacyjnych. Miejsce ciche i spokojne, z bogatą roślinnością. Blisko Centrum, w miarę blisko plaży. Można spokojnie polecić osobom ceniącym sobie relaks i ciszę. My używaliśmy go do przechodzenia do Heliopolis.

Heliopolis
Najbardziej znana „podkowa” z Cap D’Agde. Dla zwolenników zawierania bliskich znajomości przez balkon, oraz patrzenia co robi sąsiad z naprzeciwka. Standard wyposażenia pokoi jest mi nieznany, zapewne (jak i w pozostałych przypadkach) jest różny od agencji od której się go wynajmuje. Z opisów należy przypuszczać że każdy pokój czy też apartament wyposażony jest w łazienkę, mały aneks kuchenny wraz z zestawem odpowiednich naczyń, oraz AGD.
W Heliopolis znajduje się kolejne mini Centrum komercyjne.
W skład jego wchodzą
- supermarket większy i lepiej zaopatrzony niż ten wcześniej opisywany przeze mnie. Ceny ciut droższe
Kilka sklepów z winami wszelakimi. Od pakowanych w kartoniki (3 i 5 litrowe) win stołowych przez wina średniej półki aż do abstrakcji cenowych włącznie.
Z naszych obserwacji smakowych wynika że na plaży najlepiej smakują wina nalewane bezpośrednio z wielkich „termosów”. Do kupienia w tychże sklepach.
Piekarnie dwie – oczywiście bagietki crossainty pieczywo pachnące.
Sklep 1001 i więcej drobiazgów od Chińczyka. Do kupienia wszystko to co się przyda na wakacjach, a co zapomnieliśmy zabrać z domu. Wszelkiej maści urządzenia wodno – pływające, sztućce kubeczki, ręczniki, drobne AGD. Wybór jest ogromny ludzi dużo. Oczywiście tak samo jak w innych miejscach w Cap zakupy możemy robić w ubraniu, lub bez ubrania. Zwolennicy tej drugiej formy z uwagi na pewną ciasnotę, powinni tylko nauczyć się poruszania bezdotykowego. ;)
Do tego dochodzą stoiska ręcznikami plażowymi, mini galeria z dekoracjami domowymi, warzywniak, garmażeria, z pachnącymi świeżymi potrawami, oraz mięsem i wędliną. Do tego ze 3 - 4 restauracje każda na kilkadziesiąt osób. Restauracje są otwarte do ok. 23, kiedy życie nocne w tej części zdaje się zamierać i wszyscy przenoszą się do Centrum.

Poniżej link gdzie zaznaczone jest część naturystyczna.
http://www.resid.com/francais/locations-naturistes-cap-d-agde.asp

Po całym tym rejonie możecie do woli spacerować, chodzić do sklepów, butików, restauracji.
Nie można wejść do ogrodzonych, do których wstęp mają tylko "mieszkańcy" tych ośrodków.
na przykład: nie wejdziecie na teren hotelu Eve, (prawy dolny róg na mapie) nie mając wykupionego pokoju. Nie wejdziecie na basen w pobliżu port Soleil, jeśli nie macie wykupionego pokoju w Port Soleil.
Nie wpuszczą Was na teren kempingu jeśli nie jesteście gośćmi kempingu.I tak dalej.

Cap d'Agde | #3

W tym roku mieliśmy rozterkę, do jakiego kraju się udać na wakacyjne wojaże. Rozważaliśmy dwie alternatywy Bułgarię i Francję.
Pozostaliśmy przy Francji, miejscowości cap d Agde i kempingu Rene oltra.
Droga przebiegała przez Czechy, Niemcy i Francję. Jechaliśmy jako rodzina czteroosobowa wraz z przyczepą kempingową.
W Czechach wiadomo winietka, Niemcy za darmo natomiast we Francji jadąc autostradami płatnymi zapłaciliśmy ok. 90 e. Jadąc w drodze powrotnej nadłożyliśmy tylko 90 km a nie zapłaciliśmy złamanego e :) , tę drugą opcję polecam z uwagi na możliwość zobaczenia urokliwych miasteczek i wiosek.

Na miejscu zaraz na wstępie przekonaliśmy się o dziwnych i biurokratycznych zasadach panujących w ośrodku. Załatwienie wszystkich formalności nie można było ograniczyć do jednego dnia i jednego biura. ( wszystkie czynności musiały nabrać mocy urzędowej ;) )
Okazało się również, że język angielski stanowi barierę nie do przebycia przez obsługę recepcji. Ewentualnie został jeszcze język niemiecki którym to posługiwano się biegle.
Okazało się również iż należy przystąpić do francuskiej federacji naturystycznej wykupując legitymację oraz należało wykupić bloczek, który to był przepustką.
Za pobyt 13 dniowy zapłaciliśmy 500 e.



