Raporty



Tarragona 2019 | Costa Dorada | #3

Byliśmy w okolicach Tarragony w Sierpniu 2019 w składzie dwoje dorosłych i nasz 7-letni syn. Posiłkując się lokalnym źródłem internetowym ( https://naturismo.org/playas-nudistas/catalunya/ ) zidentyfikowaliśmy w pobliżu nas 4 plaże:

1. Playa de La Savinosa
2. Playa de El Torn
3. Cala de Rocas Planas
4. Cala Fonda o Waikiki

Wspomniana strona zawiera dobre informacje na podstawie których, z pomocą google maps bez problemów znaleźliśmy i dojechaliśmy na wszystkie cztery plaże. Poniżej nasze subiektywne wrażenia odnośnie każdej z nich.

1. Playa de La Savinosa - Pierwsza z plaż na którą poszliśmy i nasz zdecydowany faworyt do którego wracaliśmy wielokrotnie podczas naszego pobytu. Plaża z łatwym dojazdem i dużym parkingiem, przybywaliśmy zwykle pomiędzy 12-13 co było czasem zmiany dla tych co przychodzili rano, dzięki temu zawsze było miejsce na parkingu (także w sobotę i niedzielę), czasem tylko trzeba było poczekać na kogoś wyjeżdżającego.

Plaża mieszana, teoretycznie według mapy 2/3 jest non-textil i 1/3 tekstylna. W praktyce dzieli się raczej pół na pół i im bardziej na wschód tym więcej golasów :) Choć spacerowaliśmy sobie do wyznaczonej granicy i oprócz kilku speszonych/zaciekawionych spojrzeń, nikt nam nic nie powiedział. Generalnie na plaży spotkać można osoby w różnym stopniu rozebrania i różne kombinacje - czasem pani jest naturystką a pan tekstylny a czasem odwrotnie :) całkiem sporo rodzin z dziećmi, par i grup 3-4 osobowych. Stosunkowo mało pojedzynczych i sparowanych panów ;)

Plaża ma prysznice i bar, ktory jest tekstylny, choć teoretycznie znajduje się w części bezteskstylnej. Są też ratownicy. :)
Plaża pomimo tego że jest stosunkowo mała, jest w całości piaszczysta i ma bardzo łagodne zejście do morza. Jedyne wady to fakt iż mogłaby być ciut większa i w całości naturystyczna.

2. Playa de El Torn - Największa z czterech, duża, szeroka plaża, niestety w większości kamienista choć wejście do morza ma pasy kamieni przemieszane z piachem. Dojazd na plaże odbywa się za pomocą dość krętej i wąskiej stromej drogi, co osobom o słabszych nerwach może przeszkadzać, zwłaszcza jeśli przyjdzie mijać się z samochodem jadącym w drugą stronę... ;)

Byliśmy tam dwa razy, w piątek i w niedzielę. W piątek plaża bardzo spokojna, w niedzielę ze trzy razy więcej ludzi. Przy południowym wejściu przeważnie rodziny, pary i grupy mieszane, podobnie na drugim końcu plaży w pobliżu naturystycznego campingu. W centralnej części zdecydowana przewaga panów, czy to samotnych, czy to w parach lub większych grupach. Dało się to odczuć szczególnie w niedzielę.

Na plaży są prysznice i ratownicy.

3. Cala de Rocas Planas - plaża nieco na uboczu, trzeba zaparkować na N340 i drałować chwilę asfaltową drogą a potem przez las 'na azymut', bo ścieżek do wyboru jest całkiem sporo. Plaża dla tych którzy lubią poczuć się z dala od cywilizacji, brak pryszniców, ratowników itp. Plaża jest dość mała i opanowana przez naturystów w około 60-70%,głównie pary ale także rodziny z dziećmi.

Plaża piaszczysta z łagodnym zejściem do morza, dość mała. W tle cały czas dokazują cykady, więc jeśli komuś to przeszkadza albo zaimprezował mocno noc wcześniej to może mieć problem ;)

4. Cala Fonda o Waikiki - plaża nieco na wschód od Cala de Rocas Planas, kilka minut spacerem przez las po klifach przez las. Bonus - spacer można odbyć beztekstylnie, choć potrzebne będą dobre buty, sandały dadzą rade, klapki mogą być niewystarczające. Zejście na plaże jest krótkie ale dość strome ale 7-latek spokojnie da sobie radę, widzieliśmy też starsze osoby, które choć powoli to przemieszczały się w górę lub dół.

Pomimo kilku wyraźnych znaków iż jest to plaża naturystyczna, było tam sporo osób tekstylnych, proporcje około 50/50. Plaża malowniczo otoczona klifami, piaszczysta z łagodnym wejściem do moża. Bez ratowników czy prysznicy.

