Lanzarote | Wyspy Kanaryjskie | #4
Famara
Piękna długa, szeroka, piaszczysta, pusta plaża, na której, w pewnych jej częściach można chodzić i kąpać się nago, w innych opalać się w osłonietych kamienisto-piaszczystymi, naturalnymi parawanami grajdołkach. Dojazd drogą na północ od dawnej stolicy Teguise właściwie tylko dla zmotoryzowanych, wyraźnie zaznaczona na każdej mapie wyspy. Samochód parkujemy bezpośrednio przy drodze, praktycznie na plaży. Plaża dziewicza, fale piękne, nie tak już piekny porywisty wiatr rzucający wszechobecnym drobniuteńkim piaseczkiem, wchodzacym wszędzie. Idąc w kierunku wschodnim plaża staje się coraz bardziej pusta. Dominują uprawiający sporty wodne, wymagające wiatru, a także surferzy. Tak, tak fale na to naprawdę pozwalają. W pobliżu brak jakiejkolwiek infrastruktury.
Mowy nie ma o żadnym sklepie, o restauracji nie wspominając, a o prysznicach zapomnijmy. W pobliżu, dochodząc prawie do morza znajduje się osiedle. Objeżdzając je w kierunku gór na wschodzie dotrzemy do wschodniego krańca Famary, jeszcze bardziej pustego. Prowadzi do niego jednak dość nieprzyjemna, kamienista droga.
Costa Teguise
Jest to chyba główny kurort wyspy, dysponuje kilkoma plażami, na większości których chyba raczej nie widuje się opalajacych się nago. Jedynym wyjątkiem jest położona najbardziej na wschód PLAYA DE LAS CUCHARAS, na której zawsze można było znależć trochę ustronnego miejsca do kapieli słonecznych i oceanicznych. leżaki (8-10) i parasole (4-5) na plaży w jedynym trochę bardziej ludnym miejscu. Prysznicy brak. Jako ze plaża znajduje sie praktycznie w mieście do sklepów, knajp itp kilkanaście kroków.
Papagayo
Na południowym-zachodzie znajduje się kompleks plaż o wspólnej nazwie Papagajo. Dojazd do plaży praktycznie tylko samochodem, no może jeszcze rowerem z pobliskiego miasteczka. Ostatnie trzy kilometry drogibite, kamieniste, z której unoszą się tumany kurzu. Wjazd na droge płatny 3-4 Euro, dziś już nie pamietam dokładnie, ale chyba warto zapłacić. Znaki prowadzą nas do właściwie kompleksu plaż piaszczystych, porozdzielanych skałami. Każda z nich ma swoją nazwę, i ta najładniejsza wcale nie nazywa się papagajo. Na jednej długości 30, szerokości 25 m (oczywiście mniej więcej) wszyscy opalaja się nago, na największej szczególnie w kierunku tej poprzedniej wiekszość naturystów. Tak więc po przybyciu najlepiej najpierw rozejrzeć się po okolicy. Na plaży brak prysznicy, na szczeście pojedyncze punkty gastronomiczne, ale nie liczyłbym na wiekszą wyżerkę. Z klifu roztacza sie przepiękny widok na piaszczysto naturystycznew plaże Fuertaventury, ale o nich być może za rok.
Dodaj komentarz