Kemping był wydzielony od całego miasteczka naturystycznego w którym to jeszcze znajdowało się kilka potężnych bloków dla wczasowiczów.
Warunki na kempingu były dosyć dobre, wszędzie panował ład i porządek. Dużą wagę przywiązywano do bezpieczeństwa, wstępu na kemping pilnowano na każdym kroku.
Sanitariaty dosyć czyste, brak mydła oraz papieru toaletowego, wc przeważnie (tureckie) lub muszla bez deski.( niestety warunki sanitarne w Chorwacji dużo wyższe). Prąd zabezpieczony 6 A bezpiecznikiem, woda na każdej działce.
Plaża czysta , piękna i znakomita (piasek jak nad Bałtykiem) została podzielona na trzy sektory, dla rodzin, ludzi lubiących bardziej frywolne bycie na plaży oraz kochających inaczej.

Poza kempingiem a w ośrodku znajdowało się wiele atrakcji dla dorosłych, liczne kluby nocne oraz sklepy z odzieżą bardziej odsłaniającą niż zasłaniającą.
Podsumowując pobyt można zaliczyć do udanych, rodziną z dziećmi polecam ale wyjścia w godzinach wieczornych czy nocnych zaliczył bym do ryzykownych.

Autor: wukorDodaj swój raport

Cap d'Agde | #2

Witamy,
Właśnie wczoraj (sobota 15.08.) wróciliśmy z tygodniowej wyprawy do cap d’agde. Zorganizowaliśmy to tak: samolot wizzair katowice barcelona i z powrotem, cena ok 1.200 zł/2 osoby, apartament w port nature kupiliśmy w biurze w katowicach (nic więcej, bo adam czuwa), tam też kupiliśmy autko na tydzień, koszty – apartament 693 €, auto 140 €. barcelona – cap d’agde to ok. 300 km autostradą, normalnie jedzie się ok. 3 h, ale w sobotę 08.08. jechaliśmy 7 h i całe szczęście, że auto miało ac, bo inaczej to nie do wytrzymania. cena autostrad w f i e to ok. 26 € w jedną stronę. apartament niespecjalny, ale to znaliśmy już z ubiegłego roku, trzeba przywieźć własne obleczki na pościel, ręczniki i ściereczki kuchenne. kącik kuchenny wyposażony wystarczająco, najważniejsza była oczywiście sprawna lodówka. Ceny w pobliskim sklepiku dosyć wysokie, np. bagietka 0,80 €, puszka piwa 1,80 €, masło 2 €, wino od 3 €, cola 1,5 l 1,90 €, pomidory 1,60 €/kg. knajpek bardzo dużo, rozrzut cenowy też, ale na 2 osoby obiad z piwem lub winem to koszt min. 17 €.

pojechaliśmy specjalnie w 2 tygodniu sierpnia bo jest tam najwięcej ludzi, ale nie zrobimy tego błędu już po raz trzeci – nie wytrzymywaliśmy upałów, nawet w nocy nie dało się spać z gorąca.
towarzystwo jak zwykle międzynarodowe, w tym roku znacznie mniej niemców, a więcej francuzów.
przybory na plażę są w apartamencie i to jest bardzo istotne, bo 2 łóżka i parasol kosztują 24 € dziennie.
zachowania miejscowej społeczności takie jak zawsze, wieczorem na deptaku i na tzw. rynku rewia sexy strojów, coś ubrać, ale jak najwięcej pokazać, chociaż w tym roku było mniej przemyślanych kreacji, ale za to też było mniej „helg” w sexy strojach, bywalcy wiedzą o co chodzi.
club l’amour wprowadził w tym roku foam party od 14 do 19, widać, że kryzys dopada wszystkich.
mieliśmy na apartamencie wywieszoną polską flagę, ale z polaków zaglądnął tylko krzysio z londynu oraz halinka z markiem ze szwajcarii (pozdrawiamy), mimo tego, że na deptaku słyszało się język polski. natomiast chętnie zaglądały inne narodowości zainteresowane kontaktem z polakami.
pozdrawiamy

