Raporty



La Grande Cosse | Narbonne | #3

La Grande Cosse
Kemping La Grande Cosse znajduje się w okolicach miejscowości San Pierre la Mer w departamencie Aude na śródziemnomorskim wybrzeżu Francji. Najbliższe większe miasto to Narbonne (Narbona), niegdysiejsza rzymska kolonia, a dziś średniej wielkości ośrodek przemysłowy, administracyjny i turystyczny. La Grande Cosse położony jest ok. 4 km na północny wschód od miasteczka i ok. 500 metrów od morza. To ostatnie jest ważne i bywa uciążliwe w południowym upale. Kemping oferuje zarówno miejsca pod namioty (ogrodzone żywopłotem parcele), jak i stacjonarne wille i domy na kółkach. Na terenie kempingu znajduje się basen z trzema nieckami: dla maluszków, dla młodzieży i (pływacki) dla dorosłych. Czynne są od 9 rano do 20 i chyba większość rodzin z dziećmi spędza tam większość czasu - my, przyznajemy się bez bicia, także. W okresie największego upału można schronić się wraz z leżakiem w cieniu licznych, porastających kemping drzew.

Do morza prowadzi okołopięciustemetrowa ścieżka przez nadmorskie zarośla. Nie są to wydmy, raczej moczary - zalewane okresowo w czasie sztormów przez słoną wodę. Roślinność tam obecna wyraźnie przystosowana jest do słonej wody i zalewania, zaś w okolicy rezydują wędrowne ptaki - przede wszystkim flamingi. Po drodze można także podziwiać resztki fortyfikacji z czasów II Wojny Światowej. Plaża jest bardzo szeroka i bardzo długa, można iść bez końca - trzeba tylko zwrócić uwagę, bo w którymś momencie robi się tekstylnie. Piasek, niestety, nie umywa się do bałtyckiego, natomiast woda - znacznie bardziej słona - pomaga uczącym się pływać. Na plaży znajduje się bar, w którym oferowane są zarówno posiłki, jak i napoje. Mule z bagietką i zmrożonym białym winem... mmmmmm....

Atmosfera na kempingu jest również bardzo dobra, dominują rodziny, sporo jest dzieci i młodzieży w każdym wieku. Podobnie jak na La Sablière, najwięcej jest Francuzów i Holendrów, ale sporo także osób z innych części Europy. Tym razem spotkaliśmy Polaków, parę z Poznania i parę z Warszawy; wieczór przy serach, winie i oliwkach był bardzo udany. Na terenie kempingu znajduje się wiele placów zabaw dla dzieci, siłownia, obowiązkowy boulodrome oraz klub młodzieżowy. Po kempingu zdecydowana większość osób porusza się nago, z rzadka ktoś zakłada pareo albo opaskę wokół bioder. Dotyczy to również obsługi kempingu. Napisy przypominają Nudité Obligatoire. Moja lepsza połowa, zmarzluch z natury, zżymałe się nawet na "policję nagości", jakkolwiek nie widzieliśmy, aby komuś zwracano uwagę lub siłą rozbierano. Wieczorami odbywają się imprezy - zawsze jest jakiś zespół muzyczny, pokazy magików, musical, dyskoteka, itd. Nic wielkiego, taka wakacyjna animacja.

"Smaczkiem" kempingu La Grande Cosse jest niewątpliwie tablica powitalna: znajdują się tam napisy powitalne w różnych językach, m.in. velkom, wilkommen, welcome, bienvenue, benvenuto, dobro dosli oraz "wyniki tłumaczenia". widać, ktoś miał kłopoty z obsługą Google Translate.

Autor: grommit Dodaj swój raport

La Grande Cosse | Narbonne | #2

Co ciekawe, tego napisu po polsku na wjeździe nie widziałem.

Byliśmy tam tylko tydzień i niestety rzeczywiście trafilismy na kontrowersyjną pogodę. Przez pierwsze parę dni wiatr był taki, że nie można było siedzieć na plaży (ziarenka piasku boleśnie smagały całe ciało, szczególnie jak się siedziało lub leżało na piasku).

Woda to porażka, temperatura wynosiła 19,5C. Bałtyk. Te fakty niestety nie nastwiły nas zbyt pozytywnie do tego miejsca.

To co nam (a właściwie mi, jako zaopatrzeniowcowi) się nie podobało to jakiś dziki tłum co rano w sklepie. Kolejki do dwóch kas liczyły po 20-30 osób. Jakaś chyba nie za dobra organizacja, bo więzość ludzi kupowała bagietki i kruazanty, a czasem trafił się ktoś z większymi zakupami i korkował kasy. Powinno być wydzielone stanowisko dla tych prostszych zakupów.

Ponieważ przyjechaliśmy z Belezy, gdzie spędziliśmy 2 tygodnie, niestety punktem odniesienia pozostał Belezy. To co bardzo nas rozpaskudziło to komfort nie oglądania samochodów, w Belezy jest zakaz wjazdu samochodów w sezonie. Większe przestrzenie i całkowity brak "Niemców" (tu w znaczeniu nie narodowości, ale piwno-kiełbaskowej kultury, głośnych, zwykle jednak mówiących po niemiecku narodów, chociaż lubię Niemców).

