Tarragona | Costa Dorada | #1

Byliśmy tam z żoną w 2002 roku na przełomie sierpnia i września. Pojechaliśmy samochodem. O Francji nie powiem, niestety, za dużo! Byliśmy tam jedynie przejazdem, choć na samym Cap d'Agde. Ośrodek zwany popularnie Mekka naturystów na pierwszy i jedyny niestety rzut oka nie zrobił na nas dobrego wrażenia. Odgrodzony od otaczającego świata betonowym murem wysokim na trzy metry na którym kwitł drut kolczasty przywodził nam na myśl ani chybi Auschwitz. Brr!!!. Rozumiem, ze w teorii przynajmniej chodziło o spokój wczasowiczów, ale wyglądało to tak jakby w efekcie odizolowano tych "dziwnych" naturystów od "normalnych" mieszkańców miejscowości. Nie podobało nam się to i basta. Nie powiem niestety nic więcej na temat Francji.

Jadąc z Francji do Hiszpanii wjeżdżamy do Katalonii. I tu polecam stronę: http://www.ccn-naturisme.org Znajdziecie tam wszelkie informacje na temat katalońskich plaż i kempingów naturystycznych, tyle ze niestety po katalońsku, ale lokalizacje można sobie jakoś przetłumaczyć. Nas zaniosło aż za Tarragonę do miejscowości Salou. Zatrzymaliśmy się na tekstylnym (niestety) kempingu. Szperając jednakże po w/w witrynce znalazłem trzy plaże w pobliżu Tarragony, i odwiedziliśmy dwie z nich oczywiście. Już śpieszę donieść jak to wygląda:

W samym mieście jest na północnym jego krańcu plaża o nazwie: Platja de la Savinosa. Jest ona w bezpośrednim sąsiedztwie torów kolejowych. Trzeba kierować się za miasto, w kierunku na Barcelone drogą nr N340. Łatwo ją pomylić z wyjazdem na autostradę, dlatego radzę jadącym z południa np. od Salou czy Cambrils po minięciu rafinerii czy oczyszczalni ścieków (z dala, przynajmniej dla mnie wyglądało to podobnie - choć zalatywało nieco siarkowodorem :)) kierować się na przeprawę promowa do Palma de Mallorca, a następnie w ostatniej chwili skręcić na Barcelonę. Następnie jadąc b. (!) powoli wypatrywać niedużej stacji benzynowej po prawej stronie drogi, jeszcze w obrębie Tarragony. Zaraz za nią znajduje się nieduży drogowskaz (ma jakieś 1.5 metra wysokości, wiec łatwo go przeoczyć!) na te plażę. Droga wiedzie miedzy budynki, i dalej... Niestety mimo usilnych poszukiwań udało nam się trafić na ten drogowskaz dopiero w dniu wyjazdu do Polski, w trakcie tankowania benzyny - wiec niestety, jak się łatwo domyślić nie byliśmy na niej, a szkoda!

Następne dwie plaże to: Platja de Calabecs o Rocca Plana i Calla Fonda o Waikiki. Obydwie znajdują się kilka kilometrów za Tarragona, przy tej samej drodze N-340. Na nie trafić już znacznie łatwiej. Jakieś 5 km za miastem jest drogowskaz -> Platja Llarga. Zjeżdżamy wiec na parking przy tej plaży i wychodzimy nad morze. Plaża jest zaiste wielka. Ma chyba ze dwa kilometry długości. Nie zrażając sie tym drepczemy cierpliwie na północ, po tekstylnej jeszcze plaży i po półgodzinnym marszu wchodzimy na niewielkie wzniesienie w orzeźwiający chłód zagajnika. Nie ma się co bać - ścieżka znajdzie na sama, nie sposób jej przeoczyć. Po jakiś 15 minutach marszu stajemy na klifie, u podnóża którego roztacza się widok na mała piaszczysta zatoczkę - to właśnie Rocca Plana. Zejść na dół jest trudno, a w zasadzie bez zdolności wspinaczkowych prawie nie ma możliwości. Jest to ewidentnie plażyczka dla osób zmotorowonionych (jeśli istnieje takie określenie). Jest ona dla nas piechurów o tyle przydatna, ze miej więcej wyznacza miejsce gdzie można swobodnie pozbyć się ciuszków. Idąc dalej zauważamy po jakiś kolejnych kilkunastu minutach, ze teren zaczyna się łagodnie obniżać, lasek rzednie i powoli wylania się przed nami Calla Fonda o Waikiki. Jest to również nieduża, choć nieco większa od poprzedniej, zdecydowanie dzika, bardzo przyjemna plażyczka, całkowicie niemalże wzięta w posiadanie przez naturystów. Dostęp do morza jest tam szeroki. Dla spragnionych samotności łatwo z niej przejść w lewo, albo w prawo na maleńkie piaszczyste lachy oddzielone nieco od głównej plaży. Ale uwaga, aby tam dostać się, trzeba przejść po wystającym z morza pumeksie, wiec klapki - obowiązkowe!!! Okalający od strony lądu lasek jest niestety duża pokusa dla podglądaczy - sami tam zauważyliśmy kilku, ale cóż - my przynajmniej wychodzimy z założenia: niech się wstydzi ten kto widzi!

Droga przeze mnie opisana ma jedna wadę: jest dość długa: około 45 minut marszu od parkingu. Nie ma sprawy jeśli ktoś lubi spacery, ale dla niecierpliwych nie polecam. Jest z pewnością jakieś inne, może krótsze, dojście, bowiem tutejsi docierali tam z innych stron, ale nam nie udało się go zgłębić na dobre.

Autor: KrzysiekDodaj swój raport

Dodaj komentarz

CAPTCHA
Musisz potwiedzić że jesteś człowiekiem, a nie skryptem komputerowym.