Autor: janmaxxDodaj swój raport

Cap d'Agde | #1

W lipcu 2004 roku wraz z żoną postanowiliśmy odwiedzić bodajże najsłynniejszy na świecie ośrodek dla naturystów - Quartier Naturiste w Cap d'Agde. Rezerwacji czerwcowych wakacji dokonałem już w styczniu, aby mieć pewność, że nie będzie problemu z miejscami. Quartier Naturiste to takie małe miasto w mieście. Jest to prywatny, zamknięty i strzeżony teren gdzie wstęp mają tylko mający zakwaterowanie. Goście, chcąc zasmakować wyjątkowej atmofery miejsca muszą każdorazowo płacić za wejście. Na terenie ośrodka panuje prawdziwie naturystyczna atmosfera. Większość mieszkańców "nie używa" ubrań spacerując nago po alejkach, jedząc obiad, robiąc zakupy itd. Tak naprawdę na upartego zaraz o przyjeździe można zrzucić z siebie garderobę i włożyć ją dopiero wyjeżdżając do domu (duża oszczędność miejsca w bagażniku).

Przyznam, że na początku trochę się z tym czuliśmy nieswojo, ale po kilku dniach wszelkie opory np. przed wizytą w supermarkecie w stroju Adam i Ewy zniknęły bezpowrotnie. Ale wcale nie wszędobylska nagośc jest tym co najlepsze w Cap d'Agde. Dla mnie najważniejsze było poczucie totalnej swobody. Na terenie Quartier Naturiste nikt się niczemu nie dziwi i każdy robi, co chce i ubiera się jak chce. To chyba jedyne takie miejsce na świecie. Wśród rezydentów spotkamy przedstawicieli różnych narodów, ale przeważają Francuzi i Niemcy. Przez 2 tygodnie nie spotkaliśmy niestety nikogo z Polski, choć muszę przyznać, że dwa dni przed wyjazdem zauważyłem na parkingu auto z polską rejestracją.
Plaża w Cap d'Agde ciągnie się kilometrami. Jest piękna, piaszczysta i można na niej znaleźć mnóstwo przepięknych muszelek. Jest na tyle rozległa, że zawsze znajdziemy miejsce dla siebie i tylko od nas zależy, czy wolimy samotność, czy towarzystwo innych naturystów. Spadek jest bardzo łagodny więc można spokojnie zanurzyć się w ciepłej wodzie bez obawy, że zaraz dno zniknie spod nóg. To wielka zaleta dla rodzin z dziećmi.

Zupełnie inna sprawa to życie nocne. Pisząc, że tutaj nikt niczemu sie nie dziwi, miałem na myśli właśnie wieczorową porę. Po zachodzie słońca raczej nie spotkamy już golasów. Choć nie nie jest to zasadą, ale miejscowa etykieta nakazuje wdzianie czegoś na siebie, gdy wychodzimy np. zjeść kolację w restauracji lub potańczyć do klubu. Różnorodność strojów i pomysłowość ich właścicieli może nieraz zadziwić, a nawet szokować. Ogólnie mówiąc wieczór w Quartier Naturiste jest przesiąknięty erotyką w każdym, możliwym wydaniu. I o ile osobom dorosłym w niczym nie powino to przeszkadzać to osobiście uważam, że dzieci powinny kłaść się spać wcześniej. Jakoś dziwnie wygląda pani w lateksowym, obcisłym stroju w zasadzie odsłaniającym, a nie zakrywającym ciało prowadząca kilkuletniego synka za rękę. Osobom nie gustującym w rozrywkach z seksualnym podtekstem polecam wieczorne wizyty w tekstylnej części miasta, gdzie można spokojnie spacerować z dziećmi bez obawy, że będziemy musieli odpowiadać na kłopotliwe pytania latorośli. A tak przy okazji w "cywilnej" części można zjeść dużo lepiej (i taniej) niż w kompleksie naturystycznym.

Czy warto odwiedzić Cap d'Agde?
Z pewnością tak o ile nie będzie nam przeszkadzało, że oferowane kwatery nie są już pierwszej młodości, a standard jest mocno zaniżony w stosunku do większości ofert turystycznych. Dla nas nie był to jednak problem. Atmosfera niesamowitego luzu i odseparowania od rzeczywistości jest mocno pociągająca. To tak, jakby się znaleźć wewnątrz fikcji umiejscowionej w rzeczywistości. Może trochę to bez sensu, ale tak właśnie tam jest. Ja i żona ulegliśmy i zaraziliśmy się. Wrócimy tam najszybciej, jak to będzie możliwe.

Dla zainteresowanych innymi informacjami podaję maila i pozdrawiam wszystkich naturystów!
e-mail

Autor: CapfanDodaj swój raport