Pro tip - na plażę proponuję zabrać stare pieczywo, dorady przy spokojnym możu podpływają bardzo blisko i są ciekawskie a przy okazji spragnione jedzenia :) duża frajda dla dzieciaków gdy nagle znajdują się po środku wielkiej ławicy ryb czających się na każdy rzucony kawałek ;)

Autor: naturystyczniDodaj swój raport

El Templo del Sol | Costa Dorada | #2

Krótka relacja z pobytu na campingu El Templo del Sol - 24.08 - 1.09 2013

Uczestnicy: Rodzina 2+2 (dzieci 11 + 6 lat)

Podróz: Samolot. Linie AirBerlin Kraków - Berlin - Barcelona.
Zakwaterowanie: Namiot "Tienda"
Rezerwacje przelotów i noclegów dokonane w styczniu 2013.

Transport na miejscu: wypożyczony samochód (Opel Meriva)

23 i 24 sierpnia - pobieżne zwiedzanie Barceony
24 sierpnia do 1 września - pobyt na kempingu i zwiedzanie okolicy

O Barcelonie nie będę sie rozpisywal ale o kampingu niewiele jest informacji więc dopisze kilka zdań swoich spostrzeżeń.

Camping znajduje się ok. 130 km na południe od Barcelony na obrzeżach miasteczka L'Hospitalet d'Infant w sąsiedztwie plaży (a w zasadzie nad plażą) El Torn.
Plaża jest publiczna - 100 % FKK, długa i szeroka, piaszczysta. Woda w morzu bardzo ciepła.
Camping jest dobrze zacieniony, większość parceli połozona jest w lesie.
Na terenie znajduje się sklep, bar, restauracja, plac zabaw dla dzieci, basenik dla dzieci, basen i jaccuzi.
Toalety, prysznice i zlewozmywaki znajdują sie w dwóch miejscach, duzy obiekt w centralnej czesci campingu oraz na koncu (tam gdzie basen)
Namioty bardzo dobrze wyposażone, lodówka, kuchenka gazowa, sztućce i zastawa, garnki, patelnie itp. Do spania są łóżka - całkiem wygodne.
Nagość na terenie campingu powszechna, zakładanie ubrań w zasadzie tylko do recepcji/sklepu/restauracji oraz w chwilach gdy trochę zawiało od morza lub popadało.
Polacy - nieliczni. Oprócz nas spotkaliśmy rodzinę mieszkającą we Francji i dziewczynę z Berlina, która była z mężem - Niemcem.
W odróznieniu od chorwackich kempingów gdzie towarzystwo łatwo zidentyfikować po rejestracji samochodu, tutaj swoimi autami oprócz Hiszpanów przyjeżdzają mieszkańcy Francji,
południowych i zachodnich landów Niemiec czy krajów Beneluxu.
Inni przylatują i samochody mają z wypożyczalni na hiszpańskich blachach :)
Sklep nieźle zaopatrzony - ceny przystępne ale większe zakupy warto zrobić w sklepach w miasteczkach przy okazji zwiedzania okolicy.
W ogole ceny w sklepach spożywczych bardzo pozytywnie zaskakują. Wiele produktów jest w cenach takich jak u nas lub tańszych. Z tego schematu wyłamuje się w zasadzie tylko pieczywo.
W porównaniu to w sklepach w Chorwacji (nawet marketach Konzum czy Plodine) jest drożej.
Wieczorami odbywają sie imprezy, koncerty, pokazy tańca flamenco itp.
Opisywana w różnych miejscach linia kolejowa, która biegnie po przeciwległej stronie campingu, faktycznie istnieje ale nam zupełnie nie przeszkadzała.

Z rzeczy, które trzeba zabrac to pościel (przescieradła i poszewki)
Z rzeczy, które się przydadzą to jakiś dodatkowy przedłużacz/listwa bo gniazdka elektrtczne są w jednym miejscu i tylko 3 szt co moze byc malo w przypadku ładowania baterii, telefonów itp. Spinacze do bielizny
Ręczniki też oczywiście własne
Namioty na prawde solidne, mieliśmy chwilę deszczu i nic nie przemokło

Aha, camping ma charakter rodzinny. Dużo rodzin z dziećmi
Przynależność do Federacji naturystycznych nie jest wymagana dla rodzin z dziećmi

Tarragona | Costa Dorada | #1

Byliśmy tam z żoną w 2002 roku na przełomie sierpnia i września. Pojechaliśmy samochodem. O Francji nie powiem, niestety, za dużo! Byliśmy tam jedynie przejazdem, choć na samym Cap d'Agde. Ośrodek zwany popularnie Mekka naturystów na pierwszy i jedyny niestety rzut oka nie zrobił na nas dobrego wrażenia. Odgrodzony od otaczającego świata betonowym murem wysokim na trzy metry na którym kwitł drut kolczasty przywodził nam na myśl ani chybi Auschwitz. Brr!!!. Rozumiem, ze w teorii przynajmniej chodziło o spokój wczasowiczów, ale wyglądało to tak jakby w efekcie odizolowano tych "dziwnych" naturystów od "normalnych" mieszkańców miejscowości. Nie podobało nam się to i basta. Nie powiem niestety nic więcej na temat Francji.