W sumie ładne dzikie miejsce, otoczone bardzo fajnymi wyschniętymi słonymi jeziorkami (bajorkami). Plaża bez zarzutu, szeroka i długa. Basen całkiem OK, choć nie za duży. Sklep bardzo dobrze zaopatrzony. Restauracja serwowała smaczne jedzenie, ale ta maniera rezerwowania stolików (ogólnofrancuska) trochę nas dołowała, szczególnie gdy przyszliśmy sobie pewnego wieczoru, full ludzi, ale dwa stoliki (dla dwóch osób każdy) wolne. Nie czekając długo złączyliśmy je (jest nas 4-ka). Po chwili przybiegła cała drużyna kelnerów (pewnie ich kojarzycie, dziewczyna, bardzo sympatyczna i gość taki trochę typu Reggae) po czym oświadczyli, że to jest niewykonalne, ponieważ jeden stolik jest zielony (obsługuje go Pani), drugi niebieski (obsługuje go Pan), wieć nie jest możliwa obsługa czteroosobowej rodziny. :) Zaproponowałem, że weźmiemy dwa rachunki od Pana i Pani... Nie przekonałem ich. ;)

Im dalej od tego wspaniałego czasu wakacji, tym wspomnienia mamy coraz lepsze. Ogólnie ocena dobra plus. Na pewno można tam spędzić bardzo przyjemne wakacje. Żeby jeszcze można było popływać bezstresowo w morzu...

Autor: klapouchDodaj swój raport

La Grande Cosse | Narbonne | #1

W tym roku w lipcu odwiedziliśmy kemping naturystyczny Le Grande Cosse we Francji nad Morzem Śródziemnym pomiędzy Beziers a Narbonną. Oto nasze wrażenia:

Przed bramą kempingu powitał nas wielojęzyczny napis. Wśród "Welcome", "Dobro dosli" i innych był też tekst polski "Koniec tłumaczenia!". Potem już było tylko dobrze. Pierwsze miłe zaskoczenie na recepcji - za ladą obsługa (właściciele?) w strojach organizacyjnych. Formalności załatwione bardzo szybko, w przeciwieństwie do Cap d'Agde nikt gości nie skubie na każdym kroku, parking za darmo, nie trzeba zapisywac się do żadnej federacji, itd.

Na samym kempingu są bungalowy i oczywiscie parcele pod namioty. My mielismy zamówiony bungalow na dwie osoby - i tu kolejne miłe zaskoczenie, bo dostaliśmy domek o wyższym standarcie w cenie tego co zamówiliśmy. Wsród gości przeważają Belgowie, Holendrzy i Francuzi. Rodaków nie spotkaliśmy, ale pojawiają się, bo na recepcji wiedzieli o błędzie w powitalnym napisie. Oczywiście wiele rodzin z dziećmi.

Wiele osób przywozi z sobą rowery (można też pożyczyć na miejscu). Przydają się do jeżdżenia po okolicy i odwiedzania np. okolicznych winnic - rejon La Clape słynie z win, zwłaszcza różowych. Rower też służy do dojazdu na plażę położoną od kempingu o ok. 500 metrów. Niezroweryzowani pokonują ten dystans pieszo przyjemną ścieżką wsród nieco podmokłych terenów, obok rezerwaty ptaków. Dojście lub dojazd nie wymaga ubierania się.

Plaża piaszczysta i szeroka. Część naturystyczna ciągnie się przynajmniej po 3 kilometry w każdą ze stron. Umożliwia to dalekie spacery i powoduje, że na plaży nie ma tłoku. W trakcie naszego pobytu wiał mistral, co powodowało, że morze było zimne i przypominało Bałtyk. Plusem tej sytuacji był za to brak komarów, ponoć dokuczają bardzo po zachodzie słońca, widać to choćby po ilości antykomarowych srodków w sklepie.

Na kempingu dobrze zaopatrzony sklep, restauracja i grill-bar z daniami na wynos. Dość tanio w porównaniu z innymi miejscami we Francji, dania takie jak mule już od 8 Euro. Na terenie również dwa baseny, w nich poranne zajęcia z aquaaerobicu.

Oferowany jest program animacyjny i wieczorne imprezy, częśc z nich tj. wieczory kabaretowe wymagają odbiorćów znających język francuski. Odzielne programy animacyjne organizowane są dla dzieci.

Czystość, porządek i obsługa na recepcji bez zarzutu. Jeżeli ktoś wybiera się do bungalowu to powinien zabrać własne prześcieradła, można je też wypożyczyć w recepcji za niewielką opłatą. Szczegóły na stronie internetowej kempingu www.grandecosse.com

Podsumowując - kameralne i spokojne miejsce stanowiące zaprzeczenie snobistycznego Cap d'Agde (byliśmy tam rok wcześniej). Polecamy wszystkim bez zastrzeżeń, chętnie sami tam kiedyś wrócimy. Po drodze odwiedziliśmy najpiękniejsze łaźnie świata w Baden Baden, relacja już niedługo w sekcji saunowej.

Pozdrawiamy wszystkich

AGiPA

Autor: AGiPA Dodaj swój raport