Jadąc z Francji do Hiszpanii wjeżdżamy do Katalonii. I tu polecam stronę: http://www.ccn-naturisme.org Znajdziecie tam wszelkie informacje na temat katalońskich plaż i kempingów naturystycznych, tyle ze niestety po katalońsku, ale lokalizacje można sobie jakoś przetłumaczyć. Nas zaniosło aż za Tarragonę do miejscowości Salou. Zatrzymaliśmy się na tekstylnym (niestety) kempingu. Szperając jednakże po w/w witrynce znalazłem trzy plaże w pobliżu Tarragony, i odwiedziliśmy dwie z nich oczywiście. Już śpieszę donieść jak to wygląda:

W samym mieście jest na północnym jego krańcu plaża o nazwie: Platja de la Savinosa. Jest ona w bezpośrednim sąsiedztwie torów kolejowych. Trzeba kierować się za miasto, w kierunku na Barcelone drogą nr N340. Łatwo ją pomylić z wyjazdem na autostradę, dlatego radzę jadącym z południa np. od Salou czy Cambrils po minięciu rafinerii czy oczyszczalni ścieków (z dala, przynajmniej dla mnie wyglądało to podobnie - choć zalatywało nieco siarkowodorem :)) kierować się na przeprawę promowa do Palma de Mallorca, a następnie w ostatniej chwili skręcić na Barcelonę. Następnie jadąc b. (!) powoli wypatrywać niedużej stacji benzynowej po prawej stronie drogi, jeszcze w obrębie Tarragony. Zaraz za nią znajduje się nieduży drogowskaz (ma jakieś 1.5 metra wysokości, wiec łatwo go przeoczyć!) na te plażę. Droga wiedzie miedzy budynki, i dalej... Niestety mimo usilnych poszukiwań udało nam się trafić na ten drogowskaz dopiero w dniu wyjazdu do Polski, w trakcie tankowania benzyny - wiec niestety, jak się łatwo domyślić nie byliśmy na niej, a szkoda!

Następne dwie plaże to: Platja de Calabecs o Rocca Plana i Calla Fonda o Waikiki. Obydwie znajdują się kilka kilometrów za Tarragona, przy tej samej drodze N-340. Na nie trafić już znacznie łatwiej. Jakieś 5 km za miastem jest drogowskaz -> Platja Llarga. Zjeżdżamy wiec na parking przy tej plaży i wychodzimy nad morze. Plaża jest zaiste wielka. Ma chyba ze dwa kilometry długości. Nie zrażając sie tym drepczemy cierpliwie na północ, po tekstylnej jeszcze plaży i po półgodzinnym marszu wchodzimy na niewielkie wzniesienie w orzeźwiający chłód zagajnika. Nie ma się co bać - ścieżka znajdzie na sama, nie sposób jej przeoczyć. Po jakiś 15 minutach marszu stajemy na klifie, u podnóża którego roztacza się widok na mała piaszczysta zatoczkę - to właśnie Rocca Plana. Zejść na dół jest trudno, a w zasadzie bez zdolności wspinaczkowych prawie nie ma możliwości. Jest to ewidentnie plażyczka dla osób zmotorowonionych (jeśli istnieje takie określenie). Jest ona dla nas piechurów o tyle przydatna, ze miej więcej wyznacza miejsce gdzie można swobodnie pozbyć się ciuszków. Idąc dalej zauważamy po jakiś kolejnych kilkunastu minutach, ze teren zaczyna się łagodnie obniżać, lasek rzednie i powoli wylania się przed nami Calla Fonda o Waikiki. Jest to również nieduża, choć nieco większa od poprzedniej, zdecydowanie dzika, bardzo przyjemna plażyczka, całkowicie niemalże wzięta w posiadanie przez naturystów. Dostęp do morza jest tam szeroki. Dla spragnionych samotności łatwo z niej przejść w lewo, albo w prawo na maleńkie piaszczyste lachy oddzielone nieco od głównej plaży. Ale uwaga, aby tam dostać się, trzeba przejść po wystającym z morza pumeksie, wiec klapki - obowiązkowe!!! Okalający od strony lądu lasek jest niestety duża pokusa dla podglądaczy - sami tam zauważyliśmy kilku, ale cóż - my przynajmniej wychodzimy z założenia: niech się wstydzi ten kto widzi!

Droga przeze mnie opisana ma jedna wadę: jest dość długa: około 45 minut marszu od parkingu. Nie ma sprawy jeśli ktoś lubi spacery, ale dla niecierpliwych nie polecam. Jest z pewnością jakieś inne, może krótsze, dojście, bowiem tutejsi docierali tam z innych stron, ale nam nie udało się go zgłębić na dobre.

Autor: KrzysiekDodaj swój raport